czwartek, 11 czerwca 2009

Poradnik dyskutanta, czyli o mięsożernych argumentach słów kilka

Wegetarianizm jest w Polsce obecny już od lat. Można by więc pomyśleć, że społeczeństwo zdążyło się z nim na swój sposób oswoić. Powstają wegetariańskie restauracje, na półkach sklepów z dnia na dzień rośnie oferta zdrowej, bezmięsnej żywności. Mimo to, większość z nas ciągle zmuszona jest słuchać tych samych docinków. Pół biedy gdy chodzi o samą dietę, Niemniej wiedza z zakresu dietetyki większości rozmówców sytuuje ich w co najmniej wczesnym średniowieczu. Ciągłe pytania o zawartość naszego menu, które ponoć bez mięsa istnieć nie może, jest w stanie doprowadzić do furii nawet najbardziej wytrwałych.

To jednak dopiero początek. Gdy dochodzi do poważnej dyskusji, a temat schodzi na zwierzęta i ich prawa powody dla których większości z nas otwiera się nóż w kieszeni wzrastają w tempie lawinowym. Kto nie słyszał o cierpiących katusze marchewkach? Wszak to jeden z ulubionych argumentów obrońców kotleta schabowego. Wyżyny intelektu na jakie potrafią się oni wspiąć są doprawdy porażające. Widać to najlepiej na przykładzie internetowych forów czy komentarzy. Środowisko to już dawno zostało zdominowane przez wszelkiej maści frustratów, starających się za wszelką cenę dowieść swoich, choćby najbardziej absurdalnych racji, nie licząc się z nikim i niczym, a już na pewno z faktami.

Dyskusja z tego typu indywiduami jest z góry skazana na niepowodzenie. Nie dość, że nasi rozmówcy stanowią stuprocentowy umysłowy beton, to w dodatku z nieskrywaną namiętnością powtarzają ciągle te same argumenty, mające w ich założeniu świadczyć o naszej głupocie, hipokryzji oraz niezrozumieniu biologii. Ciągłe odpowiadanie na tego typu zaczepki to prawdziwa mordęga. Dlatego też zdecydowałem się zebrać kilka najbardziej obiegowych pseudo argumentów, które pojawiają się w dosłownie każdej dyskusji na temat wegetarianizmu i praw zwierząt i opracować krótkie odpowiedzi.

Tak więc drogi mięsożerny przyjacielu, zanim po raz kolejny zdecydujesz się na krucjatę w obronie kotleta mielonego zapoznaj się z tym tekstem. Potem zapraszam do dyskusji.

1. Mięso jest niezbędne! Bez białka zwierzęcego będziecie kalekami!
Termin białka zwierzęcego robi prawdziwą furorę. Szkoda tylko, że mało kto zadaje sobie pytanie czym jest owo białko. Czym różni się od roślinnego? Jest bardziej wartościowe? Pod jakim względem? Ma więcej białka? Jak białko może mieć więcej białka? Te pytania nie są szczególnie popularne. Wystarczy autorytatywnie stwierdzić, że białko zwierzęce jest bardziej wartościowe od roślinnego. Koniec.
Szkoda jednak, że nasi rozmówcy w większości nie mają pojęcia czym jest samo białko. Krótkie przypomnienie z zakresu gimnazjum – białko jest podstawową strukturą większości żywych organizmów. Składa się z tzw. aminokwasów. Większość z nich nasz sprytny organizm potrafi zsyntetyzować sam, ale 8 z nich należy dostarczyć mu z pokarmem. Pech chciał, że wszystkie one znajdują się w pokarmach roślinnych. Oczywiście każdy pokarm charakteryzuje się innym składem aminokwasów, ale wystarczy odrobina wyobraźni by połączyć np. makaron razowy z soczewicą i już możemy cieszyć się pełnowartościowym posiłkiem. Nasz organizm nie odróżnia parówki od szpinaku. Zależy mu wyłącznie na składnikach odżywczych. Skąd je dostarczymy jest mu zupełnie obojętne.
Gdyby było inaczej wegetarianizm w ogóle nie byłby możliwy, a co z przykrością muszę stwierdzić jest praktykowany przez miliony ludzi, w tym dzieci, młodzież, dorosłych, sportowców czy kulturystów.

2. Nie jesz mięsa? To co ty właściwie jesz?
Drogi przyjacielu. Jakże mi przykro, że Twój obiad składa się jedynie z kawałka mięsa i ziemniaków. Ewentualnie pozwalasz sobie czasem również na surówkę. Niestety. Nie jestem w stanie wytłumaczyć komuś o tak ograniczonej wyobraźni, że można jeść smacznie i co ważniejsze różnorodnie wykluczając mięso. Przejdź się jednak do sklepu, na bazar i zobacz jak wiele kolorowych owoców i warzyw jest do wyboru. Ile produktów pszennych, zbożowych, orzechów, kiełków oferuje nam nasza piękna planeta. Dieta wegetariańska nie polega na jedzeniu wszystkiego co zwykle jadasz Ty z wyłączeniem mięsa. Polega na zrewolucjonizowaniu swoich żywieniowych nawyków i włączenia do swego jadłospisu całej gamy nowych produktów. Chyba, że uważasz, że jedzenie pestek dyni uwłacza Twojemu człowieczeństwu. Wszak kurą nie jesteś. Życzę więc zdrowia.

3. Mój kolega był wegetarianinem i po paru miesiącach wylądował w szpitalu! Miał anemię i był blady jak ściana.
Mój kolega, który nie był wegetarianinem też wylądował w szpitalu. Miał zatory sercowe. Cóż – odżywiać się trzeba umieć. Nie tylko jak się je mięso ale jak się go i nie je. Wegetarianizm nie polega na kanapkach z dżemem i żółtym serem, tak samo jak nie polega na tym żadna dieta. Nie wiem też jakim cudem jeden znajomy może być reprezentatywną grupą dla milionów ludzi.

4. Człowiek jest mięsożerny!
Gwoli ścisłości: wyróżniamy zwierzęta mięsożerne, wszystkożerne i roślinożerne. Ludzie zaliczają się do wszystkożernych. Polecam lekturę podręczników z biologii z gimnazjum. Mamy więc wybór. Rezygnacja z mięsa nie stanowi jakiegoś szczególnego problemu natury biologicznej.

5. Ludzie jedli mięso od zawsze!
Przyznam, że jest to jeden z moich ulubionych argumentów. Do dziś bowiem, pomimo moich usilnych starań nie potrafię zrozumieć jego sensu. Ludzie jedli mięso od zawsze... i co z tego? Po pierwsze, większość naszych krewnych mięsa nie je wcale, lub w minimalnych ilościach. Podstawą ich żywienia jest pokarm roślinny. Po drugie... kiedyś można było sobie kupić niewolnika, zabić go bez żadnych konsekwencji. Można było mordować Indian. Doprawdy nie jestem w stanie pojąć w jaki sposób fakt, że coś robiono od dawna ma być usprawiedliwieniem danego postępku. Ślepe przywiązanie do tradycji i zwyczajów to rzecz mało chwalebna.

6. To normalne, że jemy mięso. Silniejszy zabija słabszego. Prawo natury!
Ten argument to prawdziwa zmora. Wraca jak senny koszmar. Nie dość, że jest absurdalny to jeszcze wynika z całkowitej nieznajomości ekologicznych zależności zachodzących w środowisku.
Po pierwsze co to znaczy silniejszy? Czy antylopa która ratuje się ucieczką przed lwem jest od niego silniejsza? Z biologicznego punktu widzenia nie ma zwierząt słabszych, silniejszych, lepszych, gorszych, panów, niewolników. Każde zwierzę ma swoje miejsce w ekosystemie i jest dla niego tak samo istotne. Dlatego życie na Ziemi jest w ogóle możliwe. Wyznawanie prawa pięści natychmiast doprowadziłoby do jego destabilizacji i załamania.
Ale nawet jeśli założymy, że silniejszy, cokolwiek to znaczy, ma prawo zabić słabszego to dalej powyższy argument nie ma najmniejszego sensu.
Wynika z niego, że świnia, jako organizm słabszy może być przez ludzi konsumowana w dowolnych ilościach. Zapominamy jednak, że poza tym skazujemy ją na wcześniejsze zniewolenie. Ciężko inaczej nazwać życie w brudnej oborze, metalowych boksach, karmienie antybiotykami itd. Co w tym naturalnego? Nie wiem. Być może, Drogi Czytelniku zauważyłeś kiedyś aby tygrys prowadził przydomową hodowle i męczył swoje przyszłe pożywienie przed uśmierceniem. Ja niestety nie. Dlatego też, mimo najszczerszych chęci nie potrafię nazwać zamykania kurczaka w klatce wielkości A4, w której nie potrafi się nawet obrócić, czymś naturalnym. Jeśli jesteś, aż takim miłośnikiem przyrody (w co śmiem jednak wątpić), że zdecydowałeś się na nią powołać idź do lasu i upoluj sobie królika na obiad. To będzie w 100% naturalne.

Na koniec niech wolno mi będzie zwrócić uwagę na jeszcze jeden niezwykle istotny fakt. Jak wspomniałem na początku, przyroda cechuje się harmonią i równowagą. Tymczasem hodowla zakłóca ekosystem w stopniu ogromnym – tony odchodów, ścieki, karczowanie lasów itd. Nie rozumiem więc w jaki sposób coś co bezpośrednio odpowiedzialne jest za niszczenie przyrody w stopniu globalnym może być naturalne. A niestety, co z przykrością muszę stwierdzić, małe wiejskie gospodarstwa to w większości wypadków relikt przeszłości. Dziś bardziej opłacalne są hodowle masowe. A obecny system ma to do siebie, że lubi gdy coś się opłaca.

7. Zwierzęta zjadają się nawzajem, więc czemu my mamy nie jeść
ich?
Nie ma praktycznie żadnej analogii między sytuacją gdy tygrys zjada swoją zdobycz, a człowiek zjada krowę. Tygrys nie produkuje swoich ofiar taśmowo, nie hoduje, nie zamyka ich w klatkach, nie odbiera wolności, nie handluje ich dziećmi, nie przewozi, nie torturuje, nie wrzuca żywcem do wrzątku, nie karmi na siłę, nie zanieczyszcza środowiska, nie destabilizuje ekosystemu (wręcz przeciwnie) itd. Tygrys po prostu zabija by przeżyć. Człowiek nie zabija by przeżyć (bo bez krowy żyć można równie dobrze jak i bez niej, a może nawet lepiej) za to robi wszystko to czego tygrys nigdy się nie dopuszcza.

Swoją drogą ciekawe, że gdy chodzi o jedzenie to wszyscy bardzo chętnie porównują się do zwierząt i roszczą sobie na tej podstawie szereg praw, ale gdy chodzi o coś innego to odwoływanie się do zwierząt jest niedopuszczalną profanacją świętości ludzkiego istnienia czy czegoś równie interesującego.

8. Każcie może jeszcze lwu jeść soje!
Nie bardzo jestem w stanie zrozumieć analogie między lwem, a człowiekiem. Dwa zupełnie inne gatunki. Lew jest zwierzęciem mięsożernym, człowiek wszystkożernym. Tak więc my mamy wybór i możemy z mięsa zrezygnować. Lew nie ma takich możliwości.

9. Dzięki temu, że my jemy mięso te zwierzęta w ogóle się rodzą! Powinniście nam dziękować.
Mam wielkie wątpliwości czy masowa hodowla jest dla zwierzęcia szansą na pełną realizację jej naturalnych potrzeb i popędów. Takie zdanie mają przynajmniej biolodzy, behawioryści, zoologowie, ewolucjoniści i paru innych naukowców. Być może jednak Drogi Czytelniku masz od nich większą wiedzę. Chętnie dowiem się czegoś nowego.

10. Co by się stało z tymi wszystkimi zwierzętami jakby nagle ludzie przestali jeść mięso? Chcecie je zabić?
Zazdroszczę optymizmu – naprawdę. Nikt z nas nie przypuszcza, że wszyscy nagle przestaną jeść mięso. Jeśli w ogóle do tego dojdzie będzie to proces stopniowy. Ilość hodowlanych zwierząt będzie się równie stopniowo zmniejszać ze względu na brak popytu. Po co od razu doszukiwać się mordowania?

11. O co chodzi w ogóle? Przecież zwierzęta zabijane są humanitarnie.
Oczywiście. Każdemu zapewnia się beztroskie życie rodzinne, swobodę ruchów, świeże powietrze, słoneczko. Rzeźnik to niezwykle wrażliwy i współczujący człowiek, który przed uśmierceniem świni modli się w jej intencji i pilnuje aby tylko za bardzo się nie stresowała. Dobro zwierząt to dla przemysłu mięsnego rzecz wręcz fundamentalna. Tylko fanatyczny animalista mógłby wątpić w czyste intencję panów biznesmenów.

12. Co innego zakazywać barbarzyństwa a co innego zrównywać ludzi i zwierzęta!
Co to znaczy zrównywać ludzi i zwierzęta? Można np. zrównywać tygrysa ze zwierzętami? Albo żyrafy, konie, nosorożce? Tak samo czy można zrównywać grejpfruty i owoce? Człowiek jest ssakiem, przedstawicielem jednego z wielu gatunków zwierząt. Fakt rozmawiania przez telefon komórkowy, latania w kosmos czy brania udziału w Big Bratherze tego nie zmieni. O tym czy dany organizm jest zwierzęciem nie decyduje poziom jego inteligencji czy możliwość jazdy samochodem, a jego budowa.

13. Wasza chora ideologia zrównywania ludzi do zwierząt zrodziła niewolnictwo i obozy zagłady.
Nie - to chora ideologia wywyższania człowieka pozwalała porównywać dyskryminowanych do zwierząt a następnie pomiatać nimi. Oskarżanie nas o jakieś ideologiczne konotacje z nazizmem czy rasizmem to najczystsza bezczelność.

14. Jesteście chorzy! Jak można porównywać rzeźnie do obozów koncentracyjnych? Nie macie szacunku dla ludzi którzy tam zginęli!
Przeciwnie – mamy ogromny szacunek bo zdajemy sobie sprawę że zginęli w następstwie chorej ideologii, która głosząc wyższość jednych pozwalała na bestialskie traktowanie drugich. Ideologii, z którą od lat uparcie walczymy. Panowie i niewolnicy się zmieniają, ale idea wciąż jest tak samo zbrodnicza i niebezpieczna.
Po drugie – to nie chorzy, fanatyczni czy jeszcze inni obrońcy zwierząt pierwsi powołali się na tę metaforę tylko właśnie ludzie, którzy piekło obozu przeżyli na własnej skórze, a dziś mając w pamięci ten koszmar walczą o to aby miliony zwierząt nie musiały co roku przeżywać tego samego. To nie nazywanie rzeźni obozami koncentracyjnymi jest brakiem szacunku, ale określanie tych ludzi chorymi czy nienormalnymi.

15. To co się dzieje w rzeźniach to rzeczywiście okropieństwo. Ale trzeba starać się o bardziej humanitarne warunki zabijania zwierząt a nie zakazywać mięsa!
Nie przypominam sobie abyśmy starali się o wprowadzenie prawnego zakazu jedzenia mięsa.
Tak – to co się dzieje w rzeźniach to rzeczywiście tragedia. Pogląd ten podziela wiele osób. Niestety na ubolewaniach nad ludzką bezdusznością się kończy. Nikt nie robi nic w kierunku poprawy życia tych zwierząt. Co więcej w dalszym ciągu je zjada. Ciężko zrozumieć w jaki sposób można jednocześnie jeść mięso i finansować niedopuszczalne znęcanie się nad zwierzętami. Wbrew pozorom nie ma to nic wspólnego z przekonaniami etycznymi związanymi z jedzeniem mięsa. Jeśli produkcja telewizorów Philips łączy się z niewolniczą pracą dzieci to normalnym jest, że jeśli uważam to za złe nie kupuje tych telewizorów. Co nie znaczy, że telewizorów nie lubię. Ktoś może lubić mięso i je jeść, ale jeśli nie akceptuje tego co się dzieje w rzeźni logicznym będzie jeść je dopiero gdy warunki bytowania zwierząt hodowlanych ulegną znaczącej poprawie. Finansowanie potępianych przez nas samych praktyk to szczyt hipokryzji.

16. Tak bardzo kochacie te zwierzątka. Zajęlibyście się lepiej tymi ludźmi, którzy na świecie głodują!
Analogicznie jeżeli ktoś walczy z rasizmem to znaczy, że kocha Murzynów… Zachowajmy jakiśkolwiek poziom.
Mówisz, że należy pomagać ludziom? Zgadzam się. Co w tym kierunku robisz? Krytykujesz wegetarian? Mało konstruktywne zajęcie. Chciałbym również zauważyć, że żyjemy w dobie tzw. globalizacji gdzie wszystko jest ze sobą w mniejszym lub większym stopniu powiązane. Ludzie i pozostałe zwierzęta również. Chyba, że wycinanie lasów równikowych pod pastwiska dla McDonalda rzeczywiście nie ma wpływu na nasze życie i mieć go nigdy nie będzie.

17. Rośliny też czują! Mordercy!
Na pewno czują, zwłaszcza, że brak im centralnego układu nerwowego. Nie wykazują żadnych oznak cierpienia, a co ważniejsze odczuwanie bólu jest im, z biologicznego punktu widzenia, zbędne. Ewolucja nie wyposażyła brzozy w taką możliwość bo drzewko to i tak nie mogłoby uciec ani w żaden sposób zminimalizować swojego cierpienia. Fasola nie potrzebuje też poczucia swobody, nie ma wymagań natury psychicznej itd.

18. Krówek i świnek nie jecie, ale ryby już tak... hipokryci.
Nie znam, żadnego wegetarianina, który je ryby. My nie jemy żadnych zwierząt. Ryby, wbrew nachalnie lansowanej tezie, również nimi są. Nie rosną na drzewach, nie są gatunkiem truskawki. Człowiek, który je ryby nie jest wegetarianinem. Koniec kropka. Chyba, że panowie mięsożercy lepiej od nas wiedzą co mamy na talerzu.

19. Ładne macie autorytety. Hitler też był wegetarianinem.
Nie wiem skąd taka informacja... Hitler był też może leworęczny. Może lubił niebieskie skarpetki albo jadał śniadania punktualnie o 12stej. Zasiadasz do stołu w południe? Wstyd!

20. Wegetarianizm jest bezsensu. Nic nie zmienia.
Oczywiście. Walka przeciw niewolnictwu jest bezsensu. Walka z rasizmem jest bezsensu. Walka o równouprawnienie jest bezsensu. Wszystko jest bezsensu. Najlepiej zostańmy wzorowymi konsumentami nowej wersji Coca-Coli. Świat jest piękny, trzeba brać z niego garściami. A nuż trafi się promocja.

21. Biblia mówi o czynieniu sobie Ziemi poddanej. Bóg stworzył zwierzęta dla ludzi.
Po pierwsze pragnę zauważyć, że jest to argument natury religijnej. Argument ma zaś to do siebie, że powinien trafiać do wszystkich i mieć charakter raczej obiektywny. W tym wypadku zaś ciężko będzie nawiązać konstruktywny dialog z ateistą czy buddystą. Po drugie pragnę zauważyć, że człowiek również jest zwierzęciem, więc zdanie jest nielogiczne. Po trzecie czy uprawnia nas to do trzymania kogoś całe życie w klatce?

22. Wegefaszyści! Wara wam od naszych talerzy!
Nie rozumiem, dlaczego przeciętny miłośnik kiełbasy każdą akcje protestacyjną albo uświadamiającą odbiera jako atak na swoją osobę. Chyba, że drodzy rozmówcy mają na co dzień do czynienia ze zorganizowaną siatką terrorystyczną, która dokonuje sabotażu na ich kuchence.

23. Wasi koledzy z Hiszpanii chcą już nadawać prawa człowieka szympansom! Teraz będą nami rządzić małpy.
Rozumiem, że mowa o prawach człowieka w kontekście zwierząt wywołuje niezdrową fascynacje i podniecenie, ale nie powinno to zwalniać z obowiązku myślenia. Projekt Wielkich Małp, o którym mowa ma zapewnić naszym krewnym prawo do wolności, życia i zakazu tortur. Tyle. Jeśli ktoś nie umie czytać i w powyższym zdaniu odnajduje słowa będące metaforą władzy, parlamentu czy też wyborów to trzeba się poważnie zastanowić czy człowiek ten zasługuje w ogóle na objęcie go ideami praw człowieka. Wszak inteligencja i zdolność myślenia, która według miłośników antropocentryzmu, wyróżniają nas na tle bezmyślnej natury, są mu całkowicie obce.

24. A o komary też się troszczycie? Przecież chodząc zabijacie mrówki! A może wirusy też trzeba oszczędzać?
Gdy brak argumentów najłatwiej jest odwołać się do absurdu. Dzięki temu unikamy niewygodnych tematów, nasz taniutki światopogląd znowu jest bezpieczny, a my możemy pławić się w swoim przenikliwym intelekcie zadowoleni jak to sprytnie dowaliliśmy tym oszołomom. Dziwnym trafem ludzie są niezwykle oburzeni gdy mówimy o nich w kontekście zwierząt. Dostrzegają olbrzymie różnice pomiędzy ludźmi a zwierzętami, a jednocześnie nie dostrzegają żadnych różnic pomiędzy samymi zwierzętami. Życie myszy i człowieka nie przedstawia tej samej wartości – o czym pisał już ten „zbrodniarz i fanatyk” Peter Singer. Podobnie życie krowy nie przedstawia tej samej wartości co życie wirusa. Abstrahując już od tego, że wirus bywa w większości wypadków niebezpieczny – krowa nie bardzo. Zabijanie mrówek czy pająków podczas przypadkowych czynności jest procesem naturalnym, masowe rzezie świń nie.

25. Ten wasz guru Singer to faszysta. O zwierzęta się troszczy, ale nie ma nic przeciwko mordowaniu dzieci (aborcja) i starców (eutanazja).
Singer nie jest niczyim guru. Nie jest też faszystą. Wiem, że łatwo przeczytać oczerniający go tekst we „Frondzie” czy „Naszym Dzienniku”, a ciężej zajrzeć do jego książek i samemu wyrobić sobie pogląd. Kwestia tego czy aborcja i eutanazja to morderstwo to oddzielny temat, który nie ma nic wspólnego z prawami zwierząt.

26. Zwierzęta są nieświadome więc im obojętnie czy je zabijamy.
Które zwierzęta się nieświadome? O jakiej świadomości mówimy? Ludzkiej? O świadomości bycia świadomym?
Szympans czy słoń są świadome swojej indywidualności jako jednostki co udowodniono wiele razy przy pomocy tzw. „testu lustra”. Zresztą inaczej nie mogłyby funkcjonować w grupie.
Świadomość jest zjawiskiem stopniowalnym, podlegającym ewolucji tak jak wszystko inne. Uważanie drugiej istoty za świadomej dopiero gdy jej świadomość osiągnie nasz poziom jest absurdem.
Polecam zapoznać się z naukowymi opiniami na temat świadomości zwierząt. Zwłaszcza pracami pana Donalda R. Griffina, twórcą etologii poznawczej. Jeśli jesteś w stanie dowieść, że tylko ludzie posiadają świadomość to zgłoś się z tym do komitetu noblowskiego, a nie zawracaj nam głowy.


W ten oto sposób przebrnęliśmy przez najbardziej obiegowe argumenty przeciw diecie bezmięsnej.
Rzecz jasna poważna dyskusja na temat wegetarianizmu jest jak najbardziej możliwa, a filozoficzne wywody na temat relacji człowiek - zwierzę mogą być naprawdę ciekawe i inspirujące. Jest wiele nieścisłości, kontrowersji i problemów które warte są głębszej refleksji jak również wiele istotnych argumentów przeciwstawiających się idei praw zwierząt, które należy rozważyć z całkowitą powagą.

Niestety próżno ich szukać wśród przeciętnych krytyków wegetarianizmu, których ulubioną bronią jest kiepskiej jakości ironia i wiedza medyczna na poziomie „Pani Domu”. Powyższy tekst nie miał na celu obrażenie kogokolwiek, a miejscami cięty język jest jedynie reakcją na przytłaczającą większość wrogich wegetarianizmowi wypowiedzi, których jedynym celem jest skompromitowanie i wyśmianie naszych poglądów, a nie dojście do obiektywnej prawdy i poważna dyskusja.

Na koniec warto wspomnieć, że zaściankowość, brak otwartości i bezmyślność nie jest obca również licznym wegetarianom. Ten temat zasługuje już jednak na osobny artykuł. Głupota nie zależy bowiem od wyznawanych idei, wartości, statusu czy wieku, a tym bardziej od diety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz