czwartek, 24 maja 2012

Chleba Zamiast Igrzysk. Demonstracja 10.6.12 Poznań

Organizacja EURO 2012 w Polsce miała przyczynić się do rozwoju polskich miast. Władze utrzymywały, iż w związku z turniejem nastąpi rozwój drobnej przedsiębiorczości, infrastruktury, turystyki i sportu jak również zwiększenie roli Polski na arenie międzynarodowej. Dobrodziejstwa płynące z organizacji mistrzostw porównywano do tych wynikających z realizacji powojennego Planu Marshalla. Taki medialny przekaz był potrzebny, żeby stworzyć społeczne poparcie dla igrzysk i ukryć ich rzeczywiste koszty.

Dziś wiemy, że to mieszkańcy miast zapłacą za „igrzyska”. Miasta, które inwestowały w turniej stanęły, bowiem na skraju bankructwa. Zadłużenie w związku z kosztami organizacji Euro 2012 sięga miliardów złotych. Na wydatki związane z Euro lekką ręką przeznaczono ok. 96 mld zł. Za sumę wydaną na poznański stadion, czyli 750 mln złotych, można by w ciągu następnych 10 lat opłacać ponad 6 tys. miejsc w żłobkach publicznych.

Przygotowanie Euro wiąże się z nadzwyczajnymi wydatkami, które nie zostaną zrekompensowane przez zagranicznych turystów ani inwestorów. Ekonomiści ze Szkoły Głównej Handlowej, Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Łódzkiego wyliczyli, że dzięki organizacji mistrzostw całkowity, skumulowany przyrost PKB do roku 2020 może wynieść 27,9 mld zł. To jedynie 1/3 kosztów całości imprezy – co z pozostałymi kilkudziesięcioma miliardami?

Nadchodzący kryzys społeczny nie wynika jedynie z wydatków związanych z Euro. Jego przyczyną jest antyspołeczna polityka, prowadzona od początku transformacji ustrojowej. Niemniej organizacja nadchodzących mistrzostw ujawnia hipokryzję władzy i priorytety, którymi się kieruje.

Podczas, gdy na organizację turnieju piłkarskiego wydaje się miliardy złotych, w całej Polsce obcina się wydatki na realizację podstawowych potrzeb społecznych. Zamykane są przedszkola, szkoły i domy kultury, wzrastają opłaty za żłobki, komunikację publiczną i mieszkania. Prywatyzuje się lub zamyka przychodnie, szpitale i zakłady pracy. Brakuje pieniędzy na walkę z bezrobociem, które wciąż rośnie. Znacznie podniesiono opłaty za żywność, gaz, prąd, paliwo, wodę i leki. Ponad to dochodzi do prób podwyższenia wieku emerytalnego, równocześnie ograniczając wydatki na rehabilitację seniorów.

Rosnące koszty utrzymania nakładają się na postępujący w całym kraju kryzys mieszkaniowy. Żeby zaspokoić podstawowe potrzeby ludności Polski, należałoby w najbliższym czasie wybudować około 1,2 mln nowych lokali. Powoduje to, iż rynkowe ceny wynajmu i kupna nieruchomości utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Tymczasem samorządy wyprzedają więcej mienia komunalnego niż budują, przeprowadzając jednocześnie masowe eksmisje. Na bruk wyrzuca się m.in. kobiety z dziećmi, niepełnosprawnych i emerytów, którzy następnie latami oczekują na przydział lokali socjalnych. Dramatyczny brak tanich mieszkań i masowe eksmisje, to tylko część kosztów związanych z obsługą ogromnego zadłużenia miast.

Na Euro 2012 najwięcej zarobi UEFA, która w ramach umowy z polskim rządem zwolniona została z wszelkich podatków, w tym VAT-u i CIT-u, a także podatków lokalnych i cła!

Okazuje się więc, że mistrzostwa generują zyski dla elit, na które składamy się my wszyscy. Ta sytuacja uderza w znaczącym stopniu w kobiety.

To one jako pierwsze narażone są na zwolnienia, niższe pensje i umowy śmieciowe. Nierzadko skazane są na głodowe zasiłki i długotrwałe bezrobocie. Ponadto często zależą od działania publicznych instytucji opiekuńczych lub same w nich pracują. Instytucje te w pierwszej kolejności ponoszą skutki cięć i prywatyzacji. Ograniczenie dostępu do usług opiekuńczo-wychowawczych, czy mieszkań i ciągły wzrost cen energii, żywności, transportu oznacza wykonywanie przez kobiety więcej pracy zarówno w domu, jak również poza nim.

Od dostępności i jakości opieki zależy funkcjonowanie całego społeczeństwa. Dla państwa czy miasta, które zarządzane są jak firmy opieka to zbędny koszt. A jednak, gdyby codzienna praca wykonywana w domu wraz z pracą opiekuńczą nie zostały wykonane, to fabryki, szpitale, urzędy, sklepy i żadne inne instytucje, prywatne bądź publiczne, nie mogłyby działać. Zależność ta w żadnej mierze nie jest uwzględniana w kształcie budżetów miast. Przy obecnym niedofinansowaniu opieka znów staje się prywatną powinnością, a nie obowiązkiem całej społeczności. Matki zostają z dziećmi w domu lub przenoszą ciężar opieki na babcie; opiekunki godzą się na pracę za głodowe stawki, a samotni rodzice oraz osoby zajmujące się chorymi lub niepełnosprawnymi bliskimi pozostają bez wsparcia. W ten sposób zamiast rozwoju generuje się biedę i nierówności.

Polityka państwa i budżety miast nie mogą być podporządkowane jedynie organizacji zawodów sportowych. Nasze społeczności muszą być tak zorganizowane, aby w pierwszej kolejności zaspokoić potrzeby związane z opieką i edukacją. Tylko w ten sposób możemy poprawić warunki życia nas wszystkich. Dlatego domagamy się, aby te właśnie dziedziny stały się politycznym priorytetem, a nie jedynie niewolniczym obowiązkiem kobiet.

Nasze codzienne, powszechne potrzeby można zrealizować na drodze zmiany politycznych priorytetów. Potrzebujemy tanich mieszkań czynszowych, równego dostępu do darmowej edukacji. Potrzebujemy bezpłatnych żłobków i przedszkoli, opieki dla seniorów, sprawnie działających domów kultury, dobrej i ogólnodostępnej służby zdrowia, taniej i sprawnej komunikacji miejskiej. Neoliberalne państwo, czy miasto-firma niszczy prawa obywatelskie, podstawy życia i trwałej lokalnej gospodarki, aby przekierować zyski dla rynków finansowych. Na zadłużeniu miast zarabiają nieliczne grupy uprzywilejowanych decydentów oraz banki, a tracą ich mieszkańcy.

Chcemy odebrać, to co nam zabrano, chcemy mieć wpływ na nasze życie. Oficjalne hasło EURO 2012 brzmi "Razem tworzymy przyszłość". Twórzmy ją razem, ale bez żerujących na nas elit politycznych i biznesowych! One nie są nam do niczego potrzebne. Organizujemy się bez nich zgodnie z własnymi potrzebami!

Poznań: Neofaszysta Maciej Witzberg żali się Wyborczej


Dwa tygodnie temu poznański skłot Rozbrat został zaatakowany przez miejscowy ONR, autonomicznych nacjonalistów oraz grupę o nazwie Wielkopolscy Patrioci. Neofaszyści atakowali skłot na którym odbywała się otwarta impreza kulturalna z udziałem dzieci. Podczas akcji został sfotografowany Maciej Witzberg, właściciel dwóch poznańskich pubów.

W związku z akcją neofaszystów anarchiści ogłosili bojkot pubów "U Honzika" i "Brogansa", który polubiło już ponad 500 osób. Akcja ma na celu odcięcie środowisko skrajnej prawicy od źródła pieniędzy jakimi są puby prowadzone przez Witzberga, który wspiera również skrajną prawicę na terenie Czech.

Za akcję bojkotu swoich biznesów grozi pozwami sądowymi. Obawia się, że zarzuty o wspieranie faszyzmu dojdą do jego kontrahentów.

Rozżalony Witzberg zrobił to co robi każdy neofaszysta. Zapewnia, że odcina się od poglądów nacjonalistycznych i faszystowskich chociaż atak na skłot ramię w ramię z nimi mu nie przeszkadzał, uważa się za zwykłego nieszkodliwego patriotę działającego w zarejestrowanym stowarzyszeniu Wielkopolscy Patrioci, które współpracuje z IPN-em i kultywuje pamięć o "Żołnierzach Wyklętych".

Akcja pod Rozbratem była protestem przeciwko "atakowaniu" patriotów. Owym atakiem na patriotyzm było wtargnięcie do pubu grupy mężczyzn w kominiarkach i ostrzeżenie przed wspieraniem skrajnej prawicy. Według osób z Rozbratu opisywane przez Witzberga wydarzenie miało miejsce po napaści na uczestnika koncertu na Rozbracie, którego wspominani patrioci zwyzywali od "lewackich ciot".

Innym atakiem na patriotów jest rzekome zabieranie ludziom biało-czerwonych flag podczas Marszu Rotmistrza co oczywiście nawet jeżeli jest prawdą ma być zbrodnią w porównaniu do ataku za pomocą petard imprezy kulturalnej w której uczestniczą dzieci.

Na dokładkę postanowił również pożalić się Gazecie Wyborczej, że poszedł atakować skłot za co oberwał: "Nagle wybiegło kilku mężczyzn z pałkami, zaczęli mnie okładać. Odpuścili, gdy cały zalałem się krwią. Mam osiem szwów na głowie, złamaną kość w nodze."

Wiele wskazuje na to, że skrajna prawica będzie przekraczać wszelkie granice absurdu żeby chronić swoje interesy.

środa, 23 maja 2012

Manifest i postulaty krakowskiej okupacji

Występujemy przeciwko lansowanej przez władze propagandzie sukcesu, pokażmy, że nie zgadzamy się na obciążanie nas kosztami nieudolnych rządów miejskich władz! Demokracja bezpośrednia teraz!

Po raz pierwszy w historii miasta Krakowa rozpoczynamy okupację Runku Głównego. Widziałeś/widziałaś okupację Wall Street? Widzieliście ludzi jednoczących się dla rozwiązywania wspólnych problemów? Problemy mieszkańców Krakowa są równie istotne. Nie bójmy się pokazać, że prócz pięknych zabytków, miasto trawią kwestie zamiatane przez władzę pod dywan.

Wspólnie budujmy miasteczko namiotowego oporu. O co dokładnie walczymy? Główne hasła naszego protestu zostały opracowane na pierwszym spotkaniu przy namiotach. W tym momencie są nimi "Kraków to nie firma - miasto to my!" oraz "Nie ma demokracji bez partycypacji". Wokół tych haseł wspólnie wypracujemy konkretne postulaty. Każdy, kto pojawi się w miasteczku, będzie miał szansę zabrania głosu oraz przeforsowania swojego postulatu. Te mogą być ze sobą sprzeczne, jednakże prawdziwa demokracja polega na dyskusji i próbie szukania kompromisów. Tego nie zagwarantują nam urzędnicy oderwani od społeczeństwa. Dokąd zmierza protest? Sami o tym zdecydujcie! To właśnie istota partycypacji.

To my jesteśmy miastem, więc wskazujmy kierunki jego rozwoju.
Zapraszamy wszystkich codziennie o 18 na spotkania przy namiotach. Dość polityki tworzonej w małych salkach i poprzez układy partyjne. Poprzez wymianę zdań pokażemy władzy, czym jest prawdziwa demokracja.
Zachęcamy również wszystkich zainteresowanych o przynoszenie namiotów i powiększanie grona protestujących. Codziennie na przybyłych czeka ciepły posiłek, wspólne dyskusje, warsztaty, pokazy filmowe. Zapraszamy!

Rozwój wydarzeń będziemy relacjonować na bieżąco na FB oraz stronie fakrakow.wordpress.com.

Treść wspólnie ustalonych postulatów:
My, mieszkańcy i mieszkanki Krakowa, realizując prawo do miasta oraz podstawowe prawo do samostanowienia o sobie i miejscu, w którym żyjemy, rozpoczęliśmy okupację Rynku Głównego. To pierwszy krok na drodze do odzyskania naszego miasta. Władze miejskie prowadząc politykę sprzeczną z interesem społeczności lokalnej straciły legitymację do jej reprezentowania. Konsekwencją zblatowania elit politycznych i biznesowych jest gentryfikacja, komercjalizacja przestrzeni publicznej, prywatyzacja majątku komunalnego, uchylanie się od realizacji zadań statutowych czy obarczanie nas kosztami nieracjonalnej polityki budżetowej. Stoimy na stanowisku, że na gruncie demokracji przedstawicielskiej nie jest możliwa zmiana tej sytuacji. Żądamy podporządkowania procesu decyzyjnego w mieście potrzebom mieszkanców i mieszkanek. Domagamy się:


1. zmiany statutu gminy Kraków poprzez wprowadzenie mechanizmów demokracji uczestniczącej, w tym budżetu partycypacyjnego;
2. realnych i wiążących konsultacji społecznych w oparciu o narzędzia demokracji partycypacyjnej;
3. uspołecznienienia polityki mieszkaniowej miasta (budownictwo komunalne; wykorzystanie pustostanów);
4. opracowania skutecznej polityki miejskiej, przeciwdziałającej wykluczeniu społecznemu ze względów ekonomicznych, ze względu na płeć, niepełnosprawność, wiek, orientację seksualną i inne;
5. bezpłatnej komunikacji miejskiej, w całości finansowanej ze środków budżetu miasta;
6. zaprzestania komercjalizacji i prywatyzacji edukacji oraz kultury;
7. zaprzestania prywatyzacji mienia publicznego;
8. weryfikacji nadań Komisji Majątkowej w obrębie miasta Krakowa;
9. zwiększenia ochrony terenów zielonych w mieście, natychmiastowego zaprzestania ich zabudowy i wyprzedaży.



Dotychczas jedyną odpowiedzią władz miasta na nasz głos protestu i próbę odzyskania przestrzeni publicznej, dyskursu publicznego, fundamentalnych praw demokracji są próby delegalizacji zgromadzenia. Nie podjęto dialogu. Nie pozwolimy na marginalizację, dezawuowanie czy kryminalizację naszego ruchu. Miasto to my!

Kraków: Trwa okupacja Rynku Głównego! Warszawa też zaczyna


Przeciwko eksmisjom, obciążaniu kosztami kryzysu społeczeństwa, za demokracją bezpośrednią m.in. pod takimi hasłami rozpoczęła się dziś okupacja Rynku Głównego w naszym mieście. Akcja będzie trwała bez przerwy przez tydzień.

Relacja na żywo "Ostatnia informacja! Policja zdecydowała o rozwiązaniu zgromadzenia. Chcą nas wyrzucić! Kto może niech wbija na Rynek! Pilne!"

Impuls do rozpoczęcia okupacji dali lokatorzy, którzy od roku byli wodzenie za nos przez władze miasta w rozbudowanych konsultacjach społecznych organizowanych pod hasłem Okrągłego Stołu Mieszkaniowego. Wbrew początkowym obietnicom władz nikt z rządzących miastem nie wziął pod uwagę zdania lokatorów w kwestiach bezpośrednio ich dotyczących.

Dlatego wczoraj od 16.00 rozpoczęła się okupacja Rynku Głównego. Nieopodal pomnika Mickiewicza rozbitych zostało 6 namiotów. Od godziny 16 trwała organizacja obozu, a później rozmowy, wspólny posiłek, występy muzyczne czy gra w siatkówkę. Do akcji dołączyli się ludzie z Federacji Anarchistycznej, krakowskich skłotów, kolektywu Food not bombs oraz SambyKa.

Protestujący zapraszają wszystkich na Rynek ze wsparciem, z materacem, z namiotem, z jedzeniem, z piciem, z dobrym słowem – okupacja rozpoczęta i trwa!

Za: http://fakrakow.wordpress.com/

na stronie http://fakrakow.wordpress.com/2012/05/21/trwa-okupacja-rynku-glownego/ prowadzimy relację na żywo. Nie wiadomo co z tego wszystkie wyjdzie, ale determinacja jest gigantyczna! Zapraszamy!


TERAZ CZAS NA WARSZAWĘ!

Planujemy w solidarności z Krakowem, oraz w interesie naszym rozpocząć OKUPACJĘ WARSZAWY, jutro w czwartek, żeby w miarę się przygotować.

Jak to zwykle w takich sytuacjach, czasu jest niezmiernie mało.
Dlatego dzisiaj spotykamy się wszyscy i ugadujemy akcję!
Dziś, godz 17:30 Warszawskie Centrum Społeczne - przybywamy tłumnie i organizujemy okupację!

Udostępniajcie wydarzenie, zapraszajcie znajomych, przybywajcie tłumnie!

Do zobaczenia!

OKUPACJA WARSZAWY TERAZ!

http://www.facebook.com/events/232375333542334/
W razie pytań, wątpliwości bądź ewentualnych problemów możecie kontaktować się pod nr tel. 795 160 594 i 516388982.

Kraków

Poranek dnia III

Poranek dnia III

Przeciwko eksmisjom, obciążaniu kosztami kryzysu społeczeństwa, za demokracją bezpośrednią m.in. pod takimi hasłami rozpoczęła się dziś okupacja Rynku Głównego w naszym mieście. Akcja będzie trwała bez przerwy przez tydzień.

Relacja na bieżąco:

godzina 00.55

Miasteczko stoi i znacznie się rozrosło. W tym momencie przebywa w nim ok 40 – 50osób. Jest gitara, wspólne rozmowy, gra w szachy. Straż Miejska na razie odpuściła – biorą nas na przeczekanie? Jutro mają przybyć kolejne osoby i namioty. Dołączyli się rodzice protestujący przeciwko likwidacji szkół. Dziś będziemy jeszcze długo siedzieć. Wbijajcie!! Jutro ogólne spotkanie około 18.

godzina 22.00

Właśnie zakończył się występ SambyKA. Na wcześniejszym spotkaniu przyjęliśmy wspólne postulaty. Miasteczko otacza Straż Miejska jest nas obecnie 60-70 osób. Władze chcą po północy “usunąć” protest z Rynku. Pojawiła się też informacja, że będziemy zmuszeni do płacenia karnego czynszu za wynajem(sic!) Rynku! W miasteczku panuje bojowy nastrój. Pojawiły się dwa nowe namioty. Nie zgadzamy się na gwałcenie prawa do zgromadzeń nie opuścimy Rynku! Demokracja bezpośrednia teraz! postulaty: http://fakrakow.wordpress.com/2010/05/23/postulaty-okupantow-z-krakowa/

godzina 17.40

Urząd Miasta chce nas usunąć do godziny 24 bez podania podstawy prawnej. Trwa wymiana pism urzędowych. Co się stanie po 24? Szykujemy się na obronę miasteczka. Spotkanie o 18 odbywa się planowo. Potem samba i ciepły posiłek. Jeśli ktoś może przybyć dziś na noc i pomóc w utrzymaniu okupacji – zapraszamy.

godzina 16.00

Znowu są urzędnicy i policja. Chcą usunąć miasteczko! Uznali nasz protest za nielegalny (“demokracja”). Kto może niech pędzi na rynek. Teraz to wygląda bardzo groźnie!

godzina 13.00

Trwa happening “Sprzątanie Rynku”. Jak się dowiedzieliśmy władze próbowały usunąć namioty pod pretekstem sprzątania. Oczywiście się to nie udało i miasteczko trwa nadal.

godzina 11.00

Sytuacja się uspokoiła, na razie władze ustąpiły. Dalej jednak potrzebne jest wsparcie na wypadek powrotu funkcjonariuszy. Panuje piknikowa atmosfera, okupujacy opalają się i grają w gry :)

Pokaz filmów dokumentalnych

środa godzina 8.55

Noc przebiegła spokojnie. Przed chwilą do protestujących przybyli policjanci i oznajmili że zgromadzenie zostało rozwiązane przez władze miasta. Rzekomym powodem jest to że w miasteczku jest poniżej 15 osób. Jednak funkcjonariusze nie zwrócili uwagi na to że większość osób spała jeszcze w namiotach. Być może za moment rozpocznie się pacyfikacja zgromadzenia. Wszyscy na Rynek i to jak najprędzej!

wtorek godzina 23.59

Dobiega końca drugi dzień okupacji Rynku Głównego. Kilka minut temu zakończyły się projekcje filmów dokumentalnych na temat Okupantów z Wallstreet oraz dotyczących teologii wyzwolenia. W miasteczku pozostaje kilkadziesiąt osób, czyli 3-4 razy więcej niż wczoraj. Trwają luźne dyskusje nad postulatami i kwestiami organizacyjnymi. Pojawił się kolejny namiot. Mamy nadzieję, że ta noc minie bez problemowo.

wtorek godzina 22.00

Zakończyło sie spotkanie miasteczka namiotowego.  Główne hasło protestu to: Kraków to nie firma – miasto to my! Powstała tablica na której będziemy zbierać postulaty i pomysły. Od jutra ruszają warsztaty partycypacyjne. Na płycie Rynku pojawiły się k

Cały czas nas przybywa!

olejne namioty, teraz jest ich 8. Za moment rozpoczną się pokazy filmów o ruchu oburzonych z Wallstreet. Zapraszamy!

wtorek godzina 16.00

Zgromadzonych w miasteczku jest coraz więcej osób. Wielu przechodniów zatrzymuje się i wypytuje o szczegóły. Trochę brakuje wspólnych klarownych postulatów. Mają one być dziś ustalane na spotkaniu przed wieczorną projekcją filmów.

wtorek godzina 14.00

W miasteczku namiotowym cały czas przebywa kilkadziesiąt osób. Trwają prace porządkowe. Dostaliśmy informacje od zaprzyjaźnionych dziennikarzy o tym że władze miasta zastanawiają się jak usunąć niewygodnych mieszkańców. Wszyscy są bardzo zdeterminowani by zostać. Dziś wieczorem odbędzie się pokaz filmów dokumentalnych. Zapraszamy wszystkich serdecznie do przybycia i porozmawiania!

wtorek godzina 6.00 rano

Miasteczko namiotowe przetrwało noc! :) Przybywajcie! Przez całą noc kilkoro z nas czuwało i robiło za punkt informac

Pierwszy dzień okupacji

Pierwszy dzień okupacji

yjny. Zaskakująco (nawet mnie) dobre przyjecie. Łącznie z wiwatami. Lokalni ochroniarze spędzili z nami kilka godzin gawędząc, policmajstry też bardzo spoko – życzyli wytrwałości :) Świetne przyjecie ze strony wychodzących z pracy barmanek i kelnerów. Jest moc. Ale także trzeba znacznie lepszej organizacji. Dobrze byłoby przygotować jakieś wydarzenia na cały tydzień. Potrzeba materiałów informacyjnych, lampek przenośnych z własnym zasilaniem na noc, etc. Na miejscu dowiecie się o potrzebach. Przede wszystkim bądźcie – umawiajcie się na spotkania w miasteczku, zapraszajcie znajomych. OCCUPY KRK TRWA.


Impuls do rozpoczęcia okupacji dali lokatorzy, którzy od roku byli wodzenie za nos przez władze miasta w rozbudowanych konsultacjach społecznych organizowanych pod hasłem Okrągłego Stołu Mieszkaniowego. Wbrew początkowym obietnicom władz nikt z rządzących miastem nie  wziął pod uwagę zdania lokatorów w kwestiach bezpośrednio ich dotyczących. Dlatego dziś od 16.00 rozpoczęła się okupacja Rynku Głównego. Nieopodal pomnika Mickiewicza rozbitych zostało 6 namiotów. Od godziny 16 trwała organizacja obozu, a później rozmowy, wspólny posiłek, występy muzyczne czy gra w siatkówkę. Do akcji dołączyli się ludzie z Federacji Anarchistycznej, krakowskich skłotów, kolektywu Food not bombs oraz SambyKa.

link do FB  http://www.facebook.com/events/157790144351096/
Jeśli możecie jedźcie (nawet teraz!) na Rynek ze wsparciem, z materacem, z namiotem, z jedzeniem, z piciem, z dobrym słowem – okupacja rozpoczęta i trwa!

Warszawa: Zablokowana eksmisja w getcie na ul. Dudziarskiej


Dziś, dzięki połączonym siłom skłotersów i organizacji lokatorskich, udało się zapobiec eksmisji na bruk matki z trójką dzieci z getta na ul. Dudziarskiej. Eksmisja na bruk była możliwa ze względu na samowolne zajęcie lokalu. Nowelizacja tzw. "Ustawy o ochronie praw lokatorów" powoduje, że tego typu działania są możliwe. O tej nowelizacji czytaj tutaj. Kuriozalny jest fakt, iż sytuacja kobiety była spowodowana przemocą w rodzinie i koniecznością ucieczki z domu, a uzasadnieniem nowelizacji ustawy miała być właśnie walka z przemocą w rodzinie. Kobieta zajęła lokal wychodząc po porodzie ze szpitala z noworodkiem na ręku, nie chcąc powrotu do męża, który stosował wobec niej i dzieci przemoc.

Komornik nie pojawił się nawet na miejscu planowanej eksmisji. Mimo to, lokatorzy i skłotersi czekali na wypadek, gdyby sytuacja uległa zmianie, podczas gdy druga grupa wraz z lokatorką udała się do biura komornika, by wymóc na nim podpisanie dokumentu o odstąpieniu od czynności eksmisyjnej.

Poznań: Szczyt bezczelności - neofaszyści składają pozew sądowy


Nieudany atak na Festiwal sztuki na Rozbracie, w którym brał udział min. czynnie wspierający środowisko skrajnej prawicy współwłaściciel pubów "U Honzika" i "Brogans" Maciej Witzberg (Więcej tutaj) wywołał sprzeciw poznaniaków, którzy zaczęli organizować akcje przeciwko tego typu napadom. Na portalu Facebook powstał profil nawołujący do bojkotu pubów, których współwłaścicielem jest Witzberg.

Witzberg, który jeszcze przed tygodniem wraz z kolegami rzucał kamieniami i petardami w piknik w którym uczestniczyły kilkuletnie dzieci, dziś stał się nagle policyjnym donosicielem i próbuje straszyć prokuraturą osoby, które założyły profil i te które poparły akcję internautów. Wysyłając do nich informacje o treści: "Już złożyliśmy pozew o zniesławienie. Będziemy tez z tego samego artykułu ścigać każdą osobę która udostępni lub już udostępniła ta stronę. Następnie wystąpimy o odszkodowania." Po kliku godzinach wpisy te zostały wykasowane, jednak zachowane zostały print screeny, które również publikujemy. Witzberg (występujący pod trochę zmienionym nazwiskiem: Wittenberg) skasował nawet swój profil, z którego wysłał wpisy, zakładając sobie nowy profil.
Oto jego nowy profil Maciej Witzberg.

Poniżej Maciej Witzberg sfotografowany na odbywającym się w Poznaniu organizowanym przez KoLiber Marszu Rotmistrza oraz po ataku narodowców na Rozbrat.

https://www.facebook.com/pages/Bojkot-U-Honzika-i-Brogans-nie-wspieraj-rasizmu-i-nacjonalizmu/382889931749010 = strony nawołujące do bojkotu

Gdańsk: obywatelska inicjatywa STOP HCB

"STOP HCB" jest obywatelską inicjatywą mieszkańców Gdańska sprzeciwiających się składowaniu i utylizacji Heksachlorobenzenu przez firmę Port Service.

Tysiące ton jednej z najniebezpieczniejszych substancji świata zostały zrzucone pod płotem gdańskiej spalarni odpadów, sto metrów od Bałtyku. Przedostanie się chemikaliów do ziemi i wody grozi klęską ekologiczną niepotykanych rozmiarów.

Dołącz do inicjatywy:
http://www.facebook.com/StopHcb

Zobacz także reportaż na ten temat.

Bydgoszcz: Kamieniczniczka kradnie drzwi

Nowa właścicielka chciała, żeby wynajmujący od niej lokale się wyprowadzili, ale nie miała na nich sposobu. Ludzie płacili jej regularnie, zachowywali się też należycie, nie łamali regulaminu. Postanowiła więc wykazać się pomysłowością jakiej dotąd nikt jeszcze się nie popisał.

Aby pozbyć się najbardziej nielubianej i słabej ze względu na podeszły wiek lokatorki, kamieniczniczka postanowiła zlecić robotnikom wymontowanie drzwi z jej mieszkania pod jej nieobecność. Kobieta musiała cały czas siedzieć w domu. Sprawa trafiła na policję i do Polskiej Unii Lokatorów.

Wymontowanie drzwi okazało się niezgodnie z prawem i kamieniczniczka zamontowała je z powrotem. Kamienica w Bydgoszczy mieści się na ulicy Świętej Trójcy.

niedziela, 20 maja 2012

Tajlandia: Dziki strajk imigrantów z Birmy zakończony zwycięstwem


W dniu 4 maja, w Mae Sot w Tajlandii, około 500 pracowników imigrantów z Birmy wygrało swoją walkę z firmą SD Fashion/Idea Garment. W wyniku dwudniowego dzikiego strajku, pracownicy zdobyli podwojenie swoich pensji. Ten strajk był jednym z wielu protestów pracowniczych, które nasiliły się po podwyższeniu oficjalnej płacy minimalnej w Tajlandii. Pracownicy domagali się, by płace zostały faktycznie, a nie tylko prawnie, podwyższone.

Te walki są o tyle inspirujące, że toczą się wśród imigrantów, w pracy tymczasowej charakteryzującej się ogromną rotacją pracowników – co zazwyczaj bardzo utrudnia organizację. Pracownicy SD Fashion/Idea Garment skarżyli się na przymusowe nadgodziny, a ich pensja była niższa niż pensja minimalna przyjęta w prowincji.

Za: http://www.mizzima.com/edop/commentary/7104-anatomy-of-a-burmese-workers...

Etiopia: Ruszył kolektyw Jedzenie Zamiast Bomb

W zeszły wtorek, dnia 15 maja reaktywował się kolektyw Jedzenie Zamiast Bomb. Razem z Keith'em McHenry'm przybyliśmy do Etiopii, z tym samym zamiarem, reaktywowac JZB powstale 1,5 roku temu zainicjowane przez Keith'a. Keith McHenry jest współzałożycielem pierwszego kolektywu Jedzenie Zamiast Bomb w USA w 1980 roku podczas antynuklearnych protestów. Obecnie podróżuje od kilku lat, inicjując kolejne kolektywy lub dołączając do istniejących już, pomaga własnymi rękoma. Keith i ja przybyliśmy na zaproszenie organizatorów konferencji poświęconej weganizmowi. Promując wegańską jazdę na rowerze przez świat, zajechałem do stolicy Etiopii. Razem z Keithem opowiedzieliśmy na konferencji o Food Not Bombs oraz o aktywnym wegańskim życiu.

We wtorek razem z Keith'em oraz aktywista, współzałożycielem JZB w Etiopii w 2010 roku, reaktywowaliśmy ideę i zabraliśmy się do roboty. W 4 osoby wraz z lokatorką udzielajacą nam domową kuchnię i wielki gar, ugotowaliśmy 100 litrów wegańskiego, treściwego posiłku z organicznych warzyw.

Rozdaliśmy ponad 100 posiłków w dosłownie 4 minuty, przed starym kościołem St. George w stolicy Etiopii Addis Abeba. Tam tez jest jedno z większych skupisk ludzi bez dachu nad głową z pustym żołądkiem.

W Etiopii widoczna jest bieda, a w szczegolnosci kontrast klasowy w stolicy bije w oczy. Tu w Addis Abeba jest ogromny odsetek bogaczy z wielkimi willami i drogimi samochodami oraz ogromny odsetek tych najubozszych starajacych sie przezyc kolejny dzien.

Niestety wiele, jak nie większość wykorzystuje ekonomiczną sytuację społeczeństwa w Afryce i poprzez różne organizacje oraz NGO'sy robi brudne pieniądze, otrzymując od ludzi dobrego serca pieniądze na walkę z biedą, lecz te pieniądze w większości idą na opłacenie czynszu czy budowy wielkich biur w willach oraz drogich samochodów, a kto wie gdzie reszta pieniędzy idzie.

Food Not Bombs, jak pozostałe kolektywy, działa także w Etiopi na niehierarchicznych zasadach, działając jako grupa znajomych.

http://www.facebook.com/FoodNotBombsAddis
http://www.foodnotbombs.net/ethiopia.html
http://www.foodnotbombs.net/ethiopia_founding.html

Tutaj po angielsku wywiad przeprowadzony przeze mnie w stolicy Etiopii z Keithe'em McHenry, współzałożycielem FNB w 1980 roku w USA. W każdą sobotę regularnie FNB odbywać będzie się w Addis Abeba stolicy Etiopii z moim wkładem :)

https://rapidshare.com/files/1069688908/VOICE003.WAV

piątek, 18 maja 2012

Warszawa: Okupuj i stawiaj opór. - Skłoting i spekulacje mieszkaniowe w Polsce

Nie róbmy ideologii z włamania! Policja jest od tego, by reagować, kiedy ktoś popełnia przestępstwo! Zagrzmiał Wojtczuk i Machajski - dwaj dziennikarze Wyborczej, po przejęciu opuszczonego budynku zaniedbanej przychodni w centrum Warszawy. Wiceprezydent Paszyński, patron "kultury alternatywnej" i wysłany przez Ratusz dobry wujek skłotersów, pouczył ich zaś: Pamiętajcie, wasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność kogoś innego.

Zanim warszawscy skłotersi zniewolą społeczeństwo na obszarze całej stolicy - lub zostaną spałowani na polecenie gorliwych reporterów - zapytajmy: ile miejsca w Warszawie pozostało nam na realną dyskusję o charakterze miasta? Jak duża przestrzeń podlega jeszcze demokratycznej kontroli - tak, by mieszkańcy sami decydowali, ile chcą banków i biurowców, a ile - parków, drobnych usług, barów mlecznych i mieszkań. Słowem, na jakim gruncie dywagujemy o naszej wolności? Wojtczuk z GW pisze: Jest mnóstwo miejsc, w których mogą się realizować ludzie niezamożni. Lecz musi się im chcieć ich poszukać. Szukajmy więc!

Wolność? Na jakim gruncie?

W istocie, z natury rzeczy, a także z konkretnych ustaw wynika, że gmina jest wspólnotą mieszkańców - jej samodzielności nie można utożsamiać tylko i wyłącznie z samodzielnością jej organów. W teorii więc to mieszkańcy decydują o kształcie miasta. Jak jest w praktyce?

Zaniedbany teren przychodni, zajęty przez grupę mieszkańców, tak jak opuszczona sąsiednia kamienica, zajęta rok wcześniej, odzwierciedlają kluczowe problemy miasta.

Oba okupowane dziś budynki objęte zostały roszczeniami prywatnych osób lub firm. Kamienica Syreny przy ul. Wilczej jest już w prywatnych rękach - lokatorów wyrzucono, deweloper planował zburzyć kamienicę i zbudować apartamentowiec z podziemnym garażem. Teren za płotem Syreny - przychodnia - ma zostać wkrótce oddany i zmienić swoje przeznaczenie na bardziej dochodowe. Taki stan nie jest wyjątkiem na mapie Warszawy: tak zwana reprywatyzacja obejmuje 97 proc. reszty powierzchni przedwojennej stolicy - w ręce prywatne może trafić nawet 36 tysięcy działek. Wartość miejskich terenów, które oddaje ratusz, szacuje się na 40 miliardów złotych - koszt czterech nowych linii metra. Dotąd, jak wynika z wyliczeń samorządu, oddano już 2,5 tysiąca działek, drugie tyle objęto roszczeniami. Jak szczerze wyraził pewien urzędnik, w sumie 40 mld zł "leży zamrożone pod ziemią" - boiskami szkolnymi, parkami, kamienicami itp. Żeby wykopać miliony, trzeba jednak najpierw wykopać ludzi.

Problem bowiem właśnie w tym, że na owych terenach od lat mieszkają tysiące rodzin, żyjących w odbudowanych po wojnie kamienicach, korzystających ze skwerów, parków, uczniowie szkół wraz boiskami, które ratusz planuje zwrócić za stuprocentowym odszkodowaniem lub w naturze. Działki wyceniane są według dzisiejszych stawek rynkowych, mimo że to mieszkańcy Warszawy najczęściej własnymi siłami wynieśli tysiące kamienic z gruzów (słynny "czyn społeczny") - po wojnie stolica była bowiem pobojowiskiem. Wymownie ilustrują to choćby historyczne ortofotomapy oraz miejska rekonstrukcja filmowa pt. Miasto Ruin: www.miastoruin.pl).

Mięsna wkładka

Pozostałe kraje post-socjalistyczne załatwiły problem roszczeń systemowo, szanując prawa mieszkańców: spadkobiercy lub firmy, które skupiły od nich roszczenia mogą liczyć najwyżej na częściowe odszkodowanie finansowe. W Polsce problem ten najmocniej dotknął Warszawę: nie czekając na ustawę regulującą reprywatyzację, ratusz zdecydował się oddawać miejskie działki bez względu na prawa i potrzeby mieszkańców. Tego rodzaju reprywatyzacja najbardziej odbija się na kondycji życia mieszkańców lokali czynszowych, którzy są przejmowani wraz ze swoją kamienicą niczym towar, "wkładka mięsna": prywatny inwestor ma często inne plany wobec budynku, zaczyna więc nękać mieszkańców: podwyższa czynsz do niebotycznej stawki (nawet 99 zł za metr), wpędza w zadłużenie, odcina prąd, wodę, gaz, w końcu - eksmituje. Wielokrotnie odbywa się to z naruszeniem prawa - kamienicznicy łamią ustawę o ochronie praw lokatorów wyrzucając ludzi nawet bez wyroków eksmisyjnych (patrz choćby: reportaż TVN pt. "eksmisja tuż przed wigilią"). Nierzadko też nowi właściciele posuwają się do bezpośrednich gróźb wobec "opornych" lokatorów: historie uporczywego nękania całych rodzin znane są niemal na każdej ulicy na Pradze, Śródmieściu, Ochocie, Mokotowie, Woli. Najbardziej dobitnym przejawem odczłowieczenia ludzi, którzy są rzuceni na żywioł i trafiają w ręce prywatnych profesjonalistów, jest tragiczna historia Joli Brzeskiej: działaczki lokatorskiej i mieszkanki kamienicy przy ul. Nabielaka - ostatniej lokatorki, z którą nie mógł sobie poradzić właściciel tej i parudziesięciu innych kamienic, Marek Mossakowski. Jola Brzeska została porwana 1. marca 2012 roku i spalona żywcem w Lesie Kabackim w Warszawie. Warto pamiętać, że dużo wcześniej Brzeska sygnalizowała policji przejawy jej nękania: zakłócanie ciszy nocnej, próby włamania (kamienicznik użył nawet szlifierki kątowej by wyciąć blokady drzwi do mieszkania Joli). Lokatorka apelowała także do miasta, by wsparło ją jakkolwiek w obronie przed grupą Mossakowskiego - bez skutku.

Po tragicznej śmierci Brzeskiej, która jest uwieńczeniem logiki "darwinizmu społecznego", wolnej amerykanki, zupełnie dzikiej formy kapitalizmu aprobowanej przez ratusz, coraz więcej mieszkańców zdaje sobie sprawę z efektów deficytu demokracji, braku realnego wpływu na swój los i charakter swojego miasta.

Obywatelu, radź sobie sam

Jednocześnie, ogromna skala (re)prywatyzacji - 97 procent przedwojennej Warszawy - nieuchronnie tworzy konflikty na gruncie własności prywatnej. Całkowicie naturalnie, ludzie zamieszkujący od lat tereny oddawane w prywatne ręce, nie godzą się zapomnieć o swojej godności i przywiązaniu do miejsca zamieszkania. Wbrew opiniom ratusza i zapalonych dziennikarzy, konflikty z prywatnymi właścicielami i opór wobec polityki miasta nie wynika z osobliwych chęci krnąbrnych mieszkańców - jest on bezpośrednią konsekwencją tejże polityki. To inwestorzy nakładają bowiem ogromną presję na społeczeństwo - władze zaś ignorując nasze apele, wysyłają nam prosty sygnał: "radź sobie sam".

Jak sobie radziliśmy do tej pory? Według świeżego raportu NIK na temat konstytucyjnych i ustawowych zobowiązań samorządów w polityce mieszkaniowej:

w Polsce brakuje 1,5 mln mieszkań i stan ten nie zmienia się od dziesięciu lat. Konieczność wycofania z użytku ze względu na stan techniczny ok. 200 tys. mieszkań dodatkowo pogłębi ten deficyt. Ponadto z rządowych analiz wynika, że 6,5 mln Polaków mieszka w warunkach tzw. "nędzy mieszkaniowej" - nie odpowiadających przyjętym normom i standardom.

Wszystkie te informacje są zbieżne z obserwacjami i doświadczeniami mieszkańców Warszawy - poza jedną: problemem nie jest tyle brak mieszkań, co ich cena i zagospodarowanie.

Według najnowszych szacunków władz Warszawy, w domenie miejskiej w stolicy jest sześć i pół tysiąca pustostanów, z czego 4,294 uznano za będące w dobrym stanie technicznym. Należy do tego doliczyć ok. 3000 pustostanów w budynkach już sprywatyzowanych. Jednak okazuje się, że najwięcej lokali świeci pustkami w nowych blokach. Instytut Ekonomiczny NBP szacuje, że w latach 2009-2010 liczba pustych lokali na rynku pierwotnym się nie zmieniła, wynosząc całe 25 tysięcy. W dodatku, jak wyliczają prywatne agencje, jak REAS, właściciele 7,5 tysiąca mieszkań w 2008 roku to nie mieszkańcy szukający dachu nad głową, a inwestorzy - często firmy kupujące nawet po kilkanaście lokali na spekulacje ich ceną.

W taki oto sposób, "mieszkanie" - element objęty konstytucją jako podstawowe prawo człowieka - staje się czystym towarem, często będąc używane niezgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, a właściwie po prostu nieużywane.

Wobec braku alternatywy w postaci wystarczającej liczby mieszkań czynszowych, ceny prywatnych mieszkań szybują, rośnie bańka spekulacyjna a wraz z nią - liczba pustostanów oraz ludzi bez dachu nad głową.

W sumie, pustych mieszkań w Warszawie jest więc ok. 40 tysięcy. Na większość z nich ludziom brakuje pieniędzy - inne, jak unikalne, przedwojenne kamienice mieszkalne, zmieniają się w biurowce i apartamenty dla nielicznych lub zawalają się w kupę gruzu.

Dyscyplina przez nędzę mieszkaniową

Mieszkanie zaś właśnie dlatego jest powszechnie uznane za podstawowe prawo człowieka, ponieważ jego brak kwestionuje szereg innych praw: bez niego człowiek nie jest pełnoprawnym obywatelem. Rzucając mieszkania na wolną amerykankę, spekulacje, masowe prywatyzacje, podkopuje się u ludzi możliwość pełnego udziału w życiu i otoczeniu, zniewala się ich. Gdy jedyną oferowaną nam gwarancją w życiu jest dług zaciągnięty na 40 lat, żeby go spłacić, musimy imać się każdej śmieciowej pracy, żywić się najsłabszej jakości posiłkami, rezygnować z naszych życiowych pasji i udziału w tworzeniu otoczenia. Po kilku latach dzikiego kapitalizmu, tak jak coraz mniejszy jest procent "masła w maśle", tak też samo nasze życie zredukowano do kilku powtarzalnych gestów.

Właśnie dlatego, wbrew słowom ratusza i niektórych dziennikarzy, to nie my zwykliśmy naruszać wolność kogoś innego okupując te opuszczone rudery - co jest doprawdy niczym wobec prawdziwych szwindli na skalę całego miasta: tysięcy kamienic i parków oddawanych za darmo. To nam odebrano wolność wyboru, w jakim mieście chcemy żyć.

W końcu, to nie my wchodzimy na czyjś teren bez pytania - to nas, "przaśnych", bez pytania usuwa się poza horyzont, by stworzyć miejsce dla komercyjnej pustyni.

Dlatego też okupując pustostany w aktach protestu wobec zapędów miasta-firmy, a także blokując eksmisje, prywatyzacje i zabudowy skwerów, walczymy o podstawowe prawa, które dawno zostały odebrane temu społeczeństwu. Wchodząc do pustostanu, wychodzimy z narzuconej nam nieludzkiej i anty-społecznej logiki. Odmowa wejścia w tę logikę wiąże się z tym, że możemy w końcu działać społecznie, według sumienia, realizować swoje pasje. Wbrew opiniom niektórych, wchodzimy do pustostanów nie po to, żeby coś z nich wynieść, ale przeciwnie - żeby coś wnieść. Tym czymś jest duch twórczego oporu wobec systemu, który dostrzega w nas tylko kapitał, względnie - śmieci.

Jeśli celebrowana przez władze "postawa obywatelska" możliwa jest dziś przede wszystkim podczas okupacji i stale kryminalizowana, tym gorzej dla władz. Historia uczy bowiem, że wszystkie rządy "prawa", które brukały podstawowe prawa człowieka, okazały się być tylko tymczasowe. Także dziś, rozwiązania proponowane przez nasze wolnorynkowe władze, jak również same te władze, mogą się okazać bardziej tymczasowe niż skłoting. Odzyskamy miasto.

Kolektyw Syrena
źródło: Le Monde Diplomatique - edycja polska
(tekst pochodzi z broszury Okupuj i stawiaj opór - zbioru o okupacjach w Europie i USA, wydanego z okazji pierwszych urodzin Syreny: zamów na syrena@zoho.com)

Holandia zapowiada walkę z nieuczciwymi agencjami pośrednictwa pracy

Urie Rosenthal, minister spraw zagranicznych Holandii zapowiedział w Warszawie, że Holandia podejmuje walkę z nieuczciwymi agencjami pośrednictwa pracy. Po spotkaniu z polskim ministrem Radosławem Sikorskim Urie Rosenthal zadeklarował, że holenderski rząd sprzeciwia się dyskryminacji cudzoziemskich pracowników w swoim kraju, w tym także Polaków. Podkreślił, że Polacy w jego kraju cieszą się doskonałą opinią.

Jeżeli są u nas pracownicy z Polski i z innych krajów europejskich, to wiemy, że działa to na korzyść naszego kraju. Rząd holenderski prowadzi działania przewciwko agencjom pracy, które nie respektują prawa. Jest też ogólnokrajowy plan, który ma poprawić sytuację mieszkaniową tych pracowników

- stwierdził Rosenthal.

Według raportu holenderskich władz, pracownicy migrujący przyczynili się do wzrostu holenderskiej gospodarki o 0,3% PKB.

Ile w słowach holenderskiego ministra prawdy i rzeczywistej troski o dobro pracowników, a ile chłodnej politycznej kalkulacji, przekonamy się niebawem.

czwartek, 17 maja 2012

Nowy "Kurier Syndykalistyczny"

Ukazał się długo wyczekiwany, czwarty numer pisma "Kurier Syndykalistyczny", redagowany przez członków brytyjskiego IWW. Jest to darmowe pismo tworzone przez pracowników dla pracowników, mające na celu wspieranie ruchu syndykalistycznego, idei samoorganizacji i pomocy wzajemnej. Pismo skierowane jest głównie do polskojęzycznych pracowników w Wielkiej Brytanii.

W środku:
- Bez kompromisów! Oddolny komitet elektryków "SPARKS"
- Nie łamistrajkom!
- Pracownicy Pizza Hut
- June Hautot - bohaterka numeru
- Bojkotujmy Workfare
- Twój szef nie chce abyś o tym wiedział
- Strajk generalny 1926

Redaktorzy zapraszają do wspołpracy wszystkich chętnych do współtworzenia i dystrybucji pisma. Kontakt na redakcję: e-mail: kurier@hotmail.co.uk

Powstał również blog, na którym oprócz tekstów z pisma, będą pojawiać się wszelkie informacje dotyczące środowiska i sytuacji ruchu pracowniczego na Wyspach Brytyjskich: http://kuriersyndykalistyczny.wordpress.com/

Demo 1maja rozbite w Amsterdamie



23 osoby zostaly brutalnie aresztowane podczas 1 majowej demonstracji w Amsterdamie.
Po tym jak najwazniejsze media w holandii rozpowszechnialy nieprawdziwa informacje jakoby 1 majowa antykapitalistyczna demonstracja byla protestem zdelegalizowanych sklotersow, ktorzy nie mieli pozwolenia na protest, demonstracja zostala rozbita.

video
 http://www.youtube.com/watch?v=zvOKkxuWNMw&feature=plcp

foto

 http://ourmediaindymedia.blogspot.com/2012/05/extreem-brutale-politie1-meideel-1.html

Paul Watson kapitan Sea Shepherd aresztowany

 Paul

Jeden z najsłynniejszych walczących ekologów naszej planety Paul Watson został aresztowany w Niemczech i grozi mu deportacja do Kostaryki. Oskarża się go m.in. o ogromne straty materialne i czyny zmierzające do utraty życia i zdrowia wielorybników. Paulowi grozi wieloletnie więzienie i wypłata ogromnych odszkodowań. Watson znany jest z radykalnego podejścia do kwestii praw zwierząt np. taranowania statyków wielorybniczych prowadzących połowy mimo międzynarodowych zakazów. Już kilkukrotnie stawał się celem ataków dużych korporacji czerpiących zyski z degradacji środowiska naturalnego (dwukrotnie chciano go zastrzelić). Jedyną osobą, która może uchylić jego areszt jest niemiecka Minister Sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger (ma na to najbliższe 24h). Dlatego niezmiernie ważne jest by w najbliższym czasie zasypać ją petycjami z całego świata, domagając się natychmiastowego zwolnienia Paula Watsona.

Nie bądź obojętny i wyślij dzisiaj swój protest przez stronę http://www.thepetitionsite.com/663/009/291/release-paul-watson/

Więcej informacji o Paulu i jego grupie Sea Sepherd
http://www.seashepherd.org/
http://www.facebook.com/seashepherdconservationsociety
Film „Ekolog idzie na wojnę” poświęcony Watsonowi

http://www.youtube.com/watch?v=tOvwLpGFE8Q

poniedziałek, 14 maja 2012

GMO - cała prawda

GMO - organizmy żywe, których geny zostały celowo zmienione przez człowieka.

GMO: nauka przegrywa z zyskiem
Pomimo upływu jednej trzeciej wieku i ponad 350 mld dolarów zainwestowanych w to cacko huragan pozostaje bardziej przewidywalny, a pożar bardziej możliwy do opanowania niż rośliny genetycznie modyfikowane - tak w zwięzłych słowach naszą wiedzę o GMO ujął prof. Ignacio Chapella z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Trudno o trafniejszą recenzję. Czytaj dalej

GMO: jak wywołać światowy głód i na tym zarobić
Na całym świecie trwa głęboki kryzys żywieniowy wywołany wzrostem cen podstawowych artykułów żywnościowych. Według agendy ds. żywności i rolnictwa ONZ (FAO), ceny żywności na całym świecie wzrosły o prawie 40% od 2007 r. Ceny ziarna wzrosły o 42%, a ceny nabiału o 80%. Według Banku Światowego, ceny żywności wzrosły o 83% od 2005 r. W grudniu 2007 r. w 37 krajach na świecie ogłoszono kryzys żywnościowy. Czytaj dalej

Wikileaks o socjotechnice promowania GMO w Polsce
Portal WIKILEAKS publikuje porażające materiały o promowaniu GMO przez dyplomację amerykańską w Polsce i Bułgarii. Widzimy tu dziesiątki nieoficjalnych spotkań nie tylko z biotechnologami, którzy mają grać rolę "niezależnych" ekspertów, ale także z politykami i dziennikarzem Gazety Wyborczej znanym z nieobiektywnego stosunku do problemu GMO. Czytaj dalej

Piractwo nasienne
Nielicencjonowana produkcja materiału siewnego jest piractwem, które szkodzi wszystkim: rolnikom, firmom nasiennym, hodowcom. Wpływa negatywnie na polskie rolnictwo i nasz wizerunek na świecie. Piractwo nasienne jest nastawione na wysoki zysk przy minimalnych kosztach produkcji i dlatego oferuje nasiona złej jakości, porażone chorobami, niewłaściwie zaprawione i przechowywane. Czytaj dalej

Korporacja Monsanto pod ostrzałem ekologów
Firma Monsanto, międzynarodowa korporacja znana z produkcji żywności modyfikowanej genetycznie oraz produkcji defoliantów znanych pod nazwą Agent Orange, ma kłopoty. W ostatnim czasie, firma ma do czynienia z ofensywą instytucji rządowych i organizacji społecznych w Wielkiej Brytanii, Indiach i USA. Czytaj dalej

Importowana do Polski transgeniczna soja to łzy argentyńskich matek
W Argentynie i Paragwaju w regionach upraw eksportowanej do Polski soi transgenicznej stwierdzono masowe pogorszenie zdrowia publicznego w postaci masowych deformacji dzieci (glifosat zaburza formowanie się narządów w życiu płodowym człowieka), bezpłodności, poronień i nowotworów. Czytaj dalej

Percy Schmeiser kontra Monsanto
Rolnictwem zajmuję się od 1947 roku, kiedy przejąłem gospodarstwo po moim ojcu. Moja żona i ja jesteśmy znani na Preriach z produkcji i rozwoju nasion rzepaku oraz zachowywania swojego ziarna. Setki tysięcy rolników zachowuje swoje nasiona z roku na rok. Czytaj dalej

2012, Argentyna: Matka wygrywa z korporacyjnym gigantem Monsanto
Po traumatyzującym doświadczeniu śmierci swej córki z powodu defektu nerek zaledwie trzy dni po narodzinach, Sofia Gatica z Argentyny była zdeterminowana by dowiedzieć się co zabiło jej córkę. Jej wnioski? Genetycznie zmodyfikowane pola sojowe Monsanto otaczające jej sąsiedztwo, faszerowane szkodliwymi insektycydami wpływały negatywnie zarówno na dorosłych jak i dzieci z okolicy. Czytaj dalej

Producenci upraw GMO kłamią - Toksyny we krwi płodów
Producenci genetycznie modyfikowanej żywności świadomie kłamią. Twierdzą bowiem, że zawarte w niej toksyny, które pełnią rolę pestycydów, mają rozkładać się w przewodzie pokarmowym i "znikać" z naszego organizmu. Jednak z badań krwi ciężarnych kobiet wynika, że tak się nie dzieje - informuje "The Daily Mail". Czytaj dalej

Jak z polskiego rolnictwa chcą zrobić brudny interes
Żywność genetycznie modyfikowana od dawna wzbudza wiele kontrowersji. Korporacje zajmujące się dystrybucją takiej żywności przez lata ukrywały prawdę o jej wpływie na środowisko. Przez lata nawet naukowcy twierdzili, że GMO jest w porządku, że warzywa genetycznie modyfikowane mają więcej witamin, wzmacniają odporność, są wytrzymałe nawet w trudnych warunkach klimatycznych. Czytaj dalej

Szefowa Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności dyrektorem organizacji reprezentującej Monsanto
Przewodnicząca Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności, Diána Bánáti, została dyrektorem europejskiego oddziału International Life Sciences Institute - organizacji reprezentującej interesy koncernów biotechnologicznych (GMO), której członkami są m.in. firmy Monsanto i BASF. Czytaj dalej

Koncerny agrochemiczne powinny ponosić karę za skażenie GMO
Najnowszy raport Greenpeace i GeneWatch UK ujawnia rosnącą liczbę przypadków niekontrolowanego skażenia organizmami GMO na całym świecie. Czytaj dalej

Stanowisko Komitetu Ochrony Przyrody PAN w sprawie uprawiania w Polsce roślin genetycznie zmodyfikowanych
Pomiędzy ekosystemami objętymi gospodarką rolną a wszystkimi innymi elementami biosfery, w tym obszarami chronionymi, istnieje bogata sieć powiązań i stały przepływ genów. Stąd, wprowadzanie do środowiska przyrodniczego odmian roślin wyposażonych w niespotykane wcześniej kombinacje cech specyficznie skonfigurowanych przez genetyczne modyfikacje (organizmy genetycznie zmodyfikowane, GMO), generuje dla tego środowiska wielowymiarowe i bardzo poważne zagrożenia, których skala i konsekwencje są dziś trudne lub niemożliwe do przewidzenia. Czytaj dalej

2008: Francja zakazuje upraw genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy
31 stycznia Komisja Europejska pozwała Polskę do Unijnego Trybunału za przepisy zakazujące sprzedaży nasion genetycznie modyfikowanych. Bruksela uważa, że są one niezgodne z unijnymi przepisami. Czytaj dalej

Represje: Aktywistka ekologiczna Marie Mason skazana na prawie 22 lata więzienia
Jak stwierdził sędzia Paul Maloney, “Marie Mason porzuciła ideę wolnego rynku idei i wyraziła swoje żale w sposób niezgodny z normami cywilizowanego społeczeństwa". Czytaj dalej

Korporacja Monsanto na bezdrożach Jordanii
Jadac rowerem przez pustynie do stolicy Jordani Amman zaskoczylo mnie pewne logo, ktore rzuca sie w oczy tuz przy glownej drodze, logo z nazwa Monsanto. Czytaj dalej

Ciemniak Ziemkiewicz szerzy... ciemnotę
Przykład jak publicyści głównego nurtu promują GMO. Czytaj dalej

2006: Walka z żywnością modyfikowaną genetycznie
Greenpeace Polska zbiera podpisy pod petycją do Komisji Europejskiej, aby wprowadzić nakaz znakowania mięsa, jajek i mleka zwierząt karmionych paszą zawierającą genetycznie zmodyfikowane organizmy (GMO). Czytaj dalej

Ależ groźny gen korupcji
Artykuł prof. Piotr Węgleńskiego, dyrektora Instytutu Genetyki i Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego w Gazecie Wyborczej wpisuje się w
ogólnopolskie larum jakie podnoszą niektórzy naukowcy apelujący w oficjalnych wystąpieniach do rządu o zniesienie zakazu stosowania GMO argumentując to blokowaniem postępu i spychaniem Polski, w tym polskiej nauki, w strefę światowego ciemnogrodu. Czytaj dalej