środa, 28 listopada 2007

Artykuly o "Losie Buntownika"

Lista ta jest od dawna nie uaktualniana, więc będzie lepiej jak wybierzesz odpowiedni tag

Artykuly o squattingu

Lista ta jest od dawna nie uaktualniana, więc będzie lepiej jak wybierzesz powyżej odpowiedni tag

6 grudnia. Sprawa przeciw aktywiście broniącemu przyrody.

6 grudnia. Sprawa przeciw aktywiście broniącemu przyrody.

Krotko : 2.5.2006. Nastapila niespodziewana ewikcja jednego z zasquatowanych kempingów nieopodal Amsterdamu, za wioska Durgerdam na Uitdamerdijk 16. Dwoje aktywistów broniąc przyrody i tego miejsca wspielo się na drzewa. Jeden z nich w niebezpieczny sposób został brutalnie sciagniety z drzewa. Dwoje zostało zaaresztowanych. Przeciwko jednemu z nich policja wytoczyła proces zarzucając mu opór w trakcie aresztowania oraz rzekome uderzenie jednego z funkcjonariuszy.

We wrześniu ubiegłego roku squatter ten skazany został na zapłacenie 250 euro. Jednak uznal on ten wyrok za całkowicie niesprawiedliwy i skierował sprawę do wyższego sadu. "Ta kara to jakiś absurd. Nie dosyć , ze malo co mnie nie zabili, nie dosyć ze nielegalnie dokonali ewikcji, zniszczyli cały dobytek niektórych z nas, a przede wszystkim wycieli tak piękny kawałek przyrody, co w dobie zmiany klimatu jest niczym jak powolna eksterminacja przyszłych pokoleń, to jeszcze chcą bym im placil. To oni sa przestępcami , nie ja. " mówi aktywista uzasadniając wniesienie sprawy do wyższego sadu i rozpoczęcie kampanii w swej obronie
Więcej o tym zdarzeniu w ksiazce "Los aktywisty" której fragmenty przedstawiam niżej. Ciag dalszy informacji o kampanii i ksiazki nastąpi...

O to przed Wami fragment nowej książki Griksa " Życie Aktywisty ", która jest kontynuacją "Losu Buntownika " książki zamieszczonej na tych stronach (link po prawej). Miłego czytania.

Dedykowane wszelkim obrońcom przyrody i lepszego świata
Obrona kempingu fragment nr 2
Po może pół godzinie, Może godzinie (trudno jest oszacować czas w takich okolicznościach) na pomoc policjantom przyjechał wóz strażacki z małym kontenerem na podnośniku, takim samym jak elektrycy zwykli używać.Szkoda że tym razem strażacy zamiast służyć ludziom pomagali policji i tym którzy niczym ogień w pożarze chcieli zniszczyć te piękne drzewa, po to by zarobić więcej pieniędzy.Z niepokojem czekałem na rozwój wydarzeń. Co jakiś czas powtarzałem hasła
- To protest przeciw zabranianiu skłotingu.Dla natury, dla przyszłości naszych dzieci, dla tych drzew, dla obrony przyrody!!!
W międzyczasie przyjechało więcej policji, a także kilku skłotersow. Dwóch policjantów "Siwy" i "Wąsaty" i wsiadło do kontenera i "Maszynista" -pewnie strażak po cywilnemu pokierował ich na moją wysokość. Wąsaty, chyba wyższy rangą zaczął do mnie gadać
- Masz jeszcze ostatnią szansę zejścia dobrowolnie, lepiej zrób to bo inaczej konsekwencje będą dużo większe - na co odpowiedziałem swoje
- To jest protest ...itd
-Słuchaj Wąsacz starał się przedyskutować temat gdy przerwałem okrzyki - ja jestem z towarzystwa ochrony zabytków i całkowicie Cię rozumiem ale jesteś bezprawnie na nie swoim terenie.
_Co? Bezprawnie ? Zaskłotowaliśmy ten kemping i o tym czy mamy się wynosić powinien zdecydować sąd. Zadzwońcie do mego prawnika, to Wam powie kto tu jest bezprawnie - specjalnie krzyczałem odpowiedzi głośno by było jasne dla wszystkich na dole o czym jest rozmowa.
-Jeśli nie zejdziesz siła będziemy musieli Cię ściągnąć...
Fragment nr 3
...Koniec konców zdecydował się zejść .Gdyby okazał się na tyle szalony by wchodzić wyżej, chyba bym się poddal bo opieranie się na tych gałęziach, które wytrzymywałyby mój cieżar ,ale nie wiadomo czy wytrzymałyby cieżar nas obu. Na tej wysokości byłoby to zbyt ryzykowne. Nie ważne czy dla niego czy dla mnie. Dlatego gdy schodził odetchnąłem z ulgą i zacząłem krzyczeć do mediów i widzów :
- Squating przetrwa. To jest protest przeciw zakazywaniu squatingu, przeciw wycinaniu drzew, dla przyrody, dla naszych dzieci by miały czym oddychać, przeciw korupcji i bezprawiu - co też z resztą powtarzalem co jakiś czas głośno w trakcie całej akcji.
Ciekawiło mnie co też tym razem wymyslą. Bylem dla nich ciężkim orzechem do zgryzienia. Teraz bedą może musieli zatrudnić kogoś jeszcze, by sie ze mną uporać. Moze bedą musieli użyć jakiegoś dodatkowego sprzętu. Na pewno będzie ich to więcej kosztowało i o to też chodziło, by liczyli się i wkalkulowali w swe zbrodnie dodatkowe koszta oporu aktywistów oraz wyjaśnienia calej historii mediom, po czym następnym razem może rozdecydują się przed niszczeniem natury.Tego ich chcemy nauczyć, że to jest nieopłacalne nie tylko z moralnego punktu widzenia. Dla nas z drugiej strony jakikolwiek opór w słusznej sprawie zawsze ma wiele zalet. Chociażby tą wielką satysfakcję, że się czyni dobrze w obliczu draństwa, która jest dużo bardziej warta niż ich marne pieniądze. Chociażby dlatego że siejemy ziarna w naszych sercach i sercach wszystkich którzy o akcji się dowiedzą . Dajemy dobry przyklad wszystkim , a przeważnie naszym dzieciom, co moze zaowocowac w przyszlosci. W natłoku tego nowoczesnego zła miło jest odnaleść coś wytryskającego prosto z serca ,a jeszcze lepiej jeśli z naszego. Kolejną rzeczą co wygrałem dla tego świata to, że przynajmniej drzewa trochę dlużej mogły pooddychać dla nas ,a ptaki choć zobaczyć że są jeszcze tacy co ich bronią i nie kazdy człowiek niszczy przyrodę. To bylo wzruszające , gdy w chwili oczekiwania, w chwili spokoju niemal na wyciągnięcie ręki, obok mnie siadł mały ptaszek i z przejęciem zaczął coś do mnie ćwierkać. Być może wyraził swe oburzenie na zniszczoną przyrodę, być może chciał mi podziękować, cokolwiek to było na pewno dodał mi otuchy i utwierdził mnie w tym że czynię dobrze . Taki symboliczny znak od natury, od Boga. Piękne. Szkoda że nasza ludzka inteligencja nie jest w stanie pojąc języka ptaków. Tak słuchając jego śpiewu, czując jak drzewo oddycha, jak kołysze swoje ramiona wraz z ludźmi na dole oczekiwaliśmy na to co się wydarzy. Cdn.

O hunie raz jeszcze

To wlasnie czym jestem ostatnio zafascynowany:
" Huna jest prastarym systemem wiedzy o całości stworzenia. Jest widzeniem świata, który jest indywidualnym sposobem zorganizowania energii duchowej we wszystkim co jest. Takie widzenie tworzy jedność ducha i materii. Świat duchowy jest światem myśli, idei, które kreują fizyczną rzeczywistość.

Słowo HUNA ma przede wszystkim dwa znaczenia:

- hu – ruch, na – bezruch

- najmniejsza cząsteczka niewidzialna, która jest częścią wielkiej całości

Huna opiera się na siedmiu przesłaniach:

Ike – świat jest taki, jak myślisz, że jest, ludzie są tacy jak myślisz, że są, los jest taki, jak myślisz że jest – jesteś twórcą swojego świata. Twoje doświadczenia życiowe są odbiciem Twoich myśli. Gdy zmieniasz myśli – zmieniasz swój świat.

Kala – nie ma żadnych ograniczeń, ograniczenia są tylko w Twoim myśleniu. Wszystko we wszechświecie jest dostępne i możliwe. Masz wolność w tworzeniu takiego życia, jakiego chcesz.

Makia – energia podąża za uwagą. To, na co kierujesz swoją uwagę ( o czym myślisz ) – manifestujesz w swoim życiu. Może to być budujące jak i niszczące.

Manawa – teraz jest czasem mocy. Wszystko dzieje się teraz. Wspomnienia o przeszłości lub wizje przyszłości są tylko interpretacją tych zdarzeń w teraźniejszości. Tylko w chwili obecnej masz wpływ na swoje decyzje i wybory.

Aloha – stan istnienia w życiu, w którym umysł serce są jednością w radości. Bycie szczęśliwym w teraźniejszości z.....osobą.....samym sobą.....całym światem. Ma najpotężniejszą moc sprawczą we wszechświecie. Ma naturę przyciągania.

Mana – cała moc pochodzi z wnętrza. Wewnątrz są Twoje wszystkie możliwości, talenty, marzenia. Masz wszystko to, co jest potrzebne, abyś kreował życie jakiego pragniesz dla siebie. To moc Twojego ducha, autorytet wewnętrzny.

Pono – rezultat jest miarą prawdy. To jakie masz życie odzwierciedla Twoje przekonania. Jest koncepcją dobra, właściwości – wszystko to, co działa jest prawdziwe.

W hunie jest także zawarta wiedza o trzech aspektach świadomości ludzkiej – Ku. Lono, Kane. Każdy z nich ma swoje cechy i funkcje. Razem tworząstrukturę duchowo-fizyczną człowieka. Jeśli są w harmonii – życie Twoje jest szczęśliwe i spełnione. Jeśli między nimi jest rozdźwięk – doświadczasz oddzielenia od Źródła, od ducha Aloha, od własnej duszy. Sercem huny jest Ho’oponopono – aktywne przywracanie ładu. Jest świadomym kontaktem z większym rytmem i energiami wszechświata doprowadzającymi do harmonii z wyższą całością istnienia."- przedruk ze stron internetowych

środa, 21 listopada 2007

Pogonmy rasistow raz jeszcze !!!

Demonstracja antynazistowska w Amsterdamie, 24 listopada, w ta sobotę
NVB po raz kolejny usiłuje zrobić demonstracje w Amsterdamie by szerzyć ich rasistowska propagandę. By im to uniemozliwic Antifa amsterdam (przy wsparciu innych grup) organizuje kontr demonstracje. Pokojowa manifestacja z koncertami, informacyjnymi stoiskami, przemowami i jedzeniem odbędzie się na placu Dam o godzinie 13.00. Demonstracja nazi debili ma się rozpoczac na Orlyplain, przy stacji Sloterdijk o 14.00. Tam wiec zapraszamy wszystkich którzy chcą ich aktywnie przegonić.
Bardzo potrzebna jest pomoc w rozklejaniu plakatów!!!. Jeśli możesz w tym pomoc sa one do odebrania w Eigenardig na rogu Verbindingstraat i Rustenburgerstraat.
Więcej informacji :
- E-Mail: nvbnee@live.nl Website: http://stopnazis.revolt.org/.



Demonstracje antyfutrzarskie w A-damie , a takze w W-wie

W niedziele odbyła się kolejna cotygodniowa akcja organizacji "Respect voor dieren" (szacunek dla zwierzat) w obronie zwierzat zabijanych do zrobienia futer.
By zaczac od początku : w ostatnim tygodniu gdy aktywiści pikietowali sklep "maison de bonnaterie" na jednej z sklepowych ulic Kalverstraat, policja zagroziła im zaaresztowaniem jeśli beda kontynuowali akcje. Postanowiono, zeby powtorzyc akcje w następna niedziele, gdy ludzie beda bardziej przygotowani na zaaresztowanie i zorganizowany będzie adwokat.
Tak wiec w ta niedziele spotkali się jak zwykle na placu "Spui", by potem pikietować ten sam sklep. Jak tydzień temu rozdawane były ulotki, informowani byli ludzie, ktos spiewal piosenkę ... itp. Po jakiejś godzinie na skargę wlasciciela sklepu zjawiła się policja. Jeden z nich bardzo agresywnie, nieoczekiwanie i niebezpiecznie zepchnal jednego z aktywistów z wysokiego roweru. Gdyby nie jego spryt i doświadczenie mogłoby się to skonczyc złamaniem nogi lub nawet czymś gorszym. Ten sam policjant uzywajac przemocy "skradł" jednemu z aktywistów ulotki ("uważajmy na kieszonkowców" - przestroga amsterdamskiej policji. "lecz kto ochroni mnie przed policjantem?"- Janusz Reichel) Widząc ze aktywiści sa zdecydowani kontynuować akcje i bronic swego prawa do wyrażania opinii, policjant ten wezwał posiłki. Przyjechali na sygnale przez tłoczna ulice. Zaaresztowali troje aktywistów oraz skonfiskowali ulotki. Pozostałych czworo przy gorącym wsparciu ludzi na ulicy kontynuowali dalej protest. Wkrótce jeden z grupy dostarczył nowe ulotki. Protest dalej trwal przez parę godzin. Tego samego dnia ze względu na brak jakichkolwiek podstaw prawnych, zatrzymani zostali uwolnieni. Dzięki tej akcji aktywiści w obronie zwierzat pokazali, ze dzięki zgranej grupie zdecydowanej na wszystko, mozna obronic naszego prawa do wyrażania naszej opinii bez pytania się o zezwolenie władz. Miejmy nadzieje, ze nauczyliśmy policje, ze wolnosc slowa nalezy do nas i nie damy jej sobie zabrać, a także nie musimy się o nia pytac lub dostawac na nia zezwolenia. Brawo za zdecydowanie i solidarnosc !!!
Następne akcje pikietowania sklepów :
23 listopada
14.00 spotykamy się w Hadze pod sklepem Escada przeciw któremu rozpoczęta została międzynarodowa kampania
17.00 spotykamy sie w Rotterdamie pod sklepem Shoebaloo
24 listopada
spotykamy się o 13.00 na placu "Spui" w Amsterdamie by pikietować sklepy na KAlverstraat i Leidsestraat. Specjalnie na ta akcje potrzebni sa ludzie. Im więcej nas będzie tym policja mniej będzie podskakiwać.
Więcej informacji :E-Mail: respectvoordieren@yahoo.com
Website: http://www.respectvoordieren.nl


Demonstracja antyfutrzarska Stowarzyszenia Empatia oraz Akcji dla zwierząt Viva! Zapraszamy wszystkich, którym zależy na losie zwierząt i wielkim przełomie w walce o ich prawa.


24.11.07 (sobota) o 13:00 na stacji Metro Centrum

o 14:00 przeniesiemy się pod sklep Simple w Złotych Tarasach.

Rozpoczynamy bojkot firm sprzedających futra naturalne! Pierwsza firma - SIMPLE. Sprawdź co możesz zrobić!

Wzorem zagranicznych organizacji prowadzących udane (m.in. Zara, Mango, Ralf Lauren, Gap) antyfutrzarskie kampanie, rozpoczynamy w Polsce akcję presji na firmy sprzedające futra. Pierwsza na celowniku osób wrażliwych na los zwierząt i Fundacji Viva! Akcja Dla Zwierząt jest znana polska firma SIMPLE.


Jeśli nie możecie przyjść - może zrobić wiele domu - pisząc list do SIMPLE http://viva.org.pl/index.php
oraz rozsyłając nasz film: http://www.youtube.com/watch - a przede wszystkim nie kupując w Simple i namawiając do tego znajomych.


www.antyfutro.pl
www.viva.org.pl
www.empatia.pl

-----------------------------------

Dni squaterskie

Zaproszenie na spotkanie organizacyjne w Dijon 24-25 listopada.

Wzywamy do dwóch dni demonstracji, akcji bezpośrednich, organizowania publicznej informacji, akcji ulicznych (street-parties), skłotingu w piątek czwartego i w sobotę piątego kwietnia 2008 roku w obronie wolnych miejsc, dla antykapitalistycznej kultury alternatywnej. ---- W ciągu tych dwóch dni zamierzamy przedstawić autonomiczne miejsca i skłoty jako części sieci tworzącej europejski/globalny polityczny ruch. Chcemy łączyć te miejsca z nowymi ludźmi i nowymi zmaganiami, a także wspomagać tworzenie autonomicznych stref w miejscach, gdzie nigdy nie było tego rodzaju akcji. Chcemy ulepszać, krok po kroku, nasze umiejętności przeciwstawiania się fali represji.

Wzywamy do wszelkiego rodzaju zdecentralizowanych i autonomicznych akcji, do czegokolwiek, co wydaje wam się najbardziej odpowiednie w lokalnym kontekście. Poniżej znajdziecie polityczny przekaz, który pragniemy, by był podstawą tych dwudniowych działań.
Jesteśmy wszędzie...

Od wieków ludzie używali skłotów i stref autonomicznych, miejskich i wiejskich, aby przejąć kontrolę nad własnym życiem. Są one narzędziem, taktyką, praktyką, a także sposobem na życie. Przez dziesiątki lat, ruch skłoterski w Europie i poza nią walczył z kapitalistycznym systemem, miał swój udział w lokalnych zmaganiach z destrukcją, dostarczając alternatyw wobec działań nastawionych na zysk, wobec kultury konsumpcyjnej; prowadził centra społeczne i działania nastawione na uczestnictwo poza mainstreamową gospodarką. Demonstrował możliwości samoorganizacji bez hierarchii, tworzył międzynarodowe sieci wymiany i solidarności. Te sieci zmieniły życie niejednej osoby, która dzięki temu wyszła poza społeczną kontrolę oraz utworzyły wolne miejsca, gdzie ludzie mogli żyć wbrew społecznym normom.

Miejsca te między innymi są centrami spotkań i tworzenia nowych projektów tworzących i rozprzestrzeniających ideę kultury wywrotowej, wymiany dóbr, środków i wiedzy, nie opartej na systemie monetarnym, eksperymentowania z nowymi sposobami na życie, kolektywnych debat, recyklingu i konstrukcji, działań związanych z rolnictwem, tworzenia niezależnych mediów.

Niezależnie od tego, czy mówimy o miejskich skłotach, czy o zakupionym gruncie, o wynegocjowanym, czy przywłaszczonym wiejskim terenie, o odnowionych fabrykach, czy o budynkach zbudowanych przez kolektyw, miejsca te są schronieniem dla rebeliantow i wyrzutków społecznych, biednych i bezdomnych ludzi, radykalnych aktywistów, nielegalnych imigrantów. Centra społeczne są dla nas kluczowe jako część ruchu dla społecznej przemiany.
W całej Europie represje są wynikiem działań rządów

Atakują one strefy autonomiczne działające od wielu lat, takie jak Ungdomshuset w Kopenhadze, Koepi i Rigaer Straße w Berlinie, EKH w Wiedniu i Les Tanneries w Dijon, zaskłotowane centra społeczne w Londynie i Amsterdamie, Ifanet w Salonikach, itd. We Francji skłoty stały się priorytetowym celem policji zaraz po ruchu anty-CPE oraz fali akcji i rozruchów, które wydarzyły się w okresie wyborów prezydenckich. W Niemczech przed szczytem G8 wiele stref autonomicznych zostało przeszukanych i zaatakowanych. W Genewie i Barcelonie, dwóch dużych i starych skłoterskich „twierdzach”, władze zdecydowały położyć kres ruchowi. Choć nadal możliwe jest zajęcie pustych budynków w pewnych krajach, w innych stało się to przestępstwem. Ludzie zamieszkujący tereny wiejskie zaczynają zmagać się z problemami z dostępem do terenów, prawem dotyczącym higieny, ochrony i statusu ze strony burżujów i turystów1. W całej Europie kultura niezależna jest zagrożona.

Parę miesięcy temu obserwowaliśmy walki na ulicach Kopenhagi i akcje w całej Europie będące sprzeciwem wobec ewikcji Ungdomshuset. Te oraz inne wydarzenia, które miały miejsce na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy, skłoniło nas do podjęcia wysiłku odnowienia znaczenia międzynarodowej solidarności.

Jesteśmy zmotywowani przez tę samą pasję, czujemy tę samą determinację, zmagamy się z powszechnym wrogiem pod postacią represji oraz jesteśmy zjednoczeni pomimo granic przez naszą żądzę zbudowania świata równości i samostanowienia. Jako niezależne i nie rządzone wyspy niekontrolowanej wolności, chcemy kontynuować walkę w solidarności oraz umocnić nasze międzynarodowe więzi, bez względu na to, jak wiele kilometrów nas dzieli.
Kwestie dotyczące akcji

Pragniemy także na czas tych akcji umożliwić i zainspirować dyskusję, zademonstrować różne możliwości i strategie, co może być doskonałą okazją, aby dzielić się umiejętnościami. Poniżej pewne wątki, które chcemy podjąć:

* Co rozumiemy poprzez strefy autonomiczne i czego od nich oczekujemy? Jaka jest ich rola w dążeniu do radykalnych zmian społecznych? W którym miejscu skali pomiędzy „alternatywnym” a „konfrontacyjnym” się znajdują?
* Dziel się informacjami dotyczącymi skali działań, które mają miejsce w autonomicznych strefach społecznych wraz z pomysłami, jak sprawić, by owe działania się powiodły; kwestionuj produkcję dóbr i usług; wspieraj wymianę wiedzy pomiędzy miastem a terenami wiejskimi.
* Dziel się doświadczeniami, inspiruj innych, dowiedz się, jak inni żyją w kolektywie i jak wyglądają ich działania, alternatywne ekonomiczne systemy wymiany...
* Dziel się różnymi sposobami odzyskiwania miejsc w całej Europie: nielegalna okupacja, konstrukcje DIY, wagenburgi, kolektywny zakup, wolne kontrakty...
* Dziel się praktycznymi środkami i poczuciem solidarności pomiędzy:
o różnymi użytkownikami stref autonomicznych (zarówno obecnych, jak i potencjalnych): kooperatywami, ludźmi bez dokumentów, aktywistami, podróżnikami, imigrantami, mieszczuchami, mieszkańcami terenów wiejskich i podmiejskich oraz małych gospodarstw wiejskich;
o różnymi sposobami użytkowania przestrzeni; aktywności dla społeczności, miejsce spotkań dla różnych grup, miejsca zamieszkania;
* Umożliwiaj formowanie powszechnych strategii w konfrontacji z represjami ze strony państwa i ewikcjami;

Kim jesteśmy, jak możemy pracować nad tym projektem i wprowadzić go w życie?

Jesteśmy obecnie grupą ludzi zaangażowanych w tworzenie różnych stref autonomicznych w całej Europie, którzy zdecydowali się przedyskutować to wezwanie. W najbliższym czasie spotkamy się z członkami różnych kolektywów, aby przekonać się, co ludzie myślą o propozycji zorganizowania europejskich dni akcji i w jaki sposób chcieliby w tym uczestniczyć. Sukces tego przedsięwzięcia zależy w dużej mierze od naszej zdolności stworzenia większej międzynarodowej grupy roboczej. Oznacza to, że każdy, kto chciałby wziąć w tym udział przedyskutowałby ten pomysł w różnych miejscach, tworząc i dystrybuując materiały propagandowe i sieć wzajemnej informacji o wydarzeniach dotyczących akcji podjętych w tych dniach. Pragniemy także w ciągu najbliższych miesięcy zorganizować spotkanie dotyczące tego wydarzenia. Bądź w kontakcie!

Sukces tego spotkania zależy od naszej zdolności uformowania większej międzynarodowej grupy roboczej. Całe wydarzenie będzie miało miejsce bez jakiegokolwiek „centralnego komitetu” i składać się będzie z różnych zdecentralizowanych autonomicznych akcji. Nadal jednak uważamy, że ważne byłoby takie spotkanie w celu wymienienia się pomysłami i strategiami, przedyskutowania treści wezwania, ustalenia, jak stworzyć narzędzia powszechnej informacji pośród ludzi zjednoczonych w tym projekcie, jak nawiązać kontakt i udzielić wsparcia różnym lokalnym inicjatywom.

Dlatego wzywamy na międzynarodowe spotkanie koordynacyjno-przygotowawcze w dniach 24 i 25 listopada 2007 w strefie autonomicznej „Les Tanneries” znajdującej się w Dijon we Francji. Jest to zaskłotowane centrum społeczne na poprzemysłowym terenie, zajmowane od 1998 roku. Dzięki latom walki z urzędem miasta będącym właścicielem budynku, projekt osiągnął pewien poziom stabilności. Mieści się tam prestrzeń mieszkalna kolektywu, koncertownia, pracownia hakerska, free shop, infoshop, ogród, biblioteka...

Mamy nadzieję, że wielu z was będzie w stanie do nas dołączyć. Prosimy uprzedzić nas o swoim przyjeździe, dzięki czemu będziemy mogli zorientować się co do liczby osób do ugoszczenia i zaplanowania ilości jedzenia. Przekazanie tego zaproszenia ludziom tworzącym skłoty i strefy autonomiczne będzie mile widziane.


osoby z Polski zainteresowane wyjazdem proszone są o kontakt z fa-poznan[małpa]rozbrat.org

środa, 14 listopada 2007

Amsterdamski podrecznik squaterski

Tak by ulatwic zycie holenderskiej squaterskiej Poloni sciagnalem ze skquat.net przetlumaczony fragment podrecznika skquaterskiego. Bardziej zainteresewanych odsylam na strony gdzie w holenderskiej wersji pod haslem na niebiesko "kraakhandleiding" znajdziesz czeska, angielska, hiszpanska, holenderska wersje tego podrecznika w calosci. Po za tym polecam goraco takze te strony takze w polskiej wersji jezykowej.
KROTKI PODRECZNIK SQUATTERSKI
Napisany wspolnie przez "squatterskie godziny informacyjne" (kraakspreekuren) z Amsterdamu
WSTEP (przedmowa)
Przed Toba lezy krotka wersja squatterskiego podrecznika napisana wspolnymi silami amsterdamskich
squat info godzin. Kraakspreekuur nie ofiaruje Ci gotowych recept na Twoj problem mieszkaniowy .
Wiele rzeczy musisz sprawdzic samemu,tutaj mozesz jednak znalezc wiele pouczajacych doswiadczen .
Ludzie , ktorzy pracuja w KSU (kraakspr.) beda probowac pomoc Ci z przydatnymi wskazowkami i
radami . Zanim zasquatujesz mieszkanie musisz wiecej o nim sie dowiedziec (zaobserwowac ,znalezc ).
O tym jak to zrobic ,ten podrecznik ma za zadanie dostarczyc Ci niezbednego zrozumienia .
JAKIEGO MIEJSCA SZUKASZ ?
Jedna z pierwszych rzeczy , ktore musisz zdecydowac ,zanim cos zasquatujesz , jest jakiego rodzaju
miejsca Ty lub Twoja grupa szuka . Jedno male pietro do mieszkania samemu czy duzy dom gdzie
grupa ludzi moze mieszkac i pracowac. Duze domy mozesz najlepiej w centrum albo Vondelpark ,
Concertgebouw sasiedztwie znalezc .Mieszkania mozesz ajlepiej znalezc w Schinkelbuurt ,
Rivierenbuurt ,West ,Oost albo De Pijp (adresy KSU beda podane ponizej ). Kilka razy przejedz sie
rowerem w okolicy (ach) , ktora (e) wybrales (as) i zapisz wszystkie adresy o ktorych przypuszczasz ,
ze moga byc puste . Zrob kilkanascie (dziesiat) rund rowerowych przez te adresy ,w roznych porach
dnia . Sprawdz , czy pali sie tam swiatlo wieczorami . Sprobuj dzwonek na drzwiach i czekaj czy ktos
otworzy . Sprawdz skrzynke pocztowa . Zapalka pomiedzy drzwiami a framuga ,spada na ziemie kiedy
drzwi byly otwierane , to dobra metoda na sprawdzenie czyczasami ktos wchodzi do srodka . Mozesz
tez wystawic pikiete przy domu ale jest to czasochlonne , jezeli chcesz to zrobic dobrze i jest duza
szansa ze bedzie sie to za bardzo rzucalo w oczy.
JAK DLUGO I DLACZEGO JEST COS PUSTE ?
W " nowym " prawie mieszkaniowym z lipca 1993 pojawil sie kryminalny artykol 429 sx . W nim jest
(w dowolnym tlumaczeniu ) zapisane, ze miejsce nie moze byc zasquatowane, jezeli nie bylo w uzyciu
krocej niz rok . W zwiazku z tym z prawnego punktu widzenia, trudniej jest zasquatowac obiekty, ktore
stoja puste krocej niz rok. Jest to dodatkowy srodek dla sadownictwa i wlascicieli do karalnej eksmisji .
Niektore KSU uzywaja krotsze terminy w zwiazku z niezgoda o termin w artykule i (lub) poniewaz
rzadko na gruncie tego prawa sa eksmisje w niektorych dzielnicach . Mieszkania i domy , ktore dluzej
niz rok stoja puste sa z zasady mozliwe do zasquatowania . Jezeli masz watpliwosci ,w zwiazku z tym ,
jak dlugo jest pustostan i czy jest to wystarczajaco dlugo do zasquat. , rozwaz to z kraakspr. .
Kiedy rozdzieliles (as) , juz roznice pomiedzy obiektami , ktore wydaja sie byc puste, i tymi , ktore
rzeczywiscie sa puste , przychodzi czas by znalezc jak dlugo i dlaczego dokladnie te ostatnie sa puste .
Jezeli pomiedzy Twoimi znalezionymi adresami sa mieszkania (jednopietrowy squat ) , mozesz
zadzwonic , po czesc informacji do Stedelijke Woning Dienst . Ta instancja ma informacje o terminach
pustostanu tak zwanych mieszkan przydzialowych (distributiewoningen) . Jezeli to co chcesz squatowac
, nie jest mieszkaniem przydzialowym , nie masz czego szukac w SWD . W tym przypadku mozesz
dopytac sie u sasiadow . Badz jednak ostrozny , nie wiesz czy informacja jest godna zaufania i czy
sasiedzi zycza ci dobrze . Nie mow sasiadom prosto ,ze chcesz mieszkanie zasquatowac .Przygotuj
dobra historie , ktora mozesz uzyc jako wymowke w momecie kiedy pojawia sie pytania dlaczego
niektore rzeczy szczegulnie cie interesuja . Zapytaj czy oni wiedza , kto jest wlascicielem i czy
mieszkanie jest do wynajecia . Jezeli to dotyczy budynku przetsiebiorstwa , mozesz zapytac czy wiedza
gdzie przedsiebiorstwo sie teraz znajduje . Tak samo w tym przypadku o przedsiebiorstwie , ktore sie
wyprowadzilo , mozesz wypytac sie w Kamer van Koophandel (KVK), kiedy nastapila przeprowadzka .
By zlozyc dobry obraz dlaczego cos jest puste , jest rowniez przydatne znalezc nazwisko wlasciciela .
Po te informacje idziesz bezposrednio do KADASTER . O informacje o ewentualnych pozwoleniach na
wyburzenie lub renowacje mozesz sie wypytac w Bouw en Woning Toezicht (BWT) . ZAWSZE probuj
jak najwiecej mozliwe wiedziec o budynku . To jest jedynie w twojej wlasnej kozysci . Wiele
nieudanych squatow bylo konsekwencjami zlego przygotowania . (na nastepnych stronach wyzej
wymienione instancje zostana przyblizone ) .
STEDELIJKE WONING DIENST (Miejska sluzba mieszkaniowa)
SWD jest czescia Bouw en Woning Toezicht (Budowniczy i mieszkaniowy nadzor ). Mozesz tam
telefonicznie zdobyc informacje o budynkach , ktore podlegaja temu uzedowi . Wazna informacja jest
czy obiekt byl zameldowany jako pusty , i od kiedy ; czy zostaly zlozone apelacje o pozwolenie do
zamieszkania ; czy zostalo ono wydane i kiedy ; i czy jest to dom koncesjonowany (z prawem kupna) ,
czy dom , o ktorym wlasciciel moze zadecydowac kto ma tam mieszkac . By rozjasnic troche co jest
wazne i dlaczego , przejrzyj ponizszy krotki wypis z a'damskiego systemu podzialu mieszkan .
Mieszkania do wynajmu sa podzielone nastepujaco : SOCJALNY SEKTOR
Wszystkie domy z czynszem od 150 do 1085 f. , ktore sa w posiadaniu spoldzielni budowniczo
mieszkaniowych .Poszczegolne spoldzielnie w A'dam sa podzielone na trzy grupy , gdzie ty jako
poszukujacy mieszkania mozesz sie zarejestrowac . SEKTOR PARTYKULARNY (prywatny)
Wszystkie mieszkania o czynszu 150 do 1085 f.,w posiadaniu prywatnych wlascicieli.
WOLNY SEKTOR
Mieszkania z czynszem powyzej 1085 f.
W sektorze prywatnym i socjalnym ,kontrakt mieszkaniowy moze byc zawarty tylko gdy poprzedza go
pozwolenie do zamieszkania . Te wydaje SWD . Ty mozesz (w wypadku polakow czysta teoria ) zglosic
sie o pozwolenie do zamieszkania , kiedy wiecej niz dwa lata mieszkasz w Amsterdamie (i mozesz to
udokumentowac ),lub kiedy wiecej niz dwa lata masz ekonomiczne albo socjalne powiazania z A'dam
.Kiedy pozwolenie do zamieszkania nie bylo wydane oznacza to ze oficjalnie nikt nie ma prawa
mieszkania zasiedlic . Data , kiedy pozwolenie zostalo wydane jest wazna poniewaz , jezeli np.
pozwolenie zostalo wydane 20 lat temu i mieszkanie teraz jest puste to moze oznaczac , ze poprzedni
lokator mieszkal tam przez 20 lat i teraz mieszkanie opuscil . Jesli pozwolenie zostalo wydane
niedawno to moze to oznaczac , ze w krotkim czasie ktos bedzie sie chcial do miejsca wprowadzic .
Takiego mieszkania zatem nie ma sensu squatowac . Po pierwsze nie ma szans na pozostanie dluzej w
miejscu , a po drugie dodatkowo problem dla osoby , ktora niedawno pozwolenie do zamieszkania w
koncu otrzymala . W zwiazku z mieszkaniami powyzej 1085 f. czynszu i pomieszczeniami nalezacymi
do przedsiebiorstw pozwolenie do zamieszkania nie jest potrzebne . O tych wiec nie mozesz nic sie
dowiedziec w SWD . Z sektora prywatnego 33 % zarezerwowane jest przez SWD dla tzw. kandydatow
pierwszenstwa (sa to szukajacy mieszkania , ktorzy z socjalnych lub medycznych powodow dostaja
pierwszenstwo przy przydziale mieszkania ). Reszta sektorow prywatnego i socjalnego jest dla
poczatkujacych (poszukujacy mieszkania , ktorzy nie pozostawiaja pustego innego miejsca w A`dam )i
przeplywowych (poszukujacy mieszkania , ktorzy pozostawiaja inne miejsce puste w A`dam ) Jezeli
chcesz sie ubiegac o mieszkanie z jednej z wyzej wymienionych trzech grup , to powinienes sie
zarejestrowac w miejscu , ktore do tej grupy nalezy ( nie w twoim zasquatowanym domu ). Kiedy w
koncu ,korporacja zadecyduje , ze chca przydzielic mieszkanie jednemu ze swoich czlonkow , wtedy
masz szanse skorzystac z prawa , ze mieszkanie ci przysluguje . Dla ruchu squaterskiego ,najwazniejszy
jest sektor prywatny , ktory nie jest zarejestrowany przez SWD . Prywatni wlasciciele ,sa zobowiazani
do zameldowania w SWD pustostanow , ktore do nich naleza , a ktore podlegaja sektorowi prywatnemu
. Data , ktora podaje SWD ,jest zwykle 2 tygodnie po faktycznym stanie pustym budynku , ale roznica
moze byc oczywiscie i wieksza . Nie zaszkodzi wiec , porownac ta informacje z twoimi wczesniejszymi
lub wiadomosciami od sasiadow . Tak samo KSU ,moze miec czasami info jak dlugo miejsce jest puste
. Mieszkania ze spoldzielni mieszkaniowobudowlanych
i drogie mieszkania (powyzej 1085f.czynszu )
nie podlegaja zobowiazaniu o meldunku pustostanu . SWD nie ma do nich dostepu . Oznacza to ,ze
musisz polegac na swoich wlasnych informacjach (lub od sasiadow , lub KSU ).To dotyczy zawsze
duzych obiektow do zasquatowania . Te,prawie zawsze ,nie sa rejestrowane jako miejsca do
zamieszkania . c.d.n.
zapraszamy do wgladu w nasza strona jeszcze raz ...

wtorek, 13 listopada 2007

Nowy wagenburg w Amsterdamie

Nowy wagenburg w Amsterdamie

Zaczątki nowego wagenburgu w Amsterdamie.
11 listopada, jak zwykle w niedzielę miała w Amsterdamie miejsce
nietypowa akcja skłoterska. Jako, że potrzebna była duża grupa ludzi
udaliśmy się by wesprzeć skłotowanie. Na miejscu spotkania, w
zaskłotowanym centrum sąsiedzkim "Eihenhardih" dowiedzieliśmy się, iż
będziemy tym razem skłotować ...
...pusty teren (?). Około ponad dwa lata temu z budynków na Van Ostade
Straat 298 -300 pod pretekstem budowy nowych , drogich apartamentów
wysiedleni zostali z socjalnych mieszkań ich poprzedni mieszkańcy.
Przez ponad rok stały te budynki puste, mimo, że wciąż ktoś tam mógł
mieszkać. Po upływie roku, by zapobiec marnowaniu się budynku miejsce
to zostało zaskłotowane i przekształcone z powrotem w mieszkania, a na
dole, w miejsce kulturalno socjalne.
Ponad rok temu fala ewikcji objęła także te dwa squaty. Podczas
eksmisji pamiętam okoliczni mieszkańcy wywiesili transparenty
popierające skłotersów (piękna solidarność). Zaraz po ewikcji budynki,
pewnie by zapobiec ponownemu skłotowaniu zostały zburzone. Przez ponad
rok pusta, niezadbana dziura szpeciła swym widokiem okolicę. Ta sama
historia zaplanowana jest dla skłotów na pobliskiej Rusterburgen
straat.
Akcja zorganizowana była, by temu zapobiec i wyrazić nasze niezadowolenie przeciwko spekulacjom, które na celu mają burzenie budynków i trzymanie pustych przestrzeni tylko dlatego by nie mogli w nich mieszkac ludzie. Ma tu
miejsce polityka biznesmenów , spekulantów i właścicieli
mieszkaniowych, którzy od lat poprzez pozostawianie budynków pustych
chcą zwiększyć zapotrzebowanie na mieszkania, przez co mogą wywindować
ceny. Dlatego tym razem przygotowaliśmy karawanę by zasiedlić pusty
teren. Gdy płot został otworzony wspólnie z przyniesionych palet
szybko spontanicznie zbudowaliśmy drogę, by pojazd nie ugrzazl w
podmokłym terenie. Następnie wepchnelismy karawanę na teren . W
domku na kółkach kilku skłotersów zamknęło się "lockonsami", a reszta
czekała na zewnątrz zaskłotowanego terenu. Gdy policja przybyła nie
wpuściliśmy ich jak zwykle na zaskłotowany teren, bo przecież
spokojnie mogą zobaczyć z zewnątrz , że jest pusty. Policjanci
zupełnie nie wiedzieli co zrobić w tej nietypowej sytuacji. Do tej
pory chyba się nad tym zastanawiają, bo jest już wtorek, a nie zrobili nic
po za dawaniem co jakiś czas pogróżek. Skłotersi także nie spodziewali
się takiego pozytywnego obrotu zdarzeń jednak dobrze zaadoptowali się
do obecnej sytuacji i zasiedlili osadę w bruklinskim stylu z beczką z
płonącym ogniem czekają na rozwój wydarzeń. Życzmy im powodzenia.

Dzien czystego powietrza

3 Dzień Czystego Powietrza
- 14 listopada 2007

W środę 14 listopada 2007 o godzinie 12.00 Fundacja Ekologiczna ARKA zaprasza na ul. Chmielną przy Galerii Centrum w Warszawie. Roztańczony, ziejący ogniem SMOG (kukła smoka wykonana ze śmieci spalanych zazwyczaj w piecach domowych) wraz z dziećmi z warszawskich szkół będzie przekonywał przechodniów, by nie godzili się na zatruwanie powietrza przez swoich sąsiadów.

Problem palenia śmieci w piecach domowych nie dotyczy tylko ubogich wsi. To raczej problem niewyedukowanych. W całym kraju na osiedlach domków jednorodzinnych i w dzielnicach willowych są ludzie, którym trzeba wykrzyczeć NIE TRUJCIE! Trzeba ludzi doinformować, nauczyć, a jak nie pomoże to i postraszyć prawnymi konsekwencjami łamania obowiązującego zakazu palenia śmieci. Dość już biernego tolerowania tego procederu. Chcemy by prawo było przestrzegane.
Podczas wydarzenia będą rozdawane ulotki, rozwiesimy transparenty, a rytm całemu wydarzeniu nadadzą przeszkadzajki z butelek plastikowych i okrzyki.

Podobne akcje odbęda się w ponad 100 miejscowościach w całym kraju. Dziennikarze otrzymają pakiet materiałów oraz informacje gdzie organizowany jest Dzień Czystego Powietrza

Wyzwolenie - nr specjalny oraz poprzednie nr.( POLECAM)

"Wyzwolenie" - numer specjalny
Redakcja Wyzwolenia : http://cia.bzzz.net/specjalny_numer_wyzwolenia 09-11-2007 16:14
Publikujemy specjalny numer pisma antyautorytarnego Wyzwolenie z okazji 90. rocznicy Rewolucji Październikowej. W numerze znajduje sie kilka tekstów publicystycznych powiązanych zarówno z samym bolszewickim puczem, jak też z realnym, oddolnym ruchem, który w owym czasie narodził się na wschodzie.

Do pobrania:

wersja "lekka": http://anarchiwum.bzzz.net/xavier/wyzwolenie/wyzwoleniespec.pdf

wersja "ciężka" do wydrukowania w formacie A3 i złożenia do A4: http://anarchiwum.bzzz.net/xavier/wyzwolenie/wyzwospecprint.pdf

Poprzednie numery do ściągnięcia: http://cia.bzzz.net/wyzwolenie

Pomóż uchronić Europę przed GMO !


Greenpeace Polska 09-11-2007 11:23
Czy Dimas obroni Europę przed GMO?
To zależy od nas!

Europa wolna od GMO! Europa wolna od GMO!

Na początku tego roku wielu z nas liczyło na działanie ze strony Komisarza Stavrosa Dimasa, który jako osoba odpowiedzialna w Unii Europejskiej za ochronę środowiska, mógł zatrzymać budowę obwodnicy Augustowa i trasy Via Baltica w wariancie, który był szkodliwy i dla środowiska i dla budżetu Polski. Dimas nie zawiódł i jego zdecydowane stanowisko pomogło zatrzymać buldożery nad Doliną Rospudy oraz obudzić niektórych decydentów, dla których "rozwój" miał być "szybki i tani", co oznaczało, że przyroda ma zawsze przegrywać z asfaltem.
Tym razem Dimas przeciwstawił się znacznie potężniejszym interesom - międzynarodowym korporacjom chemicznym, których celem jest wprowadzenie GMO (genetycznie modyfikowanych organizmów) na pola Europy, pomimo odrzucenia tej technologii przez większość obywateli wszystkich krajów Unii. Po raz pierwszy w historii Komisarz Unii Europejskiej zablokował wydanie pozwolenia na komercyjną uprawę dwóch odmian zmodyfikowanej kukurydzy. Tymczasem Greenpeace dotarł do informacji, że mała grupa komisarzy, Mandelson (Handel), Verheugen (Przemysł) and Fischer Boel (Rolnictwo), sprzeciwia się polityce Dimasa i stosowaniu zasady przezorności, zapisanej w głównych dokumentach Unii Europejskiej. Jeśli Dimas przegra, może to oznaczać otwarcie Europy na uprawy zmodyfikowanych roślin na masową skalę.
Obie odrzucone odmiany są zmodyfikowane w taki sposób, aby produkowały toksynę, która jest trująca dla pewnych insektów. Jednakże badania naukowe potwierdzają, że zmodyfikowana kukurydza jest również toksyczna dla pewnych gatunków motyli i innych insektów mających dobroczynny wpływ na zdrowie gleby. Co więcej, badania, w których zwierzęta laboratoryjne karmiono zmodyfikowaną kukurydzą pokazały niewyjaśnione dotąd różnice w stosunku do tych, które karmione były kukurydzą czystą - będącą wynikiem normalnego procesu ewolucji.

Zakaz Dimasa jest oparty o badania naukowe pokazujące potencjał wyrządzenia wyraźnych szkód w środowisku (1). Ale nie tylko. Wydanie
pozwolenia oznaczałoby zgodę na zanieczyszczenie tradycyjnych odmian tej rośliny, czego skutkiem będzie zmuszenie rolników konwencjonalnych i ekologicznych do przejścia na odmiany modyfikowane genetycznie. Końcem tego procesu jest przejęcie kontroli nad uprawami przez korporacje chemiczne posiadające patenty na zmutowane rośliny, co wyraźnie widać na przykładzie Stanów Zjednoczonych czy Argentyny. Wygranymi będą wtedy nie rolnicy, ale korporacje Syngenta i Pioneer/DuPont, które są właścicielami patentów w tym przypadku.

Konkrety?

W zeszłym roku w Ameryce wydarzył się skandal związany z zanieczyszczeniem ryżu odmianą modyfikowaną, która – choć niedopuszczona do uprawy - wydostała się z kilku eksperymentalnych pól i zanieczyściła 63% amerykańskiego eksportu, przynajmniej w 30 krajach. Przedstawione przed paroma dniami studium przygotowane dla Greenpeace ( http://www.greenpeace.org/international/press/reports/risky-business-briefing ) przez niezależnego ekonomistę pokazało, że całkowite koszty poniesione przez rolników i handlowców wyniosły ponad 1,2 mld dolarów. A co zrobił Bayer, koncern posiadający patent – stwierdził przed sądem, że kontaminacja była "dziełem Boga". Nie, to - niestety - nie jest dowcip.

Maciej Muskat, dyrektor Greenpeace Polska powiedział: "Teoretycznie Komisja nie ma innego wyboru, jeśli zamierza przestrzegać własnego prawa dotyczącego oceny ryzyka i zasady przezorności. Jeśli jednak zezwoli na uprawę tych odmian, uginając się pod presją Komisarzy reprezentujących interesy koncernów agrochemicznych, będzie to naruszeniem prawa i najnowszych naukowych badań. Ale przede wszystkim będzie oznaczało, że Komisja bardziej dba o interesy takich gigantów przemysłu chemicznego niż o zdrowie ludzi i ochronę przyrody."

Tylko masowe poparcie dla decyzji Komisarza Dimasa może spowodować, że decyzja zostanie utrzymana. Nie czekaj, poprzyj jego decyzje i wizję Europy wolnej od GMO!

http://www.greenpeace.org/poland/dzia-aj-teraz/europa-wolna-od-gmo

Przypisy:

(1) Na przykład:

* Ostatnie badania pokazują, że rośliny GM produkujące toksynę Bt mogą poważnie wpływać na ekosystemy wodne, ponieważ pyłek i resztki kukurydzy Bt mogą dostać się do strumieni, gdzie stają się toksyczne dla życia wodnego.
* Poziom toksyny Bt produkowany przed jedną z odmian różni się znacznie w zależności od lokalizacji, a nawet pomiędzy roślinami na tym samym polu. Powody tych różnic nie są znane. W oczywisty sposób stawia to znak zapytania w stosunku do samych możliwości oceny wpływu toksyn Bt na środowisko.
* Inne nowe badania niespodziewanie pokazało, że kukurydza Bt ma znacząco wyższy poziom aminokwasów w porównaniu do swojego niezmodyfikowanego odpowiednika, co czyni ją dużo bardziej podatną na atak mszyc. Jest to kolejny dowód na nieprzewidywalność negatywnych efektów związanych z roślinami modyfikowanymi i na to, że są to eksperymenty na przyrodzie i ludziach.

(wszystkie referencje dostępne w Greenpeace)

-------------------------

Działaj teraz !

- Podpisz petycję poparcia dla Europy wolnej od Genetycznie Modyfikowanych Organizmów - szansa jakiej nie było i długo nie będzie!!!:
http://www.greenpeace.org/poland/dzia-aj-teraz/europa-wolna-od-gmo

- Powiedz o petycji znajomym, umieść banner - jeśli potrzebujesz pomocy wejdz na www.greenpeace.pl i zostaw namiary na siebie + wielkość bannera jaki potrzebujesz. Zrobimy go "od ręki" :)

Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko zablokowania GMO w Europie !

USA: Władze niszczą podziemne schronienia bezdomnych

indybay 13-11-2007 10:36
Bezdomni z Fresno (stan Kalifornia) skonstruowali dla siebie kreatywnie podziemne domy. Władze miejskie zlecily ich zniszczenie - miasto woli najwyrazniej trzymac swoich bezdomnych w budkach na narzędzia w wyznaczonych obozach.

Bruce Tracy wkopał się ponad 3 metry pod ziemię budując kilkupokojowe pomieszczenie zapewniające mu chłód latem i ciepło zimą. Schronienia takie buduje dla siebie i innych od wielu lat. Konstrukcja ostatniej siedziby Bruce'a zajęła mu 3 miesiace - wyposażony był jedynie w łopatę i siekierę. Tydzień temu policja z Fresno odnalazła jego dom, ktory znajduje sie na terenie publicznym, podjegającym wladzom miejskim. Do środka wdarlo się kilku funkcjonariuszy z bronia, przeszukali wszystkie pokoje i zmusili Bruca do wyjścia w bieliźnie na zewnątrz, gdzie był przesłuchiwany przez ok. 2,5 godz. Kilka dni pózniej policjanci wrócili informując go, że jego dom zostanie rozjechany przez buldożery.


Wg lokalnej legislacji wladze miejskie nie mogą zawłaszcać i niszczyć rzeczy należących do bezdomnych. Przy likwidacji "nielegalnych" miejsc pobytu takich osob, można natomiast "przejąć" i przechowywać ich dobytek, a jesli nikt się po niego nie głosi w ciągu 90 dni - rzeczy przechodzą na własnośc miasta. Tracy twierdzi, ze policja zabrała jego własność ( w tym piłę i inne narzędzia),i nie dała mu możliwości ich odzyskania.

Władze Fresno budują obecnie nowy, zamnkięty ośrodek dla bezdomnych składający się z miniaturowych budek przypominającychy domki dla psów bądź budki na narzędzia - bez ogrzewania, toalet i bieżącej wody. Jak można się domyslic, oferowane w nim warunki nie budzą entuzjazmu potencjalnych lokatorów, dla których przedsięwzięcie przypomina obóz koncentracyjny. Jednocześnie, przy pomocy opolicji usiluje się eliminować jakiekolwiek samodzielne próby osiedlania sie bezdomnych i ich inicjatywy mieszkaniowe

informacje o walce bezdomnych o prawa obywatelskie we Fresno:
http://www.indybay.org/newsitems/2007/11/11/18460272.php
http://www.fresnoalliance.com/home/homelessness.htm


niedziela, 11 listopada 2007

Fragmenty ksiazki przyjaciolki pod roboczym tytulem"Nie zighailojemy Wiecej Niemcom"

nazywam sie anita , od kilkunastu lat mieszkam w amsterdamie , i nie mowie w hollandii , bo amsterdam i reszta holandii to ogromna roznica . z przekonania jestem anarchistka ale nie chcialam pisac ksiazki o anarchizmie (moze nastepnym razem ). w tym momencie napisalam cos co mam nadzieje moze dotrzec do wiekszej ilosci ludzi , ksiazka jest o emigrantach , z roznych pokolen i warstw spolecznych . to co przed wami lezy to fragmenty , ciagle jeszcze w konstrukcji . bardzo mi pomozecie piszac co o tym uwazacie .
krytyka tez mile widziana ! jakakolwiek pomoc ( korekcja, wydanie ,tlumaczenie itp)przyjme z otwartymi ramionami .
moj email adres : matrix@hypocrisy.org
MILEGO CZYTANIA !!!

DLA MOICH PRZYJACIOL , KTORZY PRZYWROCILI MI WIARE W JUTRO ...

Kierowca mijanego tira czytal gazete ! Kierowca mijanej ciezarowki czytal gazete nonszalancko opierajac kolano o kierownice . ..Nie to nie możliwe ...!!! Odwrocila glowe jeszcze raz , no czyta gazete jakby nigdy nic , jakby za stolem siedzial a nie za kierownica 10 tonowego tira . „ ... and if the ten ton track crushes in to us , to die on your side ...” , nie dzieki . Co za dzien .. Moze myslal , a i tak nie moge jechac wiecej niz 80 na godzine , wiec co za problem !, albo : znam przeciez ta trase jak swoja wlasna kieszen !, albo …w ogole nie myslal , poprostu czytal .
Adela chciala krzyczec …, ale spojzawszy na Maxa , zmienila zdanie .
- Opowiedz mi bajke o powstaniu dnia i nocy - poprosila moszczac sie wygodniej na siedzeniu .
Max usmiechnal sie :
- Na wyspie Kisar , stworce swiata, ktory jednoczesnie byl ojcem i matka nazywano Apna-Apha. - zaczal swoim spokoinym , zdecydowanym glosem.
Adela zamknela oczy.
- Apna – Apha stworzyl niebo ‘maukou’ i ziemie ‘huimau’ . Razem stanowili oni calosc a w calosci panowala niezglebiona ciemnosc . - kontynuowal gestykulujac reka nieoderwawszy jej od kierownicy. Pomyslala , ze przy nim nic jej się nie może stac ... jest taki ... bezpieczny .
- Niewiele roslin porastalo ziemie , bylo to bardzo, bardzo dawno temu , jedynie parna
i waringing uginaly sie pod ciezarem okazalych owocow.
Tak samo nie wiele bylo jeszcze ptakow.. Papuga dziobala chwasty na ziemi ,
orzel wyladowal na ogromnym waringin a golab siedzial na parna drzewie.
Czwartym i ostatnim ptakiem byla sroka poszukujaca wygodnego miejsca na galazce
waringin.
Ona tez zwrocila sie do orla.. - Max przybral cienki sopranik .
- “Orle my juz dlugo zyjemy w mroku , czy masz jakis pomysl by na ziemi w koncu
swiatlo nastalo?”
Ton jego glosu powrocil do normy – “ owszem “ – odpowiedzial orzel - “ niech bedzie 7
dni i 7 nocy jasno , potem znowu morze zapasc ciemnosc” .
– “Nie”- zaswierczal sopranik sroki – “to nie jest idealna propozycja “, i zwrocila sie do
golebia –“moze ty cos wymyslisz zebysmy swiatlo na ziemi otrzymali?
Ten pomyslal i powiedzial : “ - Max urzyl tym razem melodyjny tonik
- “niech siedem dni i nocy bedzie widno , potem niech nastanie mrok.”
Kiedy sroka to uslyszala , pokrecila glowa i dumala - to ta sama kiepska propozycja ,
moze papuga bedzie wiedziala cos lepszego? - zleciala na glebe i spytala
“ ptaku trawy “- tak nazywano w tym czasie papuge , powaznie dodal Max –
“powiedz mi jak zmienic ciemnosc w swiatlosc? “- papuga odpowiedziala jak jej
poprzednicy - “siedem dni i nocy swiatlo , a potem ciemnosc “.
Sroka sie rozdraznila – “ wszystkie wasze propozycje sa jednakowe i tak samo nie
do przyjecia . Posluchajcie , co ja wymyslilam : ja uwazam , ze na zmiane musi byc
jasno i ciemno , zeby ludzie wiedzieli co jest grane . Za kazdym razem gdy nastaje
swit kobiety moga przasc nici , chodzic po wode czy zbierac chrust .
mezczyzni zas moga uprawiac ogrody i lowic ryby na morzu lub na rafach. “
Stworcy Apna-Ahna , ktory przypadkiem to uslyszal , spodobalo sie jej rozwiazanie ,
wiec spelnil je , tak ze od tego czasu dzien i noc nastaja po sobie.
- To moje ulubione opowiadanie - podziekowala Adela.

Czarne chmury wisialy nad autostrada.
Doslownie wisialy , czasem w dziurze przenikal tylko blekitny kawalek nieba lub swietlisty krazek slonecznego promyka . W tych miejscach zloto turkus i szaro-bialo-czarny mieszaly sie razem w trojwymiarowy niebianski obrazek.
Samochod poruszal sie skrajem szosy zostawiajac za soba kolejne pejzaze :
miasta , wioski ,pola , fabryki, mosty, zajezdnie , stacje benzynowe ,przeplywaly monotonnie za jej oknem.
Maszty elektryczne z daleka wygladaly jak ogromne szesciolapkowe koty w pozycji siedzacej , niektore mialy lekko przymkniete oczy , innym artysta naszkicowal tylko kontury.
Rozpadalo sie , wycieraczki krzykliwie skrzypialy przesuwajac sie po szybie .
Wiatr rzucal rzesiste strugi na pulap dachu , deszczowa symfonia. Kropelki rysowaly fantazyjne zacieki wspinajac sie z trudem po tafli okienka .
Nagle wjechali w zupe mleczna … ogarnela ich niesamowita i niezmierzona nicosc .
Grube waciaste platy okalaly ze wszystkich stron samochod . Max wlaczyl swiatla przeciwmgielne . Zachowaj dystans , zachowaj dystans przypomnialo jej się z przydroznych tablic ostrzegawczych . Zaczela sie niepokoic .
Przed jej oczami wirowaly urywki wspomnien . Probowala jeden z nich uchwycic by w ten sposob sie opanowac , nie wpasc w panike .
Przypomnial jej sie wieczor w domu , przy obiedzie , gdy niepewnie grzebala lyzka w bialej substancji , zastanawiajac sie jak by to było , znalezc sie w jej wnetrzu .
Tak wiec to wygladalo Max i Adela w srodku ‘nic’.
Na prawo most , na lewo most a dolem Wisla plynie zaszumialo jej w glowie , z ta tylko roznica , ze na prawo i lewo bylo bialo a dolem , hm chyba tez bialo . Surrealnosc tego faktu prawie ja rozbawila.
- Z czego sie smiejesz…?- Max ze skupiona twarza probowal wzrokiem przebic mglista zaslone . Jechali teraz ostroznie i powoli .
Jechali w nicosc w swiat bez kolorow , bez filmu , bez tasmy i bez melodii . W tym aucie bez radia ..., parsknela jeszcze raz .
Nicosc jak sie pojawila , tak i zniknela . Swiat nabieral spowrotem ksztaltow . Widzisz przy nim nie musze się bac – pomyslala . Za oknem bezglowy strach na wroble wykonywal swoj wietrzny taniec.
- Bylismy w zupie mlecznej, w epicentrum nicosci -odpowiedziala po krotkiej przerwie.
- Taki jest swiat bez matrix - dopelnil.
Deszcz powrocil ze zdwojona sila . Autokar, ktory mijali oblal ich fala brunatnej cieczy . Bebnienie na dachu stalo sie bardziej rymiczne , agresywne. Pisk wycieraczek robil sie prawie nie do zniesienia . Adela miala awersje do wysokich tonow i odglos ten przyprawial ja o dreszcze , jak zgrzyt kredy po tablicy , pomyslala zatykajac uszy.
W przydroznym salonie sprzedazy samochodow stala ogromna kukla Michelen z wyciagnieta do gory prawa reka .” sieg heil” mroknela pod nosem , szyderczy usmieszek przemknal po jej twarzy . Komin fabryki wypluwal w przestrzen szare kleby smogu . Betonowy blok zdobilo zielone serduszko , zastanowila sie przez chwile nad tym .
Dlaczego serduszko a nie jabluszko , wiecie takie z reklamy , jasno zielone , pachnace chemiczna wiosna . Nie czula sie w aucie bezpiecznie a brak radia jeszcze bardziej powiekszal jej niechec .
- “Statki stoja dzien dwa i wychodza pod wiatr”- zanucila niezdecydowanie ,
jej wzrok z okna przeniosl sie na Maxa .
- Mowilas cos - mruknal ten wyrwany z rozmyslan jej polska piosenka .
- To Kaczmarski Jacek , wiesz ten antykomunistyczny bard naszego uciezonego
narodu - zazartowala .
- O czym jest ten kawalek ?- spytal jakby nie wyczuwajac sarkazmu w jej glosie .
Zrozumial zart czy nie , pomyslala .
- To o statkach , ktore po dalekiej podrozy powracaja do domu . Taka metafora o
emigracji , hm…niepocieszony smutek , ze ci ktorych nam najbardziej brakuje nie
powroca , …zostana , posmakuja innego , moze bardziej rzeskiego wiatru i pozegluja
w odmiennym kierunku niz los naszego zycia , wiesz …, ze nie dotra do przystani …
Rozgoraczkowala sie swoim wywodem jak uczennica , ktora przed trybunalem klasy i nauczyciela zdaje raport z fascynujacego ja tematu .
Max zauwazyl , ze dostala wypiekow . Moze nawet zapomniala , ze jest w aucie –pomyslal.
Spojzala na niego rozpromieniona. Dawal jej to pewne , niezrozumiale poczucie sensownosci, nawet w samochodzie . Mogla sie bac niewiadomo jak , ale jego obecnosc laczyla ja w jakis sposob spowrotem z ziemia .
Stado gesi zatoczylo polkolisty klucz . Blink blink wolal neon Mc Donaldsa . Samolot przecial cienka linia przestrzen nieba i zniknal za granatowa chmura .
- brzmi ciekawie –glos Maxa obudzil ja z zadumania –zaspiewasz?
- “statki stoja dzien dwa , i wychodza pod wiatr , ale przeciez powroca , mimo szkwalu i burzy “-wkladala caly swoj smutek i tesknote w te slowa . i jednoczesnie zastanawiala sie nad tym …, jaki smutek , jaka tesknota , tam i tak nie ma do czego wracac .
Max spojzal na nia krotko , glaszczac wzrokiem jej rude loki.
Gdy ja pierwszy raz zobaczyl , pomyslal , ze tak musiala wygladac ‘dziewczyna o czerwonych wlosach ‘ - bohaterka ichniego podziemia z drugiej wojny swiatowej.
Dlatego go zainteresowala , nawet bardziej niz jej kot ( to rzadko sie zdaza , ze wybiera ludzi ponad koty ) , z ktorym pojawila sie w drzwiach jego praktyki jakiegos deszczowego , amsterdamskiego popoludnia.
Stanela niepewnie w gabinecie , po zapowiedzi Fransje , ze ktos obcy z ruda kocia pieknoscia od Rozmalerow .
Poprawna angielszczyzna przedstawila sie , nazywa sie Adela Korkowska , jest opiekunka kotow i mieszkania i , ze Moris rzyga caly czas i martwi sie co z nim jest .
Oczy miala szare – myslal – niby nic , taki nieciekawy mysi kolor , ale kiedy czerwien jej wlosow odbijala sie w tych nudnych oczach , stawialy sie prawie piekne ozywione niecodziennym troche kocim blaskiem.
Zastanawiajace bylo to , ze w ogole ktos inny niz wlasciciele pojawil sie ze zwierzakiem.
Rozmalerowie byli filmowcami i ze wzgledow nieustannych podrozy czesto zostawiali swoje koty pod opieka osob trzecich , ale do tej pory nikt z nich nie przekroczyl jeszcze progu Maxowej przychodni .
Widocznie byla innna – fantazjowal.
Przypuszczal , ze chodzi do szkoly makabry , jak w myslach nazywal szkole makijazu filmowego , z ktora R. wspolpracowalii. Jakos pasowala mu do obrazu , ktory sobie ze szkola kojazyl.
Szarosc jej oczu harmonizowala z szara sukienka i ponczochami . Kolor wlosow podkreslala zas czerwienia rekawiczek , pantofli i szalika . Brakowalo tylko kapelusza pomyslal , ale kto normalny nosi w tych czasach kapelusz?
Max szybko ja uspokoil , ze wymioty u kotow sa normalne , zwlaszcza na wiosne gdy gubia zimowe futro . Doradzil..
- Czy ty mnie sluchasz ?!- glos Adeli zabrzmial troche niecierpliwie.
- Przepraszam , bylem myslami w gabinecie…
- Przy kotach – bardziej stwierdzila niz spytala , wchodzac mu w slowo .
- Tak przy kotach –potwierdzil , nie wiedzac dlaczego nie moze poprostu przyznac ,ze myslal o niej .
- Pytalam czy mozemy zatrzymac sie i cos zjesc – dodala juz spokojniej –jestem glodna.
Wyjechali z Berlina poznym popoludniem po zaliczeniu seansu filmowego , ostatniego w ich tygodniowym programie .
Przed wyjazdem zjedli male sniadanie spieszac sie na film , ktory mial byc hitem ale im sie w sumie nie zabardzo podobal.
Kanapki , ktore mieli na droge zniknely juz w pierwszej godzinie , czas byl rzeczywiscie najwyzszy by cos przekasic.
Wjechali powoli na parking . Adela myslala o Berlinie , jego urzekajacej szarosci , jego dualnosci , proletariacko –dekadenckim pieknie .
W tym miescie laczyl sie wschod , jej wschod , znany brodny , biedny , postkomunistyczny wschod z przepychem i elegancja lukow triumfalnych , placy , teatrow , z tania kolorystyka neonow , snack barow , z plastikowa estetyka kapitalizmu.
Jedli w milczeniu chlonac radiowa muzyke , oglupieni jej uspokajajacym szemzeniem . Dopiero gdy Adela wrocila z toalety , zaczela mowic .
- wiesz Max , tutaj nawet ubikacje gadaja .. - zasmiali sie .
– czy zauwazyles jak czarodziejsko dziala nawet debilna muzyka , gdy przychodzi sie z
ciszy ?!
- musimy kupic radio – zadecydowal – jazda bez muzyki jest koszmarem , wiesz … w aucie myslalem o naszym pierwszym spotkaniu…- dodal .
- w twojej praktyce ?
- tak , o Moris i twojej szarej sukience i czerwonych rekawiczkach…
Spojzala na niego uwaznie – pamietasz moje czerwone rekawiczki ?
- hm , i szalik i twoje buty i ponczochy ale najbardziej twoje oczy i wlosy – w koncu przyszlo to tak latwo , slowa lekko wyplywaly z jego ust – od razu wtedy mnie zaintrygowalas.
Adela sie zaczerwienila , Max nie czesto dzielil sie swoimi uczuciami i mimo ze nie byla lasa na komplementy , schlebialo jej to co mowil , spijala jego slowa zapalczywie cieszac sie ich kazdym dzwiekiem . Juz wtedy , juz wtedy …- zaszumialo jej w glowie i iskierki zapalily sie w jej oczach .

Jak czesto bywa , nie okazal jej wtedy od razu zainteresowania . Nie pokazal jakie wrazenie na nim zrobila , nie opowiedzial o Hannie Schaft… Dopiero ich drugie spotkanie zmienilo bieg wypadkow .
Bylo to jakies dwa tygodnie pozniej , dwa dlugie tygodnie w ktorych setki razy podnosil sluchawke telefonu , by do niej zadzwonic .
W dniach tych , obraz jej nie schodzil mu z oczu . Myslal o niej przy porannej kawie , podczas zabiegow , w trakcie zakupow i przy samotnych kolacjach .
Gdy zwabiony zapachem chleba , przypadkowo przekroczyl prog piekarni , byl myslami tez przy niej .
Prawie bylby jej nie zauwazyl , pograzony w swoich marzeniach , gdyby nie to , ze w roztargnieniu zapomnial chleb , za ktory wlasnie co zaplacil.
Piekarzowa zawolala do dziewczyny , stojacej przy wystawie , cos w spiewnym , nieznanym jezyku , podajac jej jego bochenek .
I nagle… stala tam , oblana blaskiem slonecznego swiatla , bawiacego sie w jej wlosach.
Dla Maxa , slowa piekarzowej zabrzmialy pieknie , melodyjnie , jak rosyjski
przyznal sie kiedys . Spojzala wtedy na niego z oburzeniem .
Polacy i ruski nie leza sobie zabardzo – wytlumaczyla - za duzo wojen ze soba stoczyli .
Nie to , ze Adela miala awersje do wszystkich rosjan … - sa napewno tez dobrzy rosjanie - mowila - ale zostala jej niechec do rosyjskiego jezyka , ktory to rzad komunistyczny usilnie probowal wbic do glow mlodych obywateli , w jej szkolnych latach.
- doktorze , panski chleb – powiedziala odwracajac sie w jego kierunku .
W etalazu za nia lezala kolorowa meksykanska tkanina , na ktorej to wlasnie co , ulozyla kosz swiezo wygladajacych wczorajszych buleczek .
W rogach staly reprodukcje ‘owocow ziemi ‘ i ‘viva la vida’ – Fridy Khalo , a na tkaninie kolysaly sie upiornie wesolo plastikowe szkieleciki i trupie czaszki .
Byla to najdziwniejsza wystawa piekarni jaka mozna sobie tylko wyobrazic , zwlaszcza , ze halowen dawno minelo , a wiosna byla w pelni.
- Pani tu pracuje ? –spytal , jak to zwykle w takich sytuacjach, nie mogac znalezc odpowiednich slow .
- Tak , najlepszy polski chleb w miescie – zasmiala sie , podajac mu pakunek .
I lody zostaly przelamane . zaczeli mowic jedno przez drugie ...
Ona opowiedziala o tesknocie za polska kuchnia , on o tym , ze przypomina mu dzielna kobiete ktora zaciekle do konca walczyla z wrogiem i …i tak juz zostalo .
Nie wiedzac kiedy nalezeli do siebie i wracali autem z festiwalu filmowego w Berlinie .
Kino bylo zapalem ich obojga , co z miloscia do kotow i truskawek , tworzylo wspaniala kombinacje .

- chcesz cos jeszcze – wesolo zwrocil sie do niej .
- sernik z galaretka truskawkowa i bita smietana , w holandii nie maja –odpowiedziala i ogromny usmiech rozjasnil jej twarz.
- Juz sie robi moja droga .
- Nie zgrywaj sie – zasmiala sie.
- Ja jestem jak najbardziej powazny –zachichotal – jestem poprostu pod wrazeniem , ze znalazlem na swiecie w jego egoizmie i brutalnosci jeszcze jedna istote , ktora tak jak ja nie moze obejsc sie bez …truskawek. Musisz zrozumiec , ze w obecnych czasach nie jest to latwe .
Parskneli oboje smiechem . Do samochodu wracali w objeciu spiewajac za Lenonem ‘Strawberry hill is for ever’.
Potoczywszy sie dalej , mineli dwie zakurzone ciezarowki wiozace stare zabytkowe motory . Poniemieckie – pomyslal Max . Hitlerowski shit – przemknelo przez glowe Adeli .
Na moscie krowimi literami rozposcieralo sie grafitti ‘ ANIMAL FARM ‘.
Smieszne , poznala go przeciez w animal farm …, ok nie na serio , ale on mial przecierz wiecej wspolnego ze zwierzetami niz z ludzmi .
Pierwszy raz gdy go zobaczyla , co z tego jeszcze pamieta ?
Mial silnie zaakcentowany plaski nos i duze usta . Zastanawiala sie kogo jej przypomina i nie mogla znalezc odpowiednich porownan …W koncu zamajaczyla gdzies w jej pamieci postac z dawno temu widzianego filmu . On jest troche jak z ‘Once were warriors’.
Ta sama sila , duma , prostota . Tak… , kojarzyl jej sie troche z Maori .
Krotko ostrzyrzone hebanowe wlosy , ktore gdyby dano im urosnac dluzej , skrecalyby sie w malenkie spiralki . Byl wysoki ale nie barczysty , wlasciwie jak na holenderska norme byl sredniego wzrostu . Moze z metr 85 , cos w tym rodzaju . Ogromne brazowe oczy byly jedynym nie ostrym akcentem w jego twarzy . Przydawaly mu troche spokoju , tworzyly mniej buntowniczym . I pamieta jeszcze , ze mial piekne dlonie . Dlugie szczuple palce , jak to sie mowilo jak u pianisty . Wedlug podrecznika do chiromancji , ktory kiedys przypadkowo wszedl w jej posiadanie , dlonie takie wskazywaly na lagodny , filozoficzny charakter .
Ale najpiekniejszy byl kolor jego skory . Jasno kakaowy – myslala .
Rzucila spojrzeniem w jego kierunku . Hm , moze bardziej karmelowy …, tak karmelowy jak waniliowe tofiki !
Przywitala ich sciana lasu .Statuetki drzew silnie wybijaly sie ze statycznego krajobrazu.
Wzdluz drogi lezaly krwiste szczatki przejechanego zwierzatka . Czarny kruk zawziecie dziobal czerwone mieso .
Wzdgrnela sie przezucajac szybko wzrok na pobliske pola . Stadko bialych koni skubalo trawe , szlachetnie unoszac swe pieknie wyrzezbione glowy . Smierc i zycie pomyslala , przetarla oczy .

Przed wyjazdem do Berlina odwiedzili rodzicow Maxa .
Mieszkanie nie wiele sie zmienilo od czasu , gdy sie stamtad wyprowadzil . Spali w jego bylym pokoju , ktory obecnie sluzyl ojcu za gabinet . Przesiadywal tam czesto po uszy zagrzebany w papierach .
Adela zauwazyla cieplo z jakim domownicy sie do siebie odnosili . Takie , hm naturalne , niewymuszone cieplo .
Matka Maxa byla holenderka , ojciec molukanczykiem , dom mieszanina obu kultur .
Na scianach wisialy stare mapy terenow kolonijnych , nad stolem jadalnym reprodukcja ‘slonecznikow ‘ van Gogha . Wszedzie lezaly porozrzucane jakby w nieladzie kolorowe batikowe poduszki z typowymi indonezyjskimi patronami . Jak egzotyczne kwiaty .
Zapraszaly do spoczynku , czy refleksji podczas czytania ksiazki , zabawy z jednym ze zwierzat czy po prostu leniuchowania .
Obecnie posiadali kota , psa , papuge i rybki . Ogromne akwarium zajmowalo gdzies z ¼ gabinetu ojca . Najbardziej podobala jej sie ta czerwona ze zlotym grzebykiem na grzbiecie .
Nie wie jak sie nazywala , zapytala o nazwe , ale zapomniala .
Papuga byla tez nie zla . Intensywnie niebieska z zielono zoltymi skrzydelkami .
I mowila troche , nie za duzo , tylko troche … to chyba taka ogolna cecha domownikow .

Nagle wzrok jej przyciagnal latajacy balon , falujacy wysoko nad ich glowami .
- chcialabym kiedys poleciec balonem – zwrocila sie do Maxa .
- ja tez , czemu nie …, gdzie widzisz balon ?
- na lewo – kolorowy przedmiot odbijal sie wyraznie od taflii nieba , wiatr rozwial chmury pozostawiajac gdzieniegdzie grube szarawe wstazki .
Drugi balon pojawil sie na horyzoncie , niebo przybralo kolor rozmytego atramentu .
W przeciwienstwie do pierwszego , ktory wybijal sie ostra czerwienia paskow , ten byl lagodnie blekitny i jak najbardziej harmonizowal z reszta obrazu .
- patrz nastepny – mrukna Max .
- pewnie maja tu baze – dodala .
Auto rzucalo fantastyczny cien na krawedzi autostrady.
Cos w rodzaju kosmicznej czarnej piramidy , latajacego talerza z malenka kabina dla pasazerow .
- podasz mi papierosa ?– spytal .
- poprosze – dodala z usmiechem .
- oczywiscie , poprosze – poprawil sie . Chciwie zaciagnal sie dymem , wypuszczajac zgrabne kuleczka .
- tego mi bylo trzeba .
- to cie zabije – zasmiala sie
- kazdy kiedys umrze - skomentowal .
Tylko niektorzy szybciej niz inni , dodala w myslach .
Zatesknila nagle za swoimi kotami w Amsterdamie . Widocznie to widziane niedawno zwierzatko za oknem poruszylo jakas nute .

Bylo ich trzech . W trzech roznych tonach .
Bounty , najstarszy , jeszcze z domu od Maxa , byl bialy . Bielutki z ruda latka na grzbiecie , lepku i ogonie . Byl przylepa , ciepla kluska , jak mowila , taki kochany , chodzil zawsze za toba jak pies . Jak gdzies przysiadles , odrazu ladowal ci sie na kolana .
Teigetje , drugi pod wzgledem wieku byl rudy . Caly , calutenki rudy , w tygryskowate prazki . Swoje imie wywodzil tez od tygryska , przyjaciela Kubusia puchatka . Wedlug ‘telegraf’, najwiekszej brukowej gazety holenderskiej , 90 % rudych kotow tak sie nazywa .
Wiedzial o swojej pieknosci i obnosil ja z podniesionym lebkiem po wszystkich pokojach .
Juz tydzien ich nie widziala …
Z Teigetje miales szczescie jezeli do ciebie przyszedl i usiadl w twoich nogach . Ale zato oczekiwal cie zawsze wiernie przy drzwiach , gdy wracales do domu i na schodach rozdawal pocalunki .
Leon byl jeszcze kociakiem , ogniwem laczacym kolorystyka dwu pozostalych .
Byl bezowy , jasno bezowy , nie rudy i nie bialy , tez w prazki . Taki wyprany w pralce Teigetje smiali sie znajomi .
Charakter mial bardziej od Bountiego , tez bedzie pieszczochem …
Co teraz robily ? … Jeszcze kilka godzin .

Zachodzace slonce razilo w oczy . Zalozywszy okulary z silnym uv filtrem , probowala przebic jego bolesna , ognista otoczke i dotrzec do srodka , do jadra . Mimo ze robila to z zacieciem , rusz co rusz musiala odwracac glowe . Jeden – zero dla ciebie parzaca jedzo – pomyslala .
Na moscie stala grupa machajacych dzieciakow , machinalnie pokiwala reka w ich kierunku .
- z kim flirtujesz ? –zasmial sie Max .
- z niesamowicie przystojnym kolesiem w mercu .
- ma blond wlosy ?
- ma .
- i niebieskie oczy ?
- a jakze!
- to nie mam wiecej pytan – wybuchli smiechem.

Pomyslala cieplo o tym dniu w piekarni , kiedy sie poznali .
- tell me , when I will see you again ? - spytal przekladajac z reki do reki bochenek chleba .
Jak sie masz kochanie , jak sie masz ? Powiedz mi kiedy znowu cie zobacze ? – zaszumialo jej w glowie . Nie spytal o jej numer telefonu … nie domyslila sie od razu , ze ten oczywiscie posiadal w zwiazku z kotami . Nie zaprosil jej na kawe , nie zapytal czy moze sie z nia spotkac … Tylko tak poprostu … kiedy …
- przyjdziesz na obiad - niezauwazywszy tego nawet , przeszli na ty .
- o osmej ?
- no nie do wiary …, dopiero co sie znamy , a juz decydujesz o ktorej bede gotowac - zazartowala rumieniac sie lekko . Miala na sobie fioletowa spodnice i szary sweter . We wlosach jasniala turkusowa wstazka .
Jest perfekcyjna - pomyslal - szare rajstopy , turkusowe pantofelki i lila apaszka , jak ona to robi ? Prawie chcial spytac czy to bolalo gdy spadla z nieba , ale przygryzl sie w jezyk .
- czy osma ci odpowiada ?
- siedem po … - zasmiala sie - nie na serio , dziewiata …
Kupil jej bukiet krwisto czerwonych rozyczek miniaturek . Nie mogl sie doczekac . Doslownie odliczal godziny … Nastepnym razem wybrali sie do kina . Czy juz poznajecie ? Potem byla cukiernia i w koncu spacer , w ksiezycowa , jasna noc . J byli szczesliwi , weseli az przyszla polnoc i ich rozdzielila i znow umowili sie na dziewiata , na dziewiata tak jak dzis …

Chmury przygniotly slonce grubymi krazkami brudnawej waty. – ha , masz za swoje - przemknelo jej przez glowe . Ale slonce nie dawalo za wygrana . Urzywajac ostatniej , przed pojsciem spac , sily przebilo sie grzebykiem zolto-zlotych promykow .
- wau – jeknela w zachwycie . Max podazyl za jej wzrokiem .
- niesamowite – szepnal .
Adeli przypomnialy sie , koscielne obrazki tego , czy innego swietego splywajacego z nieba w otoczce swietlistych promieni . Kiedys miala ich nie zla kolekcje , zbierala swietych na lekcjach katechizmu , jak dzisiaj dzieciaki zbieraja flipery . Miala ich z setke i wszystkie nie podwujne , bo wymieniala się z dziewczynami . To były czasy ... Zawsze nabawiala ja niesmakiem pseudoartystyczna wyobraznia autorow tych przelukrowanych ‘arcydzielek’ .Ale były prawie za darmo , no powiedzmy za dobra odpowiedz ... , wiec zbierali wszyscy . Nie do uwierzenia , ze na jej oczach , na zywo , odgrywal sie ten kiczowaty moment .
- tylko Jezusa przykleic – wymknelo jej sie .
Po drugiej stronie czerwony z wysilku pucolowaty ksiezyc juz szykowal sie do swej dlugiej wspinaczki.
Cisza zapadla przerywana tylko brzeczeniem motoru . W oddali samotny rolnik przemierzal lake . Taki staroswiecki w roboczym kombinezonie , a moze jej sie tak tylko wydawalo .
Ktoby tam teraz wychodzil w pole , gwiazd sobie popatrzec czy co ? Jakby ci ludzie nic lepszego do roboty nie mieli . W nocy spi sie , albo oglada telewizje , albo kocha sie z zona , jak sie ma zone – pomyslala .
Max obserwowal przydrozne lampy . Lubil ten widok .
Z nadejsciem wieczoru zaczynaly od ostrej czerwieni i dopiero gdy odpowiednio byly rozgrzane dawaly cieple zolte swiatlo . Jak wschodzace slonce – pomyslal .
Zastanawial sie czy stana sie biale , gdy dluzej swieca . Postanowil to sledzic , raz dwa trzy , pstryknal palcami i...? , nie , nie udalo się . Jeszcze raz ... raz , dwa , trzy ... pstryk
i rzeczywiscie po jakims czasie staly sie neonowo zolte jak popularne w latach 90 tych fluorescencyjne flamastry .
Ziemia nabrala futurystycznego oddzwieku . Mineli kolosalna maszyne do szycia , ktora za dnia byla prawdopodobnie fabryka . Niebo bylo zielono szaro rozowe . Tak niezdrowo zielone , jakby zjadlo stechniale slimaki i zbieralo by mu sie na wymioty . Po stronie ksiezyca , ktory w miedzyczasie zmienil sie w pekata , biala plazowa pilke ..bylo granatowe .
- wiesz co nas polaczylo – powiedzala nagle Adela – chleb .
- chleb – powtorzyl troche zdziwiony .
- tak , oboje trafilismy do piekarni przy pomocy naszego wechu . Mianowicie ja bo poczulam zapach polskiego chleba , a ty bo byles zmeczony i glodny i tam pachnialo tak jakos swojsko , zachecajaco .
- to prawda – odpowiedzial i chcial cos jeszcze dodac ale zauwazyl , ze juz pograzyla sie znowu w mazeniach .
Co jest niezwykle , specjalne w polskim chlebie wiedza tylko ci co na codzien nie maja moznosci jego smakowania .
W sentymentalnych momentach pojawiaja sie uczucia dziwnego patriotyzmu .
Nawet Adela , ktora uwazala sie za artystke , czyli istote unoszaca sie poza granicami ( w politycznym i duchowym sensie ) , doswiadczala tego .
Mimo , ze jak to sie mowi ‘ darowanemu koniowi nie zaglada sie w zeby ‘ , gdy Adeli zbieralo sie na melancholie , to przypominal jej sie inny znany tekst , ulubiony przez dzieci dekady lat 70 tych . ‘ Najlepsze kasztany sa na placu Pigal ‘ w wykonaniu kapitana Klosa ,
i …wybuchala placzem . A tymczasem najpiekniejsze krokusy kwitna wiosna na placu Minerwy w Amsterdamie.



Krol Karol kupil krolowej Karolinie korale koloru koralowego…
Padal snieg , bardzo , bardzo duzo , bialego , puszystego sniegu . Jak w krainie krolowej zimy , padal nieskonczenie przez jakies cztery dni . Potem przestal .
Wtedy wsiedli do samochodu ...pewnie mysleli , ze juz sie wypadalo ...
Dosyc szybko dojechali do Krakowa ...matka zadzwonila jeszcze z tamtad by jej przypomniec , ze musi odebrac futro z pralni chemicznej . Jakby ten kwit nie lezal na stole caly tydzien z podkreslona na czerwono data , obok karteczki z instrukcjami . Zawsze zostawiala takie karteczki , schematy , planery ...rzeczt do zrobieniA , W KOLEJNOSCI OD NAJWAZNIEJSZEGO DO NAJMNIEJ WAZNEGO . Zaczynala zwykle od tych ostatnich , nie zeby zrobic na zlosc ale...nie wie sama dlaczego ...
Wiec ...zatrzymali sie w Krakowie , by rozprostowac nogi i cos zjesc , nic nie zapowiadalo zmiany pogody ...Mysli ze wylaczyli radio i nastawili kasete . Na przyklad Strawinskiego a moze Bethovena ? Nie..., za ostry do samochodu , hm ale z drugiej strony Mozart znowu za bardzo usypiajacy ...kto wie , kto wie ...? Tak ..., mysli ze cieszyli sie sloncem i przejzystoscia po raz pierwszy od jakiegos czasu i muzyka pasowala do ich dobrego humoru . Matka byla serdeczna przez telefon ... Ale czy gdyby mieli nastawione radio mogliby oszukac los ?
Nie wie ... moze... moze mogliby zostac w Krakowie ... nie , spieszyli sie do pracy ... musieli wracac do pracy ... W okolicy Kielc zamiec sniezna zablokowala szose mozem bieli ...
Nie wie jaki byl bieg wydarzen , czy ojciec stracil panowanie nad kierownica ?, czy widocznosc byla za slaba ? , grobe platy sniegu pokrywajace mgla jezdnie , sliska szosa , inny kierowca nie uwazal ? zmeczenie dalo za wygrana ? …Rozne mysli i scenariusze przychodzily jej do glowy gdy snula przypuszczenia o wypadkach tego wieczoru . .. Ale czy to takie wazne …?
Nie bylo ich i juz ! – samotna lza potoczyla sie po jej policzku .
- Fakty : korek , zawieja , bam ! trach ! , zderzenie lancuchowe …koniec .
Max westchnal ze wspolczuciem . Pogladzil jej wlosy .
- Smierc zabrala ich nagle , niespodziewanie , za szybko ,zbyt bolesnie…Zostalo mi mieszkanie trzypokojowe na starowce i kupa wspomnien . Wiesz …, do tego czasu nigdy nie bylam sama . Jestem jedynaczka , oczkiem w glowie rodzicieli ! Przyszlosc rodu Korkowskich lezala w moich rekach , do spolu z troska o zachowanie linii praojcow . – wycedzila gorzko – juz nie plakala .
Przodkowie jej cieszyli sie tytulem szlacheckim , z czego glownie dumna byla mama , bez imponujacego drzewa genealogicznego . Adeli zainteresowania nie wkraczaly bynajmniej na ten teren . Z zejsciem ze swiata jej rodzicow , przeszlosc stala sie odlegla karta historii pogrzebana gdzies w obszernych szufladach komody na Kozlej .
Max dolal jej herbaty . Z wdziecznoscia przyjela filizanke , obdazajac go zaplakanym usmiechem . Upila lyczka dmuchajac ostroznie i kontynuowala :
- Przez okolo dwa lata nie zaglebialam sie w zakamarki szuflad mojego rodzinnego domu . Zagladalam do nich tylko gdy potrzebne mi byly dokumenty do zalatwiania jakis przyziemnych spraw . Pograzylam sie w swiecie kina !
- Z czego zylas ? – odwazyl sie spytac .
- Finanse moich rodzicow w momecie ich fatalnego wypadku byly na tyle dobre , ze nie zostalam bez srodkow do zycia . Wiec , wstyd przyznac , nie musialam narazie zarabiac na moj chleb . Nie wszyscy w Polsce byli biedni .
- A twoja rodzina do biednych sie nie zaliczala ?
- Nie . Moglam w pelni poswiecic sie luksusowi mazen i nierubstwa . A szara realnosc za oknem zastapic bajkowa , senna kraina filmu . Ale w kinie i jego nierealnym swiecie nie szukalam zapomnienia . Nie zrozum mnie zle , nie tyle interesowalo mnie jak potoczy sie historia , jaki jest jej watek i jaki bedzie moral …
- Co cie w takim razie pociagalo ?
- Konstrukcja . Chcialam wiedziec jak zrobiona jest dekoracja , kostiumy , maski , makijaz , efekty specjalne . Nie ogladalam filmow bo chcialam zapomniec o szarosci dnia codzennego …
- Chcialas sie nauczyc techniki . Fachu budowania swiata !
- Tak . Dac codziennosci kolory …
Mysle , ze mozemy skonstantowac fakt , ze Adela nie byla przecietna nastolatka w jej wieku . Nie mazyla o karierze gwiazdy filmowej , czy slynnego chirurga plastycznego , czy prezydenta , czy baletnicy , czy sportowca kadry narodowej , ktore to szanowane zawody , jak wszyscy wiedza , moga prowadzic nie tylko do posiadania paszportu , ale moze nawet i jego uzywania . Nie wiedziala oczywiscie jeszcze , ze bedzie chciala go uzywac . ..
Ale dajmy jej kredyt , nie byla zla … , chciala produkowac sny .
Podwinela nogi sadowiac sie wygodnej na obszernej staroswieckiej kozetce . Poczula jego wzrok , gdy przemkna mimochodem po niej , niezauwazalnie , tak przez sekunde . Nie wie dlaczego , ale zawsze czula gdy na nia patrzyl … Moze miala ten ekstra zmysl , specjalny ‘Max radar’, ktory zapalal czerwona lampke w zakamarkach jej umyslu … wywolywal rumieniec . Max smial sie , ze jego spojzenie jak mazniecie pedzelka koloruje jej policzki oblokiem rozu .
- Pochlanialam sc.fiction , filmy fantazyjne , basnie i horrory dniem i noca . W pewnym sensie roznice pomiedzy tymi dwoma fenomenami lezaly poza obrebem mojej realnosci …Okna mialam permanentnie zasloniete by nie psuc ostrosci obrazu filmowego jaskrawoscia dziennego swiatla . Przez moj pokoj przeplywaly kolejne czesci ‘star treku’, trylogia ‘gwiazd wojennych’, ‘metropolis’, ‘frankenstein’, ‘dr jekyll & mr hyde’ , ‘clockwork orange ‘,’day of the dead ‘, ‘the mask of Fu Manchu‘,’ night of the living dead ‘, ‘illuminazione ‘, ‘I walked with a zombie’, ‘head hunter’, ‘solaris ‘, ‘cat people’, ‘circus of horror ‘, ‘the medium ‘,itd .
- Nie wychodzilas na zewnatrz ?, nie robilas zakupow ?
- Na szczescie w Warszawie istnieja sklepy nocne , ktore obok wodki i papierosow sprzedaja tez chleb , wiec kwestja zaglodzenia nie wchodzila w rachube . Zwykle wychodzilam noca , mniej ludzi…Jedyne co laczylo mnie ze swiatem powszednim to czas i listy .
- Czas ?
- Tak , hm raczej jego odmierzalnosc …Czas wyznaczal godziny seansow kinowych i zamkniec i otwarc dzielnicowej videoteki .
- A listy ?
- Przychodzily od instancji urzedowych lub ciotki Gracji z Francji
Max poglaskal za uchem Teigetje , dziwna byla ta jego Adela…

* * *
Emigracja zawsze ja pociagala jako fenomen sam w sobie .
Zwlaszcza od wyjazdu Gracji , ale tez jeszcze wczesniej podczas lekcji polskiego , czy historii gdy sledzila na tle rozgrywek wojen , losy slawnych uchodzcow .
Frederyk Chopin, Juliusz Slowacki , Adam Mickiewicz , ukochany Cyprian Kamil Norwid , nawet Witkacy … wszyscy zagrzali na jakis czas miejsca na obcej ziemi .
Slowacki pisal wyciskajace lzy slowa :
‘Smutno mi Boze , dla mnie na zachodzie ,
Rysujesz tecze blaskow promienista ,
Przedemna gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazde ognista .
Chodz mi tak niebo ty zlocisz i morze , smutno mi Boze ‘ – tylko dlatego , ze oddzielony byl od ojczyzny …tylko ?
Melancholijny Julek , jak go w myslach nazywala , nie nalezal bynajmniej do jej ulubionych ,
…i w boga tez nie wierzyla , ale slowa te wdarly sie zaciecie do zakatka jej pamieci i za nic nie chcialy jej opuscic . Adeli tez czesto bylo smutno .

***

Gdyby babcia miala wasy …
Archipelag Maluka mial pecha , mozecie powiedziec kto nie mial …
Jak Polska miala pecha w zwiazku z jej centralnym polozeniem , ktore to ze wschodu czy zachodu przynosilo galopujacych jezdzcow smierci , rycerzy imperiow europejskich , ktorym stalismy na drodze do ekspansji .
Tak Moluku mialo pecha , ze rosly tam korzenne gozdziki . Chinczycy nazywali wyspy Mi-Li-Ku , a ich owoc ‘tjengkeh’, Rzymianie urzywali tjengkeh do odswierzania oddechu , Arabowie przyniesli do Miliku islam .
Pierwszymi europejczykami , ktorzy tam zawitali byli Portugalczycy . Gdy wonna przyprawa docierala w ich rece , byla na wage zlota . By wykluczyc posrednikow i obnizyc cene , sami wyruszyli na podboj archipelagu . Molukanczycy nazywali ich dziwnymi ludzmi o bialej skorze i kocich oczach . Pod wplywem tych dziwnych ludzi , Ambon nawrocilo sie na katolicyzm . To nie jedyny portugalski wplyw , w jezyku maleiskim ,do dnia dzisiejszego mozna znalezc wiele slow pochodzacych z portugalskiego . Oficjalnym jezykiem w tych czasach , a mowimy tak o czternastym , pietnastym wieku , byl ‘bahasa melayu ‘, z wieloma lokalnymi dialektami , ‘ bahasa tenah ‘. Dzisiaj posluguje sie tam ‘bahasa siwalima’.
Holendrzy zapoznali sie z tjengkeh rowniez w pietnastym wieku . Sukces portugalczykow skusil ich do osobistego szukania szczescia w okolicach przyladka ‘Dobrej Nadzieji ‘i ciesniny Magellana . 249 zeglazy wyruszylo w 1595 roku czterema statkami w poszukiwaniu dalekiego wschodu . Dwa lata trwala mordercza awontura , po ktorej 89 z nich wrocilo do amsterdamskiego brzegu z zasobem przypraw . Zarobki nie byly za wielkie , jezeli spojzec na koszty , ale po nich nastapily kolejne ekspedycje . 3 go marca 1599 roku pierwsi holendrzy postawili stope na Ambon . Los Maluka zostal przypieczetowany na zawsze .
A dlaczego o tym pisze ? To krotka historia przodkow Maxa .

***

Z Frederykiem , ktory jak najbardziej lezal w jej laskach miala nawet swoje wlasne emigracyjne spotkanie .
U ciotki Gracji w pustej balowej sali , chinski uchodzca zagral dla niej chopinowskie preludie . Gdy skonczyl spytal cicho – znasz ?
Przytaknela w milczeniu .
Wielki polak – powiedzial – a tez sie tulal , jak my – dodal prawie nie doslyszalnie .
Slownik wyrazow bliskoznacznych podaje idiomy : emigrant , wychodzca , wygnaniec .
Dokladnie …” wygnaniec : wygnaniec polityczny , blakajacy sie po obczyznie . wysiedleniec .
przesiedleniec : przesiedleniec przymusowy . Zeslaniec : zeslaniec polityczny. banita .
por. wychodzca . “

***

Ciotka Gracja , mlodsza siostra pani Korkowskiej jest kolorowa postacia.
- Mama mowila zawsze raczej czarna owca rodziny .
- Co ty uwazasz?
- Ja mysle , ze jest interesujaca , one byly takie inne …
Kiedy matka Adeli , Klara studiowala ekonomie w latach 60tych postalinowskiej Polski , Gracja , obok jej studii francuskiego , przesiadywala dniami w kawiarniach palac papierosy i pijac czarna kawe z chlopakami w jej wieku w czarnych golfach i obcislych levisach . Wieczory zas spedzala na kolejnych imprezach przy wodce i rozmowach o polityce i sexie .
Klara w latach 70tych poznala Karola , studenta medycyny plastycznej , z ktorym po niedlugim czasie sie zareczyla i za ktorego w polowie lat 70tych wyszla za maz.
Jej siostra zas doszla do wniosku , ze chlopcy jej nie interesuja bardziej niz kobiety , moze nawet mniej .
Klara urodzila Adele pod koniec lat 70tych , Gracja zas zmienila zdanie o sexie konkludujac , ze obie strony interesuja ja jednakowo .
Siostry roznily sie nawet wygladem . Korkowska miala dlugie plowe wlosy i zdrowy rumieniec zdobiacy jej troche pulchna , typowo slowianska twarz . U ciotki zas chude , piegowate policzki okalaly obciete na beatlesa kasztanowe wlosy .
Gdy mlode kobiety przechadzaly sie z mala Adela ulicami stolicy , ludzie mysleli , ze Gracja jest jej matka . Co obie bolalo w zastanawiajaco odmienny sposob . Pierwsza czula sie pozbawiona typowych cech podobienstwa laczacych matke z corka , druga nigdy nie planowala miec dzieci . W latach 80tych Klara rozkoszowala sie rola zony chirurga plastycznego i matki , ze smuklejsza twarza sfiksowana perfekcyjnie przez jej meza Karola .
Gracja wyjechala.

***
Jakie sa powody …? , co musi sie wydarzyc…, by wyrwac czlowieka ze znanego srodowiska i rzucic w grozny swiat nieodgadnionych tajemnic , smakow , zapachow , widokow , potraw , jezyka ?!
“wychodzca : dobrowolny wychodzca . ciezki los wychodzcow za granica .
emigrant : emigrant polityczny . emigranci ze wsi szukali zarobku na obczyznie “
Czy glod jest wystarczajecym powodem ?
Nie zajzala tym razem do slownika . Na glod nie ma bliskoznacznych synonimow .
Najblizsza glodowi jest smierc .
“uchodzca : uchodzcy z terenow objetych dzialaniami wojennymi . uciekinier : szosa ciagnely cale tlumy uciekinierow . uciekinier z oblezonego miasta .
por. wygnaniec .”

***

Ojciec Maxa przybyl do amsterdamskiego brzegu 17 maja 1951 roku na pokladzie statku ‘Asturias‘. Po kontroli lekarskiej w Amersfort przybysze zostali rozparcelowani po roznych kazernach , internatach , wiezieniach , klasztorach , villach i obozach . 182 rodziny w czym i dziadkowie Maxa wyladowaly w bylym obozie koncentracyjnym ‘Konzentrations lager Herzogenbusch ‘potocznie zwanym oboz Vught . * WIECEJ O OBOZIE
Po drugiej wojnie swiatowej , teren ten sluzyl jako kwatery dla kanadyjskich zolnierzy i oboz internacyjny dla osob podejzanych o kolaboracje z wrogiem w czasie okupacji . Czesc obozu byla tez w uzyciu dla niemieckich przesiedlencow z Aken . W latach 50tych wiekszosc przekazana zostala w rece ministerstwa wojny , mniej wiecej odnowiona , przebudowana , zaopatrzona w sanitarny i higieniczny komfort . Tylko tylna czesc obozu nosi jeszcze cien przeszlosci i jest w uzyciu jako wiezienie o najwyzej strzezonym rezimie w Hollandii . Po wyzwoleniu czesc barakow zostala zbuzona , 21 przystosowano do uzycia . Ta mieszkalna dzielnica zostala ochrzczona Lunetten .

***
Ciotka Gracja opuscila Polske w roku 80tym .
Dopiero wtedy rodzina zostala skonfrontowana z jej przeszloscia polityczna .
- Ostro zakrapiane imprezy i nocne eskapady , byly wiecej niz jak wszyscy przypuszczali mlodziencza rozpusta . Ciotka dzialala w podziemiu . Prowadzilo to oczywiscie do dualnosci jej dnia powszedniego .
- W jakim sensie ?
- No wiesz , zeby nie zostac odkryta , na codzien zmuszona byla grac o wiele glupsza niz w istocie byla . Kokieteryjna i roztrzepana stewardesa z zawsze nienagannym makijazem na bladej twarzy odbiegala daleko od obrazu skupionej konspiratorki .
Faktycznie obie osoby czaily sie gdzies w zakamarkach jej ciala i zaleznie od potrzeby jedna albo druga przejmowala paleczke , dominowala .
- Musiala miec stalowe nerwy …
- Noszenie maski nie zawsze bylo proste . Kosztowalo ja to miedzy bogiem a prawda , jak sama mowi do diabla i troche zachodu .Ktoregos dnia miala dosyc , spakowala paszport i poleciala …do Francji .
- Miala problemy ?
- Jakiego rodzaju problemy ?
- No z zyciem , z codziennym zyciem .
- Przy pomocy zagranicznych , opozycyjnych kontaktow dostala azyl , jezeli o to ci chodzi .
- A dalej ?
- Jej nowym domem stal sie stary chatou , porosniety bluszczem zamek francuskiej przyjaciolki .

***
Max nie mieszkal w Lunette . Jego milosc do zwierzat wiaze sie jednak nierozerwalnie z miejscem istnienia obozu . Rodzice Maxa zamieszkiwali dwu pietrowa kamieniczke w jednym ze spokojnych sasiedztw Vught . Co prawda trawnik przed domem byl , a jakze , 3 na 3 metry zaledwie ale za to z krasnalem siedzacym na beczce i nienaganna holenderska rabatka , zaleznie od pory roku krokusow , tulipanow albo chryzantem . Krasnal z beczki ulewal wode dla trzech kamiennych zab plawiacych sie ½ metrowym bajorku . Wszystko razem wziete tworzylo nienaganny prowincjonalny widok .
Jako , ze Max od malego wykazywal zainteresowanie natura , bywal czestym gosciem u dziadkow w obozie . Zwykle po szkole dosiadal swoj rowerek i co tchu w piersiach pedalowal na druga strone wioski . Po drodze pospiesznie zrzucal plecak w domu i do kieszeni pakowal swoj najcenniejszy dobytek , szklo powiekszajace . W Lunette rownie niecierpliwie poddawal sie wymianom uprzejmosci z dziadkami :
- kabar apa njong ?(jak sie masz chlopcze ?)
- kabar baik …(dobrze),
i juz go nie bylo . Godzinami lezal w trawie obserwujac dzdzownice , liczac mrowki , wsluchany w spiew swierszczy . Poznym popoludniem grzecznie wracal na nalesniki i wysluchiwal bajek opowiadanych przez babcie .
- Katjoping , chodz tutaj !
- tak nana …
- posluchaj …Dawno , dawno temu , zyl sobie czlowiek , ktory posiadal 30 psow …piekne silne zwierzeta .
- trzydziesci nana ?
- tak chlopcze , zwierzeta te byly specjalne , kiedy mezczyzna je rano z wioski zabieral do lasu , zamienialy sie w ludzi i wykonywaly cala jego robote . Jedne ucieraly make z sagu palmy , inne chodzily na lowy . Wieczorem zas przynosily make , chrust i polowy do domu i spowrotem zmienialy sie w psy . Pewnego dnia , gdy mezczyzny nie bylo w domu , psy zlapaly weza i polozyly go pod jego lozkiem . Nastepnego dnia , gdy czlowiek sie obudzil poczul w calym domu niesamowity swad …
- ale mu zrobily , babciu …
- mezczyzna szukal wszedzie , az w koncu wyciagnal z pod lozka smierdzacego weza .
- zezloscil sie nana ?
- a jakze njong , skrzyczal potwornie psy , ze cos tak brudnego przyniosly do jego domu .
- psy sie obrazily , prawda ?
- tak …, i postanowily odejsc . ‘idziemy sobie ‘- powiedzial najstarszy , ‘i nigdy nie wrocimy ‘.
- Glupi czlowiek …
- masz racje , czlowiek nie chcal zeby go opuscily , wiec zaczal je blagac : ‘o wybaczcie mi nie chcialem was urazic , zostancie , przecierz dobrze nam razem bylo ‘. Ale psy nie daly sie przekonac i odeszly . Mezczyzna poszedl za nimi . Po dlugiej drodze psy dotarly do stromej gory zwanej Maran i wspiely sie na jej wierzcholek . Czlowiek probowal usilnie dotrzec do szczytu ale za nic nie mogl temu podolac . Jednym z psow byla ciezarna suczka , ktora takze nie mogla sie wspiac po stromej skale . Musiala zostac na dole ,a jako ze nie chciala zostac sama wrocila z mezczyzna do jego domu . Nigdy jednak wiecej nie zamienila sie w czlowieka i urodzila grupe zdrowych psiakow . Od tej wlasnie suczki wywodza sie wszystkie psy w dzisiejszych czasach .
Max z rozkosza zamykal swoje wielkie brazowe oczy sluchajac tych tradycyjnych malukanskich legend . Dni byly dla niego za krotkie , rownie spiesznie , wieczorem powracal do rodzicow by przy kolacji opowiedziec im o wszelkich cudach , ktore napotkal .

***

Max wzial Bountiego ze schroniska w ktorym w wolnym czasie pracowala Fransje , wiec nie wiele znane bylo o jego przeszlosci . Kazdego dnia , nawet jeszcze po latach odkrywali jakies nowosci .
Ze na przyklad przeklada mezczyzn nad kobietami . Nie to , ze kobiety ignorowal …nie ,
jest wspanialy i kochany w stosunku do obu plci ale gdy mezczyzna siada u nich na kanapie to jest tam w ciagu 5 sekund . Przy kobiecie zajmuje to gdzies tak z minute .
Wyobrazali sobie , ze nalezal kiedys do mezczyzny , ktory go bardzo kochal ale musial sie z nim rozstac , dla kobiety . Co bylo znane z jego historii to fakt , ze zostal oddany z powodu alergicznego dziecka . Wiec mezczyzna poznal kobiete , zamieszkali razem , urodzila mu dziecko i Bounty musial odejsc . To byloby przeciez bardzo mozliwe …
Bounty i Adela mieli razem tajemnice . Tajemnica jaka ze soba dzielili byla wagi etycznej .
Ktoregos dnia Adela siedziala przy okraglym stole w jadalni czytajac ksiazke .
Bounty przyszedl laszac sie o jej nogi i usadowil sie na krzesle na przeciwko niej . Jego ksztaltny lepek wystawal znacznie poza obreb stolu , wygladal jakby czekal na swoja filizanke herbaty . Poglaskala go za uchem , tak jak lubil najbardziej ale nie zwinal sie w klebuszek , by jak to wszystkie szanowane koty robia zapasc znowu w sen .
Siedzial wpatrzony w nia swoimi jasnymi oczyma i czekal .
Rozbawilo ja to jego czekanie …i ta jego poza , taka ludzka .
- ok , panie kocie , co pan sadzi o spodeczku mleka ?
W jego oczach pojawil sie wyrazny sygnal zainteresowania .
- Miau… - odpowiedzial swym niskim , dystyngowanym glosem .
Przyniosla w filizance specjalne kocie mleko , ktore kupowali dla Leona i postawila przed nim na stole . Spojzal na nia przekrzywiajac lepek jakby pytal :
- hm …naprawde moge ze STOLU ?
- ten jeden raz - odpowiedziala na nieme pytanie .
Kot znizyl lepek i elegancko zaczal chleptac podane mu mleko . Nie oparl sie lapkami o stol , nie wskoczyl na niego , by blizej byc do swojej zdobyczy . Siedzial na krzesle , przy stole i pil ze swojej filizanki czasami rzucajac na nia okiem . Wypil kilka lykow i odchyliwszy sie do tylu zajal sie toaleta swoich paznokci , mruczac przyjaznie .
Zajzala do kubeczka ,
- ej nie wypiles wszystkiego …
- Miau - mruknal dajac do zrozumienia , ze pracuje nad tym .
Gdy paznokcie obu lapek byly czyste , pochylil sie znowu nad stolem i kontynuowal chleptanie .
Tak zaczely sie ich sekretne herbatki . Popoludniami siadywali przy stole w slonecznych promieniach i Adela dzielila sie z nim swoimi dziennymi problemami . Sluchal uwaznie w przerwach na myslenie chlepcac swoje mleko albo chrupiac z talezyka kocie herbatniki .
Potem dawal jej to spojzenie jak … ‘ wiesz , wszystko bedzie dobrze ‘, albo ‘co ty powiesz ‘,
czy ‘nie , co za ludzie ‘. I czula sie lepiej . Na koncu sesji zeskakiwal z krzesla i wdrapywal sie jej na kolana , uspokajajac ja , gdy bylo trzeba swoim mruczacym cieplem . Byl mezczyzna , ale mimo tego zawsze dawal te odpowiednie odpowiedzi , kobiece reakcje . Wierzyla ze pod wzgledem psychicznym kobiety i mezczyzni roznia sie miedzy soba .
Kobiety , gdy im sie cos przytrafilo , nie chca rozwiazania sytuacji , chca sie wyplakac . Mezczyzni przychodza z gotowa recepta , zapominajac sluchac .
Dlatego lubila te pogawedki z Bountym , powiecie a ha Max jej nie sluchal …
Nie oto chodzi , nic nie mogl na to poradzic … juz tak byl genetycznie stworzony .

***

Gdy Adela przybyla w koncu do Francji po usilnych zaproszeniach ciotki , mniej wiecej w dwa lata po smierci jej rodzicow , poczula sie jakby czas cofna sie o wieki .
Cala wioska , co tam cala okolica , swiecila zoltym swiatlem piaskowego kamienia . ‘Chodzilam tam jak zaczarowana ‘- pisala w jednym z listow do kolezanki z lat szkolnych – ‘sredniowieczne miasteczka , schodki zamkow i kocie lby uliczek witaly moje zmeczone stopy wedrowca uzekajacym pieknem , przywracajac spokoj mojej udreczonej glowie .‘ – wydzwiek egzaltacji w jej slowach byl zwiazany z budzeniem sie artystycznej duszy naszej bohaterki , jej nowego alter ego na drodze do powstania z jej 20 miesiecznego grobu .
I nie uzywam tych fraz bynajmniej z sarkazmem , nie do mnie nalezy ja oceniac . Badz co badz, Adela po stracie jej rodzicow , przeszla przez niezla depresje . Mimo , ze wydawalo jej sie ze radzi sobie wspaniale , moi drodzy , miedzy nami … jaki to normalny czlowiek , siedzi prawie dwa lata zamkniety w czterech scianach domu ogladajac filmy !?
I to nie tam , mile , pozytywne , rodzinne filmy , przy ktorych mozna sobie poplakac troche , troche sie posmiac … Nie !, tylko takie jakies strach lachy i since fiction . Takie to filmy , od ktorych zadnemu normalnemu obywatelowi napewno lepiej sie nie zrobi .A jednak jej sie udalo , to wlasnie ja obudzilo , po mrokach jej pokoju , oddychala piaskowym powietrzem sredniowiecznej dordonii.
Powracala zycie w to mlode cialo , odczula ochoty na dalsza tulaczke .
- Po trzech tygodniach wypoczynku spedzonych na niezliczonych spacerach , lunczach , rozmowach z Gracja , opalaniu sie , czytaniu ksiazek ( glownie poezji ) , cwiczeniu angielskiego , dostalam kolorow i zaczelo mnie troche nudzic to intelektualne towarzystwo . Rozmowy o polityce nie ciekawily mnie za bardzo i mimo ze w sercu zawsze uwazam sie za lewicowa , ponad wszystko jestem artystka i chetniej bym sobie pogadala o sztuce , o malarstwie , rzezbie niz o zbawianiu swiata czy najnowszej literaturze opozycyjnej . Zamek zawsze byl pelen gosci , emigrantow , sfrustrowanych zyciem naprawiaczy planety . Nadszedl czas by ruszyc dalej .
- Co zrobilas ?
- Lorien , przyjaciolka ciotki , wlascicielka zamku , zalatwila mi robote przy zbieraniu winogron na kilku plantacjach winnych .
- Cale lato ?
- Mniej wiecej … Dwa tygodnie tu , weakend u ciotki , dwa tygodnie tam i tak dalej …Czas na prace – zdrowa prosta fuche na swierzym powietrzu i czas na odpoczynek .
- Podobalo ci sie ?
- Tak . Czulam sie tam dobrze …Znowu wsrod mlodych ludzi , troche wluczegow , troche studentow probujacych zarobic na szkole . W ciagu dnia monotonne ruchy kregoslupa , ramion , troche jak medytacja , w promieniach slonca , wsrod niekonczacych sie dzrzewek , obsypanych bordowym owocem .
- Od wschodu , do zachodu slonca …
- Yhm ,z przerwa na sieste . A wieczorem ogniska i tance i pogaduszki przy winie o rzeczach przyziemnych a czasem i o przyszlosci , duzo o muzyce , czasem troche filozofowania , troche o milosci .Zaczelam sobie uswiadamiac , ze wszyscy dookola maja jakies plany , marzenia …Moj ukryty pod szklanym kloszem rodzinnego bezpieczenstwa swiatek rozplynal sie jak banka mydlana . Zostawiajac mnie bez wizji na przyszlosc , sama , bez konkretnej perspektywy na jutro .
Spuscila oczy , bawiac sie machinalnie rabkiem sukienki …

***
W Lunette mieszkalo sporo zwierzat . Koty , psy i kroliki walesaly sie po terenie , a w zagrodkach wesolo gdakaly kury . Ktoregos dnia ciezarna suka sasiadow zaczela rodzic ukryta w ciemnym kaciku szopy na dzrzewo .
- uslyszalem dziwne popiskiwanie , gdy wdrapywalem sie na plotek by z wysokosci lepiej moc zrobic zdjecie motyla wygrzewajacego sie na sloneczniku . Aparat fotograficzny byl moim nowym skarbem , prezentem urodzinowym . Zaintrygowany odglosami postanowilem poszukac ich zrodla i znalazlem je dosyc szybko , po krotkim nasluchiwaniu . Dzwieki dochodzily z rogu baraku, w ktorym dzielna matka przy pomocy wiorow i szmat umoscila sobie krolewskie loze . Dwa slepe i lyse psiaki piszczaly cichutko niezdarnie wierzgajac lapkami , gdy ich mama meczyla sie z porodem trzeciego . Instynktownie zauwazylem , ze cos jest nie tak i pobieglem uprzedzic miejscowego weterynarza . Ten pomogl suczce z przyniesieniem na swiat jeszcze trzech szczurowatych potomkow . Tego dnia powrocilem do domu z decyzja zostania lekarzem od zwierzat i zamiarem wziecia psiaka , tego trudno porodowego , jezeli rodzice sie zgodza .
- i zgodzili sie ?
- pewnie , moi rodzice zawsze mnie stymulowali w rozsadnych planach . chcieli bym wybieral swoja droge , bym byl dumny ze swego pochodzenia , nie zapominal o tradycjach , ale bym sie rozwijal , byl dobrym czlowiekiem przede wszystkim . Hektor zostal , petajac sie od tego czasu przez lata wiernie przy mojej nodze w naszych niezliczonych wloczegach po okolicy .
- masz szczescie …- szepnela smutno .

***
- cale moje dziecinstwo , nawet pierwsze mlodziencze i dorosle lata rodzice organizowali mi czas , podejmowali decyzje i wskazywali kierunek .
- nie uczyli cie samodzielnosci ?
- nie , wiesz juz gdy bylam w brzuchu matki bylo jasne ze bede studiowac , nie wazne czy bede madra , czy glupia i czy bede miala na to ochote …
- jak to jest mozliwe ?
- oboje rodzice studiowali wiec nie bylo inaczej do pomyslenia … niemoge powiedziec , ze mi to nazucali , pewnie nie mozesz w to uwierzyc , ale sfera domowa nieznacznie manipulowala w tym kierunku . Juz w wieku lat 5ciu wiedzialam , ze pojde na uniwersytet , oczywiscie nie wiedzialam gdzie ale fakt , ze to sie stanie byl tak oczywisty jak to , ze codziennie oddycham , jem czy siusiam .
- mialas jakies wlasne zainteresowania ? – Max wiedzial juz , ze nie lubilby jej rodzicow .
- oczywiscie , co ty sobie o mnie myslisz !, pod koniec podstawowki zaczelam sie interesowac sztuka . Nawet myslalam niesmiale o pojsciu do szkoly plastycznej , ale nie mialam za bardzo talentu do rysowania ,wiec rodzice wyslali mnie do normalnego liceum .
Oczywiscie , mowiac normalnego , mamy tu na mysli szacowne elitarne gimnazjum z reputacja , ktora sama w sobie jest prawie biletem ulgowym do dostania sie na wyzsza uczelnie . Biorac pod uwage jej zainteresowania rodzice zdecydowali , ze bedzie studiowac architekture .
- Do tego nie musisz byc Kossakiem – mowila mama – I masz pozadny zawod w reku .
- I mozesz rysowac do woli – dodawal jak mu sie wydawalo dowcipnie ojciec.
Adela nie byla zainteresowana architektura …, bardziej sztukami pieknymi , malarstwem , rzezba czy design ale nie sprzeciwila sie rodzicom bo to rowniez nie lezalo w naturze jej wychowania .
- nie bierz mi za zle tego co powiem , ale …jak moglas z tym wytrzymac ?
- hm , jak ci to wytlumaczyc …zaczne od poczatku …dom rodzinny zapewnial mi komfort czterech posilkow dziennie , gdy bylam mala …
- ja dostawalem trzy i tez zyje !
- nie przerywaj mi prosze …, mnostwa zabawek i ksiazek …koncertow muzyki klasycznej , opery i teatru gdy dorastalam . umialam czytac w wieku lat 4ech , a moim ulubionym komponista gdy mialam 6 , byl Czajkowski .- spojzala na niego troche spod oka – Nie smiej sie !
- Mialas ulubionego kompozytora , gdy mialas 6 lat , come on girl …- wykonal reka ruch pokazujacy , ze brak je piatej klepki .
Zezloscilo ja to troche , jacy oni nie byli , chcieli przecierz dla niej jak naj lepiej .
- dostawalam wszystkiego co rozwijalo mnie fizycznie i pobudzalo intelektualnie . Jezdzilam konno , gralam w szachy , w tenisa i na pianinie .
To ostatnie nie trwalo zreszta dlugo bo nie wazne ile cwiczyla nie wiele z tego wychodzilo .
- co najwazniejsze mialam mozliwosc , zeby sprobowac … rodzice chcieli dac mi wszelkie szanse do uksztaltowania wlasnej osobowosci …
- ale na ich zasadach ! , w ich mniemaniu co jest czlowiekowi potrzebne do szczescia !
- w takim swiecie jakakolwiek rebelia byla wykluczona , bo nie bylo sie buntowac przeciw czemu …
- ja bym sie buntowal …
- ale wszystko mialo szufladki obarczone etykietkami , co jest akceptowane a co nie uchodzi i bylo proste …jasne jak to sie mowi jak slonce .
- czarne i biale .
Adela sie rozplakala – masz racje , oni zyli moje zycie za mnie – wybakala przez lzy .




***

Max wszedal sie wszedzie gdzie bylo cos zielonego . Lasy , lasy ktore otaczaly okolice ciagnely go od zawsze niesamowitym urokiem . Powietrze tam bylo takie czyste, przejzyste, inne w porownaniu nawet z tym , ktorym oddychal w swoim ciasnym miasteczku .
Pierwszy raz zabral go do lasu dziadek . Stary zolnierz przygnieciony ciezarem tesknoty i wojny . Ambon nie opuscilo oficera krolewskiej indyjskiej armii z jego mysli a szpony niedoli nadaly melancholii jego twarzy.
- Dziewicza puszcza …bambusowe gaje , sago palmy , motyle saczace nektar hibiscusow , papugi wylegujace sie na drzewach papajowych , tysiace owadow , setki ras . Mgliste lasy, jaszczurki … cicaks(- male jaszczurkowate zwierzatka) , malenkie latajace smoki , ogromne zaby , ptaki drapiezne , czarne orly , i krokodyle na trzesawiskach . To jest natura , to jest dzicz…Albo rhizophora z nieludzko powyginanymi korzeniami by nic nie stracic z zasobu powietrza . Drzewa figowe , eucaliptusowe , ta roznorodnosc , te zapachy … A soa soa ,(leguanopodobne zwierzatko) z potezna glowa i pagurkowatymi luskami , widziles kiedys soa soa katjoping..?
Usmiechal sie, przeczaco krecac glowa .
- Chodzac po takim lesie czujesz reke Boga …Jestes taki malutki , taki malutki …To co tutaj to nie sa lasy , to szachownica przed rozpoczeciem gry …Gdzie ptak rajski , gdzie orchidee…, ej uwazaj bo wpadniesz w kaluze – wykrzykiwal czesto wymachujac rzezbiona laska - wszedzie kaluze , ciagle kaluze - grymasil wyciagajac z blota drewniany chodak - tylko buty dobrze robia , z sosen robia myslisz? – zagadywal spogladajac z niechecia do gory .
Max z miloscia gladzil ramie dziadka .
- moze i z sosen – przytakiwal – przecierz sosny tez sa piekne .
- gdzie tam piekne , takie cienichne liche drzewa , a miasta ich tez takie nijakie , niby czyste …, takie jakies zimne , czy co …nie wiem .- milkna na chwile
‘Piekne to bylo Surabaja ‘powtarzal za nim w myslach Max , gdy dziadek przysiadajac na kamieniu zapadal w rozmyslania . ‘Sorabaja Johny ‘nucil wtedy bezglosnie by nie wyrwac starego czlowieka z jego zadumania .
Dlugo nie wiedzial , ze w takich momentach tylko chuki kanonow zdolaly by go obodzic .
Tak , odglosy smiertelnej trabki , chrzest karabinow , wszelkie nocne zjawy , koszmary dreczyly umysl starca , te dzwieki takze byly jedynym co mogloby go przywrocic do rzeczywistosci .
Przyjaciele padajacy obok ciebie , towarzysze niedoli padajacy obok ciebie , przyjaciele , przyjaciele , krwawe ciala zalegajace lake , trupy z upadla w bloto twarza lub po raz pierwszy , bez mrozenia powiek martwymi oczyma wpatrzone uparcie w slonce . Wyjacy z obledu wojownicy w szpitalu bojowym , ktorych rany , te zewnetrzne kobiety opatruja olejkiem eukaliptusowym , wznoszac prosby do Hasiny kobiety wojny. Wewnetrzne rany pozostana przez pokolenia nie wygojone , atakujac system nerwowy dotknietych plaga wojny .

***
W lecie zatrzymywali sie w pensjonacie Fantazja , gdzie jak to zwykle bywa fantazyjna byla tylko nazwa .
Dwa razy w tygodniu , pamietala byl na obiad schabowy : raz z surowka z bialej kapusty i raz z fasolka po bretonsku .
Plusem Fantazji bylo to , ze lezala doslownie nad samym morzem . Z okien jej pokoiku , widac bylo rozlegla niebieskosc siegajaca az po horyzont . Tak tez wyobrazala sobie wolnosc , niezmierzona , nieobjeta przestrzen bez poczatku i konca .
Za pensjonatem lezal lasek z miekimi mchami zapraszajacymi do spoczynku . Czesto bawila sie tam z innym malymi dziewczynkami . Rozkladaly swoje serwisy dla lalek na slonecznych polankach , wsluchane w monotonne stukanie dzieciolow : tuk , tuk…tuk , tuk …tuk , tuk . Modrookie wazki braly za elfy w przebraniu , incognito zeby dorosli ich nie mogli rozpoznac . Z uwaga podziwialy ich taniec z motylami , nad pobliskim bagienkiem . Podawaly lalkom herbate i kruche ciasteczka wlasnorecznie zrobione z blota i kwiatow i popiskiwaly z zachwytu gdy te zagraniczne siusialy .W tych czasach lalki nie robily jeszcze kupki , przynajmniej nie te , ktore mozna bylo kupic w Pewexie . To byly czasy !
Pewnego roku wydarzyla sie na jej oczach tragedia . Jak kazdego ranka otworzyla okno by wypuscic nocne zjawy i przywitac powstajace slonce . Zamiast blekitow i zlota zastala plaze usiana cytrynowkami . Tysiace motyli bezradnie przebieralo skrzydelkami w wodzie lub oddawalo ostatni oddech tonac w jej czelusciach . Godzinami wraz z inymi dziecmi wylawiali je i kladli na wydmach dla osuszenia . Nie wiele to pomoglo , moze setke udalo im sie uratowac …Dorosli mowili : dajcie sobie spokoj , one i tak nie zyja dluzej niz 2 gora 3 dni !
Nic nie rozumieli …, jak tu wytlumaczyc doroslym , ze nic nie rozumieja ?
Tak czy siak , tego dnia nikt w morzu nie plywal …
Wieczorem , dziennik skomentowal to wydarzenie krotka wzmianka , dajac wine sztormowi i informujac o radosci rolnikow , ktorym to motyle niszczyly plony . Nawet 2000 odcinek Dynastji nie byl w stanie jej pocieszyc . Nastepnego dnia nie bylo sladu po calym zajsciu .
Te ktore przezyly odlecialy , reszte zmyly fale daleko , za horyzont .

***

Czekanie , zawsze czekanie na jutro . Co bedzie jutro nie wiemy , ale czekamy na jutro . Jutro bedzie lepiej … dazenie do jutra jest pociagiem za lepiej . Kiedy przyjdzie jutro nie wiemy , kiedy bedzie lepiej zobaczymy jutro .
W miedzyczasie w pogoni za jutrem , zapominamy zyc dzisiaj …
Plany , robimy plany na zycie , skladamy pieniadze na stare lata , a moze dzisiaj wpadniemy pod tramwaj , albo zastrzeli nas psychopata w pijanym widzie , w barze na rogu , zostawiajac ostatnia kulke dla siebie , ze strachu przed jutrem …
Wiekszosc z nas zyje jutrem . Czesc z nas zyje wczoraj . Tym samym wczoraj , ktore pozostaje nie zmienne dzisiaj i jutro …
Alexander wiedzial , ze jego ojciec pozostal na polu bitwy , gdzies na Ambon , Buru , Seram czy moze Banda . Trudno bylo nie wiedziec…jeszcze trudniej zrozumiec , zegnac sie z nim… kazdego dnia witajac sie . Matka wychowywala jego i brata , ojciec nie mial czasu .
Gnil zmeczony brakiem zajecia , z przerazeniem ogladal raz po raz swe puste rece .
Tylko w kosciele sie ozywial , moze tam nie mialy wstepu jego duchy . Spiewal z calej piersi z blyszczacymi oczyma , donosnym , pieknym glosem ‘iring dikau’ czy ‘ave maria ‘.
Pewnego dnia Alex zabral cala rodzine w odlegla podroz , chcial odzyskac ojca , uleczyc jego rany , przywrocic go do swiata .
- Wszystko bylo obce , duszne , gorace , pot splywal nam ciurkiem po plecach . To chyba moje pierwsze wrazenie … A potem targ ze znanymi owocami jak banany czy mango ale tez z cudacznymi : kaktusowate , z malenkimi kolcami durian , o ktorym to ludzie mowia , ze smierdzi jak pieklo a smakuje jak niebo , wlochate rambutan ,sorry lychee…, papaja , najdziwniejsze grzyby , przyprawy , nie tylko gozdziki ale i galka muszkatalowa , rowniez inne o nie znanych mi nazwach . Po raz pierwszy jadlem chleb z sago maki popijajac swiezym mlekiem kokosowym , prosto z drzewa . A przyroda niesamowita , dziadek mial racje mowiac o tych lasach … wszedzie najcudniejsze orchidee…Widzialem zielone ptaki wygrzewajace blyszczace seledynowe jajka na soczysto zielonych rhododendronach w poblizu turkusowej wody i nietoperze spiace za dnia zwisajac w cieniu , grupami na galeziach drzew …
- A dziadek …
- Jak niewidomy , potykal sie o to cale piekno . Nic nie rozumial …duzo sie zmienilo . Przyjaciele nie powstali ze swych wiecznych grobow , a ptak rajski nie przysiadl na waringing . Sorabaja , w ktorym zreszta wczesniej byl tylko raz , jako dziecko , nie bylo jak z piosenki Marleny Dietrich .
- Myslisz , ze sie poddal ?
- Nie , na poczatku rzeczywiscie tak sadzilismy ale …widocznie cos w nim jednak ozylo .
Powrocil do Hollandii z torba nasion . Postanowil chodowac orchidee w szklarni za
domem . Ambon nie wrocilo do niego , zalozyl swoje Ambon na wygnanej ziemi .
Przed pojsciem do wojska byl ogrodnikiem …

***

Gracja siedziala po turecku , na lawie w rogu salonu , zapatrzona w przeszlosc , gdy Lorien przysiadla sie do niej otwierajac zgrabnymi dlonmi butelke wina .
- Jestes daleko - zaszemrala melodyjnym tonem , wlewajac czerwony napoj do szklanych pucharkow . Gracja zlozyla glowe na jej kolanach , wdychajac lawendowy zapach okalajacej je sukienki .
- Tak ksiezniczko – odparla usmiechajac sie cieplo – pani jak zwykle czyta w moich myslach .
- Jak daleko drogie dziecko – spytala zanurzajac palce w jej wlosach – jakies 2 tys kilometrow , 2 i pol tys moze ? – kontynuowala nie czekajac na odpowiedz.
- Pani wszystko wie o mnie – zasmiala sie siadajac z powrotem by upic lyczek wina .
- Zrobilas co moglas moja droga – mowila Lori stroskanym nagle wzrokiem obejmujac twarz przyjaciolki .
- Moglam zostac przeciez dluzej…
- Dlaczego dluzej , zeby cie zamkneli , integrowali , zeby cie probowali zlamac …!
A potem zeby ci inni postawili cie na piedestale , przydzielili stolek , zebys mogla dac
dupy kapitalizmowi i pozegnac sie z wlasnymi idealami …po to moglas zostac dluzej ?!
- Nie kazdy jest Walesa – poscila powrotna pileczke Gracja . Usmiechnely sie smutno . Masz racje pani proletariuszko – wyszeptala .
Musimy tu dodac , ze Lor odziedziczyla zamek po przodkach , a nie kupila . Gdy mieszkala jeszcze w Paryzu , zajmowala sie kampania o prawa czlowieka . Z wyksztalcenia byla prawnikiem ale porzucila swoja praktyke dla spraw uchodzcow . Pomysl zamieszkania w rodzinnym chateau wzial sie z coraz to bardziej wzrastajacej potrzeby kwaterunku dla jej podopiecznych . Prawde mowiac , jej wyjazd na prowincje bez watpienia uratowal budynek . Dom byl prawie ruina i wsadzila cale swoje oszczednosci w doprowadzenie go do stanu uzytkowania . Obecnie obie damy utrzymywaly sie z :
a/ wlasnego ogrodu i restauracji , ktora prowadzily w zamku ;
b/ wypozyczena sali na probowalnie wina sasiada , co owocowalo w darmowe wino ;
c/ oprowadzania po lewym skrzydle wycieczek .
Mialy szczescie , ze w wiosce w ktorej mieszkaly handel wymienny byl popularny bo inaczej by dawno zbankrutowaly …
Do pomocy w prowadzeniu tego projektu Lorien sprowadzila przyjaciol z calego swiata . Drzwi sa otwarte dla kazdego w potrzebie .
- taki piekny zamek a stal sie arka Noego wszelkich lamaczy systemu – wzdychala czesto Klara , nie mogac wybaczyc siostrze jej odmiennosci .
- wygoncie tych darmozjadow i zrobcie maly luksusowy hotelik … Zarobicie troche kasy – doradzal Karol szwagierce – tu mozliwosci leza na bruku , tylko dobrze sie rozejzec i mozecie sie ustawic na cale zycie .
- gdzie tam hotelik , walnijcie saune i basen , otworzcie sanatorium new age/owe zamiast tego muzeum – dodawala na koniec Klara .
Gracje denerwowaly te komentarze ukazujace totalny brak szacunku bliskich dla jej stylu
zycia .
- moi przyjaciele nie sa darmozjadami , to rozni uchodzcy polityczni tak jak ja , a otwarcie jednego skrzydla dla publiki jest wazne pod wzgledem jego historycznej wartosci – burzyla sie wtedy zwykle , wiedzac jednak ze na nie wiele to pomoze , ze zawsze beda ja oceniac na wlasna stawke i mete .


***

Dyskutowali o niewolnictwie i kolonializmie gdy Adela spytala czy kasty spoleczne istnialy tez na wyspach …
- Feudalny podzial spoleczny Moluka przedstawie ci na podstawie pracy
Barona van Hoevel , ktory w 19 wieku zajmowal sie studiami struktury
ludnosci zamieszkujacych negeri – zaczal mrozac brwi .
- co to jest negri ? , nierozumiem …- przerwala zamyslonym glosem .
- sorry – Max usmiechnal sie – czy nic was nie nauczyli o Maluku w szkole ?
Adela zaczerwienila sie .
- to byl zart , tutaj w szkolach tez tego nie ucza …- dodal nagle zasmucony . Negeri znaczy wioska , osiadlosc . System ten zostal wprowadzony po dlugoletnich walkach o monopol na gozdziki pomiedzy VOC a sultanem Ternate ... Jako ze holendrzy wygrali konflikt , ludnosc ktora brala udzial w zamieszkach , zostala wysiedlona do polozonych na wybrzezu wiosek . W ten sposob spolecznosc mogla byc lepiej kontrolowana . Kazda rodzina dostala kawalek ziemi do uprawy . Czesc terenow byla przeznaczona do wspolnego urzytku –‘ tanah pusaka ‘.
- Tanah pusaka – powtorzyla za nim , usmiechnal sie znowu .
- Reszta byla przeznaczona na uprawe drzew gozdzikowych – ciagnal dalej – nie pamietam jak sie nazywaly ‘tanah’, hm nie wiem ‘tanah’ …
- Nie wazne – wtracila – opowiadaj dalej .
- Ok , ‘tanah’ znaczy ziemia , wiec …van Hoevell zauwazyl poszczegolne gropy spoleczne : bangsa raja – bangsa znaczy narod , raja ksiaze
bangsa kepala soa – administratorzy , soa znaczy dzielnica
bangsa kepala kewang – religijni
bangsa meseng – wojownicy
budak belian – niewolnicy .
Na posiadanie niewolnikow mogla sobie oczywiscie pozwolic glownie tylko najwyzsza
kasta ‘bangsa raja ‘. Niewolnicy zajmowali sie prowadzeniem gospodarstwa domowego
i troska o ogrody . Ludzie ci sprowadzani byli na wyspy zarowno przez handlarzy
niewolnikow jak i przez VOC , z roznych czesci swiata , miedzy innymi z Afryki ,
Bliskiego Wschodu , Chin i Indii . Dopiero na poczatku 19 wieku niewolnictwo zostaje
ograniczone i w 1860 w koncu zniesione .
- Mowisz dopiero ? , w Stanach bylo to jeszcze pozniej , po zakonczeniu wojny domowej
w 1865 roku , nie mowiac o Brazylii , jeszcze gorzej , hm o ile pamietam w 1888 roku .
- Masz racje …a Holandia , byla ostatnia z krajow europejskich w 1863 roku . I do tego handlarze niewolnikow dostali rekompensate od rzadu za kazdego czlowieka . A ci w wieku pomiedzy 15 a 60 lat musieli nastepne 10 lat odpracowywac na sluzbie u swojego bylego wlasciciela .
- niezle czasy …


***
- Chodz tutaj kochanie , pachnie morzem ! – zawolal entuzjastycznie otwierajac okno .
I rzeczywiscie , gdy do niego dobiegla poczula cierpki , slony zapach jodu , ktory pojawial sie w miescie , by przypomniec mieszkancom o jego portowej przeszlosci . Wieczor byl duszno lepki , sukienka kleila sie do jej ciala . Z przyjemnoscia odetchnela rzeskim , morskim powietrzem .
- myslisz , ze bedzie padac ?
- mam nadzieje …- drobne kropelki potu zdobily jego miodowe czolo . Otarl je rekawem podkoszulka , ruchem malego chlopca .
Przez chwile stali tak wsluchani w cisze . Dzwonek przejezdzajacego roweru przywrocil ich do rzeczywistosci .
- pamietasz czernobyl ? – spytala .
- wypadek w sowieckiej fabryce nuklearnej – wachajaco zaczal .
- tak …powiedzieli nam dopiero po 2 czy 3 dniach , nie pamietam dokladnie . Jednego z tych dni padalo , to wiem jeszcze dobrze …potem wszystkie dzieci musialy isc do doktora i kazdy dostal fiolke jodu . Jod neutralizuje radiacje …- jej oczy iskrzyly sarkastycznie .
Max przytulil ja
- jak zaczniesz swiecic w nocy , to pojedziemy na spacer na plaze …
- dopiero jak zaczne swiecic ?!
Stlumil jej smiech pocalunkiem .


***
- Miales kiedys problemy ze wzgledu na kolor twojej skory ? – spytala .
Siedzieli w kuchni , oboje mieli wolne . Max oderwal oczy od porannej gazety .
- Zawsze mam problemy z rasizmem … - rzucil przybierajac wyzywajaca poze .
- Oj wiesz o co mi chodzi …, czy miales problemy na tle rasistowskim ?
- Kawy , kopi dengan sussu… – powstrzymal ziewniecie - daj mi sie obudzic czlowieku !
Postawila przed nim kubek dymiacego cappucino i wrocila do mieszania jajecznicy . Wsypal trzy lyzeczki cukru , troche nerwowo zamieszal i upil szybko kilka lykow .
- Od malego uczylem sie pencak silat - powiedzial w koncu . Leon zeskoczyl z jego kolan , zaczal sie ocierac o Adeli kostke .
- Juz …chwileczke …dostaniesz jedzenie … Bounty , Teigetje ! – zawolala .
- Wiesz …, ta wolnosc , braterstwo , tolerancja tutaj …to gowno prawda . Na szczescie nie zyjemy w Jameryce … tam to juz w ogole teczowa rzeznia nr 5 . Ale z respektem tutaj to tez ah …- machnal reka , w ruchu mowiacym daj mi spokoj , – chodzilem do katolickiej szkoly , z synami i corkami tepych katolickich wiesniakow …- wsadzil dwie kromki chleba do tostera .
- Brzmi jak sredniowiecze - ocenila , wsypala kocie jedzenie do miseczki , rzucily sie oczywiscie wszystkie trzy , jakby od tygodnia nie jadly .
- Nie smiej sie to nie moja wina , ze byli debilami …mowie jak bylo . Mojego ojca , gdy byl dzieckiem nie chcieli obslugiwac w pobliskim sklepiku , za mna chodzila sprzedawczyni zeby sprawdzic czy czegos nie ukradne ! – kot zwina sie znowu w klebuszek , machinalnie poglaskal go za uchem , posmarowal tosty maslem i wsadzil nowe do maszynki .
- Ale … - zaczela , rozdzielajac jajecznice po talezach .
- Tak … - wszedl jej w slowo - uzylem pencak do samoobrony , dwa razy …, za dobry bylem wiec mnie zostawili w spokoju …
Tym razem Adeli lyzeczka nerwowo zastukala o brzeg filizanki .
- Z bratem Fransje tez sie bilem , nie chcial zebysmy sie przyjaznili …
- Jak dlugo wlasciwie sie znacie ? – spytala opuszczajac oczy .
- Pozniej zostalismy kumplami … jak dlugo sie znamy ? yhm … od podstawowki , juf posadzila nas razem w lawce . Ona byla ok , pochodzila z miasta … chciala zeby dzieci wiesz …byly dziecmi , zeby nie mialy tych glupich podzialow . Z nami jej sie udalo …ile to moze byc …niedowiary …mysle ze jakies 30 lat !
- Och swietnie - zaklaskala w rece - czas na jubileuszowe party !
- Niesamowite …- caly promienial .
- Ile byliscie ze soba ?
- Nie pamietam … jakies 7 moze 8 lat .
Poczula uklucie , po co zapytala …
- O kochanie - spojzal na nia rozczulony - my bedziemy 100 , nie … 200 lat - powiedzal , jakby czytajac w jej myslach .

***
Adela trafila do piekarni przez przypadek . Powiecie przypadki nie istnieja , ja jednak widze cala linie przypadkow kreslaca sie w jej zyciu . Nie bede ich wymieniac , mozecie zrobic to sami .
Dla jednych przypadek , dla drugich przeznaczenie przemknelo jej pozniej przez glowe , ale uwierzcie mi zaczelo sie od przypadku .
Jechala rowerem jak zwykle wracajac ze szkoly . Tyle , ze tym razem byl to ostatni raz gdy stamtad wracala … Tego dnia dostali wiadomosc , ze ich najlepszy i ulubiony nauczyciel umarl . Byl grudzien , w okolicy Swietego Mikolaja . Jechala troche smutna … tylko dla tego profesora tam chodzila … ( tak , to byla szkola makabry ) , wiedziala ze juz nie wroci .
Placenie innym za przekazywanie ich wiedzy byloby strata pieniedzy . Tylko NAAM mogl ja czegos nauczyc .
Zamyslona skrecila w uliczke , w ktorej jeszcze nigdy nie byla . Rozejrzala sie dookola ale nie mogla sie zorientowac w jakim jest miejscu . Postanowila zawrocic w kierunku , z ktorego przybyla lecz dojechawszy do rogu ulicy dalej nie wiedziala gdzie sie znajduje .
Shit , przemknelo jej przez glowe …zgubilam sie . Usmiechnela sie smutno , w koncu sie zgubilam . Zwykle miala dobra orientacje ale nagle zupelnie nie wiedziala czy przyjechala z prawa czy z lewa , z polnocy czy z poludnia . Stala na rozstaju ulic i … nie wiedziala .
Wybuchla histerycznym smiechem . Jeszcze tego mi brakowalo , myslala . Wsiadla spowrotem na rower i ruszyla przed siebie . Smiech zamienil sie w lzy .
Jechala tak kawalek nie majac pojecia w jakiej znajduje sie dzielnicy gdy…poczula znajomy zapach .To pachnial chleb …
Podazyla wiec za swoim nosem postanowiwszy , ze u zrodla tego zapachu zapyta sie o droge . Zapach byl tak bliski , kochany , ze nawet nie odwazyla sie o tym myslec …
Nie , to nie moze byc polski chleb ?! To byloby jak sen , jak cicha tesknota , za piekne zeby w to uwierzyc , jak z filmu …
Pchnawszy obarczone owczym dzwonkiem drzwi weszla do srodka . To byl polski chleb , lezacy na jasnych , drewnianych polkach za lada . Ale to nie bylo wszystko , rozejrzala sie … czosnkowo chrzanowy aromat ogorkow kiszonych z zielem angielskim i koperkiem , grzybki marynowane w polewie octowej z pieprzem , slodko kwasna papryka - poezja w gebie , proste domowe specjaly – kurwa dostaje slinotoku , myslala . Cuda te staly w malej czerwonej szafce , tuz za nia .
Ja snie , uszczypnela sie w ramie . Au … poczula … nie ja majacze pewnie spadlam z roweru i stuknelam sie w glowe . Skad sie tu bierze cala zakichana polska kuchnia !?
- Chleb , ogorki , bialy ser - powiedziala po polsku , glosno .
Za lada pojawila sie starsza kobieta .
- Czy moge pani w czyms pomoc ? – spytala grzecznie po holendersku .
- Tak , ten chleb …, ja sie zgubilam , przepraszam ze pytam… ale ten chleb wyglada jak polski , ja …
- Ten chleb jest polski , czy tez jak niektorzy mowia srodkowo europejski …
- Wschodnio europejski , nie musimy ukrywac sie za slowami ..
- Jak chcesz , wschodnio europejski , wiec ty sie zgubilas …, czy zalujesz teraz tego ?
To dziwne pytanie zadala widzac promyki szczescia w szarych oczach , hm …makijaz rozmazany , plakala - pomyslala .
- Nie - odpowiedziala Adela - znalazlam pani sklep .
- Plakalas , tesknisz za polska ?
Adela przypomniala sobie dlaczego sie tam znalazla .
- Nie … , tak … , nie… to nie jest to , dostalam dzisiaj zla wiadomosc …- lzy zaczely znowu leciec ciurkiem po jej twarzy - przepraszam …
- Usiadz - piekarzowa podala jej chusteczke - masz czas ?
Wzruszyla bezradnie ramionami , siadajac na krzeselku . Kobieta wyszla na zaplecze , wracajac po chwili ze szklanka wody . Przekrecila tabliczke na dzrzwiach z ‘otwarte‘ na ‘zamkniete’ , mruczac – a i tak bylo dzisiaj dosyc klientow . Podsunela taboret i rzekla :
- Opowiadaj …, po polsku .
I Adela zaczela . Krotko , zeby jej nie nudzic opowiedziala swoja historie , a kobieta sluchala nie przerywajac jej . Potem opowiedziala swoja . Po dwoch godzinach siedzialy na zapleczu pijac czarna herbate z cytryna i jedzac kanapki z bialym serem i kiszonym ogorkiem . Adela uspokoila sie , byla w raju .
Piekarz zastal je chichoczace przy kieliszku wodki .
- Chyba mamy nowa pomocnice - zawolala do niego Zofia , podnoszac do gory szklaneczke .
- Okazja do swietowania - odpowiedzial ten , calujac ja w czolo .
To niektorzy ludzie tak sie porozumiewaja - pomyslala – prawie bez slow , a mowia sobie wszystko …
- jestem Adela - wyciagnela powitalnie reke .
- witaj , Alart - pocalowal staroswiecko jej dlon .
Zapomniala prawie , ze tak sie robi , tam w dalekim swiecie .
- Zona mnie nauczyla - odpowiedzial na jej zaskoczenie .
I tak znalazla prace …

***

Pierwszy i jedyny konflikt jaki Adela stoczyla z rodzicami poszedl o kota …
W sterylnie czystym , zielonym od doniczkowych roslin mieszkaniu , nie bylo miejsca na zwierzeta. Mimo usilnych prosb dziewczynki o chomiki , swinki morskie czy nawet myszki pustynne , rzaden czworonog nie przestapil przez dlugie lata progu domu.
Nawet po konnej jezdzie , ubranie , ktore miala na sobie szlo natychmiast do pralki .
Adela przyjmowala kazda odmowe ze zrozumieniem , nigdy sie nie sprzeciwiala , smutno kapitulujac pod argumentem , ze zwierzeta sa nie tylko milutkie ale tez brudne .
Przebudzila sie jednak gdy zobaczyla male kociaki w domu jej przyjaciolki .
Kotka Jagi urodzila poltora miesiaca wczesniej 6 czarnych jak smola malenstw , nakrapianych gdzieniegdzie biala latka . A jeden byl specjalny , i …biegal za Adela caly czas gdy przychodzila w odwiedziny . Mial do polowy bialy ogon i jedno bielutkie ucho.
Adela postanowila walczyc . Przez tydzien przygotowywala sie do tego aktu ,odwiedzajac codziennie kotka by pobudzic swoja motywacje . Probowala nawet kilka razy poruszyc ten temat ale jak zwykle nie sluchali , zajeci wlasnym zyciem .
Wreszcie sie odwarzyla , przyniosla zwierzatko do domu , po szkole i czekala na reakcje rodzcow . Ci , bez zamienienia z nia slowa zadzwonili do mamy Jagi , ze jedno z kociat pomylkowo znalazlo sie w ich posiadaniu i po obiedzie je odwioza . Kulturalnie , grzecznie , bezuczuciowo . Adela nie spodziewala sie tego , gdzies w glebi serca miala nadzieja , ze gdy rodzice go zobacza ,…ze zmiekna natychmiast pod jego wdziekami i latwiej bedzie ich przekonac . Co bolalo ja na rowni z faktem , ze nie moze zatrzymac zwierzatka bylo , ze rodzice nawet z nia nie porozmawiali . Podjeli decyzje o jej losie , wykluczajac ja z podania wlasnej opinii .
Dziewczynka wpadla w histerie , plakala zamknieta w swoim pokoju bez przerwy przez 2 godziny , skulona na lozku z kotem w jej ramionach . Gdy matka przyszla zawolac ja na obiad , zastala dziecko w konwulsjach , z rozpalonym od goraczki czolem .
- chcesz tego kota - spytala w koncu , nie mogac zniesc widoku czerwonych od placzu oczu i nosa jej corki .
- bardzo , bardzo , bardzo mamo …ja bede go czesac i czyscic … - wybelkotala przez lzy .
- koty sie nie czysci , im sie zmienia kuwete - odpowiedziala matka i opuscila pokoj .
Adela slyszala ja rozmawiajaca z ojcem :
- Ada chce zwierzaka zatrzymac , rozchorowala sie z tego wszystkiego …
- Myslisz , ze to mozliwe ? - zastanawial sie ojciec .
- Musimy kupic kuwete i dobrze perfumowany piasek i zamontowac to w ubikacji - brzmiala odpowiedz matki - jezeli ‘pomoc’ bedzie zmywac czesciej podlogi , powinno zostac czysto .
- Jak chcesz - zadecydowal ojciec , bo kobiety przygotowuja strategie , a mezczyzni podejmuja ostateczna decyzje . Przynajmniej u nich w domu . Przynajmniej , tak na pierwszy rzut oka .
I tak KOt zostal .

***
Matka Maxa , Anna byla druga zona Alexandra .
Max ma jeszcze brata i siostre . Wlasciwie pol siostre , jej mama , pierwsza zona ojca wyjechala do Moluka .
Nie kochali sie , to bylo jasne ze sie nie kochali , bo o ozenku tez sami nie zdecydowali . Wedlug adat co oznacza reguly , prawa i tradycje rodzice wybieraja z kim wejdziesz w zwiazek malzenski i ich zareczyny byly juz zaaranzowane gdy byli jeszcze dziecmi .
Obydwoje nie mieli ochoty na przymusowy zwiazek ale nie byli dosc silni by przeciwstawic sie wiekowej tradycji , postanowili sprobowac … nie wyszlo .
Malzenstwo nie przetrwalo roku , urodzila sie Neel , rozwiedli sie …wlasciwie najpierw Liza odeszla , potem nastapil rozwod .
Dwa lata pozniej orzenil sie z Anna . Byla nauczycielka historii w szkole , w ktorej on uczyl biologii . Tak sie poznali , typowy romans w pracy zamienil sie w piekny zwiazek .
Dla matki Maxa nie istnialy rasy i kolory :
- historia pokaze , kto mial racje - mowila czesto , majac na mysli – “ wszyscy jestesmy rowni “ .
- w srodku jestesmy tacy sami - dodawal ojciec , opierajac sie o swoje ksiazki do biologii .
I to przekazywali tez swoim dzieciom .
Swiat byl jednak inny , swiat rozroznial kolory , swiat nie zagladal do srodka .
Max nie mial ze swoim pochodzeniem specjalnego problemu , nie ufal ludziom , wolal zwierzeta i wiecej zwykle nie zaprzatal sobie tym glowy . Nestor , jego mlodszy brat , wybral motory i w ten sposob scigal sie ze swiatem .
- Gdy bede szybszy ,najlepszy , nic minie nie dogoni . – tlumaczyl swoj zapal rodzinie .
Tylko Neel zdawala sie byc zawieszona pomiedzy dwoma rzeczywistosciami . Wciagal ja swiat kultury , jej korzeni , przeszlosci , boksowala sie zaciekle ze znalezieniem w tym wszystkim wlasnego miejsca :
- Pencak silat , tak katolicyzm nie - codziennie robila listy porownawcze rzeczy ktore jej odpowiadaja i z ktorymi ma problemy - sarong , nie ; spodniczka mini tak . Adat , hm tak czy nie , co sadzisz tata , tak czy nie ?
- W adat jest czesc rzeczy , ktore akceptuje ale i czesc , z ktorymi nie moge sie zgodzic .
To nie znaczy jednak ze odrzucam nasze zwyczaje . - probowal jej tlumaczyc .
- Tak czy nie ?
- Kochanie , nie moge ci powiedziec , sama musisz do tego dojsc . Jak nie wyrobilas sobie jeszcze opinii o adat zastanow sie nad czyms innym , hm … na przyklad co sadzisz o pela ?
- Pela znaczy brat , pela jest dobra …
- Widzisz…, pela jest wedlug adat .
- Pela jest przysiega pomocy w zlych czasach , pela jest zwiazkiem pomiedzy dwoma wioskami …
- Albo osobami …
- Pela jest nierozerwalna , solidna jak skala …
- Znasz rytual towarzyszacy pela keras ?
- Nie …
- To najsilniejsza pela , pela braterstwa . Osoby biorace w tym udzial nakluwaja sobie palec i krew lacza w kielichu z winem palmowym , poczym wypijaja te mieszanke by umocnic swoja przysiege . W ten sposob staja sie bracmi i sa zawsze dla siebie gdy zajdzie potrzeba .
- I pela jest wedlug adat ?
- Tak .
Adat dobry ale nie zawsze . - zapisywala potem w swoim dzienniku .

***
Pani Zosia wyjechala z Polski w roku 1968 . Aha , pokiwacie glowami w 68 , tak myslicie dobrze wyjechala do Izraela . Nie bede opowiadac co sie dzialo w tym roku , ci ktorzy nie wiedza moga zajrzec do ksiazek od historii .
W kraju avocado , kibucow i slonca spedzila kilka pieknych lat , cieszac sie nowa wolnoscia . Pracowala ciezko ale pracy sie nie bala :
- bez pracy nie ma kolaczy - mowila .
Brala zycie takim jakie bylo .
Alart przyjezdzal czesto do Izraela w odwiedziny do rodziny . Myslal czasem o tym zeby sie przeprowadzic ale obojetnie jak sloneczne by tam nie byly wybrzeza , tesknil w koncu za swoim deszczowym Amsterdamem .
Poznali sie i zakochali , wiecie jak to bywa . Kobieta spotyka mezczyzne i nastepuje ten chemiczny proces odpowiednich formonow . Gdy zapach pasuje zaczynaja sie czesciej spotykac , spogladaja sobie w oczy , przelotnie muskaja dlonie , i nie moga juz zyc bez siebie .
Zofia opuscila cieply Tel Aviv dla chlodnego Amsterdamu .
Najpierw mysleli jeszcze , ze doprowadza tam do konca jego sprawy , sprzedadza dom , skasuja interesy i powroca do ziemi obiecanej , do ojczyzny zydow . Ale lata mijaly i slonce bylo dla nich ciagle przyjazniejsze w Hollandi , nie wazne jak malo go bylo .
8 grudnia ( JAAR OPZOEKEN) , w dniu rozpoczecia Intyfady , tej pierwszej , podjeli decyzje . Zostajemy . W krainie Mojzesza tez nas nie chca . To nie jest nasza ziemia , Arabowie zyli tam przez wieki , jakie mamy prawo odbierac im to co nie nasze ?!
Wtedy tez Zofia zaczela robic przetwory i specjalny tradycyjny chleb .
Dla tych co tesknia , a nie moga wrocic , bo nie ma do czego …

***
W czasach licealnych zainteresowania Adeli pobiegly w kierunku kina . Godzinami potrafila przesiadywac w “Iluzjonie “jedynym w tym czasie warszawskim miejscu , gdzie wyswietlano klasyke filmu swiatowego , nieskalona holiwoodzka , oglupiajaca kaszanka .
Tam zapoznala sie z nazwiskami jak Godart , Fellini , Leluch , Hertzog , Greneway , Woody Allen , Polanski , Tarkowski , Kurosawa , Kitano .
Zwlaszcza ci ostatni zaintrygowali ja sposobem tworzenia rzeczywistosci i nierealnosci na bialym ekranie . Pod ich wplywem pojawil sie glod do odkrycia jakimi zasobami techniki film manipuluje , wplywa na emocje ludzi . Powolnosc , prawie slamazarnosc poetyckich esejow Tarkowskiego , kolorystyka eposow Kurosawy , krwawosc Takeshi Kitano . Mieszanie piekna z brzydota by osiagnac piekno .
Korkowscy z uwaga monitorowali nowy flirt ich corki ale dopoki przynosila dobre oceny nie wtracali sie .
Po latach pelnych potu i nudnych jak flaki z olejem , poza kinem oczywiscie , zblizaly sie matury i czas egzaminow na uczelnie . Adela uczyla sie regularnie , zwykle z kotem na kolanach albo zwinietym w mruczacy klebuszek u jej boku .
Mature zdala z tuzinkowa iloscia dobrych i bardzodobrych , na architekture sie nie dostala .
Byl to szok zarowno dla niej samej jaki i jej rodzicow .
Konkretnie rozpracowany plan 18 letni nie przyniosl rezultatow .
Cale jej dotychczasowe istnienie dazylo do tego celu , jej wychowanie , rozwoj , edukacja , koronacja zabiegow mial byc w ktoryms momecie tytol uniwersytecki .
Wakacje byly smutne tego roku , ostatnie lato przed wypadkiem Klary i Karola .
Pierwsze dwa tygodnie spedzila z przyjaciolkami na corocznym obozie konnym . Pozostaly miesiac wyjechali jak zwykle nad morze .
Od wrzesnia , rodzice otrzasnawszy sie po silnych wrazeniach przejeli znowu paleczke .
Zapisali ja na kursy jezykowe : angielskiego dla zaawansowanych i francuskiego dla poczatkujacych . W ten sposob zmarnowany rok mogl byc jeszcze czesciowo uratowany .
O kinie jednak nie bylo mowy .
Niepowodzenie ich corki na podlozu akademickim bylo nie tylko , jak uwazali strata dla narodu , ale i policzkiem w ich system wartosci . Matka i ojciec obracali sie jedynie w srodowiskach osob jak to sie mowi na poziomie . Na oltarzu ich hierarchi im wyzszy byl tytol , tym lepszy byl czlowiek .
Pan doktor , pani magister rozmawiajac o kregu przyjaciol nie uzywali ich imion , ale przypadajace im funkcje .
Jak mieli zwac ich corke ? Posylajac ja na kursy zawsze mogli podciagnac jej wartosc mianem orientacyjnej studentki lingwistyki .
Nie wszyscy ich przyjaciele byli ignoranckimi bufonami , byla to jednak niestety przewarzajaca wiekszosc .

***

W programie telewizyjnym na ‘National Geografic ‘ “The truth about killing “, prezentator probowal odgadnac tajemnice zabijania .
W czasie Drugiej Wojny Swiatowej tylko 15 % zolnierzy swiadomie strzelalo w kierunku wroga . W Wietnamie bylo to 90 % .
Jak stworzyc ze zwyklych obywateli maszyny do zabijania ?
Probowano roznych rzeczy , ciezkie trening , duzo cwiczen . Umysl czlowieka zawsze sie jednak sprzeciwial , zabijanie nie jest naturalne .
Sprobowali narkotykow halucynogennych , tylko powiekszaly strach , agresywnych – zaczynali strzelac do wlasnych towarzyszy broni .
W koncu armia zaczela uzywac metode oparta na reflekcyjnej reakcji. Znalezli swoj sposob na zrobienie ze zwyklych chlopcow i dziewczat zabojcow . Najpierw dzialasz automatycznie , mechanicznie , potem myslisz .
- zabijanie jest zalegalizowanym morderstwem – powiedzial jeden z weteranow .
- przez ostatnie 20 lat , widze codziennie ten sam powracajacy obraz . Mlodego afgana , ktorego zastrzelilem , z dymiacym mozgiem w chelmie – mowil inny – wiesz bylo zimno… tego nigdy nie zapomne .

***

Kiedys nie miala wielu znajomych . Byla chyba troche odludkiem …
W liceum miala dwie przyjaciolki .
Jage , jeszcze z podstawowki , razem poszly do szkoly i Basie .
Obydwie po maturze wyjechaly na wakacje do Amsterdamu i tam zostaly .
Wlasciwie mialy wyjechac we trojke , ale po jej nie zdanych egzaminach na uczelnie rodzice sie nie zgodzili .
Na poczatku goraco korespondowaly ze soba ale po smierci Korkowskich przestala pisac .
Dostawala od nich czasem zaniepokojone kartki , w koncu i to ustalo . Po raz pierwszy zadzwonila do nich gdy wyjezdzala do ciotki Gracji .
Troche dziwna to byla rozmowa :
- Tu Adela z Polski .
- Yhm…
- Chcialabym sie skontaktowac z Jaga i Basia …
- A , Adela z Warszawy …
- Tak .
Miala numer telefonu do holenderskiej kolezanki jej przyjaciolek , taki na wypadek waznych spraw . Dziewczeta przeprowadzaly sie czesto , mieszkanie na squacie zmusza cie do nieustannych zmian miejsca zasiedlenia .
- Masz szczescie sa w odwiedziny , dlugo nie dawalas znaku zycia …
Adela pisala zawsze do nich na adres holenderki , tak bylo bezpieczniej .
- Czy moge …
- Tak , sorry to nie moja sprawa … Basia ! - uslyszala ja wolajaca gdzies w oddali - do ciebie , Adela !
- Adela halo , jak super , tyle czasu …dwa lata …o boze…co sie z toba dzieje …
- Moi rodzice nie zyja , mieli wypadek samochodowy 2 lata temu …
Uslyszala cos jakby ksztuszenie sie , szybki , ciezki oddech .
- Nie …co ty mowisz …? O moj boze…oh…tak ci wspulczuje …dlaczego nic nie powiedzialas …?!
- Przepraszam …nie moglam , mysle ze najpierw musialam znalezc siebie …powiesz Jadze ?
- Oczywiscie , oh Ada …co teraz robisz ?…o moj boze ty jestes zupelnie sama !
- Bylam …
- Tak bym chciala byc z toba gdy przez to przechodzilas …dlaczego …, o kurcze …przecierz bysmy przyjechaly !
- Wiem …nie chcialam tego , mysle ze potrzebowalam zamknac jakis rozdzial w moim zyciu by moc rozpoczac nowy . Trzeba mi bylo czasu … Ich nie ma …
- Tak biedronko…
- Dawno tego nie slyszalam … Wiesz ich nie ma , wiec moge sama rzadzic swoim zyciem .
Zabrzmialo to troche za ostro , czula ze Basia zastanawia sie co powiedziec .
- Nie chcialam tego tak ujac …
- Rozumiem - przyjaciolka weszla jej w slowo – nie martw sie … przyjedziesz do nas ?
- Najpierw jade do mojej ciotki do Francji .
- Bedziesz pisac ?
- Tak …obiecuje .
Prawdziwa przyjazn … mozemy po dwoch latach podniesc sluchawke telefonu , wykrecic magiczny numer i czas nic juz wiecej nie znaczy . Jakby sie widzialo wczoraj …jakby sie zylo blisko siebie caly ten czas , oddychalo tym samym tlenem , ogladalo te same codzienne obrazy . Czym bysmy byli bez przyjaciol ?
Nawet nie zapytalam jak u nich , pomyslala . Chwycila ponownie za sluchawke ale po chwili opuscila ja w powietrzu zastygajac na krotko . Nie trzeba …nie potrzeba teraz pytac jak u nich . One musza sie najpierw otrzasnoc z szoku . Mamy czas - usmiechnela sie do siebie – mamy bardzo duzo czasu , pozniej sie dowiem .

***

‘ W milczeniu ida w dal , sciskaja dlonie swe ‘ - pisal w swojej piosence Jacques Brel .
‘ Ida przez szarosc miast pograzonych we snie ‘ - spiewala za nim Adela - ‘ za krokiem slychac krok , w mroku slychac i deszcz , w milczeniu ida w dal w rozpaczy az po kres .’
Dopiero przy tych slowach, po latach Max uswiadomil sobie co rozgrywalo sie za kulisami melancholijnej postaci dziadka . Jakie walki odgrywal kazdego dnia z codziennoscia , z ta nieznosna rzeczywistoscia ktora zmusza nas do dazenia przed siebie .
Ilja Edenburg napisal dosyc dawno temu przepiekny zbior nowelek pod tytolem ‘ 13 fajek ‘.
Adela przeczytala go kiedys w dziecinstwie kozystajac z domowej biblioteczki rodzicow gdzie miniatorowa kolekcja dziel literatury ‘Czytelnika ‘zajmowala powabne miejsce .
Tak jak niestety nie kojarzy tresci wiekszosci tych opowiadan , jedno z nich szczegolnie zostalo w jej pamieci . Byla to historia o 2 zolnierzach Pierwszej Wojny Swiatowej .
Jedno z najpiekniejszych antywojennych hymnow , ktore wyszly jej zdaniem spod reki czlowieka .
Dwoch mlodych chlopcow , o tych samych imionach , z mlodymi ciezarnymi zonami , o tych samych imionach i jeden front . Dwie jego przeciwne strony . Po jednej okopy z przerazonym zolnierzem i po drugiej ten sam obraz , jak lustrzane odbicie . Obydwaj dostaja misje , oboje spotykaja sie w polowie drogi . Przed nimi nic tylko smierc , za nimi nic tylko smierc . Spogladaja w swoje zmeczone oczy i zadaja sobie to samo pytanie - co ja tu robie ? Jeden ma fajke , drugi zapalki , ostroznie dziela sie ta moze ostatnia przyjemnoscia …
Max nie czytal Edynburga , nie wiele jego rzeczy bylo przetlumaczonych na holenderski .
Jednakze historie dwu zolnierzy znal w podobnej wersji spod reki tureckiego pisarza mieszkajacego w Hollandii . Ksiazka nazywala sie ‘Chaos ‘ , napisal ja Ahmed Sefa aktywista , nauczyciel , wiezien w swoim rodzinnym kraju , pisarz i uchodzca polityczny na zachodzie . Tak jak proza Edynburga jest poetycka , metaforyczna , Sefa`s opowiadania sa proste , doslowne , bez owijania w bawelne . Sam tytol juz wszystko mowi ‘ Obydwa USA ‘.
I znowu dwoch chlopcow , jeden grecki drugi turecki . Spotykaja sie na polu walki , rozmawiaja , dochodza do wniosku , ze ich karabiny sa takie same , obydwa zrobione w Ameryce . Wypalili razem papierosa , podzielili sie woda . Zobaczyli ze pod mundurami nie wiele sie od siebie roznia . Jeden przezyl , drugi nie . Ten co przezyl nie podzielil sie ich odkryciem , wiecie tym o broni , z nikim innym . Czy ten drugi to zrobil ?

***
Z Francji korespondowala znowu z nimi pelna para . Tak jak myslala przyjazn wybacza , przyjazn rozumie . Milosci mijaja , przyjaciele zostaja - mowi chyba jakies przyslowie .
Szanujcie swoich przyjaciol . Kochajcie ich , badzcie wdzieczni , ze ich macie…
Przyjazn jest piekna . Niszczy granice , jest poza zlem , buduje .
Pisala im o wszystkich zmianach , o pustce o tym , ze nie wie co dalej ze soba zrobic .
Nie chciala zostac we Francji , to nie bylo jej cup of tea…nie chciala wrocic do Polski ,
za duzo wspomnien . Jedyne zreszta co tam miala, po smierci jej rodzicow , to jej kot .
On tez odszedl , gdzies w poltora roku po wypadku . Mial dopiero jakies 10 lat .
Dawala mu jedzenie i przytulala , moze slonca mu brakowalo w jej zaciemnionym mieszkaniu …? Pochowala go w nocy , na plazy nad Wisla , w swietle ksiezyca .
Wtedy postanowila , ze trzeba cos zmienic . Trwalo to troche ale w koncu zebrala wystarczajaco sily by wyjechac .
To wlasnie dziewczeta wpadly na pomysl , zeby poszla do szkoly w Amsterdamie .
Mieszkajac juz tam troche , przy uzyciu swoich znajomosci zrobily reaserch i znalazly ‘Grim academy ‘ z jedynym czlowiekiem , ktory sercem znal sie na zawodzie .

Wysiadla z pociagu wczesnym wieczorem . Oczywiscie padalo , nie zmartwila sie tym , nie oczekiwala inaczej z opowiadan .
Odebraly ja na peronie i bakfitsem zawiozly do ich domu .
Znowu byly razem , ‘odmienna trojca ‘, jak je w szkole nazywano . Albo ‘ ruda i te z kolczykami ‘. Nie pasowaly do gladkiego , mieszczanskiego spoleczonka , byly inne .
Tutaj , mimo deszczu , czula sie od razu dobrze .
- jejcie jakie te uliczki male …, ile ludzi , kurcze ilez to roznych ludzi . I wyglada jakby sie nie spieszyli …jakby sobie spacerowali …
- nie martw sie , tu tez wyscig szczurow , tylko bardziej zrelaksowany - zasmiala sie Jaga - i kupa turystow …

***

Leon spal u nich pod koldra , tak jakby sie umowily , ktory jakie zajmie miejsce .
Teigetje lezal zawsze na poduszce przy parapecie albo na fotelu w stolowym .
Bounty zajmowal nogi ich lozka .
Czasami budzila sie w nocy przycisnieta do sciany . Zawsze spala przy scianie to byla jej bezpieczna pozycja . Max lezal na zewnetrzu , tez skulony , a koty zajmowaly pozostala przestrzen lozka horyzontalnie rozciagniete . jako ze Bounty potrzebowal wiecej miejsca od malego , w glowach lezeli jeszcze dosyc szeroko ale ich stopy zsuniete byly na maxymalna odleglosc . Przekrecala wtedy koty ostroznie do pionu , delikatnie przesuwala Maxa i usypiala spowrotem przy ich rozkosznym mruczeniu .

***

Wybrali sie wczoraj do dyskoteki . Jeszcze ciagle drzy ze zlosci na mysl o tym .
Znajomi mieli party urodzinowe , wiec sie wybrali .
W drzwiach stalo trzech poteznych portierow . Minela ich przy zarcikach szostka rozbawionych blond studentow . Kolejka byla spora , ale bramkarze dzialali szybko , zatrzymujac sie tylko przy niektorych klientach . Przed nimi stala grupka marokanskiej mlodziezy . Dochodzili do drzwi , tylko jeszcze tych pieciu i beda w srodku .
Portier obrzucil mlodych ludzi z pod oka i wymowil nieprzyjaznie :
- jest ful .
Jeden z chlopcow odwazyl sie odpowiedziec :
- poczekamy …
- nie macie tu czego szukac , ful jest ful ! Nastepni …
Widziala zyly nabrzmiewajace na czole Maxa , robily sie wyrazniejsze i wyrazniejsze , prawie pekaly pod napieciem jego skory .
- jak to nastepni ? – powiedzial bardzo wolno , cedzac kazde slowo .
- nie wtracaj sie , wchodzisz do srodka czy nie ?
Chlopiec w czapeczce basbolowej , ten ktory odwazyl sie cos mowic przed chwila , polozyl reke na ramieniu Maxa .
- to normalne , to nie zdarza sie po raz pierwszy …dzieki ze sie wstawiasz …chyba pojdziemy .
- nigdzie nie bedziecie szli …- to moi przyjaciele i stali przede mna wiec nie wejde zanim nie zrobi sie tez dla nich miejsce . – wysyczal dosadnie i stanowczo wysunawszy wskazujacy palec w kieronku pyskatego bramkarza .
- e jak ci sie nie podoba , to tez spierdalaj , najlepiej do domu , do Pakistanu czy co – warknal ten w odpowiedzi .
Max blyskawicznie byl przy nim , kilkoma zrecznymi ruchami zmusil go do upadniecia na kolana .
- do domu to ty bedziesz wracal , rasistowska szmato – wycedzil znowu przez zeby – I uwazaj zeby nie karetka … – dodal podnoszac go za skrzyzowane za plecami ramiona . Pchnal go lekko w kierunku pozostalych bramkarzy .
Ten otrzasna sie , krew naplynela do tepej twarzy , zrobil krok do przodu ,wysuwajac piesci .
- jak chcesz to dawaj …, jak ci wymiote …
- przegrasz .
Marokanczycy zsmiali sie , podciagajac rekawy :
- Mozemy sie dolaczyc …
Koledzy zlapali wscieklego mezczyzne w silnym uscisku .
- wez reszte wieczoru wolne …- zadecydowal najstarszy z nich – ej wejdzcie do srodka , nie ma problemu – zwrocil sie do ich grupki , otwierajac drzwi .
Mineli go znikajac w cieplym wnetrzu . Muzyka byla dobra , drinki nie za slabe , a jednak nie bawili sie dobrze tego wieczoru . Odeszla ochota na tance , czy bezplciowe rozmowy , nawet tequila zostawiala gorzki smak w ustach .

***
- My mamy imieniny , urodziny , mikolajki , gwiazdke i dzien kobiet na dostawanie prezentow . - wyliczala z entuzjazmem .
- My tylko urodziny , ewentualnie gwiazdke , jak sie pracuje i moze sw. walentego …
- Ha , walentynki masz jak sie jest w parze , to sie nie liczy …
- Twoje swieto damskie tez odpada , nie kazdy jest kobieta , oke ?
- Ok , ale i tak jest 4 do 2 – znowu ja moge …
Bawili sie w wymyslona przez siebie samych sarkastyczna gre : ktory kraj jest lepszy ?
Kto zdobedzie wiecej punktow , nie bedzie musial dzisiaj zmywac…
- U nas sa gory i jeziora i morze i rzeki i wzgorza i prawdziwe lasy …
- Ej to nie fair , nigdy z toba nie wygram …, u nas jeziora , rzeki , morze , kanaly i szklarnie …
- Dobra zalicze ci te szklarnie …I tak jestes do tylu – 10 do 7 .
Usmiechneli sie , saczyli biale wino wyciagnieci wygodnie w fotelach .
- u nas jest wiecej slonca .
- to nie sprawiedliwe - zaprotestowal . Parsknela machajac mu przed nosem otwarta dlonia .
- talk to the hand ..11 - 7 .
- u nas sa ladniejsi ludzie … - Po trzech razach nastepna osoba miala prawo przejac wychwalanke - wiecej ras , jezykow , kolorow …
- bardzo dobrze , 11 - 10 .
- halo …ladniejszych mi nie policzylas ? – zasmial sie .
- oczywiscie ze nie policzylam – odpowiedziala chichoczac – spojz na mnie …kochany sytuacja podbramkowa .
- tutaj lepsza muzyka ?
- tam tez dobra – skomentowala .
- wiem …, mam … tylko u nas jest indonezyjska kuchnia …!
- Kurcze remis , 11 – 11.
- My mamy wiatraki – zadal ostatni cios .
- My mamy Palac Kultury - nie dala sie zbic z tropu , 12 – 12 , - oj posiusiam sie ze smiechu – my przyjaznimy sie z Ameryka …
- My tez solidnie probojemy … 13 – 13 .
- Przestan , juz nie moge …- stawiasz za to punkty ?
- Ty tez sobie postawilas za Palac Kultury .
- Prawda …, chodz ja bede zmywac , ty plukac , a obydwoje bedziemy wycierac .
Podniesli sie i razem ruszyli do kuchni .
- chi , chi , chi wiatraki …
- tja , ameryka .


***

Spododobalo jej sie szybko w szkole …Na tle kolezanek i kolegow byla prawie normalna , smiala sie czasami . A ludzie , z ktorymi mieszkala tez nie zle postrzeleni , fajna banda .
Zeby sie nie zabardzo wyrozniac , tez sobie przebila warge . Nosila tam maly blyszczacy punkcik w niebiesko fioletowym odcieniu .
Pozniej zafundowala sobie kuleczke w piersiach . Miala male C , gdy nie nosila stanika , kolczyki odznaczaly sie pod jej bluzka .
Dekoracje zakonczyla tatuazem macicy na brzuchu .
Byla gotowa , perfekcyjna , brzydko – piekna . Mogla zaczac nowe zycie .
Bolalo jak cholera , za kazdym razem , zreszta co nie boli dzisiaj .
Gdy poznala Maxa , juz od jakiegos czasu jednego kolczyka nie nosila , tego w ustach .
Chciala zatrzymac swoje sekrety dla siebie .
Max mial jaszczurke na plecach , dobrze zrobiona , starym recznym sposobem , z cieniami i czerwonym jezykiem . Na lopatkach , powiedzmy na wysokosci glowy . bronily gada dwa biale tradycyjne symbole .
To harmonia i sila , tlumaczyl jej . Trzeba byc silnym , by byc w harmonii , trzeba byc harmonijnym by moc zostac silnym , zwlaszcza w dzisiejszych czasach …
Max tez ukrywal swoj tatuaz przed oczami trzecich , o ile sie dalo , bo w saunie , na basenie czy nad morzem oczywiscie nie bylo o tym mowy . Trudno zakryc cale plecy .
Lubila to , ze bialy tusz odbijal sie dopiero wyrazniej , gdy byl opalony . Nawet jego skora byla za jasna . Tez dala sobie wykloc , tym razem na stopie , malego , bialego kota .
Byl widoczny tylko gdy boso albo w klapkach biegala po sloncu .
- tak , tak tatuaze to choroba …, jak masz jeden to nie mozesz przestac …prawde mowiac , dodaja do tuszu narkotyki – nasladowal przemowe konserwatywnego ksiedza – i dzieciaki sie uzalezniaja …
- co ojciec nie powie , to dlatego tyle to kosztuje …kto by tam placil tylko za kaleczenie , ze tez ja na to nie wpadlam …- skrecala sie ze smiechu .
- modlmy sie moja droga siostro …
- tak nie zostaje nam nic innego jak sie modlic …
- zebym w nastepnym zyciu nie urodzil sie policjantem …
- zebym nigdy nie umarla .


***
Adela wzrastala w bialym i czerwonym panstwie , w swiecie kontrastow .
Probowano , szlifowac jej umysl , odpowiednim zasobem propagandy , podajac jak na talezu gotowe na wszystko odpowiedzi .
Czerwone jest od krwi , powiewajacych sztandarow i Indian . Biale jest po prostu biale , biale wskazuje tez , ze Indian w Polsce nie bylo .
Wychowana zostala na ‘ Czterech pancernych i psie ‘ , ‘ Janosiku ‘ ,’ Pszczolce Mai ‘ i juz wczesniej wspomnianym Janku Klosie . Bawila sie jak inne dzieci w Marusie czy Szarika
i za innymi spiewala “ Mis Colargol wielki chuj “ do czasu , kiedy sie dowiedziala co to dokladnie znaczy . Wiedziala od malego , ze niemcy zagarneli nasze panstwo , wiec sa zli .
Mimo usilnych manipulacji w odwrotnym kierunku , wiedziala rowniez, ze ruscy tez maczali w naszej biedzie palce.
Nie miala pojecia na przyklad co ma myslec o Dziedku mrozie .
W szkole dostawali , w zwiazku z nowym rokiem , prezenty od sowietow . Zwykle byl to jakis podejzanie wygladajacy batonik i maskotka sniezki lub innej rubasznej socjalistycznej bohaterki . Moze fotografia Gagarina albo zrobiona z cukru rakieta .
Rodzice z obrzydzeniem ogladali te podarki , a Adela bez zalu wyzucala je do kosza .
Raz tylko zatrzymala upominek od wielkiego brata . Byla to sniezna kula z plastiku , taka dziwna troche , ni to ludowa , ni nie . Po srodku kuli byla lawka na ktorej przysypial czerwono ubrany krasnal . Rodzice obejzeli i ten prezent , z zaciekawieniem sledzac jej do niego afekcje .
- czyzby to ichnia wersja …?, zamiast spiacej krolewny , krasnalek sniezek …- zasmiala sie matka
Adela potrzasnela w odpowiedzi kula , platki sniegu spadly na lawke .

Po raz pierwszy , spotkala sie z przedstawicielami sasiednich krajow , na obozie konnym .
Przyjechac mieli mali mieszkancy wszystkich terytoriow , ktore ladem graniczyly z jej panstwem . Rosjanie , przybyli tego samego dnia co polacy , czesi i niemcy mieli dojechac trzy dni pozniej .
Dzieci obserwowaly sie nie ufnie , obwachiwaly sie z daleka , staraly nie wchodzic sobie w droge . W przelocie zauwazyla tylko , ze tak jak oni byli moze nie za bogatsi , tak ci inni wydawali sie wszyscy biedni , tacy szazy i chudzi .
- czy konie beda sie ich bac ? – przemknelo jej przez glowe .
Grala w siatkowke , gdy doszlo do jej najpierwszego zagranicznego zdezenia . Biegnac za pilka , potracila dziewczynke z potwornie dlugim ciemnym warkoczem .
- przepraszam – zawolala w pospiechu .
- nie nada – uslyszala w odpowiedzi .
Przystanela momentalnie , wpatrujac sie w dziewczyne szeroko otwartymi oczami .
- goworisz po ruski – zaczela ta uprzejmie , wyciagajac do niej dlon .
- a co , ty ruski - Adela nie wiedziala co robic . Nie chciala byc nie uprzejma , ale podac wrogowi reke ? To jak zapomniec , ze przez nich Witkacy popelnil samobojstwo , gdy napadli na nas w czasie wojny . Stala niepewnie , przestepujac z nogi na noge .
- panimajesz po ruski ?
Pokrecila troche niezdecydowanie glowa …
- ja taki moge gawarit po polski , ja z ukrainska …
- ty rozumiesz polski ?
- da , czasto lepszy niz sowietski …
Prysla granica , prysla granica , prysla granica . Adela rozjasnila sie , gdzie ta z warkoczem to wrog , oni tez uciezeni .
- igrajesz w siatkowke – zwrocila sie z usmiechem – moze nam sie przydac taka bolszoja .
- da – zasmialy sie - mienia zawod Dasza .
I pobiegly w strone nawolywujacych kolezanek . Hm , w koncu nie bylo to takie straszne , ten “ first contact “.

Przez trzy kolejne dni wychowawcy przy apelu , dwa razy dziennie , nawolywali dzieci , zeby gdy niemcy przybeda , ich nie przezywac ,
Ale jak tu wytlumaczyc mlodemu pokoleniu , ktore karmiono filmami wojennymi na rowni z dobranocka , ze nie kazdy niemiec jest hitlerowcem ? , a zwlaszcza taki kilkuletni , urodzony trzydziesci kilka lat po wyzwoleniu ? ! Niby logiczne , a jednak … , kto tam nie mial w rodzinie kogos kto zginal w obozie ? , u ktorych to nie przechowywano zydowskich uchodzcow ? Gdzie sie nie slyszalo tych pelnych wyzutu rozmow doroslych : przed wojna bylismy silni , bogaci … , a teraz to co …bida i komunizm . I czyja to wina ? , bo winic trzeba kogos przeciez …jak to czyja ! no niemcow .
Z filmow nie wiele mozna sie nauczyc jezyka …
- Snel ! , snel ! , hande hoog ! raus ! heil ! , heil ! – rozleglo sie gdy grupka skich dzieci wkroczyla na teren osrodka . Opiekunowie z trudem mogli utrzymac ich w szeregu .
Zachodni sasiedzi ze zdziwieniem i troche przerazeniem rozgladali sie do kola .
Ich nauczyciele spogladali tez zdezorientowani to po sobie , to po ich wschodnich kolegach , to po dzieciach .
Adela najpierw brala udzial w okrzykach . Nagle jednak zamilkla badajac wzrokiem wrogie szeregi . Kilka blond dziewczynek plakalo , maly chlopiec w pierwszym rzedzie glosno pociagal nosem . Kazde z nich niesmialo sciskalo w reku kolorowa torebke . Przez plastik przeswitywaly czekoladka i guma do zucia . Inne dzieci tez zauwazyly chyba te reklamowki …zapadla cisza …Taka smutna , ciezka cisza , nikt nie wiedzial co robic …
Dyrektor osrodka zastukal kilka razy w mikrofon , przygotowywujac sie do przemowy .
- W ramach wymiany miedzynarodowej , serdecznie witamy naszych Nrdowskich przyjaciol ! – rozleglo sie echem po apelowym placu .
Przygotowany byl caly cyrk , z wierszykami i wieczorem integracyjna dyskoteka .
Odegrano hymny , polski , rosyjski , niemiecki i czeski . Muzyka dala dzieciakom troche czasu do ochloniencia . By zapobiec prowokacjom , nie zmuszano ich tym razem do stania na bacznosc .
Potem pod pilnym okiem obu kadr wychowawczych wymieniono zapocone podarki . Polskie i rosyjskie dzieci robily poprzedniego dnia laurki ze swoim imieniem . Niektorzy musieli zrobic po dwie , te z czolgami zostaly wyzucone …
Na dyskotece odkryla tajemnice , ze jej ulubiona Maja i inni przyjaciele pszczolki pochodza tez z Niemiec .

***

Teigetje i Leon czytali ksiazki . Niemozliwe powiecie , a jednak mam na to dowody .
Zaczelo sie ktoregos poranka niewinnie , od dwu grubych powiesci , ktore czarodziejsko znalazly sie na podlodze . Adela sprzatnela je spowrotem na polke , ale nastepnego dnia znowu lezaly niedbale otwarte przed biblioteczka . Byly to przypadkowo jej polskie ksiazki wykluczlo to mozliwosc , ze Max je czytal … Zostawaly wiec tylko koty .
Leon mieszkal wtedy z nimi dopiero od jakiegos miesiaca , zaistnialo zatem ogromne prawdopodobiensto , ze to on sie kryje za cala afera .
Postanowila je duz przylapac na tej nowej intelektualnej czynnosci .
Przygotowania do operacji “ksiazka “ trwaly dosyc dlugo , gdyz T i L jak przystalo spedzili polowe dnia na drzemce pieknosci . Dopiero gdzies kolo poludnia nadszedl czas na rozruszanie kosci i praktyke lowiecka . Wtedy tez odkryla tajemnice kociego czytelnictwa . Jako ze biblioteczka skladala sie z kwadratowych , umieszczonych na sobie skrzynek ,
byla oczywiscie fantastycznym miejscem do zabawy w “komorki do wynajecia “.
Albo moze raczej “chowanego “?
Zauwazyla , ze Teigetje wbiegl szybkim sprintem do salonu . Rozejzal sie do okola i zanotowawszy ze maly nie siedzi mu za ogonem , zrecznie wskoczyl na jedna z polek , poczym ukryl sie tam za ksiazkami .
Po chwili przykical do pokoju Leon . Obwachal kilka katow ale nie zauwazajac przyjaciela wspial sie na polke obok . Przy okazji potracil jeden z tomikow .
A ha - pomyslala - to pierwsza .
Teigetje siedzial ciagle na swoim miejscu jak mysz pod miotla . Gdy Leon zdecydowal sie na przejscie na sasiednia skrzynke , rudy dal szybko nurka na podloge . I tak trwalo to kilka razy . Czasem udawalo im sie wykonac elegancki manewr , innym razem spadal jakis egzemplaz . Na koncu ulozyly sie wygodnie na otwartej stronie przewodnika po Indonezji
i zapadly w sen . Czy snily im sie dziewicze puszcze pelne soczystych myszy ?
Kto wie …?

***

Max przyjechal do Amsterdamu na studia , razem z Fransje , moze gdyby nie ona , nigdy nie wyjechal by z Vught . To ona zdecydowala , ze chce studiowac w miescie , a jak w miescie to i najlepiej tym …najbardziej tolerancyjnym . No i przy okazji najpiekniejszym …
Byli wtedy para wiec pojechal z nia …
To nie miasto ich rozdzielilo , nie …tez nie inny czlowiek . Po prostu jakos sie ta milosc rozeszla po kosciach . Wiem , ze brzmi to glupio …’ po prostu ‘ nie uzywa sie czesto w odniesieniu do milosci …ale czy to moja wina ? Tak bylo i juz ! Tez nie moge nic na to poradzic …
Na poczatku mieszkali razem w apartamencie rodziny Fransje . Och jakiez to mieli szczescie z tym mieszkaniem … Zwykle musisz czekac latami na wlasne miejsce , przenoszac sie setki razy z pokoiku przy rodzinie , albo studenckiego pokracznego mieszkanka wynajetego za horendalna cene . Wiecej lamiesz sobie glowe tym gdzie bedziesz w nastepnym miesiacu mieszkac , niz aktualnym tematem twoich studiow . Wiecej czasu spedzasz na pracy za barem albo kelnerzeniu , niz w uniwersyteckiej auli .
Ale im sie udalo …mogli poswiecic swe cenne studenckie lata na nauke , rozwoj … Oczywiscie musieli tez zarabiac , nikomu nie przechodzi zycie w miescie jak po rozach .
Max w wolnym czasie pracowal przez biuro pracy jako listonosz …Fransje pomagala przy roslinach w kwiaciarni . Oboje znalezli staz u wiekowego weterynarza w staroswieckiej klinice na wschodzie miasta . To jego praktyke pozniej Max przeja .
Mysle , ze wtedy zaczely rozchodzic sie ich drogi . Fransje spedzala w tym czasie wiekszosc swojego czasu w schronisku na Polderweg , przy bezdomnych zwierzetach . Prawie chciala rzucic studia , bo kradly jej te niezbedne minuty , ktore mogla by inaczej poswiecic swoim podopiecznym . Namawial ja usilnie zeby sie nie poddawala .
- wiem ze jest tam duzo pracy - mawial - ale gdy zostaniesz lekarzem , mozesz sie przecierz lepiej przydac , nie ?
- ale to zabiera czas , zabiera czas …nie rozumiesz ?
Krecil przeczaco glowa .
- Masz racje … - w koncu ulegala .
Max spedzal duzo czasu w praktyce , tez przy zwierzetach , ale tych z wlascicielami .
Nie chodzilo o pieniadze , nie …nigdy nie chodzilo o pieniadze …byl po prostu za slaby by pracowac w schronisku .
Tyle smutnych twarzy …, tyle opuszczonych ogonow , tyle wpatrzonych w drzwi oczu … Moze teraz …! Moze ten …! To pachnie dokladnie jak moj wlasciciel !
Moze ci mnie wezma do domu …! Nie …, a moze jednak …jak zamacham tak przyjaznie ogonkiem …, jak otre sie tak przymilnie o nogi …wezniesz mnie …? Wez mnie …!
Chcial je wszystkie wziasc …ale nie mozna …nie da sie …
Wzial Bountiego , mial dziesiec lat i ta przeszlosc z alergicznym dzieciakiem . Nie za wielkie wiec szanse . I wybral go gdy Max przyszedl ktoregos dnia na odwiedziny do Fransje .
Bylo to juz po ich rozstaniu , mieszkal w apatramencie nad przychodnia . Stary weterynarz przepisal mieszkanie i praktyke na niego i wyprowadzil sie na wies by tam pomagac krowom przy porodach w tym czasie , co mu do konca zostal . Max studia mial skonczone , a jakze , z wyroznieniem , mial wlasna praktyke …czego by mu jeszcze do szczescia brakowalo ?
Jak to czego ? ! Wlasnego zwierzatka …Bounty od razu przybiegl do niego ignorujac innych ludzi , chodzil za nim , lasil sie , pomialkiwal smutno …Nie zastanawial sie dlugo , wlasciwie nie zastanawial sie wcale …Rozstajac sie z Fransje przy furtce rzucil :
- biore tego bialego kota , bede za godzine …
- nie chcesz wiedziec ile ma lat , czy nie jest chory , jak sie nazywa …
- tak oczywiscie …jak sie nazywa …reszta przyjdzie pozniej …on mnie wybral …
- wiem …on cie wybral …jest tu juz 2 tygodnie i normalnie tego nie robi …nazywa sie Bounty .
- super , witaj Bounty…- pomachal w oddali do stojacego za kratami kota .
I tak zostali towarzyszami doli i niedoli …

***

Gracja rozpalila w kominku . Jak sie cieszyla , ze mialy ten kominek …Przychodzila tam zawsze rozmyslac . Nie tylko o tym co bylo tam i kiedys …nie . Tez o nowych receptach do kuchni , o losach jej przyjaciol , o sloncu i deszczu , o codziennosci .
O tym czy tego roku udadza sie zielone pomidory , czy wykluje sie zapomniany owoc ziemnych gruszek – topinambour .
Chodowaly w ogrodzie warzywa starej daty , dawno nie urzywane w europejskiej sztuce kulinarnej . Ta , tak przeklinana przez jej siostre Arka Noego byla tez Ogrodem Edenu …
Odkrywaly do swojej restauracji cuda natury , wyparte przez cywilizacje na dobro plastikowo lsniacych genetycznych eksperymentow . Przywracaly je na nowo do zycia , wyczarowujac na stolach staroswiecko I zarazem egzotycznie smakujace potrawy .
Jeden z mieszkancow zamku byl byl w swoim kraju znanym botanikiem , specjalista od wymierajacych roslin . To on zarazil domownikow goraczka ratowania owocow zaprzeszlego swiata . Wyjechal gdy jego zona i corka zniknely bez sladu z ich slonecznego mieszkania .
Do dzisiaj ich szukal …przy pomocy organizacji , instancji , pieniedzy . Nie uciekl od razu , stukal do kazdych uzedowych drzwi , chcial je najpierw znalezc …, pozniej sam musial sie ukrywac , czekal . Mieszkal w chateau od poczatku …jakies dwadziescia szesc czy siedem lat . Tyle czasu juz zaginely … ‘ Dont cry for me Argentina ‘ . Byl stosunkowo mlodym mezczyzna kiedy tu przyjechal , jego corka bylaby teraz mniej wiecej w tym samym wieku .
Mieszkala tu tez lekarka z Chili z bezwladna lewa reka , nie wroci juz do swego zawodu . W swoim kraju spedzila tydzien w wiezieniu . Kajdanki tak silnie opinaly caly czas jej rece , ze niektore nerwy pobumieraly . Do dzisiaj nie wie za co siedziala . Tylko dzieki wielu latom rechabilitacji : fizjoterapii , akupunktury , potowi cwiczen manualnych jej obie rece nie zostaly calkowicie sparalizowane .
Moglabym tak wymieniac dalej …niestety prawie w nieskonczonosc …Mysle , ze to jednak wystarczy …za kazdym z tych ludzi kryla sie jakas historia . Tak jak za Toba i za mna jakas sie kryje . Niektore sa moze wstrzasajace , inne pogodne , jak i zycie …jedno jest burzliwe , innego nie przyslania na blekicie nieba zadna chmurka .
Jakikolwiek los ciebie spotkal , zastanow sie czasem nad dola innych - dumala Gracja dokladajac do ognia . Wyjzyj przez okno , na druzke czy ulice …, wymien usmiech z napotkanym obcym , czy tez codziennie widzianym nie znanym sasiadem .
Moze ich dzien bedzie lepszy …moze twoj dzien bedzie lepszy .

***
Gwiazdka …, och gwiazdka !
Kiedys , hm kiedys jest slowem uzywanym zwykle przez starych ludzi , ulubionym slowem .
Kiedys bylo lepiej … dla emigranta kiedys jest jak wczoraj , tam …tam ,kiedys bylo inaczej .
Gwiazdka byla zawsze ogromnym wydarzeniem . Nie to , ze do kosciola tak czesto chodzili , nie , zreszta co ma gwiazdka wspolnego z kosciolem … ? Chodzi o sfere , choinke dobre jedzenie i swiatelka . I wszedobylski snieg , moza sniegu ,miasto przykryte puchowa koldra .
Rozne byly kiedys te gwiazdki …zaczynalo sie od kupowania drzewka , wybierania tego najpiekniejszego , najzielenszego i najbardziej pachnacego . Korkowscy mieli dacze na Mazurach choinki byly wiec zwykle doniczkowe , wiosna mozna je posadzic w ogrodku i tak ma sie jak Max mowil ‘dwie muchy za jednym uderzeniem ‘ .
Potem ze strychu przybywalo do salonu pudlo z choinkowymi ozdobami . Antyczne bombki , wlos anielski , krasnale , tancerki ,swiecace lancuchy , i oczywiscie gwiazda na korone .
Zawsze te same , eleganckie , gustowne , pelne smaku zabawki . U jej przyjaciolek robiono lancuchy z papieru , wycinanki …jej ojciec nie mial na to czasu , matka nie chciala sobie brudzic rak . Poza tym miala tez tyle do roboty , sama polerowala srebra , dogladajac jednoczesnie ‘pomoc ‘ w kuchni . Pomoc nazywala sie Renata Dab , pochodzila ze wsi , codziennie gotowala i sprzatala mieszkanie dwa razy na tydzien . Na swieta miala wolne , wiec musiala przygotowac wszystko przed czasem . Piekla ciasta , marynowala ryby , doprawiala sosy . Klara musiala tylko zapamietac , co kiedy idzie do piekarnika i co czym sie przyozdabia . Nie to ze nie umiala gotowac , byla przeciez kobieta , kazda kobieta to umie , takie trudne to tez nie jest , z mlekiem matki sztuke te wydajamy . Po prostu nie nalezalo kucharzenie do jej przyjemnosci , moze sie to przecierz zdarzyc …
Kilka razy pojechali na ferie bozonarodzeniowe w gory , na zaproszenie stalej pacjentki Karola , ktora prowadzila tam luksusowy a jednak w regionalnym klimacie pensjonat .
To byly najpiekniejsze gwiazdki , takie bajkowe , snieg po kolana , goralskie domki , narty , lyzwy , sauna , goraca czekolada i pasterka . Oj tak pasterka , w srodku nocy w malym gorskim kosciolku . Zapierajacy dech w piersiach spiew gorali , jeden glos , jedna piesn .
I ta stara wiejska tradycja z diablem i anolem chodzacym od domu do domu z koleda na ustach . Jakzesz sie to nazywalo …nie pamieta …wie tylko jeszcze , ze w ktoryms momecie nawet aniolek zataczal sie od wodki . Ach , bylo po dwunastej , mozna bylo pic …
Swieta byly tez z innego powodu specjalne , gdy byla dzieckiem . Swieta pachnialy tropami ,
egzotyka i luksusem . Raz do roku byl taki czas , mysle ze czeskie i rosyjskie i bulgarskie , rumunskie i wegierskie i slowackie i litewskie i nrdowskie dzieci to znaja . W sklepach mozna bylo dostac mandarynki i banany i pomaranczowe pomarancze . Slodkie soczyste mandarynki i miaszyste banany . Uwielbiala banany i uwielbiala mandarynki . Zwlaszcza te ostatnie , byly tak zadkie , ze kazdego roku na nowo uczyla sie ich smaku . Gdybys w tych czasach dzieci spytal jakiego koloru sa pomarancze , prawdopodobnie wiekszosc odpowiedziala by zielone . Kubanskie pomarancze byly zielone i te mozna bylo czesciej spotkac w sklepach niz ich zachodnie pomaranczowe ziomki . Kolejki byly dlugie , tak potwornie dlugie , teraz nie ma juz takich kolejek . I stawalo sie oczywiscie w kilku kolejkach na raz , inaczej by sie nie dalo …ale bylo warto . Czasami wysylali tez Adele do kolejek , Renata byla wystarczajaco zajeta pucowaniem i gotowaniem , ojciec praca a matka dogladaniem zeby wszystko szlo po jej mysli . Calym domem stali w tych kolejkach . Gdy ktorys z sasiedow zauwazyl , ze cos niecodziennego do sklepu rzucili bylo normalne ze zawiadamial o tym reszte kamienicy . Sasiedzka solidarnosc . A gdy w aptece na rogu zjawily sie podpaski to nawet tata w kolejce stal , bo dwie paczki na glowe sprzedawali nie wazne czy kobieta , czy mezczyzna , czy dziecko , wazne , ze glowa . Zanim dostala okres wstydzila sie tego stania po podpaski , tego podekscytowanego zawolania sasiadki u ich progu - sa srodki higieniczne , tego porozumiewczego mrugniecia okiem wymienianego z matka . Gdy zaczela menstruowac zrozumiala . Krew laczy kobiety , nawet do jej matki mozna mrugac .

Gwiazdki Maxa byly inne , zupelnie inne , pelne ludzi , radosci , milosci , odpoczynku , zabawy , bycia razem , cieszenia sie swoja obecnoscia .
- Prawie jak z disnejowskiego filmu , ta wasza gwiazdka - powiedziala do Maxa , gdy po ich pierwszych wspolnych swietach wracali do domu .
- Prawie ? - zapytal
- No wiesz , nie taka lukrowana …
- Ale ciagle rodzinna ?
- Tak - wyszeptala cicho .


***

‘ Vrijheid gaat in rood gekleid ‘ - ‘ Wolnosc nosi czerwony kolor ‘ - glosil tytul kolumny w ‘Opzij ‘ . Adelo nie miala ochoty czytac ale zaintrygowalo ja to zdanie . Przemknela szybko wzrokiem po czarnych literach . W prawym rogu czerwone pantofelki na bardzo wysokim ksztaltnym obcasie . Wlasciwie najpierw ten obrazek przyciagna jej uwage a potem dopiero tekst . Byla to w pigulce historia koloru czerwonego w swiatowej , a moze raczej bardziej europejskiej modzie . Tytul pochodzil , jak sie dowiedziala na koncu artykulu z ksiazki Theun de Vries o wyzwolenczej walce niewolnikow .
I tak o to moge filozofowac o wolnosci albo o modzie lub obu razem - pomyslala .
Czerwony fascynuje , przywoluje , intryguje , jest seksowny , przyciaga uwage …nie na darmo pierwsze co nam sie kojazy z prostytutkami jest wyzywajaco czerwona sukienka .
Czerwony boli …, hm to znaczy …czerwony moze bolec , to menstruacyjna krew …, skaleczony palec , rana postrzalowa . Czerwone jest serce , przynajmniej tak sie mowi , naprawde jest bardziej koloru wina niz makow . Czerwone kwiaty sa symbolem namietnej milosci , do czerwonosci rozpala sie ogien , kaprysna roza Malego ksiecia jest tez czerwona .
W artykule przeczytala ze nasze babcie baly sie czewonego , dopiero , jak to autorka szarmancko nazwala podczas drugiej fali feministycznej w latach 60 tych , 70 tych zagoscil na dobre w naszych garderobach .
Adela lubowala sie w czerwonych dodatkach :
Opaska ,
Wstazka do wlosow ,
Wpieta w kok roza ,
Szalik ,
Apaszka ,
Pasek ,
Buciki ,
Rekawiczki ,
Spinka ,
Ale czerwona sukienka ? ! Nie … to jakby krzyczec patrz … tu jestem !
Czula by sie jak makowka na polu pelnym habrow … Czerwona marynarka , hm moze …, czerwona bluzka …no czemu nie , ale reszta musi byc wtedy calkiem stonowana .
Ma nawet jedna czerwona sukienke …nie taka kurewska , krzyczaca , nie bron boze .
Taka dziewczeca w biale groszki , ktore gdy sie im lepiej przyjzysz sa wlasciwie rozyczkami .
Miala ja moze na sobie ze trzy razy , zawsze z szarym sweterkiem i wlosy miala wtedy tez zawsze upiete w kok , zeby sie nie gryzlo .
Podobno noszenie czerwonych majtek pomaga przy bolach miesiaczkowych , tak mowia …
kolor straluje wtedy pozytywna energie na macice . Ale czy to prawda ?
O czerwone jest tez zachodzace slonce …I ziemia w niektorych czesciach Australi , nie pamieta dokladnie gdzie , to ma ze slyszenia .
I na czerwonym swietle musimy sie zatrzymac …czerwona karte dostaje pilkarz gdy sie agresywnie zachowuje podczas meczu . Czerwone jest surowe mieso , od krwi oczywiscie .
Czerwony moze byc tez niewinny , powiedzmy jak truskawki i pomidory …Czerwone sa tramwaje w Warszawie i bilet ulgowy w Amsterdamie . Tak jasniutko , prawie rozowy a jednak nie . A czerwone porsche jest symbolem luksusu .
I ‘ Czerwona dzielnica ‘ , prawie by zapomniala …damy lekkiego pochodzenia sprzedajace w okiennych etalazach swoje cialo .
‘Raise the red lantarns ‘ to przepiekny chinski film - o ile dobrze pamieta o kurtyzanach jakiejs historycznej grubej szychy …a moze byly to jego zony ? - gdy ktoras zaszczyca swoimi odwiedzinami w nocy w jej ogrodzie zapalaja papierowe latarnie .
Rozejzala sie dookola - jeden , trzy , piec , osiem , trzynascie czerwonych kurtek minelo ja na dworcu centralnym , czternascie , pietnascie …i to moze w dwie minuty , moze nawet jedna minute . Czerwone sa skrzynki pocztowe zauwazyla .
‘ W czerwonym autobusie tloczno jest …’ spiewal Kaczmarski . Straz pozarna ma czerwone auta z wyjaca syrena i pompa .
Krwistoczerwone usta sa sensualne , czerwony nos wskazuje na zimno lub pijanstwo .

***

Cudzoziemka - pamietacie ten prawie zapomniany termin lektury Orzeszkowej ?
Zastapiono go mniej romantycznie brzmiacym obcokrajowiec , obcy , po angielsku alien .
Tak , tak jak z filmu z Sigurny R .
Alien policy , ilegal aliens , nawet cos co wyglada jak inwazja obcych na Hollandie .
Z tabelkami porownujacymi statystyczny przyrost w ostatnich latach .
Miala szczescie , ze jest biala …bialy kolor skory nie kojarzy sie od razu z alienem .
Dopiero gdy otwierala usta ekspedientki w niektorych sklepach uprzejmie przechodzily na angielski …jakby jej holenderski nie byl wystarczajaco dobry .
Ignorowala je … co miala w sumie robic …tlumaczyc za kazdym razem , ze dokladnie rozumie co do niej mowia … ze nie musza specjalnie dla niej uzywac obcego jezyka …?
Czasami zastanawiala sie co tu robi . Z jezykami nie miala nigdy za bardzo problemow .
Nawet rosyjski , z ktorym nie chciala miec nic do czynienia , przychodzil jej z latwoscia . Angielskiego uczyla sie od dziecka , rodzice widzieli to jako inwestycje w przyszlosc , francuski zaczela gdy nie dostala sie na studia i za kazdym pobytem u Gracji szlo jej coraz lepiej … Ich jezyka tez sie bez problemu nauczyla , swiszczacego holenderskiego . Nieznanego jezyka , w ktorym kazde swojskie uczucie brzmi obco , nienamacalnie zanim damy mu wlasne miejsce , oswoimy sie z dzwiekem , szemraniem , grzechotem , sykiem , chrzeszczeniem i przyjmiemy , zadomowimy jako naszego . A jednak zostanie zawsze obcym , emigrantem , przybyszem . Zeby zrobic przyjemnosc Maxowi probowala nawet opanowac podstawy malejskiego … A do diabla z nimi , czy mysla , ze sa lepsi … ? Od czego ? Od kogo ? Dlaczego ? Bo nigdy nie zaznali bolu ? Bo nie wiedza co to glod i cierpienie ? Bo maja wszystko w sklepach … Ich rozmowy nie wychodza poza kto z kim to robi , jaki ma samochod i na ktora z Wysp Kanaryjskich pojada na wakacje . Zapominaja , ze ich ziemia wydala Rembranta , van Gogha . Sa dumni z tego , bo muzea do dnia dzisiejszego przyciagaja hordy turystow , ale zapominaja . Zapominaja , ze kiedys chodzilo o ludzi a nie o robienie pieniedzy .

***

Zastanawialiscie sie moze nad tym , ze bycie doroslym oznacza wiecej niz otrzymanie dowodu osobistego ? Tyle rzeczy , ktore wczesniej nie przychodzily nam do glowy , a nagle trzeba o nich pamietac … Jak ci dorosli to wszystko robia ?
Bycie doroslym oznacza posiadanie korkociagu i kieliszkow do wina , zapasowej zarowki , wlasnego serwisu do herbaty , nie takiego dla lalek ale prawdziwego , nawet jezeli jest to tylko dzbanek i nie pasujace do niego kubki . I oczywiscie swieczki , nie zapominajmy o swieczkach …i najlepiej jeszcze latarka w podrecznym miejscu , a noz prad wysiadzie …
Co za odpowiedzialnosc to bycie doroslym ! Apteczka pierwszej pomocy , kto teraz w domu nie ma apteczki ! I telewizor , o ten jest bardzo wazny , mozecie sobie wyobrazic dom bez telewizora ?! Mosielibysmy chyba rozmawiac , czy co … o nie bez telewizora nie da sie obejsc . Jak telewizor to oczywiscie tez komputer …przybliza swiat i rozszerza horyzonty , gdy zamkniemy sie za jego bezpiecznym ekranem w cieple naszego domu . Och jak rozszerza , och jak przybliza , kiedys rozwijaly podroze , spotykanie innych ludzi ale dzisiaj nie mamy na to czasu i nie zapominajmy pieniedzy . Rachunki trzeba zaplacic , wyzywic koty, prawie pomyslala rachunki trzeba wyzywic …ale smiechy … w sumie dlaczego nie ? Rachunki zywimy przeciez potem wlasnorecznie zarobionych pieniedzy …Tyle spraw , o ktorych bedac dzieckiem nie mamy zielonego pojecia tworzy nagle esencje naszego zycia . Gdybym o tym wiedziala , nigdy bym nie dorosla - buntuje sie .
Maszynka do kawy , mikser , zestaw ostrych nozy , garnki …telefon , telefon komorkowy , a reklamy krzycza tylko ciagle , ze nie mamy jeszcze wszystkiego co jest niezbedne .
I prawde mowiac gdy nie chodzisz na silownie , to nie troszczysz sie o swoje zdrowie , ale to tak miedzy nami . Powinnas dbac o siebie , bo wybacz mi ale nie jestes sama na swiecie i inni ludzie stykajac sie z toba musza na ciebie patrzec , nie mozesz razic swoim zaniedbaniem ich wysokiego poczucia estetyki .
Na szczescie wiadomosci sa w telewizji w godzinach wieczornych , albo gdy dzieci sa w szkole … tyle tam nie estetycznych ludzi …Musiala przyznac , ze zdziwilo ja , ze tutaj maja “dziennik “dla niepelnoletnich . I nie oszukuja tam , zeby dzieciakom swiat polukrowac , nie mowia tak jak jest … z cala bieda , krwia mordami i okrocienstwem , tylko prosciej tlumacza , przystepniejszym jezykiem . A to i tak nie przydazy sie u nas …?????

***
Obudzila sie cala zlana potem . Lezala nieruchomo , probujac przyzwyczaic swoie oczy do mroku . To tylko zly sen , tylko zly sen . W pierwszym momecie nie wiedziala gdzie sie znajduje , to zdarza sie czesto po naglym przebudzeniu . Puchowa koldra nie ich , barokowe ornamenty na suficie . Gdzie jestem ? - pomyslala , opuszkami palcow pogladzila przestrzen lozka w poszukiwaniu kotow . Max zapalil nocna lampke , spogladajac na nia z zapytaniem spod zaspanych powiek . Caly byl jednym znakiem zapytania …
- Obudzilam cie ?
- Krzyczalas …wszystko w pozadku ? Mialas zly sen ?
Nagle przypomnialo jej sie , byli we Francji w odwiedzinach w chateau , przedstawiala Maxa Gracji . Poprzedniego wieczoru rozmawiali o przeszlosci , ogladali rodzinne fotografie…
- To tylko sen .
- Nie pamietasz …
- Nie chce pamietac … - dlaczego musi wszystko wiedziec ?…bo jest moim …no jak to sie mowi , hm moim chlopakiem …martwi sie … - wiesz gdybym zdala na studia siedzialabym z nimi tez w aucie …
- O czym …
- W aucie moich rodzicow …pojechali w gory , tam gdzie pijane anioly chodza po koledzie …
- Pojechali tam na gwiazdke i ciebie nie zabrali ?
- Nie …to bylo w listopadzie …na poczatku …nikt nawet sie nie spodziewal , ze bedzie tyle sniegu . Dzisiaj nienawidze sniegu ale wtedy bardzo chcialam tam pojechac …
- I teraz siedzialas w aucie ?
- Tak siedzialam …

***

Dlaczego tak nam jest trudno mowic o milosci …? Nawet o wojnie latwiej …tej dalekiej wojnie …jest strasznie i kropka , co mozna dalej powiedziec .
Kiedys byla zakochana w Alanie Delon i w George Michelu , tak , tak zanim caly swiat sie dowiedzial jakie sa jego seksualne preferencje . A co tam G. Michel , nawet teraz ucieka od tego tematu ! , kazda dziewczyna kochala sie kiedys pewnie w jakims niedostepnym aktorze czy piosenkarzu . To nalerzy jak najbardziej do …no do czego… jakzesz sie to nazywa ? , do naszego okresu rozwijania . Im dalej tym lepiej …no nie ?
Co nie moze dotknac , nie moze zranic . Ale dlaczego wyobrazamy sobie milosc zawsze jako cos co bedzie ranic ? Cos co sie skonczy ? Cos co przeminie i zostawi za soba bol?
Przecierz moze byc inaczej ! Czy moze byc inaczej ? ! Nie , tak , moze …
Czym jest milosc … ? Pod wzgledem naukowym wybuchowa mieszanka , koktajlem hormonow : oxytocinu , vasopressiny , dopaminy ; i feromonow : androstenolu , androstenonu , androsteronu , androstadienonu , estratetraenolu . To chyba te glowne . Oxytocin nazywaja hormonem milosci , zwiazany jest z seksualna aktywnoscia kobiet . Vasopressin pojawia sie u mezczyzn podczas orgazmu . Dopamine to chemiczny zwiazek w mozgu , ktory powoduje , ze czujemy sie dobrze i troszczy sie oto ze nie zapominamy jesc , pic i miec seks ( w ramach zachowania gatunku oczywiscie ) . Androstenol jest produkowany w okresie dojrzewania , jest deprawatorem . Androstenon jest produktem utleniania tego pierwszego , wystepuje glownie u mezczyzn , za nim kryje sie agresja i dominancja . Trzeci stoi za dominacje bez agresji , aure bezpieczenstwa , jest katalizatorem . Androstadienon
zwieksza stopien intymnosci , komfortu , wplywa na wzrost czulosci i lagodzi PMS . Feromony naleza do grupy sterydow , alkaloidow i bialek …
Jak ladnie zapamietala , nie? Pewnie sprawdzila w internecie …znowu ucieka . Czym jest dla ciebie milosc Adela ? , no przecierz nie jest to takie trudne ! Czym jest dla ciebie ? I nie mow , ze milosc jest wielka i piekna …powiedz tak ze srodka …z serca . Przecierz masz Maxa i koty …jestes szczesliwa ? Tak , moze , nie wiem …To nie jest odpowiedz …to nie jest do cholery odpowiedz . Skup sie , wez sie w garsc …czy kochasz Maxa ? Oczywiscie , ze kocham , co za pytanie …milosc to …to … wtulic sie w jego ramie i zapomniec . Budzic sie …widziec jego usmiech i sie nie bac .
Wracac z radoscia po pracy do domu … motyle w brzuchu …
Od kiedy poznala Maxa , zmienila stosunek do zycia . Wszystko bylo wczesniej szaro – brazowo - bure , teraz nabralo koloru , sensu , ksztaltu . Tasma filmu zaczela sie toczyc , holiwodzkiego filmu , takiego z happy endem , za rogiem .
Ogladala ten nowy swiat z zadziwieniem , kazdego dnia na nowo , wwachiwala sie w niego , pila pelnymi lykami , zachlystywala sie . Ta nie znana do tad ekstaza , euforia , wiosna .
Zauwazala zielone listki na drzewach , kapiace sie w piasku wroble , radosnie dryndajacy tramwaj , modrozielone papugi w Vondel parku .
Czarowaly ja jedwabne chusty islamickich kobiet , blink blink blyszczace kolczyki hindusek , warkoczyki muzynskich dzieci i zlote zeby ich rodzicow .
Kochajac Maxa , kochala cale jego otoczenie , tlo , statystow jej milosci . Byl pierwszym mezczyzna , ktorego tak kochala , od stop do glow , od czubkow palcow do cebulek wlosow . Wszystko dookola niej bylo piekne , perfekcyjne , swietliste , uskrzydlone , jak ona sama . Przemykala rowerem po uliczkach , zaulkach , przed siebie , bez celu , tylko by poczuc wiatr we wlosach , by poznac , wchlonac wiecej tego miasta , tego cuda .
Gdy zwiedzila oost , west , centrum , zuid , przeprawiala sie promem na druga strone wody , i zapuszczala sie na odkrywanie noordu . Potem rozszerzala swe wyprawy , brzegiem Aamstel , do Amsterdamse bos , do Biljmer park .
Zakochana byla w Maxie , zakochana w sloncu , zakochana w ruchu .
Przywozila do ich domu skarby z tych podrozy .
W indyjskiej dzielnicy znalazla sklepik ogolnospozywczy z najsmaczniej przyprawiana feta z koperkiem lub migdalami i te oliwki , nadziewane papryki , … uwielbiala koperek .
W Chinatown mierzyla brokatowe sukienki i w koncu po dlugim przebieraniu kupowala paleczki do ryzu i buddyjskie dzwoneczki dla kotow . Z tego okresu ma cala kolekcje smuklych , lakowanych tajemniczymi znakami paleczek , nosila je we wlosach .
Cieszyla sie , ze dwa koscioly przerobiono na biblioteki - uczyly slowa , dwa inne na kawiarnie - przyblizaly ludzi .





Noc byla rzeska , gwiezdzista , ksiezyc reflektorem rozjasnial skrawek nieba .
Adela krecila sie niespokojnie na siedzeniu .Niby tylko siedem , osiem godzin ale dawalo jej to pozadnie w kosci . Cisza , ta uporczywa cisza , monotonnosc , stoickosc .
- mozna powiedziec stoickosc ? – zastanowila sie - co ma nuda wspolnego ze stoikami ? – bredze - skomentowala swe zagubione mysli . Automatycznie zawinela lok na palec i zaczella skrecac w sprezynke , dopiero bol ja ockna , pociagnela za mocno .
Kiedys ludzie podrozowali dorozka , te szescset , siedemset kilometrow to w ile by zrobili ?,
Kilka ,kilkanascie dni … ? Czy szlak ich nie trafial …
- jak myslisz ile by to bylo koniem …?
- He , ile by co bylo koniem ?
- No trasa Berlin – Amsterdam …ile dni by to bylo konnym zaprzegiem ?
- Nie mam zielonego pojecia …
- Myslalam nad tym czy szlak ich nie trafial w trakcie takiej podrozy ?
- Spali , jedli , rozmyslali o niebieskich migdalach , flirtowali …pamietasz w tym filmie …no jak rzesz sie on nazywa …
- Ktory ? historyczny …?
- W historycznych tez ale …no ten - spojzal szybko w boczne lusterko – ten z nowej Hong kong fali …ten z grzebykiem ..
- Wiem o ktory ci chodzi …rzeczywiscie nie nudzili sie …- usmiechnela sie .
- Zaraz mi sie przypomni …”Crouching tiger “…
- Tak , ‘ Crouching tiger , falling dragon ‘ – wykonala kung fu ruch dlonmi .
- Poza tym zatrzymywali sie na kazda noc w jakiejs romantycznej albo zatechlej oberzy . A w trakcie jazdy wygladali przez okno , gadali …krajobraz byl inny , mysle bardziej zajmujacy i oczywiscie kto umial to czytal .
- Masz racje …duzo rozmawiali , opowiadali sobie rzeczy . Teraz ta sztuka jakby juz przeminela …sztuka prowadzenia konwersacji .
- Do licha ze sztuka prowadzenia konwersacji ! To plytkie , puste , bezznaczeniowe wypluwanie elokwentnych slow , strata sliny ! Ludzie powinni zaczac sie ze soba komunikowac , przestac grac gry , nawiazywac kontakt .
- Ale ja wlasnie o tym mowilam . Ludzie nie rozmawiaja ze soba , wola wylaczyc sie przed szklanym ekranem , nie wiedza jak sie porozumiewac . Ja tez tego nie umiem , mysle .
- Przeciez komunikujesz sie ze mna …
- Tak , ale z obcymi jest mi trudno . Wiesz ludzie wychowani w erze “Big brother “
czy “Robinson eiland “nie wymieniaja ze soba doswiadczen .Wola je podejrzec z przerazajacego programu telewizyjnego .
- Najsmieszniejsze jest , ze nazywamy to “reality tv “, tak jakby ci ludzie , ktorzy w tym biora udzial na codzien tez sie tak zachowywali .
- Tak jakbysmy przez dziurke od klucza zagladali do ich zycia …
- gdyby mi ktos powiedzial dziesiec lat temu , ze cos takiego bedzie ludzi bawic … , wysmial bym go . Nie spodziewalem sie , ze ktos dobrowolnie moze uczestniczyc w “roku 1984 “Orwella .
Ucichli znowu ale teraz juz jej to nie przeszkadzalo . Myslala jak dobrze jest miec kogos , kto cie rozumie , obojetnie jak bardzo pomieszane jest w twojej glowie .
Pochodzili z dwu zupelnie odmiennych srodowisk , z innych realnosci .
Jej swiat przez dziurke od klucza pachnial woskiem do podlogi , perfumami matki , woda kolonska ojca . Jego egzotycznymi przyprawami domowych potraw , dymem fajki , ostrym zapachem mokrego psa . W jego domu sie zylo ,w jej staralo sie nie nabrudzic .
Max wpatrywal sie w migocace swiatelka samochodow .
Te przed nim byly czerwone , jak kropelki krwi . Te z naprzeciwka biale , ostro razace .
Autostrada jest organizmem czerwonych i bialych krwinek sunacych w przeciwnych kierunkach . Komorki krwi wisza luzno w plazmie . Czerwone sa male , zawieraja hemoglobine do transportu tlenu – przypominal sobie – biale sluza do obrony ,sa duze ameoboidalne . Spojzal za szybe - Wszystkie te czasteczki daza do jakiegos celu , do przystani . Tak naprawde sa jednoczesnie i czerwone i biale , tylko nasza pozycja w ich ruchu pozwala nam widziec tylko jedna ich strone . Biale - mijaja , za czerwonymi podazasz . Swiatlo i cien krzyzowaly sie przed jego nosem . Czasem oslepial go blask samochodu z przeciwka to znowu zanikal w uciszajacych ciemnosciach .
Adela liczyla gwiazdy , tutaj w pustkowiu bylo ich wiele wiecej niz w miescie .
Im czarniejsza noc tym piekniejszy widok . Nie znala sie niestety na gwiazdozbiorach .
Max probowal ja nauczyc ale jedyne co zapamietala to ‘ wielki woz ‘. Byl prosty , logiczny .
Inne trzebabylo sobie wyobrazic . Maxa ojciec uwielbial je obserwowac . Od niego sie nauczyl , przesiadujac wieczorami , zwykle w niedziele w ogrodzie u dziadkow , przy czekoladowym mleku z luneta . Luneta w Lunette …
- A a a , a a a , byly sobie kotki dwa , a a a , a a a , szarobure , szarobure obydwa – przypomniala jej sie kolysanka z jednego z cudownych filmow starego kina - wiec spij kochanie gwiazdke z nieba chcesz dostaniesz …, wiec spij gdy noca wszystkie gwiazdy swieca i migoca …- zapadala powoli w drzemke …
Wielkie jak wierzowce choinki przemknelly za ich oknami . Smieszne , nigdy nie zauwazyl , ze choinki moga byc wielkosci budynkow . Moze dlatego , ze w hollandii nie sa …?
Wyobrazil sobie zielony mur choinek z jasnymi kwadratami okien , z kregoslupami korytazy , a na placach zabaw szary asfalt i ozdobnie poustawiane pudelka od zapalek betonowych blokow . A moze wierzowce by zniknelly ? Ciekawe dlaczego nikt nie zbudowal jeszcze bloku w
ksztalcie choinki …?
- co sadzisz o wierzowcu choince ? - zwrocil sie w strone Adeli . Nie odpowiadala , rzucil szybko okiem w jej kierunku . Przytulona do oparcia fotela oddychala rownomiernie , jej czolo bylo gladkie , rece zlozone na welurowych spodniach . Wrocil wzrokiem do drogi .
Dobrze jej w zielonym , pomyslal , spi tak spokojnie …Podkrecil nieznacznie ogrzewanie , nie za wiele , bo inaczej sam zrobi sie tez senny . Skoncentrowal sie na migajacych przed nim punkcikach .
Snila jej sie Warszawa , nie wiedziala dlaczego wlasnie to zapomniane miasto , ale byla to napewno Warszawa . Centrum sztuki wspolczesnej, zamek na gorze , noc …Wspinala sie nieskonczona iloscia schodow , braklo jej tchu , parla do gory , byl nieosiagalny , daleki , kazdy krok jakby ja bardziej oddalal od celu niz przyblizal …jednak nie mogla przestac isc do przodu . Nowy obraz , odrapana ubikacja , chyba jakiejs warszawskiej kawiarni , na scianie napis ‘patriarchat zgona i orzel i wrona ‘, papier toaletowy z niebieskimi stokrotkami …
Nie ma czasu na zastanowienie sie , znowu jest na schodach … patriarchat zgona …- powtarza w myslach . Schody sie koncza , wchodzi , nie …wlatuje do budynku …., ma skrzydla ! Lata od przedmiotu do przedmiotu …przefruwa obok ‘zaczarowanej szafy ‘, laduje przy ‘portrecie zbiorowym ‘ z uwaga oglada zwiazane sruba twarze , profil pokolenia .
Leci , nad ‘ korytarzem dwoch banalnosci ‘. Pod nia podlozne stoly z tekstami i krzesla z nazwiskiem …za szybko , za szybko …udaje jej sie przeczytac tylko dwa zdania …
“Nacjonalizm to choroba dziecieca , to odra ludzkosci “- na oparciu krzesla podpisane Albert Einstein . Pare miejsc dalej uchwyca mysl Hitlera - “ja uwalniam ludzi od chimery zwanej sumieniem “
I skrzydla juz niosa ja znowu do …co to jest , kino trojwymiarowe …? Tak …przez chwile plywa z rekinami w niezmierzonych blekitach , przesuwa sie obok nich , ociera o ich sliskie ciala …z rekinami ?! - w snach wszystko jest mozliwe – znowu zamek ujazdowski… orkiestra reprezentacyjna polskiej armi prezentuje bron i maszeruje na golasa spiewajac
‘raz dwa lewa …’ I znowu zmiana , czarne skrzydla , zauwazyla katem oka , ze sa czarne przenosza ja w nastepne miejsce . To chyba tramwaj …tak to tramwaj …ale jakis taki nie polski …oczywiscie ze nie ! Jest w Amsterdamie …na plastikowym siedzeniu wyskrobane nozykiem RMS - Republik Maluku Selatan . I leci dalej …jest w parku …w Lazienkach ?
Tak …w Lazienkach , widzi w dole pod soba amfiteatr , nad nia lagodnie przyswieca rozek ksiezyca . Wyremontowali teatr na wodzie , przebiega jej przez glowe , przepiekny , krolewski paw wydaje na jej widok swoj rozdzierajacy okrzyk . Jakby ja przed czyms ostrzegal , pod nia wiruja kolorowe liscie …zlota polska jesien .
Nie mam hamulcow … ! Jak moge sie zatrzymac …!!! Za szybko ! Za szybko ! Jakie jest tym razem chaslo ? - RMS ! - wykrzykuje cala piersia i cisza ,lezy na trawie wdychajac jej swiezo skoszony zapach , obok niej tomik , swieci slonce , nie moze odczytac tytulu … wiec to nie o tytul chodzi . Otwiera ksiazke na chybil trafil , posrod kartek lezy zasuszona niezapominajka …
Przygladal sie drodze ...mijali blyszczace auta , zakurzone auta , stare auta i nowe auta .
Drogie , nowobogackie samochody i na ostatnim wydechu jadace , uzywane z drugiej czy trzeciej reki ,sto tysiecy razy naprawiane wraki . Wielgasne bryki i malenkie blaszane pudeleczka . Czasem myslal , ze niektóre poruszaja się bardziej sila woli kierowcow niż napedem silnika . A kierowcy mieli wystarczajaco sily woli by dusza napawic ich rozpadajace się metalowe puszki i przydac im skrzydel . Spojrzmy na ich wlasna dume , jasnoniebieski , podluzny citroen starej daty , pamietajacy zapewne lepsze czasy . Adeli citroen kojazyl się z motylami cytrynowkami



Kim jestesmy, rozmyslal Max, ktorejs nocy, nie mogac zasnac, gdy rozbudzony odruchowo wyszukal reka zwinietego u jego boku w klebuszek kota. Spiace zwierzatko zaczelo radosnie grzechotac, mruczac swoja monotonna ciepla mantre. Adela lezala u jego drugiego boku, przytulona do sciany posapujac cichutko, jej rowny, spokojny oddech lekko poruszal jej skamieniale snem cialo.
Mysli Maxa krazyly na oslep jak nocne motyle przygnane swiatlem swieczki.
Kim jestem????, slowo ja zaklulo go lekko w piers swoim spiczastym ostrzem...
Jestem czlowiekiem, pol holendrem, pol molukanczykiem, a może odwrotnie?, pol molukanczykiem, pol holendrem...probowal upozadkowac chaos, nadac mu etykietki, obdarzyc nazwa, zaszeregowac...Jestem weterynarzem, pracuje ze zwierzetami, bzdura..bzdura...bzdura...to nie jest kim jestem, to jest co robie...
Przypomniala mu się historia opowiedziana kiedys przez ojca ...daleka, smuutna historia o skorpionach wedrujacych do ognia. Zdarzylo się to gdy jeszcze był dzieckiem, w ich wiosce na Ambon...siedzial z matka przy ognisku, ojca nie było, był na wojnie. Siedzieli w milczeniu, wpatrzeni w ogien. Wokol