środa, 29 lutego 2012

Indie:100 milionów ludzi wzięło udział w strajku generalnym


27 lutego w Indiach miał miejsce strajk generalny, w którym wzięło udział ok. 100 000 000 pracowników/-czek (według szacunkowych danych portalu Libcom.org), zatrudnionych w różnych sektorach i branżach, domagających się między innymi ustalenia krajowej płacy minimalnej oraz gwarancji zatrudnienia. Na 24 godziny prace wstrzymały kopalnie, porty i doki, kolej i lotniska i sektor energetyczny, a sektor bankowy został całkowicie wyłączony. Nie funkcjonował transport drogowy.

W ciągu ostatnich miesięcy rosła fala żywiołowych demonstracji w Indiach. M.in. protestujący domagają się uznania praw związkowych w branży motoryzacyjnej. (W fabryce Hyundaia doszło do dwudniowej okupacji fabryki.) W Air India doszło do dzikiego strajku personelu pokładowego, a pracownicy firm telekomunikacyjnych i górnicy strajkowali przeciw planom prywatyzacyjnym. Do strajku generalnego przyłączyło się kilkanaście central związkowych.

Najważniejsze z żądań strajkujących dotyczyły zrównania praw przysługujących pracownikom/-czkom tymczasowym z uprawnieniami jakie posiadają osoby zatrudnione na umowy o pracę, podniesienia płacy minimalnej i ustanowienia jej na poziomie krajowym, zaprzestania ataków na związki zawodowe, utworzenia krajowego funduszu ubezpieczeń społecznych, podwyżek emerytur oraz zwalczania korupcji.

Przeciwko strajkowi skierowano znaczne siły policyjne, blisko 100 osób zostało aresztowanych za "utrudnianie ruchu drogowego". W ostatnich miesiącach następuje intensyfikacja działalności ruchu pracowniczego w Indiach, drugim po Chinach najludniejszym kraju na świecie, zaliczanym do grupy krajów rozwijających się o rosnącym potencjale gospodarczym i wciąż ogromnych nierównościach społecznych.

Za: lewica.pl, za libcom.org,cia.media.pl


wtorek, 28 lutego 2012

Waterproof film o tym jakie zagrożenia niesie wydobycie gazu łupkowego



z http://butelkiikamienie.blogspot.com
Waterproof 

Rzeczowy film o tym jakie zagrożenia niesie wydobycie gazu łupkowego w naszym kraju.
Film szeroko omawia takie zagadnienia jak przyznawanie koncesji na wydobycie, szczelinowanie (fracking), zagrożenia środowiskowe, PR koncernów wydobywczych i prowydobywcza kampania. Warto zobaczyć co nas czeka w najbliższej przyszłości.

czwartek, 23 lutego 2012

Oświadczenie organizatorów akcji Jedzenie Zamiast Bomb w Gdańsku

Oświadczenie ws. zakazu zgromadzenia publicznego w dniu 29 stycznia 2012 roku

W związku z licznymi manipulacjami zawartymi w informacjach rozpowszechnianych przez pracowników Urzędu Miejskiego w Gdańsku oraz Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, oświadczamy że:

1. Akcja “Jedzenie Zamiast Bomb” jest prowadzona przez gdańskie środowiska anarchistyczne w każdą zimę nieprzerwanie od ponad 10 lat. Polega ona na cotygodniowym rozdawaniu bezpłatnych wegetariańskich posiłków potrzebującym, jednak jej podstawowym założeniem nie jest działalność charytatywna, lecz polityczny protest wobec polityki władz trwoniących publiczne pieniądze m.in. na wojny i zbrojenia, kosztem wydatków na rozwiązywanie realnych problemów społecznych. W obecnym sezonie zimowym wydawanie posiłków przenieśliśmy spod Dworca PKP na Długi Targ, a za główny cel protestów obraliśmy antyspołeczną politykę władz miasta Gdańska na czele z prezydentem Pawłem Adamowiczem. Sprzeciwiamy się regularnym podwyżkom opłat dla mieszkańców (m.in. czynszów, wody czy biletów komunikacji miejskiej) oraz likwidacji miejskich instytucji publicznych (np. szkół), w sytuacji gdy władze miasta trwonią setki milionów złotych na niepotrzebne, niedochodowe i nieakceptowane przez mieszkańców inwestycje.

2. Co tydzień z naszej pomocy korzysta kilkadziesiąt osób, zarówno bezdomnych, jak i innych mieszkańców Gdańska, których nie stać na zapewnienie sobie w inny sposób pełnowartościowego, ciepłego posiłku. W czasie trwania akcji wywieszamy transparenty, rozdajemy przechodniom ulotki opisujące sytuację w mieście (dla turystów mamy ulotki w trzech językach), a zainteresowanym tłumaczymy na czym polega nasza akcja. W ostatnich kilku tygodniach zbieraliśmy również podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego. Nasze cotygodniowe akcje są każdorazowo rejestrowane jako zgromadzenia publiczne w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. Rejestracji dokonuje osoba prywatna, gdyż inicjatywa „Jedzenie Zamiast Bomb” nie jest stowarzyszeniem ani żadną inną formalną organizacją. Na pierwsze rozdawanie posiłków w obecnym sezonie zimowym, Urząd Miejski przysłał swojego przedstawiciela, który obserwował całą akcję oraz notował treść wywieszonych przez nas transparentów. Należy więc uznać, że Urząd Miejski już od grudnia 2011 roku dysponował pełną wiedzą na temat charakteru naszych zgromadzeń.

3. W piątek 27 stycznia, na 10 minut przed końcem pracy Urzędu Miejskiego, organizator zgromadzenia otrzymał wiadomość email z treścią decyzji o zakazie przeprowadzenia zgromadzenia w dniu 29 stycznia (zgromadzenie zgłoszono do UM dnia 12 stycznia). W uzasadnieniu napisano, że zgromadzenie nie może się odbyć z powodu konieczności zapewnienia bezpieczeństwa dla mającego się odbyć w tym samym czasie zamknięcia „Obchodów Roku Jana Heweliusza 2011”, w tym (cytat) „gry planszowej, która wymaga zajęcia powierzchni o wymiarze 100m2” (ulica Długi Targ w Gdańsku ma powierzchnię około 6,000m2). W obliczu tak absurdalnego uzasadnienia oraz wydania decyzji o zakazie po ustawowym terminie 3 dni od zgłoszenia zgromadzenia, aktywiści postanowili zignorować zakaz i przeprowadzić akcję w tym samym miejscu i w takiej samej formie, w jakiej odbywa się ona co tydzień. Następnie dnia 1 lutego organizator zgromadzenia złożył odwołanie od decyzji UM do Wojewody Pomorskiego (osobiście w biurze podawczym Urzędu Wojewódzkiego).

4. Zgodnie z ustawą Wojewoda miał obowiązek rozpatrzyć odwołanie w ciągu trzech dni od jego złożenia. Kiedy 13 lutego organizator wciąż nie otrzymał żadnej odpowiedzi na złożone odwołanie, ponownie udał się do Urzędu Wojewódzkiego, gdzie otrzymał pisemną decyzję o „niedopuszczalności odwołania od decyzji o zakazie zgromadzenia”. Za uzasadnienie podano fakt, że odwołanie złożono za wcześnie – na jeden dzień przed otrzymaniem decyzji pocztą – co zdaniem urzędników nie pozwalało stwierdzić, czy osoba odwołująca się od decyzji decyzję tą otrzymała.Należy zaznaczyć, że z wydaniem decyzji o niedopuszczalności odwołania Urząd Wojewódzki zwlekał do momentu, gdy minął ustawowy termin na odwołanie.

5. W związku z powyższymi okolicznościami, całą sprawę traktujemy jako nieudolną próbę zamiecenia pod dywan faktu, że prezydent Paweł Adamowicz po raz kolejny w sposób bezprawny i bezczelny próbuje zakazywać zgromadzeń publicznych, które stanowią zagrożenie dla jego medialnego wizerunku i dobrego samopoczucia. Największy wywieszany podczas akcji JZB transparent ma treść „BUDYŃ SZKODZI!” i podejrzewamy, że to właśnie on – razem z widokiem głodnych i bezdomnych osób na reprezentacyjnym placu „miasta wolności i solidarności” – stanowił główną przyczynę zakazania nam przeprowadzenia protestu. Paweł Adamowicz nie życzył sobie takich widoków podczas uroczystości ze swoim udziałem.

6. W dniu dzisiejszym wysłaliśmy do Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku wniosek o przywrócenie terminu na złożenie odwołania od decyzji o zakazie zgromadzenia, z uwagi na uprzednią decyzję wojewody, która w praktyce odebrała nam możliwość złożenia odwołania w terminie – wniosek ten jest naszą propozycją w stosunku do wojewody, która umożliwi mu wyjście z twarzą z zaistniałej sytuacji. Chcemy skorzystać z naszego prawa do odwołania od decyzji o zakazie zgromadzenia, aby ostatecznie to sąd mógł orzec o tym, czy gdańskie władze mogą pod byle pretekstem i bez dochowania ustawowych terminów odbierać obywatelom prawo do gromadzenia się. W przypadku jeśli prawo do odwołania zostanie nam odebrane, złożymy pozew przeciwko władzom Gdańska do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, dotyczący złamania Artykułu 11 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, mówiącego o wolności zgromadzeń.

Apelujemy do mediów, szczególnie tych odwołujących się do idei obywatelskiej kontroli działań władz publicznych, o nagłośnienie i monitorowanie tej sprawy. Dotyczy ona nie tylko ciepłej zupy dla osób potrzebujących, czy interpretacji zawiłych przepisów prawnych, ale przede wszystkim fundamentalnego prawa obywateli do publicznego protestu, również (i w szczególności) w sytuacjach, kiedy takie protesty są władzy nie na rękę.

Kolektyw „Jedzenie Zamiast Bomb” Gdańsk


poniedziałek, 20 lutego 2012

Food Not Bombs - podejmijmy akcję polityczną zamiast charytatywnej

Nad publikacją przemyśleń w temacie „Jedzenie Zamiast Bomb” zastanawiałem się od dłuższego czasu, jednak to tekst z „Wyborczej” i reakcja polskich najemników (czyt. wojska polskiego) na komentarze w Internecie na ich temat, sprowadziły ostateczną reakcje i próbę rozprawy z ideologicznym podłożem akcji Jedzenie Zamiast Bomb.
Sama akcja odbywa się w wielu miastach Polski od kliku, przez kilkanaście do kilkudziesięciu lat. Polega ona – po krótce - na rozdawaniu (głównie w okresie zimowym – choć nie tylko) ciepłych wegetariańskich posiłków osobom potrzebującym.

Do tej pory także zaobserwowałem osobiście (jak pewnie również wielu z was), że cała akcja cieszy się dobrym odbiorem wśród społeczeństwa, przyciąga uwagę, tworzy (o ile możemy o takowym w ogóle mówić) pozytywny PR dla ‘ruchu’. 

Jak natomiast sama akcja wygląda od strony, która jest równie ważna jak dokarmianie głodnych ludzi – tj. tej politycznej? Otóż wg mnie nie wygląda. Dlaczego skoro akcja odbywa się w tak wielu miejscach w kraju i ma tak pozytywny wydźwięk, nie dodać mocnego akcentu na to, dlaczego właściwie się odbywa i na czym opiera? Brak jest informacji o ruchu anty wojennym, dla którego, mimo odwołania przymusowego poboru, pozostaje wciąż wiele do zrobienia. Wojsko polskie wciąż odbywa „misję” choćby w Iraku czy Afganistanie pozbawiając nierzadko życia cywilów i dzieci, prowadząc wojnę zaczepną z pieniędzy podatników – czyli nas wszystkich.
Chciałbym się mylić, bo nie docierają do mnie osobiście informacje z wszystkich ośrodków organizujących akcję, ale nie słyszałem (prócz paru wyjątków), żeby pracowano nad jakimiś ulotkami* informującymi o stanie wojny i okupacji jaką prowadzi państwo polskie, aby informowano w jakikolwiek sposób (plakaty, banery) o podłożu całej akcji i celu jej organizacji.

Można by dzięki temu informować o wspomnianym wcześniej i tak skandalicznym posunięciu jak skarżenie internautów za rzekomo obrażające najemników komentarze, czy choćby o tym jak duże i nie potrzebne są to wydatki. Statystyki mówią, że społeczeństwo polskie jest za wycofaniem wojsk z Afganistanu, co więc powoduje że ten potencjał pozostaje niewykorzystany? Czym w końcu staje się ta akcja jak nie charytatywną szopką i poczuciem spełnionej – o ironio – misji wobec słabszych.

 Food Not Bombs

Parę pomysłów na rozwinięcie akcji:

- Skoro z akcji zostają resztki jedzenia, obierki itp. to może warto by zbić koryto i nakarmić tym świnie** – z urzędu miasta, ot mały performance.

- Informacje lokalne i ze świata - o likwidacji szkolnych stołówek, podnoszeniu cen za obiady w szkołach czy wydatkach na nowe zbrojenia, których nie brakuje w ostatnim czasie.

- Jeśli w mieście działa kooperatywa spożywcza to na pewno warto by przekazywać informacje o tym ludziom, którzy niejednokrotnie przychodzą na akcję po jedzenie, bo ich dochody nie pozwalają na przyrządzanie normalnych posiłków, nie tylko ludzie bezdomni.

Moja myśl przewodnia w temacie jest taka, że skoro już coś robimy – co nieźle nam swoją drogą wychodzi - to róbmy to dobrze.

** Należą się przeprosiny dla zwierzątek za porównanie
* Poniżej prezentuję tylko przykładowy tekst takiej ulotki która rozdawana była podczas akcji w Gliwicach:

Jedzenie Zamiast Bomb ( Food Not Bombs ) jest oddolną inicjatywą społeczną, która rozdając potrzebującym darmowe, wegetariańskie posiłki usiłuje zwrócić uwagę na politykę władzy wobec własnych obywateli, oraz niesprawiedliwą dystrybucję podstawowych dóbr materialnych.

Obecnie 826 milionów ludzi na świecie cierpi z powodu głodu i niedożywienia - z czego 792 miliony w krajach rozwijających się oraz 34 miliony w krajach uprzemysłowionych. 2 miliardy ludzi (czyli 1/3 populacji) nie dysponuje dostateczną ilością pożywienia. Gdyby zebrać wszystkich głodujących na świecie, zaludniliby cały kontynent, a liczba jego mieszkańców byłaby większa od ludności Ameryki Północnej i Europy Zachodniej razem wziętych.

3 miliardy ludzi na świecie usiłuje przeżyć za 2 dolary dziennie. Blisko 1/4 ludzi - 1,3 miliarda - żyje za mniej niż 1 dolar dziennie. Tymczasem aktywa 358 miliarderów przewyższają łączne dochody roczne krajów, które zamieszkuje 45% ludności świata. Suma aktywów trzech najbogatszych ludzi świata jest większa, niż łączny PKB wszystkich krajów najmniej rozwiniętych.

Tymczasem światowe wydatki na zbrojenia rosną, pomimo kryzysu gospodarczego. W 2010 roku osiągnęły rekordową sumę 1,6 biliona dolarów. Stany Zjednoczone zanotowały wzrost wydatków o 2,8 procenta do 698 miliardów dolarów. Jest to wynik prowadzenia kosztownych operacji militarnych w Afganistanie i Iraku.
Za cenę jednego pocisku rakietowego szkoła pełna głodnych dzieci mogłaby przez 5 lat wydawać codzienny posiłek południowy, a za cenę dziesięciu bombowców Stealth, lub dwudniowe światowe wydatki na cele wojskowe można było uniknąć śmierci ponad 100 milionów dzieci.

W Polsce z powodu skrajnego ubóstwa cierpi około 2 milionów osób. Ich dochody nie pozwalają na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Kolejne 5 milionów zmaga się z trudnymi warunkami życiowymi. W roku 2010 dożywiania wymagało ponad 130 tysięcy dzieci. Z takim wynikiem Polska plasuje się na trzecim miejscu w Unii Europejskiej za Bułgarią i Rumunią.

Tymczasem w 2011r. na wykonanie zadań związanych z obronnością kraju zaplanowano 27 mld. złotych, natomiast według szacunków Federacji Polskich Banków Żywności w Polsce marnuje się rocznie 9 mln ton jedzenia!

80 procent głodujących na świecie dzieci żyje w krajach, gdzie istnieje nadwyżka produkowanej żywności, produkowanej niestety dla zwierząt, które zostaną zjedzone przez zaledwie 480 milionów ludzi z krajów bogatych. Do takiego stanu rzeczy przyczynia się przede wszystkim niewyobrażalne marnotrawstwo pokarmu roślinnego, z którego "produkuje się" mięso. Aby otrzymać 1kg mięsa, hodowane zwierzę musi zjeść prawie 10 kg paszy lub innego pokarmu roślinnego. Stąd blisko 90% upraw na świecie (w tym obszary pastwisk) przeznaczonych jest na produkcję pokarmu dla zwierząt!

Tak więc to nie brak żywności, ale miliardy przeznaczane corocznie na zbrojenia oraz nieekonomiczna dieta mięsna są głównymi powodami głodu i niedożywienia. Powyższe dane świadczą o ignorancji rządów na całym świecie względem potrzeb swoich obywateli, napędzając lobby wszelkich koncernów kontynuują politykę wykluczenia wobec potrzebujących.

Nie możemy dłużej akceptować tego stanu rzeczy, JEDZENIE ZAMIAST BOMB!

czwartek, 16 lutego 2012

Konkurs Najgorsi Pracodawcy 2011


Związek Syndykalistów Polski organizuje po raz czwarty konkurs na najgorszych pracodawców roku. Konkurs ten jest odpowiedzią na przeprowadzane co roku konkursy na "najlepszych" pracodawców.

ZSP oczekuje na zgłoszenia kandydatów do tytułu "Najgorszego pracodawcy roku 2011" do 1 marca 2012. Zwycięzca konkursu dostaje od związku certyfikat oraz darmowe porady, jak polepszyć warunki pracy w firmie.

Zgłoszenia prosimy przesyłać na adres: konkurs@najgorsipracodawcy.pl lub przez formularz na stronie konkursu Najgorsi Pracodawcy.

Ściągnij plakat do drukowania! A4 | A3

Demokracja bezpośrednia w Egipcie

Nie tylko kontynuacja rewolucji Egipt żyje czyli rewolta przeciw dyktaturze armii i policji oraz antyrządowymi masowymi demonstracjami, co można by określić mianem powstania. Tak rewolta się nie skończyła, gdyż wciąż plac Tahrir jest okupowany przez demonstrujących oraz wciąż protesty nie ustają. Ludzie się nie poddają. Wiem to z drugiej reki, co tez pokazywane jest na niektórych kanałach telewizyjnych.

Demokracja bezpośrednia, okazuje się, istnieje tu od dłuższego czasu w niektórych wioskach czy miasteczkach. Opisze czytelnikom i czytelniczkom, demokracje bezpośrednia na przykładzie miasteczka/wioski Qurna na Zachodnim Brzegu miasta Luxor, oddalonej o 500 km na południe od Kairu w Egipcie.

Od 8 dni przebywam na Zachodnim Brzegu rzeki Nil, dzięki czemu mam okazje poznać ludzi, cale ich rodziny. Zachodni Brzeg tym się rożni od Wschodniego Brzegu, gdzie mieści się miasto Luxor, ze jest spokojniejsze i mniej komercyjne. Obydwa brzegi bogate są w pozostałości starożytnych cywilizacji, lecz na wschodnim Brzegu lokalni ludzie inaczej traktują przybysza spoza Egiptu, którzy otwarci są na wzajemny kontakt międzyludzki, a i nie jest widoczny chaos na ulicy w postaci hałaśliwych silników samochodów oraz motorów czy nieustannego trąbienia kierowców. Dzięki temu można się odprężyć.

Pierwsze noce spałem przy drogach pomiędzy polami i kanałami. Mając jeszcze w pamięci mój wypad rowerowy na północ od Kairu oraz sam Luxor i Kair, gdzie ludzie nie dadzą spokoju widząc człowieka spoza Egiptu, co ma pozytywne jak i negatywne strony, tu ludzie ukazali mi dobre serce zapraszając do siebie do domostw. Skorzystałem z kilku zaprosin i gościny udostępnienia mi miejsca na nocleg jak i poczęstunku jedzenia, o dziwo zawsze wegańskiego, czy to ze względu na szacunek do mojego sposobu żywienia czy spowodowane brakiem pieniędzy na droższe mięso oraz nie częstym zabijaniem zwierząt hodowanych na tzw. wolnym biegu (podobnie miałem w Maroku, często w Turcji, Jordanii, Libanie oraz Palestynie).

Jedna z osób oferujących mi miejsce noclegu był dyrektor szkoły gimnazjum, z którego gościny skorzystałem. Tym miejscem okazała się wspólna przestrzeń dla rodziny jak i gości, w czasie spotkań rodzinnych czy rożnych świąt. Bezinteresowność mieszkających tu ludzi wzbudziła u mnie ogromy szacunek. Od samego początku w mieście Qurna jak i okolicznych wioskach organizowałem mieszkańcom pokazy tańca z ogniem czy pokaz wielkich baniek mydlanych na podwórzach domostw, czy na tutejszych imprezach również bezinteresownie. W szkole zorganizowałem pokazy oraz pomalowałem boisko do siatkówki wraz z innym podróżnikiem rowerzysta z Polski, gdzie zorganizowaliśmy mecz siatkówki. Bezinteresowność oraz pomoc wzajemna bez narzucania woli jest tutaj bardzo dobrze widoczna.

Qurna zamieszkana jest przez 4 wielkie rodziny. Tutaj częste są małżeństwa miedzy kuzynami i kuzynkami. Dzisiaj dzięki rodzinnemu spotkaniu członków rodziny przybyłych z odległych zakątków Egiptu, którzy rozjechali się wyjeżdżając z rodzimego miejsca zamieszkania jakim jest Qurna, miałem okazje wysłuchać dzięki dobrej angielszczyźnie brata dyrektora, podróżnika, jak funkcjonuje Qurna.

Wracamy do tematu demokracji bezpośredniej, a mianowicie do podejmowania decyzji tutaj. Każda rodzina ma zgromadzenia w czasie których podejmują decyzje, które dotyczą ich samych, decyzje które wpłyną na cala społeczność rodzinna. Rodzina, z którą przebywam, zamieszkuje część Qurny zwana Naja (polska wymowa Nadza).

Rodzina spotyka się na zgromadzeniu we wspólnej przestrzeni domostwa, gdzie miałem udostępniony nocleg. Decyzje podejmowane są na zasadzie konsensusu. Ta, jak i każda pozostała rodzina ma swojego przedstawiciela. Jeśli decyzja odnosi się nie tylko do jednego środowiska rodzinnego oraz miejsca zamieszkania, a dotyczy całej Qurny, to każda rodzina po wypracowaniu konsensu wysyła swojego przedstawiciela. Przedstawiciel rodziny nie ma żadnej władzy, a tylko przekazuje podjęta wspólna decyzje by dogadać się w sprawie dyskutowanego problemu. Przedstawicielowi powierzone jest zaufanie i często może zająć się niektórymi mniejszymi problemami sam, lecz jeśli tylko okaże się ze decyzja nie odpowiada komuś, wtedy zwołuje się zgromadzenie, a również sam przedstawiciel może zostać zmieniony natychmiastowo. Przedstawiciel wybierany jest również za pomocą konsensusu, a następnie utrzymuje przedstawicielstwo na tak długo jak spełnia swoja funkcje. Taki system podejmowania decyzji trwa tutaj od kilu pokoleń, i jak mój rozmówca zapewnia, wiele miejscowości oraz wiosek funkcjonuje na tych samych zasadach/warunkach.

Spotkania rodzinne czy inne festyny opłacane są wspólnie na zasadzie składki, której wysokość zależy od tego ile w stanie jest dana osoba zapłacić, a może to być przysłowiowy grosik. Na przykład dzisiejszy zjazd rodzinny, wspomnianej rodziny goszczacej mnie, został oddolnie zorganizowany bez udziału jakichkolwiek władz ani wsparcia instytucji, a tylko i wyłącznie dzięki własnym składkom. Oczywiście pieniądze pokrywają wydatki na rzeczy czy produkty, które wymagały zakupienia, gdyż wiele zostało ofiarowane z plonów ziemi uprawianej rękoma członków rodziny lub własnym wkładem pracy. Takie spotkania czy święta nie mają charakteru zdobycia zysku pieniężnego.

Ciekawe jest także rozstrzyganie sporów w Egipcie oraz innych krajach w których podróżowałem i przebywałem w domostwach lokalnych ludzi, takich jak Jordania czy Palestyna. Tak jak w opisanej rodzinie w miasteczku Qurna, tak i tam w wielu miejscach rozstrzygniecie sporu odbywa się za pomocą porozumienia stron bez uczestnictwa władzy państwowej (instytucji policji czy sądów), lecz przedstawiciela rodziny, gdzie szejk może być użyty jako mediator. Jeśli problem ma podłoże kryminalne lub okazanie braku szacunku np. w przypadku napadnięcia, spowodowania śmierci w wyniku jego lub wypadku nieumyślnym, to strony dogadują się w sprawie rekompensaty straty członka rodziny czy jakiejś własnoręcznie wypracowanej przynależności. Poszkodowany czy poszkodowani wchodzą na drogę sadowa, dopiero wtedy, kiedy nie da się dojść do porozumienia, lub wymierzają sprawiedliwość samemu według własnego uznania.

wtorek, 14 lutego 2012

Bułgaria wycofa podpis pod umową ACTA

z www.wolnemedia.net

thumb
Media twierdzą, że Premier Bułgarii, Bojko Borysow wycofa swój podpis pod umową handlową ACTA dotyczącą zwalczania obrotu towarami podrabianymi. Jako pierwsza tą informacje podała telewizja bułgarska, powołując się na anonimowe źródła rządowe.

Według telewizji, do tego kroku premiera Bojko Borysowa skłoniła skala sobotnich protestów przeciw ACTA w 17 miastach bułgarskich. W Sofii, według różnych źródeł, w protestach uczestniczyło od 5 do 7 tys. osób. Podstawowym żądaniem protestujących było właśnie wycofanie podpisu pod dokumentem. Decyzję o podpisaniu ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement) w styczniu podjęto w Bułgarii bez konsultacji.

Na najpopularniejszych bułgarskich stronach internetowych, z których można ściągać za darmo filmy i muzykę, w poniedziałek pojawiło się wideo grupy Anonymous, przestrzegające bułgarskie władze przed próbami manipulowania protestującymi przeciw ACTA. „Sobotni protest był pokojowy. Więcej protestów nie będzie. Następne kroki będą inne, (…) jesteśmy pewni, że nie spodobają się władzom. Dajemy wam szanse wycofania się z porozumienia” – głosi wezwanie.

Dotychczas grupa Anonymous nie atakowała internetowych stron bułgarskich instytucji. Włamała się jedynie na strony organizacji, broniącej praw autorskich, która publicznie zaaprobowała podpisanie ACTA przez Bułgarię.

Opracowanie: Fiatowiec
Na podstawie: PAP
Źródło: Nowy Ekran

Drezno: Skuteczna blokada marszu neo-nazistów


Około 13 tys. osób wzięło udział w blokadzie marszu neo-nazistów Dreznie w dniu 13 lutego. Data marszu jest związana z datą rozpoczęcia nalotów dywanowych na miasto przez brytyjskie lotnictwo. Choć naloty były z pewnością zbrodnią wojenną przeciwko ludności miasta, uczestnicy blokady nie godzą się na wykorzystywanie tej daty przez organizacje wprost odwołujące się do idei nazistowskich.

Marsz neo-nazistów zebrał jedynie około 1600 osób. Już na dworcu kolejowym czekała na nich duża grupa przeciwników blokujących trasę przemarszu. W tej sytuacji, policja postanowiła poinformować neo-nazistów, że ich marsz się nie może odbyć, w obawie przed zamieszkami, które w zeszłym roku spowodowały obrażenia u około 100 policjantów. Po usunięciu neo-nazistów z miasta, odbyły się oficjalne uroczystości upamiętniające ofiary bombardowania.

Kolejna próba marszu neo-nazistów i kolejne blokady są zapowiedziane na 18 lutego.

Monsanto winne zatrucia chemikaliami


Amerykański koncern biotechnologiczny Monsanto jest winien zatruciu francuskiego rolnika środkiem chwastobójczym - uznał sąd w Lyonie. Orzeczenie otwiera Paulowi Francois do ubiegania się o odszkodowanie od wielkiej firmy zajmującej się produkcją między innymi roślin zmodyfikowanych genetycznie. To pierwsza taka sprawa we Francji. Koncern chce się jeszcze odwołać.

- Monsanto jest odpowiedzialne za uszczerbek, jaki Paul Francois poniósł na zdrowiu, nawdychawszy się Lasso, produktu tej firmy - głosi wyrok sądu, który uznał, że w konsekwencji Monsanto powinno wypłacić rolnikowi odszkodowanie. Jego wysokość zostanie ustalona w drodze ekspertyzy medycznej.

46-letni Francois, uprawiający zboże, w kwietniu 2004 roku nawdychał się produkowanego przez Monstanto preparatu Lasso, kiedy czyścił zbiornik urządzenia do oprysku. W rezultacie zapadł na zdrowiu i miał problemy neurologiczne, które wymagały kilkakrotnych pobytów w szpitalu. We włosach i moczu farmera w rok od czasu, kiedy czyścił zbiornik, znaleziono ślady chemikaliów użytych w produkcji Lasso. Francois stosował produkt koncernu na kilku hektarach z posiadanych 400. Twierdzi, że Monsanto nie wyszczególniło w prawidłowy sposób składników preparatu na etykiecie.

Trzy lata później Francois, który został rzecznikiem ofiar pestycydów, uzyskał uznanie przez sąd swoich dolegliwości za chorobę zawodową. Wniósł też pozew przeciwko Monsanto. Francois obwiniał również koncern za kontynuowanie sprzedaży preparatu, zabronionego wówczas już w Belgii, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Stosowanie Lasso zakazane zostało we Francji dopiero w 2007 roku.

We Francji przeciwko Monsanto toczy się kilka procesów.

Francuski rząd stara się o zakaz dla genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON 810, której ziarno do zasiewu produkuje Monsanto. Odmiana 810 jest jedyną, na jaką koncern uzyskał zgodę w Unii Europejskiej.

źrodło: tvn24.pl

Otwórz swe serce w Dzień zakochanych !!!

Szczególnie druga piosenka jest o miłości

Wierzę , że miłość jeśli jest prawdziwa nie ogranicza się jedynie do zaspokajania własnych pragnień, lecz rozszerza się do drugiej osoby, potem do rodziny, a w końcu też do innych ludzi, zwierząt, roślin , Matki Ziemi, i całego wszechświata. Oczywiście tak jak wszelkie zmiany, by uczynić je prawdziwszymi i mocniejszymi, musimy zacząć od siebie. Czyli najpierw musimy się nauczyć kochać samych siebie. By to osiągnąć musimy się zaakceptować takimi jakimi jesteśmy, dostrzec nasze błędy i słabe strony jak i rozwijać nasze zalety. Im bardziej skupimy się na pozytywnych stronach naszego ja i mniej boimy się ryzykować dokonywania dobrych wyborów, im więcej rzeczy w życiu czynimy dobrze tym łatwiej przyjdzie nam siebie zaakceptować. " Prawdziwe piękno wypływa prosto z serca " (cyt. Rabia ) , a więc nie ma nic wspólnego z wyglądem.
Nie ograniczajmy swego partnera tylko do przedmiotu swych pragnień i narzędzia do zaspokojenia swych zachcianek. Kochać znaczy stawiać kogoś dobro ponad siebie. Miłość rośnie gdy umiera egoizm. Przykładem może być miłość matki do dziecka. Oddałaby życie dla niego.
Jeśli kochamy Siebie, Swą ukochaną, dzieci, rodzinę, to normalne, iż chcielibyśmy zapewnić im szczęście, Jednak szczęścia kupić się nie da. Tak jak z resztą prawdziwej miłości, przyjaźni, prawdy czy innych wartości. Dlatego niezaspokojeni Ci wszyscy bogaci, którzy żyją w niepewności ułudy : " Czy ma żona jest ze mną bo mnie kocha , czy też tylko dla moich pieniędzy. Czy moi przyjaciele nie opóściliby mnie gdybym nagle znalazł się bezdomny na ulicy ? ". By zagłuszyć te watpliwości chcą mieć więcej i więcej, by zaspokoić nałóg swych pragnień. Jednak chciwości , najgroźniejszego z narkotyków zaspokoić się nie da. Wbrew pragnieniom nie wypełni ona pustki jaką odczuwają po braku szczęścia i miłości.
Ty jesteś częścią związku, który jest ( może się stać ) podstawą rodziny, która jest komórką społeczeństwa. Człowiek jest częścią natury, a Ty jesteś częścią wszechświata. Od jednostki zaczynają się największe przemiany. Nigdy nie zapominajmy o tych mutualnych zależnościach. W dzisiejszym świecie ludzie zmieniani, manipulowani przez dyktaturę pieniądza coraz częściej żyją wbrew tej naturze. Zakładają związki miłosne w celu zaspokojenia własnych pragnień, rodzą dzieci by zaspokoić własne niespełnione ambicje, żyją kosztem społeczeństwa i innych ludzi, eksploatują Matkę Ziemię, nasz wspólny dom do tego stopnia, że przyszłe pokolenia, NASZE DZIECI w przyszłości, a nawet ludzie na innych kontynentach już teraz nie są w stanie doczekać jutra. Nie ma w tym ani krzty miłości !!!. Dlatego życzę Wam wszystkim, dla waszego szczęścia obudźcie się i znajdźcie prawdziwą Miłość !
Dostrzeżcie Boga w swej(-ym) ukochanej(-ym), zobaczcie ją(go) jako osobę , którą chciałbyś (-ałabyś) obdarzyć wszystkim co dobre,( może przekaż jej też te słowa jeśli chcesz Ha ha!) , obdarzyć sobą.
Zamiast tracenia czasu na zarabianie pieniędzy by kupić twym dzieciom coraz to nowsze i lepsze zabawki, poświęć im czas i miłość. To jest to czego potrzebują bardziej od Ciebie niż zasypywania ich tysiącami zabawek czy kupowania im "markowych" ubrań.
Z resztą kupowanie im nowych zabawek i wyrzucanie starych zabija ich kreatywność i wyobraźnię. Gdy ja byłem mały z braku zabawek, sami je wymyślaliśmy i robiliśmy. Gdy coś mieliśmy bawiliśmy się tym z szacunkiem przez lata . Dziś dzieci są znudzone zabawkami " po godzinie" . Tak jak ich rodzice chcą ciągle rzeczy nowych i nowszych nigdy nie będąc zadowolonymi z tego co mają. Nic dziwnego, że w nowoczesnych społeczeństwach relacje niektórzy też zmieniają tak szybko jak rękawiczki, albo może powinienem powiedzieć jak dzieci zabawki. Wychowani na nadmiernej konsumpcji wyrzucają swych partnerów jak śmieci, bo gdzieś tam zawsze czeka ten nowy " lepszy".
Jakieś indiańskie plemię za zasadę miało podejmowanie decyzji z myślą o przyszłości siedmiu następnych pokoleń. My w dobie ocieplenia klimatu, gdy najwyższy czas na zmiany, wciąż kupujemy dzieciom coraz więcej zabawek, coraz więcej konsumujemy, zużywamy, wyrzucamy, zatruwamy... W swej cywilizacyjnej głupocie nie jesteśmy w stanie zatroszczyć się o przyszłość naszych dzieci nie mówiąc już o kolejnych pokoleniach.
Po za tym kupowanie tych wszystkich zabawek, które są tak tanie, bo wyprodukowane w fabrykach gdzie zmuszane są do pracy dzieci, gdzie inni rodzice muszą pracować nawet po 14- 16 godzin dziennie , 7 dni w tygodniu by zapewnić przetrwanie dla swych rodzin. Oni są wykorzystywani dla twoich pieniędzy, byś mógł kupować więcej i taniej. Jaką energię dajesz ukochanej osobie czy swojemu dziecku wraz zabawką wyprodukowaną przez inne dziecko, któremu zabrane zostało dzieciństwo?
Jaką rolę w społeczeństwie pełni przeciętna dzisiejsza rodzina, która żyje kosztem innych ? Objada się do otyłości mięsem, na którego wyprodukowanie każdego kilograma trzeba zmarnować około 16 kilo ziarna wyhodowanego w krajach gdzie ludzie umierają z głodu.
Czy czekoladki nawet jeśliby były w postaci najpiękniejszego serca wciąż będą niosły energię miłości jeśli ta czekolada nie jest fair trade i pochodzi z plantacji na której muszą pracować dzieci ?
Genetycznie modyfikowane cięte kwiaty, choćby nie wiem jak pachniały wciąż trują i są martwe. Dawać śmierć jako symbol miłości to taki sam paradoks jak obchodzenie narodzin Boga poprzez ścięcie drzewka.
Wierzę , iż będzie przyjemniej jeśli damy kwiat w doniczce, lub nasiona kwiatów. Wówczas nie zwiedną po tygodniu i tak jak naszą miłość będziemy mogli je pielęgnować i patrzeć jak się rozwija.
Kartki walentynkowe by oszczędzić drzewa, tlen i naszą planetę dla naszych ukochanych można zrobić samemu z makulatury. To samo jeśli chodzi o papier do pakowania i inne podarki. Gdy je zrobimy sami, wkładamy w to nasze serce i wiadomo , że chcemy kogoś uszczęśliwić, a nie kupić.
Co najważniejsze na zakończenie obdarowujmy Miłością 365 dni w roku. Bo z miłością tak jak z kwiatami zwiędną, uschną jak się o nie nie dba. Raz w roku to za mało. ( tą uwagę dołączyłbym też do innych świąt )
Więcej o Miłości na naszym specjalnie do tego stworzonym blogu:
http://aktywnatantra.blogspot.com

niedziela, 12 lutego 2012

Stop ACTA w Amsterdamie. Opis i filmy z 11.2.12


Także w Holandii a mianowicie o ile mi wiadomo w Amsterdamie i w Utrechcie ludzie wyszli na ulicę by protestować przeciw ACTA. W Amsterdamie kilkaset głównie młodych ludzi najpierw zgromadziło się na głównym placu Dam. Licznie przybyli członkowie takich grup jak Anonymous, Occupy, Partii Pirackiej etc. Na placu każdy kto chciał mógł się wypowiedzieć co sądzi na temat ACTA co głównie możemy zobaczyć na drugim wideo. Po około dwóch godzinach przemów, ciągle gęstniejący tłum spontanicznie zdecydował by zrobić nie legalną, bo nie zapowiedzianą demonstrację. Przemarsz szybko dostał asystę policji, która na początku próbowała zagrodzić przejście. Jednak tłum za każdym razem spontanicznie, czasami nie spodziewanie czy zmyłkowo skręcał w jakąś inną jeszcze bardziej zatłoczoną ulicę. Policja mimo starań szybko się przekonała, że ten chaotyczny tłum bez przywódców i odgórnej organizacji wymyka im się spod kontroli. Pozostawało im jedynie czasami nadganiając towarzyszyć przemarszowi. W ten sposób, zygzakami demonstracja, w ciągu paru godzin przeszła całe miasto. Atmosfera była bardzo przyjemna. Ludzie cały czas wznosili głośne okrzyki i slogany. Co jakiś czas urozmaicona była nagłym siadaniem i wstawaniem co jeszcze bardziej dezorientowało policję. Zainteresowanie przechodniów było duże co widać było po licznie robionych zdjęciach. Protestujący w Amsterdamie pokazali jawnie, że nie dadzą się kontrolować ani w internecie ani na ulicy. Swymi czynami potwierdzili główne hasło demonstracji : "Żadnej cenzury! Żadnej kontroli!"
Napisane przez Griksa, autora książek "Los Buntownika" i "Życie Aktywisty", o których więcej możecie przeczytać na stronach www.positi.blogspot.com

Filmy zrobione przez Spirit Of Squatters Collective TV możecie obejrzeć tutaj:
http://www.youtube.com/user/spiritofsquatters#p/u/1/d9jJMrCmKXM
http://www.youtube.com/watch?v=d9jJMrCmKXM&feature=related

środa, 8 lutego 2012

NL.Tilburg anty wiwisekcja demo



28 Stycznia w Holenderskim miescie Tilburg odbyl sie protest przeciwko firmie Hartelust. Hartelust jest to firma zajmujaca sie kupnem i importem malp z krajow nieprzestrzegajacych praw zwierzat.
Hartelust zajmuje sie tagrze sprzedarza tych samych zwierzat do labolatoriow wiwisekcyjnych i uniwersytetow. Na okolo tydzien przed zapowiedzianym protestem burmistrz miasta Tilburg nie zezwolil na przebywanie aktywistow prozwierzecych w centrum miasta. Demonstracja zostala przeprowadzona obwodnica miasta (?!!) pod siedzibe firmy. W protescie wiezlo okolo 60-80 osob.

Hartelust Harteloos Demonstratie tegen dierenleend 28 jan 2012 Tilburg Respect voor Dieren

 http://www.youtube.com/watch?v=Pt-UWvC3CTk&feature=channel_video_title


foto
 https://www.indymedia.nl/node/2159

Represje przeciw internautom, którzy nazwali po imieniu okupantów w Afganistanie oraz solidarny komentarz Positi

Kilkunastu internautów, którzy nazwali po imieniu polskich żołnierzy w Afganistanie, może usłyszeć zarzuty o "podżeganie i pochwałę zbrodni", za co grożą trzy lata więzienia - zdecydowała prokuratura w Białogardzie. Śledztwo wszczęto po zawiadomieniach, które od jesieni ub. roku składał w prokuraturze polski żołnierz sierżant Jacek Żebryk. W sieci znalazł wpisy, które jego zdaniem godziły w dobre imię polskiego żołnierza. Z 77 zawiadomień sierżanta Żebryka 52 sprawy zostały umorzone. Ale kilkanaście wpisów prokuratora uznała wystarczające do podjęcia postępowania.

Wpisy, jakie śledczy zakwalifikowali jako przestępstwo, to m.in.: "jednego okupanta mniej", "a niech giną, brawo talibowie", "nie współczuję im, każdy okupant powinien tak skończyć". Kiedy i czy autorzy wpisów staną przed sądem, nie wiadomo. To zależy od działania prokuratury.


A to stanowisko redakcji
Solidarnie z oskarżonymi jeszcze raz z dumą dołączamy się do nich

jednego okupanta mniej,a niech giną, brawo talibowie,nie współczuję im, każdy okupant powinien tak skończyć.
- TEŻ TAK UWAŻAMY

Poniżej załaczam tekst z poprzedniego wpisu, w którym widocznie nie wyraziłem się dosadnie. Dlatego chciałbym się poprawić. Powinniśmy wszystkich okupantów od razu pod mur i rozstrzelać niech poczują na swej skórze co to jest strzelać do cywilów. Życzę światu by zdechli wszyscy w męczarniach wtedy więcej będzie i pokoju i spokoju. A żebryka na stryczek by wisiał i śmierdział dla przykładu. Normalnie nie gustuje w takich metodach ale polscy okupanci = najemnicy = mordercy sami się proszą.

Morderca zawsze jest mordercą, a żołnierze to mordercy. Szczególnie ci w Afganistanie i w Iraku. Wstyd mi, że polacy po tylu okupacjach i zaborach jadą okupować inny kraj. Jednak wojna to przecież złoty interes. Jak do tej pory wszyscy spotkani przeze mnie żołnierze wysłani do Afagnistanu byli tam tylko dla kasy. Ostatnio dowiedziałem się od mojego nieco starszego kolegi z dzieciństwa, że w wieku 35 lat po 15 latach zawodowej armii idzie na emeryturę, czyli przez resztę życia ten pasożyt będzie na utrzymaniu nas wszystkich. Za co ? Za to że uczestniczy w konflikcie, który naraża Polskę na niepotrzebny odwet.
Specjalnie dla żebrzyka by miał jeszcze jeden powód:
Wszyscy żołnierze to idioci, mordercy, pasożyci, roboty i wszystko co najgorsze. Szczególnie ci w Afganistanie i Iraku powinni wszyscy znaleźć się w więzieniach albo w ciężkich przypadkach jak w np Żebrzyk w psychiatryku.
Z dumą podpisują się pod tym wszystkie media w których uczestniczę
www.positi.blogspot.com
http://wspolnasprawa.blogspot.com
http://aktywnatantra.blogspot.com
www.spiritofsquatters.com
http://www.youtube.com/user/spiritofsquatters
Jak ktoś jest w stanie to przesłać to do żebrzyka byłoby fajnie. Biedaczek nie musiałby się męczyć :)
A tak na marginesie, to oczywiście politycy robią największy biznes i mają najwięcej krwi na swych rękach, a wojny się zaczynają już w fabrykach broni i ci, którzy w tym przemyśle uczestniczą też mają krew na rękach

Po za tym warto zobaczyć wcześniejszy wpis:
http://cia.media.pl/wojsko_zabiera_sie_za_cenzurowanie_internetu

Wojsko zabiera się za cenzurowanie Internetu

 Dzieci Afganistanu

Prokuratura i policja zaczęły szukać autorów wpisów, w których nazywają polskich żołnierzy biorących udział w wojnach w Iraku czy Afganistanie bandytami, okupantami, lub piszą o nich "a niech giną", itp. A MON zapowiada, że będzie zawiadamiał śledczych o wszystkich wpisach w Internecie.

Za akcją stoi sierżant Jacek Żebryk z Bazy Lotnictwa Taktycznego w Świdnie, który brał udział w wojnie w Afganistanie i Iraku. Nie spodobało mu się co Polacy piszą w internecie o ich "misjach" uważając, ze to po prostu zwykła okupacja, skoro większość społeczeństw tych krajów jest przeciwna obecności obcych wojsk.

Sierżant Żebryk zgłosił się do Żandarmerii Wojskowej, gdzie chciał złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Żandarmeria stwierdziła jednak, że nie może prowadzić śledztw przeciwko internautom. Zdesperowany żołnierz złożył blisko 30 zawiadomień o popełnieniu przestępstw na forach internetowych. - Będę składał kolejne, jak tylko znajdę podobne wypowiedzi w internecie - zapowiada. Podobne zawiadomienia o przestępstwach internautów chce składać MON.


wtorek, 7 lutego 2012

Złomiarze zatrzymali pracę elektrowni Atomowej (podobno są bardzo bezpieczne :)))



Okazuje się, że do zatrzymania elektrowni atomowej i spowodowania braku energii elektrycznej nie trzeba wcale brygady zdesperowanych terrorystów czy bezpośredniego trafienia samolotem pasażerskim.
Ukraińscy milicjanci zatrzymali złodziei metalu, którzy unieruchomili jeden z bloków elektrowni atomowej w Zaporożu, na wschodzie kraju. Mężczyźni odpiłowali fragment słupa.

W wyniku awarii, a także w następstwie silnych mrozów Ukraina cierpi na niedostatek prądu i dlatego wstrzymała eksport energii elektrycznej na Białoruś i do Mołdawii. Niedobór energii władze w Kijowie chcą pokryć importem z Rosji - pisze w środę gazeta "Kommiersant-Ukraina".

"Przestępcy zostali już zatrzymani. Są to trzej mężczyźni, mieszkańcy obwodu zaporoskiego, którzy zajmowali się kradzieżą metalu" - mówił wicepremier Andrij Klujew podczas posiedzenia rządu.

Według wicepremiera, unieruchomiony 1000-megawatowy blok zaporoskiej elektrowni atomowej będzie mógł wznowić pracę dopiero w piątek.

Źródło: dziennik.pl

poniedziałek, 6 lutego 2012

Rumunia: Protestujący zmusili rząd do dymisji

Premier Rumunii Emil Boc ustąpił ze stanowiska po kilkutygodniowych masowych protestach przeciwko prowadzonej przez jego rząd polityce oszczędności. W Rumunii od prawie czterech tygodni trwają protesty przeciwko rządowemu programowi oszczędności. Rządowa polityka radykalnych cięć spowodowała obniżenie standardu życia, a do pogorszenia nastrojów w społeczeństwie przyczyniła się także powszechna korupcja.

W 2009 roku rząd Rumunii pożyczył 20 mld euro od MFW, Unii Europejskiej i Banku Światowego. W zamian rząd miał realizować podyktowany przez MFW program cięć socjalnych i transferu bogactwa od najbiedniejszych do najbogatszych. W 2010 roku rząd podniósł podatek od sprzedaży z 19 do 24 procent i obciął płace w sektorze publicznym o jedna czwartą.

M.in. o programach narzuconych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy pisaliśmy już w artykule: Marek Belka – wierny sługa światowej finansjery.

niedziela, 5 lutego 2012

Jescze jedna recenzja "Losu Buntownika"

„Los Buntownika” to książka ukazująca przemianę z młodego, zbuntowanego chłopca do bardziej dojrzałego aktywisty. Człowieka, który za wszelką cenę, wbrew przeciwnościom losu i naciskom systemu próbuje znaleźć drogę be pozostać wierny swym ideałom. Nie tylko udaje mu się je zachować ale także je rozwinąć. Na tej drodze nigdy nie kończącego się dorastania i rozwoju duchowego Griks, główny narrator i bohater książki przeżywa wiele przygód, które z pasją opisuje.

Czasem są one bardzo szczęśliwe, a czasami pełne smutku – jak życie. Wszystko jednak rozwija się w dobrym kierunku przez dobro i prawdę do szczęścia i spełnionego życia. „Los Buntownika” to książka o migracji najpierw z małego rodzinnego miasta do dużej Warszawy, a potem za granicę, do Amsterdamu. To próba powrotu do Polski, to moja cegiełka w tworzeniu alternatywy w tym kraju, to pokazywanie, że można, a nawet trzeba inaczej. To bezkompromisowe pokazywanie prawdy taką jaką ją widzę, bez wpasowywania się w jakiekolwiek schematy. Bycie anarchistą, a zarazem chrześcijaninem, punkiem a jednocześnie strejtedżem. Nie omieszkam się skrytykować kleru za ich zakłamanie i obnoszenie się bogactwem, jak zarówno nie będę się bał wypowiedzieć na temat hipokryzji punków zalewających się alkoholem wspierającym system, a zarazem ich skutecznie zniewalającym. Z drugiej strony kontrowersyjnie staram się jednoczyć ludzi, uczyć by wiedzieli w innych to co nas łączy. „Razem możemy więcej, razem jesteśmy siłą, razem jesteśmy siłą. Razem zawsze raźniej.” - powtarzam ten slogan dosyć często tak jak inne które lubię.

Nie ukrywam, iż pisząc tę książkę chcę zmieniać świat na lepsze. Chcę by była przeciwwagą do tych wszystkich reklam, które atakują nas na każdym kroku, dla tej telewizyjnej papki lecącej na okrągło z „idiot boxa”, papki która podstępnie wpasowuje nas do systemu, sieje w nas strach, byśmy coraz więcej kupowali, pracowali bez zadawania pytań, byśmy przestali kochać tą prawdziwą miłością, byśmy bali się sięgnąć po przygody, byśmy stali się obojętni nie tylko na tych umierających na ekranie ale także na problemy naszego sąsiada, a nawet brata, byśmy przestali wierzyć, że cokolwiek możemy zmienić.

Ja przynajmiej piszę wszystko jak jest, czarne na białym, bez stosowania jakiś podłych sztuczek. Moim celem jest dobro więc nawet najgorsza prawda jest gorsza niż najsłodsze kłamstwo, czy życie w najsłodszym kłamstwie.

Że się powtarzam, to znaczy, iż coś jest dla mnie bardzo ważne. Zobacz jak na różne sposoby powtarzają się treści w reklamach. Jeśli chcemy wygrać z systemem, musimy działać z taką samą, jak nie lepszą skutecznością. Wierzę, że wygramy, bo to przecież my jesteśmy po tej dobrej stronie.

Jeśli staramy się żyć dobrze to już na starcie wygrywamy tę najważniejszą bitwę – walkę o nasze życie, o to by miało ono sens, by przeżyć je, a nie przewegetować.

Miłość przezwycięży wszystko !

Korporacja Monsanto pod skutecznym ostrzałem ekologów


Firma Monsanto, międzynarodowa korporacja znana z produkcji żywności modyfikowanej genetycznie oraz produkcji defoliantów znanych pod nazwą Agent Orange, ma kłopoty. W ostatnim czasie, firma ma do czynienia z ofensywą instytucji rządowych i organizacji społecznych w Wielkiej Brytanii, Indiach i USA.

Jak podaje agencja prasowa UPI, Monsanto likwiduje swoje biura w Cambridge w Wielkiej Brytanii z powodu oporu wobec wprowadzania upraw GMO, a także sprzedaje ośrodki uprawne we Francji, Niemczech i Czechach. Decyzja jest spowodowana rządowym raportem, w którym ogłoszono, iż uprawy GMO na dłuższą metę są szkodliwe dla środowiska. Raport był oparty na badaniach Departamentu Środowiska, który odkrył zanieczyszczenie pyłków materiałem GMO o zasięgu znacznie większym, niż się spodziewano. Z badań wynikało, że geny GMO utrzymają się w środowisku przez dekady, a chemikalia używane do upraw GMO spowodują wyginięcie niektórych gatunków ptaków. Przeprowadzono też badania opinii publicznej, z których wynikało, iż 86% ankietowanych będzie odmawiać spożywania żywności modyfikowanej genetycznie.

Z kolei jak podaje gazeta “The Hindu”, w Indiach i Europie trwa batalia prawna przeciw uznaniu patentów na odporność na wirusy pewnej odmiany melona, w którą zaangażowane są hinduskie stowarzyszenia rolników i europejskie organizacje pozarządowe. W piątek złożono w Europejskim Urzędzie Patentowym w Monachium skargę na patent nr EP 1 962 578 dotyczący gatunku melona odpornego na wirusy. Patentowana roślina została uzyskana w wyniku naturalnego krzyżowania różnych odmian melona z melonami pochodzącymi z Indii. Uzyskanie patentu przez firmę Monsanto będzie oznaczać zablokowanie możliwości uprawy naturalnych odmioan melona posiadających gen odporności na wirusy. Organizacje pozarządowe określiły działania firmy Monsanto jako „bio-piractwo”.

Z kolei w USA, mieszkańcy miejscowości Nitro w stanie Virginii Zachodniej, wytoczyli pozew zbiorowy przeciw firmie Monsanto, która produkowała w Nitro znany środek bojowy „Agent Orange”, który był rozpylany nad Wietnamem. Mieszkańcy oskarżają firmę o spowodowanie skażenia terenu wokół miasta dioksynami i spowodowaniu ogromnego wzrostu zachorowań na raka. W wyniku tej sprawy, Monsanto może zostać zmuszone do wyłożenia milionów dolarów na badania zdrowotne wszystkich osób, które zamieszkiwały te okolice.

Na podstawie:
http://outcomemag.com/business/2012/02/03/monsanto-to-pull-gm-operation-...
http://www.thehindu.com/news/national/article2861063.ece
http://www.npr.org/2012/02/01/146144078/monsanto-accused-in-suit-tied-to...

piątek, 3 lutego 2012

Masowe protesty przeciw ACTA w całym kraju


RAZ HACKIEM, RAZ BRUKIEM - RZĄDOWĄ HOŁOTĘ!!!

Aktualizacja 3 lutego: - Podjąłem definitywną decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji umowy ACTA - powiedział dziś premier Donald Tusk. Premier powiedział, że argumenty domagające się ponownego przeprowadzenia konsultacji i zawieszenia procesu ratyfikacji uznaje za uzasadnione.

W całej Polsce trwają protesty przeciw międzynarodowemu porozumieniu ACTA, które pod pretekstem zwalczania podrabianych towarów i piractwa dopuszcza m.in. monitorowanie i rejestrowanie działań podejmowanych w sieci przez miliony użytkowników. Może ono też prowadzić do blokowania legalnych treści dostępnych w internecie, a tym samym ograniczać wolność słowa.

Widoczna dla wszystkich stała się arogancja rządzących, którzy wpierw usiłowali utrzymać informacje na temat porozumienia w tajemnicy, a następnie - gdy sprawa wyszła na jaw - z niczym nie skrywaną butą forsują je wbrew jasno wyrażanej woli społeczeństwa. To spowodowało, że na ulice wyszły tysiące osób o najróżniejszych poglądach politycznych.

Zobacz też: Lista punktów odbioru listy podpisów pod wnioskiem o referendum.

Publicystyka: Od komunizmu w sieci, do komunizmu wszędzie | Podpisano ACTA. Obalamy rząd! | ACTA a światowa żywność | Prawica i jej problem z ACTA

Relacje: Wrocław | Wrocław 2 | Wrocław 3 | Warszawa | Warszawa 2 | Warszawa 3 | Kielce | Kraków | Gorzów Wielkopolski | Łódź | Poznań | Poznań 2 | Poznań 3 | Ostrów Wielkopolski | Rzeszów | Szczecin | Szczecin 2 | Biała Podlaska | Lublin

Aktualizacja (Poznań): Represje na demonstracji w Poznaniu. Demonstranci zaatakowali siedzibę PO i zablokowali ruch w znacznej części centrum Poznania. Rozproszone grupy demonstrantów maszerowały w różnych kierunkach, na miejsce sprowadzono zwiększone siły policji, w tym wozy zaopatrzone w armatki wodne. Wg relacji reporterów GW, po godz. 20 doszło do incydentów między policjantami a demonstrantami. Jak donosi GW, "policja nie wytrzymała i zaczęła pałkami bić ludzi, którzy byli w tym momencie spokojni". Są zatrzymani. Relacja na żywo

Aktualizacja, godz. 16:00 Nie można zmuszać dostawców internetu do zainstalowania systemu zapobiegającego nielegalnemu pobieraniu plików z internetu - orzekł Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Niekoniecznie pomoże to obywatelom Polski.

Aktualizacja, godz. 10:00: Ambasador Polski w Japonii Jadwiga Rodowicz podpisała w czwartek w siedzibie MSZ Japonii umowę ACTA. Jak poinformował PAP radca prasowy ambasady RP w Tokio Radosław Tyszkiewicz, dokument podpisali też ambasadorowie pozostałych państw UE z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii. Dwa ostatnie państwa opóźniły moment podpisania z powodów proceduralnych i uczynią to w terminie późniejszym.

Egipt: rewolucja trwa


Protesty w Kairze trwaja. Demonstranci przedostali się przez betonowe barykady wzniesione przez władze. Walka o miasto toczy się w co najmniej 5 miejscach. Na placu Tahrir, pod budynkiem telewizji, pod Ministerstwem Bezpieczeństwa, pod Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, pod parlamentem oraz w bocznych ulicach.

Solidarność bronią protestujących. Aktywiści zmuszają policję do wypuszczania aresztowanych kolegów i koleżanek, masowo oblegając wozy policyjne. Żołnierze strzelają kulami gumowymi oraz granatnikami gazowymi w demonstrujacych. Ludzie nie odpuszczają, budują własne barykady i zdobywaja powoli kolejną przestrzeń. Zdobywają metalowe tarcze policyjne, walka trwa na kamienie, gdyż to mają pod ręką na swoją obronę aktywiści. Żolnierze też rzucają kamieniami. Pojazdy opancerzone z karabinami maszynowymi próbują taranować barykady, lecz szybko się wycofują napotykając opór. Zniszczone barykady są natychmiast odbudowywane. W wielu miejscach płoną. Jest to masowa zmowa przeciw rządowi. Ludzie nie ufaja telewizji i zarzucają jej reprezentowanie opinii rządu w imię interesów rządzących. (Relacja bezpośrednia)

Poniżej filmy z wydarzeń.


Egipt: Rewolucja trwa

Społeczeństwo w Egipcie władzy nie odpuszcza. Ludzie staja się bardziej świadomi politycznie. Pisałem już wcześniej o masakrze na stadionie. Po obserwacjach ulic i placu tahrir wypełnionych oraz po rozmowie z aktywistami, jak i zwykłymi ludźmi można swobodnie stwierdzić, ze rewolucja powraca wzmocniona doświadczeniami sprzed roku jak i listopada oraz rocznicy. Nikt nie wierzy, ze wczorajsza masakra była zwykła bandyterka chuligańska. Ludzie twierdza, ze brat brata by nie zabił z powodu wspierania innych barw drużyny. Owszem zdarzają się utarczki kibiców, lecz w lokalnym stylu, czyli zaczepki słowne na lekkich rękoczynach kończąc. Ludzie są zgodni co do winy władzy w masakrze. Wszystko wygląda na to, ze atak był zorganizowany i zaplanowany. Ludzie uzbrojenie w noże, palki i maczety weszli na stadion bez problemu, ambulansów, ochrony chroniącej boiska i policji nie było w czasie i przed zajściem. Nie tylko to, ale również napastnicy, zamknęli stadion.

Wszystkie wyjścia zostały zablokowane (zamknięte). Przepuszczono szturm na ludzi, a ktokolwiek chciał się wydostać był momentalnie zabijany ostrym narzędziem lub zrzucany ze szczytu stadionu poza obiekt stadionowy z wysokości równej 8 piętru. O dziwo, władzy nie udało się podzielić społeczeństwa za pomocą krwawej prowokacji, jako znana taktykę oparta na strachu, które społeczeństwo ma odczuć, wywołując, dzięki terapii szoku, zadanie "zwiększenia bezpieczeństwa", czyli władzy silnej reki, opartej na większej kontroli wojska i policji nad społeczeństwem. Od początku powstania 2 rywalizujących drużyn Kairu, czyli Zamalek oraz ta która grała w Port Said przed masakra, miały nie lubiących się wzajemnie kibiców. Dzisiaj Kibice 2 kairskich drużyn oraz wszyscy potępiający władze zebrali się razem przechadzać przez centrum miasta pod parlament i ministerstwo obrony. To co władza chciała uczynić, czyli podział w społeczeństwie, odniosło odwrotny skutek, a mianowicie połączenie społeczeństwa, które stało się jeszcze bardziej świadome, ze władza nie jest po to by chronić interesy społeczeństwa, a tylko i wyłącznie własne. Kibice się upolitycznili wspólnie maszerując razem z aktywistami i aktywistkami m.in. z "6 Kwietnia". Tysiące, wiele tysięcy, dziesiątki czy setki tysięcy ludzi podeszło pod barykady i okopy policji i żołnierzy. W demonstracji powiewały flagi piratów, wielka czerwona jak i własnych 2 drużyn. Cześć ludzi wspięła się na wysokie betonowe bloki.

W międzyczasie tłum ludzi ruszył biegiem w stronę barykady okrążając twierdze władzy, gdzie miesczą się ministerstwa i ambasady. Ludzie pokojowo krzyczeli "znieść dyktaturę wojskowa" oraz "sami rozprawimy się z władzą (powiesimy)". Ukryta twarz nowej dyktatury zdjęła maskę dobrej opiekuńczej władzy, która nie prowokowała w ostatnich dniach. Dziś zaatakowała tłum protestujących kulami gumowymi oraz granatnikami gazowymi. Dziennikarze informują o około 400 ciężko rannych demonstrantach (liczba hospitalizowanych poszkodowanych, wiec prawdziwa liczba może być dużo większa). Wszystko wygląda na to ze ludzie tym razem nie odpuszcza, gdyż nie tylko w Kairze, ale w całym kraju burza protestów i gniewu ludzi przechodzi po kraju. Kibice upolitycznili się przeciwko władzy. Mury na nowo pokryte antyrządowymi graffiti oraz malowidłami jak i szablonami, a także wieloma znakami anarchii, które nawet w telewizji rzucają się w oczy. Anarchistów pojawia się coraz więcej, lecz na razie się okreslają tak i potrzebna jest organizacja, która obecnie się buduje.

Relacja bezpośrednia prosto z demonstracji oraz oparta na wywiadach z politycznymi artystami ulicznymi, jak i aktywistami z "6 Kwietnia".


Nowa odsłona witryny Narodowych Automatołów


Pewna strona zmieniła swoją zawartość. Oto jej nowa treść:

Witajcie faszystowskie kurwy.

Waszej strony już nie ma.

Szanujemy i kochamy wolność słowa, nienawidzimy jej wrogów. Rozśmieszyliście nas udając że was ona obchodzi więc tolerowaliśmy was na protestach przeciwko ACTA. W większości wypadków po raz pierwszy w życiu robiliście coś przydatnego społeczeństwu, cieszyło nas to.

W zeszłą niedzielę postanowiliście jednak ze swoimi kibolskimi przydupasami zaatakować słabszą od siebie grupę anarchistów i ukraść ich transparent. W dodatku zasłaniając się szmatą z napisem "razem przeciwko systemowi". Obserwujemy was od dawna, nie zaskakuje nas że to co mówicie nie ma nic wspólnego z tym co robicie.

Walczymy o wolność kopiowania, ale gardzimy takimi jak wy złodziejskimi śmieciami. Walczymy o wolność słowa ale nie dla tych którzy stoją przeciwko niej. Walczymy z systemem ale nie po to żeby zastąpić go innym, jeszcze gorszym.
Tak więc, w ramach nauczki skasowaliśmy wam stronę. Chcecie uciszyć innych to najpierw zrozumcie jak łatwo było by uciszyć was gdyby nam na tym zależało.

Jeszcze raz nas wkurwicie takimi akcjami a skasujemy każdą choćby luźno powiązaną z wami stronę.

Jesteśmy Anonim. Nie wybaczamy. Nie zapominamy. Spodziewajcie się nas.

http://youtu.be/asp-Cmqd0Bs?t=9m30s
http://cia.media.pl/warszawa_pikieta_przeciw_acta_pod_stadionem_narodowym

Ukraina: Anonimowi atakują serwery rządowe

Na Ukrainie drugą dobę trwają zmasowane ataki hakerskie na strony internetowe władz centralnych. Po witrynie administracji prezydenta i MSW ich ofiarą padły serwisy rządu, Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, Banku Narodowego i rządzącej Partii Regionów. Uczestnicy akcji przekazali za pośrednictwem mediów, że nie jest ona przez nikogo koordynowana, a ataków dokonują przede wszystkim zwykli użytkownicy internetu. Są wśród nich jednak specjaliści, którzy twierdzą, że otrzymują wsparcie od "przyjaciół" z Polski i USA i liczą na pomoc grupy hakerskiej Anonymous.

- Kiedy zhakowaliśmy stronę prezydenta stało się jasne, że władze nie są na takie działania przygotowane. Zaczął się szturm na inne witryny. Jedynym naszym problemem był brak koordynacji. Nasza grupa, która reprezentuje jedno z dużych miast centralnej Ukrainy, ma kolegów w Polsce i w Stanach. To właśnie oni zajęli się stronami Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i Rady Ministrów - czytamy w liście anonimowego hakera, opublikowanym przez gazetę internetową "Ukrainska Prawda".

Atak na rządowe strony internetowe to odpowiedź na działania władz Ukrainy, które we wtorek zamknęły popularny portal wymiany plików Ex.ua. "Naszym celem jest pokazanie społeczeństwu, że władze nie są tak straszne, jak chcą wyglądać. I że można im +dokopać+" - napisał haker, cytowany przez "Ukrainską Prawdę". (PAP)

czwartek, 2 lutego 2012

Obóz Klimatycznych Akcji. Część 1 nowego rozdziału "Życia Aktywisty" Griksa

By zainspirować do podobnych działań aktywistów, ekologów w Polsce

Obóz Klimatycznych Akcji


Drugiego sierpnia 2009 roku, w pobliżu belgijsko holenderskiej granicy nieopodal Antwerpii, tuż przy wiosce …???..., około 100 osób zaskłotowało nie używane od dłuższego czasu pastwisko. W ten sposób zaczął się pierwszy holendersko belgijski Aktywistyczny Obóz Klimatyczny (AOK). Od razu zaczęto przygotowywać i budować infrastrukturę na tygodniowy pobyt kilkuset osób w celu wspólnego ekologicznego życia, prowadzenia akcji, edukowania siebie nawzajem i spędzania razem czasu. Właściciel pola, pasterz nie używał już tego terenu od dłuższego czasu więc nie miał nic przeciwko byśmy my go zajeli w szczytnych celach na dziewięć dni. W końcu to głównie dla ludzi w okolicy, przeważnie dla ich zdrowia i ich środowiska walczyliśmy.

Policja przyczepiła się jedynie do tego, że na terenie parkowane były pojazdy. Jednak po wytłumaczeniu im, iż teren jest zaskłotowany i że możemy robić co chcemy nie niepokoili już nas więcej co do tego tematu.

Na to, że zaskłotowaliśmy ten teren złożyło się parę przyczyn. Po pierwsze – finansowa. Chcąc pozostać niezależni byliśmy sponsorowani jedynie przez fundacje dla aktywistów oraz przez nas samych. Budżet obozu należało więc ograniczyć do minimum, tak by starczyło też pieniędzy na wsparcie innych akcji.

Drugim powodem było to, że w momencie gdyby ktoś wynajmował teren, jednocześnie musiałby podpisać kontrakt własnym imieniem. W takiej sytuacji gdyby policja chciała się do czegokolwiek przyczepić ta osoba byłaby pierwsza wzywana do odpowiedzialności.

Kolejnym powodem była solidarność z ruchem skłoterskim, a przede wszystkim z rolnikami zajmującymi ziemię głównie w Południowej Ameryce.

Szybko i sprawnie zostały zbudowane ekologiczne, kompostowe toalety, prysznice oraz kuchnia polowa. Postawiono duże namioty by można w nich odbywać spotkania, prowadzić warsztaty, wykłady, dyskusje itp. Do wielu z nich podłączony prąd zasilany ekologiczną elektrownią polową. Elektryczność wytwarzana była przez baterie słoneczne, jeden wiatrak oraz przez ochotników rowerzystów. Pedałując można było wytworzyć prąd do gier komputerowych, laptopa czy maszyny do robienia baniek mydlanych dla dzieci. Sam by robić filmy, wiadomości z tego co dzieje się na obozie i wokoło musiałem się trochę napedałować by zasilić mój duży laptop.

Wszystko zorganizowane było w jak najbardziej ekologiczny sposób jaki mogliśmy sobie wyobrazić. Obóz był akcją samą w sobie. Pokazywał, że nawet w kilkaset osób nie tylko możemy żyć ekologicznie ale także robić akcje, edukować się nawzajem, jak też bawić się i miło spędzać czas.

By zmniejszyć zmiany klimatyczne kuchnia polowa „Rampenplan” była wegańska tylko z ekologiczną żywnością, do tego lokalną i ze sprawiedliwego handlu najbardziej jak to tylko możliwe. Toalety były kompostowe tzn. nasze odchody zamiast być zanieczyszczeniem, posłużyły jako nawóz na pole dla jakiegoś zaprzyjaźnionego rolnika w sąsiedztwie. Obóz miał parę innych ekologicznych rozwiązań, które w odróżnieniu od green washu zielonego kapitalizmu były bardzo szczere. ... CDN

Filmy z obozów klimatycznych możesz pooglądać tutaj:

http://www.youtube.com/user/spiritofsquatters#grid/user/7336121F76E98D2A


środa, 1 lutego 2012

Egipt: protesty antyrządowe przeciw dyktaturze wojskowej trwają

W zeszły piątek, jak co tydzień- wolny od pracy, pojawiło się więcej demonstrujących przeciw dyktaturze wojskowej w Egipcie, niż w rocznicę rewolucji 25 stycznia. Demonstracja jak i okupacja centrum mogła liczyć wg różnych szacunków ponad 2 miliony osób. Cały plac Tahrir wraz z bocznymi ulicami został zajęty. Policja i wojsko nie prowokowały zgromadzonych, okopując się wokół siedzib rządzących oraz budynków rządowych i Telewizji. Na placu Tahrir pojawili się po wieczornych modlitwach sympatycy Bractwa Muzułmańskiego, które próbowało dojść do jednej z mównic, prawdopodobnie własnej. Ludzie nie chcieli im pozwolić na zagłuszenie protestu przeciw dyktaturze wojskowej ich własnymi religijnymi i nacjonalistycznymi sloganami.

Większość Koptów, chrześcijańskiej mniejszości religijnej, okupowała chodniki oraz ulice wokół budynków TV i Radia, uczestnicząc w sittingu.
W sobotę okupacja centrum trwała nadal.

Po weekendzie protesty nie ustały i cały czas odbywają się spontaniczne demonstracje kilkusetosobowe w różnych częściach centrum.
Dziś miałem okazję, idąc do jednej z ambasad (dzięki czemu jestem przepuszczany), zobaczyć na własne oczy twierdzę chronioną przez armię i policję. Twierdzę władzy, czyli ministerstwa oraz zagraniczne ambasady. Zasieki, czołgi, scotty, armatki wodne oraz żołnierze i policja uzbojone po zęby w ostrą amunicję. Tę strefę zamkniętą oddzielają 3 metrowe betonowe bloki, połączone ze sobą, tworzące ścianę uniemożliwiającą dostęp uczestnikom antyrządowych demonstracji, tuż za betonowym murem na placu Tahrir.

Ludzie się nie boją i podchodzą od innej strony, demonstrując sprzeciw wobec dyktatury, tak jak dziś kilkusetosobowa spontaniczna demonstracja, tuż pod zasiekami i skoncentrowanymi siłami władzy demonstrowała swój sprzeciw. Demonstracja zbierała po drodze kolejne dziesiątki osób dołączających.

Plac Tahrir cały czas jest okupowany, czasami umożliwiając ruch drogowy, a czasem zupełnie zajmując ulice. Około setki lub więcej protestujących śpi w namiotach. Pole namiotowe działa jak samorządne miasteczko: są punkty medyczne, żywność, koce, ciepłe napoje, na plakatach i lampach wiszą dyktatorzy od Mubaraka do generała Tatawi, będącego obecnie u władzy, oraz głównego komendanta policji.

Relacja bezpośrednia

USA: Awaria w elektrowni atomowej w pobliżu Chicago

Nad elektrownią atomową w Byron, w pobliżu Chicago pojawiły się kłęby pary. Na miejscu zjawiła się straż pożarna. Nie działa jeden reaktor, a do atmosfery wydostała się bliżej nieokreślona ilość radioaktywnego trytu. Mieszkańcy relacjonują, iż słyszeli dziwny hałas, a potem widzieli kłęby pary, które unosiły się nad jednym z kominów chłodniczych. Jeden z reaktorów elektrowni został wyłączony z powodu przerwania dostaw prądu z zewnątrz. Na razie instalacja działa na zasilaniu awaryjnym.

Jak powiedział Paul Dempsey, rzecznik firmy Exelon, do której należy elektrownia leżąca 150 kilometrów od Chicago, dotychczas nie udało się ustalić z jakiego powodu doszło do incydentu. Drugi reaktor wciąż działa bez zakłóceń. Amerykańska komisja zajmująca się energią atomową twierdzi, że nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia ludzi, choć jest to standardowy komunikat w tego typu przypadkach. Elektrownię Byron oddano do użytku w 1985 r.

Indie: Policja krwawo stłumiła protest pracowniczy, pracownicy w odwecie zabili szefa firmy


Pracownicy tymczasowi w zakładach ceramicznych w Yanam, w Indiach, od trzech tygodni prowadzą spór z pracodawcą. Ich żądaniem jest przyznanie im stałych umów i poprawienie warunków zatrudnienia. Domagają się również przywrócenia ich kolegów, którzy zostali zwolnieni podczas protestów. Cały czas trwają demonstracje przed bramą fabryki i cały czas dochodzi do konfliktów pomiędzy pracownikami, a lokalną policją.

W sobotę, pomimo wyroku sądowego zabraniającego im zbliżanie się do fabryki, pracownicy zaczęli podpalać samochody należące do firmy i starli się z policją. Policja biła protestujących pałkami, a potem otworzyła ogień. Jeden ze związkowców doznał śmiertelnych obrażeń podczas akcji policji. Dziewięciu innych pracowników musiało być hospitalizowanych, w wyniku ran postrzałowych.

Gdy pracownicy dowiedzieli się o śmierci związkowca, czterystu z nich wdarło się do domu szefa firmy i pobiło go na śmierć. Na dzień 28 lutego planowany jest strajk generalny w całych Indiach.

Film z zajść: http://www.youtube.com/watch?v=n7gtk8mh6Ug

Za: http://libcom.org/blog/indian-workers-kill-their-boss-following-murder-u...

Gdańsk: Władze starają się zakazać Food Not Bombs

Kilkudziesięciu gdańskich bezdomnych dostało w mroźną niedzielę darmowy, ciepły posiłek. Akcja była jednak nielegalna, bo aktywiści z inicjatywy "Jedzenie zamiast bomb", nie dostali na nią zgody z Urzędu Miasta
"Food not bombs" (jedzenie zamiast bomb) to ogólnoświatowa inicjatywa, która ma również swoich działaczy w Gdańsku. Już od dziesięciu lat, w mroźne dni, jesienią i zimą, rozdają oni jedzenie bezdomnym.

Przez ostatnie lata wolontariusze częstowali potrzebujących ciepłym posiłkiem na dworcu PKP, czyli tam, gdzie zimą gromadzi się najwięcej osób mieszkających na ulicy. W tym sezonie robią to jednak na Długim Targu, przy Neptunie.

- Rozdawanie jedzenia na terenach PKP nie wymagało uzyskania żadnej formalnej zgody - opowiada Mateusz z "Food not bombs". - W tym sezonie postanowiliśmy przenieść się jednak do centrum, bo po nasze posiłki zaczęli przychodzić nie tylko bezdomni, ale wielu mieszkańców Dolnego Miasta. W związku z tym wystąpiliśmy do władz Gdańska o formalną zgodę na przeprowadzenie akcji. Organizujemy ją już od listopada, w każdą niedzielę, w samo południe. Na rozdanie jedzenia w minioną niedzielę zgody jednak nie dostaliśmy.

W piśmie, które inicjatywa "Jedzenie zamiast bomb" otrzymała z gdańskiego Urzędu Miasta czytamy, że zakazuje się akcji rozdawania jedzenia, ponieważ 29 stycznia na Długim Targu odbywać się będzie plenerowa gra planszowa, a jej organizatorzy potrzebować będą 100 metrów kwadratowych przestrzeni. Gra miała być ostatnim akcentem kończącym obchody Roku Heweliusza w Gdańsku.

- Rozdajemy jedzenie w niedzielę, bo wtedy nie działa Caritas czy jadłodajnie, a zupa, którą od nas dostają bezdomni to jedyny ciepły posiłek, jaki w tym dniu jedzą - tłumaczy Mateusz. - Nie rozumiem więc, dlaczego w taki mroźny dzień jak ten urząd zabronił nam nakarmić ludzi.

Mimo braku zgody działacze "Food not bombs" rozdali jednak posiłki. Ponad 70 litrów grochówki rozlali zmarzniętym ludziom w dwadzieścia minut. - W tym czasie nikogo oprócz nas przy Neptunie nie było, ani władz miasta, ani uczestników tej gry planszowej - dodaje Mateusz.

Nie udało nam się dowiedzieć, czy magistrat będzie chciał ukarać młodych ludzi za złamanie urzędniczego zakazu.