sobota, 30 lipca 2011

czwartek, 28 lipca 2011

Piękna recenzja "Losu Buntownika"

z http://savetheplanetgovegan.blogspot.com

Griks -Los Buntownika

Witam ,...może temat nie do końca związany z wegetarianizmem ale
chciałabym się podzielić z Wami wrażeniami po przeczytaniu książki Griksa pt.
"Los Buntownika" (w sieci dostępny jest  fragment) .


   Nie jest to tak do końca ,iż chce zamieścić tutaj coś ;co nie jest związane 
całkowicie z tematem ,gdyż autor jak sam podkreśla jego dziennik
 jest również o wegetarianizmie ;tj.jak pisze jest o takich wartościach;
 kwestiach  jak : 
" Wolność, równość, miłość, (=) anarchia, przyjaźń, rodzina, squating,
punk, prawa zwierząt, prawa ludzi, ekologia, jedzenie zamiast bomb,
pokój, tolerancja, przygoda, prawda, wegetarianizm jako sposób na
nakarmienie głodnych w trzecim świecie, ocalenie zwierząt oraz siebie,
duchowość, wiara w Boga, DOBRO, (=) SZCZĘŚCIE, rozwój, nadzieja,
wytrwałość...(..)"

   Ale mimo wszystko  wegetarianizm jest w niej pobocznym tematem,
chociażby wspomnianym przy okazji akcji w których uczestniczy - FOOD NOT BOMBS.
 ( akcja ; mająca wykazać społeczeństwu - hipokryzję rządów ,które wydają pieniądze na wojny;zbrojenia gdy tymczasem tylu ludzi na świecie-głoduje;najczęściej organizowana przez skłotersów ;anarchistów czy też punkowców). 
   Mamy więc w dzienniku przedstawione ;życie autora głównie jako skłotersa (przez pryzmat jego działalności i problemów skłoterskich ) .Kluczowym zagadnieniem rzecz jasna jest pojęcie wolności oraz miłości stanowiące zazwyczaj jedne z najważniejszych wartości w życiu skłotersa najczęściej będącego anarchistą. 
 Dużo opisów w niej -zawiera wiele-  niesamowitych,pięknych wyznań prostego człowieka
 (prosty człowiek -w sensie : nie odznaczającego się  żadnymi tytułami naukowymi ) na temat -jak odczuwa otaczającą go rzeczywistość,jak kocha ,jak - wciela w swoje życie idee anarchistyczne -jednocześnie nie mamy tu do czynienia z naiwniakiem ,ale osobą która twierdzi że ..nawet jeżeli ideały nie są do zrealizowania (tu i teraz) to i warto wg.nich żyć ; by być nich ;co raz bliżej .Starać się ,gdyż życie wg.własnych przekonań jest szczęściem.
   Zdecydowanym dużym plusem "Losu Buntownika" jest autentyczność jego przekazu ;formy.Czytając go ;mamy świadomość -że pisze to człowiek który żyje wg.idei tj.jego słowa nie są martwe.A jego dziennik jest swoistym rodzajem -posłannictwa -szerzenia swojej filozofii życiowej;budzenia sumień -ale nie jest w tym wszystkim ; pompatyczny ,ale -w postaci zwykłego relacjonowania swojego życia; luźno wplata swoje  refleksje dotyczące  życia ;miejsca człowieka na ziemi.
   Sam autor podkreśla iż używa języka ,którym się posługuje na co dzień , nie wprowadził żadnych ;zmian po napisaniu danej książki-dotyczącej jego zmiany myślenia ; z człowieka jakim był w czasie jej pisania ;na człowieka jakim jest obecnie.
   Podkreśla ,że jest to dla niego zrozumiałe -że człowiek się rozwija i ważne że własnie jego rozwój nie zatrzymał się w miejscu  ,za co wtedy -miałby jak już co -powody aby się wstydzić(wcześniej ; częściej zajmował się piciem oraz imprezowaniem).
 Jest więc tu pozytywny stosunek do samego siebie ; co jest wynikiem ogólnego nastawienia do świata ;jak już wspomniałam -patrzeniem na niego -oczymi pełnymi miłości .
   Jego filozofia miłości -co dziwne ;rozszerza się nawet o takie osoby,które powinny być raczej zakwalifikowane do osób będącymi jego "wrogami" . Świadomość istnienia  ;wzajemnych zależności ,interakcji które ukształtowały obecny system -pozwalają mu patrzeć na policjanta jak : na człowieka będącego jego ofiarą,która uwierzyła -że nie da się inaczej ,a wykonywanie poleceń chociażby najbardziej nieuzasadnionych -jest częścią jego pracy którą musi zaakceptować. 
   Na koniec chciałabym zamieścić fragment ,który mi najbardziej się spodobał - a ma właśnie 
trochę wspólnego z wegetarianizmem  a więc cytuję :
"Komu zależy by ludzie biedniejsi się truli? Dlaczego
rządy dotują tak bardzo przemysł mięsny mimo, że ani ze zdrowego, ani
ekologicznego, ani też ekonomicznego punktu widzenia się to nie opłaca? (O
moralnym, etycznym względzie by uratować głodujących ludzi od śmierci i niewinne
zwierzęta od rzeźni wspominam w „Makulatureczce" nr 10).
W zdrowym ciele zdrowy duch – to właśnie czego boją się i czego starają się
uniknąć nowoczesne rządy.
Dlatego by uczynić nasz bunt jeszcze bardziej mocnym i świadomym
zdecydowaliśmy się odciąć od tych wszystkich „E-numerow" na jedzeniu, od tej
chemii i wszystkiego co nas zatruwa.
Kochana Rabia uświadomiła mi też, by być dobrym uzdrowicielem trzeba przede
wszystkim samemu być zdrowym. Tylko wtedy, nie będąc hipokrytą, możemy
przekazywać tą zdrową czystą energię, za ktorą stoi leczenie. Chodzi też o to, by
wszystko co się robi, starać się robić jak najlepiej. Jeśli chcemy jak najlepiej żyć, należy
się wyzbyć wszystkiego co nas zatruwa: chemicznego jedzenia, mięsa, alkoholu,
używek, narkotykow i wszystkiego co złe. Nie potrzebujemy wrzucać w siebie całego
zła, ktore za tym stoi. MY WALCZYMY O DOBRO.
Dlatego też jako rownie ważny krok do osiągnięcia szczęścia uważamy wyzbycie
się w jak największym stopniu rownież wszystkich złych emocji. Gdy się złościmy na
kogoś, ten gniew, to zło zawsze do nas wraca i powoli zjada nas od środka, uzależnia
nas od siebie, buduje w nas frustracje, ktora narasta, nie daje nam spać aż w końcu
rządzi naszym Ŝyciem. Gdy jesteśmy źli na kogoś nie nauczymy go w ten sposob
niczego dobrego. Wszystko do nas wraca. Dajemy co otrzymujemy. Dostajemy co
daliśmy – odwieczne prawa kosmosu.


 No to nic pozostaje mi tylko -polecić daną książkę :) 
i zachęcić do jej ściagnięcia
  a można to zrobić wchodząc na daną stronę ,klik : 


 http://positi.blogspot.com/

P.S .Cholera ,zmęczona jestem .Mam nadzieję,że żadnych pierdół  nie napisałam ;)
Ew.w wolnym czasie poprawię :) 

środa, 27 lipca 2011

"Jednoczmy się i zwyciężajmy"-Nowy Rozdział książki Griksa "Życie Aktywisty"

Nie piszę tego by wzbudzić w Was strach. Wręcz przeciwnie. Piszę to głównie po to by wzbudzić w Was świadomość, że wokół nas dzieje się coś co wymyka się spoza naszej kontroli i jeśli nie zaczniemy działać teraz tutaj „jutro” może okazać się za późno. Kolejny rok ze zwariowaną pogodą. Tu w Holandii, gdzie mieszkam, środek lipca, a ja po raz kolejny tego lata musiałem założyć kalesony, bo w pracy było za zimno. Z tego co słyszę od znajomych takie nie normalne prognozy zdarzają się coraz częściej na całym świecie. Powodzie, a nawet tornada w Polsce, nie spotykane dotąd ogromne deszcze we Włoszech zimy stulecia, rekordy temperatur itp. zdarzają się już niemalże co roku w każdym kraju... W krajach trzeciego świata zmiany klimatyczne zbierają już teraz ogromne, śmiertelne żniwa.
Jednak to nie tylko zmiany klimatyczne mnie niepokoją. Tu w Holandii rząd skutecznie pozbywa się migrantów bez papierów. Na szansę azylu nie mają co liczyć nawet rodziny z dziećmi z Iraku. Migranci bez papierów byli łatwym celem, bo nie mogli skutecznie się bronić. Ich „przestępstwem”(także moim i innych Polaków zanim Polska weszła do unii) było to, iż się tu nie urodzili. Poza tym nie pasowali tutaj do nowego porządku. Nie byli zarejestrowani więc wyłapano ich za jazdę bez świateł na rowerze albo bez biletu w tramwaju etc. Przez takie drobnostki mogli czasami otrzymać wyrok śmierci – deportację do krajów gdzie panuje głód, wojna, a „politycznych” usuwa się niemal z lotniska.
Teraz biorą się za następną „nie zarejestrowaną” grupę nie pasującą do ich konsumpcyjnego systemu – Skłotersi są chyba najbardziej aktywną, intensywną mniejszością kulturową w Holandii. Procent wegan czy aktywistów wszelakiej maści jest tu większy niż w jakiejkolwiek innej mniejszości narodowej, religijnej czy frakcji politycznej. Są nieustannie na pierwszej linii frontu w walce z wyzyskującym kapitalizmem. Ich siła polega na tym, że łączy ich idea, a nie więzy krwi czy narodowości. Idea dzielenia tego samego stylu życia – życia w proteście każdego dnia i każdej godziny. Dlatego rząd coraz bardziej intensywnie stara się niszczyć na wszelkie możliwe sposoby ruch skłoterski. Kto będzie następny ?
Już dzisiaj jeśli spojrzymy w oficjalne media usłyszymy nieustanną nagonkę na obcokrajowców, a w tym momencie głównie na Polaków i Muzułmanów...
Kto będzie następny ? Lewicowe ruchy ? Ekolodzy ? Obrońcy praw zwierząt ? TY ? WY ?
W tym kraju już od dłuższego czasu swobody i prawa socjalne wywalczone przez naszych rodziców i dziadków sukcesywnie są ograniczane i odbierane. Maszyna propagandy jest wielka jak nigdy przedtem.
A najgorsze jest to, że podobne scenariusze ( albo nawet gorsze ) dzieją się w całej Europie i w innych częściach świata.
Pozytywnym zjawiskiem jest to, że te wszystkie represje wywołują niemalże wybuchową reakcję. Podczas mojego ponad 10-cio letniego życia w Amsterdamie jeszcze nigdy nie doświadczyłem aż tylu protestów jak przez ostatnie ponad pół roku. Zewsząd jak grzyby po deszczu powstają nowe grupy, nowe formy sprzeciwu, wszędzie rodzi się alternatywa, świadomość zatacza coraz szersze i głębsze kręgi. Wszystko to pojedynczo to jednak zbyt mało by zatrzymać system, by zmienić bieg historii, by uratować planetę. Potrzeba nam więcej jedności i solidarności.
Czy będziemy czekali aż przyjdą także po nas, czy też solidarnie, razem ramię w ramię staniemy mocni i silni przeciw oprawcom i wyzyskiwaczom tego świata ? Wybór należy do Ciebie. Dołącz już dziś. Patrz na to co nas łączy a nie dzieli. Razem możemy więcej. Razem jesteśmy silniejsi. Razem wygrywamy. Miłość przezwycięży wszystko.

Marek Griks 24.07.11


Więcej wypocin autora możecie poczytać w książce "Los Buntownika" , dostępnej w wydawnictwie Bractw Trojki: http://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=1341&Itemid=121
lub na naszych stronach:
http://positi.blogspot.com/search/label/%C5%BBycie%20Aktywisty

wtorek, 26 lipca 2011

Relacja z protestu przeciwko budowie fermy norek - Nowogard

26 lipca 2011r. w Nowogardzie na Placu Wolności odbył się protest zorganizowany przez Szczecińską Inicjatywę Wegańską. Obrońcy zwierząt złożyli w Urzędzie Miejskim pismo, w którym apelują do Burmistrza Nowogardu o niedopuszczenie do budowy kolejnej fermy norek amerykańskich na terenie gminy. Później na placu przy Urzędzie, przez dwie godziny, trzymali zdjęcia zwierząt z ferm futrzarskich, rozdawali ulotki oraz przemawiali przez megafon. Aktywiści informowali dlaczego protestują: najbardziej
interesują ich zwierzęta, które są masowo zabijane dla ekskluzywnych i niepotrzebnych dziś futer, ale również interesuje ich ochrona środowiska. Większość przechodniów była przychylna protestującym. Niektórzy się dziwili, że w ich gminie zabija się tyle zwierząt, a inni mówili, że trzymają kciuki za ich działania. Nie obyło się bez emocji i podniesionych głosów, kiedy do protestujących podszedł jeden z właścicieli fermy norek.

http://www.wnowogardzie.pl/aktualnosci/protest-grupy-weganow/


poniedziałek, 25 lipca 2011

niedziela, 24 lipca 2011

Utopijny socjalista chciał obrabowac kantor! - Kącik humoru

przeklejone z :
www.raf.la.org.pl
Od Redakcji B-M: Mamy dla Was złą wiadomość. LFW to zaledwie czubek góry lodowej za która kryją się inne czubki! Na fali młodzieżowej kontrkultury ostatniej dekady ubiegłego wieku, w naszym kraju miało bowiem miejsce również wiele innych antysystemowych wybryków, wynikających z masowego wykwitu obłąkańczej fascynacji przemocą. Piotr Ratyński na przykład w jednej z rozmów opowiadał o załogancie, który podpalił policyjny parking w Radomiu. Na Lubelszczyźnie anarchiści niszczyli elewacje kościołów i spalili zabytkowy kościół w Motyczu Leśnym. My tymczasem dotarliśmy do innego tajemniczego osobnika, z którym udało nam się przeprowadzić wywiad, a który w latach 90-ych dopuścił się haniebnego i fatalnego w skutkach, czynu niezgodnego z prawem. Nasza redakcja, oczywiście kategorycznie potępia tego typu nieodpowiedzialne wybryki wykolejonych społecznie jednostek, które psują tylko reputację polskiego ruchu anarchistycznego, zniechęcając do niego zwykłych, przyzwoitych, miłujących prawo i porządek obywateli. Chcielibyśmy również wnieść wkład do przyszłych platform programowych FA, planujących kolejne wytyczne dla społeczeństwa przyszłości, poprzez zasygnalizowanie problemu jednostek chorych, zaburzonych, którym dobry bóg odebrał rozum, a które jednocześnie złośliwie powołują się na anarchizm. Czy da się coś z tym zrobić? Jak rozwiązać ten problem? Czy w społeczeństwie anarchistycznym powinno się izolować, a może resocjalizować takich czubów? Ten ważki problem pozostawiamy tęgim głowom, anarchistycznych działaczy z nadzieją, że na najbliższym zjeździe FA, uda się go jakoś rozwiązać.





B-M: Słyszeliśmy że w młodości miałeś na koncie pewną akcję bezpośrednią czy tez jak kto woli chuligański wybryk. Opowiedz proszę jak to wyglądało - co zrobiłeś, jak przebiegła akcja, jakimi motywami się kierowałeś. Co było potem?


Tajemniczy osobnik: Tamta akcja w Krakowie nie była chuligańskim wybrykiem. Chodziło o coś więcej, o walką z systemem. To nie było zwykłe działanie aspołecznego gagatka, choć od chuligaństwa w tamtych czasach nie stroniłem. W tych latach dewastowałem, awanturowałem się, napadałem w grupie na pojedynczego słabszego. Chyba byłem dość wrednym gnojkiem. Teraz zagłębmy się w duszę gnojka. W połowie lat 90. mój problem polegał na tym, że koledzy przestawali być trudną młodzieżą. Osiągaliśmy pełnoletniość i kumple zaczynali snuć plany dorosłego życia. Czułem, że ich tracę. W młodszych klasach liceum byliśmy jednością, monolitem. Nasza grupa była dla nas wszystkim. Nawet dziewczyny nie były w stanie nas poróżnić. Co z tego, że kumpel obmacuje moją pannę? Nie jest moja. Dziewczyny były wspólne, grupowe, całej brygady. Koledzy stanowili centrum mojego wszechświata. Wspólnie piliśmy wódę, razem gnębiliśmy słabszych, grupą spieprzaliśmy przed silniejszymi. Banda wrednych gnojków. W klasie maturalnej coś zaczęło pękać. Wredni byliśmy wciąż, ale koledzy nie chcieli już być gnojkami. Coraz poważniej zaczęli mówić o studiach, o planach zrobienia kariery, o zamiarze chodzenia w garniturze. To było, z dzisiejszego punktu widzenia, niewinne. Współczesna młodzież jest znacznie bardziej opętana pomysłami na dorabianie się i osiąganie pozycji. Krzyż tym niewolnikom na drogę!


Wróćmy do lat 90. i do mojej sytuacji w tamtych czasach. Czułem, że system zabiera mi kumpli. Mgliście wyobrażałem sobie, czym ten system jest. Był to jakiś bezkształtny przeciwnik, który nakazywał ludziom poświęcić życie na zarabianie kasiory. Miałem wrażenie, że ów cholerny system dość łatwo rozwalić. Kombinowałem sobie, że wystarczy dobrze przyłożyć siłę. Co jest w systemie najważniejsze? Kasa! Jak rozwalam? Pokazuję, że pieniądze to gówno. Jak to zrobić? Zgarniam większą pulę i publicznie rozdaję przypadkowym osobom. Gdzie są pieniądze? W kantorach wymiany walut!


W tamtych czasach ludzie posługiwali się prawie wyłącznie gotówką, a gotówka-złotówka była pieniądzem niepewnym. Używało się masowo USD, marek szkopskich i innego zagranicznego grosza. Kantory były na każdym kroku. Wymianę walut prowadziły budki w sklepach mięsnych i rybnych. Ja zdecydowałem się obrabować kantor, który znajdował się w pralni. Plan działania: napad, rozdawanie pieniędzy, komunikat o akcji dla mediów. Pewnym krokiem wszedłem w fazę obmyślania szczegółów. Największym ograniczeniem była moja psychika. Martwiłem się tym, że zwyczajnie będę bał się wejść do akcji. Miałem pewne doświadczenia kryminalne. Jednak nie wiązały się one z zastraszaniem dorosłych ludzi i zmuszaniem ich do oddania ciężkiej kasy. Dotychczasowy trening w zakresie kradzieży sklepowych, drobnych włamań, paserstwa i zabierania drobiazgów rówieśnikom to było mało. Byłem niemal pewien, że lęk mnie sparaliżuje. Zdecydowałem się sięgnąć po środek, który wcześniej pomagał mi zwalczyć strach. Była to wódka czysta, pozwolę sobie na mały „product placement”, marki Extra Żytnia.

Napad haniebnie spartoliłem. Może zdradziła mnie ta moja płynna, przeźroczysta przyjaciółka z półlitrowej butelki? Może to jednak była wina durnej, pełnej sprzeczności psychiki osiemnastolatka? Nie wiem. Wiem, że w listopadowy wieczór wszedłem do pralni z atrapą ładunku wybuchowego. Zbudowałem ją z ćwiczebnego przeciwpancernego granatu nasadkowego PGN-60, płaskiej baterii do latarki i plątaniny drucików. Tak wyglądały bomby z filmów sensacyjnych, więc spodziewałem się wzbudzić nielichą trwogę. Ćwiczebny granat nasadkowy, rzecz z wyglądu podobną do amunicji RPG, załatwiłem sobie od kumpla. Nie wiem, skąd on miał. Pewnie kupił od żołnierzy służby zasadniczej. Na potęgę kradli i sprzedawali przez płot. Sam chętnie brałem od nich różne szpeje. Takie to były czerwone berety. Elita, kurna, sił zbrojnych. Mniejsza o to. Wracamy do napadu. Na gębę naciągnąłem kominiarkę z czarnej wełny. Wkroczyłem do pralni. Przerzuciłem plastikową torbę przez osłonę z tafli pancernego szkła, która ochraniała stanowisko kasjerskie. Kazałem wrzucić pieniądze do środka. Kto był po drugiej stronie szyby? Trudno mi szczegółowo opisać osobę czy osoby. Pamięć zawodzi, a obsługa kasy szybko dała nogę. Nie było czasu na zawarcie bliższej znajomości. Kasowa załoga nie odmawiała, nie protestowała. Po prostu dała dyla. Myk! Torby nie napełniono.


W pralni był też człowiek, który rozmawiał przez automat telefoniczny. Kazałem mu odłożyć słuchawkę. Z jakiegoś powodu uważałem, że koniecznie trzeba przerwać to telefonowanie. On nie chciał zastosować się do polecenia. Nalegałem, straszyłem. Bez sensu to było. Należało się raczej skupić na tym, żeby dorwać się do gotówki. Pewnie była za tymi pancernymi szybami. Należało znaleźć przejście przez zaplecze pralni, ale nie zająłem się tym. Zamiast tego groziłem człowiekowi przy telefonie. Nie mam pojęcia, dlaczego uwziąłem się na cywila niemającego dostępu do kantorowych pieniędzy. Potem już tylko spieprzałem. Doszedłem bowiem do błyskawicznego wniosku, że nie należy długo przebywać w napadniętej pralni. Spodziewałem się, że zaraz ktoś zacznie mi przeszkadzać w ucieczce. Za pancerną szybą, której nie udało mi się stłuc, została moja biała reklamówka. W torbie była moja legitymacja szkolna. Jak się tam dostała? Tego nigdy nie ustaliłem. Może wsadziłem ją tam w pijanym widzie, a może jakaś część mojej psychiki chciała złożyć na mnie donos organom ścigania. W pobliżu kantoru czekała na mnie taksówka. To w niej zauważyłem, że wpadłem w najgłupszy z możliwych sposobów. Tak, można mnie umieścić na jednej z tych list najbardziej debilnych przestępców.


Zrozumiałem, że jestem w niezłym gównie. Nie byłem gotowy na ukrywanie się przed aparatem policyjnym. Zmiękłem. Poddałem się dyżurnemu z najbliższego komisariatu i prosiłem o łagodny wymiar kary. Na tzw. dołku, w policyjnej izbie zatrzymań, nieco ochłonąłem. Zaznajomiłem się z innymi lokatorami. Byli to recydywiści, których policja zgarnęła za jakieś bieżące drobiazgi. Mówili na mnie „małolat”. Nawet miłe jednostki. Policja średnio ulitowała się nade mną. Wnioskowała o umieszczenie w areszcie śledczym. Prokuraturę jakoś bardziej wzruszył zdruzgotany młodzieniec od granatu nasadkowego. Puścili na wolną stopę. Ponieważ w przeszłości zdarzało mi się korzystać z poradni zdrowia psychicznego, służby ochoczo skierowały mnie na badania u doktorów od główki. U czubków spędziłem trzy tygodnie. Obserwowali, dawali karteczki do posegregowania, fale mózgowe pomierzyli. Okazało się, że w momencie popełniania byłem niepoczytalny. Przez lata myślałem, że tę korzystną opinię uzyskałem dzięki łapówce od mojej matki dla któregoś z biegłych doktorów-potworów. Było to dla mnie tak oczywiste, że długo matuli o to nie spytałem. Zapytałem całkiem niedawno. Powiedziała, że nie dała koperty. Wygląda na to, iż jestem prawdziwym wariatem. Ala jaja! Może doktorostwo stwierdziło psychozę na podstawię mojej deklaracji światopoglądowej. Przedstawiałem się jako utopijny socjalista. Kto mógł być socjalistą w latach wiosny kapitalizmu, gdy każda sprzątaczka zakładała rachunek maklerski na chwałę pieniądza i własności prywatnej? Tylko wariat mógł wtedy proponować coś innego, jakąś alternatywę. Tylko wariat... Cóż, jestem chyba dobrze przystosowanym czubem. Papiery z psychiatryka przydały mi się do tego, żeby państwo nie wzięło mnie do wojska. Szczycę się kategorią E i na żadną wojnę politycy mnie nie wyślą. Ponieważ postępowanie w sprawie kantoru umorzono ze względu na niepoczytalność sprawcy, nie poszedłem do kicia. Doktory nie leczyły mnie przymusowo. Psychiatria jest naprawdę groźna tylko dla tych, którzy sami się do niej pchają. Ja szybko podziękowałem i lekarska sitwa pożegnała mnie bez żalu. Zapisałem się za to na uniwersytet, dzięki czemu uzyskałem tytuł magistra jednej z nikomu niepotrzebnych humanistycznych dziedzin. Obecnie wykonuję odpowiedzialną pracę w ramach znienawidzonego systemu. Kolegów z liceum widuję bardzo rzadko. Coś obawiam się, że nie wygrałem swojej walki.

Wam, Czytelnicy, nie polecam ścieżki zbrodni. Przestępczość to brzydka rzecz. Przez nią gniewają się mama, Pan Bóg i pan policjant. Nie palcie marihuany, myjcie zęby, nie upijajcie się w parku, chodźcie do kościółka, kupcie legalne windowsy, a do kantoru przychodźcie tylko w celu zakupu dewiz na zagraniczną wycieczkę w korzystnej ofercie „last minute”.


B-M: Dziękujemy za udzielenie wywiadu

Norwegia: Atak bombowy był skrajnie prawicową prowokacją


Anders Behrong Breivik, oskarżony o dokonanie masakry w Oslo, miał powiązania z brytyjską grupą English Defence League, znaną z anty-arabskich i anty-islamskich poglądów. W swoich wpisach internetowych, morderca nazwał się "prawicowym konserwatystą”, sprzeciwiającym się „Eurabii” i „islamizacji Europy” i „erozją chrześcijańskich wartości”.

W jednym ze swoich postów na stronie document.no, opisywał swój podziw dla English Defence League i swój zamiar powołania podobnej organizacji w Norwegii. Snuje też wizje przejęcia kontroli nad kilkoma organizacjami pozarządowymi, by propagować wrogie wobec imigrantów poglądy.

W jednym ze swoich postów napisał:

“Taktyka English Defence League jest niezwykle skuteczna. Ich działania prowokują reakcję ekstremistów islamskich i marksistowskich, co zwiększa liczbę członków EDL. To idealny układ, na którym wygrywają obie strony”.

Ta „strategia napięcia” na pewno działa: pierwszym odruchem wszystkich dziennikarzy głównego nurtu było snucie teorii na temat "islamskich grup terrorystycznych".

Ostatnio, organizacja stała się znana z ataków na lewicowe i antyrasistowskie wydarzenia. EDL próbowało też zaatakować wydarzenie upamiętniające masakrę w Srebrenicy, które odbyło się w Manchesterze. Atakowi zapobiegła obecność antyfaszystów. O działaniach EDL pisaliśmy m.in. tutaj.

Za: http://libcom.org/blog/norwegian-spree-killer-had-edl-links-23072011

sobota, 23 lipca 2011

Jak robić naklejki ? DIY - Zrób To Sam

przeklejone z http://www.federacja-anarchistyczna.pl/poradnik

Naklejki - jak robić i gdzie kleić?

Gdzie znaleźć wzory?

Ponownie przygotowaliśmy dla Was paczkę składająca się z gotowych szablonów do druku http://www.multiupload.com/GJQA8S0WQQ.

 

Gdzie i na czym drukować?

Oczywiście najprościej w domowym zaciszu na własnej drukarce. Papier samoprzylepny nabywamy w sklepie papierniczym, punkcie ksero bądź na Allegro http://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=papier+samoprzylepny&order=p&change_view=1 Koszt 50 arkuszy A4 powinien zamknąć się w kwocie ok 12 zł.

(warto sprawdzić czy papier będzie na pewno pasował do naszej drukarki, gdyż część z nich ma specjalne przeznaczenie). Teraz pozostaje jedynie druk i równe pocięcie arkuszu (najlepiej gilotyną do przycinania zdjęć jeżeli takową posiadamy). Oczywiście możemy również pokusić się o lepszą jakość i większą ilość, kupując usługę na Allegro http://allegro.pl/listing.php/showcat?id=64633&order=d&change_view=1 500 sztuk naklejek ok 30-40 zł.

Anonymous deklarują solidarność z walką o wyzwolenie zwierząt




W dźwiękowym komunikacie umieszczonym na serwisie Youtube grupa hakerów Anonymous wyraziła swoją solidarność z ruchem na rzecz wyzwolenia zwierząt

Wskazując na pospolitość opresji przeciw tzw. human i non-human animals, grupa podkreśliła niesprawiedliwość podczas eksperymentów na zwierzętach i brak jakiejkolwiek potrzeby konsumpcji produktów pochodzenia zwierzęcego. Poniżej przedstawiamy pełny komunikat:

Witaj You Tube. Jesteśmy anonymous. Jesteśmy legionem. Zwracamy naszą uwagę na to, że nie tylko prawa ludzi są ważne. Ale prawa zwierząt także. Obie grupy są represjonowane każdego dnia. Obu grupom odmawia się wolności na którą zasługujemy. Obie grupy mają umiejętność odczuwania emocji takich jak radość. Gniew. Smutek i strach. Obie grupy mają rodziny. Matki. Ojców. Braci. Siostry. Synów i córki. Obie grupy zasługują by żyć bez krzywdy. Zwierzęta są niewinnymi istotami, które nie zrobiły nic za co miałyby być skazywane na śmierć. Są bezbronne i jest naszym obowiązkiem bronić je przed opresją. Człowiek może z łatwością przetrwać bez jedzenia mięsa. To było praktykowane przez stulecia i udowodnione przez nas. Potrzeba używania zwierząt do eksperymentów jest zła. Istnieje wiele alternatyw eksperymentowania bez udziału zwierząt. To także zostało udowodnione przez aktywistów prozwierzęcych i naukowców. Proszę odnieś się do naszych myśli. Jesteśmy otwarci na dyskusję o prawach zwierząt. Proszę nie odwracaj się plecami do wielkiej niesprawiedliwości, z którą zmagają się zwierzęta każdego dnia. Zwierzęta są naszymi przyjaciółmi. A my nie jemy naszych przyjaciół. Jesteśmy głosem pozbawionych głosu. Nie zapominamy. Nie wybaczamy. Wyczekuj nas.

Źródło:
Animal Liberation Front Press Office

czwartek, 21 lipca 2011

Ewikcje skłotów w Holandii



5 lipca 2011 w Amsterdamie odbyła się ewikcja kilku słotów, w tym znajdującego się przy ulicy Passerdersgracht, zamieszkiwanego przez kolektyw Schijnheilig

Przez całą noc członkowie kolektywu i jego sympatycy przygotowywali się do obrony barykadując budynek i budując podia na ulicy przy której mieścił się skłot. Około godziny 6:30 zaczęły pojawiać się oddziały prewencji policji. Podczas ewikcji policja używała przemocy i pałowała uczestników obrony. W czasie całej akcji zatrzymanych zostało około 150 osób, które zostały rozwiezione do dwóch komisariatów (w Zuid-Oost i na Marnixstraat) trzema autobusami miejskimi. W czasie transportu policja nie zważała na liczną obecność osób spoza Holandii, i ignorowała prośby o tłumaczenie swoich wypowiedzi na język angielski (mimo, że funkcjonariusze władają tym językiem co najmniej na poziomie podstawowym) argumentując: "Jesteśmy w Holandii, więc będziemy mówić po holendersku". Wszyscy zatrzymani zostali dowiezieni na komisariaty około godziny 11:00. Na komisariacie dzielnicy Zuid-Oost zatrzymanych było tak wielu, że w większości cel przebywało więcej osób niż przewidywały standardy. Około godziny 17 z obu komisariatów wypuszczono wszystkie osoby, które podały swoją tożsamość. W ciągu następnych dni wypuszczano osoby, które pozostały anonimowe (nie podały żadnych danych osobowych policji). Do tej pory w ośrodkach detencyjnych dla imigrantów przebywa 6 anonimowych osób - 2 w Rotterdamie i 4 Zaandamie. W poniedziałek 18 lipca sąd w Utrechcie ma zadecydować, czy przetrzymywanie ich jest zgodne z prawem.

Ewikcje skłotów w Holandii są efektem antyskłoterskigo prawa, które weszło w życie 1 października 2010 i zalicza tworzenie skłotów za przestępstwo kryminalne, a nie jak wczesniej cywilne. Karą za takie zagospodarowanie niewykorzystywanych powierzchni jest rok pozbawienia wolności.

Więcej informacji i aktualizacje:

 http://www.schijnheilig.org/

 http://5thofjulysoli.noblogs.org/

 http://www.youtube.com/watch?v=ZfRtqgNvPxM&feature=player_embedded

Wyniki konkursu na Najgorszego Pracodawcę 2010


Po długim procesie głosowania i zażartych dyskusjach w łonie jury, nareszcie dostępne są wyniki konkursy na Najgorszego Pracodawcę 2010 zorganizowanego przez Związek Syndykalistów Polski! Oto laureaci:

1. NTCDUCTING.COM
2. OBI
3. Empik

Kolejne, czwarte miejsce zajęła firma Stanley Fastening Systems Poland z Wrocławia, a specjalne wyróżnienia otrzymały zakłady PressGlas, centrum artystyczne Fabryka Trzciny na warszawskiej Pradze, oraz Specjalistyczny Psychiatryczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Bielsku-Białej.

Posłuchaj piosenki przewodniej konkursu: Pracodawca w wykonaniu zespołu Syndrom Kreta

Firma NTCDUCTING.COM zakwalifikowała się do konkursu pomimo, iż działa w Wielkiej Brytanii, jednak wiele agencji pracy tymczasowej wysyła tam pracowników z Polski. O nagrodzie zadecydowały opisane przez pracowników: nie płatne przymusowe nadgodziny, natychmiastowe zwolnienia z pracy za wyjście do toalety w czasie pracy, zakaz utrzymywania prywatnych znajomości z innymi pracownikami, zakaz brania nieplanowanych dni wolnych, zakaz głośnego rozmawiania, zakaz rozmawiania po polsku, lekceważenie wypadków przy pracy. Jak napisał pracownik zgłaszający tę kandydaturę: "Pracodawcy temu niejednokrotnie zakładano sprawę w sądzie, kiedyś pół fabryki złożyło pozew i pół fabryki z miejsca straciło pracę”.

Drugie miejsce zajęła sieć hipermarketów budowlanych OBI, za szeroko znane represje wobec związkowców, próby zwolnienia przedstawicieli związkowych na podstawie sfingowanych oskarżeń, członkowie związków zawodowych mogą usłyszeć sakramentalne „wypierdalaj” i zostać zwolnieni z dnia na dzień bez podania przyczyny. Większość pracowników boi się przyznać do przynależności związkowej, bojąc się utracić pracę. Ponadto dyrekcja straszy „organami ścigania” za wypowiedzi „szkodzące firmie” opublikowane na internetowym forum pracowników hipermarketów (HiperForum).
Kolejnym problemem jest nieprzestrzeganie norm BHP, nieprawdziwe wskazania temperatury panującej na poszczególnych działach zimą, nie stosowanie się do norm dźwigania ciężarów przez pracowników. Istotnym czynnikiem, który „poprawił” wynik w konkursie, jest dyskryminacja płacowa kobiet, które zarabiają nawet o 20% mniej. Na koniec, warto wspomnieć o wprowadzeniu „elektronicznych sprzedawców" jako metody nacisku na prawdziwych pracowników.

Trzecie miejsce zajęła firma Empik, za przymusową pracę w nadgodzinach, spóźnione wypłaty pensji lub brak wypłat pensji, naruszenia przepisów BHP, pracę w niebezpiecznych warunkach, mobbing, rażące różnice w płacach na podobnych stanowiskach w tym samej firmie, rażące różnice w płacach w porównaniu do średnich płac w tej samej branży. Jak piszą pracownicy, „Dochodziło do absurdalnych sytuacji, np. firma dawała podwyżkę która w rzeczywistości okazywała się obniżką, podwyższano (bardzo nieznacznie) podstawę, a jednocześnie zmieniano sposób premiowania pracowników pozbawiając nas większości premii, przez co zarabialiśmy mniej. W salonie w którym pracowałam kilkakrotnie dochodziło do wypadków, gdyż całe zaplecze było zapchane towarem ułożonym w kontenerach jeden na drugim aż po sufit, w grudniu zostawała nam jedynie wąska ścieżka do toalety, przez którą ciężko było czasami się przecisnąć. Żeby dostać się do towaru trzeba było się po tych pojemnikach wspinać, kilka razy dochodziło do wywrócenia się kontenerów, które powodowały rozmaite urazy u osób przebywających na zapleczu. W miesiącach zwiększonej sprzedaży organizowane są “nocki”, czyli praca od 22 do 6 rano za które firma NIE PŁACI, proponując jedynie w zamian wolny dzień!!!” Zdaniem pracowników, "praca w tej firmie to koszmar”, „kierownicy ciągle wymyślają jakieś zakazy, nawet wodę można pić tylko w ten sposób żeby klienci nie widzieli.”

Uwagę jury przyciągnęła też firma Stanley Fastening Systems z Wrocławia, ze względu na pracę w warunkach 40 stopni ciepła. Przykłady podawane przez pracowników są szczególnie szokujące: „Człowiek stracił palca, nie powiedział, że podczas pracy bo wiedział że straci prace, kobiecie na glowe spadla lampa bo zle byla dokrecona, powiedziala ze wypadek mial miejsce w pracy- zwolnili ja! Kobieta pracowala 20 lat w firmie, bolal ja kregoslup wiec wziela l4 na kilka dni, po powrocie zostala potraktowana jak zuzyta maszyna w dodatku dostala wypowiedzenie za porozumieniem stron... nie mogla starac sie nawet o zasilek- Pani w wieku ok 50 lat...”

Kolejną firmą, która uzyskała wyróżnienie, jest Press-Glas. Jak piszą pracownicy, w zakładzie w Tychach, jedynie 10 osób na 700 nie licząc kierownictwa ma umowę na stałe. Nagminne są wypadki. Jeden z pracowników napisał: „Gdy zdarzy się wypadek kierownicy cię zmuszają do nie zgłaszania wypisują ci wolne, a i tak po skończeniu umowy jeśli miałeś wypadek nieważne czy był zgłoszony nie przedłużają ci. Ogólnie nie polecam chyba że chcecie popracować w warunkach niebezpiecznych “extremalnych” przez okres roku a później bb”.

Centrum Artystyczne Fabryka Trzciny uzyskało specjalne miejsce ze względu na „lansiarski” wizerunek i duże "zasługi” w gentryfikacji warszawskiej Pragi. Pracodawca ten stosuje stawkę 6,50 za godzinę, nie stosuje się do regulacji dotyczących wypoczynku pracowników, stosuje mobbing. Jak piszą pracownicy: "w sezonie letnim pracownicy pracują od godziny 9:00 do 5:00 następnego dnia i zaczynają pracę znowu o godzinie 9:00, czyli po 4 h od wyjścia z pracy bez możliwości snu, Zdarza się, że Pracownicy zostają spać w miejscu pracy, bo nie opłaca się wracać do domu.” Pracodawca dolicza do faktur za imprezy masowe koszt obsługi (10% serwisu), który nigdy nie zostaje wypłacony Pracownikom. Wypłaty pensji dokonywane są nieregularnie i niezgodnie z umowami. Jak piszą pracownicy: „Nawet najstarsi Pracownicy nigdy nie widzieli żadnej premii, ani nagrody, ale nagany owszem - codziennie. Kelner, który dźwigał ciężką betonową (ok. 50 kg) podstawę do parasola ogrodowego i uległ wypadkowi przy pracy w postaci upuszczenia jej na nogę nie otrzymał Pierwszej Pomocy, ani żadnego odszkodowania, czy słowa przepraszam. Pracodawca rozwiązuje umowę z Pracownikiem wypowiadając ją niestandardowo i niezgodnie z umową - mówiąc po prostu: Wyjdź, już tu nie pracujesz”.

Na koniec, specjalne wyróżnienie otrzymał Specjalistyczny Psychiatryczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Bielsku-Białej. Jak piszą pracownicy: „Występują częste przypadki, gdy kierownicy zakładu przedstawiają w szczególności pracownikom „niższego” szczebla (sprzątaczkom, salowym, pracownikom administracji, ale także personelowi pielęgniarskiemu), „ofertę nie do odrzucenia”. „Jeśli nie weźmiesz nadgodzin to przedłużenie z Tobą umowy, jest pod znakiem zapytania”, lub też „Jeśli nie weźmiesz nadgodzin to nie dziw się, że nie dostaniesz urlopu właśnie wtedy kiedy wnioskujesz”.
Do grudnia 2008 roku, pracownicy byli zmuszani do podpisywania pism zgodnie z którymi wnioskują o wydanie nadgodzin w stosunku 1:1. W grudniu tegoż roku załoga zbiorowo odmówiła podpisania takich oświadczeń. Pracodawca był zmuszony wypłacić nadgodziny. Wśród pracowników zdarzały się przypadki, że pracownicy w ciągu roku wypracowali tyle nadgodzin, że w przypadku łącznego ich wydania powinni przez jeden miesiąc nie przychodzić do pracy. Pracownicy skarżą się też na brak odzieży ochronnej i roboczej, nie wypłacanie ekwiwalentów za odzież i pranie. Podczas kontroli PIP, oraz wykonanej przez jej pracowników ankiety antymobbingowej, stwierdzono wysokie prawdopodobieństwo występowania mobbingu, a także rażące różnice w płacach na podobnych stanowiskach.
Zdaniem pracowników, pracodawca łamie prawo związkowe, próbując zdobyć listę związkowców i rozpowszechniając nieprawdziwe informacje na temat związku. Miały miejsce nielegalne zwolnienia pracowników chronionych przez związek. Pracownicy są narażeni na duże ryzyko zakażenia się od pacjentów, a wciąż normy BHP dotyczące dostępności środków dezynfekcyjnych i ochrony indywidualnej nie są do końca spełniane.

http://najgorsipracodawcy.pl

Protest "Wolność dla norek!"w Nowogardzie!

26 lipca o godzinie 12:00 na Placu Wolności w Nowogardzie odbędzie się protest "Wolność dla norek!". W kierunku budynku Urzędu Miejskiego w Nowogardzie zostaną skierowane zdjęcia zwierząt z ferm futrzarskich, a przechodniom będą rozdawane ulotki.
Będziemy protestować przeciwko planom budowy kolejnej fermy norek amerykańskich w gminie Nowogard oraz będziemy przybliżać mieszkańcom miasta jak wygląd przemysł futrzarski i życie zwierząt zabijanych na futra.
                                               Szczecińska Inicjatywa Wegańska

Podobny protest był organizowany w maju w Szczecinie: http://vimeo.com/23797898




wtorek, 19 lipca 2011

Blogerzy przeciwko cenzurze

Witam,
zapraszam do przyłączenia się do akcji:
http://blogerzystopcenzurze.wordpress.com/
Chodzi o zebranie jak największej liczby podpisów blogerów pod
listem-protestem przeciwko:
- blokowaniu stron internetowych
- odpowiedzialności dostawców e-usług (np. właścicieli serwerów, for,
portali, blogów) za treści zamieszczane ich usługobiorców-użytkowników
- ograniczaniu dostępu do informacji publicznej.
Akcji patronuje Stowarzyszenie Blogmedia24.pl, projekt listu jest
mojego autorstwa.
Chodzi o to, żeby wzmóc nacisk w tych kwestiach - niby prowadzone są
różne debaty z "internautami" i organizacjami społecznymi, ale sprawa
nadal jest otwarta.

  Redakcja BM24

‘My, niżej podpisani autorzy blogów internetowych domagamy się od władz Rzeczypospolitej Polskiej poszanowania wolności pozyskiwania i rozpowszechniania informacji gwarantowanej w artykule 54 Konstytucji RP.W szczególności:

- Sprzeciwiamy się temu, by władze państwowe miały prawo – poprzez nakazanie tego przedsiębiorcom telekomunikacyjnym – blokowania dostępu do jakichkolwiek zasobów udostępnianych w Internecie, choćby ich rozpowszechnianie było uznane za naruszające przepisy prawa; jesteśmy poważnie zaniepokojeni słowami premiera Donalda Tuska, który na spotkaniu z przedstawicielami organizacji społecznych w dniu 12 lipca 2011 r. stwierdził, że „w wielu przypadkach blokowanie lub filtrowanie witryn internetowych będzie najprostszą drogą do „zatrzymania przestępstwa” o charakterze jawnym i oczywistym, szczególnie w przypadku, kiedy ze względów technicznych lub prawnych długo trwałoby usunięcie jakiś treści, gdyby nie stosować tych technik”.

- Sprzeciwiamy się temu, by dostawcom usług świadczonych drogą elektroniczną groziła jak obecnie odpowiedzialność karna lub cywilna za treści zamieszczane przez odbiorców tych usług, jeśli nie uniemożliwią dostępu do tych treści po otrzymaniu zwykłego donosu, bez wyroku lub nakazu sądu; właściciele serwerów, portali, blogów czy for internetowych nie mogą być zmuszani do odgrywania roli cenzorów z obawy przed taką odpowiedzialnością.

- Sprzeciwiamy się temu, by dostęp do informacji publicznej był na mocy ustawy ograniczony w jakimkolwiek zakresie – jak to próbuje uczynić się w przyjętym 5 lipca 2011 r. projekcie zmiany ustawy o dostępie do informacji publicznej, ograniczając bezwarunkowo dostęp do dokumentacji związanej z trwającymi postępowaniami sądowymi z udziałem Rzeczypospolitej Polskiej, Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego, negocjacjami w sprawie umów międzynarodowych czy procedurami prywatyzacyjnymi.

„Wzywamy władze Rzeczpospolitej Polskiej do niewprowadzania przepisów prawnych dopuszczających przymusowe blokowanie dostępu do zasobów internetowych lub ograniczających dostęp do informacji publicznej. Wzywamy również do zmiany art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną w kierunku wyłączającym odpowiedzialność dostawców tych usług za treści zamieszczane przez usługobiorców nawet w przypadku otrzymania przez nich donosu, że treści te są bezprawne”.

„Celem akcji jest zgromadzenie pod listem jak największej liczby podpisów w celu przekazania władzom, że środowisko blogerskie sprzeciwia się rozwiązaniom cenzorskim oraz pomysłom ograniczania dostępu do informacji publicznej”

Po zebraniu podpisów na stronie blogerzystopcenzurze list  zostanie wysłany do premiera, prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, posłów i senatorów.

Osoby chcące być sygnatariuszami listu mogą wysłać swoją zgodę mailem na podany adres : stopcenzurze@o2.pl, albo mogą wyrazić podpisem w komentarzu pod treścią listu .

Wymagane dane to  imię i nazwisko (lub pseudonim blogerski z podaniem adresu swojego bloga), adres bloga, e-mail (do wiadomości redakcji), opcjonalnie nazwa bloga.

Wchodzimy w ostatnią fazę walki Internautów o wolność słowa w sieci. Poprzednie akcje prowadzone wspólnie zatrzymały projekty, które miały wprowadzić przepisy prawa blokujące wolność w sieci.

Podpisz :  tutaj

czwartek, 14 lipca 2011

Kolejny sukces w kampanii przeciwko OTTO Workforce


Dzięki intensywnej kampanii ZSP we współpracy z działaczami w Polsce, Holandii, Słowacji, Czechach i Niemczech, udało się wygrać kolejną sprawę, o której wspominaliśmy już tutaj. Pisaliśmy już w skrócie o problemach polskich pracownic OTTO pracujących we wrocławskim zakładzie WAGO ELWAG, którym wypłacono pomniejszone wynagrodzenie podając przy tym rozmaite powody, które zmieniały się przy każdym kontakcie pracownic z ludźmi pracującymi w biurze OTTO.

Dzięki akcji, która miała na celu zburzenie wizerunku OTTO jako dobrotliwego sponsora imprezy dla bezdomnych, agencja została zmuszona do podjęcia akcji ze swojej strony. Pracownicy wrocławskiego biura OTTO podeszli do aktywistów ZSP i obiecali rozwiązanie tej sprawy. W rezultacie udało się zmusić OTTO do wypłacenia pracownicy reszty wynagrodzenia wg stawki godzinowej zapisanej w umowie.

Mamy nadzieję, że sukces byłej pracownicy OTTO/WAGO ELWAG zachęci innych pracujących w Polsce do walki o swoje pieniądze i prawa.

Solidarność naszą bronią!

Vegan Myths Debunked. Piosenka o weganiźmie(polskie tłumaczenie)

wtorek, 5 lipca 2011

Wolnościowa alternatywa dla Wykopu

1 lipca, ruszyła niekomercyjna alternatywa dla stron typu "Wykop" czy "Digg", czyli takich, które pozwalają dzielić się linkami z innymi użytkownikami.

Strona powstała w ramach protestu przeciwko blokowaniu użytkowników, którzy zbyt często dodawali do Wykopu linki do kilku ulubionych stron, a także by stworzyć miejsce z linkami o wyższym poziomie merytorycznym, etycznym i kultury słowa.

Na stronie nie ma reklam, linków sponsorowanych a obowiązujące zasady są liberalne, jasne i przejrzyste.

Swoistym novum jest możliwość posiadania kont przez autorów i redakcje stron internetowych (np. przez Centrum Informacji Anarchistycznej) by w ten sposób bezpłatnie promować się.

Nowa strona powstała w ramach projektu "Wolne Media" i nazywa się "Fajne". Jak nazwa mówi, chodzi o dodawanie fajnych linków do fajnych artykułów i ciekawostek z internetu.

Adres: fajne.wolnemedia.net

Zapraszam!