wtorek, 29 lipca 2008

Druga Rospuda w Mikołajkach?

Druga Rospuda w Mikołajkach?

Jak podaje "Zycie Warszawy", jeden z wariantów przebudowy drogi nr 16 zakłada 850 metrowy most przez jezioro Tałty.

Czytamy w gazecie:

- Drogowcy chcą przez jezioro Tałty przerzucić estakadę, która będzie miała 350 metrów długości i 19 metrów wysokości. Raz na zawsze zniszczą to jezioro – ocenia Krzysztof Worobiec, ze stowarzyszenia "Sadyba", który od lat walczy o zachowanie charakteru kulturowego i krajobrazowego Mazur.

Ale to nie jedyny wariant przebiegu drogi krajowej nr 16. W innym Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad proponuje, by droga przecięła jezioro Tałty 850 metrowym mostem!

Trasa przebiegać ma też przez jedno z największych skupisk żółwia błotnego w Polsce. - I minie o zaledwie 500 metrów Jezioro Łuknajno, które jest wpisane na listę światowego dziedzictwa przyrody UNESCO - dodaje Piotr Jakubowski, burmistrz Mikołajek.

Ekolody twierdzą, że jeśli droga zostanie przebudowana tak to będziemy mieli do czynienia z większą tragedią niż ta, która mogła się wydarzyć w Rospudzie.

Złota mysl nr 3

Tak do poniższego artykułu wymyslilem motto, taka Złota mysl
To nie milosc lecz nienawisc rani ludzi

Parada Homoseksualistów i Lesbijek w Amsterdamie

Pewnie wielu z czytelników zainteresuje to ze w Amsterdamie wlasnie zaczela się Parada Homoseksualistów i Lesbijek. Jest to odbywający się co roku festiwal na rzecz tolerancji dla tych co zakochani sa w tej samej plci. W tym roku odbywa się pod dumnym haslem JESTEŚMY !!!,z którym flagi sa juz rozmieszczone w całym Amsterdamie. Glowne aktywności przypadną na ten likend. Wówczas setki lodek z glosna muzyka i roztańczonymi ludźmi będzie plywalo wokoło Amsterdamu po wszystkich jego kanalach. Mieszkańcy, turyści i wszyscy poprzez zabawę z nimi razem beda swietowali tolerancje. Miasto zamieni się w wielki festiwal. Ludzie beda oglądali barwnie poprzebieranych i roztańczonych na lodkach, beda tańczyli z nimi. Wiele klubów będzie otwartych przez ten długi likend. Amsterdam po raz kolejny zamanifestuje wolnosc, rownosc i tolerancje i jak wielu turystów będzie moglo się przekonać ma z tego wielkie korzyści. Polska mogla by się wiele nauczyć od tego miasta. Przywiozl bym tu każdego homofoba , mysle ze pomogło by mu stac się bardziej tolerancyjnym. Program szczegolowy festiwalu mozna przeczytać na http//:www.gaypride.nl
Po za tym w kazdy poniedzialek na sQuacie Vrankrijk queer wieczorek " niebieski poniedzialek"

poniedziałek, 28 lipca 2008

Złote myśli.O to część 2

Sorki za przerwę. Byliśmy na wakacjach. Być może kiedyś doczekamy się chwil, że te strony będą tworzone przez więcej osób i dzięki temu będziemy mogli uniknąć takich sytuacji. Na razie musimy się zadowolić tym co mamy.
Za to mamy dla Was nowy cykl, który będziemy się Wam zapodawać każdego razu gdy coś do Was piszemy. Złote myśli, by wnieść trochę więcej pozytywności do tych stron, do łaszego życia, do świata...
O to część 2
Wszystko jest wtedy, kiedy nic dla siebie. (ks. Jan Twardowski)

Polonia Aktywna w Amsterdamie


Doczekalismy sie plakatu Poloniiaktywnej zrobione przez Ducha skloterskiego. Jak klikniesz na plakat , bedziesz mogl go zobaczyc w powiekszeniu

Wolny Tybet. Zaginione cywilizacje Cz 1

Aktywnosci dla Tybetu

Niedługo, z nie całe dwa tygodnie odbędzie huczne otwarcie igrzysk olimpijskich w Chinach. Wydaje mi się, że koła zdobiące flagę olimpijską mające symbolizować pokój, wolność, równość... teraz spływają krwią i potem. Krwią zabijanego narodu Tybetańskiego. Potem pracowników fabryk odzieżowych gdzie wielkie firmy takie jak Nike, Adidas itp. robią biznes na wykorzystywaniu nawet dzieci, a dorosłych do niewolniczej pracy przez 16 godzin dziennie. Dzieje się to w Chinach, gdzie prawa człowieka łamane są na każdym kroku, a także w innych krajach trzeciego świata. Olimpiada zaś służy im wspaniale by sprzedać ich produkty, co możesz zobaczyć po reklamach i sponsoringu igrzysk.
Chiny jeden z najbardziej totalitarnych krajów organizatorem igrzysk, które niegdyś były by promować pokój. Może teraz, gdy olimpiada bardziej służy by promować wielkie multikorporacje odpowiedzialne za wyzysk, nierówności, destrukcje naszej planety i inne nieszczęścia niż jakiekolwiek wartości ludzkie ten totalitarny kraj pasuje na ich organizatorów. Historia się powtarza i tak jak niegdyś hitlerowskie Niemcy były gospodarzami igrzysk tak teraz totalitarne Chiny przejęły pałeczkę.
Jeden z najwspanialszych narodów świata, okupowany przez Chiny Tybet chce te igrzyska wykorzystać by pokazać światu jak łamane są tam prawa człowieka. My chcemy im pomóc i dlatego na naszych stronach, falach radiowych, ulicach, w sercach itp. postaramy się poświęcić jaknajwięcej miejsca i czasu dla tego pięknego narodu w tym pełnym nadzieii dla nich okresie.
Dlatego za każdym razem gdy będziemy coś umieszczać na http://www.positi.blogspot.com będziemy za każdym razem umieszczać też teledysk, piosenkę dla Tybetu oraz będziemy starać się dawć Wam jakieś informacje o sytuacji, o Tybecie, jego historii i kulturze. Teraz jest czas By działać i wesprzeć ich na każdy możliwy sposób. Do tego wzywamy Was, byśmy razem i osobno pomogli wyzwolić się Tybetowi spod chińskiej okupacji. Zacznij działać. JUŻ TERAZ !!!
Niech walka o wolny Tybet będzie też walką o prawa człowieka które łamane sa w tym totalitarnych Chinach.

8.8.8 Demonstarcja o wolność Tybetu odbędzie się o 14.00 na pacu Dam w Amsterdamie. To wielka szansa by pokazać światu, że jesteśmy z narodem Tybetańskim i że wraz z nimi domagamy się jego autonomii. To wielka szansa by domagać się poszanowania praw człowieka w totalitarnych Chinach. Nie przegapmy jej !!!

8.8.8 Mój współmieszkaniec, przyjaciel, Cookiemouse organizuje medytacje i śpiewanie mantry w momencie gdy olimpiada się rozpocznie. To jego sposób by wesprzec Tybet. Dołanczają do niego ludzie z całego świata. W Amsterdamie będą to robić w domku herbacianym w Oster parku. Szczegóły,http://www.facebook.com/posted.php?id=18909743894&success#/group.php?gid=18909743894
albo jeśli chcesz dołączyć do grupy i śpiewać "Om mani padme... " w innej części świata zgoogluj jego imię cookiemouse i tam dowiesz się wszystkiego.

Zostan wegetarianinem


Mam nadzieje , ze tym razem plakat Ducha Skloterskiego bedzie lepszej jakosci...

Klinika Dla Nielegalnych. Trening pierwszej pomocy. Fragment "Życia Aktywisty"

Gdy zobaczyłem plakat mówiący o treningu pierwszej pomocy z wyszczególnieniem leczenia w sytuacjach na demonstracjach, na których policja użyła przemocy, od razu pomyślałem, że to coś dla mnie.
Ze względu, iż mój angielski nie był za dobry, trochę się obawiałem. Właściwie to myślałem, że pewnie dużo nie zrozumiem i pewnie ucieknę zawstydzony po pół godzinie. Uczenie się medycyny, a do tego po angielsku było dla mnie wielkim wyzwaniem, a jednocześnie tym wielkim przełamaniem się jakie człowiek musi podjąć na etapie nauki języka obcego.
Na szczęście naszym nauczycielem był sympatyczny Amerykanin. Nazywał się Doc i sam też był aktywistą działającym w ruchu Street Medic ( uliczny medyk ), który był obecny jako pierwsza pomoc na demonstracjach szczególnie tych, na których protestujący byli narażeni na brutalność policji. Większość "uczniów" było mniej lub bardziej znajomymi mi skłotersami. Doc mówił powoli i wyraźnie. Jednym z jego pierwszych pytań było :
- Jak rozumiecie angielski ?
Gdy usłyszał ode mnie:
- Mój angielski jest słaby i może by nie spowalniać toku nauki dla całej grupy, będzie może lepiej jak opuszczę kurs. - zaproponowałem poświęcając dla dobra ogółu tą niepowtarzalną możliwość. On jednak mnie pocieszył :
- Nie przejmuj się. Zwykłem nauczać też w Gwatemali, gdzie mało kto rozumiał po angielsku. Ten trening ma dużo praktycznych ćwiczeń, do których język nie jest aż tak bardzo potrzebny. Na pewno dużo się nauczysz i nie będziesz spowalniał innych.
- OK. To zostaję. - powiedziałem ucieszony.
- Jeśli czegoś nie będziesz rozumiał, to pytaj śmiało i nie przejmuj się, że zajmie to czas. W trakcie tego kursu opowiadam wiele historii, które nie nauczaja aż tak wiele. Najwyżej je będe musiał skrócić.
- Czy mogę, by sobie móc powtarzać nagrywać kurs na dyktafon ?
- Tak. Jeśli ma Ci to pomóc.
Pomagało. Uczyłem się nie tylko pierwszej pomocy ale także angielskiego. Jednocześnie musiałem przyswoić informację, jak i ją przetłumaczyć, a potem zaś ją zanotować czasem po polsku, czasem po angielsku. Później nagrana taśma mogła mi pomóc skorygować błędy, powtórzyć i poprawic niedomówienia. W trakcie kursu musiałem być całkowicie skoncentrowany. Po każdych zajęciach " Mózg mi parował z wysiłku". Za to nauczyłem się nie tylko wiele z medycyny ale też dużo angielskiego.
Doc był jednym z najlepszych nauczycieli jakich spotkałem na swej życiowej drodze. Atmosfera "klasy" była całkowicie luzacka i bezstresowa. Można było nam nawet leżeć jeśli tak było wygodniej. Co jakiś czas opowiadał nam dowcip lub adekwatną do tego co nauczał historię ze swego życia. Były to opowieści z wielkich masowych demonstracji w USA, na kŧórych protestujący zostali pobici przez brutalną amerykańską policję... CDN

sobota, 26 lipca 2008

Wolny Tybet,Free Tibet Hard core clip

Geenpeace w Polsce

Anarchista w Rosji pozostanie wolny

W poniedziałek, 21 lipca sąd okręgowy Jużnosachalińska wydał orzeczenie w sprawie przeciw anarchiście Siergiejowi Trefilowowi, który został zatrzymany przez milicję miesiac wcześniej na proteście w obronie praw socjalnych mieszkańcow dalekiego wschodu Rosji.

W trakcie tej akcji, Siergiej - jeden z aktywistów koalicji grup walczących o prawa mieszkańców Sachalinu rozwinął w tłumie czarną flagę i rozdał otaczającym go ludziom ulotki z opisem tego, czym jest anarchizm.

Po 15 minutach otoczylo go kilku funkcjonariuszy milicji z oddziału zabezpieczającego demonstrację; aktywista zostal zatrzymany i przewieziony na komendę. Tam postawiono mu zarzuty dotyczące "nielegalnego przygotowywania lub rozpowszechniania masowych środków przekazu". Po kilu godzinach pobytu w areszcie Siergiej został zwolniony, zwróciono mu równiez flagę i część ulotek. Na drugi dzień odwiedził go jeszcze dzielnicowy zadajac szereg dodatkowych pytań dotyczacych zdarzenia.

Na rozprawie przeciw Trefilowowi nie pojawili się przedstawiciele komendy. Reprezentujący interesy Siergieja prawnik z sachalińskiego centrum praw człowieka, Mark Kunerman oparł obronę na dowodzeniu, że zarzut o rozpowszechnianie masowych środków informacji jest absurdalny.

Wg Kunermana ulotki nie maja nic wspólnego ze "środkami masowej informacji" . Zgodnie z ustawą, o zaliczeniu danego medium lub publikacji do takiej kategorii decydują czynniki takie jak: cyklicznośc ukazywania się, numer porządkowy i nazwa. Ulotki Siergieja nie spełniaja tych warunków, nie mają rownież ekstremistycznego charakteru. Co wiecej, zgodnie z rosyjską konstytucją każdy ma prawo do swobodnego poszukiwania, otrzymywania, przekazywania i rozpowszechniania informacji w dowolny, wybrany przez siebie sposób. Oczywistym jest więc, że milicjanci, którzy zatrzymali Siergieja wykazali całkowitą niezmajomośc lub pogardę dla prawa, a ich celem było pozbycie się Siergieja z demonstracji.

Sędzina prowadząca sprawę zgodziła sie z argumentami obrony i zdecydowała, ze Siergiej nie naruszył prawa. Decyzja wejdzie w życie 31 lipca, o ile nie odwołają się od niej prokuratora lub przedstawiciele milicji.

Eksmisja zablokowana

W moich rodzinnych stronach, w Minsku Mazowieckim Cos sie dzieje i to do tego udane akcje. Brawo !! TAk trzymac !!!
W środę 23 lipca została zablokowana eksmisja Bogdana Wociala wraz z rodziną.

blokujący na schodach blokujący na schodach
W środę 23 lipca została zablokowana eksmisja Bogdana Wociala wraz z rodziną. Lokator miał zostać eksmitowany do jednego z rozpadających się baraków, pełnego szczurów. Eksmitowany miał problemy z płaceniem czynszu przez dłuższy czas, bowiem był chory i nie pracował. Dzisiaj sumiennie płaci czynsz.

O godzinie 8 rano około 40 aktywistów usiadło na schodach budynku przy ulicy Mireckiego 11. Niedługo zjawił się komornik Marek Dziedzic, odpowiedzialny za eksmisję chorego na raka Mirosława Raźniaka, który nazajutrz po eksmisji zmarł.

Policjanci przybyli wraz z Dziedzicem wezwali posiłki. Wkrótce przyjechała prewencja i ich komendant. Łącznie policjantów było ponad dziesięć. Spisali oni wszystkich uczestników protestu.

Architekt społecznie zatrudniony przez Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej dokonał analizy owych baraków i stwierdził, iż nie nadają się one całkowicie do zamieszkiwania przez ludzi. Marek Dziedzic po przedstawieniu owej analizy oraz oznajmieniu policji, iż ich siły są niewystarczalne do usunięcia protestujących, odstąpił od eksmisji.

Niedługo potem działacze udali się do Urzędu Miasta Mińska Mazowieckiego w celu negocjacji z burmistrzem, który jak okazało się przebywa na wakacjach. Natomiast po negocjacjach z zastępcą burmistrza, trwających pół godziny, doszło do porozumienia. Bogdanowi Wocialowi umożliwione zostanie spłacenie zaległego długu w ratach.

Ormianscy ekolodzy prosza o pomoc

W Armenii, w okolicach miasteczka Teghut, planowana jest budowa odkrywkowej kopalni miedzi. Budowa ta jest zagrozeniem dla unikalnego ekosystemu tego rejonu i dla lokalnej społeczności, która rozpoczęła protesty. Budowę ma przeprowadzić prywatna spółka Armenian Copper Programme. Oto niektóre z problemów, które spowoduje budowa kopalni.
W Armenii, w okolicach miasteczka Teghut, planowana jest budowa odkrywkowej kopalni miedzi. Budowa ta jest zagrozeniem dla unikalnego ekosystemu tego rejonu i dla lokalnej społeczności, która rozpoczęła protesty. Budowę ma przeprowadzić prywatna spółka Armenian Copper Programme. Oto niektóre z problemów, które spowoduje budowa kopalni.

1. Budowa wymagać będzie wycięcia ponad półtora tysiąca akrów lasów. Jest to tym bardziej niebezpieczne, że Armenia już straciła większość swoich lasów. Procent zalesienia tego kraju wynosi obecnie ok. 8 procent, choć jeszcze niedawno odsetek ten wynosił 40 procent. Wiele miejsc wyrębu stało się już obszarami pustynnymi.

2. Wycinanie lasów spowodowało zagrożenie dla większości ormiańskich gatunków zwierząt i roślin. Rejon miasteczke Teghut zasiedla wiele gatunków zagrożonej fauny i flory, w tym kaukaski niedźwiedż brunatny, kaukaska persymona i parę gatunków orłów. Kopalnia zniszczy ostatnią ostoję tych gatunków w Armenii.

3. Kopalnia będzie źródłem wielu zanieczyszczeń w tym tlenku węgla, dwutlenku azotu i różnego rodzaju pyłów. Zanieczyszczenia atmosferyczne, które produkują kopalnie, zbudowane już przez Armenian Copper Programme, spowodowały wiele problemów zdrowotnych ludzi mieszkających w ich pobliżu, takich jak bezpłodność, problemy z krążeniem, choroby nowotworowe i choroby serca. Są również dowody wskazujące, że owe zanieczyszczenia spowodowały wzrost śmiertelności niemowląt. Budowa kolejnej i to tak dużej kopalni pogłębi te zjawiska.

4. Plany budowy kopalni zakładają, że toksyczne odpady będą odprowadzane do pobliskiego kanionu i rzeki Sznog, przecinającej ów kanion. W szególności do okolicznych wód przedostaną się w dużych ilościach związki molibdenu, co może mieć druzgocący efekt dla okolicznej flory i fauny.

5. Kopalnia promowana jest jako katalizator wzrostu gospodarczego regionu
Teghutu. ACP nigdy dotychczas nie wywiązało się jednak z obietnic dotyczących liczby nowych miejsc pracy przy swoich projektach. W dodatku łączne konsekwencje ekonomiczne otwarcia kopalni, biorąc pod uwagę dewastację ekologiczną, którą spowoduje, będą prawdopodobnie negatywne.

Więcej informacji - po angielsku i rosyjsku - na stronie
http://azat.wordpress.com/

Zobacz także
http://www.youtube.com/watch?v=HIIxyOfR4VQ
oraz inne filmy na Youtube pod hasłem Teghut.

W najbliższym czasie ormiańskie grupy ekologiczne będą intensyfikować kampanię przeciwko budowie kopalni.

Oboz Federacji anarchistycznej

Z przyjemnością zapraszamy Was - uczestniczki i uczestników oraz sympatyków i sympatyczki Federacji Anarchistycznej, osoby stawiające pierwsze kroki jako aktywiści jak i osoby od lat zaangażowane w działalność społeczną na drugi obóz Federacji Anarchistycznej.
Obóz rozpoczyna się 18 sierpnia i potrwa tydzień. Chcielibyśmy aby obóz stanowił miejsce wymiany oraz rozwoju aktywistycznych umiejętności i wiedzy przydatnej na co dzień (i nie tylko), ale także aby był miejscem integracji osób o poglądach wolnościowych. Dokładna lista warsztatów i spotkań ciągle ewoluuje. Jeżeli masz pomysł na jakiś wykład, warsztat skontaktuj się z nami. Mail kontaktowy: oboz@lists.bzzz.net
Baza namiotowa jest położona niedaleko Makowa Podhalańskiego w Beskidach. Jak tam dotrzeć? Musisz dojechać na stację PKP w Makowie Podhalańskim. Tam będą czekać osoby pomagające dotrzeć na miejsce. Daj nam wcześniej znać, o której godzinie przyjedziesz.Numer komórki obozowej:886678455

poniedziałek, 21 lipca 2008

KLINIKA DLA NIELEGALNYCH cz.1

Dlaczego zainteresowałem się medycyną i co mnie skłoniło do pomocy doktorowi Zetowi w założeniu "No Papers Clinic" (kliniki bez papierów) ?

Gdy przyjechałem do Amsterdamu, jako że Polska nie była jeszcze w Unii Europejskiej, nie mogłem ani ja, ani nikt z mojej rodziny być leczonym. Moja córka zachorowała. Tak jak wielu Polaków i innych nielegalnych, próbowaliśmy wyleczyć ją sami. Nasz przyjaciel Greg powiedział nam, iż kiedyś była przychodnia dla nielegalnych " Witte Jas". Teraz już jej nie było ale może jak tam pójdę, to znajdę ślad za lekarzami takimi jak Zet, który wciąż gdzieś tam przyjmuje. Udałem się pod wskazane miejsce, pytałem gdzie się dało i w końcu udało mi się znaleźć doktora Zeta. Niestety. Okazało się, że Nea potrzebuje specjalistycznego leczenia. Za te zaś jako, że byliśmy nielegalni i nie mogliśmy być ubezpieczeni, trzeba było drogo płacić. Nie było nas na to stać, bo nielegalnie pracując też płacono nam mniej niż innym. Musieliśmy z Neą powrócić do Polski i być tam przez okres leczenia. Czas ten był dłuższy niż 3 miesiące. W Polsce oczywiście byłem bezrobotny, a pracy na tak krótki okres czasu nie było nawet co szukać. W tych czasach o robotę było na prawdę trudno. Całe szczęście mogliśmy mieszkać u moich rodziców, co nie kosztowało nas dodatkowo. Na przeżycie miałem odłożonych trochę pieniędzy i wspomagała nas też Janka, która też w tym celu i żeby zarobić na swoje studia musiała zostać w Amsterdamie. Jak tylko miałem możliwość jeździłem też do Warszawy by dorobić na myjce i trochę też by odwiedzić znajomych. To, że byliśmy nielegalni kosztowało nas rozłąkę z rodziną i z tym pięknym miastem, w którym mieliśmy mieszkanie i czuliśmy się jak w domu. Polska nie jest aż tak bardzo daleko jak Afryka. Bilet dla Polaka także nie jest aż tak drogi. Gdy wyobrażam sobie,że ktoś by uzyskać leczenie musiałby wracać do dalekich kontynentów, gdzie nawet ciężko zarobić na powrót uważam to, za tym bardziej niesprawiedliwe niż to co mnie spotkało. Wielu tych ludzi nie ma nawet specjalistycznego leczenia w swych krajach, gdzie często ludzie nawet nie mają co jeść. Wielu z uchodźców ucieka do UE z powodów politycznych i nie może wracać do swych ojczyzn. Z własnego życia wiedziałem, iż nie urodzonym w UE trudniej o pracę, za którą, bo nielegalna często otrzymywali dużo mniejszą zapłatę. W tych warunkach często niemożliwością jest opłacić zawyżone dla nieubezpieczonych koszta leczenia. Te wszystkie powody oraz najważniejszy: chęć wzięcia zdrowia mego i mej rodziny we własne ręce, potrzeba uniezależnienia się jak najbardziej jak tyko mogłem od tego systemu skłoniła mnie bym zaczął uczyć się na własną rękę medycyny. Chciałem pomóc sobie i takim jak ja być godnie traktowanym i niezależnym od jakichś rasistowskich, dyskryminacyjnych reguł UE.
Pewnego dnia doktor Zet, sześćdziesięcioletni aktywista, z którym powoli zaczynałem się zaprzyjaźniać oznajmił mi ze smutkiem, że stracił ostatnie miejsce, w którym leczył. Stało się tak ponieważ kobieta, która mu to miejsce wynajmowała czy może użyczała umarła, a z nowym właścicielem nie szło się dogadać.
- Trzeba szybko znaleźć nowe miejsce. - stwierdziłem
- Gadałem już z Lukasem z zaskłotowanego kościoła by tam udzielili miejsca. Powiedział, że dysponują takim miejscem lecz reszta mieszkańców musi wyrazić na to zgodę.
- Fajnie. Klinika w zaskłotowanym kościele. Nie źle brzmi.
- Haha...Tylko byśmy to miejsce dostali.
- Dostaniemy. - odpowiedziałem z nadzieją.
Nie minął tydzień, a już pukaliśmy do drzwi kościoła, by Lukas pokazał nam miejsce, z którego mielibyśmy zrobić naszą klinikę. Było to duże, wysokie pomieszczenie, w którym jak nas poinformował Lukas trzeba by wybudować ścianę dzielącą na pół. Druga połowa miała być wykorzystana jako darmowa kafejka internetowa.
- Trzeba by się zgadać któregoś dnia, zobaczyć co jest potrzebne i jakoś można by już zacząć to robić. Ja i parę innych osób z tąd na pewno Wam pomożemy. - powiedział Lukas.
- No to pięknie. to miejsce jest tak duże, iż można by wydzielić jeszcze miejsce na gabinet stomatologiczny.- oznajmił z entuzjazmem Zet
- Ale przecież nie mamy żadnego dentysty.
- Jak zrobimy miejsce, to i dentysta się znajdzie. - Powiedział Zet optymistycznie tak jakby wszystko było takie proste. Taki właśnie jest ten starszy człowiek, który nie jednego zadziwiał swym optymizmem i jakże młodzieńczą energią.
Jednak nie wszystko było takie proste jakby się wydawało. Po paru dniach Lukas zadzwonił do Zeta i powiedział, że wynikły jakieś trudności i najlepiej będzie jeśli przyjdziemy na miting domowy mieszkańców kościoła by przedstawić na nim naszą prośbę o miejsce. Jako, iż Zet , jak to Zet był zajęty w tym czasie, poprosił mnie, bym nas reprezentował na tym spotkaniu.
Miting odbywał się przy dużym stole zaraz przy wejściu. Było na nim około 10 osób, głównie mieszkańców, a po za tym Niko - jeden z największych radykałów jakich znam. Głównym celem spotkania , jak się okazało była ochrona przed nadchodzącą eksmisją. Miała ona nastąpić z powodu rzekomego niebezpieczeństwa zawalenia się budynku. Oczywiście było to absurdem. W grę na pewno wchodziła duża kasa , bo już samo wyburzenie takiego budynku musiało wiele kosztować. Jedna sprawę kościół już wygrał ze spekulantami. Teraz wspólnie razem zastanawiali się jakby tu dobrze nagłośnić i z której strony szukać poparcia by wygrać po raz kolejny z kłamliwymi handlarzamiu nieruchomościami. Przysłuchiwałem się temu z boku nie mówiąc ani słowa, bo cóż mógłbym rzec skoro nic nie wiedziałem. Następnym tematem były ostatnie imprezy oraz te, które miały się odbyć w najbliższej przyszłości. Tu dało się odczuć mały konflikt wewnętrzny.
Jedna dziewczyna, nazwijmy ją Karina oskarżała Lukasa, że robi zbyt duży wjazd na imprezę i tak sponsorowaną, a do tego bardziej komercyjną, podczas gdy ona na ostatniej imprezie zupełnie nie komercyjnej wyszła do tyłu, bo poproszono ją o zaniżenie cen.
- Jeśli Ty robisz party, to Ty ponosisz koszta i to Ty, a nie nikt inny ustala cenę biletu, tak by Ci się zwróciło.
- Zrobiłam tak , bo powiedziano mi, że nie mogę robić imprezy na skłocie ze zbyt drogim wjazdem. Niecałe dwa tygodnie później Ty robisz koncert za 5 euro i nikt Ci nic nie mówi.
- Dlatego, że na tą imprezę przyjdą ludzie z zewnątrz, którzy wiadomo, że mają więcej kasy niż skłotersi.
- Ale jeśli ode mnie wymagano obniżenia ceny, to nie dziw się, że ja wymagam od Ciebie tego samego.
-Ja ceny nie zmienię. Po pierwsze, jak już zaznaczyłem: nie mam zamiaru dopłacać. Po drugie cena jest już na plakacie, który jest już rozlepiany. Co do biednych skłotersów, to chyba normalne, że jak nie będą mieli na wjazd to po cichu będzie można ich wpuścić. Co do pieniędzy, które może zarobimy, nie mam nic przeciwko by pokryć to co Ty straciłaś. - oznajmił wspaniałomyślnie Lukas by załagodzić sytuację lecz wnioskując po minie Kriny wcale mu się to chyba nie udało.
- Jeśli skończyliście ten temat, to ja też chciałbym coś dodać na temat tej przyszłej imprezy. Gdy zobaczyłem w ASCII ten plakat, to czym prędzej go zerwałem. Krew mnie zalewa gdy widzę, że imprezę na skłocie sponsorują "Austriackie linie lotnicze", które deportują ludzi, a Wy robicie im reklamę. Wiele osób jest tym oburzonych i nawet deklaruje bojkot jeśli będziecie dalej tak postępować. - te słowa Nika sprawiły, iż Lukas zrobił się czerwony ze wstydu i zaczął się tłumaczyć.
- Sorry, ale ja nic nie wiedziałem, że ta firma deportuje ludzi i gdybym to wiedział przedtem, to nawet bym z nimi nie gadał.
- No właśnie. W tym jest problem, że zwykle te firmy bardzo dobrze chowają swe brudy i właśnie w tym momencie używają Was by stworzyć sobie dobry, fałszywy imidż firmy wspomagającej kulturę oraz skłotersów. Także druga firma na plakacie, powszechnie wiadomo, że jest kapitalistycznym krwiopijcą, nastawionym tylko na zysk. Co do trzech pozostałych, skąd możemy wiedzieć, że nie robią jakiś brudnych gierek, o których nic nawet nie wiemy.
- No tak, ale tego nigdy nie wiadomo. Nawet jak zaczynasz coś z kimś robić nigdy do końca nie wiadomo czy przypadkiem nie okaże się oszustem. czesem rzeczy nie da się przewidzieć.
- Dlatego my, jako ruch skłoterski, staramy się unikać brania kasy od jakichkolwiek dużych sponsorów. Myślę że jesteśmy na tyle silni i mocni, że stać nas na więcej niż branie kasy od bogatych, którzy powszechnie wiadomo w większości są wyzyskiwaczami. Gdy będziemy dbali o nasz wizerunek, nie splamiany kompromisami wielcy, drodzy artyści, mający jakieś pozytywne przesłanie sami będą chcieli u nas zagrać.Jak na przykład chociażby Chumbawamba na ADM-ie.
- No tak . Lecz w tym wypadku artysta i tak się zgodził grać prawie za darmo i jedynym finansowym problemem było to , by załatwić mu przelot, który jak wiadomo kosztuje. Dlatego zwróciliśmy się do "Austriackich linii lotniczych" by dostać bilet na przelot w tą i z powrotem w zamian za reklamę na plakacie. Jest to bardzo dobry raper, z politycznym przekazem i nie ukrywam, że moim marzeniem było zrobić mu koncert na skłocie. Teraz gdy słyszę, że prze pomyłkę miałbym promować firmę deportującą ludzi, na prawdę źle się z tym czuję. - powiedział zmartwiony Lukas.
- Ja też uważam tego muzyka za zajebistego gościa. Szczególnie jego fajne teksty, z którymi dużo się zgadzam. Jednak o ile jeszcze kompromis z tymi trzema firmami uważam do przyjęcia (choć nie jest to moja droga działania ) to reklamowanie firmy deportującej ludzi nie jest do przyjęcia nie tylko przeze mnie ale też przez większość skłotersów nawet jeśli chodzi o najulubieńszą kapelę.
- Może i masz rację , ale ja już za dużo pracy w to włożyłem i sprawy za daleko zaszły bym mógł wszystko odwołać. - powiedział całkowicie wku...ny Lukas opuszczając obrady.
- Poczekaj ! - zawołał za nim Niko. - Nie chcę byśmy się kłócili. Nie po to tu przyszedłem. Moim celem było uświadomić Was komu robicie reklamę i uchronić Was przed tym by ruch skłoterski Was zbojkotował, bo wtedy zostalibyście sami i to byłoby prze...ne. Ja uważam, że nie ma sytuacji bez wyjścia i ja chyba już widzę rozwiązanie.
- Jakie ? - zapytał zatrzymany w drzwiach Lukas.
- Powiedziałeś, że już dostaliście ten bilet w obie strony ?
- Dostaliśmy.
- Tego biletu nie mają prawa unieważnić. Czy oni wiedzą, że party jest na squacie.
- Oczywiście, że wiedzą
- Z tego wynika, że zrobili Was w ch... Powszechnie wiadomo, że skłoty są bardzo przeciwne rasizmowi deportacji. Wykorzystując Was do reklamy jednocześnie zatajając fakt, że deportują ludzi, ewidentnie zagrali z Wami w kulki. Czyż nie ?
-No tak. Gdyby byli uczciwymi, przyznaliby się do tego na wstępie i by powiedzieli " ale Wy nie będziecie nas pewnie chcieli zareklamować, bo my deportujemy ludzi" - wtrąciłem co o tym sądzę.
- Jednak nie na uczciwości im zależy lecz na reklamie. - kontynuował swój wykład Niko. - I jeśli oni zrobili nas w konia, to teraz kolej byśmy my ich także przekręcili. Jeśli mamy już bilet, to spokojnie możemy ich poodcinać z plakatów i nawet jakby się przyczepili , że nie dotrzymaliście umowy to można to im wytłumaczyć, że Wy plakaty zrobiliście prawidłowo jedynie ci skłotersi co je rozlepiali poodcinali Waszą firmę , bo deportujecie ludzi....

Rozbrat zostaje !!! - wspomnienie z wakacji.

Rozbrat zostaje !!! - wspomnienie z wakacji.

Podczas wakacji zahaczyłem o Rozbrat. Ostatnie wieści to brak wieści, a brak wieści to dobre wieści. Tak to zwykliśmy mówić w świecie skłoterskim.
Poznańscy skłotersi od lutego tego roku spodziewają się kłopotów. Komornik złożył im wizytę by wycenić teren i od tej pory oczekują licytacji, a co za tym idzie zmiany właściciela. To w najgorszym wypadku oznacza problemy.
Tuż przed bramą wywieszona tablica z napisem: "Eksmisje skłotów nie odbywają się pokojowo". Pod hasłem przedstawiono zdjęcia z obrony Ungdomshushet w Kopenhadze i paru innych miejsc w Hamburgu, Barcelonie, Hadze i Amsterdamie.
Gdy oglądamy Rozbrat dużo pomieszczeń w ostatnich "niepewnych" miesiącach doczekało się remontów. " Nie boimy się eksmisji. Nie będziemy popadać w depresje przez to, że nas postraszono. Robimy swoje bez względu na to co planują Ci na górze. O to w tym chodzi. " - mówi jeden z Rozbratowców.
Osobiście podziwiam tą postawę pełną optymizmu i niezależności. Optymizm to połowa sukcesu i chyba coś w tym jest, bo spodziewana w marcu licytacja wciąż jeszcze się nie odbyła.
Niektórzy z władz miasta, jak to zwykle oni, obiecują piękne słówka i rozwiązania co do Rozbratu, jednak nie wynikają z tego żadne konkrety.
Ja już dawno się przekonałem, iż zamiast poddawania się i czekania na rozwój sytuacji lepiej jest nie marnować czasu i właśnie robić swoje. Naszym zwycięstwem, powtórzę jeszcze raz będzie zawsze to, że nie poddajemy się w obliczu draństwa.
Według Huny, Jogi i innych systemów filozoficznych i wierzeń, im więcej myśli, energii, siły i działań włożymy w spełnienie naszych marzeń, tym lepsze szanse mamy na ich spełnienie. Zgodnie z tym zakańczam pozytywnie: Rozbrat zostaje !!!

Kopi zostaje !!!+ Wagenburg Lemilen. Berlin. Wspomnienie wakacyjne

Wracając na łikendowym bilecie przez Niemcy ( 35 E dla 5-iu osób przez całe Niemcy. Tanio i najbardziej ekologicznie ) zorientowaliśmy się, że może nas zastać noc w Osnabrucku. Podjeliśmy więc decyzje powrotu do Berlina i zapukania do starych przyjaciół zamiast nocowania gdzieś na obcym dworcu.
Zaszliśmy na Kopi. Dowiedzieliśmy się, że skłot ten dostał kontrakt na 28 lat ( ! ) Jupieeeee ! Kolejne alternatywne miejsce obronione.
Spotkana tam, na wagenburgu, gdzie wszędzie dało się słyszeć polski język, stara znajoma zaoferowała nam miejsce w swym wagonie na wagenburgu Lemilen. Druga zawiozła nas swym wanem. To była jedna z ciekawszych podróży w moim życiu. Kierowca nie miała okularów na sobie więc dwoje innych pasażerów siedzących na przedzie mówiło jej którędy ma jechać i czy po boku są rowerzyści. Na początku myślałem, że to żarty. Gdy jednak trwało to dłużej, przekonałem się, iż to prawda. Mimo wszystko szczęśliwie dotarliśmy na miejsce.
Odżyły wspomnienia sprzed ponad już 10-iu lat kiedy to spędzone 2 tygodnie na tym aktywnym, ekologicznym i przyjaznym wagenburgu wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie i na pewno miało dobry wpływ na moje życie.
Przez lata jakby przybyło wagonów. Prawie każdy z ekologicznymi bateriami na dachach. Przez te lata zieleń się tak bardzo rozrosła, iż wyglądało to jak ładny park. W barze i nowej dużej salce koncertowej program kulturalny jeszcze częstszy niż kiedyś. Tej nocy gdy tam śpimy jest koncert dżezowy, jednak zmęczeni podróżą dajemy sobie spokój. Rano w świetle dnia dokładniej oglądamy ten powstały w miejscu gdzie niegdyś stał mur berliński, od razu po jego zburzeniu wagenburg. To już 17 lat świecą przykładem nie komercyjnego, ekologicznego, alternatywnego życia.
Knajpa tak jak niegdyś samoobsługowa, otwarta cały czas całkowicie oparta na zaufaniu. Pamiętam jak niegdyś mnie zszokowało, że każdy kto chce cokolwiek sobie kupić w barze, samemu płaci należność, wydaje sobie resztę i wszystko działa bez bankructwa i nie spłacanych długów ( kreska wciąż żyje ).
Strzałki "dla natury" pokazują kierunek zwiedzającym. Przy każdej ciekawej rzeczy tabliczka objaśniająca. Dookoła w kilku miejscach na zewnątrz terenu tablice ogłoszeniowe dla sąsiedztwa o wagenburgu, lokalnym Kreuzbergu i alternatywnym Berlinie. Otwratośc z jaką żyją dla ludzi z zewnątrz świeci przykładem dla wszystkich alternatywnych miejsc oraz skłotów.
Miejsce na kompost i wszelkie inne odpady przewyższa i tak bardzo dobrze zorganizowany w Niemczech recykling. Toaleta ekologiczna żywi specjalne robaczki, które po napełnieniu pojemnika ektrementami są zakopywane we wszędzie obecnym ogrodzie dzięki czemu odżywiają i spulchniają ziemię. Myślę, iż to właśnie dzięki temu tak bujnie wszystko obrosło.
Dodatkowo bar na powietrzu gdzie wróble całym stadem wyjadają okruchy. Nawet psy i koty żyją tu w harmonii ( chyba ? prawie ? )
W jednym miejscu mały placyk zabaw dla dzieci z piaskownicą, łodzią, huśtawką, księżycem itp. Gdzieś tam warsztat rowerowy, drewutnia, duży kontener na wodę itp. praktyczne rzeczy.
Wszędzie jakiś alternatywny art, piękne graffiti, rzeźby z drewna, metalu, szkła itp. To wszystko razem tworzy magię tego miejsca.
Tak jak kiedyś wagenburg ten wywarł na mnie duże wrażenie. Aż chciałoby się mieszkać z tak aktywnymi, otwartymi szanującymi przyrodę ludźmi. Do tego mieszkać w naturze w mieście to fajna lokacja dla tych co chcą być aktywni w mieście, a jednak też pragną żyć w lesie ( no może w parku ). Marzenie ! Kto wie ? Moze się spełni. Właśnie słyszałem, że zaskłotowano nowy plac pod wagenburg Swomp 4 gdzie zaczęto hodować rośliny.
Griks 20.08.08

czwartek, 17 lipca 2008

Poczta Polska lamie prawa zwiazkowcow !!!

Demo już było, ale z historią warto się zaznajomić. Pocztowcy już od dawna wiadome nie mają lekko więc warto ich wspierać w ich walce o swe prawa. Może ogłosić przestawienie się na wakacyjne pocztówki internetowe w ramach bojkotu tego monopolisty. Dzięki temu będzie też mniejsze zużycie papieru.
Warszawska Komisja Środowiskowa OZZ Inicjatywa Pracownicza zaprasza *16 lipca 2008 o godzinie 15:00 pod siedzibe Dyrekcji Generalnej Poczty Polskiej (ul. Rakowiecka 26, gmach SGGW)* na pikietę w obronie zwolnionego z pracy działacza związkowego IP - Barosza Kantorczyka.


Bartosz Kantorczyk, związkowiec Inicjatywy Pracowniczej i inicjator strajku listonoszy z listopada 2006 roku, został bezprawnie zwolniony za domaganie się przestrzegania praw pracowniczych. Szczegóły:
http://cia.bzzz.net/poczta_polska_zwiazkowiec_ozz_ip_wyrzucony_z_pracy

*Solidarność naszą bronią !!!*


Namawiam wszystkich nieobojętnych na ludzką krzywdę, wszystkich wierzących w lepszy świat, do czynnego wspierania tych, którzy mają odwagę oficjalnie walczyć o równość, czy sprawiedliwość w zakładach pracy i ponoszą tego bolesne konsekwencję. Mam namyśli tu takie osoby jak Marcel Szary-HCP, Jakub G.-Lionbridge, Łukasz Sibilak-Greenkett, Piotr Krzyżaniak-Auchan i inni których nie wymieniłem. Przepraszam!
Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w akcjach przeciwko mojemu bezprawnemu dyscyplinarnemu zwolnieniu i zamanifestowania przeciwko notorycznemu łamaniu praw pracowniczych i praw związkowych prze Pocztę Polską. Protestujmy przeciwko pomnażaniu zysków jednostek na wyzysku tysięcy, milionów pracowników, bo tak właśnie funkcjonuje większość firm. Najgorsze jest to, że znowu coraz mniej ważne jest zdrowie i życie ludzi-mrówek harujących na dobrobyt (tffuu..) managerów i prezesów. Dla nich pracownik jest tylko środkiem do ich jedynie ważnych celów! Represjonuje się i wyrzuca się na bruk tych, którzy nie godzą się na pogarszające warunki "pracy" i płacy (podwyżki cen powodują, że zarabiamy coraz mniej!). Stańmy razem, ramię w ramie i pokażmy wyzyskiwaczom, że nie złamią ruchu oporu, że takich jak ja jest więcej. Udowodnijmy, że szeroko pojęte społeczeństwo ma świadomość kurewstwa, którym obdarzają nas mniejsi i więksi decydenci tego niesprawiedliwego świata i że ta świadomość się coraz mocniej budzi. Pamiętajcie i stosujcie solidarnościowe zasady. Ty pomożesz mnie, a ja na pewno nie zapomnę o tobie! Dzisiaj wyrzucają mnie, a jutro pozbędą się ciebie! Walka trwa! Solidarność naszą bronią!

Bartosz Kantorczyk

--------------------------------------------------------------------------------------
*Szczegóły:*

Poczta Polska zwolniła na bruk związkowca, który zgodnie z prawem
domagał się podniesienie bezpieczeństwa pracy listonoszy i piętnował
permanentne łamanie prawa pracowniczych przez kierownictwo Poczty,
przeciwko któremu toczy się obecnie postępowanie prokuratorskie. Samo
zwolnienie Kantorczyka narusza przynajmniej trzy ustawy: o związkach
zawodowych, o rozwiązywania sporów zbiorowych i kodeks pracy.

Od 31 stycznia 2008 Komisja Zakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy
Poczcie Polskiej znajduje się w sporze zbiorowym z pracodawcą. Jednym
z żądań związku było podniesienie bezpieczeństwa pracy listonoszy
roznoszących przekazy pieniężne. Jednak do dziś pracodawca nie podjął
negocjacji ze związkiem zawodowym, co jest niegodne z ustawą o
rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Dyrekcja Poczty arbitralnie
kwestionuje bowiem fakt istnienia OZZ Inicjatywa Pracowniczej na
terenie przedsiębiorstwa, naruszając tym samym ustawę o związkach
zawodowych i przypisując sobie kompetencję sądownicze. Związek już
wcześniej powiadomił o tych faktach Państwową Inspekcję Pracy, która
bada sprawę dyskryminacji, ale i całkowicie uważa Komisję Zakładową za
w pełni prawną organizację w strukturach firmy. W proteście przeciwko
nielegalnym praktykom dyrekcji Poczty Polskiej, od dnia 12 czerwca
2008, Bartosz Kantorczyk jako przewodniczący związku i jednocześnie
listonosz, odmówił zabierania gotówki w rejon, o czym poinformował
zwierzchników - miało to stanowić bezpośrednią przyczynę
dyscyplinarnego zwolnienia.

Narażenie na niebezpieczeństwo

Kantorczyk zdecydował się na taki krok z powodu lekceważącego
podejścia pracodawcy do bezpieczeństwa. Dokładnie chodzi o
niewystarczające środki ochrony osobistej, w stosunku do kwot jakie
musi przenosi przeciętny listonosz. Dyrekcja firmy czyni wszystko, aby
ukryć i usprawiedliwić swoje decyzje, takie jak zwiększenie limitów
gotówki, bez jednoczesnego zwiększenia zabezpieczenia doręczycieli.
Nie jest to normalna sytuacja zwłaszcza, że w Karcie Ryzyka Zawodowego
jeszcze w 2007 roku istniał zapis, że sposobem na zmniejszenie ryzyka
wystąpienia napadów, było systematyczne obniżanie limitów gotówki oraz
częstsze zasilanie się listonoszy w gotówkę na urzędach. W 2008
zmieniono już ten zapis, a wcześniej podnosząc dopuszczalne limity. Na
to nie zgadzała się Inicjatywa Pracownicza. Bartosz Kantorczyk kilka
razy próbował skontaktować się z działem BHP Poczty Polskiej, celem
wyjaśnienia tej sytuacji, ale zawsze dostawał odpowiedź, że dział ten
jest przeznaczony do reprezentowania pracodawcy.

Dyrekcja Poczty zasłania się statystykami, które mówią, że do 2006
roku ilość napadów na listonoszy spadła. Inicjatywa Pracownicza
twierdzi, że były to wyniki utrzymywania mniejszych limitów gotówki.
Istnieją uzasadnione obawy, że po wprowadzeniu nowych wewnętrznych
przepisów, znowu zagrożenie wzrośnie. Tym bardziej, że od blisko dwóch
lat, rotacja pracowników eksploatacji, a zwłaszcza listonoszy,
zwalniających się i zatrudniających, nigdy nie była tak wysoka.
Rzekome zatem tajemnice ochraniające listonoszy wypływają coraz
częściej na zewnątrz. Dodatkowo o kwotach jakie mają przy sobie
listonosze można wyczytać z gazet i kronik policyjnych opisujących
napady na pocztowców. Stosunek Dyrekcji Poczty Polskiej do
bezpieczeństwa swoich pracowników widać też na przykładzie innych
decyzji, jak ponowne zatrudnianie kobiet na stanowiskach listonoszek
(z powodu niskich zarobków, trudniej znaleźć do tej pracy mężczyzn).
Jeszcze niedawno zaprzestano zatrudniać kobiety w tym charakterze, bo
właśnie one były najczęściej ofiarami napadów. Dawniej, aby przyjąć
się jako listonosz, trzeba było też posiadać zaświadczenie o
niekaralności, a i od tego odstąpiono, z powodu braku chętny do tej
nisko płatnej pracy.

Nie przeciw ludziom

B. Kantorczyk otrzymał w 2007 roku pismo od pełnomocnika Dyrektora
Generalnego Jerzego Skibniewskiego, z którego dowiadujemy się, że
Poczta Polska nieobiektywnie różnicuje listonoszy pod względem
bezpieczeństwa. Otóż niewielka ich liczba jest lepiej zabezpieczona i
posiada paralizatory, których Inicjatywa Pracownicza domaga się dla
wszystkich. Pozostali posiadają sygnalizator dźwiękowy, często
niesprawny, oraz gaz pieprzowy, na którym jest napisane: "Ten gaz
pieprzowy jest wyłącznie przeciw psom. Nie stosować przeciw ludziom."
Czy to jest odpowiednie zabezpieczenie dla listonosza roznoszącego
renty i emerytury? Wymieniony wyżej urzędnik, w tym samym piśmie
stwierdził, że wysokość limitów gotówki przenoszonych przez listonoszy
określa rozporządzenie MSWiA. Tymczasem ministerstwo i Komenda Główna
Policji na pytanie Kantorczyka przyznały, że rozporządzenie MSWiA z
14.10.98 nie dotyczy kwot przekazów przenoszonych przez listonoszy,
lecz określa zasady i warunki transportu wartości pieniężnych przez
pracowników ochrony w myśl ustawy z dnia 22.08.97 roku o ochronie osób
i mienia.

W takich okolicznościach Inicjatywa Pracownicza zarzuciła dyrekcji
Poczty Polskiej celowe igranie życiem i zdrowiem pracowników oraz
naruszanie art. 160 kodeksu karnego, mówiącego o narażeniu na
niebezpieczeństwo. Przestępstwo z tego art. popełnia się nawet
wówczas, kiedy osoba narażona nie doznała krzywdy. Zgodnie z wyrokiem
Sądu Najwyższego z dnia 5 listopada 2002 roku (IV KKN 347/99, LEX nr
74394), art. 160 kodeksu karnego odnosi się nie tylko do sytuacji, w
których ktoś wywołał stan niebezpieczeństwa, odnosi się także do tych
przypadków, w których ktoś np. niebezpieczeństwo to zwielokrotnił,
urealnił .

Poczta łamie dalej prawo

Dyrekcja Poczty Polskiej zamiast załatwić poważny problem, postanowiła
za wszelką cenę pozbyć się człowieka, który kolejny raz upomina się o
przestrzeganie prawa i nie narażanie pracowników na niepotrzebne
ryzyko. Przebywając na urlopie, w dniu 30 czerwca, Kantorczyk otrzymał
pismo, informujące go, że pracodawca rozwiązał z nim umowę o pracy w
trybie art. 52 kodeksu pracy, czyli dyscyplinarnie! Pracodawca zrobił
to, bez wymaganej prawem konsultacji z zakładową organizacją związkową
i pomimo, że Bartosz Kantorczyk jest osobą chronioną prawem.

Powodem zwolnienia może być także to, że Bartosz Kantorczy wygrał
niedawno inną sprawę przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. Zdaniem
Inicjatywy Pracowniczej Poczta Polska naruszała art. 218 kodeksu
pracy: § 1. Kto, wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy
i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa
pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia
wolności do lat 2. Bartosz Kantorczyk powiadomił o tym prokuraturę
jeszcze w 2007 roku. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach,
Prokuratura umorzyła sprawę, nie dopatrując się przestępstwa.
Kantorczyk nie dał za wygraną i zwrócił się do sądy, który był innego
zdania i nakazał Prokuraturze przeprowadzić dochodzenie. Prokuratura
m.in. nie przeanalizowała raportów PIP, mówiących o łamaniu praw
pracowniczych na Poczcie Polskiej, które to uchybienia do dziś nie
zostały naprawione. O decyzji tej dyrekcja Poczty dowiedziała w
drugiej połowie czerwca. W tym też czasie zapadła decyzja o zwolnieniu
Kantorczyka z pracy.

poniedziałek, 7 lipca 2008

protesty przeciwko szczytowi G8 2008

Na podstawie noty prasowej z 27 czerwca 2008 roku:

Rozpoczęły się protesty przeciwko szczytowi G8 2008. Odbyła się już demonstracja przeciwko spotkaniu ministrów spraw zagranicznych z grupy G8. W Sapporo, najbliższym mieście sąsiadującym z Jeziorem Toya, nad którym od 7 do 9 lipca br. będzie mieć miejsce szczyt G8, znajdują się trzy obozy dla protestujących. W Sapporo oraz w Tokio ustawiono centra alternatywnych mediów, a do wspierania demonstrantów przygotowana jest sieć prawników. Na nadchodzący tydzień zaplanowane zostały wydarzenia, konferencje oraz demonstracje. Do Japonii wyjechało wielu aktywistów z niemal całego świata, a wśród nich są anarchiści oraz grupy związków zawodowych z innych krajów azjatyckich.

Sieć NGOsów będzie lobbować grupę G8, by zmieniła kurs swej polityki. "G8 Action Network" odrzuca ją jako bezprawną, a grupy z tej sieci zorganizowały "Anti-G8 Tokyo Sound Demonstration". W poniedziałek Tokio i na wyspie Hokkaido, rozpoczyna się główna, międzynarodowa konferencja antykapitalistyczna zw. "Counter-G8 International Forum". Podobnie, jak to już miało miejsce w przeszłości, liczne grupy i organizacje uczestniczyć będą w różnych mobilizacjach, niezależnie od swych opcji politycznych.

Mimo to policja próbuje zdelegalizować oraz podzielić ten ruch. Przeszło dwa tygodnie temu aresztowano ponad 40 osób oraz przeszukano skłoty. Nastepnie doszło do najazdu na biuro związku zawodowego w Kamagasaki – dzielnicy Osaki zamieszkałej przez klasę robotniczą, a także do trwających przez parę dni konfrontacji z policją.

Na Międzynarodowym Lotnisku “Narita” w Tokio rozpoczęto kontrole. Obcokrajowcy są przesłuchiwani oraz przeszukiwani do 12 godzn. Niektórych poproszono o dostarczenie szczegółowych planów swej aktywności na każdy dzień pobytu.

Rząd Japonii zmienił wymogi wiążące się ze wjazdem do tego kraju wiosną tego roku. Jednak już w sierpniu 2007 r. Niemiecka Policja Federalna (BKA) dostarczyła japońskim władzom śledczym informacji na temat sieci i koalicji, które uczestniczyły ostatnio w protestach anty-G8 w Heiligendamm z 2007 r. Japońska policja odbyła też podróż do Berlina, by poznać środki, których będzie mogła użyć w stosunku do osób protestujących przeciwko szczytowi. Szef BKA, p. Ziercke obiecał, że przekaże jej “wszystkie, istotne dla sprawy, dane”.

Podczas protestów przeciwko G8 z 2007 r. niemiecka policja zebrała obszerną bazę danych ze zdjęciami oraz odciskami palców, w której przypuszczalnie znalazło się wszystkich 1800 osób aresztowanych podczas tych akcji protestacyjnych. Choć jakiekolwiek czyny udowodnono nielicznym, obecnie tej bazy danych nie można zniszczyć. Jednak włączenie do takiej bazy zazwyczaj wystarcza do tego, aby zostać pozbawionym możliwości wjazdu do każdego kraju, w którym odbywa się spotkanie na szczycie.

Wjazdu do Japonii odmówiono m.in. związkowcom z koreańskiej “Konfederacji Związków Zawodowych” ("Confederation of Trade Unions"). Jego zakaz otrzymał również włoski filozof i aktywista, Toni Negri. Tylko jednego dnia na lotnisku aresztowano dwóch aktywistów z grupy medialnej z Hong – Kongu, "In-Media".

Policja wydała też liczne plakaty “ostrzegające” japońską opinię publiczną przed protestami, porównując je do londyńskich ataków bombowych z 7.07.2005 r. Jeden z plakatów przedstawia zniszczony autobus z Londynu obok zdjęcia samochodu spalonego w Rostoku. Opinia publiczna została poproszona o to, aby meldowała bezpośrednio na policję o wszelkich, podejrzanych osobach. Hotelom w całej Japonii polecono, aby wysłały na policję kserokopie paszportów wszystkich, zagranicznych gości.

W najbliższym tygodniu protesty przeciwko szczytowi G8 będą mieć miejsce w licznych krajach na świecie, m.in. we Francji, w Niemczech, Belgii, Holandii, Hiszpanii oraz Kraju Basków.

*Tło zdarzeń:
* G8 Action Network: http://www.jca.apc.org/alt-g8/en
* No G8! Japan: http://a.sanpal.co.jp/no-g8
* Zakazy wjazdu oraz kontrole: http://www.debito.org/?p=1752 and
http://watch08summit.blogspot.com/2008/06/protestation-against-tightening-of.html
* Instrukcje dla hoteli: http://www.debito.org/?p=1764
* Plakat kampanii policyjnej:
www.gipfelsoli.org/rcms_repos/images/38/roppongisummitpolice001.jpeg and
www.gipfelsoli.org/rcms_repos/images/38/g8-poster-1-of-1.jpeg

Protesty przeciwko G8 na wyspie Hokkaido w północnej Japonii

Podczas gdy liderzy najbardziej uprzemysłowionych krajów przyjeżdżali na swoje coroczne spotkanie, na miejsce przybyły też setki protestujących, otoczonych licznymi oddziałami policji. Poranne protesty zakończyły się pokojowo, ale jedna osoba została zatrzymana podczas kolejnego zgromadzenia. Protesty towarzyszyły demonstracjom ok. 2 500 osób w sobotę, kiedy to doszło do krótkiego starcia z policją, podczas którego zatrzymano 4 osoby – w tym telewizyjnego operatora kamery.

Protestujący domagają się zakończenia działań Grupy Ośmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów i podjęcia natychmiastowych działań w celu rozwiązania problemów zmian klimatycznych i światowego głodu.
„Precz z imperializmem”, głosi jeden z wielkich czerwonych banerów niesionych na przedzie marszu.

Zatrzymano też członka prawicowej grupy, który ruszył na 200 maszerujących lewicowców w popołudniowym proteście, który oprócz tego zakończył się bez innych incydentów.
Japońska policja stawiła się licznie by mieć pewność, że nie dojdzie do ataków na szczyt G8, który zaczyna się w Toyako, ok. 60 mil (100 km) na południe od Sapporo w poniedziałek.

Pierwszy marsz zorganizowano wraz z przyjazdem prezydenta USA Georga W. Busha.
Demonstranci nie zdołali dostać się w pobliże miejsca spotkania, ale zorganizowali protesty w Sapporo, największym mieście na wyspie Hokkaido na północy Japonii. Często ich liczbę przewyższa ilość policjantów, sprawujących kontrolę.

Japonia zmobilizowała zdumiewającą liczbę 20 000 oficerów – głównie na miejscu szczytu i w pobliżu, ale także w największych miastach, w tym Tokio – by zażegnać niebezpieczeństwo ataków terrorystycznych. Przygotowano także jednostki pływające straży przybrzeżnej, wojskowe helikoptery i odrzutowce.

Ostatniego roku, dziesiątki tysięcy antyglobalistów demonstrowało podczas szczytu w Niemczech, niektórzy rzucali koktajle Mołotowa w policjantów, którzy używali armatek wodnych i koni by ich powstrzymać.
Liderzy G8, reprezentują Stany Zjednoczone, Japonię, Rosję, Francję, Berlin, Kanadę, Włochy i Niemcy. Dołączyli do nich liderzy afrykańscy, chińscy, indyjscy i inni z krajów szybko się rozwijających, co czyni tegoroczny szczyt największym w historii.

Protest przeciwko G8 i polityce deportacyjnej w Dordrechcie w Holandii

W tym samym dniu w Dordrecht w Holandii, gdzie cumuje bajesboot (statek-więzienie dla osób bez dokumentów legalizujących pobyt na terenie UE) odbyła się demonstracja pod hasłem: "Witamy w fortecy Europa". Całe miasto ozdobiono też banerami anty-G8 i rozdano setki ulotek, w których domagano się uwolnienia uchodźców i zamknięcia bajesboot. Okolice statku zostąły otoczone przez policję. W czasie prób przedostania się demonstrantó na ten teren doszło do wielu aresztowań. Częsci osób oskarżono o usiłowania przedostania się na teren chroniony, częśc otrzymala absurdalne zarzuty typu" sikanie w autobisue" nieokazanie dowodu tożsamości", "malowanie Graffiri" itp. Większość zatrzymanych uwolniono w nocy z soboty na niedzielę, przynajmniej 8 wczoraj wieczorem nadal pozostawało w areszcie.

http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/06/many-arrests-at-g8-action-dordrecht-nl

W tym samym dniu w Dordrecht w Holandii, gdzie cumuje bajesboot (statek-więzienie dla osób bez dokumentów legalizujących pobyt na terenie UE) odbyła się demonstracja pod hasłem: "Witamy w fortecy Europa". Całe miasto ozdobiono też banerami anty-G8 i rozdano setki ulotek, w których domagano się uwolnienia uchodźców i zamknięcia bajesboot. Okolice statku zostąły otoczone przez policję. W czasie prób przedostania się demonstrantó na ten teren doszło do wielu aresztowań. Częsci osób oskarżono o usiłowania przedostania się na teren chroniony, częśc otrzymala absurdalne zarzuty typu" sikanie w autobisue" nieokazanie dowodu tożsamości", "malowanie Graffiri" itp. Większość zatrzymanych uwolniono w nocy z soboty na niedzielę, przynajmniej 8 wczoraj wieczorem nadal pozostawało w areszcie.

http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/06/many-arrests-at-g8-action-dordrecht-nl

Protesty przeciwko G8 odbywają się na calym swiecie

Protesty przeciwko G8 odbywają się nie tylko w Japonii.

Oto część akcji:

29 CZERWCA (NIEDZIELA)
Impreza benefitowa pod hasłem „Aklas Laban Sa G8” (Opór przeciko G8) w Metro Manila na Filipinach.
http://manila.indymedia.org/en/2008/06/630.html


4 LIPCA (PIĄTEK):
W Londynie spotkanie na temat G8 zorganizowała grupa Dissent Island
http://www.indymedia.org.uk/en/2008/07/402690.html

W Berlinie w solidarności z aktywistami z Japonii odbył się protest pod japońską ambasadą, uczestniczyło w nim 40 osób.
http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/04/berlin-says-g8-funsai-smash-g8

5 LIPCA
200 osób demonstrowało w Sztutgarcie: Zjęcia: http://www.flickr.com/photos/28303976@N02 and http://www.trueten.de/gallery2/v/PolitikundGesellschaft/G8Hokkaido/05072008Stuttgart, raport: http://de.indymedia.org/2008/07/221472.shtml, www.gipfelsoli.org.

W tym samym dniu w Dordrecht w Holandii, gdzie cumuje bajesboot (statek-więzienie dla osób bez dokumentów legalizujących pobyt na terenie UE) odbyła się demonstracja pod hasłem: "Witamy w fortecy Europa". Całe miasto ozdobiono też banerami anty-G8 i rozdano setki ulotek, w których domagano się uwolnienia uchodźców i zamknięcia bajesboot. Okolice statku zostąły otoczone przez policję. W czasie prób przedostania się demonstrantó na ten teren doszło do wielu aresztowań. Częsci osób oskarżono o usiłowania przedostania się na teren chroniony, częśc otrzymala absurdalne zarzuty typu" sikanie w autobisue" nieokazanie dowodu tożsamości", "malowanie Graffiri" itp. Większość zatrzymanych uwolniono w nocy z soboty na niedzielę, przynajmniej 8 wczoraj wieczorem nadal pozostawało w areszcie.

http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/06/many-arrests-at-g8-action-dordrecht-nl

W ramach Międzynarodowego Dnia Akcji przeciwko G8 protestowano tez
w Bilbao. Wcześniej, w środę, odbyła się konferencja prasowa na temat protestów w kraju basków.
http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/04/july-5th-demonstration-in-bilbao
http://www.lahaine.org

Protest pod ambasadą Japonii miał miejsce w Singapurze. Demonstrantom nie pozwolono przekazać ambasadorowi przygotowanego listu.
http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/05/anti-g8-solidarity-action-in-singapore
http://i320.photobucket.com/albums/nn359/seelanpalay/G8_SG_1a.jpg

W Berlinie pokaz filmów o ruchach społecznych z południowej Azji, przygotowany przez Infotour Group i No G8!
http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/05/anti-g8-film-night-in-berlin

W Londynie w Croydon odbyla się akcja London Fete. Demonstranci domagali się zakończenia polityki graniczbnej dyktowanej i realizowanej przez G8 i najbogatsze państwa świata i prawa wolności zgromadzeń i protestów, które jest w przez władze ustawicznie łamane.

Zobacz: http://tv.g8medianetwork.org/?q=en/node/289

W Paryżu grupa Dissent przygotowała demonstrację przed „azjatyckim wejściem” do Lafayette Galeries – słynnego domu handlowego. Rozdano ulotki po francusku i po japońsku oraz rozwinięto dwujęzyczny baner z hasłem „Stop G8. Świat nie jest na sprzedaż”.
Demonstracji protestowali przeciwko polityce G8, solidaryzowali się z japońskimi aktywistami aresztowanymi 10 czerwca, by nie mogli uczestniczyć w przygotowaniach do protestów anty-G8 oraz z aktywistami oczekującymi na sprawiedliwość po protestach w Genui w 2001 r.
Akcja była również elementem walki przeciwko konsumpcjonizmowi.
http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/05/dissent-action-paris

Anty G8 de4mo w Japonii

Komunikat prasowy Media G8way z 5 lipca

http://www.gipfelsoli.org/Home/Hokkaido_2008/MediaG8way_Hokkaido/5302.html

Dziś w Japonii aresztowano trzech protestujących i dziennikarza Reutersa.

W przeddzień rozpoczęcia szczytu G8 na ulice Sapporo wyszło tysiące osób, by wezwać do zakończenia antydemokratycznej polityki i wojen prowadzonych przez państwa należące do G8. Protest zorganizowany wspólnym wysiłkiem organizacji pozarządowych, związków zawodowych, organizacji lewicowych, grup antyautorytarnych i niezależnych aktywistów zakończył się aresztowaniem trzech demonstrantów i fotografa Reutersa.

„Dzisiejszy protest pokazał zarówno siłę ruchu na rzecz globalnej sprawiedliwości w Japonii i na świecie, jak i policyjne represje, które dotykają oddolnych aktywistów” – powiedział David Solnit, działacz z USA. „Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że choć G8 twierdzi, że przeciwdziała głodowi, ubóstwu i zmianom klimatycznym, to jego polityka przyczynia się do utrwalania tych zjawisk – programy „pomocowe”, które wciągają biedne kraje w pułapkę długów, systemy energetyczne oparte na paliwach kopalnych, które przyczyniają się do zmian klimatu, wojny”.

Protestujący szli ulicami trzymając hasła, banery i olbrzymie kukły, a z jadącego samochodu leciała muzyka. Wiele osób było ubranych w kostiumy lub przyniosło własne instrumenty, na których grało podczas marszu. Silna była obecność policji, z każdej strony pochodu stały oddziały prewencji w dwóch rzędach i starały się ograniczyć go do jednego pasa ruchu. Niektórzy z demonstrujących dawali opór ścisłej kontroli policji wchodząc na drugi pas ruchu.

W pewnym momencie policja niespodziewanie otoczyła samochód z muzyką, aresztowała kierowcę i DJ-a oraz stojącego w pobliżu dziennikarza Reutersa.

“Widziałem, jak policja aresztowała człowieka z Reutersa. Trzech policjantów zatrzymało go, a potem brutalnie zabrali mu kamerę” – powiedziała Marina Sitrin, prawniczka ze Stanów Zjednoczonych, członkini National Lawyers Guild, międzynarodowej organizacji broniącej praw człowieka. „Policja mocno zastraszała ludzi, by ci nie demonstrowali w obronie demokracji i praw człowieka”.

John Owens, aktywista z Wielkiej Brytanii, powiedział: „Widziałem, jak policja wybiła jedną z szyb w samochodzie z nagłośnieniem. Brutalnie wyciągnęli kierowcę, chociaż on nic nie zrobił”.

29-letni fotograf Brandan Jourdan, który filował aresztowania, dodał: „Wyciągali kierowcę za szyję (in a headlock), ale jego stopa zahaczyła się o kierownicę. Widać było, że cierpi”.

Po dzisiejszej demonstracji jeszcze trzy dni protestów przeciwko G-8 w Lake Toya, miejscu, gdzie odbędzie się szczyt.

Uzupełnienia i sprostowania:

za: http://www.gipfelsoli.org/Home/Hokkaido_2008/5303.html

Podczas demonstracji doszło do jednego starcia, kiedy samochód pickup zatrzymał się na trasie demonstracji. Gdy policja zarządała otworzenia okna, kierowca odmówił i zaczął cofać się w stronę tłumu.

Policja pałką wybiła okno, wyciągnęła kierowcę i przejęła kontrolę nad samochodem. Policji Hokkaido poinformowała, że 4 osoby osoby zostały aresztowane, jednak nie podała ich nazwisk ani narodowości.

W proteście wzięło udział między 1000 a 2000 osób.

The Associated Press



według innego źródła: http://ticker.gipfelsoli.org/2008/07/05/several-thousand-anti-g8-protesters-rally-in-japan

Policja podała, że aresztowano 4 osoby obywatelstwa japońskiego - 2 za naruszenie rozporządzenia o bezpieczeństwie pubicznym (public safety ordinances), a 2 za utrudnianie pracy policji (interfering with police activities).
Operator Reutersa został zabrany przez policję, jednak nie wiadomo, czy jest on jednym z aresztowanych.

Według szacunków policji w proteście wzięło udział 2000 - 3000 osób.

wtorek, 1 lipca 2008

Anty G8 w Japonii

W tygodniach poprzedzajacych rozpoczynajacy się 7 lipca szczyt G8, japońskie władze dokonaly licznych aresztowań lokalnych aktywistów, zatrzymano również wielu zagranicznych reporterów z mediów niezależnych i osób, które przybyły, by wziąć udzial w planowanych protestach przeciw polityce państw "ósemki". Wśród zatrzymanych przez służby imigracyjne jest przynajmniej 6 niezależnych dziennikarzy i 10 naukowców, w tym - Andrej Grubacic, profesor socjologii z Uniwersytetu San Francisco.

Policja zatrzymała też 8 demonstrantów 28 czerwca, w czasie marszu przeciw spotkaniu przywódców G8 w 2 handlowych dzielnicach Tokio. W proteście tym wzięło udział ok. 1500 osób. 2 tygodnie wczesniej - 13 czerwca doszło do starć między protestujacymi przeciw policyjnym represjom robotnikami a siłami bezpieczeństwa.

Japoński budżet na zabezpieczenie szczytu wynosi ponad 30 miliardów jenów (283 miliony dolarów), przewyższając znacznie liczbę 113 mln euro ($186 mln), ktore wydały w zeszłym roku w czasie szczytu w Heiligendam niemieckie władze by ugościć i ochronić przed własnymi obywatelami przedstawicieli najbardziej wpływowych, "demokratycznych" państw .

Szczyt G8 odbędzie się w 2008 r. w miasteczku Toyako na wyspie Hokkaido. Japońscy aktywiści sprzeciwiający się organizacji tej imprezy nazywają ją "arbitralnym spotkaniem rządów dominujących na globalnym rynku finansowym za pomocą WTO - Światowej Organizacji Handlu i umów o wolnym Handlu". Krytykują również zmuszanie krajów rozwijających się do akceptacji traktatów typu NAFTA w zamian za tzw. oficjalną pomoc rozwojową (ODA dla sektora publicznego mającą (w teorii) wspierać rozwój gospodarczy tych państw.

Prostesty przeciw G8 związane są również z tym, że mimo angażowania się Japonii w zwalczanie ubóstwa na świecie, poziom życia w tym kraju w ciągu ostatnich kilku lat się obniżył - obcięto wydatki na pomoc społeczną, pogorszyły się warunki pracy dla najbiedniejszych, rolnictwo (ulubiony temat dyskusji G8) rozwijane jest w sprzecznosci z japońską tradycją poszanowania dla indywidualnych farmerów. Jednocześnie Japonia nakłaniana jest przez Stany Zjednoczone do inwestycji w ponowne uzbrojenie swojej armii, mimo że powojenna konstytucja zobowiazuje rząd do nieutrzymywania sił zbrojnych mogących służyć wojnie.

Antyszczyt G8 rozpoczął się 30 czerwca otwarciem 2-dniowego, Międzynarodowego Forum anty-G8, na którym dyskutowane mają być m.in. kwestie budowy skutecznej sieci oporu wobec polityki G8 oraz sposoby konstruowania alternatyw wobec systemu, którego nieodłączną częścią są kryzysy żywnościowe i finansowe oraz destrukcja środowiska naturalnego. Tematy obrad dotyczą m.in (nie)bezpieczeństwa pracy, praw pracowniczych, dóbr publicznych, autonomicznych mediów, antykapitalizmu, antymilitaryzmu i przyszłości światowych organizacji.

Trwa również przygotowywanie protestów i demonstracji przeciw G8. Z jednego z głównych obozów noclegowych dla demonstrantów - Toyura Camp planowane sią codzienne, 6-godzinne marsze do miasta, najbliższa duza demonstracja (organizatorzy zapowiadaja ok. 10 tys. osób) - Międzynarodowy Dzień Akcji - ma sie odbyć 5 lipca w Sapporo.
Kolejne większe akcje to:
7-9 lipca Blokowanie G8 (Lake Toya)
6-8 lipca Alternatywny Szczyt (Sapporo)


NoG8:
http://linux7.sanpal.co.jp/no-g8/?q=en
http://ww.gipfelsoli.org/Home/Hokkaido_2008
media:
http://gipfelsoli.org/Home/Hokkaido_2008/MediaG8way_Hokkaido

Straszna Podróż część ostatnia, niepublikowana we fragmentach "Losu Buntownika"

Straszna Podróż część ostatnia, niepublikowana we fragmentach "Losu Buntownika"
W Cottbus zdążyłem jeszcze na pociąg do Berlina. Miałem szczęście , bo czekając i pałętając się na stacji mógłbym ściągnąć na siebie pytanie zadane przez jakiegoś z policjantów : " Czy mogę zobaczyć pański paszport ?". Szczególnie przy polskiej granicy często kontrolują ludzi by wyłapać nielegalnych.
Najtrudniejsze było już za mną lecz zagrożenie było wciąż bliskie. Nie chciałem by po tylu trudach, cierpieniach i nerwach to wszystko okazało się daremne. Wciąż musiałem być bardzo ostrożny.
W pociągu konduktorka sprzedała mi "łikendowy" bilet. Zapewniała mnie, że będę mógł przejechać na nim całe Niemcy. Jadąc jednak z Magdeburga inna kanarka oznajmiła mi, że bilet jest już nie ważny.
- Jak to nie ważny ? - zapytałem się nie mile zaskoczony.
- Bilet "łikendowy" jest ważny tego samego dnia co został kupiony plus trzy godziny dnia następnego, które już minęły.
- Jak to? Przecież ta konduktorka, która mi go sprzedawała zapewniła mnie, że mogę przejechać na nim całe Niemcy.
- Jeśli kupiłbyś wcześniej bilet, to praktycznie jest to możliwe, ale teraz bilet jest już nie ważny i musisz kupić następny.
- Co ? Nie będę kupował żadnego następnego biletu. Tamta konduktorka powiedziała, że na tym bilecie mogę jechać przez całe Niemcy więc chyba mam do tego prawo. Czyż nie ?
- Nie wiem co tamta konduktorka powiedziała, ale ja widzę, że ten bilet jest już nie ważny i możesz kupić nowy albo wezwę policję.
"Tego mi jeszcze brakuje " pomyślałem, a powiedziałem głośno.
- Dobrze. Ja kupię ten bilet, ale uważam, że to wszystko to oszustwo i złodziejstwo i wszystkim będę o tym opowiadał, a do tego dam znać mojemu koledze by napisał o tym w prasie. Te słowa ją trochę zszokowały jednak dalej czyniła swoją powinność.
- Ja myślałem, że Niemcy nie kradną. Ty mnie straszysz policją, a to właśnie takimi oszustami jak ty powinni się zająć.
-Ja tylko wykonuję swoją pracę. To nie moja wina, że tamta konduktorka sprzedała Ci bilet za 15 dwunasta - zaczęła się tłumaczyć.
- Ale to Ty bierzesz pieniądze za te oszustwo, a do tego straszysz mnie policją.-Na te słowa już nic nie powiedziała tylko w milczeniu kontynuowała wypisywanie. Gdy miałem już kolejny "łikendowy" pomyślałem sobie : " O nie, myślicie, że sobie na mnie zarobicie ? Nie tym razem. " Z tą myślą ruszyłem krok w krok za konduktorką śledząc uważnie jej poczynania. W końcu gdy znalazła kolejne ofiary ( dwóch młodych punków z psami ), podszedłem do niej i ze zwycięskim uśmiechem oznajmiłem:
- Ja mam dla was bilet łikendowy, który jest ważny na 5 osób czyli na Was też.
- Dzięki Ci człowieku - usłyszałem od punków, a służbistka sprawdziła bilet, który sama przed chwilą wydrukowała. "Ordnung must zijn" (porządek musi być) - ma się rozumieć.

W końcu dojechałem do tego wymarzonego miasta Amsterdamu. Niestety nie byłem w stanie podziwiać go i cieszyć się jego urokiem. Moje myśli skupione były nad znalezieniem mojej rodziny. Nie wyszedłem nawet ze stacji , a już miałem nową kartę telefoniczną w automacie by dodzwonić się do rodziców. Najpierw zdałem im "raport" o tym, że w końcu dojechałem. Tata ucieszył się , że mi się udało. Powiedział, iż Janka także jest już w Amsterdamie i że teraz poszli szukać jakiegoś hotelu oraz, że chcą się ze mną spotkać o 20.00 przed głównym wejściem dworca centralnego. Miałem jeszcze godzinę. Choć byłem bardzo zmęczony to z ciekawości oraz z wielkiej potrzeby znalezienia dla nas jakiegoś miejsca do spania, ruszyłem zobaczyć to interesujące miasto. W rozwiązanie z hotelami zupełnie nie wierzyłem, bo w ten sposób stracilibyśmy cały nasz zapas pieniędzy szybciej niż byśmy to mogli zauważyć. Teraz mogłem się postukać w głowę, iż nie zdobyłem wcześniej ani żadnych adresów, ani telefonów, ani nic co mogło by nam pomóc znaleźć jakąkolwiek życzliwą duszę. Po tym jak oszustwo wyszło na jaw byliśmy zdani tylko na siebie. Sami w obcym mieście, bez znajomości NIKOGO, nie znając nawet języka ( angielski Janki był na poziomie nie mówienia w nim powodowanym wstydem, zaś mój niemiecki, choć wystarczająco dobry raczej zatrzaskiwał niż otwierał drzwi Holendrów, którzy jeszcze pamiętają niemiecką okupację)
Nieopodal Central Station zauważyłem paru alternatywnie wyglądających gości, którzy robili "fajer szoł" bez ognia, ale za to z muzyką. Bez ognia tzn. gościu miał przy łańcuchach dołączone wstążki, które dawały bardzo fajny efekt. Inny do tego grał na bębnie i całość wychodziła im całkiem nieźle. W rozmowie dowiedziałem się, że otwarty ogień i prawdziwy fajerszoł jest tutaj zakazany. Dlatego te wstążki. Trochę im się zżaliłem ze swego losu po czym dotarłem do sedna i zapytałem:
-A czy Wy znacie jakieś skłoty, gdzie moglibyśmy się przespać.
- My to sami jesteśmy gośćmi. Teraz, w wakacje wszędzie mają gości. Tak o, jak się nie zna nikogo to ciężko, ale z dzieckiem to może się ktoś nad Wami zlituje.
- Tu nie daleko jest czeski skłot. Tam możecie zapytać. Po czym wytłumaczył mi gdzie on jest. Pogadaliśmy sobie trochę po czym wróciłem pod dworzec główny na umówione spotkanie. By skrócić choć trochę czas wyczekiwania i zmniejszyć mą niecierpliwość, zacząłem pisać roździał, który właśnie czytasz. Co raz zerkałem wokoło, by sprawdzić, czy gdzieś nie idą ku mnie moje ukochane. W pewnym momencie zobaczyłem biegnącą do mnie Jankę. Wpadliśmy w swe objęcia i oboje rozpłakaliśmy się ze szczęścia.
-Na reszcie się spotkaliśmy
- Tak bardzo się martwiłam
- Najważniejsze, że się udało
- A gdzie Nea, Jacek i Wanda ?
- No właśnie. Może Ty mi powiesz ?
- Jak to? To jeszcze się z nimi nie widziałeś
- Nie
- Przecież oni tu siedzą za rogiem
- Jak to? To ja tu siedzę obok nich i nawet o tym nie wiem?
- No, oni tu są za rogiem.
- To chodźmy do nich prędko
Okazało się, że chodząc po dworcu, szukając ich wcześniej , przechodziłem koło nich dwa razy lecz przypadek zadecydował, iż się nie zobaczyliśmy.
Nasza radość, że w końcu jesteśmy razem była przeogromna. Nea ściskała mnie tak mocno jak nigdy przedtem.
- Nigdy Was już nie opuszczę. Wszystko będzie dobrze.-obiecałem ściskając się z moją rodziną. Gdy już się naprzytulaliśmy wystarczająco w trójkę, bardzo serdecznie się przywitałem z Wandą i Jackiem.
- Dziękuje Wam bardzo za opiekę nad Neą.- dodałem z całego serca. Potem opowiadaliśmy sobie po krótce, co wszyscy przeżyliśmy. Dowiedziałem się z tego, że szczególnie Wanda, Jacek i Nea mieli także ciekawe przygody. Może kiedyś , gdy opowiedzą mi je ze szczegółami będę mógł je dodać do tej historii.