Gdy zobaczyłem plakat mówiący o treningu pierwszej pomocy z wyszczególnieniem leczenia w sytuacjach na demonstracjach, na których policja użyła przemocy, od razu pomyślałem, że to coś dla mnie.
Ze względu, iż mój angielski nie był za dobry, trochę się obawiałem. Właściwie to myślałem, że pewnie dużo nie zrozumiem i pewnie ucieknę zawstydzony po pół godzinie. Uczenie się medycyny, a do tego po angielsku było dla mnie wielkim wyzwaniem, a jednocześnie tym wielkim przełamaniem się jakie człowiek musi podjąć na etapie nauki języka obcego.
Na szczęście naszym nauczycielem był sympatyczny Amerykanin. Nazywał się Doc i sam też był aktywistą działającym w ruchu Street Medic ( uliczny medyk ), który był obecny jako pierwsza pomoc na demonstracjach szczególnie tych, na których protestujący byli narażeni na brutalność policji. Większość "uczniów" było mniej lub bardziej znajomymi mi skłotersami. Doc mówił powoli i wyraźnie. Jednym z jego pierwszych pytań było :
- Jak rozumiecie angielski ?
Gdy usłyszał ode mnie:
- Mój angielski jest słaby i może by nie spowalniać toku nauki dla całej grupy, będzie może lepiej jak opuszczę kurs. - zaproponowałem poświęcając dla dobra ogółu tą niepowtarzalną możliwość. On jednak mnie pocieszył :
- Nie przejmuj się. Zwykłem nauczać też w Gwatemali, gdzie mało kto rozumiał po angielsku. Ten trening ma dużo praktycznych ćwiczeń, do których język nie jest aż tak bardzo potrzebny. Na pewno dużo się nauczysz i nie będziesz spowalniał innych.
- OK. To zostaję. - powiedziałem ucieszony.
- Jeśli czegoś nie będziesz rozumiał, to pytaj śmiało i nie przejmuj się, że zajmie to czas. W trakcie tego kursu opowiadam wiele historii, które nie nauczaja aż tak wiele. Najwyżej je będe musiał skrócić.
- Czy mogę, by sobie móc powtarzać nagrywać kurs na dyktafon ?
- Tak. Jeśli ma Ci to pomóc.
Pomagało. Uczyłem się nie tylko pierwszej pomocy ale także angielskiego. Jednocześnie musiałem przyswoić informację, jak i ją przetłumaczyć, a potem zaś ją zanotować czasem po polsku, czasem po angielsku. Później nagrana taśma mogła mi pomóc skorygować błędy, powtórzyć i poprawic niedomówienia. W trakcie kursu musiałem być całkowicie skoncentrowany. Po każdych zajęciach " Mózg mi parował z wysiłku". Za to nauczyłem się nie tylko wiele z medycyny ale też dużo angielskiego.
Doc był jednym z najlepszych nauczycieli jakich spotkałem na swej życiowej drodze. Atmosfera "klasy" była całkowicie luzacka i bezstresowa. Można było nam nawet leżeć jeśli tak było wygodniej. Co jakiś czas opowiadał nam dowcip lub adekwatną do tego co nauczał historię ze swego życia. Były to opowieści z wielkich masowych demonstracji w USA, na kŧórych protestujący zostali pobici przez brutalną amerykańską policję... CDN
poniedziałek, 28 lipca 2008
Klinika Dla Nielegalnych. Trening pierwszej pomocy. Fragment "Życia Aktywisty"
Etykiety:
Los Buntownika
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz