To że komórki są niezdrowe szczególnie dla dzieci pewnie większości wiadomo. Dlatego chciałbym się podzielić paroma praktycznymi radami, dzięki którym zmniejszymy ten szkodliwy wpływ telefonów bezprzewodowych
* Rozmawiaj jak najkrócej (do 5 min.). Niektóre sprawy możesz przecież załatwić w inny sposób, np. za pośrednictwem sms- a, maila.
* Postaraj się prowadzić rozmowy w miejscach, w których jest wysoka jakość sygnału. Gdy znajdujesz się w miejscu o słabym zasięgu, telefon znacznie zwiększa moc nadawania. Wzrasta tym samym ilość promieniowania emitowanego przez antenę.
* Jeśli rozmawiasz w budynkach, podejdź do okna. Wówczas telefon będzie emitował znacznie mniej energii.
* Staraj się wybierać miejsca o najsilniejszym sygnale ze stacji bazowej. Każdy telefon ma wskaźnik poziomu sygnału, więc można to określić. Jeśli aparat ma wysuwaną antenę, to należy ją wysunąć.
* Korzystaj z zestawów słuchawkowych i głośno mówiących - pole elektryczne generowane przez antenę telefonu zmniejsza się odwrotnie proporcjonalnie do odległości; dwukrotne zwiększenie odległości anteny od głowy powoduje czterokrotne zmniejszenie energii absorbowanej przez ciało. Dobrym rozwiązaniem jest również korzystanie z zestawów Bluetooth (bezprzewodowych).
* Nie przykładaj aparatu do ucha w momencie nawiązywania połączenia. W chwili wybierania numeru i nawiązywania połączenia telefon przez krótką chwilę nadaje z mocą zbliżoną do maksymalnej, dopiero po nawiązaniu połączenia moc sygnału maleje.
czwartek, 27 sierpnia 2009
Rozmawiaj bezpiecznie przez komórkę
poniedziałek, 20 lipca 2009
Pierdząca krowa pod Wysoką Bramą
Pierdząca krowa pod Wysoką Bramą
Mięso, mleko, jaja - w większości pochodzą z niezdrowych chowów przemysłowych. O niebezpieczeństwach z tym związanych aktywiści Fundacji Viva! będą mówili dziś w Olsztynie.
Polacy spożywają ponad 70kg mięsa rocznie. Nie łudźmy się, że pochodzi ono od dobrze traktowanych
zwierząt, żyjących w warunkach zbliżonych do naturalnych. Większość mięsa (a także mleka i jaj) pochodzi
z wielkoprzemysłowych hodowli, w których setki – jeśli nie tysiące – zwierząt przetrzymywane są w
barakach w tłoku, brudzie, smrodzie, w jałowym środowisku.
- Te skandaliczne warunki powodują u zwierząt
rozwijanie się chorób psychicznych, akty agresji o nasileniu nie spotykanym w naturze, nierzadko
kończących się kanibalizmem, ciągły stres, który powoduje obniżenie odporności oraz cały wachlarz chorób - twierdzą członkowie Fundacji Viva! - Choroba wściekłych krów, ptasia grypa, świńska grypa, pryszczyca – to epidemie wywołane
wielkoprzemysłowym chowem przez ostatnie kilkanaście lat.
Aktywiści będą informować Polaków o niebezpieczeństwach związanych z chowem przemysłowym, z którego pochodzi większość produkowanego obecnie mięsa, mleka i jaj. Opowiedzą o dewastacji środowiska naturalnego, eksploatacji zwierząt oraz ryzykowaniu zdrowia społeczeństwa. Pomoże im w tym pierdząca krowa, która symbolizuje emisję metanu przez sektor hodowlany (metan jest bardzo silnym gazem cieplarnianym), oraz zakuta w kajdany świnia, symbolizująca wykorzystywanie zwierząt, które jest nieetyczne.
Kampanię wspiera Maja Ostaszewska
- Całkowicie solidaryzuję się z kampanią Viva! Akcja dla zwierząt przeciwko przemysłowemu chowowi świń - mówi Ostaszewska. - Te delikatne zwierzęta żyją, są transportowane i zabijane w potworny, nieludzki sposób. Mam nadzieję, że każdy wrażliwy człowiek kiedy uświadomi sobie ogrom ich cierpienia, nie będzie chciał się do niego przyczyniać.
Happening odbędzie się pod Wysoką Bramą o 14.
Dodaj komentarz
zgłoś nadużycie Jurek Duszyński, Utworzony: 2009-07-20 13:35:15
Afera z wielkimi hodowlami zwierząt
Brak jest właściwej kontroli ważnego i lekceważonego etapu produkcji mięsnej jaką stanowi hodowla. Zatrute na tym etapie mięso, w późniejszym etapie nie naprawi się.
Nie należy w ogóle konsumować wyrobów od zwierząt trzymanych w hodowlach wielkoprzemysłowych. Jako kampanier lansuję powiedzenie, że mięso pochodzące od tych hodowli nie nadaje się nawet dla psa i kota. Bo, to co dla ludzi szkodliwe, dlaczego muszą zjadać nasi pupile? Dlaczego muszą chorować ludzie tam pracujący oraz przebywające zwierzęta? Zachorowalność potwierdzają lekarze weterynarii w oficjalnym wystąpieniu. Można wysnuć, że jak z powodu zatrutego powietrza pracujący tam ludzie zapadają na zdrowiu, to zwierzęta również. Te szkodliwe substancje gromadzą się w tkance mięsnej i w innych organach, które są spożywane przez ludzi (oraz psy i koty).
Często spotykam się z lekceważącym podejściem do sprawy: co z tego, że mięso jest zatrute, powietrze i woda też Jest to prawda, jednak jedzenie zatrutego mięsa to trochę gorsza bajka. Bo, oprócz oddychania zatrutym powietrzem, czy piciem takiej wody, dodatkowo, nie obowiązkowo zmusza się do trucia, spożywając bardzo niebezpieczne produkty. Skarmia się zwierzęta paszami niewiadomego pochodzenia - skąd wiemy czym są skarmiane skoro jak twierdzi NIK w sprawozdaniu brak jest należytej kontroli. Hulaj dusza piekła nie ma!!!
Skutków od razu się nie widzi. Nie uzyskuje się też często informacji, co jest przyczyną dolegliwości. Lepiej dmuchać na zimno i nie kupować. Wiele nie szkodzi trochę wysiłku, aby kupować zdrowsze od gorszego.
Zwierzęta wdychają toksyczne gazy m.in. z rozkładających się, gromadzonych odchodów w zbiornikach pod podłogą chlewni. Gnojowica z tych pomieszczeń, jak i z oddzielnych, olbrzymich oraz otwartych zbiorników stanowi bombę bakteriologiczną!!!
Gazy z wielkich ferm, to jedna ogromna trująca atmosfera. Naukowcy udowodnili, że w tych wyziewach znajduje się od 140 do 200 bardzo groźnych gazów - jak: siarkowodór, amoniak , merkaptany itp. Na wydobywającą się tam atmosferę, narzekają okoliczni mieszkańcy chorujący, nie mogący otwierać okien. Nawet autobusy nie chcą się tam zatrzymywać. Mieszkańców wsi Kiełkowo występujących przeciwko powstaniu takiej wielkiej trucicielki-fermy, skazano na kary więzienia. Gros spraw sądowych o nie wpuszczanie lub nie tolerowanie wielkich ferm mieszkańcy wiosek przegrali.
Gromadzenie gnojowicy w otwartych lagunach, to olbrzymie zagrożenie powstawania chorób roznoszonych przez wiatr, owady i inne. Jest poważne przekonanie, że świńska grypa powstała na wielkiej fermie trzody chlewnej, w pobliżu której ujawniono pierwszy przypadek choroby u człowieka. Co rusz w Polsce ujawniane są przypadki stwierdzające chorobę. W Polsce jest ca 200 potężnych i otwartych lagun z gnojowicą.
Zatruwanie gleby nie przeleżakowaną (czytaj palną chemicznie substancją) gnojowicą przez pracowników ferm wylewających je na polach. Leżakowanie przez co najmniej 4 miesiące powoduje, że zmniejsza się zagrożenie chemiczne. Jednak, czy mimo to nadaje się jako nawóz, z punktu prawnego obecnie ma to miejsce. Od 2000 roku, kiedy do Polski zaczęły wchodzić wielkie korporacje hodowlane, nagle gnojowica przestała być ściekiem, a cennym nawozem. Ścianki i podłoża lagun, gdzie gromadzi się gnojowicę, pękają, przez to dochodzi do trucia gleby. Otwarte laguny z gnojowicą, to tez potężne zagrożenie epidemiologiczne w przypadku powodzi. Tak się stało w USA.
Należy jak najszybciej coś zrobić z inspekcjami czuwającymi nad naszym bezpieczeństwem.
Jak, się oszczędza na jakości, to obecny zysk oddaje po czasie lekarzom i farmaceutom oraz cierpiąc z powodu chorób.
Od lat zajmuję się tematem i dziwię się naiwności konsumentów. Są przekonani, że zło ich nie dosięgnie jedząc te produkty. Najgorsze, że od razu nie mogą się o tym przekonać. Społeczeństwo przyzwyczajone do sielskiego widoku wsi całkowicie nie rozumie, że tu zaszły okropne zmiany. Wybudowano molochy hodowlane zanieczyszczające środowisko.
Teksty na: http://ferma.viva.org.pl/ :
Amerykański gigant wieprzowiny uciążliwy dla rumuńskich rolników
Animal Aid pokazuje rzeczywistość brytyjskich ferm świń
Świńska grypa - chorują ludzie, cierpią zwierzęta
Źródło epidemii świńskiej grypy to ferma należąca do Smithfield?
Urzędy marszałkowskie nie wiedzą, ile jest ferm przemysłowych na ich terenie
Przeciętna krowa z nieprzeciętną historią
Dobrostan się w to nie wlicza
http://ferma.viva.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=87&Itemid=1
Czym są fermy przemysłowe?
niedziela, 17 maja 2009
Ocieplenie klimatu? To zwierzęta mszczą się "zabijając nas" odchodami
|
czwartek, 29 maja 2008
30powodów żeby zostać wege
mam nadzieje, ze to nie za malo by chociaz ograniczyc mieso
wtorek, 13 maja 2008
Eko mama
Warto być eko
Tatiana Audycka
"Zieloną" mamą zostaniesz, gdy zrobisz coś w duchu eko. Porzucisz foliowe torebki, kupisz owoce z ekogospodarstwa, zabierzesz dziecko na wieś.
To naprawdę nie jest takie trudne. Nie wymaga też ekstra czasu czy superpoświęcenia. Wyłącznie trochę uwagi. Zmień się w „zieloną" mamę.
Nie, nie myję się szarym mydłem. I nie zakładam wyłącznie ubrań z lnu czy butów z płótna. Nie przytulam się do drzew. Nie zbieram deszczówki. Nie myślę też, że dzieci powinny bawić się tylko drewnianymi klockami i ludzikami z żołędzi. Mam telefon komórkowy, jeżdżę samochodem i mieszkam na dużym osiedlu. Czy to znaczy, że nie mogę być eko? Ale ja chcę być eko! To znaczy kim i – najważniejsze – jak?
Kto jest lohas?
Chcę być... lohasem. I namawiam cię do tego z całego serca – do bycia współczesnym zielonym (lohas to skrót od ang. Lifestyle of Health and Sustainability, co znaczy zdrowy styl życia i zrównoważony rozwój). Taki lohas dba właśnie o zdrowie swoje i bliskich, także o to, jak się ma otoczenie, w którym przyszło mu żyć. Środowisko, przyroda, planeta Ziemia. Bo chce żyć w czystym świecie i – co ważniejsze – chce, by jego dzieci w takim żyły. Co robi lohas? Na przykład wybiera produkty z napisem „bio" lub „eko". Czyli takie, które powstały w gospodarstwach ekologicznych lub do produkcji których nie użyto chemii. Niczego bezmyślnie nie wyrzuca – segreguje śmieci, pamięta, że choć jemu coś jest niepotrzebne, komuś może się przydać. Popiera sprawiedliwy handel. Napis „Fair Trade" na produkcie oznacza, że ktoś, kto go wytworzył, dostał za to godziwe pieniądze i że nie wykorzystano do tego dziecka.
Zanim powiesz TAK
Lista czynności, które lohas robi lub których nie robi, może być długa. Bo jedni dbają o zdrową żywność, inni jeżdżą rowerem lub środkami komunikacji miejskiej, używając samochodu tylko od wielkiego święta. Ktoś kupi naturalne kosmetyki, inny sortuje śmieci. Ale wszyscy są lohas. Pomyśl, może już nim jesteś? Podobno aż 10 procent młodych mam deklaruje, że są i chcą być eko!
Być eko nie jest takie trudne. Wystarczy,
że codziennie czy co drugi dzień zrobisz coś „zielonego". Na przykład zamiast kupić jabłka z Izraela, wybierz te z sadów oddalonych od twojego domu o 30 km. Popierając lokalnych producentów, wspierasz rodzime rolnictwo, ograniczasz zużycie paliwa, czyli dbasz o środowisko.
I obniżasz koszty transportu! Trzy razy eko! I jeszcze masz gwarancję, że owoce dojrzewały w słońcu, na drzewie. Prawda, że przypomina to trochę układankę? Ale wygraną jest zdrowie twojej rodziny i czyste środowisko, z którego korzystać będzie twoje dziecko. Czy powiedziałaś TAK nowemu „zielonemu"? Pomyśl, nie jesteś zwyczajną mamą, jesteś już ekomamą!
ZIELONE POMYSŁY
Oto kilka podpowiedzi, dzięki którym bycie ekomamą nie zatruje życia, ani tobie, ani twojej rodzinie. Przyniesie same korzyści.
Wybierz pieluchy wielorazowe do prania
Zanim ta jednorazowa ulegnie biodegradacji, minie 300–500 lat, a przecież dziecko zużywa około tony takich pieluszek!
Twój plan. Przemyśleć zakup pieluszek wielorazowych do prania (ale nie tetrowych!). Ekomamy zamawiają je przez Internet:ekodzieciak.pl (P'tits Dessous) lub pieluchy.com.pl (PoPoLiNi). Kształtem przypominają te jednorazowe, ale można je wiele razy prać (co najmniej dwieście razy). W ten sposób zaoszczędzisz około 70 proc. sumy, którą wydałabyś na pieluszki jednorazowe. Za jedną zapłacisz od 33 zł.
Wybierz mniej toksyczne środki czystości
Te, których używasz, są nie do przecenienia – w sekundę usuną każdą plamę czy kamień. I jak z tego zrezygnować? Zmiana środków czystości na te mniej toksyczne wcale nie musi być zadaniem niemożliwym do wykonania. Pamiętaj o zysku. Ograniczasz ilość substancji szkodliwych, które wypływają z naszych czystych już wanien i umywalek, a twój maluszek może bezpiecznie raczkować po podłodze umytej płynem bez chemii.
Twój plan. Zastąpić toksyczne detergenty tymi, które ulegają biodegradacji (informację znajdziesz na opakowaniu, a odpowiednie płyny w ekosklepach lub w sklepach internetowych, np. www.sklepekologiczny.pl). Spróbować babcinych sposobów, np. octu do mycia okien lub luster (wystarczy dolać go do wody) albo sody oczyszczonej do szorowania kuchenek, umywalek czy wanien.
Porzuć plastikowe torebki
Zrób to z własnej woli, a nie dlatego, że ktoś ci to każe (w wielu krajach, np. w Australii, RPA, Bangladeszu, zakazano używania takich torebek, we Francji pobiera się za nie opłaty,a w USA sklepy oferują tylko papierowe; w Polsce z reklamówek wycofała się Ikea). Rozkładają się one przez tysiące lat, szkodzą zwierzętom, zatykają systemy irygacyjne.
Twój plan. Kupić torbę wielorazową (dwie,a nawet trzy) i zabierać ją, idąc na zakupy. Przyda się każda pojemna, wykonana z mocnego materiału, wyposażona w wytrzymałe rączki. Takie „zielone" torby oferuje wiele sklepów spożywczych (ok. 4 zł).
Zamień woreczki na pojemniki
Dzięki temu nie musisz kupować śniadaniowych torebeczek, które – jeśli chcesz być eko – należałoby codziennie myć, suszyć, a nie wyrzucać po jednym użyciu.
Twój plan. Zainwestować w zamykane pojemniki z plastiku (sprawdź tylko, czy można w nich trzymać żywność). Przydadzą się do przechowywania jedzenia w lodówce, do zamrażania, na drugie śniadanie.
Pamiętaj o sortowaniu śmieci
Dzieci segregowania śmieci uczą się już w przedszkolu. To dobrze, ale dlaczego nie pokazać im tego już w domu? Pamiętaj też, że sortowanie śmieci się opłaca, bo od stycznia wzrosły ceny za ich wywóz. Zapłacimy mniej, jeśli odpadki będą posegregowane.
Twój plan. Poszukać w pobliżu domu pojemników do sortowania (niebieski jest na papier, zielony na szkło, żółty na plastik). Zwykle stoją przy śmietnikach, czasami przy dużych sklepach. Wydzielić w domu miejsce na papier, butelki, baterie... Segregować z głową, czyli do pojemnika na papier nie wyrzucać brudnych papierów np. po maśle, ani pieluszek. Do śmieci nie wyrzucać puszek aluminiowych – można je zawieźć do Ikei lub zawiesić w worku na ogrodzeniu śmietnika (ktoś, kto szuka odpadów nadających się do recyklingu, na pewno je znajdzie). Ani plastikowych butelek – niech lądują w drucianych koszach, ale zanim je wyrzucisz, zgnieć je. Ani świetlówek – zużyte oddaj do sklepu, gdy będziesz kupować nowe. Ani leków – jeśli się przeterminowały, zanieś je do apteki. Ani baterii – pojemniki stoją w punktach foto, także w szkołach. Widzisz, ile śmieci można segregować?
Plastikowe butelki to świetny materiał do zabawy, można z nich zrobić stwory, a po przecięciu na pół uzyskać lejek i konewkę.
UWAGA! Firma HO::LO proponuje miejskie torby, które wytwarza ze starych plandek i banerów reklamowych. Każda jest inna, ale za to bardzo eko (www.ho-lo.pl).
Oszczędzaj energię i wodę
To nie tylko realne oszczędności w domowym budżecie, ale także działanie na rzecz Ziemi (np. poprzez zmniejszenie emisji CO2).
Twój plan. Wyłączać komputer, gdy wychodzisz z domu. Wyjąć z kontaktu ładowarkę do telefonu, gdy z niej nie korzystasz. Zgasić zbędną żarówkę (zainstalować energo-oszczędne). Nie zostawiać urządzeń w stanie czuwania (kiedy świeci się czerwona lampka stand-by, urządzenie przez cały czas pobiera prąd). Gdyby tylko połowa urządzeń elektrycznych była wyłączona, zamiast pozostawiona w trybie czuwania, rocznie emitowalibyśmy 1 mln CO2 mniej (za: www.wwf.pl). Dla wygody podłącz kilka sprzętów do rozgałęziacza z przyciskiem – wszystkie wyłączysz jednym przyciskiem. Kupując sprzęt AGD i RTV, sprawdź, by urządzenie było w najwyższej klasie energetycznej (od A do A++). A woda? Lepiej wziąć prysznic niż kąpiel w wannie. Zakręcić kurek, gdy myje się zęby (i nauczyć tego samego dziecko). Wymienić uszczelki, gdy kapie z kranów. Założyć perlatory – napowietrzają strumień wody (ok. 27 zł). Świeć przykładem i bądź konsekwentna – dziecko jest pilnym obserwatorem.
Używaj naturalnych odświeżaczy
Chemiczne spreje mogą uczulać, a do tego ich opary drażnią drogi oddechowe.
Twój plan. Otworzyć okno, wywietrzyć mieszkanie (jeśli masz plastikowe okna, rozszczelniaj je). Stosować naturalne odświeżacze, np. olejki eteryczne, suszone kwiaty (potpourri).
Kupuj produkty naturalne i ekologiczne
W tych z napisem „bio" i „eko" nie powinno być pozostałości po pestycydach czy środkach chemicznej ochrony roślin. Im mniej produktów bielonych chlorem, z niebezpiecznymi ftalanami czy syntetycznymi zapacha-mi, tym zdrowiej dla twojej rodziny.
Twój plan. Kupować produkty pielęgnacyjne wyprodukowane z naturalnych składników, wybierać żywność ekologiczną.
Naucz się ekologicznej jazdy samochodem
Najlepsze wyjście to zmienić pojazd na taki z ekologicznym napędem, ale auto to nie rękawiczki, nie zmienia się go co sezon.
Twój plan. Nauczyć się jeździć oszczędnie. Pamiętaj, że ekokierowca dba także o stan techniczny auta, sprawdza ciśnienie powietrza w oponach.
Zostaw cztery kółka w garażu
Czy naprawdę musisz pojechać samochodem na pocztę oddaloną o 10 minut drogi?
Twój plan. Więcej chodzić, jeździć rowerem (dziecko przewoź w specjalnym foteliku). Korzystać z komunikacji miejskiej. Kalkulować. Jeśli musisz jechać autem, to tak ułóż trasę, by załatwić sprawy bez konieczności zawracania czy nadrabiania drogi.
Dzieci i lekcje przyrody
Wykorzystaj to, że maluchy lubią opowieści o zwierzętach i owadach. Są ciekawe nazw roślin, drzew... Organizuj smykowi indywidualne lekcje przyrody. Niech pokocha ją całym sercem, wtedy łatwiej będzie mu ją zrozumieć, a później o nią dbać.
1. Idźcie na spacer dydaktyczną ścieżką przyrodniczą. Znajdziesz takie w narodowych parkach, rezerwatach, ale często też w pobliskim parku.
2. Budujcie z klocków wiatraki. A domy rysujcie z kolektorami słonecznymi. To okazja do rozmowy o alternatywnych źródłach energii.
3. Opowiadaj o zwierzętach. O tych, którym grozi wyginięcie, a także o tych, które cieszą się złą sławą, np. o wilkach (przyda się płyta CD z bajkami o dobrych wilkach – do kupienia w Empiku).
4. Dokarmiajcie zwierzęta. Szczególnie zimą i wczesną wiosną. Zbudujcie/kupcie karmnik, powieście ziarna dla ptaków.
5. Załóżcie ogród. Jeśli nie przydomowy, to taki w doniczce. Zasiejcie np. zioła. To frajda obserwować, jak zazielenia się ziemia. A może skusicie się na „farmę" kiełków? Przyjemne z pożytecznym.
Dom bez chemii
Nasz świat jest nią naszpikowany. Można ograniczyć jej działanie:
1. Unikaj puszkowanej żywności. Większość wyłożona jest plastikiem zawierającym niebezpieczny bisfenol A. Zamiast tego wybieraj świeżą, mrożoną lub suszoną.
2. Ograniczaj kontakt jedzenia z opakowaniami zawierającymi PCV lub PC. To np. folia do żywności. Zawierają związki chemiczne (adypiniany), które zaburzają pracę hormonów. Opakowania rozpoznasz po oznaczeniu: PVC3 lub PC7 lub cyfrach 3 i 7 wewnątrz trójkąta symbolizującego recykling.
3. Nie kupuj plastikowych butelek zawierających poliwęglany (PC). Zidentyfikujesz je po symbolu PC7 lub 7. Nie używaj starych, zniszczone – wymieniaj.
4. Nie używaj zabawek z PC, które mają ponad dwa lata. Mogą zawierać ftalany (teraz są zakazane).
5. Szukaj ekoetykiety UE... To znak, że produkt jest eko (eko-net.pl).
6. ...i niskiej zawartości VOC. VOC to lotne substancje organiczne – występują w farbach i środkach czyszczących, zanieczyszczają powietrze, co prowadzi do różnych problemów z oddychaniem.
czwartek, 8 maja 2008
Komórki szkodzą zdrowiu
Aktualności Obywatela www.obywatel.org.pl
Komórki szkodzą
„Süddeutsche Zeitung” pisze, że u osób, które przez wiele lat intensywnie używają telefonów komórkowych, ryzyko zachorowania na nowotwór złośliwy mózgu znacznie wzrasta.
Najnowsze badania o wzroście ryzyka wystąpienia guza mózgu dotyczą ludzi, którzy przez przynajmniej 10 lat regularnie używali komórki lub robili to szczególnie intensywnie. To właśnie w tej grupie badanych ryzyko wystąpienia glejaków (nowotwór mózgu; powstaje z rozwijających się komórek zrębu tkanki nerwowej) jest podwyższone o 39 %. Wyniki swoich prac naukowcy z Wielkiej Brytanii, Szwecji, Finlandii, Norwegii oraz Danii opublikowali w internetowym wydaniu magazynu „International Journal of Cancer”. Zespół badaczy odkrył również, że zagrożona jest bardziej ta strona głowy, do której zwykle przykłada się telefon.
Wcześniejsze badania przeprowadzone przez Lenarta Hardella i jego zespół z kliniki uniwersyteckiej w szwedzkim Örebro wykazały, że ryzyko jest jeszcze większe, jeśli dana osoba posługiwała się telefonem o najnowszych parametrach technicznych dłużej niż 2 tysiące godzin. W tej grupie osób ryzyko wystąpienia nowotworu złośliwego jest 3,7 raza większe niż u ludzi posługujących się starszymi modelami telefonów.
Inni naukowcy mówią, że nie widzą powodów, aby nie wierzyć danym uzyskanym przez swoich kolegów. Według nich skutki używania telefonów można zauważyć dopiero po wielu latach. Również guzy potrzebują wielu lat na swój rozwój. Z wpływem telefonów komórkowych na zdrowie człowieka jest podobnie jak z azbestem, promieniowaniem jonizującym czy tytoniem. We wszystkich tych przypadkach badania muszą potrwać wiele lat zanim wysunie się jakieś konkretne wnioski.
Dotychczas w dyskusji o ewentualnej szkodliwości telefonów posługiwano się raczej retoryką opartą na przesłankach, niż na konkretnych dowodach. Wśród naukowców nadal zdania są podzielone, jeśli chodzi o ocenę wpływu telefonów na ludzki organizm. Warto jednak podkreślić, że oba wspomniane badania są dobrze udokumentowane, a statystyczne prawdopodobieństwo, że ich wyniki są dziełem przypadku, wynosi nie więcej niż 5%. W świecie medycznym taki rezultat zasługuje na uwagę.
Naukowcy wskazują rzecz jasna, że badania należy kontynuować – choćby dlatego, że te o których była mowa nie obejmują równomiernie wszystkich warstw społecznych, co w jakiś sposób może wpływać na ich bilans. Na pewno jednak nie zaszkodzi rozmawiać przez komórkę nieco mniej, a zamiast tego spotkać się z przyjaciółmi czy partnerami zawodowymi osobiście. Będzie to miało przecież także liczne inne zalety!