niedziela, 5 lutego 2012

Jescze jedna recenzja "Losu Buntownika"

„Los Buntownika” to książka ukazująca przemianę z młodego, zbuntowanego chłopca do bardziej dojrzałego aktywisty. Człowieka, który za wszelką cenę, wbrew przeciwnościom losu i naciskom systemu próbuje znaleźć drogę be pozostać wierny swym ideałom. Nie tylko udaje mu się je zachować ale także je rozwinąć. Na tej drodze nigdy nie kończącego się dorastania i rozwoju duchowego Griks, główny narrator i bohater książki przeżywa wiele przygód, które z pasją opisuje.

Czasem są one bardzo szczęśliwe, a czasami pełne smutku – jak życie. Wszystko jednak rozwija się w dobrym kierunku przez dobro i prawdę do szczęścia i spełnionego życia. „Los Buntownika” to książka o migracji najpierw z małego rodzinnego miasta do dużej Warszawy, a potem za granicę, do Amsterdamu. To próba powrotu do Polski, to moja cegiełka w tworzeniu alternatywy w tym kraju, to pokazywanie, że można, a nawet trzeba inaczej. To bezkompromisowe pokazywanie prawdy taką jaką ją widzę, bez wpasowywania się w jakiekolwiek schematy. Bycie anarchistą, a zarazem chrześcijaninem, punkiem a jednocześnie strejtedżem. Nie omieszkam się skrytykować kleru za ich zakłamanie i obnoszenie się bogactwem, jak zarówno nie będę się bał wypowiedzieć na temat hipokryzji punków zalewających się alkoholem wspierającym system, a zarazem ich skutecznie zniewalającym. Z drugiej strony kontrowersyjnie staram się jednoczyć ludzi, uczyć by wiedzieli w innych to co nas łączy. „Razem możemy więcej, razem jesteśmy siłą, razem jesteśmy siłą. Razem zawsze raźniej.” - powtarzam ten slogan dosyć często tak jak inne które lubię.

Nie ukrywam, iż pisząc tę książkę chcę zmieniać świat na lepsze. Chcę by była przeciwwagą do tych wszystkich reklam, które atakują nas na każdym kroku, dla tej telewizyjnej papki lecącej na okrągło z „idiot boxa”, papki która podstępnie wpasowuje nas do systemu, sieje w nas strach, byśmy coraz więcej kupowali, pracowali bez zadawania pytań, byśmy przestali kochać tą prawdziwą miłością, byśmy bali się sięgnąć po przygody, byśmy stali się obojętni nie tylko na tych umierających na ekranie ale także na problemy naszego sąsiada, a nawet brata, byśmy przestali wierzyć, że cokolwiek możemy zmienić.

Ja przynajmiej piszę wszystko jak jest, czarne na białym, bez stosowania jakiś podłych sztuczek. Moim celem jest dobro więc nawet najgorsza prawda jest gorsza niż najsłodsze kłamstwo, czy życie w najsłodszym kłamstwie.

Że się powtarzam, to znaczy, iż coś jest dla mnie bardzo ważne. Zobacz jak na różne sposoby powtarzają się treści w reklamach. Jeśli chcemy wygrać z systemem, musimy działać z taką samą, jak nie lepszą skutecznością. Wierzę, że wygramy, bo to przecież my jesteśmy po tej dobrej stronie.

Jeśli staramy się żyć dobrze to już na starcie wygrywamy tę najważniejszą bitwę – walkę o nasze życie, o to by miało ono sens, by przeżyć je, a nie przewegetować.

Miłość przezwycięży wszystko !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz