piątek, 3 lutego 2012

Egipt: rewolucja trwa


Protesty w Kairze trwaja. Demonstranci przedostali się przez betonowe barykady wzniesione przez władze. Walka o miasto toczy się w co najmniej 5 miejscach. Na placu Tahrir, pod budynkiem telewizji, pod Ministerstwem Bezpieczeństwa, pod Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, pod parlamentem oraz w bocznych ulicach.

Solidarność bronią protestujących. Aktywiści zmuszają policję do wypuszczania aresztowanych kolegów i koleżanek, masowo oblegając wozy policyjne. Żołnierze strzelają kulami gumowymi oraz granatnikami gazowymi w demonstrujacych. Ludzie nie odpuszczają, budują własne barykady i zdobywaja powoli kolejną przestrzeń. Zdobywają metalowe tarcze policyjne, walka trwa na kamienie, gdyż to mają pod ręką na swoją obronę aktywiści. Żolnierze też rzucają kamieniami. Pojazdy opancerzone z karabinami maszynowymi próbują taranować barykady, lecz szybko się wycofują napotykając opór. Zniszczone barykady są natychmiast odbudowywane. W wielu miejscach płoną. Jest to masowa zmowa przeciw rządowi. Ludzie nie ufaja telewizji i zarzucają jej reprezentowanie opinii rządu w imię interesów rządzących. (Relacja bezpośrednia)

Poniżej filmy z wydarzeń.


Egipt: Rewolucja trwa

Społeczeństwo w Egipcie władzy nie odpuszcza. Ludzie staja się bardziej świadomi politycznie. Pisałem już wcześniej o masakrze na stadionie. Po obserwacjach ulic i placu tahrir wypełnionych oraz po rozmowie z aktywistami, jak i zwykłymi ludźmi można swobodnie stwierdzić, ze rewolucja powraca wzmocniona doświadczeniami sprzed roku jak i listopada oraz rocznicy. Nikt nie wierzy, ze wczorajsza masakra była zwykła bandyterka chuligańska. Ludzie twierdza, ze brat brata by nie zabił z powodu wspierania innych barw drużyny. Owszem zdarzają się utarczki kibiców, lecz w lokalnym stylu, czyli zaczepki słowne na lekkich rękoczynach kończąc. Ludzie są zgodni co do winy władzy w masakrze. Wszystko wygląda na to, ze atak był zorganizowany i zaplanowany. Ludzie uzbrojenie w noże, palki i maczety weszli na stadion bez problemu, ambulansów, ochrony chroniącej boiska i policji nie było w czasie i przed zajściem. Nie tylko to, ale również napastnicy, zamknęli stadion.

Wszystkie wyjścia zostały zablokowane (zamknięte). Przepuszczono szturm na ludzi, a ktokolwiek chciał się wydostać był momentalnie zabijany ostrym narzędziem lub zrzucany ze szczytu stadionu poza obiekt stadionowy z wysokości równej 8 piętru. O dziwo, władzy nie udało się podzielić społeczeństwa za pomocą krwawej prowokacji, jako znana taktykę oparta na strachu, które społeczeństwo ma odczuć, wywołując, dzięki terapii szoku, zadanie "zwiększenia bezpieczeństwa", czyli władzy silnej reki, opartej na większej kontroli wojska i policji nad społeczeństwem. Od początku powstania 2 rywalizujących drużyn Kairu, czyli Zamalek oraz ta która grała w Port Said przed masakra, miały nie lubiących się wzajemnie kibiców. Dzisiaj Kibice 2 kairskich drużyn oraz wszyscy potępiający władze zebrali się razem przechadzać przez centrum miasta pod parlament i ministerstwo obrony. To co władza chciała uczynić, czyli podział w społeczeństwie, odniosło odwrotny skutek, a mianowicie połączenie społeczeństwa, które stało się jeszcze bardziej świadome, ze władza nie jest po to by chronić interesy społeczeństwa, a tylko i wyłącznie własne. Kibice się upolitycznili wspólnie maszerując razem z aktywistami i aktywistkami m.in. z "6 Kwietnia". Tysiące, wiele tysięcy, dziesiątki czy setki tysięcy ludzi podeszło pod barykady i okopy policji i żołnierzy. W demonstracji powiewały flagi piratów, wielka czerwona jak i własnych 2 drużyn. Cześć ludzi wspięła się na wysokie betonowe bloki.

W międzyczasie tłum ludzi ruszył biegiem w stronę barykady okrążając twierdze władzy, gdzie miesczą się ministerstwa i ambasady. Ludzie pokojowo krzyczeli "znieść dyktaturę wojskowa" oraz "sami rozprawimy się z władzą (powiesimy)". Ukryta twarz nowej dyktatury zdjęła maskę dobrej opiekuńczej władzy, która nie prowokowała w ostatnich dniach. Dziś zaatakowała tłum protestujących kulami gumowymi oraz granatnikami gazowymi. Dziennikarze informują o około 400 ciężko rannych demonstrantach (liczba hospitalizowanych poszkodowanych, wiec prawdziwa liczba może być dużo większa). Wszystko wygląda na to ze ludzie tym razem nie odpuszcza, gdyż nie tylko w Kairze, ale w całym kraju burza protestów i gniewu ludzi przechodzi po kraju. Kibice upolitycznili się przeciwko władzy. Mury na nowo pokryte antyrządowymi graffiti oraz malowidłami jak i szablonami, a także wieloma znakami anarchii, które nawet w telewizji rzucają się w oczy. Anarchistów pojawia się coraz więcej, lecz na razie się okreslają tak i potrzebna jest organizacja, która obecnie się buduje.

Relacja bezpośrednia prosto z demonstracji oraz oparta na wywiadach z politycznymi artystami ulicznymi, jak i aktywistami z "6 Kwietnia".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz