poniedziałek, 22 czerwca 2009

Miłość część 11

Lekcja z dnia 12.I.2005 brzmi: Wszystkie moje zmiany dokonałem z miłości do ciebie lecz teraz wiem, że muszę je przekształcić tak bym zmienił się także dla samego siebie. W innym bowiem razie na zawsze będę zależny od nadziei, która zawsze we mnie. Im jej mniej tym bardziej me zmiany na lepsze, dobra energia i spokój wewnętrzny ode mnie odchodzą. Im więcej, tym więcej we mnie tej mocy uśmiechu i zrozumienia. Muszę je przeobrazić na zmiany dla samego siebie, bo inaczej gdy nadziei będzie brakło stanę się zgorzkniałym przygnębionym człowiekiem. Tego przecież nie chcę.

      1. 8.25

Nadal będę robił wszystko by uzyskać twe wybaczenie, lecz wczoraj powiedziałem sobie: „Już dość!” Wystarczy już oszukiwania samego siebie, że Ty jesteś moją przyjaciółką skoro Ty traktujesz mnie jak najgorszego wroga. Uświadomiłem sobie, iż jakby nie Nea, to prawdopodobnie nie chciałabyś mnie nawet znać. Ostatnio gdy przyszedłem do Ciebie po przyjacielską poradę, to poza tym, że miałem to szczęście napić się z tobą wina stało się coś co bardzo mnie zabolało. Chodzi o ten przymusowy wyjazd do Polski Nie chodzi nawet o ten rozwód, bo to dopiero za pół roku. Lecz o te „Nigdy” co mi kiedyś powiedziałaś. Na szczęście nie wierzę we wszystko to co mówisz, a w to nie uwierzę nigdy. Uświadomiłem sobie ( chyba pisałem to wszystko wcześniej, jednak powtórzę, bo chyba nie dotarło ), że jeśli stracę nadzieję, stracę też wiarę we wszystko w co zawsze wierzyłem i nawet jeśli zachowam we mnie moje drogocenne zmiany to i tak na zawsze stanę się zgorzkniałym nigdy szczerze nie uśmiechającym się gościem, którego małą próbkę masz okazję zobaczyć gdy mam mniej nadziei i gdy się tak bardzo denerwujesz, iż jakiś marudny jestem. Czy takiego Tatę ma mieć Nea ? Piszę to wszystko chaotycznie dlatego, że mam chaos w głowie i nie umiem tego ładnie połączyć.

Chciałem także zaznaczyć, że mam dosyć obwiniania mnie za rzeczy, które nie ja zrobiłem. Nie chcę być już dłużej kozłem ofiarnym, na którego zawsze można zrzucić winę. Żałuję wszystkiego co Ci złego zrobiłem w przeszłości i do końca życia będę się starał się to naprawić by uzyskać szczere wybaczenie i zmazać mój wstyd. O tych rzeczach chcę byś na mnie krzyczała bym po raz kolejny mógł spuścić głowę i powiedzieć przepraszam. Z drugiej jednak strony,nie będę owijał w bawełnę ( żadnych niedomówień ) to co wyniosłem z mych lekcji życia, nie pozwala mi na to, by ktoś ganił mnie wtedy gdy staram się jak najlepiej, jak tylko potrafię, albo gdy nie z mojej winy wyszło tak, a nie inaczej. Nikt nie jest perfekcyjny, z tą różnicą, że ja Cię kocham i dlatego nie powiem Ci nigdy złego słowa. Pochwały bardziej stymulują rozwój – pamiętasz ? To Ty mnie tego nauczyłaś.

Tak bardzo Cię kocham, że nie chcę stać na przeszkodzie twego szczęścia. Dlatego nie mogę napisać wszystkiego co jest mi wiadome. Wierzę jakoś w ukryty sens tej książki, jakieś jej podwójne znaczeni dla Ciebie, ukryte pomiędzy wierszami, o którym nawet ja nic nie wiem, a które pomoże Ci w życiu. To jedne z moich przeczuć: byś, uważnie dla swojego Dobra = szczęścia, jeszcze raz przeczytała tę książkę.

Tak bardzo Cię kocham, że rezygnuje z przyjaźni, którą chciałem wypełnić pustkę w mym życiu. Rezygnuję z tego mostu, który miałem nadzieję może kiedyś nas połączy.

Po raz kolejny zostaje sam na tym świecie. Teraz nie mam nawet marihuany, która niegdyś pomagała mi przetrwać te ciężkie chwile. Za to mam siłę, Wiarę i Nadzieję. Co najważniejsze mam też dla kogo żyć. Szkoda, iż nie ma w pobliżu nikogo, kto żyłby dla mnie ( nawet Mama jest daleko ). Jednak tak już było wiele razy. Wierzę, że nie cały czas.

Nie chcę już „specjalnie” przebywać już w twym domu i uważam by lepiej było dla Ciebie bym przyjeżdżał po Neę, nie wchodząc nawet na klatkę.

Na zakończenie bym uniknął najgorszego cierpienia jakie mnie spotyka cytat Fate:

„ … Ty powiedziałeś mi bardzo ważne słowa.

Że życia nie można zabijać

Że miłości nie można zabijać

Że nadziei nie można zabierać

Żywej wiary nie można zabijać”


Miłość to pewnego rodzaju stan głębokiego uduchowienia. To uczucie, które może wyzwolić w Tobie stan, gdzie wiara staje się tak pewna, a Nadzieja tak nieskończona, niezniszczalna i trwała. Ta wielka i prawdziwa Miłość, której chyba jeszcze nigdy nie czułem na tak wysokim szczeblu sprawiła, że osiągnąłem rzeczy, które wcześniej uważałem za niemożliwe, iż z dnia na dzień dokonałem zmian, nad którymi pracowałem przez lata, że dostrzegłem rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Dzięki tej miłości do Ciebie, osiągnąłem coś co może dawno już straciłem. Dużo można by tu wymieniać, chociażby przyjaźń Ney, spokój ducha, a więc panowanie nad emocjami i koniec z nie potrzebnym krzyczeniem. Bardzo cieszy mnie to, że Nea kocha mnie teraz jak nigdy przedtem.

21.III.05

Kochać na prawdę, to kochać nad życie inaczej tylko oszukujemy się, że kochamy.

23.III.05

Przestałem już liczyć dni. Zdaję sobie sprawę, iż upragniony dzień może nie nadejść. Może dopiero za rok, może za 10 lat, może dłużej. Poczekam.

12.IV.05

Bo kochać naprawdę to kochać na zawsze !

Dobro niech zwycięża

Zawsze miej nadzieję

Nigdy nie poddawaj się

Miłość przezwycięża wszystko !

Miłość przezwycięży wszystko !” - Zbuntowani „Mantra”

Ostatnimi dniami spotkało mnie wielkie szczęście. Odwiedziłaś nas w końcu, by zobaczyć szczeniaczki i dać mi tę książkę. Mimo że „nie miałaś czasu” zostałaś na wino, na obiad. Po raz pierwszy, od tak długiego czasu porozmawialiśmy normalnie, w przyjaznej atmosferze. Gadaliśmy tak długo, a Ty ani razu na mnie nie narzeknąłaś. W końcu odradzała się przyjaźń ( taką miałem nadzieję). Byłem taki szczęśliwy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz