PROJEKCJA NA FABRYCE
Siedzieliśmy w parterowcu i wraz z Pietią i Stolarzem opowiadaliśmy sobie, co tam nowego wydarzyło się w naszym życiu, jakie nastąpiły zmiany, a co rusz wspomnieliśmy też i stare czasy.
Nagle wpada Kocek i mówi do Stolarza, nie do mnie:
-Ty, Stolarz? Może puścilibyśmy ten film u nas w barze, na tym większym telewizorze i więcej osób przyjdzie. Co ty na to??
-Jak uważasz
-To zróbmy to u nas.-Stwierdził, a my z Janką staliśmy i patrzyliśmy na to w szoku. Gdy tylko zdążył wyjść nie wytrzymaliśmy i…
Parsknęliśmy nie powstrzymywanym śmiechem.
-No właśnie. A co ja mam do tego? Griks, przecież ty, to robisz.-Skomentował Stolarz.
-Lepiej już by zrobił, jakby poprosił kogoś by ze mną pogadał. Ha ha!
Zaraz potem wróciliśmy z powrotem do naszych rozmów. Gadaliśmy tak na różne tematy, aż do około do 18.00. Wtedy to poszliśmy, już niosąc wideo do biurowca, robić projekcje. Specjalnie chciałem się spóźnić te 2 minutki, by nie być tam pierwszym. Norbi, który szedł z nami, otworzył nam drzwi, co Janka widząc to pierwszy raz skomentowała:
-O zamek wstawiliście.
-Jak się wprowadziłem, to już był.
Gdy weszliśmy do baru okazało się jednak, że jesteśmy tam pierwsi. Nie czekał telewizor, nie było posprzątane, było ciemno i nie było nikogo.
-To może ja ich zawołam.-Zaproponował Norbi.
-No, i powiedz, żeby ktoś przyniósł telewizor.
-Dobra.-Rzekł i ruszył na górę.
Po krótkiej chwili z ciemności wyjawił się Kocek, który zaczął przestawiać beczki, a raczej rozrzucać je z hukiem. Zaraz za nim pojawił się Portas, który niósł telewizor. Nagle drzwi spadły z hałasem i tak już pozostały na podłodze, przez każdego deptane. Najważniejsze, że przestały w końcu torować drogę, a to, że deptane mogły się w końcu połamać nie było już dla nikogo istotne, może za wyjątkiem tego nieobecnego, do którego te drzwi należały. Nie minęła chwila, a telewizor zaczął już grać, wideo zresztą też. Wciąż jednak brakowało kabla, dzięki, któremu i to i to mogło ze sobą współpracować, uzupełniając się wzajemnie. Razem z Portasem próbowaliśmy w jakikolwiek sposób sobie poradzić za pomocą tego przewodu, który mieliśmy. Nie dało rady. Niestety. Koniec końców, to ja musiałem iść na parterowiec po drugi telewizor. Tym razem poszedł ze mną Portas. Nieco już wkurwiony, przyniosłem ten ciężar, a nikt nawet nie zrobił miejsca, by go móc postawić.
Gdy go podłączyliśmy ukazała nam się czerwień i biel. Przy najlepszym ustawieniu ledwo, co pokazywał, co było nagrane. Do tego -co jakiś czas obraz trzeba było poprawiać ciężkim do znalezienia w świetle telewizora przyciskiem. O tym jednak dowiedziałem się w trakcie. Na szczęście mimo wszystko ktoś z punkowej publiczności oznajmił:
-Dobrze jest! -Więc już starałem się już niczym nie przejmować i zacząłem opowiadać historie związane z obrazami przedstawianymi przez taśmę.
Zaczęło się od ewikcji, potem demonstracyjne skotłowanie wielkiej szkoły, a następnie bohaterska obrona na KALENDERPANDEN. Punki oglądały z zainteresowaniem, po holendersku leciał tekst, a ja po polsku trochę opowiadałem, co się dzieje na ekranie. Tłumaczyłem też dużo o ogólnej sytuacji skłoterskiej w Holandii. Z początku myślałem, że w pewnym momencie się zatnę i nie będę miał już, o czym opowiadać. Nawet wymyśliłem sobie wyjście z tej sytuacji:
„Może teraz Janka o tym opowie…”(Pewnie nie byłaby zadowolona z takiego wkopania).Na szczęście jednak kaseta -cały czas podsuwała mi pomysły i bez żadnej wcześniejszej próby udało mi się zainteresować do końca prawie wszystkich. Nawet przy pierwszej kasecie, która była ciekawsza, wszyscy bez szmeru wysłuchali mego opowiadania. Gadając jak katarynka udało mi się w końcu dotrzeć do końca nagrań i mych opowieści, które zakończyłem pytając:
-To może ktoś z Was chciałby mnie o coś zapytać?
-Czy długo trzeba czekać na obywatelstwo, jeśli się z kimś ochajtnie.-Zapytał Seweryn.
-Nie wiem, może z pół roku?
-No, co Ty. Przecież Marcin ile już czeka?
-Czy jest możliwość przegrania tej pierwszej kasety? –Zapytał Wesel
-Możliwość zawsze jest, jeśli macie do załatwienia drugie wideo.
-Nancy, Ty masz wideo?
-Nie, nie mam.
-No to nie ma możliwości.
-Możliwość zawsze jest. Jeśli dasz mi kasetę, to przegram Ci ją, ale dopiero w Amsterdamie. OK?
-Nie, tak to nie, ale ja mam jeszcze drugie pytanie: Czy znasz może Czarnego z Piły?
-Nie wiem, Stary, ja nie mam pamięci do imion i ksyw, a w Amsterdamie do tego żyje tyle Polaków.
-Tak? Naprawdę dużo?
-Polaków wszędzie dużo.
-To też prawda.
Podczas tej krótkiej rozmowy sala opustoszała i nikt, oprócz Norbiego nie zapytał:
-Pomóc Ci to zanieść z powrotem?
-No pewnie. Dzięki!
-To ja zaraz przyjdę, tylko pójdę się ubrać.
-Dobra.- I tak zostaliśmy sami.
-Niezły klimat. –stwierdziłem.
-Weź przestań. Szkoda gadać. -Potwierdziła Janka-nawet Ci nie podziękowali, choć Ty im dziękowałeś za uwagę.
-Takie życie, co poradzisz?- Zakończyłem chowając w reklamówkę wideo. Gdy już mieliśmy się zbierać przyszedł Norbi i jako jedyny nam pomógł. Nie wiem, może mi się wydaje, ale za każdym razem, kiedy odwiedzam Fabrykę, czuje nieuzasadnioną niechęć od ludzi, którzy nie zdążyli mnie jeszcze poznać. Plotki widocznie działają i to bardzo skutecznie. Nic dziwnego, skoro puszczane są z takiego źródła, które potrafiło skłócić nawet kochających się ludzi.
Zanieśliśmy powrotem telewizor i wideo. W parterowcu czekała na nas rodzinna atmosfera oraz dopiero, co zrobiona obiadokolacja. Kopytka zrobione przez Stolarza były wyśmienite.
Właśnie zacząłem się zastanawiać czy dobrze zrobiłem, przenosząc miejsce projekcji na biurowiec, do baru, jednak Karol rozwiał me wątpliwości pytając:
-Wiesz, czemu nie chcieliśmy żeby było u nas?
-No, czemu?
-Bo oni jak zwykle po sobie by nie posprzątali.-wyjaśnił Karol, a ja po raz kolejny zauważyłem podział, jaki istniał między biurowcem i parterowcem. Tak sobie trochę pogadaliśmy miło, Grajek pogrywał spokojnie na gitarze, a na koniec wraz z Pienią uraczyli mnie i innych skunem. Potem musieliśmy już wracać do Siedlec.
Mimo wszystko i projekcje i cały pobyt na Fabryce uważam za dobry i nie żałujemy, że tam pojechaliśmy. Nie wiem, po co napisałem ten rozdział. Może, dlatego, że koniecznie chciałem napisać coś o Fabryce, może by wpisać się jako obiektywny obserwator do wspaniałej kroniki Stolarza, może po to by opisać nowy rozdział w mym życiu –projekcje, a może, by po prostu przełamać mój zastój w pisaniu, tworząc coś na bieżąco. Nie wiem. W każdym razie jest wiele ciekawszych rzeczy do opisywania, nawet tych o Fabryce- Ciau!!!
Jak na przyklad ta historia na pewno byla ciekawa. Jakze podobna do " Brutalnego napadu policji "
środa, 14 maja 2008
PROJEKCJA NA FABRYCE
Etykiety:
Los Buntownika,
skłoty
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz