środa, 14 maja 2008

POCZĄTEK KAPELI ZBUNTOWANI

POCZĄTEK KAPELI ZBUNTOWANI
Początek kapeli był bardzo związany z początkiem punkowej knajpy, „Black Flag”. Wraz z załogą młodych punków, gdy tylko dowiedzieliśmy się o tym, że w Siedlcach ma powstać punkowy bar, szybko zaoferowaliśmy jego założycielom Helmutowi i Pipetowi naszą bezinteresowną pomoc. Gdy ja, Marucha i Franek przyszliśmy tam po raz pierwszy, Byliśmy pod dużym wrażeniem. Jeszcze niedokończone graffiti Helmuta zachwyciło nas niezmiernie. Gdzieniegdzie były to głowy i czachy z irokezami, gdzieniegdzie krajobrazy zagłady niczym z okładek GBH czy Exploited. Chodź dużo widziałem w swym życiu zajebistego graffiti w Berlinie, w Pradze, czy nawet w Warszawie, to, co tworzył Helmut przewyższało je wszystkie. Dla mnie jest on zdecydowanie mistrzem w tym, co robi. Byłem dumny, że moje szablony mogły być odbite koło tych arcydzieł.
Na tydzień przed otwarciem knajpy, chyba trochę z nudów i nadmiaru wolnego czasu zimowych ferii, wpadł mi do głowy pomysł założenia kapeli. Poprosiłem moją dziewczynę Jankę by śpiewała w niej, na co wówczas chętnie przystała.
Pierwszy tekst napisałem o „Gandzi”. Dużo paliliśmy w tamte czasy i miałem potrzebę napisać, co o tym myślę, jak to czuje i jak to traktuje. Była to też pewnego rodzaju kontynuacja artykułu „Ja i Maria”, który zamieściłem w którejś z makulatureczek. Z resztą tekst „Gandzia” też w ostateczności znalazł się w tym biuletynie. Do wymyślonych wierszy bardzo fajnie dopasowała się wesoła muzyczka, którą skomponowałem już jakiś czas temu. Muzyki niestety na papierze nie umiem przekazac wiec przeczytajcie chociaz tekst:
Gandzia
"Gandzia jest po to by se przypalic
By po niej zawsze dobrze sie bawic
By miec dobre serce i dobrze czynic
By poczuc sie wolny i rowny wszystkim
Gandzia jest po to by sie nia dzielic
Jak tak nie jest nie mozesz jej palic
Bo jesli palimy w osob kilka
To tworzy sie bardzo fajny klimat
A jesli wolisz przypalac sam
To widac, ze z Ciebie wielki jest cham
Wiec podziel sie, a gdy bedziesz w potrzebie
Uraczy Cie ten co dzis jest w biedzie
Legalizuj gandzie
I przypalaj wszedzie
To jest nasze prawo
Zawsze takie bedzie
Nabij lufe, przypal sobie
Skrec dzincika, nabij faje
Zasadz, zapal, wychoduj
A potem ze wszystkimi sie podziel !
Wraz z Janką przez dwa dni ćwiczyliśmy nowo powstałą piosenkę, aż jako tako zaczęło nam to wychodzić. Z trudem udało mi się namówić Jankę, byśmy zagrali próbę w klubie „młodych punków”, na Staromiejskiej. Gdy nas wysłuchali posypały się brawa.
-Zajebiste!- Stwierdził Franek.
-No, zagrajcie jeszcze raz –prosił Marucha.
-To wasza piosenka? -zapytał Słoniak.
-No pewnie, że nasza- potwierdziliśmy.
-Fajne. Moglibyście to zagrać na otwarcie „Black Flaga” -rzucił pomysł Słoń.
-No, co Ty?! - zaoponowała Janka.
-A ja myślę, że to dobry pomysł.-podchwyciłem temat.
Tak szczerze to było to moje ciche marzenie od momentu założenia zespołu. Właściwie, to można nawet powiedzieć, że otwarcie „Black Flaga” oraz chęć zagrania na nim, było chyba dużym bodźcem do założenia zespołu na tydzień przed imprezą.
-No, zagrajcie! Przecież dobrze Wam idzie.- przekonywał Marucha.
-Ale przecież mamy dopiero tylko jeden kawałek.-Janka dalej się nie zgadzała.
-Ha! Ale za to, jaki fajny-powiedział Gaweł.
-No, co ty, tak bez perkusji i basu?- trwała dalej w swym przekonaniu ma ukochana.
-Ja słyszałem ostatnio gościa, który tylko śpiewał i całkiem dobrze mu to wychodziło.-podał dobry przykład Słoniak.
-Nie tak prędko. Ja się jeszcze trochę wstydzę.-w końcu Janka wyjawiła, o co naprawdę jej chodzi.
-E tam, przed nami też się wstydziłaś i wyszło bardzo ładnie, to i w „Black Flagu” będzie dobrze.-stwierdził Marucha.
-Wypijesz parę piwek, to od razu Ci trema przejdzie.-trafnie zauważył Franek.
-Zobaczymy.- zakończyła o tym rozmowę Janka.
Nigdy nie czekałem tak na koniec ferii jak tego roku. Wcale nie dla tego, bym lubił szkołę, bo dla mnie, to ona by się mogła nigdy nie zaczynać, ale to właśnie 30II w ostatni dzień ferii miała się odbyć upragniona impreza. To był wielki dzień w historii siedleckiego punka. Chyba po raz pierwszy mieliśmy własne miejsce i to prawie całkiem niezależne. Co z tego, że bar musiał zarabiać na siebie i piwo kosztowało 3,5zł i nie każdego było stać na to by się najebać. W końcu nie o najebanie chodzi w punk rocku.
Mimo tego, że plakatów było jak na lekarstwo, ludzi przyszło całe mnóstwo. Ciężko było się przecisnąć do baru. Nic dziwnego, jeśli grały czołowe zespoły siedleckiej sceny: OUT SIDE- najpopularniejszy z tutejszych zespołów rockowych, SPOKOJNIE-najpopularniejszy, bo jedyny zespół reggeowy i też jedyny zespół grający crust punka ZNIEWOLENIE. Wszystkie zespoły zagrały zajebiście. Zabawa też była jak nigdy przedtem, czyli bardzo fajna. Wszyscy się chyba bardzo cieszyli, że w końcu coś ruszyło w naszym mieście.
Wszyscy Ci, którzy pomagali w jakiś sposób pomagaliśmy przy zrobieniu tej knajpy, dostaliśmy słowny, nieograniczony kredyt na piwo. Korzystaliśmy, więc jak tylko mogliśmy. Stało się tak jak Franek przewidział. Po paru piwach Jankę opuściła trema.
Gdy wszystkie zespoły zagrały już swoje bisy i wszyscy myśleli, iż impreza dobiegła już końca, My wyszliśmy na scenę. Mały pożyczył mi elektrycznej gitary, a ja zacząłem gadać:
-Koncert się jeszcze nie skończył, bo czeka na Was jeszcze niespodzianka, czyli nasz scenkowy debiut. ZBUNTOWANI to na razie tylko ja i Janka. Zagramy dla Was jeden kawałek.-no i zaczęliśmy. Mały wybrał dobrze pasujący efekt i jak dla mnie wyszło zajebiście. Jak na pierwszy raz całkiem nie źle. Parę osób się nawet bawiło i dostaliśmy całkiem nie małe brawa. Dostaliśmy też kilka podbudowujących pochwał jak np. ta od Ryśka:
-Zajebisty tekst i fajne wykonanie!
Jadzia dostała nawet propozycję śpiewania w MANTEI - jednej z siedleckich rockowych kapel. Gdy o tym usłyszałem zapytałem się:
-I, co im powiedziałaś?
-Odmówiłam.
-Jak to? Czemu? -zapytałem trochę zdziwiony.
-Bo Manteja gra ciulową muzykę, a ja już śpiewam w jednej kapeli-odpowiedziała i chyba miała rację.
-Szczęściarz ze mnie- wyraziłem to, co czuje.
Tak o to, powstała nasza kapela wraz z knajpą, która też była kawałkiem naszego życia. Kto wie jak bardzo znaczącym? To był wielki dzień.
(napisane okolo 1998 roku)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz