niedziela, 12 lipca 2009

Miłość - nowo przepisany, poprawiony i prawie dokończony rozdział " Losu Buntownika"

"Miłość"- rozdział z "Losu Buntownika"

Piszę te słowa by uchwycić to co jeszcze czuję. Zawsze chciałem napisać książkę o Miłości i teraz mam to wielkie natchnienie oraz potrzebę rozpisania się na ten temat. Tym bardziej, że dopiero teraz przekonuje się czym jest moja Miłość i jak silnym jest ona uczuciem. “...Ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto Cię stracił. “

Zacznę od tego czym jest dla mnie Miłość.

To uczucie tak silne, iż może zrobić z silnego mężczyzny nawet pantoflarza, przy czym szczęśliwy jest on z tego powodu, że może tym uszczęśliwiać swoją ukochaną. Gdy się naprawdę kocha jest się w stanie wszystko zrobić dla swej(-go) wybranki(-ńca). Staje się ona ważniejsza niż cały świat, nawet niż Ty sam. Jesteś w stanie poświęcić całe swoje życie, a nawet więcej tylko po to by w jakikolwiek sposób uszczęśliwiać wybrankę twego serca. Nic innego nie może być ważniejsze, a jeśli jest, to Miłość staje się zaniedbana. To bardzo złe dla Miłości, bo wtedy niczym nie podlewany kwiat może ona uschnąć. Dlatego nie popełniajmy tego błędu, by zaniedbywać Miłość, nie odkładajmy rzeczy na później, nie przedkładajmy niczego przed nią, bo inaczej możecie tak jak ja obudzić się z ręką w nocniku. Dlatego jeśli coś nie gra w waszym związku, proszę, zamiast pójść na piwo z kolegami by sobie odreagować lepiej zrób swej ukochanej romantyczny obiad. I nie czekaj z tym dłużej. Zrób to teraz, ona jest tego naprawdę warta, a chwile z nią są przecież najcenniejsze.

Ja przekonałem się o tym za późno. Po odrzuceniu. I uwierz mi: tysiąc krotnie milej wspominam chwile, kiedy ofiarowałem jej szczęście niż jakiekolwiek inne. Żałuje jedynie, że było ich zbyt mało. Ileż bym dał by odwrócić czas. Zrobiłbym wszystko by naprawić moją głupotę, ignorancję i niewidzenie problemu wtedy kiedy było trzeba. Teraz klamka już zapadła. Janka twierdzi, że nic nie jest w stanie odwrócić sytuacji. Jednak jak ja mam jej uwierzyć skoro wciąż ją kocham. Dopóki miłość we mnie, dopóty będzie się tliła we mnie też nadzieja i nawet jeśli Janka katuje mnie powiedzeniem, iż “ nie podlewany kwiat gdy uschnie nigdy się nie odrodzi na nowo”, to ja mam inne powiedzenie, że “ Tam gdzie kiedyś tlił się ogień jest jeszcze iskierka, którą można rozdmuchać.”

Kiedy się kogoś kocha nie można nagle przestać go kochać gdy wszystko się skończyło. U mnie jest wręcz przeciwnie. Żałuje, że wcześniej nie kochałem jej aż tak mocno. Gdybyś wcześniej mnie się zapytał czy jestem w stanie się zmienić dla niej, prawdopodobnie opowiedziałbym, że nie. Teraz po rozstaniu zrobiłbym dla niej wszystko. Nawet wiedząc, iż mnie już nie kocha, najlepszym zajęciem jakie uważam jest jej uszczęśliwianie. Myślę, że mógłbym to już robić do końca życia, gdyby tylko nie była na to zła.

Powiedziała bym znalazł sobie kobietę by zapomnieć lecz ja tego nie potrafię. Jak mógłbym to zrobić skoro właśnie ją kocham. Najgorsze rozwiązanie. Skrzywdziłbym tylko siebie, tą dziewczynę, a i Janka byłaby smutna. Wszystko bym zrobił dla Janki oprócz jednego: Nie przestanę jej kochać. Czy w ogóle można ot tak sobie przestać kogoś kochać ? Myślę, iż jeśli naprawdę się kogoś miłuje, nie da się ot tak po prostu tego stłumić. To moje uczucie. Szczere i mocne. Budowane przez długi czas. Czy jeśli z niego zrezygnuje, to czy nie stanę się nieczułym “macho”,który nie potrafi kochać ? Bo co to za miłość, z której ktoś rezygnuje kiedy ktoś sugeruje koniec ? Janka mówi, że zasługuje na lepszą kobietę, ale ja pytam jaką lepszą skoro dla mnie tylko Ona jest najlepsza ? Taka jaka jest. Wraz z jej wadami, których postaram się już nie widzieć nigdy więcej.

Inne kobiety nie istnieją dla mnie skoro tylko ją miłuję. Kolega poradził mi bym spróbował seksu, by o niej zapomnieć. Jednak rzygać mi się chcę na takie rozwiązanie. Po pierwsze: Po tym odkąd poczułem jak bardzo to może boleć to już nigdy nie zdradzę mej ukochanej. Ktoś w jakimś filmie powiedział: “ Jest coś gorszego niż gwałt – jest to zdrada.” Na pewno to ciężkie porównanie, ale odzwierciedla poczucie bólu jakie może wywołać zdrada ukochanej osoby.

Po drugie: po tym jak Janka skończyła ze mną, nie masturbowałem się już prawie dwa tygodnie, co jest dla mnie rekordem od ponad dwudziestu lat. Niegdyś masturbacja była dla mnie najlepszym środkiem nasennym. Teraz już zasypiam bez tego. Nie wiem co miałbym sobie wyobrażać. Obce kobiety ? Przestały mnie interesować. Zacząłem o nich nawet myśleć “wrogo” - szczególnie gdy próbują mnie poderwać. Oddałem wszystkie moje “świerszczyki”, z obrzydzeniem myśląc o sobie, że mogłem tym wyrządzać krzywdę Jance. Postanowiłem już nigdy więcej nie oglądać tych bzdur. Powodują one głupie relacje. Czasami dziwiłem się czemu Janka nie jest przeciwna. Czasem nawet trochę chciałem by mi zrobiła o to awanturę, a ja miałbym wtedy dobry powód by wyrzucić te śmieci.

Szkoda, że te wszystkie błędy dostrzegłem zbyt późno. Szkoda, iż cały czas byłem tak pewny tego, że mnie kocha, iż w momencie kłótni nie dostrzegałem, że problemy, które Ona porusza trzeba naprawić, bo są poważne. Zawsze myślałem,iż jutro jej przejdzie, że jutro zacznie działać lek homeopatyczny, który ją uspokoi, który zatrzyma jej potok narzekań, których nie brałem serio. Jakiż głupi byłem. Jakże się oszukiwałem, że wszystko będzie dobrze, albo iż jestem taki dobry, bo pomagam innym zamiast jej. Jak mogłem szczycić się tym jaki jestem szlachetny dla innych podczas gdy ją wykorzystywałem. Aż wstyd mi przyznać lecz dopiero teraz poznałem jak wiele czasu poświęcała ta cudowna kobieta dla naszej rodziny.Ja zamiast pomagać jej, pomagałem innym i teraz gdy przejrzałem na oczy, strasznie się z tym czuję. Jak mogłem ją wykorzystywać przez ten cały czas, a potem dziwić się, że za dużo narzeka, iż nie umiem posprzątać nawet po sobie. Janka miała więcej powodów do narzekań, a ja zamiast je rozpatrzyć, nagminnie je ignorowałem. Wstyd mi, że za te wszystkie prania, sprzątania i zmywania, nie potrafiłem nawet przybić gwoździa, a nawet jak coś takiego zrobiłem, to myślałem, iż po tym należy mi się spokój „przynajmniej na pół roku. Wstyd mi też za to, że nie wspierałem jej wystarczająco finansowo. Ostatnimi czasy to Ona raczej mnie utrzymywała. Jak mogłem ? Przecież jest jej tak ciężko, a ja zamiast jej pomóc, to jeszcze się z nią kłóciłem, że przecież robię wystarczająco dużo ( tak na prawdę prawie nic )

Tak bardzo chciałbym jej to wynagrodzić. Ciężko jest wynagrodzić 7 lat, ale przynajmniej będę się starał. Bo co, jak nie staranie mi pozostało ? Teraz mogę jedynie próbować, by jej życie było łatwiejsze, przyjemniejsze i szczęśliwsze. Cieszy mnie to, że pozwoliła mi zrobić dla niej ścianę, cieszy mnie każde pranie, każde odkurzanie, które mogę dla niej zrobić. Mógłbym, chciałbym pomagać jej do końca życia. Aby tylko mi na to pozwoliła. Chciałem jej dać 300 euro by mogła zapłacić za studia, lecz teraz już nie chce ich przyjąć. Może dlatego, iż pożyczyłem je od mojej Mamy. Albo może raczej dlatego, iż Ona nie akceptuje tego, że ja się dla niej staram. Nie akceptuje tego, że cokolwiek dla niej robię z miłości. Oszukuje ją, iż robię to tylko dla siebie by jak najszybciej poczuć się w porządku, by wyprać swoje sumienie. Po części jest to prawda. Jednak nie cała i ona też to widzi, bo wcale nie chcę bym coś dla niej robił, bo wie iż robię to z miłości. Najbardziej okrutne wydało mi się gdy powiedziała, że boli ją to iż ją kocham. Nie chciałbym by cierpiała przeze mnie dlatego niezręcznie zatajam całą prawdę. Mogła mnie wyprosić z łóżka, mogła mnie wyprosić z domu, może mnie wyprosić ze swego życia ale nie może mi zakazać kochać. Boję się, że może mnie znienawidzić za moją miłość. To bardzo boli.

Dlaczego tak długo się przymierzałem do książki „Kobiety są z Wenus. Męszczyźni są z Marsa.” Może wówczas, po jej przeczytaniu dostrzegłbym to co teraz widzę, że kobiety są inne. Pragną bezpieczeństwa, stabilności i szukają jakiegoś oparcia. Ja zamiast jej to dać potrafiłem jedynie pieprzyć,że jej ciągłe zamartwianie się jest niezdrowe. Z głupią naiwnością oczekiwałem, że lek zacznie działać i nagle Janka przestanie się martwić. Jednak lek, którego wybór był nie trafny, nie mógł zadziałać. Po drugie złamałem podstawową zasadę homeopatii: Nie można leczyć skutków bez leczenia przyczyny. Ta przyczyna leżała we mnie. To ja mogłem sprawić, by przestała się martwić. Wystarczyło założyć światełka na rower lub czasem zadzwonić by się nie martwiła. Ja zamiast tego stwierdziłem, że telefon jest mi zupełnie nie potrzebny, zapominając, iż to ona mi go niegdyś dała, prosząc bym go nosił, by nie musiała się martwić. Jakiż byłem nie czuły i głupi. Jak mogłem sprawić, iż nie obdarowywałem jej wystarczającą miłością ? Chciałbym być najlepszy jak tylko mogę, gdyby tylko mi na to pozwoliła.

Jutro minęłoby 7 lat odkąd jesteśmy razem. „Siedem” - taka magiczna liczba. Słowo honoru. Tak bardzo chciałem przygotować specjalny romantyczny wieczór z pyszną kolacją, ze świeczkami, ze spokojną muzyką i przytulanymi tańcami. Nawet wiązałem nadzieję z tym dniem. Myślałem: „Trochę nie układa nam się ostatnio ale po tym święcie na pewno się poprawi.” Zapomniałem, że miłość należy pielęgnować codziennie, nie tylko w łóżku ale też w dzieleniu się trudami powszechnego życia.

Janka raz powiedziała, że to już siedem lat się ze mną męczyła i jest to dla mnie bardzo bolesne. Jakim ch...m musiałem być skoro tak twierdzi. Może jestem ch...m, a to tylko mnie wydaję się, iż jestem dobrym. Nie mam przyjaciół, a jak mam to chyba tylko takich, którzy jadą na mojej pomocy. Nie odzywa się do mnie prawie cały dom w którym mieszkam. Czasami wydaje mi się, że wszyscy gadają o mnie za moimi plecami. Wszystkie rzeczy mi się sypią i nie znam ani jednej osoby, do której nie odzywało by się aż tylu ludzi co do mnie. Z drugiej strony to też mam także dużo dobrych cech, a najważniejsza to, iż pracuję nad sobą. Cały czas staram się zmieniać siebie na lepsze. Janka powiedziała, że to za wolno. No cóż. Staram się jak mogę. Jak dla mnie to osiągnąłem duże postępy. Gdy pomyślę, jak kiedyś psychicznie znęcałem się nad Neą, to nie dziwię się Dorocie, a wręcz szanuję ją za to, że jako jedyna z zewnątrz robiła mi o to jazdy. Nadal nie uważam się za idealnego rodzica, ale przynajmniej staram się jak tylko mogę i cieszy mnie to, że chyba jestem coraz lepszy. Dużo pomaga mi w tym praca w szkole i to, iż Nea dorasta do wieku, w którym coraz bardziej się rozumiemy. Dobrze jest dla młodego rodzica trochę popraktykować w pracy. Szkoda i Bardzo żałuję mojego wcześniejszego podejścia do życia. Wydawało mi się, że najlepiej zminimalizować wszystkie swoje wymogi i wtedy nie będę potrzebował żadnej pracy ani pieniędzy. Działo się to w okresie, kiedy Janka prosiła mnie o pomoc w życiu, bo chodzi do dwóch szkół i musi za nie płacić. Ja w tym czasie mimo, że jej to obiecałem, nie zrobiłem nic by wywiązać się z mych słów. Ponadto gdy Michal zaproponował mi pracę to ja z moim idiotycznym motto opowiedziałem mu, iż ja przecież nie potrzebuje pracy, bo mi się jedzenie psuje w lodówce. Zapomniałem, że w małżeństwie powinien istnieć podział na role, że nie może być tak, iż jedna osoba robi co chce, a druga nie dosyć, że uczęszcza do dwóch szkół to jeszcze wszystko inne jak utrzymywanie rodziny, trzymanie porządku oraz prace domowe spadają na jej barki.

Jednak w tym moim egoistycznym zidioceniu czasem miewałem przebłyski dobrych pomysłów. Bardzo mi się podobała idea pomagania Jance w pracy. Naprawdę, szczerze chciałem jej pomagać. Szkoda, że nie zacząłem od naszego domu. Może dlatego Janka się mnie już więcej nie pytała. Bardzo chciałbym odwrócić trochę tę sytuację. Chciałbym znaleźć jakąkolwiek pracę, dzięki której mógłbym pomóc Jance i dać jej choć trochę odpocząć. Nie ukrywam, że szukam innej pracy, ale dla niej mógłbym tyrać od świtu do zmierzchu nawet na budowie. Tak żałuje tych wszystkich kłótni, w których to Ona miała często rację.
Teraz gdy wiem już wszystko. Proszę Cię Janko tylko o jedno. Zostań moją przyjaciółką i daj sobie pomagać i pokazać mi się od mej dobrej strony. 7 lat to długo i myślę, że zmarnujemy ten czas jeśli nie nauczymy się czegoś. To bardzo ważne dla mnie byśmy zostali przyjaciółmi, bo tak naprawdę to oprócz Ciebie, sama widzisz ilu ich mam. Ja chciałbym wynieść z tej porażki mój nowy charakter. Chcę w przyszłości umieć darzyć kobietę tymi rzeczami, co zaniedbałem u Ciebie. Pomóż proszę mi się tego nauczyć. Jak nauczę się pomagać Tobie i szanować twoje zmartwienia itp. to może jeszcze kiedyś będę w związku, który się nie rozleci przeze mnie. I wiedz, iż ty także możesz mi pomóc i bardzo tego potrzebuje. W ciągu ostatnich miesięcy czy dni wszystko mi się pieprzy. Dlatego przestałem przypalać by uporządkować swoje życie. Ty, jako przyszła resocjalizatorka, mogłabyś mi pomóc w tych ciężkich chwilach. Zamiast mówić mi, że to moja wina jak coś się sypie, wskaż mi błąd i naucz jak go nie popełniać. Ostatnio bardzo mnie bolały komentarze typu : „ Dziwisz się...” . Tym bardziej, że to nie moja wina.
Każdy upadek powinien nas czegoś nauczyć. Mnie to wszystko nauczyło wiele. Nie chciałbym tego wszystkiego zmarnować w alkoholu, we wrogości do Twego faceta i do Ciebie. Pragnąłbym wypracować inną drogę. Żal mi się robi jak patrzę na Darka czy Zdenka. Nie chcę by się kończyło w taki sposób. Dlatego proszę Cię o tą drogę, w imię przyjaźni i pokoju. To bardzo ciężki gest pojednać się z nowym kolesiem ex żony. Jednak ja przezwyciężam się by zrobić ten krok. Dlatego proszę Cię: zapomnij, iż Cię kocham, a z czasem może ja też o tym zapomnę. Takich rzeczy po prostu nie można na siłę.
Dzisiaj śniliście mi się. Wchodzę do domu, a tu siedzicie przytuleni kolanami. Na to mówię:
-Co szczęściarz ?- on się na to trochę przestarszył, na co ja zaraz dodałem:
-Nie bój się. Dopóki jej nie krzywdzisz nic Ci nie grozi. - i po tym się obudziłem.
Wczoraj Ci powiedziałem, że nie chcę byś cierpiała przez to, że ja cierpię. Dlatego też staram się jak mogę to ukrywać. Twardzielem jednak nie jestem i czasem nie wytrzymuje i wybucham płaczem. Jednak nie przejmuj się tym proszę.
Bardzo się tego wstydzę, bo naprawdę nie chcę się nad sobą użalać. Nie wiem po co to wszystko piszę
Jeśli kiedykolwiek wrócisz do mnie podziękuję Bogu, że ta sytuacja pozwoliła mi przejrzeć na oczy, iż nie obdarowywałem Cię wystarczająco Miłością. Haniebnie to zaniedbałem. Byłaś dla mnie boginią lecz szkoda, że Ci tego nigdy nie powiedziałem ani nie okazałem. Zbyt bardzo zaufałem temu co robię. Zawsze starałem się robić dobrze dla ludzi. Szkoda tylko, iż zapomniałem o Tobie. Teraz Ty masz prawo zapomnieć o mnie. Zrób tak. Idź za głosem serca. Nie przejmuj się mną, bo ja zasłużyłem na karę od Ciebie. Bądź szczęśliwa to ja także będę szczęśliwszy przez to, że nie przyczyniam się do twego cierpienia. Proszę Cię też o to, byś dała mi sobie pomagać. Starać się być dobry dla Was. Tylko to mi zostało i tylko to mnie teraz cieszy w mym życiu. Boli mnie czasem, iż mimo tego nie wychodzi tak jak bym chciał. Boli mnie, że narzekasz, że coś jest jeszcze gorzej. Jednak teraz, mimo tego, że to boli, widzę też dobrą stronę tego narzekania. Wiem wtedy przynajmniej co mam posprzątać.
3.4.XII 2004
Ty chyba myślisz, iż ja robię to wszystko na pokaz, tylko po to byś do mnie wróciła. Pewnie myślisz, że po miesiącu wszystko byłoby tak samo, iż gdybym osiągnął swój cel to przestałbym się starać. Masz prawo tak myśleć. Tyle razy coś obiecywałem, tyle razy mówiłem o poprawie, a tak na prawdę nie wiele z tego wychodziło. Jednak uwierz mi: Tym razem jest naprawdę inaczej. Ja naprawdę zrozumiałem swoje błędy. Szkoda, że za późno. Jeśli ktoś żałuje tego co robił, to chyba się nie będzie powtarzał by znowu żałować. Myślisz, iż Cię oszukuję mówiąc, że taraz chciałbym Ci całe życie okazywać, że jesteś dla mnie najważniejsza. Musisz wiedzieć,że w niczym Cię nie okłamuję. Nie jestem taki. Wiem, iż to może tak trochę wyglądać np. wciąż obecne świerszczyki mimo iż powiedziałem Ci, że je oddałem. Trochę się wkurzyłem na Koszula, iż ich zapomniał. Jeśli chodzi o palenie, to by być szczery przestałem palić po to także, by uporządkować swoje życie. Nie ukrywam, że jak już je sobie poukładam, to jeszcze sobie nie raz zapalę. Jednak na pewno nie będę robił tego całymi dniami. Zresztą teraz odkryłem, iż jeśli się to robi non stop to, to już tak nie cieszy. Stało się to normalną rutyną dla mnie i może mnie w pewien sposób relaksowało jednak było zbyt normalne by było wciąż atrakcyjne. Dlatego też, iż po paleniu miałem mniej więcej i tak “normalnie” to teraz gdy mam „rzeczywiście normalnie”, nie widzę prawie żadnej różnicy. Coś co stało się rutyną nie może być już dłużej atrakcyjne. Zrozumiałem, że jeśli będę palił raz na miesiąc, specjalnie by się pobawić, to pewnie będę miał większą radochę niż jakbym palił przez cały miesiąc. Z resztą zauważyłem też, iż jak się pali codziennie, to tak naprawdę duża część życia upływa nie tylko na kręceniu dżointów ale także na kręceniu się wokoło nich. Ja jestem osobą, która lubi coś robić więc nie chcę już więcej tracić czasu i energii na te sprawy. Nie chcę by życie przeciekało mi przez palce. Nie chcę by przez to, że nie umiem trzeźwo spojrzeć na świat, grunt usuwał się spod nóg, podczas gdy ja nawet nie umiem ocenić dlaczego tak się dzieje. Teraz widzę, iż jakbym nie spędzał tak dużo czasu na rzeczach wokół palenia, nie zaniedbałbym tych wszystkich, które mi się teraz sypią. Tyle rzeczy w moim życiu nie wypaliło, nie zostało ukończonych przez to, że nie jestem zorganizowany. Ja nie jestem z tych osób co chciałyby spędzać życie przy stoliku. Nie mam nic przeciwko nim. To ich wybór jak chcą przeżyć soje życie. Nadal uważam ten wybór za lepszy niż narkotyczne gromadzenie pieniędzy oraz dóbr materialnych. Pieniądze powinny być środkiem umożliwiającym wymianę naszej pracy, a nie celem samym w sobie do tego stopnia, że sprawia, iż rodzice zapominają o swych dzieciach.
By nie być kłamcą, muszę zaznaczyć, że na zrozumienie powyższej prawdy w dużym stopniu wpłynęła marihuana. Poza tym miała także pozytywny wpływ w innych dziedzinach mego życia. Tak jak napisałem w którejś „Makulatureczce” : Dziękuje gandzi, że nie stałem się biznesmenem robiącym kasę. Nadal widzę jej pozytywny wpływ na świat co widać np. gdy porównamy agresję w Warszawie z amsterdamską, której prawie nie ma. Jednak teraz rozumiem też bardziej słowa mego Taty: „Wszystko jest dla ludzi jednak trzeba umieć z tego korzystać i nie wolno przesadzać.” To tyle na temat marihuany.
O tym, że moja zmiana jest nie okresowa świadczy także fakt, że pracy zacząłem szukać takiej, która by mnie interesowała. Po tym jak trudno ją znaleźć widzę, iż być może masz rację, że błądzę w obłokach. Jednak tak jak Ty wierzysz, że nie będziesz całe życie sprzątać, to ja też wierzę, iż kiedyś ją znajdę. Dzisiaj jednak, po dwóch tygodniach starania się, po rozwieszeniu i rozdaniu ponad 50 – ciu moich CV i po rozesłaniu drugiego tyle, dochodzę do wniosku, że muszę się skupić na znalezieniu pracy nawet takiej, która mnie nie interesuje. W zasadzie to już wcześniej w CV zaznaczyłem, iż tego typu pracy szukam także. Jeśli bym ją znalazł, niezależność finansowa dałaby mi to, że w wolnych chwilach mógłbym robić to co lubię. Jednak teraz będę większą rolę przykładał by znaleźć jakąkolwiek pracę, bo naprawdę jej potrzebuję i nie mogę już dłużej czekać aż „moja książka” i pisanie stanie się dobrze płatna pracą.
Żałuję bardzo iż zbyt mało rzeczy robiliśmy razem. Jaka to szkoda, że kiedyś gdy pojechałem z tobą do biura, ktoś tam był i nie poszliśmy sprzątać razem. Może wtedy wspólnie docenilibyśmy jak ważne i przyjemne jest robienie czegoś razem, jak istotnym jest by pomagać sobie nawzajem. Potem wolałaś już brać Dorotę. Wcale się Tobie nie dziwię skora ja nie potrafiłem Ci pomóc, a nawet posprzątać po sobie. Bardzo podobało mi się to jak brałaś mnie do „Bitter Zoet” bym Ci pomógł tam wysiedzieć. Bardzo mile wspominam jak Ty chciałaś pomóc chłopakom kupić kadaster, dokument potrzebny do skłotowania. Wspaniale było jak oboje staraliśmy się im pomóc. Jako „resocjalizacyjny zespół” chyba ( mam nadzieję ) dalej stanowimy coś mocnego w tym temacie. Wystarczy zapytać Koszula jak wiele mu pomogliśmy. Także pisanie razem prac to też jedna z naszych mocnych stron, których efekty widać po twoich dobrych ocenach. Jednak tych rzeczy było za mało z mojej strony. Z twojej nie, bo przecież przez 7 lat głównie to Ty robiłaś prace domowe, a ja byłem na tyle ślepy, iż uważałem, że skoro robię dobrze to robię dobrze, że pomoc komuś innemu jest ważniejsza niż jakieś tam przyziemne zmywanie. Niestety, zapomniałem, że Cię wykorzystuję.
Szkoda, iż nie potrafiłem poprowadzić naszego życia tak, byśmy nawzajem się wypełniali. Przecież gdybym więcej czasu Ci poświęcał, gdybym Ci pomagał to może ty też byś bardziej chciała bym dzielił się z Tobą moimi projektami. Może nadal skłoting uważałabyś za coś interesującego jeśli nie doprowadziłbym do sytuacji, że uważasz, iż obiera Ci on męża. Jak mogłem doprowadzić do sytuacji, że uważasz, iż inne rzeczy są dla mnie ważniejsze kiedy na prawdę nigdy tak nie było. Jest mi wstyd, że nie potrafiłem Ci tego okazać. Zawsze szukałem osoby, która razem ze mną może robić rzeczy, które mnie interesują. Zawsze szukałem przyjaciela, który razem ze mną będzie realizował różne pomysły. Jakiż ślepy byłem, że ta osoba była zawsze tak blisko. Wystarczyło tylko zacząć pomagać Ci także w twoim działaniu. Zapomniałem, iż Ty także masz swój projekt i że nie można czekać tylko na kogoś, kto będzie się interesował jedynie tym co ciekawi mnie. Tym bardziej, iż to co Ty robisz ja naprawdę uważam za dobre. Nie jest to droga, którą ja bym obrał. Nie jest to rzecz, na której ja bym się skupił, ale wciąż jest to coś co w Tobie podziwiam i żałuję, że tak mało Cię w tym wspierałem.
Wciąż jednak wierzę, iż jak tylko byśmy chcieli to nadal moglibyśmy stworzyć „zespół”, w którym ja tym razem bym bardziej wspierał to co robisz, a nie tylko Cię wykorzystywał.
Wiem, że to teraz nie możliwe ale marzę byśmy chociaż zostali przyjaciółmi i byś dała mi sobie pomagać.
Aha ! Nie przejmuj się proszę tym, że cierpię. Jeśli Ty przeze mnie cierpiałaś to teraz mi się należy. „Litość to ostatnia rzecz, którą chciałbym wywołać.” - coś takiego miałem kiedyś nawet napisane na tabliczce gdy grałem na ulicy. Dlatego też staram się cieszyć z życia mimo wszystko.
9 XII Wiesz, pisanie to wygodny sposób przekazu. Można wtedy zapanować nad emocjami. Można, a nawet trzeba przemyśleć każde zdanie by nie popełnić błędu. Nie wiem czy wiesz ale w przeciętnej rozmowie emocje mają większe znaczenie niż sens wypowiadanych słów. Częściej to co mówimy jest mniej ważne niż ton jakim to wypowiadamy. Tak działo ( dzieje ) się także u nas. Wszystkie twoje prośby odbierałem jako atak na moją osobę, więc zamiast rozpatrzyć wszystko na spokojnie zwykle kontraatakowałem. Ty z kolei na kontratak nie byłaś bierna, więc nie dziwne,że nasze życie wyglądało czasem jak pole bitwy. Dlaczego dopiero teraz tak dużo zrozumiałem ? Bo wszystko rozpatruję na spokojnie. Tak bardzo staram się nie denerwować bo „ nerwy nie załatwią niczego. Nerwy to najgorsza droga.” (Złodzieje Rowerów). Jednak w tych czasach ciężko jest się nie denerwować. Szczególnie, że wszystko zwaliło mi się na głowę i nie mam czasu nawet się wyspać. Dodając do tego jeszcze ten cały stres wywołany sytuacją między nami to, to iż nie chodzę jak bomba zegarowa może świadczyć o tym jak bardzo się staram. Jednak jak każdy jestem tylko człowiekiem i wciąż jeszcze mi się zdarza podnieść głos czy rozpłakać. Jest mi wstyd z tego powodu jednak wciąż próbuję, wciąż się staram, wciąż pracuję nad sobą i wciąż się nie poddaję. Czasem jest bardzo ciężko, tak jak np. dziś kiedy to musiałem Cię prosić o spędzenie świąt razem z Wami. Zrozum cała ta sytuacja i tak jest dla mnie bardzo ciężka więc po co ją jeszcze utrudniać jakimiś „bolącymi” pytaniami. Przecież widzisz, że ja też nie chcę Ci w niczym utrudniać. Zrobię tak byś była szczęśliwa. Nawet wyprowadzę się z tego miejsca gdzie tak bardzo ostatnio czuje DOM. Aż mi głupio, że mogłem myśleć i chcieć się stąd wyprowadzić. To kolejny przykład jak emocje mogą wziąć górę nad zdrowym rozsądkiem.

Nawet jeśli te wszystkie moje starania nie przyniosą żadnego skutku to obiecałem sobie, że przynajmniej Nea będzie miała korzyść z tego co ja nauczyłem się w tej sytuacji. Myślę, iż to pomoże nam zostać przyjaciółmi jeśli oboje nauczymy się panować nad nerwami. Zrozumiałem,że często lepiej jest się przytulić niż się kłócić. Jak się z Neą przytulimy to miłość zawsze znajdzie jakąś okrężną drogę by rozwiązać problem. Wiem, że z moim charakterem będzie trudno się przestawić. Muszę jednak próbować w innym bowiem razie Tato będzie „panem czepialskim”, a nie tak jak się stara przyjacielem. Na dobry początek za radą jednej doświadczonej mamy, zrezygnowałem z dawania kar, bo to nie jest wcale miłe, a na dłuższą metę również nie skuteczne. Wymazałem te słowo z wychowania Ney i bardzo się cieszę, że zrobiłem ten pierwszy krok. Będę się starał i proszę zwróć mi uwagę na wszystko co robię źle. Tylko proszę zastanów się najpierw jak to zrobić bym nie odebrał tego jako ataku na moją osobę.
11 XII 04

To wielka szkoda, że nie mogę Ci napisać ani powiedzieć wszystkiego. Niestety. Do niektórych prawd musisz dojść sama. Ja Ci w tym naprawdę nie mogę pomóc. Nie nalegaj i nie denerwuj się na mnie, że nie dokańczam tego co zacząłem ( ? ), bo ja mogę Ci życzyć tylko szczęścia.

12 XII 04

Wcale Ci się nie dziwię, że nie wierzysz mi, że się zmieniłem na stałe. Już raz Ci pokazywałem, że się zmieniłem. Już raz Ci obiecywałem, że nigdy nie będę na Ciebie krzyczał, a tak naprawdę po jakimś czasie wszystko było gorzej. Dlatego nie będę Ci już nic obiecywał, bo wiem, iż moje słowa straciły już swą wagę. Całe szczęście, że Nea była malutka i jej jeszcze nic nie obiecywałem. Teraz mam szansę chociaż dla niej dotrzymać słowa. To dobrze, że chociaż dla niej mam szansę zrobić wszystko tak jak obiecam.
14 XII 04 2.30
Jedno z przebudzeń w środku nocy gdy Cię nie ma. Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu przewracać się z boku na bok mając pretensję do Boga, iż w ten sposób męczę się jeszcze bardziej. Nie ma sensu marnować tej cennej Dobrej Energii, którą mam w sobie i którą odkryłem dzięki temu rozstaniu. To duże szczęście w nieszczęściu, że tak wiele rzeczy nauczyłem się i zrozumiałem po tym kopie od życia. Dobra energia to coś wspaniałego w środku nas, coś dobrego czego nie warto psuć poprzez złość, krzyk, rywalizację i inne złe uczucia, rzeczy oraz grzechy. Chociaż byłem blisko, to chyba dużo pomógł mi w dostrzeżeniu tego Ryjek – ostatnia osoba, którą bym podejrzewał o jakąkolwiek pomoc. Tak bardzo nie znałem tego typa. Człowiek się uczy całe życie.
Myślę, że jeśli do wszystkiego co w życiu robimy włożymy najlepszą Dobrą Energię jaką w sobie mamy to możemy otrzymać z tego też najlepszy efekt. Przyczyną, iż tyle rzeczy w życiu mi nie wyszło jest to, że wkładałem w nie za mało tej Dobrej Energii. Działo się to często z lenistwa ale także często przez to, że nie miałem jej zbyt dużo, bo tak często marnowałem ją na złość krzyk itp. złe rzeczy. Stres to chyba coś co zjada człowieka od środka. Chyba za pomocą Dobrej Energii, która jest jego przeciwieństwem można sobie z nim poradzić.
Widzisz ? Jeszcze nie jest tak ze mną źle jak niektórzy myślą. " Nie ważne jest jak lecisz. Ważne jest jak spadasz. " ( cytat z filmu "Nienawiść" – polecam. ) i czy potrafisz się podnieść. Najlepiej z podniesioną głową. Lecz na to nie zawsze pozwala nam smutek czy poczucie winy.
   Trochę boli mnie jak widzę twój stres, twą nieświadomość w twoim życiu. Głównie chodzi mi tu o wychowanie Ney, bo jak będziesz budować swoje szczęście to twoje życie. Jeśli nawet ja potrafiłem wyrzucić krzyk z jej wychowania, to uwierz mi, że Ty też możesz. I uwierz mi także, że Ty też na tym zyskasz. Nie będziesz tłumiła w sobie złości. Nie będziesz marnowała swej Dobrej Energii. Nie zapominaj, iż dobry rodzic to rodzic przyjaciel, a przyjaźni tak jak miłości nie budujemy krzykiem. Paradoksalnie mówi Ci to człowiek, który zmarnował tak piękny ( przynajmniej dla mnie) związek przez krzyczenie. Szkoda, że człowiek czasem uczy się na błędach i że czasem musi dostać ostrego kopa od życia by cokolwiek zrozumieć
   Drugi błąd, który oboje popełniamy i który myślę także przyczynił się do upadku naszego małżeństwa, to ten, iż pędzimy jak głupki przez życie, często nie mając chwili czasu, by nad czymkolwiek się zastanowić. Przyznaję, że do czasu kiedy to zrozumiałem, ja też byłem dużą przyczyną tego, iż się przepracowywałaś. Jednak teraz gdy staram się Ci pomóc jak tylko potrafię i na tyle ile mi pozwalasz, Ty nadal wracasz strudzona i zła na to ,że dalej jestem smutny. To duży plus, iż potrafisz znaleźć czas na romantyczną chwilę. To już jakiś postęp. Jednak martwi mnie to, że wciąż nie możesz znaleźć czasu by pójść z Neą na spacer. Nie twierdzę, iż jestem w tym lepszy jednak sama wiesz czym jestem teraz zajęty. Może jakbyś dała mi sobie czasem pomóc w pracy to pogodzilibyśmy jakoś te zajęcia. Oczywiście nie musisz jeśli masz się z tym źle czuć.
   Nie odbieraj mnie jak bym się czepiał. Ja tylko chciałbym Ci dać kilka rad od serca.
   Miłości nie da się kupić. Uwierz mi. Nei dużo bardziej potrzebny jest czas spędzany dla niej niż następna lalka Barbie. Następnym razem gdy coś będzie chciała wytłumacz jej może, że lepiej dla Was będzie gdy czas poświęcony na zarabianie na tę zabawkę będzie można wykorzystać na wspólną zabawę czy spacer.
   Sama też musisz wiedzieć, iż materialne rzeczy szczęścia Ci nie dadzą. Myślę, że nawet to rozumiesz. Tak tylko przypominam dla pewności. Proszę, przy każdym kupnie każdej nowej rzeczy ( np. nowego ubrania podczas gdy szafa pęka w szwach - może przesadzam - u niektórych jest gorzej ) zastanów się cztery razy czy nie bardziej potrzebny jest Ci odpoczynek. Ja rozumiem, iż kobiety są z Wenus ale czy Ty na prawdę wierzysz, że jak nie będziesz miała tych spodni to staniesz się mniej atrakcyjna ? Może to ja, facet nic nie rozumiem, ale uwierz mi, że chcę dobrze.
   Ja bardzo szanuję twoje ambicje, że nie chcesz się zatrzymać na sprzątaniu. Wiele osób podziwia Cię za to, iż robisz tyle rzeczy na raz, ale na Boga, proszę nie popełniaj błędu, który ja popełniłem. Nie zapominaj o czasie tylko dla siebie i dla ukochanej osoby. Serce mi się kraje gdy słyszę, że możesz zawalić piąty rok przez to, iż wzięłaś za dużo na swoje barki.
Ja będę starał się Ci pomagać jak tylko mogę, ale proszę Cię: zastanów się dobrze następnym razem jak będziesz brała na siebie kolejny ciężar. Zastanów się też dobrze czy musisz być w dwóch szkołach najlepsza, czy nie lepiej jest teraz się skupić bardziej na skończeniu "resocjalizacji", a holenderski powoli sam będzie przychodził. Czasem trzeba zwolnić by się nie zadyszeć. Przy takim stylu życia masz zadatki na pracoholika, dlatego będzie dobrze dla naszej przyjaźni jeśli to Ty będziesz wykorzystywać mnie, a nie jak dawniej - odwrotnie.
   Jak chcesz możesz olać te rady. Przecież masz prawo uważać inaczej, tak jak ja mam prawo myśleć, że są to dobre rady.
   16. XII. 2004 - Noc
   Chcę byś wiedziała, że Iweta jest moją przyjaciółką, która mnie podtrzymuje na duchu. Jestem pijany więc pozwolę sobie na chwilę szczerości. Tak na prawdę to teraz, gdy wszystko zrozumiałem, to kocham Cię jeszcze bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Bardziej niż wtedy gdy po raz pierwszy spotkaliśmy się w Amsterdamie. Bardziej niż wtedy gdy obroniłaś mnie gazem na Dworcu Centralnym. Bardziej niż jak tęskniłem i martwiłem się o Ciebie słysząc płaczącą do telefonu, gdy dzwoniłaś do mnie, gdy mnie zaaresztowali. Bardziej niż gdy wraz z Neą tarzaliśmy się ze śmiechu w łóżku. Bardziej niż wtedy gdy cierpiałaś gdy po pijanemu dopuściłem się najgorszego. Nie wiem czy nie kocham Cię nawet bardziej niż wtedy gdy przyrzekałem Ci wierność. Kocham Cię do tego stopnia, iż z całego serca życzę Ci szczęścia, do tego stopnia, że czyszczę kibel na wizytę twojego nowego chłopaka. Życzę Ci szczęścia i nie chcę Ci w tym przeszkadzać. Kiedy tylko powiesz zrobię wszystko co zechcesz. Odejdę z mego domu i będę wdzięczny, że dałaś mi po raz ostatni spędzić święta z rodziną. Dlatego proszę każdego i będę wszystko robił by te święta były moimi, tymi pierwszymi bezstresowymi. Potem zadowolę się twoją przyjaźnią, bo tylko to mi w życiu zostało.
Tak na prawdę zawsze Cię będę w życiu kochał, "bo taka miłość jest jedna". Nie przejmuj się, bo ja już cierpię coraz mniej, a tak na prawdę to wygrałem na tym dużo rzeczy, które bym stracił w innym wypadku. Są to rzeczy bardzo ważne: przyjaźń Ney, Dobra Energię, spokój wewnętrzny i zdrowe spojrzenie na świat, a także lepsze jego zrozumienie. Wygrałem samego siebie takim, jakim zawsze starałem się być. W ciągu tych paru dni dokonałem zmian większych niż w ciągu ostatnich paru lat. A że nie mogę mieć wszystkiego. Takie życie. Przecież niektórzy mają jeszcze mniej.
   Uszanuj moje uczucie tak jak ja staram się uszanować twoje i proszę, zostańmy przyjaciółmi. Chciałbym najlepszymi ale to już twój wybór.
   20. XII. 2004 ~6.00 rano
   Wiesz Janko, gdy tylko zauważyłem pierwsze trudności w budowaniu naszej przyjaźni, postanowiłem tym razem nie uczyć się na własnych błędach i udałem się o poradę do osoby, której przyjaźń z jej ex w ogóle nie wyszła, a która była w "mniej, więcej" sytuacji takiej jak Ty jesteś. Tą osoba jest oczywiście Irena. Po przedstawieniu sytuacji zapytałem ją wprost :
-Ireno, jakie błędy popełniliście wy ze Zdenkiem, że teraz jesteście bardziej wrogami niż przyjaciółmi ?
   Otóż, wyobraź sobie jej odpowiedź była podobna do słów jakie powiedziałem Ci dzień czy dwa przedtem :
   - Myśmy się po prostu nie rozumieli. - brzmiała odpowiedź Ireny.
   Jak ważne jest zrozumienie siebie nawzajem w danej sytuacji pisałem już wcześniej więc nie będę się powtarzał. Napiszę za to parę rzeczy byś może Ty bardziej mnie zrozumiała.
Otóż to co Ty nazywałaś wczoraj “tylko”, dla mnie jest wieeeelkim AŻ. Ty przyzwyczajałaś się do rozstania, jak mi powiedziałaś już trzy lata. Ja przeżyłem tan szok w ciągu jednego dnia. Po tygodniu przeżyłem szok jeszcze większy. Jakby tego było mało wymaga się jeszcze ode mnie bym opuścił mój ukochany dom i stał się ( o zgrozo ! ) tatusiem na odległość. Czy potrafisz postawić siebie w takiej sytuacji ? Ja przed tymi ciosami bronię się jak mogę. Staram się we wszystkim znaleźć dobre strony. Wyrwać jakieś korzyści dla siebie, dla Ney. Staram się jak najwięcej rozumieć, a jak najmniej rozpaczać, unosić się czy popełniać błędy. Oczywiście “świętym” nie jestem i nadal je popełniam ( a kto nie ? ).
Wczoraj zauważyłem, iż chyba na siłę chcesz coś mi dać do zrozumienia. Proszę cię nie rób nic na siłę, bo nic tym nie osiągniesz. Proszę Cię, nie bądź dla mnie wroga, nie wymagaj zbyt wiele, bym wyzbył się własnych uczuć. Marzyłem zrobić wszystko, by te ostatnie święta w “rodzinnym” do niedawna gronie, były pierwszymi bezstresowymi.
Ja rozumiem wszystko lecz jeśli Ty na siłę będziesz się starać pokazać mi od wrogiej strony, to pewnie to osiągniesz. To czy zostaniemy przyjaciółmi, czy wrogami zależy tylko od Ciebie.
20.XII.2004 ~ 15.00
Myślisz, że jak staniesz się moim wrogiem, to przestanę Cię kochać ? Niestety. Tak się nie da, a wręcz jest to najgorsze rozwiązanie, bo wówczas wszyscy będziemy cierpieć jeszcze bardziej.
21.XII.2004 23.50
Wiesz, ja po prostu nie mam czasu pomyśleć, albo może inaczej: za dużo myślę o tym, o czym nie powinienem. Myślę także, że to zmęczenie czasami daje znać. Olewanie to chyba jedna z ostatnich rzeczy o jakie możesz mnie posądzać.
24.XII.2004 ~15.00
Ktoś kiedyś ładnie zaśpiewał: “ Miłość Ci wszystko wybaczy...”, albo inne “ Miłość jest ślepa”.
25.XII.2004 9.45
To wspaniałe jak się starasz przestawić na lepsze w wychowaniu Ney. Sam wiem jak bardzo jest to trudne ale wiem, iż najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku. Do tego na drodze można zawsze spotkać wiele zakrętów, nierówności i innych przeszkód. Czasem nawet przez jakieś rozstaje, powikłania coś nas próbuje z tej drogi zawrócić. Bardzo się cieszę, że coraz bardziej starasz się tłumaczyć Nei. Wierzę, iż twe dobre serce szybko dostrzeże, że to jest ta właściwa droga i mam nadzieję, iż wówczas Cię już nic z niej nie zawróci. Byłoby wspaniale. To bardzo dla mnie ważne, by Nea wygrała jak najwięcej na tym rozstaniu ( oczywiście nie zabawek – to moje zdanie ). “Gdy czegoś nie potrafisz zrobić doskonale, to zrób to najlepiej jak potrafisz” - to słowa Doca, mojego pierwszego nauczyciela medycyny.
   Drugie co mnie cieszy to, to że się nie poddajesz w tym co robisz, że masz zamiar poświęcić dużo czasu na pisanie pracy magisterskiej i że pomagasz dużo dla Ninki. To ważne dla tych dzieci, by był ktoś, kto choć trochę pomoże im złagodzić patologię. Wierzę,że nawet nie będąc rodzicem, od których najwięcej zależy, można w jakiś sposób pomóc tym dzieciom. Wiem, że należałoby porozmawiać z rodzicami, albo dać im porozmawiać ze sobą, pomóc im dojść do jakiegoś porozumienia, ustalenia zasad i zrozumienia pewnych rzeczy. Myślałem, iż najlepszą pomocą dla Ninki, Ireny i Zdenka byłoby zorganizowanie im spotkania gdzie moglibyśmy im wszystkim pomóc ( przynajmniej spróbować ). Jest to bardzo delikatna sprawa i tak na prawdę możemy stracić dobrych przyjaciół. Myślę, że ważne by nie szukać w nikim winy i bez względu na nasze osobiste relacje z nimi nie stawiać po żadnej ze stron, a jedynie po stronie Ninki. Też ważne jest, by wszystko to zrobić na spokojnie. Nie dać im i sobie ponieść się emocjom. Uspokoić sytuację, wyrazić obiektywne zdanie, rady - to co możemy dla nich zrobić. " Tylko spokój nas uratuje " - święte słowa.
   Na pewno, gdy to czytasz, to myślisz sobie, że głównym powodem dla którego chcę im pomóc jest to by się do Ciebie zbliżyć. Głównym powodem to może nie jest, ale nie ukrywam, że jest jednym z nich. Jak Ci napisałem, chcę być twoim przyjacielem lecz to czy nim będę zależy tylko od Ciebie.
   Głównym powodem oczywiście jest Ninka i bez względu na to czy zrobisz to ze mną czy nie, to i tak będę chciał im pomóc. Wychodzę też założenia, że pomagając im pomożemy też sobie zrozumieć pewne sprawy, dostrzeżemy pewne błędy, których potem będziemy mogli uniknąć w wychowani Ney. " Ucz się na błędach innych - to mniej boli "-prawda, która może w życiu bardzo pomóc.
   Po za tym ja wiem, iż są różne sytuacje, a ludzie są inni ale myślę, że dobrze by było jeśli mamy im udzielać rad to...
26.XII 10.30
   ... sami musimy być dla nich przykładem, że po rozstaniu wcale nie trzeba być wrogami.
   Bardzo mnie cieszy, że w końcu zobaczyłem Cię uśmiechniętą i odstresowaną. Cieszy mnie twoje szczęście, a martwi mnie twój stres. Dlatego ja też wczoraj się zrelaksowałem i myślę, iż tak powinno być. Już wystarczająco długo denerwowaliśmy się wzajemnie, a nie o to mi chodzi. Życie powinno polegać na radości, a nie smutku.
   Wczoraj po waszej rozmowie pomyślałem sobie, że jestem za głupi by udzielać komukolwiek rad, iż tak na prawdę sam muszę się wiele nauczyć, że tak na prawdę sam muszę się zająć rozwiązywaniem swoich własnych problemów, które wydawało mi się w jakimś stopniu już rozwiązałem. Dzisiaj jednak uważam, że może ekspertem co do życia nie jestem, co najlepiej świadczy to, iż nawet własnego życia nie umiem dobrze połatać. Powody dla których chcę pomóc Nince i Nei jednak wciąż istnieją, a ja nadal mam tą dobrą wolę by zrobić to jak najlepiej. Myślę, że przy moim braku doświadczenia może pomocna przydać się twoja wiedza książkowa.
   Nie bez przyczyny mam pomysł w jaki sposób możemy to zrobić. Jeszcze są święta, a to nam sprzyja, bo to przecież okres do przemyśleń i wybaczania sobie win. Mym pomysłem jest to byśmy to my poprosili ich o porady. Dzięki temu sami będziemy się uczyć jakich błędów możemy uniknąć. Oni się skupią w jaki sposób nam pomóc, by wychowanie nie stało się grą obojga rodziców o to kto lepszy. Jeśli będą nam starać się pomóc, a nie obwiniać siebie nawzajem, to tłumacząc nam, sami sobie też wytłumaczą wiele rzeczy. Tak na prawdę to oni sami sobie muszą pomóc, a my tylko mamy im to umożliwić i to samo z resztą się nas tyczy.
   Czasami wydaje mi się, iż stąpam po niebieskich obłokach, jednak są dwie osóbki: Nea i Ninka, które każą mi wierzyć, że warto zrobić dla nich wszystko i nawet jeśli ma się być głupcem, to przecież warto wciąż próbować, chociażby po to, by w końcu przestać już tym głupcem być.
26.XII.2004 ~ 15.00
   Bardzo mnie cieszy, że zdążyłem w końcu chociaż zreperować tę szafkę, którą zepsułem w złości. Nigdy przedtem nie chciałem jej reperować by przypominała mi, że nie chcę na Ciebie krzyczeć ani kłócić się tak jak wtedy. Teraz nie potrzebuje już tego przypominacza, bo zrozumiałem, że nigdy nie będę krzyczał. Nie potrzebuje tego więcej. Szkoda, że nie zdążyłem porobić wszystkiego co planowałem, jednak ciężko jest w jeden miesiąc ponaprawiać wszystko co powinno się zrobić w przeciągu siedmiu lat. Najważniejsze, że się staram.
   28.XII.2004 ~ 13.00
   Wiesz Janko, skrzywdziłem Cię kiedyś bardzo, lecz teraz się o Ciebie troszczę i martwię. Bardzo chciałbym Ci dać parę rad, lecz ostatnio zrozumiałem, że rady daje się ludziom, którzy o nie pytają. Mogę i muszę dawać rady Nei lecz Ty jesteś już dorosła i gdy będę Ci doradzał na siłę, to możesz nie zrozumieć. Jednak w trosce o Ciebie chciałbym żebyś zapytała.
   Przepraszam, że jeszcze nie zdjąłem flagi ale sama wiesz ( Ha !)
   I tak Cię kocham ! Tak mocno jak nigdy przedtem. Na zawsze. Bez względu na wszystko. Tą najmocniejszą miłością.
   "Prawdziwa Miłość przezwycięży wszystko. Nienawiść jest ostatecznym upadkiem." (-Włochaty), a "nienawiść to taka odrzucona miłość"(- to cytat z czasami mądrej książki:"Związki i Rozwiązki".)
   Dzisiaj, a może wcześniej uświadomiłem sobie, że gdybym przestał Cię kochać, przestałbym wierzyć we wszystko co do tej pory wierzyłem, przestałbym mieć nadzieję na wszystko co do tej pory miałem. Przegrałbym okrutnie. Wtedy pewnie byłbym smutnym człowiekiem na całe życie. Wiara, Nadzieja i Miłość to chyba ta trójca święta, o której próbują nauczyć nas katecheci. I proszę zrozum to, że miłości nie można zabijać, tak jak nadziei nie można odbierać i tak jak prawdziwa wiara musi być silna nawet wtedy jak wydaje się nam, że Bóg nas opuścił. Bóg nas nie opuszcza, bo kocha nas miłością nieskończoną, której od niego się nauczyłem. Zrozumiałem, iż nawet jak nie będę z tobą do końca życia to i tak chcę Cię kochać. Niebo zawsze wyobrażałem sobie jako miejsce gdzie wszystkie marzenia się spełniają. Nie mam pojęcia w jaki sposób, ale mogę być pewny, że kiedyś będę do końca szczęśliwy.
   Moja miłość jest tak duża, że życzę Ci szczęścia nawet z kimś innym. Szkoda, że byłem tak głupi, że zmarnowałem kolejną szansę. Jednak teraz jestem pewny, że teraz nie zawiódł bym Cię nigdy, bo jeszcze nigdy nie miałem w sobie tak wielkiej miłości do Ciebie i do Nei jak teraz. Po tym jak wyzbyłem się wszystkich złych emocji, nigdy wcześniej nie byłem tak dobry. Po tym jak rozumiem wiele rzeczy...
   ... szkoda, iż nie mogę napisać Ci wszystkiego. Sama musisz to zrozumieć.
   31.XII.2004
   Tak dużo miałbym Ci do powiedzenia w trosce o Ciebie, lecz nie mogę pisnąć ani słowa bo sama musisz to zrozumieć, sama musisz do tego dojść. Jeśli tego nie pojmiesz, będziesz cierpiała, a od tego chcę Cię uchronić jako twój przyjaciel. Mogę jedynie dać Ci wskazówkę, która Ci pomoże i którą może powoli zrozumiesz. Pierwsza to podtrzymuje moje zdanie byś szła za głosem serca bez względu na wszystko, nawet własny rozsądek. Druga to staraj się być dobra, staraj się wyzbyć zła, choć tego do końca się nie da bo przecież nie jesteśmy świętymi.
Lekcja z dnia 12.I.2005 brzmi: Wszystkie moje zmiany dokonałem z miłości do ciebie lecz teraz wiem, że muszę je przekształcić tak bym zmienił się także dla samego siebie. W innym bowiem razie na zawsze będę zależny od nadziei, która zawsze we mnie. Im jej mniej tym bardziej ode mnie odchodzą me zmiany na lepsze, dobra energia i spokój wewnętrzny. Im jej więcej, tym więcej we mnie tej mocy uśmiechu i zrozumienia. Muszę je przeobrazić na zmiany dla samego siebie, bo inaczej gdy nadziei będzie brakło stanę się zgorzkniałym przygnębionym człowiekiem. Tego przecież nie chcę.
5.8.25
Nadal będę robił wszystko by uzyskać twe wybaczenie, lecz wczoraj powiedziałem sobie: „Już dość!” Wystarczy już oszukiwania samego siebie, że Ty jesteś moją przyjaciółką skoro Ty traktujesz mnie jak najgorszego wroga. Uświadomiłem sobie, iż jakby nie Nea, to prawdopodobnie nie chciałabyś mnie nawet znać. Ostatnio gdy przyszedłem do Ciebie po przyjacielską poradę, to poza tym, że miałem to szczęście napić się z tobą wina stało się coś co bardzo mnie zabolało. Chodzi o ten przymusowy wyjazd do Polski. Nie chodzi nawet o ten rozwód, bo to dopiero za pół roku. Lecz o te „Nigdy” co mi kiedyś powiedziałaś. Na szczęście nie wierzę we wszystko to co mówisz, a w to też nigdy nie uwierzę. Uświadomiłem sobie ( chyba pisałem to wszystko wcześniej, jednak powtórzę, bo chyba nie dotarło ), że jeśli stracę nadzieję, stracę też wiarę we wszystko w co zawsze wierzyłem i nawet jeśli zachowam we mnie moje drogocenne zmiany to i tak na zawsze stanę się zgorzkniałym nigdy szczerze nie uśmiechającym się gościem, którego małą próbkę masz okazję zobaczyć gdy mam mniej nadziei i gdy się tak bardzo denerwujesz, iż jakiś marudny jestem. Czy takiego Tatę ma mieć Nea ? Piszę to wszystko chaotycznie dlatego, że mam chaos w głowie i nie umiem tego ładnie poukładać.
Chciałem także zaznaczyć, że mam dosyć obwiniania mnie za rzeczy, które nie ja zrobiłem. Nie chcę być już dłużej kozłem ofiarnym, na którego zawsze można zrzucić winę. Żałuję wszystkiego złego co Ci uczyniłem w przeszłości i do końca życia będę się starał to naprawić by uzyskać szczere wybaczenie i zmazać mój wstyd. O tych rzeczach chcę byś na mnie krzyczała bym po raz kolejny mógł spuścić głowę i powiedzieć przepraszam. Z drugiej jednak strony, nie będę owijał w bawełnę ( żadnych niedomówień ) to co wyniosłem z mych lekcji życia, nie pozwala mi na to, by ktoś ganił mnie wtedy gdy staram się jak najlepiej, jak tylko potrafię, albo gdy nie z mojej winy wyszło tak, a nie inaczej. Nikt nie jest perfekcyjny, z tą różnicą, że ja Cię kocham i dlatego nie powiem Ci nigdy złego słowa. Pochwały bardziej stymulują rozwój – pamiętasz ? To Ty mnie tego nauczyłaś.
Tak bardzo Cię kocham, że nie chcę stać na przeszkodzie twego szczęścia. Dlatego nie mogę napisać wszystkiego co jest mi wiadome. Wierzę jakoś w ukryty sens tej książki, jakieś jej podwójne znaczenie dla Ciebie, ukryte pomiędzy wierszami, o którym nawet ja nic nie wiem, a które pomoże Ci w życiu. To jedne z moich przeczuć: byś, uważnie dla swojego Dobra = szczęścia, jeszcze raz przeczytała tę książkę.
Tak bardzo Cię kocham, że rezygnuje z przyjaźni, którą chciałem wypełnić pustkę w mym życiu. Rezygnuję z tego mostu, który miałem nadzieję może kiedyś nas połączy.
Po raz kolejny zostaje sam na tym świecie. Teraz nie mam nawet marihuany, która niegdyś pomagała mi przetrwać te ciężkie chwile. Za to mam siłę, Wiarę i Nadzieję. Co najważniejsze mam też dla kogo żyć. Szkoda, iż nie ma w pobliżu nikogo, kto żyłby dla mnie ( nawet Mama jest daleko ). Jednak tak już było wiele razy. Wierzę, że nie cały czas.
Nie chcę już „specjalnie” przebywać już w twym domu i uważam by lepiej było dla Ciebie bym przyjeżdżał po Neę, nie wchodząc nawet na klatkę.
Na zakończenie bym uniknął najgorszego cierpienia jakie mnie spotyka cytat Fate:
„ … Ty powiedziałeś mi bardzo ważne słowa.
Że życia nie można zabijać
Że miłości nie można zabijać
Że nadziei nie można zabierać
Żywej wiary nie można zabijać”

Miłość to pewnego rodzaju stan głębokiego uduchowienia. To uczucie, które może wyzwolić w Tobie stan, gdzie wiara staje się tak pewna, a Nadzieja tak nieskończona, niezniszczalna i trwała. Ta wielka i prawdziwa Miłość, której chyba jeszcze nigdy nie czułem na tak wysokim szczeblu sprawiła, że osiągnąłem rzeczy, które wcześniej uważałem za niemożliwe, iż z dnia na dzień dokonałem zmian, nad którymi pracowałem przez lata, że dostrzegłem rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Dzięki tej miłości do Ciebie, osiągnąłem coś co może dawno już straciłem. Dużo można by tu wymieniać, chociażby przyjaźń Ney, spokój ducha, a więc panowanie nad emocjami i koniec z nie potrzebnym krzyczeniem. Bardzo cieszy mnie to, że Nea kocha mnie teraz jak nigdy przedtem.
21.III.05
Kochać na prawdę, to kochać nad życie inaczej tylko oszukujemy się, że kochamy.
23.III.05
Przestałem już liczyć dni. Zdaję sobie sprawę, iż upragniony dzień może nie nadejść. Może dopiero za rok, może za 10 lat, może dłużej. Poczekam.
12.IV.05
Bo kochać naprawdę to kochać na zawsze !
„Dobro niech zwycięża
Zawsze miej nadzieję
Nigdy nie poddawaj się
Miłość przezwycięża wszystko !
Miłość przezwycięży wszystko !” - Zbuntowani „Mantra”
Ostatnimi dniami spotkało mnie wielkie szczęście. Odwiedziłaś nas w końcu, by zobaczyć szczeniaczki i dać mi tę książkę. Mimo że „nie miałaś czasu” zostałaś na wino i obiad. Po raz pierwszy, od tak długiego czasu porozmawialiśmy normalnie, w przyjaznej atmosferze. Gadaliśmy tak długo, a Ty ani razu na mnie nie narzeknąłaś. W końcu odradzała się przyjaźń ( taką miałem nadzieję). Byłem taki szczęśliwy.
MIŁOŚĆ - szczęśliwe zakończenie
...Ja wiem, że ideałów nie ma i że w pierwszej fazie miłości nie widzi się wad partnera. Słowa te piszę, gdy jestem z Rabia już ponad pól roku spędzając razem większą cześć dnia. To że nie jesteśmy sobą znudzeni, a nasza miłość jest wciąż pełna pasji świadczy o pełni uczucia, jakimi siebie nawzajem darzymy. Jeśli by tu mówić o ideałach to Rabia jest bardzo blisko. Pasujemy do siebie chyba pod każdym względem. Czasem mówimy sobie, że to Bóg nam siebie dał, by przez nasza miłość uczynić nas jeszcze mocniejszymi w naszej walce ze złem, jeszcze bardziej aktywnymi w szerzeniu Dobra.
Oboje przeszliśmy dużo złego w życiu, oboje wynieśliśmy z tego wszystkiego życiową lekcje, w obojgu z nas dokonała się ogromna przemiana na lepsze, oboje w głębi serca pragnęliśmy kogoś, blisko, kto tak jak my za cel swego życia miałby zmienianie świata na lepsze. Jak to Rabia mówi, jesteśmy na tej ziemi nie tylko po to, by jeść, spać i konsumować, Bóg wybrał nas po coś więcej niż te przyziemne życie. Całe nasze życie nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma swój wyznaczony cel. Oboje uważamy, że Bóg uczynił nam wspaniały prezent dając nam siebie nawzajem. „Darem od Boga” -tak siebie nawzajem nazywamy w chwilach uniesienia. Mamy też świadomość by nie zmarnować tego daru musimy pozostać dobrzy i aktywni, musimy pielęgnować zawsze nasza miłość do siebie, do Boga, do ludzi. Bo miłość to moc przeogromna, bardzo potrzebna w dzisiejszych czasach pieniądza i nienawiści. Dlatego jest bardzo ważne, by utrzymywać ją w nieskazitelnej czystości, nie dać jej skażać przez złe czyny nie potrzebne kłótnie, zazdrość, chciwość i inne grzechy. Tak wiele ludzi wypowiada słowo kocham nie mając świadomości jak wiele to oznacza. Nie zapominajmy, że miłość to dawanie drugiej osobie szczęścia, to kochanie jej bardziej niż siebie samego, to zapomnienie o swoim ego to oddanie swego życia ukochanej osobie. To właśnie przez Miłość możemy budować niebo w tym nowoczesnym piekle. Taka jest chyba nasza misja życiową moja i Rabii, by poprzez piękny przykład jak Miłość powinna wyglądać, jak kwitnąć, jak emanować możemy uczyć innych tego pięknego uczucia. Właśnie poprzez nasze życie możemy uczyć innych Miłości. Właśnie poprzez nasze życie możemy pokazywać, że tylko przez staranie się być dobrym możemy osiągnąć prawdziwe szczęście i prawdziwa radość życia, której nie zastąpi nam żadna heroina, telewizor, crack, samochód, alkohol, władza czy inne śmiecie, którymi ludzie zwykli się faszerować by wypełnić tą pustkę w sobie po braku Miłości.
Po tym wszystkim, co przeszedłem w życiu, co się wycierpiałem, czego życie mnie nauczyło, Bóg nie mógł mi dać lepszego prezentu niż Rabię - moją ukochaną Health (=zdrowie) aktywistkę. Dar od Boga, Moje Szczęście, bogini Miłości, Wspaniała Ukochana, Miłość mego życia, Me niebo, najpiękniejsza, Mój cud to jedne z wielu pięknych przydomków, jakimi darze ją niemal każdego dnia. Nawet te słowa nie wyrażają ani jednej setnej tego, co do niej czuje. To wspaniale jest mieć u boku kogoś, kto tak jak Ty uważa, że trzeba uczynić tak wiele jak tylko możemy, by uczynić ten świat, choć odrobinę lepszym. Przez to nasze wspaniałe połączenie, nasza moc i siła jest dużo większą. Razem możemy dużo więcej. Poprzez tak wielka moc, jaka jest Miłość, nasze wartości nie tylko się dodają do siebie. Nawet mnożą jest za mało powiedziane. One się aż potęgują i tylko patrzeć jak będziemy przenosić góry. Zmieniać świat na lepsze, to jest właśnie, to, o czym oboje marzymy i w czym się wspieramy.
Rabia jest także wspaniałym aniołem, jeśli chodzi o mą rodzinę i dom. To wspaniale, że ukochała Neę jak własną córkę i troszczy się o nasze zdrowie i dobro jak o swoje. To bardzo ważne dla mnie samotnego do niedawna ojca zapewnić córce najlepsze warunki, jakie tylko mogę. Nea jest częścią mnie, moją rodzicielską miłością i to ja w połowie z jej mamą Janką jestem odpowiedzialny za jej życie. Nie ma nic ważniejszego w wychowaniu dziecka niż atmosfera Miłości, która oboje z Rabia (dzięki Bogu i jej) staramy się dać Nei. Bardzo się cieszę też że Nea zaakceptowała swą drugą „ przyrodnią mamę” i mam nadzieje że kocha ją z równa wzajemnością. To bardzo ważne w życiu dziecka by dać mu to, co najlepsze. To nie jej wina przecież, że jej rodzice się rozeszli. Myślę, że Nea jest dużo bardziej szczęśliwa, gdy jej tato pogrążony jest w szczęściu, a nie w nieskończonym żalu. Dla dobra dziecka jest ważne wychowywać go w duchu Miłości, dać mu przykład kochającej rodziny by kiedyś, w przyszłości umiało założyć swoją i jeśli coś nie jest idealne jest ważne by robić wszystko by uczynić to jak najbliższe ideału. ( Niczym anarchiści walczący krok po kroku o raj na ziemi)
To wspaniałe też, ze strony Rabii, że odświeżyła powiedzenie mojego Taty: „Na jedzeniu i zdrowiu nie powinniśmy oszczędzać”. To ona uświadomiła mnie, że kupowanie tylko niektórych biologicznych produktów dla Ney nie wystarczy, że, jeśli naprawdę ją kocham nie mogę więcej jej faszerować tą tanią chemią serwowaną w supermarketach. Uświadomiła mnie, że powolne zatruwanie ludzi niezdrową żywnością jest kolejnym ze sposobów, w jaki system próbuje uniezależnić, w jaki próbuję osłabić nasze ciała i zatruć nasze umysły byśmy grzecznie pozostali w swych domach, posłusznie wykonywali pracę i nie walczyli o lepszy świat, o Dobro dla wszystkich.
Komu może zależeć by wybielać cukier, ładować w to energię fabryk po to tylko, by uczynić go białym, czystym i niezdrowym. Dlaczego mimo tego, że włożono w niego o tyle więcej pracy by go wybielić, to nadal jest wiele tańszy niż ten nie oczyszczony, lecz zdrowszy. Komu zależy by ludzie biedniejsi się truli? Dlaczego rządy dotują tak bardzo przemysł mięsny mimo, że ani ze zdrowego, ani ekologicznego ani „też ekonomicznego punktu widzenia się to nie opłaca? (O moralnym, etycznym, względzie by uratować głodujących ludzi od śmierci i niewinne zwierzęta od rzeźni wspominam w Makulatureczce nr10.)
W zdrowym ciele zdrowy duch – to właśnie, czego boją się i czego starają się uniknąć nowoczesne rządy.
Dlatego, by uczynić nasz bunt jeszcze bardziej mocnym i świadomym zdecydowaliśmy się odciąć od tych wszystkich „E- numerów” na jedzeniu, od tej chemii i wszystkiego, co nas zatruwa.
Kochana Rabia uświadomiła mnie też, by być dobrym uzdrowicielem trzeba przede wszystkim samemu być zdrowym. Tylko wtedy, nie będąc hipokrytą, możemy przekazywać tą zdrową czystą energię, za którą stoi leczenie. Chodzi też o to, by wszystko, co się robi, starać się robić jak najlepiej. Jeśli chcemy jak najlepiej żyć, należy się wyzbyć wszystkiego, co nas zatruwa: chemicznego jedzenia, mięsa, alkoholu, używek, narkotyków i wszystkiego, co złe. Nie potrzebujemy wrzucać w siebie całego zła, które za tym stoi. MY WALCZYMY O DOBRO.
Dlatego też jako równie ważny krok do osiągnięcia szczęścia uważamy wyzbycie się w jak największym stopniu również wszystkich złych emocji. Gdy się złościmy na kogoś, ten gniew, to zło zawsze do nas wraca i powoli zjada nas od środka, uzależnia nas od siebie, buduje w nas frustracje, która narasta, nie daje nam spać aż w końcu rządzi naszym życiem. Gdy jesteśmy źli na kogoś nie nauczymy go w ten sposób niczego dobrego. Wszystko do nas wraca. Dajemy, co otrzymujemy. Dostajemy, co daliśmy – odwieczne prawa kosmosu. Dlatego Jezus tak bardzo chciał nauczyć nas miłości, sztuki wybaczania. Nawet, gdy się buntujemy, gdy walczymy o nasze prawa miłujmy naszych wrogów, bo jeśli będziemy ich nienawidzić to, czego maja się od nas nauczyć – nienawiści? Tym, co źle czynią należy jedynie współczuć, że nie mają w sobie tej miłości, tego Dobra, że to przez ta pustkę, przez ten brak miłości starają się jakoś tę lukę wypełnić. To, dlatego tak często pija, ćpają, gromadzą pieniądze i dobra materialne, bo wydaje im się, że tym kupią szczęście. Niestety złudni są to bożkowie, bo nic za nimi nie stoi, a tylko zło, frustracja, cierpienie, łzy, obojętność na głód w trzecim świecie, śmierć zwierząt, deportacje i cala wieża Babilonu. Czy o to w życiu chodzi by hołdować kultowi gromadzenia pieniądza? My już wiemy, że te rzeczy dadzą nam tylko frustrację.
Prawdziwe szczęście tkwi w Miłości i czynieniu Dobra. Współczucie dla tych, co tego nie rozumieją, bo każdy z nich ma sumienie, które mogą oszukiwać, lecz wierzcie mi przyjdzie chwila, gdy spojrzą na swoje życie i wówczas zapłaczą i gorzko pożałują swej chciwości, obojętności i zła, jakie wyrządzili.
To miłość, do Rabii i jej do mnie pozwala nam osiągnąć tą świadomość, przelewać ją na papier, mieć energie na czynienie Dobra i osiągnąć prawdziwe szczęście.
Bo to szczęście zamiast do pracy, jechać razem na akcje w obronie lasów, dobra dzieci, ludzi, w proteście przeciwko armiom tego świata. To szczęście nic sobie nie robić z tego, że nas zaaresztują, bo i tak mamy coś, co oni nie maja. MAMY MILOSC, KTORA PRZEZWYCIEZY WSZYSTKO, NIENAWISC JEST OSTATECZNYM UPADKIEM ( jeszcze raz, WLOCHATY).
A gdy nas zamkniecie, nie będziemy słabi, nie będziemy płakać ani się złościć. Areszt to wspaniały czas na medytację, na modlitwę nawet o wybaczenie dla naszych oprawców, bo nie wiedzą, co czynią. Największe zło, jakie wyrządzają czynią sobie samym.
Mogą zamknąć nasze ciała, ale nie zamkną naszego ducha, naszej Miłości, gdy jesteśmy prawdziwie wyzwoleni.
(2006)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz