Pozytywne Gniazdo,Pozytywność i nazwa skłotu
positi.blogspot.com to amsterdamski(nie tylko)wolnościowy,skłoterski,ekologiczny,tantryczny serwis informacyjny.Głównie promuje książkę"Los buntownika"Jak też byś chciał pomóc w tworzeniu,ulepszaniu i pisaniu tych stron to wspaniale.Razem będziemy silniejsi,zrobimy więcej.Wspólne działanie buduje przyjaźń.Życzę wszystkim miłego czytania,słuchania,oglądania,a potem działania.Prawdziwe życie zaczyna się gdy wyłączymy komp,tv...KONTAKT:mgriks@gmail.com
Positi:Gdy aktywista odchodzi z naszego życia, najlepszą rzeczą którą możemy dla niego zrobić, to kontynuować jego walkę.
Dziś rano po długotrwałej chorobie zmarł Marcel Szary, działacz Inicjatywy Pracowniczej w zakładach Cegielskiego. Jego macierzysty zakład pogrążony jest w żałobie. To wielka strata dla polskiego ruchu związkowego i robotniczego.
Marcel Szary był wybitnym działaczem związkowym i robotniczym. W czasach PRL-u należał do podziemnej „Solidarności”, do których struktur przystąpił jeszcze jako uczeń szkoły zawodowej. Po 1989 roku nie zgadzając się z jej ugodową polityką odszedł z „Solidarności”. W czerwcu 2004 roku stał się jednym z organizatorów komisji Inicjatywy Pracowniczej w HCP. Był przedstawicielem załogi w zarządzie zakładów H. Cegielski.
Będziemy pamiętać Marcela Szarego jako bezkompromisowego działacza, który zawsze przekładał interes pracowników i członków związku nad swój własny. Za swoją działalność nierzadko był szykanowany, a w 2009 został skazany przez sąd rejonowy w Poznaniu na karę grzywny. W 2007 roku Marcel Szary zapadł na białaczkę. Walcząc z chorobą jednocześnie kontynuował działalność związkową. W grudniu 2009 roku lekarze orzekli, iż choroba cofnęła się. Niestety na krótko. Po koniec lutego br. z powrotem znalazł się w szpitalu, gdzie zaangażował się, w ostatnich dniach swojego życia, w obronę tamtejszych pracownic. Dwa tygodnie temu jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył.
Marcel Szary osierocił 8-letniego syna. Gdyby żył w tym roku skończyłby 46 lat.
Marcel był nie tylko charyzmatycznym związkowcem, był wspaniałym człowiekiem i przyjacielem...wielokrotnie bywał na Rozbracie. Mocno wspierał naszą walkę w obronie skłotu. Wspólnie zorganizowaliśmy wiele inicjatyw, gdzie Marcel zawsze stawał na pierwszej linii ognia, bez względu na konsekwencje. Był z nami na demonstracji 9 maja 2009 r., gdzie podkreślał naszą długą i aktywną współpracę. Wspólnie uczestniczyliśmy w pamiętnej demonstracji, w obronie zwalnianych pracowników Cegielskiego, w październiku 2009 r. Niestety, Marcel nie mógł być z nami podczas ostatniej demonstracji 20 marca, która przechodząc obok szpitala przy ul. Szkolnej, gdzie przebywał, zatrzymała się, a po przemówieniu przypominającym o jego zaangażowaniu w obronę praw pracowniczych, głośno skandowaliśmy jego imię. Później, okazało się, że cały szpital nas słyszał, być może Marcel też...
Na Polonie Aktywną musisz "przewinąć na około ostatnią godzinę
Radio patapoe jest zarówno internetowe jak i w eterze. Normalne fale mają zasięg lokalny, a przez internet można nas słuchać na całym świecie. Jesteśmy radiem pirackim. Słuchają je głównie skłotersi, studenci, lecz także starsi ludzie , po których raczej bym się nie spodziewał. Ogólnie staramy się by było jak najbardziej zróżnicowane.
Z jedynych ograniczeń jakie mogę zauważyć to, to że nie puszczamy żadnej komercyjnej papki. Staramy się tworzyć alternatywę, a nie powielać stacje nastawione na zysk. Dlatego nie ma u nas żadnych reklam. Głównie przeważa muzyka eksperymentalna i elektroniczna, dużo jest reggae, dub, techno i punk. Po za tym audycje jakie miałyby małe szanse zaistnieć w komercyjnym radiu. My w każdy wtorek od około 16.00 do 19.30 gramy program "awakening" (patrz plakat po prawej stronie , pod linkami na stronach) w skład, którego wchodzi też "Polonia Aktywna"(od~18.30 do 19.30). Gadamy non stop przez ponad trzy godziny o ważnych dla nas sprawach : skłoterskich , politycznych, wolnościowych, ekologicznych, duchowych, prawach ludzi , prawach zwierząt itp. Czasem zapraszamy gości z różnych społecznych organizacji, by udzielili nam wywiadu o tym co robią. W tle przeważnie leci jakiś anarcho punk z inteligentnym przekazem w innym języku niż rozmawiamy, by słowa się nie mieszały. Posłuchaj sam...
Jeśli chcesz przedstawić nam to co robisz(organizację,swój skłot, wydarzenie, działalność, w którą się angażujesz, wszystko inne co Ci leży na sercu itp. )skontaktuj się, przyślij nam materiał(najlepiej audio)lub jeszcze lepiej umów się na skypa lub zadzwoń do studia.Tyczy się to angielsko holenderskiej części jak i polskiej. Skype rozwiązuje problem dużych odległości i rachunków za telefon.Wystarczy się umówić...
polish below Today's show, as usual agenda, then...
Main subject would be the agrofuels as green wash solution. From 15.3.10-17.3.10 in Amsterdam RAI biofuel markets having place. As our resistance to this lie of "green capiatalism" we will talk about how bad for environment and for people are the agro fuels. By deforestation and other factors they are worse for the climate than oil. The second main subject would be the solidarity with the accussed for COP 15 protests. They will have 16.3.10 their first process, so all around the world there would be organised actions in their solidarity. So we will play the interviews from the action at 12.00 by the Danish consulate in Amsterdam. Beside of that we will also tell some information to mobilise You to actions in defend of Rozbrat, one the most active squat in Poland. This sat. in Poznan would be the big demonstration to prevent selling the place on auction. Beside we will also play some interviews from Climate Justice Action Conference Europe what was held in Amsterdam two weeks ago. Further in the show we will continue with "Do It Yourself"(A handbook for changing our world) This time we will educate ourself and You about eko technology what we can use in our daily life. As always (if enough time left) we will read some ecological advice from a book "Make A Difference"...In the background as usual we will be playing a collection of international/political songs(mainly punk)
radio awakening every tue from 16.00~19.30 in radio patapoe 88.3 fm (links below)
Awakening it's a program on radio patapoe.It's talkactive. It means we talk for more than three hours, mainly about politics,squatting,activism,ecology,tolerance,human and animal rights,punk,spirituality,freedom,love,cultural life in Amsterdam.First we start with the agenda for the squatting scene in Amsterdam( not only),then we have some main subject,sometimes guests.The last ha we do as polish part in this language.The music what we are playing that mainly punk,but this is just as background(package) and in the breaks when we are preparing our self,equipment,material,etc.Patapoe is a pirate, underground,squatters radio. We are playing our program every Tuesday from 4pm till ~ 7.30pm. In Amsterdam You can listen us in the ether 88.3 FM and everywhere else on http://www.freeteam.nl/patapoe If You would like to listen some from our old programs and read description for them go to: http://ourmediaindymedia.blogspot.com/search/label/Awakening%20program if You would like listen,download or embed some of our old issues go to: http://www.archive.org/search.php?query=Awakening7 to download the last show mainly about ecology and solutions for climate change You can go http://www.archive.org/details/EcoAwakening7 Invitation to our program Awakening in radio patapoe 88.3fm To all positive organizations & To whom it may concern, If you would like to come to on our show called awakening to talk about, ecology, squatting, local politics, food, animal rights you are more than welcome. Ps: There are also possibilities to make interviews through phone or skype Pass this information further. Let the media to be free.
W Poloni Aktywnej głównie będziemy mobilizowali do wsparcia skłotu Rozbrat przed kolejną aukcją budynku. 20 marca w tę sobotę w Poznaniu odbędzie się wielka demonstracja aby zapobiec sprzedaży tego miejsca. Z całych sił będziemy się starali zachęcić do udziału w niej oraz/lub jakiegokolwiek innego wsparcia. Będziemy też mówić trochę o Rozbracie i ostatnich wydarzeniach z nim związanym.Póścimy także audio z trzeciego już wywiadu na temat Rozbratu zrobionego przez zaprzyjaźnionego "Duszka Skłoterskiego" Po za tym będziemy kontynuować cykl(część 7)"Fakty Klimatyczne dla niedowiarków", w którym krok po kroku, audycja po audycji będziemy obalać bzdury o tym, że zmiany klimatyczne nie istnieją albo, że człowiek nie ma na nie wpływu. Będziemy także uświadamiać o tych fałszywych rozwiązaniach, które próbują nam sprzedać "zieloni" kapitaliści, które to tylko pogarszają sytuację, a zarazem mydlą nam oczy. Tym razem z okazji odbywających się w Amsterdamie targów "bio" paliw, przedstawimy to fałszywe rozwiązanie, kolejny "green wash".Przedstawimy jak oszukańczym wybiegiem kapitalistów i jak szkodliwe dla środowiska oraz dla ludzi(powodują głód) są"bio" paliwa oraz jak może jeszcze gorzej niż ropa przyczyniają się do zmian klimatycznych. Postaramy się też przedstawiać bardziej uczciwe rozwiązania. Będziemy kontynuować cykl "Film tygodnia", w którym będziemy przedstawiać i recenzować jakiś warty obejrzenia, inspirujący do działania film. Na zakończenie jak zwykle następny już ósmy, nie publikowany jeszcze fragment dopiero co skończonej książki "Los Buntownika". Tym razem "Psy Skłoterskie Najwierniejsze. Psy Skłoterskie Najmądrzejsze" Po za tym jak zwykle selekcja ważnych i pozytywnych wiadomości głównie z www.positi.blogspot.com, cia.bzzz.net oraz pl.indymedia.org itp.
W Awakening głównym tematem będą także "Bio" Paliwa, a także solidarność z sądzonymi tego samego dnia eko aktywistami, którzy zostali oskarżeni za udział w protestach przeciw konferencji klimatycznej COP 15. Zagramy wywiady i audio z akcji solidarnościowej, która odbędzie się o 12.00 pod konsulatem duńskim w Amsterdamie. 16 marca ma być globalny dzień solidarności z tymi oskarżonymi. Oczywiście także przeczytamy info o Rozbracie i także w angielsko, holenderskiej części będziemy starali się zmobilizować na przyjazd do Poznania. Także zagramy wywiady z konferencji Climate Justice Action Europe odbytej w dwa tygodnie temu w Amsterdamie. Ponadto z poradnika DIY "Jak Ulepszyć Świat" przeczytamy jakich technologii i w jaki sposób użyć by zmniejszyć naszą konsumpcję przy jednoczesnym zachowaniu, a nawet polepszeniu naszych i innych standardów życiowych. Po za tym jak starczy czasu, parę rad ekologicznych z książki "Zrób Różnicę" .
Radio patapoe jest zarówno internetowe jak i w eterze. Normalne fale mają zasięg lokalny, a przez internet można nas słuchać na całym świecie. Jesteśmy radiem pirackim. Słuchają je głównie skłotersi, studenci, lecz także starsi ludzie , po których raczej bym się nie spodziewał. Ogólnie staramy się by było jak najbardziej zróżnicowane.
Z jedynych ograniczeń jakie mogę zauważyć to, to że nie puszczamy żadnej komercyjnej papki. Staramy się tworzyć alternatywę, a nie powielać stacje nastawione na zysk. Dlatego nie ma u nas żadnych reklam. Głównie przeważa muzyka eksperymentalna i elektroniczna, dużo jest reggae, dub, techno i punk. Po za tym audycje jakie miałyby małe szanse zaistnieć w komercyjnym radiu. My w każdy wtorek od około 16.00 do 19.30 gramy program "awakening" (patrz plakat po prawej stronie , pod linkami na stronach) w skład, którego wchodzi też "Polonia Aktywna"(od~18.30 do 19.30). Gadamy non stop przez ponad trzy godziny o ważnych dla nas sprawach : skłoterskich , politycznych, wolnościowych, ekologicznych, duchowych, prawach ludzi , prawach zwierząt itp. Czasem zapraszamy gości z różnych społecznych organizacji, by udzielili nam wywiadu o tym co robią. W tle przeważnie leci jakiś anarcho punk z inteligentnym przekazem w innym języku niż rozmawiamy, by słowa się nie mieszały. Posłuchaj sam...
Jeśli chcesz przedstawić nam to co robisz(organizację,swój skłot, wydarzenie, działalność, w którą się angażujesz, wszystko inne co Ci leży na sercu itp. )skontaktuj się, przyślij nam materiał(najlepiej audio)lub jeszcze lepiej umów się na skypa lub zadzwoń do studia.Tyczy się to angielsko holenderskiej części jak i polskiej. Skype rozwiązuje problem dużych odległości i rachunków za telefon.Wystarczy się umówić...
polish below Today's show, as usual agenda, then...
Main subject would be the agrofuels as green wash solution. From 15.3.10-17.3.10 in Amsterdam RAI biofuel markets having place. As our resistance to this lie of "green capiatalism" we will talk about how bad for environment and for people are the agro fuels. By deforestation and other factors they are worse for the climate than oil. The second main subject would be the solidarity with the accussed for COP 15 protests. They will have 16.3.10 their first process, so all around the world there would be organised actions in their solidarity. So we will play the interviews from the action at 12.00 by the Danish consulate in Amsterdam. Beside of that we will also tell some information to mobilise You to actions in defend of Rozbrat, one the most active squat in Poland. This sat. in Poznan would be the big demonstration to prevent selling the place on auction. Beside we will also play some interviews from Climate Justice Action Conference Europe what was held in Amsterdam two weeks ago. Further in the show we will continue with "Do It Yourself"(A handbook for changing our world) This time we will educate ourself and You about eko technology what we can use in our daily life. As always (if enough time left) we will read some ecological advice from a book "Make A Difference"...In the background as usual we will be playing a collection of international/political songs(mainly punk)
radio awakening every tue from 16.00~19.30 in radio patapoe 88.3 fm (links below)
Awakening it's a program on radio patapoe.It's talkactive. It means we talk for more than three hours, mainly about politics,squatting,activism,ecology,tolerance,human and animal rights,punk,spirituality,freedom,love,cultural life in Amsterdam.First we start with the agenda for the squatting scene in Amsterdam( not only),then we have some main subject,sometimes guests.The last ha we do as polish part in this language.The music what we are playing that mainly punk,but this is just as background(package) and in the breaks when we are preparing our self,equipment,material,etc.Patapoe is a pirate, underground,squatters radio. We are playing our program every Tuesday from 4pm till ~ 7.30pm. In Amsterdam You can listen us in the ether 88.3 FM and everywhere else on http://www.freeteam.nl/patapoe If You would like to listen some from our old programs and read description for them go to: http://ourmediaindymedia.blogspot.com/search/label/Awakening%20program if You would like listen,download or embed some of our old issues go to: http://www.archive.org/search.php?query=Awakening7 to download the last show mainly about ecology and solutions for climate change You can go http://www.archive.org/details/EcoAwakening7 Invitation to our program Awakening in radio patapoe 88.3fm To all positive organizations & To whom it may concern, If you would like to come to on our show called awakening to talk about, ecology, squatting, local politics, food, animal rights you are more than welcome. Ps: There are also possibilities to make interviews through phone or skype Pass this information further. Let the media to be free.
Relacja z demonstracji w obronie skłotu Rozbrat, w której uczestniczyło około 1500 osób. Przemowy przeplatane są wypowiedziami przechodniów, a w tle można obejrzeć przebieg demonstracji.
Bezdomny O Rozbracie.HQ
To jeden z wielu wywiadów przeprowadzonych podczas demonstracji w obronie skłotu Rozbrat. Wkrótce ukaże się ich więcej.
English Relation from big demonstration in defence of squat Rozbrat in 20.03.10, where 1500 people went through the city.
Mimo, że ostatnia wygrana to wielki sukces, walka o Rozbrat musi trwać nadal. Walka z planami miasta, z gentryfikacją, z bezdusznym kapitalizmem. Walka o samorządność, o wolność kultury, o niezależność i o alternatywny styl życia. Wszystkie filmiki są solidarnościowe, a w związku z tym im większy będzie miał oddźwięk w mediach tym lepiej. Tak więc jakiekolwiek kopiowanie, przesyłanie, publikowanie, embedowanie, wyświetlanie itp. jak najbardziej wskazane i mile widziane. ( to samo zresztą się tyczy każdych innych filmów kolektywu Spirit Of Squatters ) Spirit Of Squatters Collective
PS:Wciąż szukamy wydawcy, który by chciał się zająć jej papierową wersją. więcej informacji, fragmentów etc. na www.positi.blogspot.com O to część siódma.("Obrona Skłotu Kalenderpanden") Miłego czytania !!!
OBRONA SKŁOTU KALENDERPANDEN Tak se gadaliśmy, aż w pewnym momencie dało się słyszeć głos płynący z głośników. – Właśnie podsłuchaliśmy przez radio, że bastardy z ME zaczęli mobilizację. Od teraz mamy jakieś 2-3 godziny na przygotowanie obrony. Wszyscy Ci, którzy muszą wrócić do swych domów niech zrobią to teraz, zaś wszystkim, którzy mogą zostać by bronić tego miejsca z góry dziękujemy. Zacznijmy budować barykady!!! – zakończył okrzykiem. – Ho! Ho! A jednak coś będzie się działo – powiedział Miner zacierając ręce. – A my, niewierne Tomasze wątpiliśmy – zaśmiałem się. – Teraz już rozumiem po co ten film – by zagrzewał do walki. – A party i koncert, by przyciągnąć ludzi. – I wszystko utrzymane w najskrytszej tajemnicy, by bastardy się nie dowiedziały. – To jest organizacja, no nie? – No, no, no… Wszyscy zaczęli wychodzić ze skłotu. Jedni po to by zacząć budować barykady, drudzy by powrócić do swoich domów. Tych ostatnich jednak było zdecydowanie mniej. W wirze pracy szybko trafiła mi się robota. Zacząłem wynosić specjalnie wcześniej ze sobą zespawane stemple – metalowe rury, które zespawane ze sobą, tworzyły coś na kształt gwiazdy. Z takich konstrukcji szybko powstała barykada, którą było trudno przejść, przesunąć, przeforsować, czy zniszczyć. Gdy z kimś wynosiłem taką metalową konstrukcje, zobaczyłem jak jeden z nas siedzi w małej koparce. Z dziką radością w oczach rozwalał nią płytki chodnikowe oraz kostkę brukową. Potem budowano z nich barykady lub rozbijano na mniejsze kawałki, by te czekały na kupkach jako przyszła amunicja. Zastanawiało mnie skąd oni wytrzasnęli taką koparkę. To co ujrzałem było zadziwiająco nieprawdopodobne, a jednak piękne i (bo) rzeczywiste. Ci leniwi punkowcy, których znałem z ciągłego przesiadywania w barze i nieustannego przechylania piwa, tym razem pracowali z tak niespodziewanym u nich zapałem. Kobiety z poświęceniem nosiły ciężkie płyty chodnikowe. Każdy pracował. Tym razem nie było takich, którym się nie chciało. Każdy dokładnie wiedział, po co tutaj został. Barykady były budowane ze wszystkiego, co było pod ręką. Najczęściej były to płytki chodnikowe niszczonej ulicy, która zresztą przez rozkopanie też stała się przeszkodą. Mimo że raczej nikt tego nie koordynował, robota szła całkiem sprawnie. Wiadomo było co robić. Każdy pomysł, każda uwaga rozpatrywana była szybko przez ogół. W ten sposób płyty były podawane „murarskim sznureczkiem”. Jedni je demontowali z chodnika, drudzy podawali je sobie z rąk do rąk, a inni układali z nich coraz większe mury barykad. Robota wrzała jak w ulu. Nigdy w swoim życiu nie widziałem tak sprawnie, tak dobrze, z tak wielką energią i ochotą pracujących ludzi, a co dopiero punków. Ci ludzie są zdolni do wielu rzeczy – zależnie od sytuacji. Wszyscy czuliśmy wielką potrzebę przeciwstawienia się złu i bronienia tak ważnego miejsca dla nas. Czuło się też ducha historii. Może trochę przesadzam lecz takie porównania podsunęły mi rozgrywające się przed oczami zdarzenie. To było prawie jak powstanie warszawskie. Budując z zapałem kolejne barykady czułem się niczym mały Gavroche. To uczucie jedności, które wszyscy czuliśmy, było dla nas bardzo ważne. Było nas tak wielu, kocioł narodowości i języków, niby tyle różnic, a właśnie wtedy czuliśmy tak bardzo tę więź, która nas łączy niczym rodzinę. To uczucie jedności wywierało wrażenie nie tylko na mnie. Wszyscy byliśmy jak bracia. Gdy jeden niósł coś ciężkiego, zaraz ktoś inny nie pytając mu pomagał. Gdy ktoś zmęczył się kopaniem, szybko zastępował go następny. Nie wyobrażam sobie by jakikolwiek system pracy mógłby być lepszy. Oczywiście jak zwykle zdarzały się również wyjątki jak np. ten, który właśnie opiszę: Obok jednej z barykad zobaczyłem skrzynkę elektryczną. Od razu w mej głowie zaświtał całkiem niezły pomysł. Parę kabli rzuconych luzem na tę barykadę, do tego ze dwie tabliczki ostrzegające: „Uwaga prąd” i myślę, że to wszystko zatrzymałyby gliniarzy na dłuższy czas, nawet, jeśli w przewodach nie byłoby prądu. Zanim by to sprawdzili minęłoby sporo czasu. Zresztą nie wiadomo, czy w ogóle by im się to udało, jeśli my byśmy dobrze bronili barykady. Chciałbym to zobaczyć jak policyjni specjaliści od elektryki sprawdzają kable pod gradem kamieni (ha! hhhhhha!). Z tym oto pomysłem udałem się do Wojtka, Polaka, który znał wszystkich z Kalenderpanden i który mógł szybko zdobyć potrzebne rzeczy, bo wiedział co, gdzie jest i z kim gadać w razie czego. Przedstawiłem mu pomysł, wysłuchał i rzekł po angielsku: – To dobry pomysł, godny zrealizowania, ale ja nie mogę Ci pomóc, bo ty nie mówisz dobrze po angielsku. Znajdź grupę, która Ci w tym pomoże i zróbcie to. Gdy to usłyszałem szlag mnie trafił. Ja rozumiem, że ktoś może bać się używać polskiego w takich miejscach, ale będąc ze mną sam na sam i w tym przypadku to już lekka paranoja. Wkurzyło mnie to niezmiernie. Jeszcze w takiej sytuacji. Rozumiem jeśliby chodziło o jakieś tam duperele, a nie o wspólną obronę. Tym bardziej, że sam potwierdził, iż idea jest dobra i warta zrealizowania. Nigdy potem już nie odezwałem się do tego bufona. Koniec końców pomysł postanowiliśmy zrealizować sami z Minerem. Rzuciliśmy na barykadę parę kabli, które udało nam się zdobyć. Potem wsadziliśmy końce do skrzynki elektrycznej tak, że w sumie to rzeczywiście wyglądały na podłączone do prądu. Potem wzięliśmy się za ulepszanie głównej barykady, od ulicy, od której najbardziej prawdopodobne było, że stamtąd uderzą bastardy. Powstały tam takie konstrukcje, iż razem stwierdziliśmy, że gliniarze musieliby być głupi, by właśnie je chcieć sforsować. Oprócz najeżonych zespawanych ze sobą stempli, które nosiłem wcześniej, było tam też kilka, których podstawą były mury zrobione z płytek chodnikowych. Były też takie ze śmietników, śmieci i gratów. Jedna przy samym skłocie zrobiona była z zespawanych łańcuchami beczek. Od jednej strony w ogóle nie barykadowaliśmy. Most zwodzony podniesiony przez nas do góry jakimś mechanicznym trikiem był już wystarczającą przeszkodą. Wydarzenia biegły tak szybko jak szybko powstawały barykady. W pewnym momencie zobaczyłem jak ludzie plądrują barakowóz należący do firmy, która miała przejąć remont Kalenderpanden. Znaleziono tam całą dokumentację, która natychmiast została zniszczona. Jon, ten łysy wypierdolił szybę w stojącym obok biurowcu i już z kimś wszedł do środka, jednak zaraz ktoś ich opierdolił: – Co Wy robicie?! Jeśli gliniarze kogoś zaaresztują, to mogą ich również oskarżyć o kradzież rzeczy z sąsiednich budynków. A to robi duuuuży problem. Tych biurowców nie możemy plądrować. Kilka osób poparło jego słowa, więc Jon przestał siać zniszczenie. Pewnie słusznie, bo wtedy naprawdę mogliby nas wziąć i przedstawić jako bandytów, a nie skłotersów. To zaś wcale nie byłoby dobre. Cały czas na zewnątrz było słychać nadawane na żywo właśnie z Entrepodok radio PATAPOE. Jakiś didżej puszczał jakieś pokręcone techno, przy czym dawał też komentarze po holendersku. – Mogliby chociaż teraz puścić jakiegoś punka albo inną zagrzewającą muzykę – stwierdził Miner i tu miał rację. W pewnym momencie muzyka całkiem ucichła i przez głośniki dało się słyszeć głos mówiący najpierw po holendersku, potem po angielsku: – Właśnie jak się dowiedzieliśmy policja M1 zmobilizowała swoje siły i za jakąś dłuższą chwilę zaatakują od strony wschodniej. Jesteśmy przygotowani, niech tylko podskoczą!!! – wykrzyczał, po czym znów poleciała pokręcona muzyka a la PATAPOE. – Zachodniacy! Nawet teraz nie puszczą człowiekowi nic zagrzewającego do walki – stwierdził Miner i tu też miał rację. – Jakiś „neroniasty” artysta wykorzystuje zdarzenie i myśli, że ma swoje 5 minut – dodałem. – Bo pewnie ma. – No tak, tylko czemu kosztem naszych uszu. Ha! Ha! – tak podśmiewaliśmy się też trochę dla dodania sobie otuchy i by rozluźnić napięcie i atmosferę oczekiwania. Walka miała się zacząć niebawem. „ Jak będzie przebiegała? Czy uda nam się wygrać? Czy nie ryzykuję za bardzo? Przecież mogą mnie zaaresztować i deportować. Może dowiedzą się o moim zakazie w Niemczech?”. Przeżegnawszy się myślałem dalej: „Wszystko będzie dobrze, jest nas siła. Mam nadzieję, że tym razem policja będzie musiała odejść z kwitkiem. Tyle tak mocnych barykad postawionych, tylu ludzi do obrony zjednoczonych. Musimy ich w końcu przegonić! Ktoś musi stawiać opór złu. Kto jak nie my i kto jak nie Ty?!!”. Myślę, iż każdy sobie myślał na swój sposób podobnie. Każdy miał nadzieję na nasz sukces. Jakby nie to, nie byłoby tu nas wszystkich, nie byłoby już od kilku miesięcy prowadzonej kampanii obronnej (masa plakatów, ulotek informacji, demonstracje, dużo pozytywnych artykułów w prasie, dużo pozytywnych wypowiedzi w radio i telewizji). Zresztą samo istnienie i działalność Kalenderpanden było jedną z dobrych wizytówek skłotingu w tym mieście. Był dostrzegany i doceniany przez ludzi również z zewnątrz, „spoza naszego środowiska”, jako interesujące miejsce kulturalne z różnorodną, ciekawą ofertą. Wielu ludzi, którzy poznali to miejsce, od razu stawali się jego przyjaciółmi, co tłumaczy tak wielu zaangażowanych w jego obronę. Gdyby nie nasza nadzieja, nie byłoby też tego zapału, tych barykad i tylu walczących i ryzykujących coś na swój sposób (a może i sytuację) ludzi. Skłotów, praw do wszystkiego, co Ci się należy, społecznej sprawiedliwości, wolności itd. nikt Ci nie da za darmo. Nie zrobią tego ani politycy, ani policja, ani kolejne wybory. To wszystko musimy wywalczyć sobie sami. Jeśli Ty, ja nie będziemy walczyć o to razem, jeśli sobie tych rzeczy nie wywalczymy, nigdy nie będziemy ich mieli. I nie jest najważniejsze, czy zwyciężymy. Najważniejsze to się nie poddawać w walce o lepszy świat, może wtedy nie będzie on coraz gorszy. Naszym zwycięstwem zawsze będzie to, że mówimy stanowcze NIE w obliczu draństwa (istota ruchu punk?). Z różnymi emocjami wyczekiwania, wypatrując z dali bastardów pakowaliśmy przed walką do kieszeni ostatnią prowizoryczną amunicję. Najlepsze były śruby: ciężkie, małe i mocne. W większości pochodziły ze splądrowanego barakowozu, gdzie była ich masa. Cały czas płyty chodnikowe były rozbijane specjalnym młotem na mniejsze kawałki, gotowe do rzucania. Bastardów wypatrywaliśmy od strony budowy, bo stamtąd wydawała nam się najlogiczniejsza droga by ominąć chociaż część barykad. W pewnym momencie lotem błyskawicy po ludziach rozeszła się wieść, iż gliniarze zamierzają już za chwilę nadjechać i uderzyć prosto od strony największych barykad. – Skąd mamy aż tak dokładne informacje? – zapytałem zaciekawiony Minera, gdy biegiem przemieszczaliśmy się na początkowe barykady. – Widziałeś tego gościa z „zachodniej elity”, który stał przy wejściu z krótkofalówką? – No, widziałem. – Mają oni ustawione CB radio na kanale policyjnym i podsłuchują rozkazy i wszystko o czym gadają bastardy. – Sprytne. – Na dodatek rozszyfrowują też i tłumaczą specjalne kody, których używa policja i myśli, że nikt ich nie zna. – To się nazywa organizacja! Myślisz, że przepowiednia się sprawdzi? – Policja nie wie, iż ich podsłuchujemy, więc myślę, że się sprawdzi. – Ja uważam, że to głupie ze strony bękartów, że atakują z tej strony. Myślę, że to może być jakiś podstęp. Pewnie tak naprawdę zaatakują od innej strony, a po tej stronie może tylko odwracają uwagę. – wytłumaczyłem sobie to w ten sposób. Jednak przepowiednie spełniły się szybko. Bastardy nadjechały w sile kilkunastu opancerzonych suk wypełnionych świniami oraz jednej armatki wodnej. My, przygotowani na ich atak, staliśmy z kamieniami tuż za drugą z barykad, które były murami zbudowanymi z płyt chodnikowych. Na samym początku dało się słyszeć głos głównego bastarda: – Macie ostatnią szansę na opuszczenie tego terenu. Jeśli nie zrobicie tego, będziemy zmuszeni użyć wobec was siły. Jeśli się rozejdziecie, nikt nie zostanie aresztowany. – Nigdy nie ufaj policji!!! – zaraz ktoś krzyknął w odpowiedzi. Tymczasem ja z Minerem przeprowadziliśmy szybką rozmowę. On zaczął : – Ty, czemu my stoimy dopiero za drugą barykadą? – No właśnie chyba nie po to budowaliśmy tą pierwszą, by teraz tak ją oddać! – Co to to nie! – rzekł z przekonaniem Miner i naszą reakcją na policyjne kłamstwa było przeskoczenie przed drugi z murów, w obronie pierwszego, od razu rzucając w stronę wysypujących się z suk gliniarzy. Zaraz za nami przeskoczyli też inni, także rzucając w stronę najeźdźców i wspólnie krzycząc ile sił w gardłach: „NO JUSTICE NO PEACE JUST FUCK THE POLICE” (bez sprawiedliwości nie będzie pokoju, pierdolić policję – popularne hasło na wielu demonstracjach). Przez moment wraz z Minerem mogliśmy się poczuć jako bohaterowie tej chwili, bo to dzięki nam pierwsza barykada nie została łatwo zdobyta i długo potem jej broniliśmy. Holenderscy gliniarze jak zwykle zachowywali się dziwnie. Stanęli kordonem 15-20 metrów przed barykadą i robiąc uniki przed kamieniami niczym automaty czekali na rozkaz. Tak bez żadnej reakcji dawali się obrzucać jakieś 10-15 minut. Pewnie dowódca kazał im podnieść statystyki wśród rannych, a ci debile posłuchali. „Rozkaz to rozkaz” przecież. Po tym czasie do akcji wkroczyła armatka wodna. Mimo początkowego popłochu szybko wzbudziła w nas również złość i wolę walki. Schowany za barykadą, tak jak inni rzucałem w nią i bastardów kamieniami. Szybko się zorientowaliśmy (może co bardziej doświadczeni już to wiedzieli), że oprócz zmoczenia i ewentualnie przewrócenia, to ta armatka nie jest w stanie nam nic zrobić. Niestety była tak opancerzona, że mimo naszych celnych rzutów, my także nie czyniliśmy jej żadnej szkody. Taki nieszkodzący nikomu pojedynek trwał zacięcie przez jakiś czas. Być może bastardy chciały nas w ten sposób przestraszyć, a może zmęczyć. Na szczęście jednak chyba bardziej nas rozśmieszyli oraz dodali nam wiary w siebie i w ich debilizm. Ci chyba w końcu skapowali się, że wystawiają się tylko na pośmiewisko, bo po jakiejś godzinie takiej walki, nagle zaczęli do nas strzelać gazem. To było straszne. W jednym momencie wszyscy zaczęli uciekać. Ja też. Gdy biegłem w kierunku Kalenderpanden uciekając przed chmurą gazu ulatniającą się z kanistra na przedzie barykad, nagle musiałem się przedrzeć przez chmurę wydostającą się z pocisków rzuconych na tyły barykad. Tym razem nie obyło się bez łez i kaszlu. „Wszędzie gaz, cały teren w gazie. Przecież te ch...e nas poduszą!” – myślałem uciekając jak najszybciej w kierunku skłotu. Na szczęście powietrze za główną barykadą było już czyste, a gdzieniegdzie stały miski z wodą, gdzie można było się wypłukać z gazu. Zostały one wcześniej przygotowane na taką ewentualność. Byłem pewien, że po tym ataku bastardy podejdą przynajmniej pod główną barykadę i zagazowując nas sukcesywnie szybko osiągną zwycięstwo. „To już koniec!” – myślałem w...ony wypłakując oczy. Gdy jednak przejrzałem na nie zobaczyłem, że walka wciąż trwa. I to wcale nie na tyłach barykad, ale także w środku. Nasz opór uratowali Ci rozsądni i przezorni, którzy mieli ze sobą maski przeciwgazowe lub choćby pozaciągane na twarze bandany nawilżone białym octem winnym, które to również neutralizowały gaz. Oni to, uodpornieni wciąż walczyli, dzięki czemu tylko dwie pierwsze, te najmniejsze barykady zostały zdobyte. Jednak i oni mieli prawo się zmęczyć, więc było jasne, że sami mają niewielkie szanse na to, by bronić pozostałych barykad przez dłuższy czas. Na szczęście ktoś wpadł na pomysł, by podpalić główną największą barykadę, po to, by dym neutralizował działanie gazu. Pogoda nam sprzyjała. Jakby na zamówienie wiatr zwiewał cały dym prosto na gliniarzy. Wszyscy Ci, którzy przed momentem uciekali z płaczem, teraz z większym zapałem znosili i podrzucali wszystko co nadawało się do spalenia. Płonąca barykada, walka, opór i ta jedność, która panowała między nami – nigdy nie zapomnę tych chwil. Na początku trochę wątpiłem, że tym wielkim ogniskiem zlikwidujemy skutek gazu, ale rzeczywiście na nasze szczęście tak się stało. Dzięki temu bez płaczu mogliśmy wrócić na pole walki. Ze zwiększoną energią rzucaliśmy w gliniarzy dalej czym popadnie. Oni zaś nadal strzelali do nas gazem. Gdy udało im się trafić w pobliże walczących, szybko odrzucaliśmy kanistry z gazem z powrotem w bastardów. Trzeba było taki pocisk szybko złapać, bo po chwili zaczynał się kręcić i wypuszczać gaz. Wtedy było już za późno i wówczas lepiej gdy nie stałeś zbyt blisko. Ciągle lecący dym pomagał, ale jednak nie w takich wypadkach. Jeszcze nie raz się krztusiliśmy, jeszcze nie raz zakręciła się łza w oku sztucznie wywołana. Dzięki ciągle podsycanemu ogniowi nie było to już aż tak bardzo dokuczliwe jak na początku. Również nasze organizmy uodporniły się bardziej na tę truciznę. Walczyliśmy już z nimi długi czas. W trakcie na skłocie mieliśmy możliwość napicia się kawy lub herbaty, odpoczęcia przez chwilkę oraz nabrania sił i energii do dalszej walki. Gdy zaczęło świtać, gliniarze przestali nas gazować. Choć było to mało realne wszyscy chyba mieliśmy cichą nadzieję, że sobie odpuszczą, że to już koniec, że WYGRALIŚMY. Tak bardzo chcieliśmy, by było to prawdą, że nawet zaczęliśmy w to wierzyć. – To tryumf anarchii nad tyranią! – cieszył się Miner. – Tak bym chciał by było to prawdą – odpowiedziałem z nadzieją w głosie lecz nagle ktoś zaczął krzyczeć: – Przegrupowują się na tę stronę! – Tam ich widać – wołał jakiś Hiszpan pokazując palcem na teren między budynkami, za budową. – Chyba któryś z nich w końcu zaczął myśleć strategicznie – zaśmiał się Inżynier. – Myślisz, że będą rozpieprzać ten płot oraz ten cały plac budowy? – zapytałem. – A co im tam. – Pewnie zobaczyli, że nie ma tu barykad, więc im łatwiej pójdzie. – Oni nie muszą się liczyć z tą budową. – Nie muszą się liczyć z niczym. – Tu to długo się nie obronimy. Rozwalą płot i już nas mają – mówił z obawą Harnaś. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, iż jeśli zaatakują od tej strony to nie mamy szans. Widmo przegranej patrzyło nam w oczy, daleko, po drugiej stronie budowy. Nagle gościu, który podsłuchiwał komunikaty podał przez wszędzie słyszane radio: – To podstęp! Właśnie chcą wjechać wielkim spychaczem od strony głównej. Tamci „emejowcy” po drugiej stronie budowy stoją tylko po to by odwrócić naszą uwagę od punktu ataku! Po tym obwieszczeniu prawie wszyscy ruszyli czym prędzej z powrotem bronić barykad na głównej ulicy. Prawie wszyscy, bo kilka osób zostało, by w razie czego widzieć, czy gliniarze, nie zdecydują się jednak zaatakować od strony budowy. Spychacz był bardzo ogromny, solidny i pewnie przystosowany do tego typu akcji. Obrzucanie go nie czyniło mu żadnej szkody. W pierwsze barykady, które były zbudowane z płyt wjechał rozwalając je na boki. Smutny był to widok, tym bardziej, iż dużo energii włożyliśmy w budowę tych często podwójnych, wysokich murów. Pocieszające jedynie było to, że jedynie po wezwaniu na pomoc i wynajęciu tego potwora, psom udało się zdobyć te barykady. Mimo jednak całego swego impetu, siły, mocy i odporności, gdy spychacz próbował przeforsować płonącą jeszcze, największą z barykad, nie szło mu już tak gładko. Chociaż napierał całą swoją mocą, chociaż coraz cofał się by wziąć „rozbieg” i raz za razem powtarzał najazd, płonąca barykada nieugięcie broniła wjazdu na Kalenderpanden. Podbudowani tym, że nie idzie im tak łatwo ze zdwojoną siłą i energią rzucaliśmy w tego „potwora”. Mieliśmy wciąż nadzieję, że w końcu uda nam się w jakiś sposób uszkodzić lub może złamać upór psychiczny tego, który kierował spychaczem. Muszę powiedzieć, iż od tego ciągłego rzucania całkiem nieźle wyrobiła nam się celność. Coraz mniej było chybionych i słabych rzutów. Nie wiem jak bezpieczne jest siedzenie w takim spychaczu, jednak bycie w miejscu, które jest obrzucane z taką energią przez ludzi, którzy bronią swego mieszkania i miejsca do robienia rzeczy dobrych na pewno nie należało do przyjemności. Zawsze mnie zastanawiało jak bezdusznym chamem trzeba być by pracować w takiej policji. Po jakimś czasie spychacz się wycofał. - Hura ! - Wspaniale ! - Znowu ich pokonaliśmy. - wszędzie wznosiły się okrzyki radości. Wtedy nie ważne było, czy spowodowało to załamanie psychiczne gościa w spychaczu, czy też nieskuteczność jego ataków, czy grad kamieni, który spadł na napastnika, czy może wszystko naraz. Najważniejsze było to, że znowu im się nie udało. By sobie to zrekompensować bastardy zaatakowały nas tą śmieszną armatką wodną z filmującą nas kamerą, która nie była już aż tak zabawna. To było zagranie poniżej pasa. Mając nasze twarze mogli kogokolwiek z nas aresztować potem na ulicy. Mogli każdego zaaresztowanego za błahostkę albo za nic potem sprawdzać, czy nie był zbyt aktywny podczas obrony skłotu. Wku...ło nas to niezmiernie, lecz co poradzisz ? Ci co mieli cokolwiek, zakryli swe twarze. Jako, że ja nic nie miałem zdjąłem tylko swoje okulary i założyłem kaptur. To wszystko co mogłem zmienić by uczynić się mniej rozpoznawalnym. Nie dziwne, iż po takim zagraniu, kamera ta stała się głównym celem. Ktoś przyniósł całe pudełko śrubek ze splądrowanego baraku. Dzięki ciągłej praktyce i ich stałemu ciężarowi już prawie za każdym razem udawało nam się trafić w tę kulę szpiegulę. Przerywałem jedynie wówczas gdy musiałem odskoczyć przed tym prysznicem. W sumie to i tak byłem już nieźle mokry. Woda oprócz tego, że strzelała do nas, zgasiła także naszą płonącą barykadę. Po jakimś czasie i armatka wymiękła przy naszym oporze. Chyba mieli już nas naprawdę dosyć. Wszyscy mieliśmy cichą nadzieję, że w końcu dadzą sobie spokój z tym ich oblężeniem. Byliśmy już nieźle zmęczeni. Oni na pewno też. Myślałem, iż fajnie by było by chociaż zrobili sobie przerwę, by człowiek mógł się trochę przespać. Oczywiście były to tylko moje głupie myśli, bo jakiekolwiek dogadywanie się, zaufanie itp. nie wchodziło w grę. Przecież na pewno tylko marzą by nas przekręcić. To, że takie myśli zawitały w mej głowie dobrze świadczyło o moim zmęczeniu. Było już całkowicie jasno. Tym razem bastardy zaatakowały prawie całymi swoimi siłami. Na przedzie z impetem jechał spychacz. Tym razem uderzył w barykadę z taką prędkością i siłą, iż coś w niej ruszyło, coś w niej pękło Widząc to ze zdwojoną siłą go atakowaliśmy. „Potwór” machając swoją wielką łychą sukcesywnie rozwalał to co zbudowaliśmy. Za nim stanęła armatka i z nią też toczyliśmy walkę. Jakby tego było mało, zaczęli także strzelać do nas gazem. Ja, będąc wraz z innymi z boku barykady, na terenie budowy, za płotem, tym razem na szczęście nie obrywałem. Widząc co się dzieje, rzucaliśmy jeszcze częściej i mocniej. We wściekłości na strzelającą wodę przestaliśmy w ogóle zwracać uwagę. Widziałem gościa, który został przewrócony przez wodę. Wstając odrzucił im brukowca w rewanżu i pokazując środkowy palec nawet nie zamierzał się odsunąć przed następnym strumieniem. Niestety. Mimo całego naszego bohaterstwa, spychacz coraz bardziej rozwalał naszą barykadę. Stało się prawie jasne, że już nie za długo będziemy się w stanie bronić. Wówczas podbiegł do mnie Arek, który walczył od frontowej strony barykady. - Griks! Nam już w radiu podziękowali. Spadamy. Wszyscy już poszli. Zostali już tylko ci, którzy mogą być zaaresztowani. Wszyscy ci, którzy mogą mieć kłopoty odeszli już grupą. - Dobra. To może ich dogonimy ? - Daj spokój. Będzie tylko wyglądało, że uciekamy. - Patrz. Dużo osób wraca jak my pojedyńczo. Myślę, że bezbieczniej byłoby utworzyć grupę. - To choć dołączymy do tamtych. - co zrobiliśmy przyśpieszając kroku. Całe szczęście. Nagle jeszcze przed chwilą idący za nami Hiszpan krzyknął do nas: - Uciekajcie ! Tajniacy ! Uciekajcie ! - przy czym sam gonił ile sił. Już go prawie mieli gdy wskoczył do kanału widocznie w tym widząc ratunek. Nie wiem jak to się skończyło, bo sam mało nóg nie zgubiłem. Wraz z Profesorem pobiegliśmy w kierunku bloku. Modliłem się by nie było domofonu. Był... ...ale na szczęście drzwi były otwarte. Czyli jeszcze lepiej. Zamknęliśmy się na klatce i postanowiliśmy przeczekać złe chwile. - Co za ciulowa akcja.- stwierdziłem. - Wiesz, że koło nich przechodziliśmy ? - No. Ciekawe co z tamtym. - Hiszpanowi granicy nie zamkną. Nam by mogli. - Drugi raz przez zieloną. Tylko nie to. - Uświadomiłem sobie tę nie ciekawą ewentualność. Po jakimś czasie opóściliśmy klatkę i ostrożnie, bezpiecznie, bocznymi uliczkami udaliśmy się do domów, by po odpoczynku śledzić i oprotestować kolejne eksmisje, które miały nastąpić podczas tej fali. Jedno w tej całej obronie było zadziwiające. Tak jak całe miasto nawet i eksmisje były „pokojowe”. Gdy byłem w mieście X parę lat temu na demonstracji przeciwko ewikcjom wagenburgów na własne oczy widziałem jak koktajle mołotowa całymi kratami pakowane były na busa. Wśród aktywistów były popularne także proce. Tak na wszelki wypadek, by w razie ataków policji nie czuć się bezbronnie. Tu, w Amsterdamie mimo płonących barykad i kilku godzinnego oporu, nikt nie myślał o tak niebezpiecznej broni. Amsterdam niczym usposobienie Holendrów był spokojnym miastem. Szybko się nauczyłem, że ktokolwiek agresywny, używający przemocy widziany był przez większość jako idiota, a nie bohater. Dlatego nawet strategia obronna skłotersów była dużo bardziej pokojowa niż w mieście X. Może to dzięki temu ruch skłoterski utrzymuje się tu mocno od dziesięcioleci podczas gdy w mieście X już prawie go nie ma. Co prawda policja w mieście X też jest bardziej agresywna co samo przez się nakręca spiralę przemocy. Na zakończenie zagadka: miasto X to ??? Gwoli ścisłości uważam, że wszystko powinno mieć jakiś balans i element radykalny jest także bardzo potrzebny w jakimkolwiek ruchu społecznym. Organizacje walczące o prawa zwierząt nie byłyby aż tak silne bez Animal Liberation Front. Ruch alterglobalistyczny, antykapitalistyczny, ekologiczny, czy anarchistyczny nie miałby takiej siły bez czarnego bloku, Earth Liberation Front, Earth First i innych radykałów opierających swe działania na akcji bezpośredniej. Antifa zaś dba na ulicach o bezpieczeństwo nie tylko inaczej działających antyrasistów ale także inaczej wyglądających czy urodzonych w innym kraju. Nawet słynący z metod Non Violent Mahatma Ghandi nie odrzucał popierających go bardziej radykalnych Hindusów. Także Martin Luter King współpracował z Czarnymi Panterami, bo zdawał sobie sprawę, że inaczej marsz na Waszyngton nie był by możliwy. Silni będziemy jedynie wtedy gdy bez względu na strategie będziemy wzajemnie się wspierać i uzupełniać we wspólnej walce.
"Zachęcamy do zapoznania się z odpowiedzią Koalicji na zarzuty Instytutu Globalizacji dotyczące Sprawiedliwego Handlu.
Jakiś czas temu Instytut Globalizacji zamieścił na swoich stronach internetowych opracowanie autorstwa pana Jacka Spendela o rzekomym fiasku idei Sprawiedliwego Handlu (Fair Trade). Opracowanie zostało oparte wyłącznie na informacjach z drugiej ręki, dobieranych według jednego klucza – krytyki Sprawiedliwego Handlu. Autor zdaje się nie zauważać licznych przykładów ludzi i społeczności, których życie poprawia się dzięki Sprawiedliwemu Handlowi. Główny wniosek płynący z tego dokumentu sprowadza się do tego, że Sprawiedliwy Handel to jeszcze jedna odmiana socjalizmu, którą należy zdemaskować w interesie konsumentów. Spróbujmy zatem przyjrzeć się zarzutom w świetle dostępnych faktów.
Jakość produktów Sprawiedliwego Handlu Według autora producenci sprzedają na przykład dobrą kawę poza systemem Sprawiedliwego Handlu na zasadach wolnorynkowych (za możliwie wysoką cenę), zaś w jego ramach oferują kawę gorszej jakości po ustalonej, sztywnej cenie – i ta konstrukcja myślowa jest dowodem jedynym, nie popartym żadnymi faktami. Rzeczywistość jest zgoła odmienna. Przykładem może być polski koncern PKN Orlen, który oferuje kawę Sprawiedliwego Handlu na swoich stacjach benzynowych, kierując się głównie jej jakością. Przedstawiciel koncernu, pan Marek Badawika, tak pisał o przyczynach tej decyzji: „Menadżer ds. kategorii odpowiedzialny za rodzaj kawy z racji z dobrego gustu kawosza na przetargu wybrała właśnie tę kawę”. To nie jedyna taka opinia. Kenneth Davids, autor specjalistycznego serwisu coffeereview.com, podsumowuje przeprowadzone testy kaw Sprawiedliwego Handlu w następujący sposób: „Przetestowaliśmy smak 46 kaw z certyfikatem Sprawiedliwego Handlu. (…) Ich jakość zrobiła na nas duże wrażenie. Średnia ocena wyniosła niemal dokładnie 87 punktów. Tylko do dwóch kaw mieliśmy zastrzeżenia smakowe, choć żaden z tych dwóch gatunków nie był krańcowo zły”.
Wpływ Sprawiedliwego Handlu na beneficjentów Choć autor pisze o niezmiennie złej sytuacji biednych zaangażowanych w projekty, nie przedstawia żadnych dowodów na poparcie swoich tez, pomimo tego, że dostępnych jest wiele opracowań akademickich na ten temat. Docent Daniel Jaffee z Michigan State University, który przez cztery lata badał wpływ Sprawiedliwego Handlu na życie rolników ze spółdzielni Michiza w Meksyku, stwierdza co następuje: „Dzięki kontraktom Sprawiedliwego Handlu zmniejsza się zadłużenie gospodarstw domowych, a rolnikom łatwiej jest wyżywić swoje dzieci oraz je kształcić. Sprawiedliwy Handel daje rolnikom częściową ochronę przed najgorszymi aspektami kryzysu, co umożliwia im przestawianie się na bardziej zrównoważone metody upraw”1.
Podział zysków Według danych brytyjskiego Instytutu im. Adama Smitha do producentów trafia jedynie ok. 10 proc. premii ze sprzedaży produktów. Aż 90 proc. zgarniają pośrednicy z bogatych krajów.
Przytoczony cytat wyraźnie wskazuje, że autor myli podstawowe pojęcia. Producenci otrzymują przede wszystkim co najmniej gwarantowaną cenę minimalną Sprawiedliwego Handlu (choć nie należy do rzadkości, że organizacje importerskie płacą więcej), do której doliczana jest dodatkowo premia za produkty ekologiczne oraz ok. 10% premii na projekty rozwojowe dla całych społeczności lokalnych (np. na budowę szkół, wodociągów, ośrodków zdrowia, szkolenia itp.). Przykład podziału dochodów w Sprawiedliwym Handlu można znaleźć m.in. na stronie firmy El Puente. Wynika z niego, że przeciętnie 37% ceny detalicznej (w zależności np. od stopnia przetworzenia produktu) trafia do producentów, co na rynku konwencjonalnym jest dla nich absolutnie nieosiągalne.
Kalkulacja cen W rzeczywistości ów system bazujący na ustalaniu sztywnych cen na produkty, ograniczaniu konkurencji i innowacji oraz powodujący monopolizację łańcuchów dostaw, po prostu nie działa.
Ceny produktów bynajmniej nie są sztywne choć są niezmienne w przypadku, gdy cena światowa spada poniżej gwarantowanej ceny minimalnej Sprawiedliwego Handlu. Cena minimalna jest kalkulowana na podstawie rzeczywistych kosztów produkcji, do których zalicza się godziwe wynagrodzenie dla ludzi pracujących przy produkcji. Jest to zgodne z naczelną zasadą ekonomii społecznej (nie tylko Sprawiedliwego Handlu), iż człowiek jest ważniejszy od zysku.
A system – wbrew twierdzeniu pana Spendla – po prostu działa, o czym świadczy choćby fakt, iż sprzedaż produktów Sprawiedliwego Handlu na świecie od lat wzrasta ponad 20% rocznie, także w czasie kryzysu dotykającego handel konwencjonalny, zaś rola Sprawiedliwego Handlu w zrównoważonym rozwoju jest zauważana i pozytywnie oceniana np. przez instytucje Unii Europejskiej.
Jako platforma skupiająca 11 organizacji pozarządowych zajmujących się Sprawiedliwym Handlem, współpracą rozwojową i zrównoważonym rozwojem, uważamy iż tekst opublikowany przez pana Jacka Spendla, a firmowany przez Instytut Globalizacji, w żadnym wypadku nie odnosi się do dostępnych faktów. Wprowadzając w błąd konsumentów, działa krzywdząco na marginalizowanych producentów z ubogich regionów świata, dla których Sprawiedliwy Handel jest często jedyną szansą na podźwignięcie się z ubóstwa. Dlatego w trosce o ich dobro oczekujemy solidnych argumentów i rzeczowej dyskusji na temat Sprawiedliwego Handlu w naszym kraju.
Opracowano na podstawie tekstu przygotowanego przez pana Wojciecha Ziębę z Polskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu „Trzeci Świat i My” i dostępnego w pełnej wersji na www.sprawiedliwyhandel.pl
Po raz pierwszy od niemal trzech lat władze izraelskie zezwoliły konwojowi wiozącemu ubrania i nuty dla Palestyńczyków ze strefy Gazy wjazd do tej otoczonej blokadą enklawy.
Pierwsze 10 ciężarówek ma wjechać do Gazy przez izraelski punkt kontrolny we wtorek.
Społeczność międzynarodowa domaga się od Izraela zdjęcia blokady Gazy, która zdaniem ONZ uderza w półtoramilionową społeczność tego terytorium, a nie liderów Hamasu, i prowadzi do dramatycznego pogłębiania nędzy, w jakiej żyją jego mieszkańcy. Zniesienia sankcji domaga się m.in. Unia Europejska, jako że stosowanie zbiorowej kary wobec ludności cywilnej jest niezgodne z prawem międzynarodowym.
Izraelskie władze zabraniają wwozu na teren Strefy Gazy większości towarów umożliwiających jej odbudowę ze zniszczeń wojennych – m.in. cementu, stali czy części do budowy zbombardowanych instalacji wodnych pod pretekstem że mogły by one być wykorzystane do celów militarnych.
Do długiej listy towarów zakazanych włądze Izraela zaliczyły także te produkty, które nawet przy dużej dozie kreatywności trudno byłoby zutylizowac do celów wojskowych, takie jak makaron, czy kredki i książki dla dzieci. Gaza zaopatrywana jest w większość produktów pierwszej potrzeby głównie przez tunele na granicy z Egiptem, kontrolowane przez przemytników, przez co ich ceny są astronomiczne.
Palestyńscy kupcy twierdzą, że zawartość 10 ciężarówek nie zapełni ich magazynów i domagają się od Izraela uwolnienia ładunków przetrzymywanych w porcie w Gazie.
Egipt buduje poziemny mur mający zablokować budowę nowych tuneli, co zamknie tez palestyńczykom ostatnie kanały zaopatrzenia. Przejścia te są też często bombardowane przez izraelskie lotnictwo od czasu izraelskiej ofensywy sprzed 14 miesięcy w czasie której zgineło 13 Izraelczyków i ok. 1400 Palestyńczyków.
Po wczorajszej kilkugodzinnej operacji wojsk izraelskich, które weszły pól kilometra w głąb Strefy, izraelski minister finansów z rządzącej partii Likud, zapowiedział tymczasem, że władze noszą się z zamiarem ponownego zajęcia Strefy Gazy aby powstrzymać Hamas przed dozbrojeniem się i że "nie ma żadnego wyboru w tej kwestii".
Skłot Rozbrat otrzymał list solidarnościowy od działaczy anarchistycznych z Aten, od 22 lat mieszkających i działających na skłocie Lelas Karagianni 37.
List ukazał się w języku greckim (dostępny na stronie ateńskich Indymediów), opisuje działania podejmowane na skłocie Rozbrat oraz kampanię w obronie Rozbratu oraz walkę o plan zagospodarowania poznańskiego Sołacza.
W ostatniej części działacze Lelas Karagianni wyrażają solidarność z Rozbratem jak i innymi zagrożonymi, oddolnie organizowanymi, kolektywnymi przestrzeniami społecznego oporu, które są „częścią walki o wolny świat bez państw i szefów, bez ucisku i wyzysku.". Zapowiadają, że "każde uderzenie w jednego z nas, jest uderzeniem w nas wszystkich", list kończą zapowiedzią: „Pamiętamy Kopenhagę! Rozbrat zostaje!
Poniżej publikujemy treść listu:
Skłot Rozbrat, działający w Poznaniu od 16 lat, najdłużej okupowana przestrzeń w Polsce, jest bazą do działań społecznych, politycznych i kulturalnych, które sprzeciwiają się światu władzy i zysku, światu podziałów społecznych i klasowych. Dziś jest to kolejna oddolnie organizowana przestrzeń oporu, stojąca w obliczu planów likwidacji.
Federacja Anarchistyczna, poznański Anarchistyczny Czarny Krzyż, Inicjatywa Pracownicza, Biblioteka Anarchistyczna i wydawnictwo Trojka to projekty, które realizują się na terenie Rozbratu i łączą skłot z walką przeciwko globalizacji, wyzyskowi klasowemu, represjom państwowym, prześladowaniom i uwięzieniu działaczy, grabieży środowiska, rasizmowi, wojnom itd.
Na 26 marca 2010 r. zaplanowano licytację gruntu, na którym znajduje się największa część skłotu, aby spłacić zadłużenie poprzedniego właściciela. Procedura ta rozpoczęła się w styczniu 2008 r., kiedy skłot "odwiedził" komornik w asyście policji w celu oszacowania wartości gruntu.
Kampania solidarnościowa w obronie Rozbratu, którą rozpoczęli skłotersi, odbiła się echem w całej Polsce oraz na arenie międzynarodowej. W maju 2009 r. w Poznaniu miała miejsce duża demonstracja solidarnościowa w związku z licytacją, która miała odbyć się w tym czasie, lecz nie znalazł się żaden kupiec chętny do nabycia tego terenu. 20 marca odbyła się kolejna demonstracja.
W ciągu ostatniego roku mieszkańcy skłotu musieli stawić czoła nowemu zagrożeniu. Chodzi o plan uchwalany przez radę miasta Poznania w celu "rozwoju" dzielnicy, w której znajduje się skłot. Zgodnie z tym planem, któremu przeciwni są nie tylko skłotersi lecz i inni mieszkańcy tej okolicy, na terenie Rozbratu, określanego w planie jako „nieużytki", miałoby powstać osiedle willowe. Podjęto szereg działań, aby zablokować ten plan. Niedawno, w dniu 8 marca 2010 r., pięćdziesiąt osób ze skłotu i kolektywu Rozbrat zgromadziło się przed budynkiem, gdzie odbywał się zjazd samorządowców z całej Polski, blokując przed uczestnikami bramy wejściowe. Gdy protestujący usiłowali wkroczyć do budynku, gdzie miał miejsce kongres, zaatakowała ich policję i zatrzymano 37 osób.
Skłot Lelas Karagianni, miejsce bezpośrednio związane z walką klasową o wyzwolenie społeczne, które od 22 lat, dzięki solidarności towarzyszy i społeczeństwa, stawia opór planom jego likwidacji jak i faszystowskim atakom, pragnie wyrazić naszą solidarność ze skłotem Rozbrat, który jest zagrożony eksmisją.
Wobec prób likwidacji zaskłotowanych przestrzeni społeczno-politycznych w Europie, stosowaniu wobec nich represji i spekulacji, odpowiadamy, że "każde uderzenie w jednego z nas, jest uderzeniem w nas wszystkich". Pamiętajmy Ungdomshuset w Kopenhadze, gdzie zdecydowana walka skłotersów i solidarnych z nimi ludzi w końcu zmusiła lokalne władze do wycofania się.
Oddolnie organizowane kolektywne przestrzenie społecznego oporu są częścią walki o wolny świat bez państw i szefów, bez ucisku i wyzysku. To one zwyciężą i powstanie ich jeszcze więcej, w Atenach, w Poznaniu i wszędzie indziej!
Ska-P to zespół grający ska-punk, założony w Madrycie w 1994. Ma na swoim koncie sześć albumów studyjnych (Ska-P, vals del obrero, Eurosis, Planeta Eskoria, Que corra la voz, Incontrolable, Lágrimas y Gozos). Muzyka Ska-P charakteryzuje się skocznymi melodiami w rytmie ska połączonymi z melodyjnym punk-rockiem oraz zaangażowanymi, radykalnie lewicowymi tekstami. Zdobył dużą popularność w europie zachodniej i meksyku.
Kawałek Paramilitar, jest wyrazem solidarności z oddziałami zapatystów walczących o wyzwolenie Indian z meksykańskiego stanu Chiapas.
Inicjatywa „Stop Wojnie” organizuje w dniach 10-11 kwietniaw Warszawie Dni Antywojenne. W ich ramach planowane są koncert, konferencjai, oczywiście,demonstracja. Data wiąże się ze zmianą kontyngentu wojskowego w Afganistanie (13 kwietnia) i zwiększeniem liczby obecnych tam polskich żołnierzy do 2600 (plus 400 w tzw. odwodzie strategicznym).
Najważniejszym celem Dni Antywojennych jest mobilizacja sprzeciwu społecznego przeciw wspieraniu przez władze polskie kolejnych wojen prowadzonych w ramach tzw. „wojny z terrorem”, a będących w istocie wojnami o interesy możnych tego świata. Głównym tego wyrazem jest obecnie wojna w Afganistanie, która po ponad ośmiu latach przynosi z jednej strony coraz więcej ofiar, a z drugiej coraz więcej wysyłanych żołnierzy.
Wysyłanie zwiększonego kontyngentu na wojnę afgańską będzie dla nas czasem protestu przeciw ciągłemu wspieraniu okupacyjnych wojen przez polskie rządy - niezależnie od orientacji politycznej - wbrew równie konsekwentnie wyrażanej woli większości społeczeństwa.
Jeśli chcesz pomoc w przygotowaniu Dni Antywojennych (jakiejkolwiek ich części) daj znać! Wszelka pomoc się przyda.
PLAN DNI ANTYWOJENNYCH:
KONFERENCJA: AFGANISTAN W OGNIU
SOBOTA, 10 KWIETNIA 2010 R., G. 12.00 – 18.00
siedziba ZNP, ul. Smulikowskiego 6/8, Warszawa
PANELE DYSKUSYJNE:
1.12. 15 – 13. 45 DLACZEGO W DZISIEJSZYM ŚWIECIE WYBUCHAJĄ WOJNY?
A. Domosławski (reporter i publicysta), Max Cegielski (pisarz, dziennikarz), Ł. Markowski (PPS/ISW), A. Grzybek (Zieloni 2004/ISW).
2.14. 00 – 15. 30 POLSKA I NATO W AFGANISTANIE. OKUPACJA CZY MISJA?
B. Arłukowicz (poseł klubu Lewica), J. Rulewski (senator PO), F. Ilkowski (PracDem/ISW).
3.15. 45 – 18. 00 FILM: „PRZEMYŚL AFGANISTAN”
Wstęp do dyskusji: prof. J. Sierakowska – Dyndo (Wydział Orientalistyczny UW, autorka szeregu publikacji na temat Afganistanu), M. Wieczorkowski (ISW).
KONCERT ANTYWOJENNY:
W ruchu antywojennym opór przeciw militaryzmowi od lat przyjmuje także wyraz artystyczny. Wpisując się w tę tradycję organizujemy kolejny koncert antywojenny.
MUZYKA PRZECIW WOJNIE
SOBOTA, 10 KWIETNIA, START: G. 20. 00
KLUB M25 (UL. MIŃSKA 25, PRAGA PŁD., WARSZAWA)
Grają:
EWELINA FLINTA (akustycznie)
TYMON TYMAŃSKI (akustycznie)
KOCHANKOWIE GWIEZDNYCH PRZEZSTRZENI
Koncert jest benefitem na Dni Antywojenne (artyści grają za darmo). Cena: 12 zł.
DEMONSTRACJA: WYCOFAĆ WOJSKA Z AFGANISTANU
NIEDZIELA, 11 KWIETNIA,
START: G. 13. 00, PL. ZAMKOWY, WARSZAWA
PRZEMARSZ POD PAŁAC PREZYDENCKI, AMBASADĘ USA I SEJM
Poniższa strona to tymczasowa witryna odrodzonego projektu telewizyjnego Organizacji Bez Interesującej Nazwy. Nie wstydzimy się braku nowych reportaży przez ponad 4 lata i już dziś wierzymy w towar, który wypuszczamy z obrony Rozbratu. Może będzie więcej, a może nie.
Po 6 latach trwania niekontrolowanych wycinek drzew przydrożnych jest szansa na zmianę przepisów dotyczących wycinki drzew! Na początku marca br. sejmowa Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa przyjęła sprawozdanie Podkomisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 2471). Wśród zmian porządkujących ustawę znalazły się zapisy dotyczące ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody w zakresie wycinek drzew przydrożnych.
W pracach podkomisji brał udział Krzysztof Worobiec (prezes Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur „Sadyba”, które od 2004 roku prowadzi akcję „Ratujmy Aleje” i zabiega o zmianę obowiązującego prawa), który dosłownie w ostatniej chwili (2 marca br.), na 2 dni przed złożeniem sprawozdania podkomisji, zgłosił kilka bardzo istotnych uzupełnień do nowelizacji, które 3 marca na nadzwyczajnym posiedzeniu uzyskały poparcie wszystkich członków podkomisji: posłów, przedstawicieli rządu reprezentowanego przez Janusza Zalewskiego, Głównego Konserwatora Przyrody, Piotra Otawskiego wicedyrektora Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska oraz organizacji pozarządowych. Projekt czeka na 3-cie czytanie i o ile sejm przegłosuje nowelizację (a jest na to duża szansa) to już wkrótce:
decyzje o wycince drzew przydrożnych będą musiały być uzgadniane z regionalnymi dyrektorami ochrony środowiska („zezwolenie na usuniecie drzew w obrębie pasa drogowego drogi publicznej, z wyłączeniem obcych gatunków topoli, wydaje się po uzgodnieniu z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska” – uzgodnienie to musi być dokonane w ciągu 30-u dni). A więc po 6 latach zostanie przywrócona kontrola wycinek drzew przydrożnych!
organ wydający decyzję o wycince drzew, przed jego wydaniem będzie najpierw musiał przeprowadzić oględziny zadrzewień pod kątem występowania gatunków chronionych
będzie chroniona korona drzew, a więc zabronione tzw. ogławianie drzew i temu podobne ich okaleczanie („Zabiegi pielęgnacyjne w obrębie koron drzew na terenach zieleni lub zadrzewieniach mogą obejmować wyłącznie: 1) usuwanie gałęzi suchych lub wchodzących w kolizje z obiektami budowlanymi lub urządzeniami technicznymi; 2 kształtowanie korony drzewa, którego wiek nie przekracza 10 lat; 3) utrzymywanie formowanego kształtu korony drzewa”)
Londyńska policja może być zmuszona do wypłacenia aktywistom do £250,000 odszkodowania, po tym jak zmuszona była przyznać, ze brutalny nalot na centrum zbiorcze Climate Camp dokonany 2 kwietnia ubiegłego roku, dzień po protestach przeciw G20, był nielegalny.
Uzbrojeni w tarcze i pałki oraz wyposażeni w tasery policjanci wdarli się do Convergence Centre we wschodnim Londynie i skuli kajdankami znajdujących się w środku aktywistów, każąc im leżeć twarzą do ziemi.
Komendant policji metropolitalnej przyznał, że ich aresztowanie, przeszukanie i zmuszenie do poddania się nagraniu kamerą było bezzasadne i niezgodne z prawem, odmówił jednak przeproszenia demonstrantów.
Do nalotu doszło dzień po masowych demonstracjach przeciw szczytowi G20 – nieużywany biurowiec zajęty na Convergence Centre został otoczony przez liczne wozy policyjne i jednostki prewencji. Ich dowódcy utrzymywali, że mieli dane wywiadowcze, z których wynikało, ze w środku znajdują się zachowujący się poprzedniego dnia brutalnie demonstranci, którzy w nocy wykorzystali budynek jako noclegownię.
Gdy funkcjonariusze poinstruowani o potencjalnym „niebezpieczeństwie" ze strony aktywistów wdarli się do środka, większość z 70 znajdujących się w środku uczestników protestów po prostu usiadła na ziemi z rekami uniesionymi w górze. Nikt nie stawiał żadnego oporu. Mimo to jeden z funkcjonariuszy testował swój 50 000 voltowy taser na jednej z osób w grupie siedzących, innego z gości centrum złapano za drzwiami i pobito.
z www.anarchipelag.wordpress.com Koncern medialny Alma Media ma wypłacić fińskiej dziennikarce Johannie Korhonen 80 tysięcy euro odszkodowania za dyskryminowanie jej (zerwanie umowy) z powodu orientacji seksualnej.
Alma Media, jeden z największych koncernów medialnych w Finlandii, to pierwszy pracodawca w tym kraju skazany pod takim zarzutem.
– To niezwykle ważny wyrok – komentowała Johanna Korhonen. Tysiące osób dyskryminuje się w naszym kraju dlatego, że są homoseksualistami.
Dziennikarka otrzymała stanowisko redaktor naczelnej regionalnej gazety „Lapin Kansa”, ukazującej się w Rovaniemi w fińskiej Laponii. Miała zacząć pracę w grudniu 2008 roku, ale już w październiku straciła ją z powodu „utraty zaufania”. Według Johanny Korhonen koncern zwolnił ją dlatego, że dowiedział się, iż żyje z kobietą. Alma Media zaprzecza.
Dziennikarka wniosła sprawę do sądu rejonowego w Helsinkach, żądając 230 000 euro odszkodowania. Ten odrzucił jednak jej pozew, uznając, że przyczyną zerwania umowy o pracę była rzeczywiście utrata zaufania, a nie dyskryminacja.
Zdaniem sądu Korhonen za wcześnie opowiedziała o wybraniu jej na stanowisko redaktora naczelnego i ujawniła przebieg poufnych negocjacji o kontrakt. Zataiła też zaangażowanie polityczne partnerki oraz to, że zamierza ona kandydować w wyborach gminnych. Ukryła ponadto przed pracodawcą jej płeć (w języku fińskim nie ma rodzajników ani rozróżnienia na zaimki osobowe on i ona).
To orzeczenie zakwestionował Sąd Apelacyjny. Uznał, że prawdziwym powodem zerwania umowy z Korhonen była jej orientacja seksualna. Doszło bowiem do tego wkrótce po tym, gdy wyszło na jaw, że dziennikarka jest lesbijką. „Sąd Apelacyjny nie wierzy, że reakcja pracodawcy byłaby równie stanowcza, gdyby chodziło tylko o skromną działalność polityczną partnera” – uzasadniał. Przyznał, że co prawda Korhonen udzieliła pracodawcy mylących informacji, ale były one na tyle nieważne, że nie powinny były doprowadzić do zerwania umowy o pracę.
Alma Media ma zapłacić ponad 40 tysięcy euro odszkodowania za bezzasadne wypowiedzenie, 34 656 euro pensji w okresie wypowiedzenia i 5000 euro odszkodowania za naruszenie ustawy o równouprawnieniu. Razem 80 tysięcy euro. Ma też pokryć koszty rozprawy w wysokości 30 tys. euro.
Przyznanie racji Johannie Korhonen zostało przyjęte z ogromną satysfakcją przez organizację Seta walczącą o prawa mniejszości seksualnych w Finlandii. Zaapelowała, by wszyscy, którzy padli ofiarą dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej, żądali zadośćuczynienia. Organizacja wyraziła nadzieję, że wyrok wywrze pozytywny wpływ na rynek pracy. Alma Media rozważa odwołanie się do Sądu Najwyższego.
Anarchopedia została oparta na systemie Mediawiki, co gwarantuje jej encyklopedyczną formę. Z drugiej jednak strony, każda osoba odwiedzająca tę stronę może dokonać edycji (poza artykułami chronionymi) lub dodać nowy artykuł. Jest to związane z tym, że encyklopedia ta opiera się na licencji GNU, dzięki czemu Anarchopedia jest ogólnodostępna.
Publikować na wiki możesz zarówno logując się, jak i bez logowania.
Jeśli się zalogujesz, to do identyfikacji zostanie użyta nazwa twojego konta. Może to być twoje prawdziwe nazwisko, jeśli tak zdecydujesz, ale możesz również wybrać pseudonim.
Jeśli się nie zalogujesz, identyfikacja opierać się będzie na adresie IP. Jest to ciąg czterech liczb określających adres internetowy z którego kontaktujesz się z wiki. W zależności od twojego połączenia, numer ten może odnosić się do dużego dostawcy Internetu, szkoły, miejsca pracy, domu. Istnieje możliwość, że ktoś (urząd lub nawet osoba prywatna) użyje tego adresu do powiązania twojej osoby z zainteresowaniami, które wyrazisz (jawnie lub pośrednio) poprzez edycję artykułów.
25 marca o godzinie 15:00 pod polską ambasadą w Hadze (Holandia), zebrała się grupa około 10 osób, by wyrazić swoją solidarność ze skłotem Rozbrat.
Policja spisała dane aktywistów i ostrzegła, że jeśli rozwiną baner z solidarnościowym napisem, zostaną aresztowani. Zrezygnowano z użycia banera, jednak mimo to zdecydowano się przekazać list do polskiego ambasadora w Holandii.
W oświadczeniu czytamy m.in.: "Z obawą obserwujemy sytuację skłotu Rozbrat w Poznaniu, w którym dzięki zaangażowaniu setek osób działa bardzo aktywnie centrum polityczno-kulturalne, które jest przykładem oddolnej inicjatywy społecznej. My, jako skłotersi wielokrotnie doświadczyliśmy utraty skłotów, które były współtworzone z wielkim nakładem naszej energii oraz czasu. Jesteśmy zdeterminowani wspierać wysiłki kolektywu Rozbrat, mające na celu utrzymanie skłotu w Poznaniu.
Jeśli uważasz, że ważne jest to co robimy (radio "Awakening", "Polonia Aktywna" filmy i plakaty "Spirit Of Squatters" strony positivenest i www.ourmedia.indymedia.blogspot.com oraz książki "Los Buntownika" oraz "Życie Aktywisty" itp.)możesz wpomóc finansowo nasze działania. Dzięki temu będziemy mogli znaleźć więcej czasu by robić je jeszcze lepiej, a książka "Los Buntownika" będzie bliższa wydaniu. Z góry dzięki za każdy grosz!!!
NL92TRIO0390212989 w holenderskim etycznym banku Triodos lub
Los Buntownika w papierze i w PDFie
Kliknij na okładkę !
Szukamy wydawcy dla całości
pomóż jak możesz
Agenda na radar.squat.net
Wybierz co Cie interesuje( nie wszystko jest zawarte)