poniedziałek, 8 lutego 2010

"Ink": piractwo umożliwiło sukces filmu nieznanych producentów


 Adam Golański na http://webhosting.pl
„Ink”: piractwo umożliwiło sukces filmu nieznanych producentów

Jak nieustannie przypominają nam organizacje takie jak MPAA, RIAA, czy rodzimy ZAIKS, piractwo filmowe i fonograficzne to koniec sztuki, kultury, a nawet cywilizacji – przez internautów nasycających swoje łącza ruchem P2P tworzenie filmów staje się zupełnie nieopłacalne. Tymczasem historia twórców filmu „Ink” pokazuje, że – przynajmniej dla nich piractwo (a może raczej – wyzwolona kultura) okazało się zbawienne.

„Ink” to dzieło pary filmowców Jamina i Kiowy Winans – stworzona z niewielkim budżetem i znakomitymi pomysłami opowieść w stylu urban fantasy o najemniku ze snów pogrążonej w śpiączce dziewczynki.

Filmem nie zainteresowało się żadne duże studio filmowe – był najwyraźniej dla nich zbyt alternatywny – tak więc filmowa para, pod szyldem swojej własnej firmy Double Edge Films zaczęła dostarczać go do niezależnych kin i próbowała rozpocząć sprzedaż na Blu-ray i DVD. Pomimo że film w zdobył podczas festiwalu filmowego w Denver nagrodę „Best International Feature”, a później kilka innych wyróżnień, z dystrybucją nie było najlepiej.

reklama

Wszystko do czasu gdy w listopadzie 2009 roku film zadebiutował na kilku popularnych serwisach bittorrentowych. Wystarczył tydzień, aby „Ink” znalazł się w pierwszej dziesiątce listy najchętniej piraconych filmów, prowadzonej przez serwis TorrentFreak.

Jeśli wierzyć twierdzeniom MPAA, to powinno wystarczyć, aby filmowa para nie nakręciła już nigdy więcej żadnego innego dzieła. Stalo się jednak inaczej: internetowa popularność filmu wybiła go na 16. miejsce w rankingu IMDb, przynosząc oprócz entuzjastycznych recenzji gwałtowny wzrost sprzedaży płyt DVD i Blu-ray. Wówczas to Kiowa Winans napisała do TorrentFreaka, że spiracenie filmu było „absolutnie najlepszą rzeczą, jaka mogła im się przydarzyć”.

Film wywołał szczególne poruszenie w Niemczech, stąd też Lars Sobiraj z niemieckiego magazynu Gulli przeprowadził wywiad z twórcami „Inka”. Wyjaśniają oni w nim, że pieniądze przynosi im teraz nie tylko sprzedaż płyt, ale też dobrowolne datki, składane przez fanów. Po umieszczeniu na stronie filmu linku z wiadomością „jeśli obejrzeliście Ink w Sieci za darmo i chcecie się jakoś odwdzięczyć, kliknijcie tutaj” – od internautów napłynęły hojne przelewy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz