piątek, 2 stycznia 2009

"Brutalny napad policji"- część 2 rozdziału z "Losu Buntownika"

część pierwsza gdy klikniesz tutaj
W takich chwilach człowiek pracuje na najwyższych obrotach. Musi dać z siebie wszystko, a nawet więcej. Dużo więcej. Spostrzegłem, że droga do drzwi jest wolna i najszybciej jak tylko mogłem, a może jeszcze prędzej dałem dyla. Na klatce było ciemno lecz to dawało mi tylko przewagę. Ja przez miesiąc zdążyłem dokładnie poznać drogę – gliniarze nie. Każde pół piętra brałem jednym skokiem, chociaż miało po sześć schodków. Skacząc ani razu nie zatrzymałem się na ścianie. Łapałem się poręczy i skakałem dalej w przeciwnym kierunku. Z tą szybkością mógłbym pewnie bić rekordy. Jednym ruchem zatrzasnąłem za sobą drzwi by zyskać choć te parę sekund, które gliniarze stracą na ich otworzenie. Potem biegłem do oddalonych o jakiś kilometr bloków. Po jakichś, może dwustu metrach usłyszałem głośne:
-Stój! Bo strzelam ! - nawet nie zwolniłem. Przecież właśnie przed śmiercią uciekałem. Jakże miałbym się jej poddać. Na otwartej przestrzeni miałem szansę, że w ogóle nie wystrzeli z obawy na przypadkowego świadka. W zamkniętym pomieszczeniu nie wierzyłem w litość tych gliniarzy psychopatów. Nie po tym co mi zrobili i co usłyszałem. Na wszelki wypadek robiłem niespodziewane ruchy i skręty oraz biegłem jak najszybciej by jak najbardziej zwiększyć dystans. Tylko raz się obejrzałem gdy usłyszałem głośne:
-Ku...a je...na ! - to Psychol wywrócił się na lodzie. Po tym może zaprzestał pościgu. W końcu dobiegłem do bloku. W duchu modliłem się tylko aby drzwi klatki były otwarte. Cholera ! Pie...ony domofon! Zamknięte. Uciekam więc dalej. Pobiegłem za blok i widzę druga klatkę. Na szczęście otwarta. Wbiegam od razu na schody i biegnę ile sił do góry. Zatrzymałem się dopiero na czwartym piętrze. Nasłuchuję czy nikt mnie nie goni. Coś jakby ktoś wchodził do klatki. Cholera! Będą mnie szukać! Muszę się gdzieś ukryć. Myśli znowu panicznie zaczęły biegać mi po mózgu. Pukam do pierwszych lepszych drzwi:...cdn


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz