Bez globalnej wolności przemieszczania się nie ma demokracji.
Arabska odwilż emanuje swym rozmachem na cały świat. Ruchy rewolucyjne w Maghrebie dodają odwagi i nadziei nie tylko ze względu na to, że despotyczne reżimy, które wydawały się być niezwyciężone zostały pokonane. Chociaż kierunek dalszych przemian wciąż pozostaje niewiadomy, oczywistym jest fakt, że efekt domino wywołany przez tunezyjską jaśminową rewolucję przypomniał nam starą prawdę, że bieg historii jest napędzany oddolnie. Walka jest kierowana przeciwko codziennemu ubóstwu i przeciwko ogólnemu uciskowi, w równym stopniu domaga się poprawy warunków życia jak i godności, w skrócie: „chleba i róż”(1).
Niezwykłe chwile Midan Al-Tahrir, Placu Wyzwolenia w Kairze oznaczają poszukiwanie nowych form samoorganizacji i demokracji oddolnej. Pragnienie równych praw, autonomii oraz udziału w ekonomicznym dobrobycie znajduje odzwierciedlenie w ilości łodzi zmierzających przez Morze Śródziemne w kierunku Europy: dziś wypływają z Tunezji tak jak w ciągu ostatnich lat z Północnej i Zachodniej Afryki. Mechanizmy „rozstania” - aby domagać się prawa do wolności przemieszczania się i migrowania w poszukiwaniu innego, lepszego życia, i „krytyki”- aby podnieść głos i walczyć lokalnie, nie stoją w sprzeczności, występują łącznie i są ze sobą powiązane.(2)
Było to jeszcze bardziej oczywiste podczas wydarzeń jakie miały miejsce w 1989 roku. Bojkot wyborów był katalizatorem protestów przeciwko opresji reżimów realnego socjalizmu. Mur runął, ponieważ ludzie wyegzekwowali swoje prawo do wolności przemieszczania się. Fakt ten sprawia, że retoryka wolności stosowana przez polityków zachodu okazuje się być jeszcze bardziej zakłamana, szczególnie jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, że ci sami politycy opisując ruchy migracyjne z państw Afryki Północnej porównują je do wielkiej fali, która zagraża zalaniem Europy, a tym samym legitymizują istnienie Frontexu, europejskiej agencji zarządzania współpracą operacyjną na granicach zewnętrznych UE.
Rządy państw europejskich starały się o przychylność i wspierały północno-afrykańskie reżimy, długo wahały się z przyjęciem stanowiska wobec rewolucji trwających na przestrzeni ostatnich tygodni. Ta polityka nie jest podyktowana jedynie przez korzyści ekonomiczne, ale również poprzez współpracę w zakresie kontroli migracji. Im bardziej efektywnie despota działał w charakterze psa stróża pilnującego zewnętrznych granic UE, tym stawał się bardziej wartościowym partnerem. Ruchy migracyjne z Afryki miały być powstrzymane za wszelką cenę.
Tysiące przypadków śmierci i cierpienia, nie tylko na morzu, także na pustyniach i w obozach deportacyjnych były i są konsekwencją ich nikczemnej współpracy. Subsaharyjscy migranci, którzy przez reżim Kadafiego byli systematycznie pozbawiani prawa głosu, byli obiektem arbitralnych nadużyć i okrutnego traktowania, dziś w Libii są ofiarami prześladowań podobnych pogromom. Unia Europejska płaciła miliony Libijskiemu dyktatorowi a także dostarczała mu nowoczesnych technologii inwigilacji. Podobna współpraca istniała do niedawna między marokańską władzą i tunezyjskim reżimem. Arabskie rewolucje są oznaką potencjalnego upadku projektu wykluczania prowadzonego przez UE na Morzu Śródziemnym.
Wzrost intensywności kontroli i militaryzacja systemu granicznego UE – którego symbolem jest Frontex- jest legitymizowana przez medialne kampanie szerzenia strachu przed utratą kontroli nad migracją. Europejska agencja ochrony granic uzupełnia i poszerza państwowe systemy kontroli, które od wielu dziesięcioleci mają na celu kryminalizację zjawiska migracji. Jednostki Frontexu zostaną rozmieszczone vis-a-vis północno-afrykańskiego wybrzeża, w taki sam sposób jak w przypadku wybrzeża Afryki Zachodniej oraz grecko- tureckiej granicy.
Powód, dla którego całkowita kontrola nad przebiegiem „Operacji Hermes” została przyznana Włochom, jest oczywisty: współpraca Berlusconiego i Kadafiego w ciągu ostatnich lat zaowocowała niezliczoną ilością bezprawnych zawróceń łodzi na Morzu Śródziemnym. Włochy stworzyły prawdziwe arcydzieło na temat łamania praw zawartych we wszystkich konwencjach dotyczących uchodżców. Nie jest przypadkiem również to, że ci, którzy ratują życie ludzi z tonących łodzi są kryminalizowani, tak jak stało się to w przypadku organizacji Cap Anamur i tunezyjskiego rybaka, których procesy sądowe trwają do dziś.
Migranci szukają w Europie bezpieczeństwa lub lepszego życia. Stają naprzeciw luce w bogactwie i dobrobycie, jaka powstała w wyniku europejskich neokolonialnych relacji opartych na dominacji i wyzysku Afryki. Dlatego powszechne w Europie idee wolności i demokracji powinny zostać wymierzone przeciwko europejskiemu okrutnemu sposobowi traktowania tych, którzy migrują w poszukiwaniu równych praw. Frontex oznacza rozbudowę śmiercionośnego reżimu granic Unii- nie ma na to miejsca w wolnym świecie. Śmierć na granicach zewnętrznych już jutro mogłaby okazać się historią. Jednak ze względów politycznych rządy nie wyrażają na to najmniejszych chęci, zamiast tego toczą otwartą wojnę na granicach Europy.
Unijna polityka wykluczenia i deportacji jest rasistowską codziennością. „Integracja” jest słowem kluczem zmuszającym do asymilacji pracowników podczas nigdy niekończącej się opowieści o wyzysku w najgorzej płatnych sektorach pracy. Jednak różne metody nacisku i oporu są w stanie wpłynąć na zmianę selektywnej maniery w rozwiązywaniu kwestii migracji. Równie istotne jest stawianie wyzwań systemowi polegającemu na nierówności i ograniczaniu wolności. Nie jest przypadkiem, że w tych pełnych niepokoju i niepewności czasach, 300 migrantów z Maghrebu zdecydowało się podjąć strajk głodowy w Grecji, domagając się zalegalizowania ich pobytu. Odkąd przed 15 laty „les sans papiers” w Paryżu- głównie pochodzenia afrykańskiego- zażądali „legalizacji dla wszystkich”, walka o prawo do pobytu oraz strajki migrantów przetaczają się przez całą Europę. Wyjazdy z Północnej Afryki pokazują nam co jest możliwe. Dotyczą Świata Arabskiego, nowej Afryki i możliwej nowej Europy. Dotyczą nowych przestrzeni wolności i równości,która powinna powstać dzięki międzynarodowej walce w Tunezji, Kairze, Bengazi i w Europie, przez ruchy migracyjne i przekraczanie granic obu kontynentów.
Przypisy
1. Slogan „chleba i róż” pochodzi z wiersza Jamesa Oppenheima i jest łączony ze strajkiem pracowników przemysłu tekstylnego w Lawrence, Massachusetts w 1912 roku, obecnie często nazywanego „strajkiem chleba i róż”. Był to strajk imigrantów pracujących w Lawrence, trwał ponad dwa miesiące i sprzeciwiał się zarówno obniżeniu płac jak i konserwatywnym związkom zawodowym, które nie dopuszczały zrzeszania się imigrantów, w głównej mierze kobiet oraz osób o odmiennym pochodzeniu etnicznym.
2. „Lojalność, krytyka i rozstanie” (1970) traktat napisany przez Alberta O. Hirschmana, amerykańskiego ekonomistę specjalizującego się w ekonomi rozwoju, w którym pokazuje różne sposoby rozumienia działania instytucji społecznych. Opisywane przez niego mechanizmy rozstania i krytyki mogą występować łącznie lub wzajemnie się wzmacniać lub osłabiać. Traktat jest polemiką podważającą fundamentalne założenia liberalizmu.
Tłumaczenie: Radykalna Akcja Solidarna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz