wtorek, 24 sierpnia 2010

Giżycko/Antonowo: katastrofa ekologiczna i społeczna spowodowana przez zakład drobiu

Hałdy odpadów poubojowych po drobiu zostały wyrzucone na prywatnych polach w otulinie jednego z nielicznych dzikich jezior na Mazurach - Wojsaka. Na obszarze 3-4 arów zalega zgniłe mięso i sterty piór zmieszanych z gnojowicą. W kałużach krwistej cieczy pływają białe robaki. Na tej mieszance w najlepsze żeruje dzikie ptactwo. 
Przy upalnej pogodzie nieznośny smród rozszedł się na okoliczne miejscowości.

Gazeta Giżycka zainteresowała sprawą pracowników giżyckiej Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Pracownicy WIOŚ ustalili do kogo należy grunt. Właściciel stwierdził, że składuje toksyczną zupę jako nawóz, co zostało jednak odebrane jako kiepski żart.


Według inspektorów ochrony środowiska nie ulega wątpliwości, że w miejscu, gdzie w naturalny sposób wody opadowe spływają do jeziora Wojsak, takich odpadów nie można składować. Utylizacja resztek poprodukcyjnych jest obowiązkiem przedsiębiorców, i w tym przypadku podlega kontroli Weterynaryjnej Inspekcji Sanitarnej.

Do tej pory jednak uwagę skierowano na właściciela zanieczyszczonego pola, który został zobowiązany do utylizacji odpadów. Tymczasem tajemnicą poliszynela pozostaje, że źródłem zanieczyszczenia jest potężna okoliczna ubojnia drobiu "Górny i synowie", która roztaczanym codziennie "zapachem" nie pozwala zapomnieć o sobie okolicznym mieszkańcom. Fabrykant (i weterynarz, w jednym), optymalizując koszta prowadzenia zakładu, płacił właścicielowi pola - który sam nie posiada kur w tak dużej liczbie - za składowanie toksyn, zamiast utylizować je zgodnie z prawem. Jako taki, jest on ostatecznie winny katastrofie ekologicznej. Lokalna prokuratura póki co nie zainteresowała się, by pociągnąć wielki zakład do odpowiedzialności. Weterynaryjna Inspekcja Sanitarna również nabrała wody w usta.

Opieszałość miejscowych władz kontrastuje z ich aktywnością w formatowaniu krajobrazu "Zielonych Płuc Polski" na potrzeby koncernu drobiowego i innych projektów wielkoprzemysłowych. W listopadzie władze Giżycka i Antonowa planują wycinkę jednej z najpiękniejszych alei przydrożnych i poszerzenie drogi, by ułatwić dojazd większych ciężarówek do miejsc "kwitnącego" agrobiznesu (fabryka, ubojnia, "rozbiór bydła i wieprzowiny") i przyszłych inwestycji - w tym ogromnej kopalni kruszywa nad jeziorem Kisajno (miejscowość Pierkunowo). Jednocześnie, na osłodę, wprowadzono w życie decyzję o zmianie miejscowych ulic: fabryka drobiu mieści się więc na ulicy Sympatycznej (dawna Antonowska), zaś jej przecznice zostały przemienione w Serdeczną, Radosną, Miłą, Słoneczną i Szczęśliwą (na której mieści się siedziba Sołtysa), itp.

Kosztu zmiany nazw okolicznych ulic możemy się jedynie domyślać. Koszt wycinki alei drzew i poszerzenia drogi: 3 mln złotych. Straty w wyniku katastrofy ekologicznej są nieocenione. "Ostatnio jeździł tam traktor i bronował te odpady [tj. zakopywał w ziemi]. Robią sobie jaja z ludzi" - wspomniał zmieszany mieszkaniec ulicy Łagodnej.

Aktywiści i mieszkańcy Mazur inicjują szereg działań przeciw dostosowywaniu krajobrazu nad jeziorami do potrzeb wielkiego przemysłu kosztem miejscowej społeczności i przyrody oraz przeciw wyalienowanym od społeczeństwa władzom (których kondycję dobitnie obrazuje wspomniana zmiana nazw ulic). Potrzebne jest wsparcie: wszystkie osoby zainteresowane współtworzeniem inicjatyw (ścieżka prawna, puszczanie info w obieg, akcje bezpośrednie, interwencje twórcze) prosimy o kontakt na tymczasowy adres: demokracja.mazurska@gmail.com

3 komentarze:

  1. Każda sprawa, w której przedsiębiorca czy nawet osoba fizyczna, chcąc zaoszczędzić, zatruwa czy choćby zaśmieca środowisko jest bez wątpienia karygodna i woła o pomstę do nieba (i surowej kary administracyjnej). Ciekawe czy zgłosił ktoś te fakty na policję, która na pewno wdrożyłaby postępowanie wyjaśniające, skuteczniejsze od WIOŚ.
    Moja riposta dotyczy jednak wycinki drzew przy ul. Antonowskiej i Sympatycznej. "Jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził". Piękna aleja lipowa przy wspomnianych ulicach, gdzie drzewa wyrastają z asfaltu jezdni, nie spełnia obecnie obowiązujących norm prawnych dot. dróg. Ponadto drzewa są stare, spróchniałe i wyschnięte stanowiąc ogromne zagrożenie dla jadących pojazdów nie mówiąc już o ludziach. Po każdym mocniejszym wietrze jezdnia na całej długości, od Świderskiej do Pierkunowa, uścielona jest połamanymi konarami. Pnie wielu drzew są puste w środku i przy wichurach łamią się. Trzeba tu mieszkać żeby na bieżąco to obserwować. Pieszy czy rowerzysta ma na tej drodze „przegrane” - droga nie ma poboczy, nie mówiąc o chodniku. Droga nie tylko służy przedsiębiorcom ale przemieszczają się nią również mieszkańcy Antonowa, Pierkunowa, Rogant a w sezonie dołącza duża grupa osób wypoczywających nad Kisajnem. Od wielu lat walczymy o lepszą drogę i ciąg pieszo-rowerowy. Nasze marzenia zaczynają się spełniać. Niestety nie ma nic za darmo, musisz się z tym ekologu o nicku Griks pogodzić, połowa drzew musi zniknąć żeby można było zrealizować projekt przebudowy drogi, dostosowujący ją do obecnych potrzeb. Jak budowa drogi zostanie ukończona, zapraszam cię Griks na przejażdżkę rowerem na nasze kąpielisko w Pierkunowie a na razie, nie znając wszystkich aspektów sprawy radzę uzbroić się w cierpliwość i poczekać na efekty.
    Dziwi mnie również, że Griks zabiera głos na temat nazw ulic. My chcemy mieszkać przy Sympatycznej, Radosnej czy Miłej a nie koniecznie przy Daszyńskiego, Warszawskiej lub I Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.
    Pozdrawiam
    mieszkaniec Antonowa
    Krzysztof R.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie nieszczęśliwy ten artykuł jest...
    wydaje mi się, że ochrona środowiska, a dokładnie owo środowisko, to po pierwsze ludzie i to szczególnie ludzie w najbliższym otoczeniu tego środowiska (jeżeli chodzi o odziaływanie na środowisko etc.). Skoro więc droga niedostosowana do użytku przez ludzi zamieszkujących te dwie wsie (pewnie około 500 osób, że nie wspomnę już o setkach jak nie tysiącach ludzi odwiedzających latem jezioro Kisajno w regionie Pierkunowa)grozi im na codzień utratą zdrowia lub życia(wypadki, samochody, konary itp.) to dlaczego nie można tego zmienić? Przecież nie wycięte zostaną piękne aleje drzew, nie zniszczony zostanie zabytek czy jakieś szczególne miejsce ważne dla jakości i stanu szeroko pojętego środowiska. Są to jedynie stare spróchniałe drzewa z i tak już przeprowadzoną istotną przecinką 1/3 drzew, i ciągle sukcesywnie wycinanych na wnioski mieszkańców. Jedynie ograniczony budżet Zarządu Dróg spowolnił dotychczasową wycinkę tych drzew lub zbyt słabe zabiegania miszkańców. Drzewa te naprawdę stanowią zagrożenie w czasie codziennego urzytkowania tej drogi. Sama tą drogą jeżdżę samochodem i rowerem od wielu lat. i nic się nie zmieniło - było i jest niebezpiecznie, współczuję dzieciom i dorosłym przemykającym tą "Aleją Starodzrzewia". Jestem pewna, że nikomu nie w głowie zachwyty środowiskiem i zielenią, a jedynie troska o własne życie. A życie to, to przecież, chyba ?!, najważnieszy element tego środowiska.
    A propos tej katastrofy ekologicznej, to widzialam to. Kupa g.. tzn. obornika i gnojowicy jakiejś, mięsa tam nie widziałam, ciecz jakaś była i robaki też, i smród oczywiście konkretny, ale... Nikt nie zauważył, że to był okres po żniwach i chłopi masy takiego g.. (chyba naturalnego nawozu poniekąt) na pola wysypywali i orali to. Na Świdrach i w Pieczarkach to samo, smród i gnojowica prza cały sierpień i wrzesień. Jak co roku. Ale ja wolę marchewkę z tego pola niż z pól po nawożeniu Azofoską "made from niewiadomoco". A jeżeli GRIKS taki waleczny za to środowisko jesteś, to walcz... Tylko nie myl na litość Boską ,cytat: "toksyn" z obornikiem. Jakkolwiek bardzo blisko jeziora to leżało(tzn. otuliny tego jeziora) błąd!, ale chłop posprzątał w dwa dni.
    Szkoda, że tak późno na ten artykuł trafiłam, ale...
    A nazw ulic to im chyba tylko pozazdrościć. Radosna na przykład, czy inna jakaś tam zajebis.. I to już od kilku ładnych lat.
    Pozdrawiam wszystkich,
    dbajmy o środowisko, sami po pierwsze!

    PS.zainteresowania: interwencje twórcze - rudaja@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ktoś powiesił na drzewach na ul. Antonowskiej i Sympatycznej kartki:
    http://picasaweb.google.com/109360952325428811720/Antonowska#55417318402...
    http://picasaweb.google.com/109360952325428811720/Antonowska#55417318063...
    Pewnie na kartkach się nie skończy ...

    OdpowiedzUsuń