W niedzielne popołudnie grupa kilkunastu anarchistów zebrała się pod konsulatem holenderskim, aby zaprotestować przeciwko delegalizacji ruchu squaterskiego w Holandii.
Na protestujących czekała jeszcze liczniejsza grupa uzbrojonych policjantów. Funkcjonariusze przystąpili od razu do rejestrowania wydarzenia swoją służbową zapewne kamerą, po czym zaczęli spisywać protestujących.
Fot.: Sławomir Rzewuski
Wyglądało to oczywiście jak dosyć żenująca próba zastraszenia, ale aktywiści bez specjalnej irytacji zażądali od stróżów prawa okazania legitymacji, aby spokojnie spisać numery. Jeden z protestujących zwrócił wówczas uwagę policjantowi, aby nie mówił do niego na „Ty”, na co usłyszał: „Ze śmieciami jestem na Ty”.
Fot.: Sławomir Rzewuski
Pomimo takiego zachowania zgromadzeni aktywiści trwali nadal na stanowisku, że protestują w słusznej sprawie i zostają na miejscu. Panowie z policji, którzy wyglądali raczej na bramkarzy z trójmiejskich dyskotek, zdenerwowali się tak, że nie potrafili przytoczyć nawet jakiejkolwiek podstawy prawnej, która by im dawała pretekst nagrywania na kamerę, a także obrażania i agresywnego traktowania zgromadzonych pod konsulatem ludzi.
Fot.: Sławomir Rzewuski
Dalsza część demonstracji przeniosła się na ulice Długą. Protestujący nie zostali jednak pozostawieni sami sobie, gdyż nieopodal bacznie śledziły ich dwie pary oczu „tajniaków". Anarchiści rozdawali ulotki i przez megafon informowali przechodniów o trudnej sytuacji squatersów z Holandii a także i z Polski.
Fot.: Sławomir Rzewuski
Pozostaje pewien niesmak z powodu tak prymitywnego zachowania policjantów, co już chyba staje się rutyną zważywszy na zachowanie policji w Warszawie 11 listopada. Szkoda podwójna, gdyż tłumienie inicjatyw obywatelskich w czasach, gdy ludzie myślą prawie wyłącznie o swoich sprawach, jest bardzo zniechęcające.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz