"Zjednoczona Europa - Faszystowska granica"- nie publikowany ciąg dalszy rozdziału z " Losu Buntownika"
... część pierwszą znajdziesz w "Los Buntownika" - link w linkowni
Po jakiejś pół godzinie Brodacz zawołał mnie do swojego biura. Było tam dużo komputerów i przy niektórych ktoś działał. Przy Brodacza komputerze siedziała uszminkowana blondynka po trzydziestce, która przedstawiła mi się po polsku.
- Jestem tłumaczem przysięgłym. Ten pan mnie tu wezwał ponieważ stwierdził, że pański angielski nie jest wystarczająco dobry.
-Zgadza się - potwierdziłem.
- Więc teraz ten pan będzie zadawał pytania, a ja będę je tłumaczyła panu, po czym będę tłumaczyła pana odpowiedzi na holenderski - i tak to mniej więcej wyglądało. Brodacz pytał najpierw o moje dane, bo pewnie chciał sprawdzić czy dobrze się ich nauczyłem na pamięć ( hahaha!). Wszystkie moje odpowiedzi wpisywał na komputer. Potem zapytał się ile tutaj jestem i gdzie mieszkam.
-Ostatnio na Nassau kade ale numeru nie pamiętam - trochę skłamałem
-Czy jest pan tu gdzieś zarejestrowany ?
- Nie
- Z czego się pan tu utrzymuje ?
- Mam pieniądze.
- Skąd ?
- Przywiozłem z sobą
- Ale skądś pan je musi mieć.
- Gram na gitarze.
- Czyli pan żebrze
- Nie żebrzę. Gram na gitarze. - kłóciłem się urażony. Wkurzają mnie ludzie , którzy moje muzykowanie na ulicy nazywają żebraniem. Gdy grałem na Chmielnej w Warszawie obok koszyczka na pieniądze miałem napisaną tabliczkę: " Nie żebrze lecz gram dla Waszej przyjemności. Za Waszą zapłatę serdecznie dziękuje ". Potem na gitarze jeszcze sobie dopisałem: "Nie chcę pieniędzy rzucanych z litości". Ludzi, którzy tego nie rozumieją uważam za idiotów. To tak jakby nazwać kolędników żebrakami. Jak dla mnie to jakiś absurd. Jeśli coś z siebie dają, wkładając w to jakiś swój wysiłek, swój czas i swoją duszę, to może Ci się nie podobać to co robią ( wykonanie itp.). Nie musisz im płacić, ale nigdy nie możesz ich czy mnie nazywać żebrakiem. Osobiście wstydziłbym się żebrać, co do grania na ulicy jestem z tego dumny. Nieraz nagrywała mnie jakaś telewizja ( niestety nie miałem okazji się w niej zobaczyć ).
Raz nawet ukazał się o mnie artykuł ze zdjęciem w " Machinie " jako o grajku ulicznym. Nie sprzedawałem tego za pieniądze. Ukazałem się w mediach, bo jestem dumny z tego co robię. " Gram, a nie żebrzę " ( W ogóle na ten temat chętnie się jeszcze porozpisuję, ale to już w innym rozdziale ).
Zdaje się , że ta baba w ten sposób przetłumaczyła me słowa:
- On to nazywa graniem. - ta suka nie spojrzała się na mnie przez całą rozmowę, tak jakby uważała się za istotę wyższą, nadczłowieka, czy ch... wie kogo. Później razem z Jackiem zastanawiałem się czy ta chamka jest Polką czy Holenderką. Jacek nawet miał się na koniec swej rozmowy zapytać o to i też nawrzucać jej trochę jakby okazała się Polką ale by nie pogorszyć sytuacji chyba w porę ugryzł się w język.
-Który raz jest pan w Holandii ? - pytała dalej
- Trzeci.
- Jak długo pan tu teraz przebywa ?
- Około 2 miesięcy - i tu z perspektywy moich późniejszych przemyśleń powinienem najlepiej odpowiedzieć, że wczoraj przyjechałem z Berlina i jutro tam wracam. Wówczas według nieznanego mi wtedy prawa nie musiałbym mieć zameldowania, które okazało się... ale o tym później.
- W jakim celu pan tu teraz przebywa ? - Suka pytała dalej.
- Przyjechałem z wizytą do przyjaciół.
- Nie w celach zarobkowych ?
- Nie.
- Czy żąda pan adwokata ?
- Po co ?
- Żeby pana bronił.
- Ale ja nic nie zrobiłem oprócz tego, że nie kupiłem biletu w metrze, bo nie wiedziałem, że ten stary jest ważny tylko godzinę.
- Ten pan mówi, że będziecie musieli tu zostać dotąd aż nie sprawdzą wszystkiego : Czy nie jesteście poszukiwani i czy jesteście tu legalnie i jeśli wszystko będzie w porządku to Was wypuszczą. Wiec chce pan tego adwokata ?
- Tak.
- Ten pan właśnie jej zostawia wiadomość i jak najszybciej się ona z Wami skontaktuje.
- Yhmyy.
- Czy masz coś do dodania ?
- Raczej nie.
- Żadnych pytań ?
- Interesuje mnie to, że nie padło tutaj żadne pytanie o to co zrobiliśmy, ale cały czas bada się to czy jesteśmy tu legalnie czy nie legalnie. Wnioskuje z tego, iż jedynym przestępstwem jakie popełniliśmy,jest to że nie urodziliśmy się w Unii Europejskiej.
- Jeśliby Belg zostałby złapany w metrze bez biletu i nie miałby przy sobie paszportu tak samo zostałby potraktowany.
- Haha! - roześmiałem się drwiąco - akurat ! Czy pan uważa, że ja jestem ślepy czy głupi. Nie wierzę w to, bo widzę jak jest. Czy wszyscy z unii mogą być zamknięci nawet za jazdę bez biletu, mimo tego , że są gotowi zapłacić za to obowiązującą karę ?
- Tutaj możecie zobaczyć , że jesteście traktowani jak inni aresztowani.
- To wszyscy oni są zamknięci za podobne "przestępstwa" ? Wszyscy nie mogą palić ?
- Zaraz będziecie mogli zapalić. Jak ktoś przyjeżdża do obcego kraju jako turysta to powinien się zachowywać jak turysta.
- No i tych z Polski trzeba zamknąć by sprawdzić czy są legalni, a tych z unii nie. Ci z po za Unii są gorsi. Podobne podziały tworzył Adolf Hitler.- i na to już nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, a że bylem ciekawy zażądałem :
-Czy mogę znać odpowiedź ?
- Jeśli się panu nie podoba w Holandii, to po co tu przyjeżdżasz.
- O to chodzi, że mi się tu podoba, lecz te faszystowskie prawo nie pasuje do tego tolerancyjnego kraju.
- Czy masz jeszcze jakieś pytania ?
- Nie rozumiem też tego, że jak mi wiadomo bardzo dużo pieniędzy wydajecie by nas tu trzymać, dużo pieniędzy by nas deportować do Polski. Dla mnie to nie sprawia różnicy czy mnie deportujecie, bo i tak chciałem wracać na święta. Może to i nawet lepiej, bo nie będę musiał kupować biletu - kitowałem trochę. - nie rozumiem po co Wam wydawać tyle pieniędzy. To przecież złe dla waszego kraju tak marnotrawić pieniądze podatników.
- Zapytasz o to swoją adwokatkę jak będziesz z nią rozmawiał.
- Nie mam więcej pytań.
- Ten pan jeszcze mówi, że jest pan już znany w holenderskiej policji dla obcokrajowców, ale nie wiedzą jeszcze dlaczego ?
"Za przestępstwo jak to, że nie urodziłem się w Unii" - pomyślałem.
- Czy może pan zawołać kolegę jak pan będzie odprowadzany do celi ?
- Tak. - odparłem, po czym odprowadzono mnie z powrotem do celi.
- Jacek, teraz Ty idziesz się spowiadać.
- Ja ? Samemu ? Jak ? Przecież ja ich nie rozumiem.
- Tłumaczkę nam przywieźli.
- Aaa... To co innego.
-Aha ani słowa o zbieraniu.
- Jakim zbieraniu ? - zapytał się mnie sprytnie Jacek po czym poszedł na 15-20 minut do pomieszczenia biurowego. Gdy wrócił Brodacz w końcu dał nam zapalić po dwa papierosy. Pewnie tylko dlatego by pokazać tłumaczce, że jesteśmy "równo traktowani". Oprócz ognia dostaliśmy plastikowy jednorazowy kubek, który wszędzie tu służył jako popielniczka.
- No. Nareszcie możemy zapalić. - radośnie powiedział Jacek.
- Od razu lepiej.
- Człowiek se zapali, to i nerwy przejdą.
- Bez szluga to już mnie k...ca strzelała. - potwierdziłem
- Nie dosyć, ze człowiek wku..ony, że go zamykają za głupi bilet, to jeszcze nie dają mu zapalić by się uspokoił.
- No. A dodatkowo musi się jeszcze bardziej wkurzać, że mu zapalić nie dają. Teraz od razu lepiej.
- A pewno, że lepiej - tak chwaliliśmy na zmianę zalety jakie palaczowi daje trująca nikotyna w chwilach zdenerwowania. Potem gadaliśmy jaka to suka i chamka z tej tłumaczki i ani się nie obejrzeliśmy i znów zostaliśmy bez szlugów. Na jakiś czas jednak zaspokoiliśmy nasz narkomański głód nikotynowy. Niedługo po tym jak skończyliśmy palić przyszedł Brodacz i przyniósł nam napisany po angielsku protokół zatrzymania w areszcie.
- Chyba przetrzymają nas przez noc. - zaprorokowałem smutno
- Za bilety ?! - zapytał z niedowierzaniem Jacek.
- Chyba, że nas tylko tak straszą.
- Cholera ich tam wie. - nie mogliśmy obaj uwierzyć w to, że zamykają ludzi za jazdę bez biletu. Co za europejski rasizm. Już wówczas był to dla nas szok nie do przyjęcia. Dodać do tego wszystko co nas spotkało potem za jazdę na gapę to można by to zapisać jako jeden z większych absurdów niesprawiedliwości. Jednak to tylko niestety kolejny POWSZECHNY PAŃSTWOWY RASIZM EUROPEJSKI.
Wystarczy wyobrazić sobie wysłańca z wioski trzeciego świata, który wysiłkiem swoim i wszystkich mieszkańców został wysłany do świata bogatych, by stamtąd pomógł biednej wiosce. Wyobraźmy sobie tego człowieka deportowanego za jazdę bez biletu. On wraca do umierającej z głodu wioski, pozbawiając ją ostatniej nadziei, którą w nim pokładali. Nie mają szans na ponowne zgromadzenie pieniędzy, by po raz kolejny spróbować kogoś wysłać. Jedyne światełko nadziei tych ludzi zostało zgaszone szatańskim rasizmem Europy. Najsmutniejsze jest to, że oni są biedni i głodni , bo ich pola, warzywa, owoce i dobra materialne są wywożone do krajów bogatych by np. wykarmić zwierzęta hodowlane przez co wyprodukowany będzie kawałek mięsa kilkanaście razy mniejszy niż pożywienie jakie zużyto na jego produkcję. Wszystko byśmy my, na zachodzie mogli pić kawę i objadać się tanimi owocami tropikalnymi, które są tańsze niż miejscowe jabłka, bo ktoś tam, w trzecim świecie został wykorzystany.
Takie i inne tragedie zdarzają się często w Europie, która szczyci się, że zniszczyła widmo faszyzmu podczas II wojny światowej. Czym jednak rasizm " krzywych nosów " różni się od rasizmu Unii Europejskiej.
Każdy obywatel nie będący członkiem UE ma gorsze prawa i ograniczenia, które jeśli będą przekroczone mogą być podstawą do deportacji.
wtorek, 17 czerwca 2008
"Zjednoczona Europa - Faszystowska granica"- nie publikowany ciąg dalszy rozdziału z " Losu Buntownika"
Etykiety:
Antifa,
Los Buntownika
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz