Kontrbal w Amsterdamie.
Gdy przyszedłem pod wyznaczone miejsce pod stację RAI pomyślałem, że albo się spóźniłem, albo może nie jestem w tym samym miejscu co powinienem być. Może ze względu na bezpieczeństwo je zmienili. Wszędzie przecież dookoła kręcili się gliniarze. Gdzieniegdzie stali jacyś goście , którzy mogli potencjalnie przyjść na demonstracje, jednak niekoniecznie.
Moje wątpliwości rozwiał mój znajomy, który wręczył mi ulotkę na temat jak najlepiej mam się zachować w razie aresztowania. Zapytałem go:
- Jakie są nasze plany ?
- Nie mamy planów. Jesteśmy anarchistami – zaśmiał się.
Powoli ludzie zaczęli przychodzić i wkrótce było nas więcej i więcej. W końcu około 50 osób.
Gdy było dosyć czekania ruszyliśmy zwartą grupą w kierunku centrum RAI gdzie bogaci milionerzy mieli swe targi, dla wybrańców na zaproszenia. Na przedzie szły osoby z transparentami : „Skasować elity” i „Japiszonowe szumowiny. Wasz czas już nadszedł”. Gdy tylko zaczęliśmy nasz marsz przygotowana na to w dużej liczbie policja zablokowała nas w tunelu. „No to ładnie!” - pomyślałem „Teraz zaaresztują nas wszystkich tak jak niegdyś gdy pikietowaliśmy targi zbrojeniowe.” Było ich dużo więcej niż nas, byli uzbrojeni więc nie było sensu się przepychać. Gdy włączyliśmy syrenę, przynajmniej Ci na koniach musieli uciec.
Chcieli wywołać z tłumu gościa z tubą, którego wzieli za organizatora, jednak solidarnie im odpowiedzieliśmy, że on zostaje z nami. Po krótkiej rozmowie ze swoim mózgiem, tzn. przełożonym policjant, który z nami gadał, o dziwo pozwolił nam iść dalej, jednak nie w kierunku targów lecz w troche przeciwnym. Nie mieliśmy innego wyjścia, więc skorzystaliśmy z tego. Na początku szliśmy tak jak się spodziewali po poboczu, jednak szybko zeszliśmy na szeroką ulicę zatrzymując cały ruch. Ci niebiescy, którzy byli na rowerach i mogli przemknąć pomiędzy autami próbowali nam tego zakazać lecz my zdecydowanie szliśmy dalej. W pewnym momencie przyśpieszyliśmy kroku i niespodziewanie dla gliniarzy wmanewrowaliśmy się pod główne wejście blogując je. Nasza spontaniczność i nieprzewidywalność okazała się tym razem skuteczniejsza niż mobilizacja bastardów.
Blokując główny wjazd sami byliśmy blokowani przez specjalną ME -policję do tłumienia zamieszek. Nie chcieli, byśmy dostali się na teren targów. Milionerzy zostali zmuszeni do wjeżdżania bocznym wejściem. Tu znaleźliśmy czas na wygłoszenie naszych przemów, foto i reporterzy mieli czas na zrobienie zdjęć przeprowadzenie wywiadów. Zaznaczyliśmy nasz przekaz , że chcemy równego podziału dóbr materialnych, zaprzestania wyzysku, poprawy sytuacji ludzi pracujących i by to bogaci płacili za kryzys, który sami spowodowali. Nie prosiliśmy o zwiększeie podatków dla bogatych, by mogli je sobie przelewać z jednej kieszeni do innej, albo często nawet tej samej. Nie prosiliśmy w ogóle, a żądaliśmy. Żądaliśmy zniesienia przymusowych podatków w ogóle. Sami potrafimy odpowiedzialnie decydować o tym na co wydamy nasze pieniądze, tak jak to robimy każdego dnia idąc na zakupy. Nie potrzebujemy ich prawa do skłotowania. Dopuki domy będą stały puste podczas gdy jest na nie zapotrzebowanie, będziemy sobie je brali bez względu na to czy nam na to pozwolą czy nam tego zabronią. Zaznaczyliśmy, że "Podczas gdy miliony ludzi martwi się impaktem jaki może wywrzeć kryzys ekonomiczny inni nie mają co robić ze swymi pieniędzmi. Ten absurd sam się prosi o sprzeciw." oraz:" W tym nagłym kryzysie, który dotknie wielu z biednych oraz klasę robotnicza na całym swiecie uważamy za chore organizowanie przez elity multi milionowej imprezy. Chcemy by ich własność była rozdzielona pomiędzy ludzi." Oczywiście nie obyło się też bez słów solidarności z walczącymi w Grecji. Powiedzieliśmy, że dzisiaj może jest nas garstka lecz wypowiadamy opinie wielu milionów Holendrów, których ten kryzys dotyka, lecz którzy nie są jeszcze aż tak zdecydowani i zorganizowani jak my. Czasy jednak się zmieniają, to był pierwszy raz kiedy targi owe zostały zakłócone. Wkrótce jeśli bogaci nie zatrzymają swej chciwości ( są od niej uzależnieni , więc przyjdzie im to ciężko ) w trosce o dobro nasze, naszych rodzin, sąsiadów, naszego środowiska, biednych w trzecim świecie sami będziemy musieli zrobić to za nich. To jeden z pierwszych kroków, by pokazać nasze alternatywy wyjścia z kryzysu, by poczuli nasze żądania, niezadowolenie i sprzeciw. Może mały i symboliczny jednak jak wiemy najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszych kroków,a pierwsze zmiany zaczynają się w nas samych. Żyjemy w czasach gdzie jeśli sami nie weźmiemy naszych losów we własne ręce nikt inny nie rozwiąże światowych problemów. Ci którzy nami rządzą, którzy nas wyzyskują, co doprowadzili naszą planetę i nas do kryzysu nie zmienią się nagle i nie zaczną troszczyć się o nas, o planetę zamiast o swoje zyski i swe zbędne wygody. Cokolwiek by nam nie wciskali i jakkolwiek by chcieli nas oszukać , że troszczą się o rozwiązania światowych problemów jak na przykład podczas COP 14 - klimatycznej konferencji w Poznaniu, która nie była niczym innym jak tylko szczytem hipokrytów. Gdy bogaci spotykają się by rozwiązać problem, możemy być zawsze pewni, iż będzie on jeszcze większy. W samej idei kapitalizmu czyli maksymalizacji zysku poprzez minimalizację kosztów produkcji jakiekolwiek prawdziwe zmiany nie pasują. To zawsze nasza planeta i biedny robotnik, a nie własny egoistyczny interes klasy rządzącej i posiadającej będzie płacił za ich „zmiany”.
Po jakichś pietnastu minutach nie wiem jakim sposobem znalazł się wśród nas jeden z gliniarzy. Przyszedł on nam zakomunikować:
- Macie 10 minut na opuszczenie tego miejsca.
- Co ?! - zapytał jeden z nas, a w tym samym momencie rozległa się zagłuszająca jego słowa syrena. W świetle prawa przed aresztowaniem powinniśmy dostać żądanie do odejścia. W momencie gdy każdy może powiedzieć, iż nie słyszał, żądania podstawa do aresztowania jest nielegalna. Wśród nas jednak były osoby, które nie mogły być zaaresztowane, więc podjeliśmy szybką decyzję, że po podliczeniu do 10-iu biegniemy pod obecnie używany wjazd by go też zablokować i pokazać to burżujom.
Gdy po cichu każdy dowiedział się o nowym planie, rozległo się głośne i wspólne liczenie:
- 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, 0, START!!!- po czym wszyscy pędem ruszyliśmy w kierunku drugiego wejścia. Jedynie co poniektórzy gliniarze na motorach potrafili zareagować i starać się nas zatrzymać. Jednak było ich zbyt mało i bez problemu ich ominęliśmy. Szybko stanęliśmy pomiędzy
taksówakami zmierzającymi na targi. I skutecznie zablokowaliśmy ich przejazd. Niestety było to zbyt wiele do zatolerowania dla bastardów, którzy to tym razem wysłali na nas najgorszych z nich kryminalistów, a mianowicie znaną z brutalności, prowokowania i szukania dymów brygadę „tajniaków”. Gdy próbowali nas zepchnąć podjęliśmy wydaje mi się najbardziej słuszną w tej sytuacji decyzję. Wracamy demonstracyjnie przez dzielnicę Pijp do jednego z barów skłoterskich by tam zakończyć naszą akcję. Gdy przechodziliśmy koło komisariatu wykrzyczeliśmy solidarnie z walczącymi w Grecji „ Policja w Grecji morduje dzieci !!!” , „Alex zamordowany przez policje !!!” , oraz odwieczne : „Bez sprawiedliwości nie będzie pokoju. Pie...ć policję!!!”. Odprowadzeni na tyłach przez „stille” - tajną policję weszliśmy do skłotu Molli, przez co w końcu się od nich odkleiliśmy.
W środku wszyscy podziękowaliśmy sobie za mimo tak małej ilości ludzi, udaną akcję. Szczególne podziękowania dostały się ludziom, którzy specjalnie przyjechali z innych miast oraz tym, którzy bez względu na ryzyko ich zaaresztowania za bardziej radykalne akcje też wzięli w niej udział.
W międzyczasie, gdy my próbowaliśmy zablokować targi odbyła się legalna demontracja przed samym wejściem na targi, która też w wyraźny sposób przedstawiła podobne do naszych postulaty. Jeden z znańszych milionerów nawet dostał pomidorem.
Poza tym przed demonstracją rozklejone było bardzo dużo plakatów przeciw burżujom oraz informujących o akcji. Już samo to było sporym osiągnięciem. Poza tym dużo bilbordów mówiących o targach „ozdobionych” zostało bombami z farbą. W trakcie i po, kilka limuzyn spotkała podobna dekoracja. Następnego dnia, dzisiaj dostało się także salonowi lotusa oraz jako wyraz solidarności z walczącymi w Grecji jednemu biuru turystycznemu. Targi milionerów będą trwały do końca tygodnia. Natomiast w niedzielę, na targach socjalny, artystyczny projekt wystawi swój stolik by zadawać bogatym niewygodne pytania na temat biedy. Poza tym zachęcamy wszystkich do podjęcia na własną rękę jakichkolwiek innych akcji bezpośrednich. Bądźmy kreatywni. Noc należy do nas.12.12.08 g.
piątek, 12 grudnia 2008
"Kontrbal w Amsterdamie." roździał z "Życia Aktywisty"
Etykiety:
Amsterdam,
antykapitalizm,
demonstracja,
Życie Aktywisty
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz