Do buntu pasażerów doszło wczoraj w pociągu ruszającym ze stacji Warszawa Wschodnia o godz. 6.08. Tym kursem do pracy w Łodzi dojeżdża wielu mieszkańców Skierniewic i Koluszek. Nie zważając na liczbę pasażerów PKP Intercity podstawiło mającą zaledwie 200 miejsc siedzących skład Pesa ED 74. W efekcie panującego w pociągu ścisku, między Skierniewicami a Koluszkami doszło do buntu jego pasażerów. Gdy konduktor zaczął sprawdzać bilety, jeden z nich odmówił okazania dokumentu podróży. Oznajmił, że ma bilet, ale na znak protestu za koszmarne warunki podróży, go nie pokaże. Pasażera natychmiast poparli inni. Konduktor zagroził, że wezwie policję po czy zniknął z oczu protestującym. Poszedł na przód składu. Policja się nie zjawiła, a pociąg dojechał do Łodzi.
Do niedawna na tej trasie jeździły po dwa połączone składy ED 74. Pojedyncze składy wprowadzono w środę, po wypadku do którego doszło 29 grudnia na stacji Warszawa Wschodnia, gdzie ruszający pociąg nagle się rozpiął. Urząd Transportu Kolejowego zakazał wypuszczania podwójnych składów do czasu wyjaśnienia przyczyn awarii. Rzecznik PKP Intercity Paweł Ney obiecał jednak, że w godzinach szczytu na trasie pojawią się pojemne wagony z przedziałami. Dlaczego nie dotrzymał słowa? – Porannych pociągów nie traktujemy jako ruchu w godzinach szczytu – wyjaśnia Ney. – Najwięcej pasażerów jeździ rano z Łodzi do Warszawy i po południu z powrotem.
Zdaniem Neya zamiast odmawiać okazania biletu lepiej złożyć reklamacje na piśmie i żądać zwrotu części kosztów.
Do buntu pasażerów doszło też w niedzielę w Tarnowie. Po świątecznej przerwie chętnych na pociąg było tak wielu, że część się nie zmieściła. Zdesperowani pasażerowie zablokowali tory, dopóki PKP nie podstawiła dodatkowych wagonów.
Źródło: Czarny Sztandar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz