Trzeci rok z rzędu w drugiej połowie sierpnia odbył się Obóz Federacji Anarchistycznej. W tym czasie przybyło 60 uczestników z różnych stron kraju. Odbyła się seria wykładów i warsztatów dotyczących ruchu anarchistycznego, a także kwestii ekologicznych. Niektóre warsztaty odbywały się przez kilka dni z rzędu. Większość z nich miała miejsce w pierwszym tygodniu obozu.
Wykłady i warsztaty:
"Polscy zamachowcy. Droga do wolności" - Rafał Górski (OZZIP/FA Kraków)
ZSP - Anarchosyndykalizm i taktyka ruchu pracowniczego – Żaczek i Laura (Warszawa - Praga)
"Historia spółdzielczości anarchistycznej w Polsce" - Rafał Górski (OZZIP/FA Kraków)
"Próba powołania spółdzielni na podstawie działań OZZ Inicjatywy Pracowniczej" Andrzej Kliś (OZZ IP Bielsko-Biała/FA Częstochowa)
Angry Brigade - geneza i działalność Brytyjskich terrorystów anarchistów - Franek (FA Łódź)
"Zagrożenie ze strony elektrowni jądrowej i przemysłu nuklearnego" – Konrad (Inicjatywa AntyNuklearna)
Warsztat ACK nt. zachowania się podczas demonstracji oraz kontaktów z policją - Agnieszka M. Wasieczko – (ACK-Warszawa)
Warsztaty CHI KUNG DROGA WEWNĘTRZNEJ HARMONII - Olgierd Dilis (Pracownia na rzecz Wszystkich Istot)
Warsztaty z wspinaczki po drzewach – Irek (Opole)
Warsztaty z budowy pieców z gliny – Artur 'Żeton' Kielasiak (OZZIP/FA Częstochowa)
Zaplanowane wydarzenia wzbogaciły dyskusje, dotyczące wykładów, przyszłości ruchu anarchistycznego, projektu bazy namiotowej, a także wiele innych, które trwały do późnych godzin nocnych.
Tradycyjnie odwiedzili nas zaprzyjaźnieni mieszkańcy, dzięki którym można było spróbować swojskich wyrobów, chleba domowego wypieku, mleka, serów, jaj... Swojskie wyroby zaprezentował także Redaktor naczelny Innego Świata – Krawat, który wraz ze swoją lubą Izą przy ognisku częstował przybyłych miętówką z mieleckiej ziemi, oraz plonami z działkowego ogródka.
Można było się także zaopatrzyć w prasę i materiały o wiadomej tematyce.
Jędrek
***
I takoż było i ja tam byłem jadłem, piłem - jednym słowem normalnie. Organizacja a raczej samoorganizacja przebiegła chyba najsprawniej a przypadki taniego cwaniactwa, ślizgania się na pracy innych oraz biernej konsumpcji atrakcji należały do rzadkości. Pewien chaos z początku istniał w przygotowaniu posiłku bo brakło niestety w tym roku dotychczasowych 'szefowych' kuchni, acz ja specjalnie nie narzekałem - swojski chleb, masło, ser, jaja to luksusy których próżno szukać w hipermarketach. W momencie uruchomienia pieca rozpoczęła się szaleństwo pieczenia własnoręcznie wykonanych pizz. Wieczory oprócz alkoholowych biesiad dostarczały okazji do dyskusji na przeróżne tematy.
To tyle
Artur
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz