wtorek, 19 sierpnia 2008

Holenderski panstwowy rasizm cz.5 niepublikowanego fragmentu " Losu Buntownika"

" No to teraz nieźle trafiłem. Ci klawisze to naziole. Ciekawe, czy będą mnie gnębić ?" pomyślałem i aby wyrazić mój stosunek do nich, pogroziłem im pięścią. Mój tymczasowy współwięzień był całkowicie rozwalony psychicznie. Skrył twarz w rękach i być może płakał. To ku..stwo doprowadzać dorosłego faceta do takiego stanu. Po jakimś czasie zaczął się tłumaczyć i żalić:
- Przez ostatni tydzień miałem Ramadan ( muzulumański post ). Nie piłem, nie jadłem i nie paliłem. Ja lubie jeść i pić, a oni nam nie dają. Teraz, po zmroku już mogę jeść, a oni nam nie dają. To by mnie trochę uspokoiło.
Chciałem go jakoś pocieszyć, poużalać się na bastardów razem z nim ale mogłem mu jedynie potakiwać głową z obawy na ukryte kamery albo gdzieś zamontowany sekretnie podsłuch. Lepiej być ostrożnym. Po jakimś czasie wywołali mnie do pomieszczenia, gdzie stał stolik, dwa krzesła, a pod ścianą ponumerowane szafki. Kazali mi usiąść. Wyjeli worek z moimi rzeczami i pieniędzmi i kazali znów pokwitować na folii,że wszystko jest na miejscu. Po raz kolejny mnie przeszukali. Tym raze bardzo dokładnie. Sprawdzali nawet skarpety. Znaleźli ostatni ukryrty badzik i zabrali mi nawet sznurek z kaptura. " Że też tacy leszcze każą mi co mam zrobić. Normalnie pewnie bym ich załatwił dwóch na raz, a tu czują sie mocni. Pewnie specjalnie wybrali tą pracę, bo czuli się zakompleksieni i chcieli się dowatościować. Jeden był mniejszy i młodszy ode mnie. U drugiego po lalusiowatej twarzy było widać, iż to jednostrzałowiec. Na mądrych też mi raczej nie wyglądali. Być może się myliłem, ale moim zdaniem żaden porządny człowiek nie poszedł by do takiej pracy, bo nie potrzebna mu jest władza nad innymi by się lepiej poczuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz