piątek, 15 sierpnia 2008

Holenderski panstwowy rasizm cz. 4 (?)- niepublikowany fragment "Losu Buntownika "

Co prawda po tym, jak zawiodłem się na adwokacie z urzędu w Berlinie, nie maiłem do nich zaufania. Jednak jak na razie nie mogłem w żaden sposób dodzwonić się do adwokata polecanego przez skłotersów, więc nic innego mi nie pozostało jak skorzystać z jej pomocy.
- Zgadzam się.
- Zostałeś zaaresztowany podczas eksmisji na Tolstraat dzisiaj rano ?
- Tak.
- Czy twoje zachowanie było przyczyną zaaresztowania ?
- Myślę, że zaaresztowano mnie, ponieważ odezwałem się w swoim języku.
- I tylko to ?
- Może jeszcze przez to, że wyrzuciłem przez okno zabawki mojej córki.
- Myślę, że to raczej nie to. Nie chce Pan ujawniać swoich danych.
- Nie.
- Określili pana jako NNB2. Dwie pierwsze litery oznaczają "No Name" ( Bez imienia ), B2 oznacz, że jesteś drugim dzisiaj ukrywającym swe dane. Prawdopodobnie pierwszym może być jakiś twój kolega skłoters. Dlaczego jeśli możesz mi powiedzieć ukrywasz swoją tożsamość ?
- W ulotce "Arrestand Support Group" ( grupa wsparcia dla aresztowanych ) jest napisane, że jeśli nie będe się odzywał, to po trzech dniach i tak muszą mnie wypuścić z aresztu.
- Jeśli chodzi o przestępstwa kryminalne, to w zasadzie tak. Muszą ćię albo wypuścić albo przedstawić zarzut. Na razie jesteś oskarżony o przestępstwo kryminalne. Jednak to, że się nie odzywasz może nasunąć policji podejrzenie, że jesteśw Holandii nielegalnie, a wtedy mogą Cię trzymać miesiącami, po to by ustalić twoje dane.
- Jak to ? To podejrzenie o przestępstwo kryminalne jest mniej karalne niż podejrzenie o nielegalność.
- Niestety.
- Przecież to rasizmtaki sam jaki stosował Hitler w pierwszej fazie rodzącego się faszyzmu.
- Niestety tak już jest.
- To źle. Myślałem,że Holandia to taki tolerancyjny kraj.
- To wszystko są wymogi Unii Europejskiej.
- Ta cała unia tworzy moim zdaniem więcej złego niż dobrego.
- No niestety. Na razie z tego co się dowiedziałam, to chcą ćie przewieźć do aresztu i tam mogą Cię trzymać 10 dni. Potem muszą Cie przewieźć do więzienia. Być może to kłamstwo. Policjanci często trzymają swe zamiary w tajemnicy. Być może wypuszczą Cię nawet dziś ale na to są małe szansę. Czy masz tutaj paszport ?
- Przy sobie nie. Ma go moja żona.
- Czy masz jakieś problemy w soim kraju ?
- Tak. - skłamałem, bo nie chciało mi sie wszystkiego tłumaczyć.
- Jeśli uważasz, że lepiej dla Ciebie by nie wracać do swojego kraju, to nie podawaj swoich danych. Wówczas policja może Cię trzymac nawet pół roku by ustalić twoje dane.
- Ile ??!!
- Nawet pół roku.
- Ja nie mogę tyle siedzieć. Ja mam żonę i dziecko. Oni mnie potrzebują. Ja już teraz się martwię, czy sobie dadzą radę be ze mnie. Czy znajdą mieszkanie i czy bedą miały co jeść.
- Twoja sytuacja jest trudna. Sam musisz zdecydować, czy dalej ukrywasz swoje dane i siedziesz nie wiadomo ile, czy mówisz swej żonie, by dała mi swój paszport.
- Jak dam paszport , to będe deportowany.
- Jeśli jesteś tu nielegalnie, to tak.
- To co pani zdaniem byłoby najlepiej zrobić.
- Jeśli masz duży problem w swoim kraju, to dalej ukrywaj swą tożsamość. Być może wypuszczą Cię szybko. Jednak jeśli będą Cię trzymać długo, to jest to źle dla twojej rodziny. Jeśli chcesz to mogę komuś przekazać informacje od Ciebie.
- Chcę. Przede wszstkim żonie.
- Masz do niej numer telefonu ?
- Nie. Ale mam do naszego przyjaciela.
- Możesz mi go podać ?
- Problem w tym, że zabrali mi telefon, gdzie jest on zapisany.
- To ja poproszę policjantów. Może dadzą mi na chwilę. - po czym wyszła by za chwilę wrócić z komórką, którą mi podała. Znalazłem numer do Milana i podałem jej mówiąc:
- Pani im przekaże, że wszystko jest w porządku i niedługo mnie wypuszczą i by nie marwili się o mnie.
- Dobrze. Czy poinformować o twojej sytuacji Arrestande Support Group ?
- Jak najbardziej.
- Jeśli cośkolwiek będe wiedziała o twojej sytuacji, to przyjdę do Ciebie. Jeśli cokolwiek zdecydujesz lub zechcesz się mnie o coś zapytać to dzwoń. Na razie musimy już kończyć, chyba, że masz coś jeszcze ważnego do dodania ?
- Nie. Raczej nie.
- Jak cos to dzwoń. Teraz oddam policjantom telefon i powiem, że skończyliśmy.
- Dobrze. - po czym wyszła na chwilę i wróciła z bastardem. Pożegnałem się kiwnięciem głowy, po czym odprowadzono mnie z powrotem do celi. Położyłem się z porotem na pryczy i próbowałem zasnąć. Oczywiście tylko próbowałem. Gdzieś godzinę po rozmowie z adwokatką, gliniarz, który mnie przeszukiwał, przyniósł mi dwa świstki papieru.
- Tu masz napisane po holendersku, że przeniesiemy Cię do aresztu oraz uzasadnienie tego. Tutaj zaś jest to samo ale w innych językach. - po czym wyszedł. Przez otwierającą się klapę zdążyłem usłyszeć stwierdzenie jednej z bastardek.
- Czyta po holendersku. - a ja rzeczywiście czytałem, choć nic nie rozumiałem. Logicznym się wydawało,bym czytał po angielsku, jednak nie chciałem im dać znać, iż nie jestem Holendrem. Wiedząc, że mnie obserwują na tłumaczenia zaledwie spojrzałem. Były po angielsku, niemiecku, francusku, włosku, hiszpańsku, chińsku, turecku i arabsku. Ani jednego słowiańskiego języka, z czego wynikało, iż raczej nawet nie podejrzewają jakiej jestem narodowości. Z przeczytanego tekstu zrozumiałem, że był podpisany przez " Hulp oficer van justicje ", z tego co pamiętam gościa opisanego w ulotce Arrestande Support Group joko bastarda, który będzie wciskał kity i robił różne sztuczki, by dowiedzieć się ode mnie prawdy. Dzięki temu,że to zrozumiałem nie zależało mi na rozumieniu reszty. Znów bezskutecznie próbowałem zasnąć.
Po jakimś czasie przynieśli dla każdego kanapki z serem. Ja odmówiłem. Postanowiłem robic głodówkę. Nie będą mieli ze mną tak łatwo. Będe im stwarzał problemy jak tylko będe mógł. Jak będzie trzeba to tak jak kiedyś się potnę. Po drugie było już długo po południu, a oni dawali nam dopiero pierwszą, marną kanapkę. P...ę ich takie traktowanie. Poszedłem dalej " spać ".
Po pewnym czasie Chorwata i chodzącego jak na spidzie Araba, powięźli gdzieś klatkobusem. Zostałem sam z Murzynem. Co jakiś czas prosił on bastardów, czy może zadzwonić do sojego adwokata. Ci cały czas mou coś tam ściemniali. W końcu Czarny się zdenerwował i zaczął im wrzucać.
- To wy jesteście większym problemem, a nie przestępcy. Cała ta wasza unia europejska to zło. Wy jesteście nielegalni , a nie ja! To wy łamiecie prawo, bo nie dajecie mi zadzwonić. Przestępcy !!! Rasiści !!! - chyba niektórym zrobiło się głupio. Jako wyraz poparcia pokazałem mu znak "OK". Szkoda, iż nie mogłem z nim pogadać. Po jakimś czasie, wieczorem zawieźli nas klatkobusem znów nie wiadomo gdzie. Jechaliśmy już przez bardziej mi znajome okolice. Próbowałem rozpoznać gdzie jestem, lecz nic z tego nie wyszło. Nagle poznałem, że jedziemy na komisariat na Marnixstraat. Z utęsknieniem wyglądałem demonstracji hałasu o nasze uwolnienie. Niestety nie dopatrzyłem się, choć jak się później dowiedziałem odbyła sie. Prawdopodobnie miała miejsce o innej porze. Zaprowadzili nas do celi, z której raczej na pewno nie można było usłyszeć nic co się działo na zewnątrz. Ani w środku, ani w pobliżu nie było widać żadnych okien. W celi był ten sam Arab, którego spotkałem na poprzednim komisariacie. Tym razem nie chodził w kółko, leczdrwił i naśmiewał się z innego Araba w celi na przeciwko. Tamten był w jakimś mudurze, co pewnie było przyczyną kpin. Był zmieszany. Próbował się odgrażać lecz bezskutecznie. Murzyn i Arab dalej się z niego naśmiewali. Ja zaś dalej usiłowałem zasnąć. Cały czas myślałem, że już niebawem mnie wypuszczą. Wszystkie fakty tłumaczyłem sobie jako zbliżające do wolności. To, że trafiłem na Marnixstraat też. Stąd chyba wszystkich wypuszczali.
Nie minęła godzina jak najpierw wzięli Araba, a po jakimś czasie mnie również. Gdy prowadszili mnie przy wyjściu zobaczyłem moją adwokatkę coś załatwiającą. Mogłem doi niej krzyknąć ale nie chciałem się zdradzać. Po drugie nawet nie miałem o co ją zapytać. Wpakowali mnie do klatkowozu i znowu nas gdzieś wieźli. Jechałem przez Amsterdam i zastanawiałem się: gdzie tym razem i kiedy mnie wypuszczą. Coś długa droga wydała mi się podejrzana. " Czyżby mnie wywozili z Amsterdamu ? Po co ? Żeby jutro mnie przywieźć z powrotem ? Pewnie chcą mnie zastraszyć i zdezorientować. " - myślałem sobie. Podjechali do budynku w środku dużego osiedla. Pomyślałem sobie, że może nadarzy się szansa ucieczki i zacząłem analizować czy warto podjąć ryzyko. Nie znałem terenu w przeciwieństwie do tych, którzy będą mnie ścigać. Po drugie chyba muszą mnie niedługo wypuścić, więc nie ma co. Z rseztą okazja się nie nadarzyła, bo do klatkowozu wprowadzili jakiegoś młodego Murzyna i pojechaliśmy dalej, a ja cały czas siedziałem w swojej celi. Zajechaliśmy na inny posterunek i tam wsiadło dwóch Arabów. Potem jechaliśmy dość spory kawałek. Zza okna obserwowałem dziwne morze świateł i zastanawiałem się do czego one są. Wjechaliśmy do jakiegoś miasta, gdzie nie było tak dużo kanałów jak w Amsterdamie. Zawieżli nas do budynku, kŧory przypominąl mi więzienie, a jak się później dowiedziałem był aresztem. Wsadzili mnie do celi z Arabem. Od razu się mnie zapytał:
- Czy masz może papierosy ? - odkiwnąłem przecząco. O to samo zapytał się klawiszy.
- Tu nie można palić. - odpowiedział mu jeden z nich.
- Ale ja jestem zdenerwowany. Muszę się uspokoić. - nalegał.
- Moze jutro rano.
- Ale janie paliłem już od trzech dni i teraz bardzo chciałbym zapalić. - gościu prawie płakał, a klawisz z faszystowskim uśmiechem zamknął mu celę ignorując go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz