poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Sztuczne mięso ratunkiem dla zwierząt,środowiska i głodnych ludzi ?



  - Miejmy nadzieję ...
Mięsarnie? Czyli zakłady produkujące mięso. Tak samo jak wędzarnie, winiarnie, piekarnie. Nie, nie chodzi o masarnie - tylko o mięsarnie własnie.
Chodzi o produkcję parówek, polędwic, golonek, karkówek, filetów - które nigdy nie żyły, nie chodziły na dwóch, czterech łapach. Nie kochały, i nie cierpiały podczas zabijania ani targów. Bo nie posiadały nigdy układu nerwowego i mózgu.
To czysto klonowane tkanki.

Mark Post, bioinżynier z University of Technology w holenderskim Eindhoven rozpracowywujący sposoby na hodowlę "sztucznego mięsa", jeszcze do niedawna zajmował się chirurgią rekonstrukcyjną. Z medycyny wywiódł znajomośc namnażania wybranych tkanek w warunkach laboratoryjnych, przede wszystkim mięśni. Uzupełniał brakujące fragmenty ciał swych pacjentów/pacjentek rozmnażanymi na specjalnej pożywce ich własnymi komórkami. Post przerzucił się na produkcję mięsa, uznając, że wykorzystując swą medyczną wiedzę i doświadczenia, może w ten sposób przynieść więcej korzyści światu i przyczynić się do rozwiązania problemów głodu, braku energii i wody, a nawet ocieplenia klimatu.

To nie lada zagwozdka dla nie jedzących mięsa. Bowiem niby to mięso, jednak jego droga na talerz nie została okupiona cierpieniem mordowanego zwierzęcia. Prowinencja takiego kotleta jest nie tylko bezkrwawa, ale także ekologiczna - jego powstanie nie zwiększa bowiem efektu cieplarnianego. Do produkcji jednego kg wołowiny powstaje więcej gazów cieplarnianych niż podczas 3 h jazdy samochodem. Dotychczas mięsożercy zużywali trzykrotnie więcej zasobów energii i wody niż wegetarianie. Invitroterianizm pozwoli zmienić te proporcje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz