Międzynarodowa firma Holland & Barrett, która była jednym z pionierów programu tzw. „workfare”, czyli zmuszania bezrobotnych do bezpłatnej pracy, pod groźbą utraty zasiłku, wycofała się z tego programu pod naciskiem protestów. Firma oświadczyła, że nie chce już dłużej znosić negatywnej reklamy i protestów w swoich placówkach. Od tego momentu, wszyscy pracownicy firmy będą opłacani według obowiązujących stawek.
Firma podkreśliła, że na jej decyzję wpłynął nacisk aktywistów, m.in. rzekome fizyczne ataki na ochronę, ciągłe telefony, blokady i niszczenie towarów. Firma Holland & Barrett korzystała z około tysiąca nieopłaconych bezrobotnych w 250 sklepach. Była to jedna z pierwszych firm, które zgodziły się przystąpić do rządowego programu „workfare” uruchomionego w czerwcu 2011 r.
Kampanię przeciw firmie prowadzili aktywiści z Boycott Workfare i Solidarity Federation. Jak podkreślali, protesty były wspierane przez pracowników firmy, gdyż po wprowadzeniu programu „workfare” nie było już możliwości dorabiania podczas płatnych nadgodzin, gdyż dodatkowa praca była wykonywana za darmo przez bezrobotnych.
Ministerstwo Pracy już w lutym musiało zmienić zasady programu, po tym jak firmy takie jak Tesco, Waterstones i TK Maxx skarżyły się na ciągłe protesty i zagroziły wycofaniem się z programu bezpłatnej pracy. Dzięki temu udało się m.in. wywalczyć zniesienie kar za odmowę darmowej pracy.
Minister Pracy podsumował kampanię tak: „Ci ludzie nie mają pojęcia, jaką krzywdę wyrządzają szansom młodego pokolenia na zatrudnienie”. Nie wspomniał jednak o krzywdach, które „workfare” wyrządza wszystkim pracownikom i bezrobotnym, w postaci ciągłego obniżania warunków pracy.
Za: The Guardian
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz