niedziela, 2 stycznia 2011

Jak monitoring miejski nie zwieksza bezpieczeństwa

Od kilku lat śledzę doniesienia prasowe na temat skuteczności instalowanych wszędzie kamer w ograniczaniu przestępczości i nie znalazłem żadnego które by tę skuteczności potwierdzało.

Dziś znalazłem to. Dzięki kamerom ujawniani są sprawcy sześciu przestępstw dziennie. Co to w praktyce znaczy? Nic to nam nie mówi o ograniczaniu przestępczości, a jedynie o zwiększeniu wykrywalności. Biorąc pod uwagę, że kamer w Londynie jest ok 60000, to dziennie jedna na 10000 kamer pomaga wykryć sprawcę przestępstwa. Inaczej – jedna kamera pomaga wykryć sprawcę jednego przestępstwa raz na 10000 dni, czyli nieco ponad 27 lat.

Pojawia się pytanie: czy są to dobrze wydane pieniądze? Zauważmy, że oprócz samej kamery trzeba doliczyć koszt jej zamontowania i podłączenia do miejsca gdzie obraz jest zbierany i analizowany (robocizna, okablowanie itp.), koszt wyposażenia takiego miejsca (coś do „podglądu” obrazu z kamer, koszt nośników danych na których obraz jest zapisywany, koszt zwykłego sprzętu biurowego), oraz koszt robocizny ludzi którzy będą ten obraz z kamer obserwować. Zauważmy, że każde stanowisko do obserwacji, jeśli miałaby być ona skuteczna, potrzebuje 3 osób dziennie, po 8 godzin, nie licząc weekendów (oczywiście zakładamy też że jedna osoba nie obserwuje obrazu z jednej kamery lecz z wielu) – w rzeczywistości prawdopodobnie tak nie jest i obraz z danej kamery jest obserwowany raz na jakiś czas, mimo wszystko potrzebujemy do tego armię ludzi.


Jak więc wydać lepiej pieniądze aby rzeczywiście zmniejszyć przestępczość? Badania statystyczne wykazują że przestępczość rośnie wraz z rosnącym bezrobociem, co jest łatwo wytłumaczyć – jeśli chcę pieniędzy a nie mogę ich zdobyć legalnie (praca) to próbuję innych środków. Wnioski wyciągnijcie sami.

http://zjebanyblog.wordpress.com/2010/12/30/jak-monitoring-miejski-nie-z...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz