W piątek w Hadze odbył się pierwszy ogólnokrajowy protest studencki przeciwko reformom wyższej edukacji planowanym przez nowy rząd wspierany przez rasistowską partię Wildersa. W demonstracji uczestniczyło około 15 tys. studentów. Wiceminister edukacji próbował przemawiać do tłumu, ale został obrzucony warzywami. Organizatorzy demonstracji współpracowali z policją próbując opanować grupy "book blocku", które jednak rozproszyły się po mieście i protestowały pod budynkami rządowymi i Ministerstwem Edukacji. Policja broniła budynków i atakowała protestujących. Poniżej relacja jednego ze świadków, oraz jego fotoreportaż. Na demonstrację do Hagi z całej Holandii przyjechało kilkanaście tysięcy studentów. Największe związki studenckie wezwały do protestów przeciwko planom ciec finansowych na edukację. W ramach kryzysowych ustaw rząd postanowił zabrać studentom ulgi na komunikację, wprowadzić opłaty za nadterminowe studiowanie i co najważniejsze pełna odpłatność za studia magisterskie... jest tam też dużo o samofinansowaniu i komercjalizacji, czyli jak w całej Europie. Pretekstem jest kryzys. Studenci tracą swoje przywileje. Protest oczywiście zorganizowany odgórnie i jak w takich sytuacjach przez grupę bossów organizacji studenckich próbujących coś ugrać w światku polityki. nie dziwiła wiec ogromna scena na zabłoconym placu, telebim i gęby zaproszonych polityków. Didżej przygrywał, baloniki fruwały i wszystko wyglądało na jakiś koncert popowy. Były oczywiście tez bramki na których psiarnia wraz z dzielna służba studenckich pomagierów zabierała protestującym "niebezpieczne" listewki od transparentów. Grillowaniu nie było końca. bezpieczny protest i triumf uległości. Czułem się jak na juwenaliach w Polsce... w tym momencie można by zakończyć relację, strzepać kurz z sandałów i odejść z niesmakiem, jednak w tym kolorowym roztańczonym tłumie zjawili się niezadowoleni i radykalni. O tworzeniu book bloku (ludzie trzymający tarcze z tytułami książek, osłaniający demonstrację przed szarża policji) środowiska anarchistyczne wiedziały od dłuższego czasu powstała grupa inicjatywna robiono spotkania i opracowywano taktykę. w rezultacie powstało 50 tarcz książek, wcześniej testowanych silnymi kopniakami. Wszyscy ok. 200 osób czekaliśmy na zakończenie oficjalnej manifestacji jej trakcie rozdano 5000 ulotek informujących o miejscu i czasie rozpoczęcia radykalnego dema. mieliśmy udać się pod ministerstwo edukacji i tam zablokować urzędasów. Policja węszyła i wchodziła w tłum zabierając patyczki od lizaków i pouczając rozhulaną młodzież. Przykro mi o tym pisać a jeszcze bardziej przykro było to oglądać. Grupa studentów zajmująca się organizacją book bloku uległa panice i nie potrafiła wyjąć z samochodu przygotowanych tarcz. Nie pomogły ponaglające głosy chętnych do pomocy. Zblokowali się i już ...nie pójdą ....koniec. Godzina rozpoczęcia akcji minęła i ludzie z pop protestu a także ci czekający na fight zaczęli się rozchodzić. I tu z pomocą pośpieszył prawdopodobnie chuligan terrorysta wysadzając duży kontener na śmieci...policja, dym zamieszanie, jakaś szarpanina i ruszamy z tłumem w stronę dworca (tam znajduje się ministerstwo) grupa polskojęzyczna skanduje antykapitalistyczne hasła, ale ogólnie nikt nic nie wie... W okolicach ministerstwa przebudzeni aktywiści holenderscy ok.30 osób biegną pod drzwi i skandując blokują wejscie. Pojawiają się okrzyki "nie będziemy płacić za wasz kryzys" tłumy biernych przewalają się ze zdziwieniem ta formuła protestu jest dla nich niezrozumiala. Chętnych przybywa, ale pojawiają się też ormowcy z organizacji studenckiej i gliny. Jedni i drudzy porozumiewają się ze sobą próbując nas otoczyć i odciąć od wracających studentów. Nadchodzi inna grupa z book bloku jest już kilkaset osób. Policja spycha nas końmi rozpoczyna się bicie. Ludzie nie ustępują. Może czując ze po tej legalnej hucpie musza coś zrobić, wyrazić swój gniew. Demo nabiera dojrzałości, ludzie są solidarni i nieustępliwi, a policja coraz bardziej brutalna. Lecą kamienie rowery i petardy. Gliny rozdzielają nas na dwie grupy. Są pierwsi ranni rozbite głowy od policyjnych pal. Jednak kilkaset osób rozbitych na grupy to za mało na skuteczny opór... Gliny zatrzymują wybranych na dworcu pielęgniarze kogoś opatrują... Koniec akcji. Refleksje mam dwie. grupa od tarcz nawaliła nie wzięła na siebie odpowiedzialności, tarcze pozwoliłyby na skuteczniejszy opór (te dziesięć które mieliśmy zdało egzamin),studenci w swojej masie przynajmniej w Holandii nie są zrewoltowani... Warto tym protestom przyjrzeć się bez rewolucyjnej egzaltacji... Protest pod ministerstwem był jednak solidarny i radykalny w treści i to pozwala mieć nadzieję... salut leo styx Zdjęcia i dodatkowe informacje: http://www.globalinfo.nl/Nieuws/studentenprotest-ogen-geopend-en-strijdl... http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=zRQ6Dd_LCgI Holandia: Demonstracja studentów przeciw reformom edukacji
http://www.indymedia.nl/
sobota, 22 stycznia 2011
Holandia: Demonstracja studentów przeciw reformom edukacji
Holandia: Demonstracja studentów przeciw reformom edukacji
Etykiety:
antykapitalizm,
brutalność policji,
Spirit Of Squatters
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz