środa, 15 października 2008

Kryzys mieszkaniowy nie tylko w Holandii

Demonstarcja lokatorów w Mińsku Mazowieckim

13 października odbyła się manifestacja w Mińsku Mazowieckim, w której wzięli udział mieszkańcy Mińska Mazowieckiego, działacze Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, Nowej Lewicy, Lewicowej Alternatywy i Unii Pracy. Uczestnicy protestowali przeciwko biedzie mieszkaniowej w Mińsku, eksmitowaniu przez władze miasta ludzi do rozsypujących się baraków i braku decyzji o budowie nadających się do zamieszkania domów komunalnych. W zgromadzeniu wzięło udział około 200 osób.
Policjanci próbowali zastraszyć mieszkańców przybyłych na demonstrację przekonując ich, że zgromadzenie jest nielegalne. Spisano dane większości uczestników.
Protest rozpoczął się pod Urzędem Miasta. Zebrani wznosili okrzyki: „Mieszkanie prawem nie towarem”, „Grzesiaku pójdziesz do baraku” oraz „Gdzie jest burmistrz”. Burmistrz nie wyszedł do mieszkańców. Przemawiający na wiecu mężczyzna poinformował zgromadzonych, że drzwi do gabinetu burmistrza strzeże kilku policjantów. Mieszkańcy opowiadali uczestnikom, w jakich warunkach żyje się w mieście, w którym rządzi Zbigniew Grzasiak i jego zastępca Witold Koseski. Matki mówiły o dzieciach dyskryminowanych przez rówieśników za to, że mieszkają w barakach. O tym, jak w ciasnych klitkach, dzieci biją się o miejsce, żeby móc odrobić lekcje. Kobiety skarżyły się, że nie można znaleźć pracy w Mińsku Mazowieckim, jeśli ma się wpisany do dowodu adres zamieszkania w barakach należących do mieszkaniowych zasobów komunalnych. W takiej sytuacji zatrudnienie można znaleźć dopiero w Warszawie, bo tam nikt nie wie, co to za adres.
Piotr Ikonowicz z KSS i NL, powiedział, że baraki, do których eksmituje się lokatorów nie spełniają ustawowych kryteriów przewidzianych dla lokalu socjalnego, zamiennego a nawet tymczasowego, ponieważ nie nadają się do zamieszkania. W tej sytuacji władze miasta zlecając wykonanie eksmisji do tych lokali postępują wbrew prawu. Przypomniał, że zgodnie z art. 75 Konstytucji RP władze publiczne są zobowiązane do zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych ludności i przeciwdziałania bezdomności. Tymczasem władze Mińska Mazowieckiego przeprowadzając ludzi do lokali, które nie są mieszkaniami, produkują wręcz nowych bezdomnych. Władze także ignorują żądania ludności, która domaga się od wielu lat budowy mieszkań komunalnych. Andrzej Smosarski z WSL i LA, powiedział mieszkańcom Mińska, że w całej Polsce lokatorzy tworzą stowarzyszenia i komitety, których celem jest walka o egzekwowanie prawa człowieka do godnego mieszkania. Dlatego Mińszczanie nie są w tej walce osamotnieni. Przypomniał, że w Unii Europejskiej istnieją miasta, w których 70% zasobów mieszkaniowych, to domy komunalne. Podkreślił, że w krajach UE, których społeczeństwa są znacznie bogatsze od Polaków, władze nie próbują udawać przed obywatelami, że wierzą, iż ludzie są w stanie rozwiązać problemy mieszkaniowe samodzielnie. Grażyna Gawryjołek z Delegatury KSS w Mińsku Mazowieckim, przypomniała, że problem biedy mieszkaniowej w mieście nie dotyczy tylko eksmitowanych, ale przede wszystkim ludzi, którzy w urągających ludzkiej godności warunkach egzystują od wielu lat. Ludzi mieszkających w barakach nazwała bezdomnymi i zapowiedziała, że jeżeli władze miasta nie zabiorą się do rozwiązania problemu biedy mieszkaniowej, to ci bezdomni stworzą miasteczko namiotowe pod Urzędem Miasta i zamieszkają pod oknem gabinetu, w którym urzęduje burmistrz.
Następnie odbył się przemarsz pod kancelarię komornika Mirosława Dziedzica. Obywatele wyrazili sprzeciw wobec działań komornika, który wbrew prawu eksmituje ludzi do baraków, sprzeciwiając się tym samym, wyrokowi sądu nakazującemu zgodnie z Ustawą o ochronie lokatorów przeniesienie eksmitowanych do lokalu socjalnego, czyli takiego, który nadaje się do zamieszkania. Demonstranci zwrócili się do mieszkańców, aby piętnowali komornika, który bezczelnie zasłaniając się etyką zawodową, z chęci zysku, krzywdzi ludzi. Przypomniano opinii publicznej wykonaną przez Mirosława Dziedzica eksmisję, człowieka chorego na raka, który dzień po zdarzeniu zmarł. Przypomniano przeprowadzoną niezgodnie z prawem licytację domu kobiety, która jest obecnie bezdomna. Przemawiający zwrócili uwagę na fakt, iż przytoczone przykłady bezspornie pokazują, że Mirosław Dziedzic, będąc urzędnikiem państwowym, którego zadaniem jest egzekwowanie prawa, uporczywie to prawo omija i łamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz