środa, 5 marca 2008

Wywiad o Losie Buntownika

Tak by takze innym rozjasnic troche o kksiazce pisze pare odpowiedzi na pytania pewnego milego dziennikarza:
Witam

Mam nadzieję, że mnie pamiętasz. Spotkaliśmy się kilka (kilkanaście?) nocy temu na ulicach Amsterdamu i kupiłem od Ciebie fragmenty pamiętnika o nazwie "Los buntownika". Mówiłem, że współpracuje aktualnie z xxxxxxxxx (regionalna gazeta wydawana w małopolsce). Pytałem wtedy czy mogę napisać relację odnośnie Twojego wyjazdu za granicę. Otrzymałem wtedy odpowiedź, że nie ma problemu i jeśli będę miał jakieś pytania to żebym pisał na maila.
Otóż skończyłem właśnie czytać "Los buntownika" i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem i relację jak najbardziej chciałbym napisać. Jednakże mam też do Ciebie kilka pytań:

- Przede wszystkim chodzi mi o chronologię zdarzeń, mianowicie czy rozdziały ułożone są tak, że każde opisane w nich zdarzenie miało miejsce jedno po drugim, czy też kolejnośc zdarzeń została pomieszana? Jeśli to drugie to czy mógłbyś powiedzieć co miało miejsce po czym?
-Co do chronologii wszystko następuje po sobie jak w rzeczywistości, a co czasu kiedy się co wydarzyło możesz znalezc daty w internetowej wersji
http://positi.blogspot.com
znajdziesz tam inne rozdziały, a także fragmenty mojej nowej ksiazki " Zycie aktywisty " - która wciaz pisze i chyba jest jak me życie duzo lżejsza, choc moze bardziej filozoficzna.
- Które to były lata? Chodzi mi o sam moment wyjazdu? Czy byliśmy już wtedy w Unii? Czy praca w Holandii była już dla Polaków legalna tak jak teraz?
- Bylo to w 2001. Nie bylismy wtedy jeszcze w unii. Praca w Holandii nie byla legalna. Wszystko bylo duzo trudniej i niebezpieczniej. Dla osoby, ktora jest nielegalnie przejazd przez skrzyzowanie na czerwonych swiatlach moze sie skonczyc deportacja
- Dlaczego wogóle wyjechałeś z Polski, i dlaczego akurat do Amsterdamu?
- Jedyna mozliwosc egzystencji mojej rodziny mialem poprzez mieszkanie na squacie w Warszawie gdzie zarabialem pieniadze na utrzymanie nas wszystkich. Nie bylo tam warunkow dostatecznych by mieszkalo tam dziecko
- Jak przebiegała podróż do Holandii? Czy były po drodze jakieś krótsze bądź dłuższe przystanki? Bez żadnych przygód, czy też z kłopotami?
- Problemow bylo duzo. Wszystko opisalem w rozdziale " Straszna podroz", ktorego fragment mozna przeczytac we "fragmentach"
- Co się działo tuż po tym jak przyjechałeś do Amsterdamu? Gdzie mieszkałeś przed pierwszym skłotowaniem? Jak się utrzymywałeś?
- Przed pierwszym squatowaniem mieszkalem w squatach ,ktore udzielily nam tymczasowego schronienia, do czasu jak nie znajdziemy czegos innego. Mielismy troche puieniedzy jak przyjechalismy, a po za tym ja gralem na gitarze na ulicy.
- Jeśli skłoting jest legalny w Holandii, czemu "bastardy" wyrzucały was z mieszkań?
- Squating jest legalny jednak sa pewne ograniczenia, np jesli wlasciciel udowodni ( czasem w sadzie ) ze naprawde chce cos zrobic z miejscem , to squatersi sa wyrzucani.

- Co się stało po aresztowaniu na Tolstraat? Czy zostałeś wypuszczony bez problemów? Co stało się z Janką i Neą?
- Tego mozesz sie dowiedziec w dalszej czesci fragmentow jak tylko uda mi sie ja przepisac. Nie chce tego zdradzac, bo plytka odpowiedzia zniechecilbym Cie do przeczytania barwnej historii.
- Kiedy dokładnie wydarzyła się obrona Kalenderpanden? Jak się zakończyła? Gdzie wtedy były Janka z Neą?
- 2001 ( jesien (?) Janka z Nea byly akurat w Polsce. Jak sie zakonczylo odp. jak w porzednim pytaniu.
- Co się stało z wami po aresztowaniu w metrze? Znaelźliście te 29 euro? Czy też poszliście do aresztu?
-- Tego mozesz sie dowiedziec w dalszej czesci fragmentow jak tylko uda mi sie ja przepisac....
- Jak teraz wygląda Twoje życie? Mianowicie gdzie mieszkasz czy nadal skłotujesz?) ? Gdzie pracujesz? Ile zarabiasz (jeśli to nie jest zbyt intymne pytanie)?
- Duzo lepiej. Dalej squatuje. Pracuje w squaterskim radiu, w klubie dla dzieci, pisze ksiazke, robie strony, lecze homeopatycznie, studiuje homeopatie ( samodzielnie ) pomagam ludziom - To moja praca za ktora nie otrzymuje pieniedzy i ktora moge robic dzieki temu ze mieszkam za darmo, nie pale, nie pije, nie kupuje nic oprocz jedynie zdrowego, biologicznego, ekologicznego jedzenia dla mojej rodziny na ktore mnie stac dzieki temu, ze pracuje na taksowce rowerowej dwie noce w weekendy.
- Rabia jest Polką, czy też Holenderką lub innej narodoości? Jak i kiedy się poznaliście?
-Rabia jest Angielka, Cyganka, Nigeryjka a moze po prostu Ziemianka
- Czy nadal współpracujesz z Food not Bombs? Czy oni nadal istnieją?
- Czasami. FNB istnieje w bardzo wielu krajach. W Polsce jest wiele grup wystarczy ze spojrzysz w internecie
- O co chodziło z tą wyprawą do Niemiec? Po co ona w ogóle była? Na jak długo? Co się działo wtedy z Janką i Neą?
- Chodzi Ci o straszna podroz ? Przez Niemcy jedynie przejezdzalismy w kierunku Holandii. Reszty mozesz sie dowiedziec w dalszej czesci fragmentow jak tylko uda mi sie ja przepisac...
- U kogo teraz jest pod opieką Nea?
-Nea jest pod opieka moja i Janki. Dzielimy się czasem po polowie, a po za tym kupuje jej bio jedzenie.
- Czy jesteś zadowolony z życia w Amsterdamie, czy nie chcesz wrócić na stałe do Polski? Jak często odwiedzasz Polskę?
- Bardzo jestem zadowolony z zycia w Amsterdamie. To miasto wolnosci, tolerancji i mozliwosci. Nawet gdy nie znalem angielskiego , bedac nielegalnym dostrzeglem tu wieksze mozliwosci niz w Polsce bedac Polakiem. Wrocic do Polski ? Na stale, moze gdy bede stary.Odwiedzam , moze raz na rok, moze rzadziej. A tak w przenosni caly czas tam jestem. W postaci mojej ksiazki wracam tam za kazdym razem gdy ktos ja tam czyta. Moj, wierze ,ze pozytywny przekaz to moja pomoc temu narodowi zobaczyc inna droge, ze mozna inaczej, ze zawsze jest jakas alternatywa, ze MIlosc to cos glebszego, co uratujwe swiat...
Trochę tych pytań sie uzbierało, mam jednak nadzieję, że nie będzie to dla Ciebie wielkim problemem. Jakbyś miał jeszcze jakieś zdjęcie swoje lub miejsca w któym mieszkasz/mieszkałeś, pracujesz/pracowałeś lub po prostu jakieś zdjęcie Amsterdamu które chciałbyś dołączyć do relacji to są one mile widziane (tylko dopiszproszę kto robił zdjęcie).

Na koniec tylko jeszcze raz napiszę, że jestem pod wrażeniem. Naprawdę podziwiam za odwagę i determinację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz