piątek, 14 maja 2010

[W-wa] Zwolniono zatrzymanych po pikiecie pod ambasadą Grecji

imc
Dziś późno w nocy policja zaczęła zwalniać pojedynczo i w różnym czasie osoby zatrzymane po środowej akcji solidarnościowej pod grecką ambasadą (wśród nich był jeden Polak i szóstka Greków, w tym trzy dziewczyny). Policja potrzebowała ponad 30 godzin, żeby przeprowadzić przesłuchanie oraz obejrzeć 20 minut zapisu z monitoringu. Mimo zapewnień prowadzącego dochodzenie, który obiecywał wczoraj pikietującym Komendę Stołeczną Policji, że nieznający języka i miasta obcokrajowcy nie będą wypuszczani w środku nocy, postąpiono – zupełnie niezłośliwie zapewne – odwrotnie. Jako pierwszego wypuszczono ok. 1 w nocy chłopaka z Polski, ostatnia osoba (dziewczyna z Grecji), opuściła Komendę Stołeczną dopiero o 6 rano. Kolejny raz w ciągu zaledwie kilku godzin można więc się było przekonać ile są warte słowa dowodzacych stołeczną policją.
Nikomu z zatrzymanych nie postawiono jak na razie zarzutów, wszyscy opuścili komendę jako świadkowie, wychodzi więc na to, że policja przez kilkadziesiąt godzin przetrzymywała w niehumanitarnych warunkach świadków, usiłując uzyskać od nich pasujące do jej wersji wydarzeń zeznania.

Zatrzymanym Grekom nie zapewniono greckiego tłumacza, ściągnięto jedynie na miejsce tłumacza z języka angielskiego, który posługiwał niezrozumiałym dla nich językiem prawniczym; w wyjaśnianiu, o co są podejrzewani musiał mu pomagać zatrzymany Polak, zmuszano wiec ich de facto do podpisywania protokołu zeznań, którego nie byli w stanie zrozumieć.

Wszystkich aktywistów, ktorych jedyną "winą" bylo uczestnictwo w pikicie, traktowano w fatalny sposób i próbowano zastraszać psychicznie. Dziewczyny trzymano w oddzielnych, ciemnych i pobawionych okien celach, weganom nie zapewniono wegańskiego posiłku, siedzieli więc bez snu przez niemal dwie doby mając do dyspozycji jedynie wodę i kilka kromek chleba. Gdy jeden z zatrzymanych odmówił składania zeznań (do czego miał pełne prawo), przesłuchująca go policjantka wpadła w furię. Okazało się też, że 3 Greków przewieziono w międzyczasie do aresztu w innej lokalizacji, nie przebywali więc, wbrew dezinformacjom policji w Komendzie Stołecznej.

Jak dalej potoczy się ta sprawa na razie nie wiadomo.

Co ciekawe, jak przyznał sam jeden z policjantów, w Grecji, obowiązuje zupełnie inne prawo dotyczące zgromadzeń: nikt nie musi informować wcześniej żadnych władz o chęci zorganizowania manifestacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz