sobota, 29 października 2011

Squat Positivenest zaznacza wygraną na rzecz socjalnych domów


And below just begining of our story noticed in different media
from the squatting action:
http://indymedia.nl/nl/2008/03/51018.shtml
http://www.ravagedigitaal.org/2008nieuws/maart/19/nws.php
in at5 ( pity they removed the movie but we're still looking for the copy )
http://www.at5.nl/artikelen/7087/bejaardenwoningen-gekraakt-in-zuid
from the first open day ( week after squatting )
http://indymedia.nl/nl/2008/04/51602.shtml
in de Pijpkrant
http://www.wijkcentrumceintuur.nl/fileadmin/pijpkrant/2008/pijpkrant_april_08_screen.pdf
and at the page 15 in Witboek Kraken
http://www.witboekkraken.nl/witboek.pdf

ELBA ZOSTAJE



Jako że doszły nas słuchy o chęci ewikcji squatu elba, postanowilismy ogłosić stan mobilizacji.

Nie zgadzamy się na na zburzenie miejsca które przez 7 lat tworzy wyspę na mapie polski, gdzie każdy może przyjść i uczestniczyć w świecie w którym nie panuje kapitalistyczne myślenie, gdzie każdy może realizować swoje wizje od artystycznych po wszelakie inne. Centrum kultury jakim jest squat elbląska od początku istnienia jest miejscem spotkań i aktywnego uczestnictwa w sprawy którymi nie interesuje się miasto jak i plastikowy świat pokazywany w TV.
Inicjatywy typu food not bombs, bezpłatna sala treningowa, miejsce spotkań i warsztatów plastycznych jak i technicznych, bezpłatny skate park dla fanów rowerów BMX, bezpłatny warsztat rowerowy,bezpłatna ścianka wspinaczkowa, sala koncertowa, gdzie usłyszeć można zespoły z całego świata, wystawy fotografii jak i malarstwa, darmowe cotygodniowe pokazy filmowe, czy po prostu miejsce dyskusji politycznych jak i wykładów filozoficznych, są tylko nielicznymi przykładami że takie miejsce jak squat w tkance miasta jest niezbędne.

Postaramy się informować Was wszystkich na bieżąco, prosimy odwiedzajcie stronę elbląskiej ( elba.bzzz.net ) i bądźcie na miejscu gdy nadejdzie potrzeba.

Zapraszamy również na spotkanie w tę środę o 20.00 gdzie będziemy planować co dalej.

Elba zostaje!

środa, 19 października 2011

poniedziałek, 17 października 2011

15 października protesty ogarnęły cały świat


Wczorajsze protesty w ramach mobilizacji 15 października ogarnęły cały świat. W Europie, Ameryce Południowej, Afryce, Azji i Ameryce Północnej protestowano w 1000 miejscowości. W Londynie tysiące protestujących próbowały okupować londyńską giełdę. Demonstranci nie mogąc dostać się na giełdę bronioną przez policję, rozpoczęli okupację placu przed katedrą św. Pawła.

W pobliżu Wall Street w Nowym Jorku zgromadziło się ok. 20.000 osób, gdzie w Parku Wolności nadal trwa okupacja (przypomnijmy, że zaczęła się ona kilka tygodni temu od zaledwie kilkuset osób). Podobne okupacje odbyły się w 100 miastach USA. W Brukseli tysiące osób (w tym niektóre przybyłe piechotą z Hiszpanii i innych krajów) protestowały przed instytucjami unijnymi. W Australii ok. 800 osób zebrało się w dzielnicy biznesowej, gdzie mają zamiar prowadzić okupację, by budować ruch i dyskutować. W RPA kilkadziesiąt osób zebrało się w pobliżu giełdy, mimo faktu, że policja uznała zgromadzenie za nielegalne. Na Tajwanie protestowano przed budynkiem World Financial Center w Tajpej. W Tokio protestowało kilkaset osób.

W Kanadzie kilkaset osób rozpoczęło okupację Confederation Park w Ottawie. Także w stolicy Szwecji Sztokholmie odbył się marsz kilkuset osób i rozpoczęła się okupacja BrunkebergsTorg. W Hiszpanii na ulice Barcelony wyszło 400 tysięcy ludzi, a w Madrycie na ulice wyszło pół miliona osób, których nie był w stanie pomieścić nawet Puerta del Sol. "Grupa symfoniczna" zagrała tam fragment Dziewiątej Symfonii Beethovena, w celu odzyskania słów "Ody do radości" z brudnych łap polityków UE, którzy sobie ją przywłaszczyli. W Atenach tysiące ludzi zebrały się na Placu Syntagma przed parlamentem. Rozwieszono przed nim ogromny transparent "Ludzie na całym świecie - powstańcie!". Protestujący wznosili okrzyki na temat zdrajców zasiadających w parlamencie.

W Rzymie na ulice miasta wyszło 200 tys. ludzi. Doszło do poważnych starć z policją, znanej ze swojej brutalności. W Berlinie protestowało ok. 10 tys. osób z czego część rozpoczęła okupację placu przed Reichstagiem. Policja uniemożliwia rozstawianie namiotów.

Protesty odbyły się także w Warszawie i Poznaniu.

To tylko bardzo pobieżny wybór tego co się działo wczoraj, a w wielu miejscach na świecie okupacje wciąż trwają. Czasem protesty odbywały się w najbardziej odległych i zaskakujących miejscach, jak ten poniżej na Alasce:

piątek, 14 października 2011

wtorek, 11 października 2011

W protestach na Wall Street bierze udział 99% przekroju społeczeństwa


Aresztowania i represje wobec przeszło 700 aktywistów pokojowo demonstrujących w ramach akcji „Okupacja Wall Street” na Moście Brooklyn’skim spowodowały wielką falę i wzrost poparcia ich ruchu. Liczba okupujących teren wokół Hotelu Plaza natychmiastowo wzrosła, ze 100 osób w zeszłym tyg., do ok. 300 osób w zeszły poniedziałek i wtorek. Ten 300-osobowy rdzeń protestu większość czasu spędza w obrębie placu oraz w pobliżu hotelu, umożliwiając tym samym setkom, a coraz częściej tysiącom, innych demonstrantów pojawiać się w tym miejscu w godzinach popołudniowych i uczestniczenia w otwartych przemówieniach, oraz Walnym Zgromadzeniom odbywającym się każdego wieczoru.

Wśród tłumu przeważają postawy niezadowolenia i nastawienie na radykalne działania. Wiele spośród zatrzymanych ostatnio osób nadal nie jest pewnych, za co dokładnie nowojorska policja ich aresztowała oraz co w związku z tym jeszcze im grozi, jednak zdają się nie przywiązywać do tego większej wagi. Liczy się protest, który trwa nadal.

To co istotne to fakt, że OWS (ruch Occupy Wall Street) zdobył znaczny rozgłos, pojawiając się na czołówkach gazet z całego świata, że do milionów ludzi dotarł oficjalny list wystosowany przez organizatorów protestu, lista zarzutów wobec władz i powody, dla których protest zorganizowano, co zadało kłam początkowym, zmanipulowanym doniesieniom, że demonstracja to działanie „kilkorga bezrobotnych dzieciaków, którzy sami nie wiedzą czego chcą”. Z solidarnościowego punktu widzenia ważne były również przemówienia członków Związków Zawodowych Transportu Miejskiego, nakierowane krytycznie wobec władz miasta, które nakazały kierowcom miejskich autobusów przewóz aresztowanych ludzi na komisariaty policji. Kierowcy zgodzili się to uczynić, jednak jak zaznaczyli, tylko ze względu na obecność uzbrojonych zastępów nowojorskiej policji i wyraźne żądania oficera głównego policji. Czy można za to otwarcie winić kierowców? Nie ma pewności, czy któryś z nich nie podzieliłby losu Tony’ego Bologna (kierowca bezpodstawnie zastrzelony przez policję 24-go czerwca 2008r. w San Mateo - przyp. red.).

We wtorek, pewien dzielny członek uprzywilejowanej, bogatej grupy 1% społeczeństwa o imieniu Steve, pojawił się w parku, by porozmawiać z demonstrantami. Twierdził , że jest pracownikiem pobliskiej firmy inwestycyjnej, elegancko ubrany, wygłaszał swoje teorie o bezpodstawności protestu. Wielu protestantów kwestionowało jego wywody, zadawało pytania i starało się nawiązać dyskusję, jednak w odpowiedzi delikwent robił sprytne uniki i uciekał od odpowiedzi, co wywołało nieukrywaną frustrację wśród ok. 10 osób, które go okrążyły.

Weteran wojny wietnamskiej i hospicyjna pielęgniarka w podeszłym wieku pytali Steve’a, sektor opieki medycznej i systemy ubezpieczeń społecznych miałyby być prywatyzowane za pomocą „voucher system” (wewnętrzny system kontroli finansowej dla płatności gotówką lub czekiem, który opiera się na odcinkach i talonach w celu ustalenia prawidłowości transakcji, ustalenia wypłacanych sum i nazw kont głównej księgi, w której transakcja jest rejestrowana- przyp. red.). Dlaczego osoby chore i w podeszłym wieku są często pozostawiane same sobie, bez wsparcia i pomocy ze strony państwa, a środki na tę pomoc są systematycznie obcinane. Steve odparł, że nie popiera wprowadzanych przez władze zmian oraz, że „wierzy w silną sieć bezpieczeństwa socjalnego” (cytat dosłowny). Następnie czarnoskóry mężczyzna w średnim wieku imieniem Keith Thomas (który uległ wypadkowi w pracy) zapytał Steve’a, czy uważa ze spółki i firmy funkcjonujące na Wall Street są zobligowane do dotrzymywania obietnic, dbania o swoich pracowników i zapewnienia im godziwych warunków pracy i wynagrodzenia. Steve zgodził się, że korporacje i firmy powinny czuć się w moralnym obowiązku zapewnienia powyższych warunków każdemu pracownikowi i nie rzucać słów na wiatr, jednak dodał, ze żaden pracodawca, czy to prywatna korporacja, czy rząd, nie muszą deklarować nic na sztywno i „rzeźbić swoich obietnic w kamieniu”. Wtedy jeden z demonstrantów nie wytrzymał i wykrzyczał: „To co powiesz na obietnice rządu o nie prywatyzacji służby zdrowia i ubezpieczeń społecznych? To przecież są obietnice, prawda? A przed momentem twierdziłeś, że je popierasz!” I dodał, że to kompletna porażka, iż równolegle z pogarszającym się poziomem życia większości społeczeństwa, banki mogą liczyć na rządową pomoc, podobnie jak w 2008 roku. Steve nie odpowiedział i w chwilę potem odszedł. Protestujący mimo to podziękowali mu, że przyszedł i zaprosili na kolejne rozmowy. Wątpimy jednak, że wróci.

W toku krótkiej wymiany poglądów kilka rzeczy stało się jasnych.

Po pierwsze, Wall Street i Grupa Korporacji USA będą starały się odwrócić odpowiedzialność za przyczyny gniewu wśród ruchu OWS, wykorzystując hasła lansowane przez Tea Party, że „kryzys to wina rządu”. Gdy Steve mówił nam, że powinniśmy protestować pod Białym domem w Waszyngtonie, demonstranci odpowiedzieli mu, że przecież rząd jest we władaniu kapitału i giełdy, a niektórzy pokusili się o bardziej dosadne oceny, że giełda i kapitał są rządem.

Po drugie, już teraz OWS stało się niczym innym, jak szerokim ruchem społecznym. Gdy idzie się przez „okupowany” park i plac, naprawdę spotkać można 99% z przekroju społeczeństwa (chodzi o grupy wiekowe, status społeczny i materialny- przyp. red). Keith Thomas powiedział później, że momentami czuje się jak w 1968 roku. Stwierdził, że ostatnie wydarzenia spowodowały w nim poczucie wspólnej walki i jedności, jakich nie czuł od lat.

Czujemy się upoważnieni by wierzyć, że sprawiedliwość będzie po naszej stronie. Silna wola będąca udziałem nas wszystkich, jak i poczucie ważkości celu naszego protestu, od których aż gęste jest tu powietrze, nie są możliwe do oddania słowami, ani relacjami radiowo-telewizyjnymi.

Ruch "Occupy Wall Street"

tłum. Jaromir

[Holandia] - Demonstracja w obronie skłottingu rozbita przez policję

Demonstracja w obronie prawa do skłottingu, zorganizowana w Amsterdamie 1 października została brutalnie zaatakowana i rozbita przez policję. Podczas pacyfikacji grupa ponad 200 skłottersów i wspierających ich anarchistów została otoczona przez oddziały szturmowe policji i funkcjonariuszy na koniach, a następnie zaatakowana pałkami po usunięciu z policyjnego kotła dziennikarzy.

Do ataku doszło po tym, jak na miejscu zgromadzenia policja poinformowała jego uczestników, że ich protest został zdelegalizowany – policja zażądała również zwinięcia transparentów, które uznała za ‘nielegalne’ i odsłonięcia twarzy przez troje zamaskowanych uczestników protestu. Następnie, pomimo że protestujący nie używali przemocy, policja usunęła z miejsca protestu dziennikarzy i przypuściła szturm na jego uczestników, masakrując ich pałkami i wciągając do radiowozów. Zatrzymano co najmniej kilkanaście osób, pozostałych uczestników demonstracji wepchnięto do autobusów i wywieziono w miejsce, wyznaczone przez władze jako ‘dopuszczalny’ teren protestu.
Nocna demonstracja solidarnościowa z zatrzymanymi, w której udział wzięło 40 osób została otoczona przez około 16 furgonetek z policjantami i zmuszona do rozejścia się. W aresztach wciąż przebywa kilka osób, które odmówiły podania policji swych personaliów. Zgodnie z holenderskim prawem, pomimo że przebywają na terenie kraju ‘legalnie’ grozi im osadzenie w centrach deportacyjnych do czasu ustalenia tożsamości.

piątek, 7 października 2011

"Zrób coś teraz" Nowy rozdział,"medytacja" z książki Marka Griksa "Życie Aktywisty"

Tak często słyszymy pod różnymi pretekstami: „Nie rób nic, nie zmieniaj siebie, nie zmieniaj świata, zajmij się czymś innym etc.etc.etc”

Komu na tym zależy ? Najczęściej tym na górze, tym bogatym, którym nie przeszkadza to, że różnice pomiędzy klasami społecznymi rozwarstwiają się, iż coraz więcej ludzi umiera z głodu, coraz więcej jest bezrobotnych, że Ziemia jest coraz bardziej niszczona, iż przyszłe pokolenia, nasze dzieci mogą już nie dożyć jutra. Im nic z tych rzeczy, które by tu można mnożyć nie przeszkadza, bo dla nich liczą się tylko władza i pieniądze, czyli zaspokojenie własnej chciwości – najgorszego uzależnienia.

W tym celu, byśmy niczego nie robili przez wieki historii wymyślono przeróżne sztuczki by wbić nam to do głowy. Jak często słyszymy: „Nie warto się wysilać, świata nie zmienisz” - co jest całkowicie nie prawdą, bo oczywiście, że zmienię – chociażby swój własny. Nadanie naszemu życiu głębszej wartości, nie tylko dla nas jest dużym osiągnięciem.

Inne kłamstwo przeciw ruchowi ekologicznemu : „Człowiek nie ma wpływu na zmiany klimatyczne. Nic nie warto robić...”. Pomijając fakt, że jest to nieprawda wymyślona przez chciwych kapitalistów to globalne ocieplenie to tylko jedno z wielu zagrożeń jakie niesie za sobą nadkonsumpcja i destrukcja naszej planety. Wśród innych są wylesienie, zatrucie powietrza, wód i gleby, głód w trzecim świecie, wyginięcie gatunków, wykańczanie się podstawowych surowców, nuklearna niepewność jutra itp. ( przykłady można mnożyć ).

Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że głównym czynnikiem powodującym te zagrożenia jest nadkonsumpcja, a głównie na niej opiera się dzisiejsza ekonomia, to wręcz oczywistym staje się fakt, że ktoś próbuje na wszelkie sposoby nas oszukać i wmówić że „ przecież nic nie możemy zrobić, nie mamy na nic wpływu...”

W szerzeniu tego typu bierności nieodzownym urządzeniem jest telewizor ( a co za tym idzie inne kanały mediów głównego nurtu ). Poprzez codzienną dawkę sączących się z tak zwanego idiot boksu wiadomości bez podawania żadnych konstruktywnych rozwiązań, zostajemy tak uodpornieni na krzywdę ludzką, że w momencie gdy nasz sąsiad potrzebuje pomocy w naszych głowach powtarza się aktywizowane codziennie stwierdzenie: „To mnie nie dotyczy. Nic nie mogę zrobić...” - główny podświadomy sublimizowany przekaz codziennych wiadomości.

Kolejnym kłamstwem które wbija się nam do głowy jest to, że żadna rewolucja niczego nie zmienia. Spróbuj to wytłumaczyć ludziom w Egipcie, którzy dopiero co pozbyli się dyktatora, odzyskali wolność słowa, dzięki czemu silniejsi są w walce o dalsze swobody.

To fakt, że przewroty rewolucyjne często niosą za sobą ryzyko zastąpienia jednej władzy drugą. Najczęściej jest to jednak mniejsza i lepsza władza choć zdarza się i odwrotnie. To ile swobód mogą ludzie sobie wywalczyć podczas rewolucji zależy od sytuacji i wielu różnych czynników, z których najważniejszymi są świadomość i pragnienie wolności. Pragnienie zmian i determinacja całych społeczeństw są wystarczająco dużym powodem by przewroty się dokonały i to na ile nowy lud będzie niezależny wyniknie z tego na ile będą w stanie się zorganizować i wziąć sprawy we własne ręce, a ile władzy i komu ją oddadzą. Im bardziej społeczeństwa są zniewolone tym mniejsza świadomość, że można rządzić się samemu poprzez prawdziwą demokrację bezpośrednią, że władza jest nam zupełnie nie potrzebna, a wręcz szkodzi. Wyzwalające się z totalitarnych dyktatur społeczeństwa łatwiej będą zadowolone jakimikolwiek zmianami na lepsze. Jakiekolwiek nawet małe kroki w kierunku są zwycięstwem, bo dzięki nim nabieramy prędkości, mamy więcej możliwości i co bardzo ważne stajemy się bardziej świadomi, że zmiany są możliwe jeśli je wywalczymy. Każda rewolucja daje nam przykład, że to co kiedyś wydawało się niezmienialne jest do osiągnięcia. Nikt nie ryzykuje życia bez wyraźnych powodów, a im więcej nas jest, tym ryzyko staje się mniejsze i czasem nawet użycie broni staje się mniej potrzebne, bo presja tłumu jest już nadto wystarczająca by władza odszedła sama. Dlatego wiara w rewolucję jest bardzo potrzebna, wiara w zmiany po niej nawet jeszcze bardziej, bo od tego zależy czy pozwolimy na istnienie kolejnego rządu i stopnia jego wykorzystania.

Bardzo często systemy rządzące, by sprawniej manipulować ludźmi wykorzystują do tych celów religie. Za nasze cierpienia otrzymamy nagrodę w niebie, będziemy mieli lepszą reinkarnację itp.itd. Zaś za przeciwstawianie się władzy, rzucanie kamieniami gniew i bunt spotka nas kara w piekle. Główne przesłanie to często modlenie i medytacja to jedyne rzeczy co możemy zrobić w swoim życiu. Nie neguje tych sposobów by uzyskać siłę do dalszego działania czy wewnętrzny spokój dzięki, któremu jestem w stanie „wymyśleć” co mam robić dalej. To jednak nie wystarczy by dobrze żyć, bo przecież nie jesteśmy sami na tym świecie i nawet jeśli otrzymamy oświecenie, zbawienie to na cóż ono skoro będzie tylko dla nas i nie będziemy mogli się nim podzielić z naszymi ukochanymi. Czy nie jest to nazbyt egoistyczne podejście ?

Jeśli przyjrzymy się wszystkim duchowym przywódcom i świętym w każdych z religii zauważymy, że na pewno nie byli oni bierni i ograniczeni jedynie do modlitw i medytacji. Czy to Jezus, Budda, Mahomet, św. Franciszek i wielu innych byli bardzo aktywnymi ludźmi. Każdego dnia nauczali, przekazywali swą wiedzę. Ich życie często polegało na wyrzeczeniu się wygód i przywilejów, często było rewolucyjne i buntownicze w stosunku do zaistniałej sytuacji. Przez to często byli zwalczani na wszelkie możliwe sposoby przez państwo i władzę. Całe swe życie poświęcili na przyniesienie zmian, na nauczanie ludzi miłości i wolności. Często ryzykowali nawet życie by wyzwolić ludzkość.

To paradoks historii, że niczym rewolucje wykorzystywane są przez kolejnych rządzących tak religie często przeinaczają o 180 stopni znaczenie korzeni z których się wywodzą i nawołują do bierności. Czyżby to dzisiejsi faryzeusze ? Chyba tak jeśli spojrzymy na życie świętych i duchowych przywódców to widzimy aktywność i nie marnowanie ani dnia i godziny. Na przykładzie ich życia bierność byłaby ostatnią rzeczą jaką by chcieli nam przekazać.

Miłość istnieje dzięki bezinteresownemu dzieleniu się nią. Wolności nikt nigdy nam nie da lecz sami musimy sobie ją wywalczyć ( a razem jeszcze lepiej :) Nadziei też trzeba pomóc.

Duchowi przywódcy nigdy nie siedzieli z założonymi rękami więc może warto się od nich tego nauczyć.

Uderzaj teraz !

Marek Griks 22.09.2011


Więcej wypocin autora na inne tematy możecie poczytać w książce "Los Buntownika" , dostępnej w wydawnictwie Bractwa Trojki: http://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=1341&Itemid=121
lub na naszych stronach:
http://positi.blogspot.com/search/label/%C5%BBycie%20Aktywisty